wywiady / o książce

Mieszkać z daleka

Anna Wasilewska

Giovanni Catelli

Rozmowa Anny Wasilewskiej z Giovannim Catellim, towarzysząca premierze książki Geografie, wydanej nakładem Biura Literackiego 25 września 2014 roku, a w wersji elektronicznej 16 października 2017 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Anna Wasi­lew­ska: Na czwar­tej stro­nie okład­ki wło­skie­go wyda­nia Geo­gra­fii zna­la­zło się zda­nie: „Miesz­kał w Cre­mo­nie, Seni­gal­lii i Cre­mie. Miesz­ka w Pra­dze, z dale­ka”. Wła­śnie to zda­nie urze­kło Anto­nia Tabuc­chie­go. W jaki spo­sób moż­na miesz­kać w jakimś mie­ście z dale­ka? Jaka jest toż­sa­mość oso­by miesz­ka­ją­cej z dale­ka?

Gio­van­ni Catel­li: Wcze­śnie odkry­łem, że odle­głość czę­sto sprzy­ja uczu­ciom i sprzy­ja miło­ści, co odno­si się zarów­no do osób, jak i do miast; codzien­ne obco­wa­nie nie sprzy­ja nato­miast trwa­niu magii i tajem­ni­czo­ści. Miesz­ka­nie w mie­ście, któ­re kocha­my, szyb­ko zacie­ra jego urok, odle­głość zaś spra­wia, że pra­gnie­nia i namięt­no­ści pozo­sta­ją nie­na­ru­szo­ne, a powro­ty za każ­dym razem napa­wa­ją nas rado­ścią. Mam bar­dzo żywą pamięć wzro­ko­wą, wręcz foto­gra­ficz­ną, mogę odwie­dzać ulu­bio­ne miej­sca tak­że z dale­ka. Tak się dzie­je w przy­pad­ku Pra­gi, a tak­że w przy­pad­ku innych miejsc, i nie mam wąt­pli­wo­ści, że war­to tam wciąż powra­cać, ale lepiej nie zatrzy­my­wać się na dłu­żej. Poczu­cia takie­go pozy­tyw­ne­go wyko­rze­nie­nia moż­na doświad­czyć już w bar­dzo mło­dym wie­ku. Nale­ży­my do wie­lu miejsc i wie­le miejsc nale­ży do nas, ale nigdy nie jest się w jed­nym miej­scu, nie jest się przez nie pochwy­co­nym, usi­dlo­nym. Moż­li­we, że to tech­ni­ka uciecz­ki, ale tak­że tak­ty­ka prze­ciw­ko roz­cza­ro­wa­niu, przy­zwy­cza­je­niu, zapo­mnie­niu… Czło­wiek w podró­ży żyje na waliz­kach, jak robił to Joseph Roth, i w wie­lu miej­scach czu­je się jak u sie­bie w domu; ma roz­ma­ite ojczy­zny, rów­nie doraź­ne jak waliz­ka albo wynaj­mo­wa­ny pokój, ale też trwa­le zako­twi­czo­ne w naszej pamię­ci.

Jako nar­ra­tor ucie­kasz raczej z rów­ni­ny padań­skiej – żeby przy­wo­łać tu zna­ny we Wło­szech tytuł tomu opo­wia­dań Gian­nie­go Cela­tie­go – I nar­ra­to­ri del­le pia­nu­re (Nar­ra­to­rzy z rów­nin).

Rów­ni­nę padań­ską opu­ści­łem w wie­ku jede­na­stu lat na rzecz Mar­che i Włoch środ­ko­wych… któ­re kocham bar­dziej niż moją rodzin­ną pół­noc; potem musia­łem wró­cić, ale pręd­ko poczu­łem, że ona już do mnie nie nale­ży. Przy­ja­znej tem­pe­ra­tu­ry panu­ją­cej mię­dzy ludź­mi we Wło­szech środ­ko­wych nie spo­sób porów­nać z chło­dem czę­sto spo­ty­ka­nym na pół­no­cy. Tak­że we Wło­szech pół­noc­nych moż­na żyć bar­dzo przy­jem­nie, ale bra­ku­je tu owej douceur de vivre. Z punk­tu widze­nia lite­ra­tu­ry duży wpływ wywar­ła na mnie Fran­cja i poezja dwu­dzie­sto­wiecz­na. Powtó­rzę za Paso­li­nim: Ja jestem siłą prze­szło­ści… pocho­dzę z ruin, ze świą­tyń, z nastaw ołta­rzy, z porzu­co­nych wio­sek na zbo­czach Ape­ni­nów albo na przed­mu­rzu Alp… oglą­dam zmierz­chy, poran­ki wsta­ją­ce  nad Rzy­mem, nad Cio­cia­rią, nad świa­tem… Uwa­żam, że to, co widzie­li­śmy, wchło­nię­ta daw­ka pięk­na uobec­nia się póź­niej w tym, co pisze­my.

Mia­sta, któ­re odwie­dzasz, są nie­mal zawsze mia­sta­mi obcy­mi i pra­wie nigdy nie pozwa­la­ją się roz­po­znać. Jedy­nie nazwa uli­cy lub dziel­ni­cy umiej­sca­wia je w rze­czy­wi­stej prze­strze­ni. W jakiej mie­rze ta meto­da wpły­wa na two­je pisa­nie?

Cza­sa­mi odno­szę wra­że­nie, że piszę o miej­scach abso­lut­nych, o arche­ty­pach, któ­re raz na zawsze pie­czę­tu­ją jakiś kon­kret­ny moment egzy­sten­cji. Może to być uli­ca, na któ­rej doszło do wyda­rze­nia o szcze­gól­nej sym­bo­li­ce, jakieś czę­sto odwie­dza­ne miej­sce czy też mia­sto, z któ­rym wią­że się istot­ny okres życia. Czę­sto w tytu­le poja­wia się nazwa mia­sta lub uli­cy, jest mowa o kon­kret­nej godzi­nie, o chwi­li; cza­sem pozwa­lam domy­ślić się nama­cal­ne­go kon­tek­stu tego, co się wyda­rza, ale nie poda­ję zbyt wie­lu odnie­sień, nie chcę popa­dać w dida­ska­lia ani też stwa­rzać efek­tu zbyt łatwej roz­po­zna­wal­no­ści. Liczy się to, co dzie­je się we wnę­trzu nar­ra­to­ra albo w jego rela­cji z dru­gą oso­bą lub z miej­scem, w któ­rym się zna­lazł. Sce­ne­ria wyda­rze­nia jest oczy­wi­ście waż­na, ale nie powin­na zawłasz­czać tego, co napraw­dę się liczy.

Odno­szę wra­że­nie, że dwa­dzie­ścia sie­dem opo­wia­dań z tomi­ku moż­na by wpi­sać w tra­dy­cję pro­zy arty­stycz­nej (pro­sa d’arte), któ­ra nace­cho­wa­ła lite­ra­tu­rę wło­ską lat mię­dzy­wo­jen­nych. Czy czu­jesz się w pew­nej mie­rze spad­ko­bier­cą tego nur­tu?

Bywa­ło tak, że moje utwo­ry zesta­wia­no z wło­ską pro­zą arty­stycz­ną, ale nie sądzę, by, na prze­kór pew­ne­mu pokre­wień­stwu, moż­na je było wpi­sać w tę tra­dy­cję. Poru­sza­łem się zawsze w prze­strze­ni pomię­dzy poezją a pro­zą, w obsza­rze hybry­dycz­nym, do któ­re­go nale­ży tak­że tomik poezji Tre­ni (Pocią­gi, 2008). Fran­co Loi pod­po­wie­dział mi, żebym nie wal­czył ze swo­ją wro­dzo­ną skłon­no­ścią do takie­go pisa­nia i sta­ra­łem się go usłu­chać. Alfon­so Berar­di­nel­li w jed­nym ze swo­ich ese­jów opi­sał kate­go­rię sty­lu poetyc­kie­go, któ­ry jest pokrew­ny pro­zie. Kie­dy piszę pro­zą, odczu­wam nie­do­syt poezji i tak samo dzie­je się w przy­pad­ku odwrot­nym. Zapew­ne lubię poru­szać się na grun­cie pośred­nim, ale nie sta­ram się doko­nać jed­no­znacz­ne­go wybo­ru. Piszę tyl­ko wte­dy, kie­dy czu­ję nie­mal naglą­cą potrze­bę pisa­nia, a potem już bar­dzo nie­znacz­nie zmie­niam to, co napi­sa­łem.

Jako pro­za­ik wyda­jesz się ode­rwa­ny od rze­czy­wi­sto­ści. Tym­cza­sem two­je utwo­ry, prze­po­jo­ne melan­cho­lią, nie odwo­dzą cię od zaję­cia, któ­re kar­mi się rze­czy­wi­sto­ścią, to zna­czy od dzien­ni­kar­stwa. Pro­wa­dzisz „Café Golem”, doda­tek kul­tu­ral­ny do „East Jour­nal”, dzien­ni­ka onli­ne poświę­co­ne­go infor­ma­cjom o Euro­pie Wschod­niej. Czy mógł­byś powie­dzieć o tym dwa sło­wa?

Chęć opo­wia­da­nia, doświad­cza­na w bez­po­śred­nio prze­ży­wa­nej rze­czy­wi­sto­ści, jest we mnie bar­dzo sil­na. Poza tym czu­ję, że wszyst­ko to, co dzie­je się na Wscho­dzie, a zwłasz­cza w kra­jach byłe­go Związ­ku Radziec­kie­go, jest na Zacho­dzie mało zro­zu­mia­łe i czę­sto ule­ga mani­pu­la­cji pra­so­wej, podyk­to­wa­nej uprze­dze­nia­mi. Z jed­nej stro­ny pisu­ję arty­ku­ły, w któ­rych sta­ram się opo­wie­dzieć, co dzie­je się na tam­tych obsza­rach, z peł­ną swo­bo­dą, jaką zapew­nia mi „Est Jour­nal”, por­tal nie­za­leż­ny, a z dru­giej pro­wa­dzę doda­tek kul­tu­ral­ny, „Café Golem”, w któ­rym zaj­mu­ję się lite­ra­tu­rą i sztu­ką nie tyl­ko Euro­py Wschod­niej, i dbam szcze­gól­nie o pre­zen­ta­cje poezji.

Dużo podró­żu­jesz po kra­jach Euro­py Wschod­niej. Jaki był pierw­szy impuls, któ­ry spo­wo­do­wał taki wybór?

Pierw­sza podróż na Wschód była dzie­łem przy­pad­ku: mię­dzy­lą­do­wa­nie w Pra­dze prze­cią­gnę­ło się na całą noc i następ­ny ranek, a to pozwo­li­ło mi krą­żyć po tym noc­nym mie­ście, opu­sto­sza­łym, i wte­dy oszo­ło­mi­ło mnie jego nie­wia­ry­god­ne pięk­no. To było doświad­cze­nie decy­du­ją­ce. Od tam­tej pory zaczą­łem powra­cać do Pra­gi, a następ­nie podró­żo­wać po całej Euro­pie Wschod­niej. Potem, dzię­ki kole­dze, któ­ry otrzy­mał pra­cę na Ukra­inie, odkry­łem rów­nież kra­je leżą­ce na tery­to­rium byłe­go Związ­ku Radziec­kie­go. Od same­go począt­ku dozna­wa­łem w Euro­pie Wschod­niej (cho­ciaż powin­no się ją raczej nazy­wać Euro­pą Środ­ko­wą) uczu­cia nie­mal nostal­gii, jak­bym zna­lazł się w miej­scach nale­żą­cych do odle­głej pamię­ci, tej pamię­ci nie­mal sprzed moje­go uro­dze­nia, a tak­że dozna­wa­łem sil­ne­go uczu­cia zaży­ło­ści i przy­na­leż­no­ści, któ­re pozwo­li­ły mi się poczuć napraw­dę u sie­bie, bar­dziej niż w Euro­pie Zachod­niej. Mia­łem wra­że­nie, jak­by te kra­je żyły w ponad­cza­so­wej bań­ce, ode­rwa­nej od bie­żą­ce­go cza­su Zacho­du, w pry­wat­nym cza­sie, w któ­rym czło­wiek może się jesz­cze czuć sobą, w tej prze­strze­ni mię­dzy­ludz­kiej, w któ­rej daje się odczuć więk­szy sza­cu­nek dla jed­nost­ki. Kie­dy prze­kra­czam gra­ni­cę, daw­niej dzie­lą­cą Zachód od Wscho­du i wyzna­cza­ją­cą żela­zną gra­ni­cę, wciąż jesz­cze odczu­wam tę samą radość, tę samą mło­dzień­czą przy­jem­ność.

Alfon­so Berar­di­nel­li, pod­czas pre­zen­ta­cji two­jej ostat­niej książ­ki Dio­ra­ma dell’est (Dio­ra­ma wscho­du) nazwał cię „naj­mniej widocz­nym spo­śród pisa­rzy wło­skich”. Tak było, dopó­ki nie wyda­łeś ese­ju Camus deve mori­re (Camus musi umrzeć), książ­ki, któ­ra wywo­ła­ła licz­ne pole­mi­ki. Czy napraw­dę wie­rzysz w spi­sek KGB?

Berar­di­nel­li zobra­zo­wał w ten spo­sób pewien drob­ny para­doks, zamie­rza­jąc tym samym powie­dzieć, że moja ulu­bio­na for­ma wypo­wie­dzi, krót­ka pro­za, opo­wia­da­nie, sprze­da­je się dziś jak naj­go­rzej i nie może kon­ku­ro­wać z utwo­ra­mi nale­żą­cy­mi do lite­ra­tu­ry maso­wej. Mój esej o Camu­sie wywo­łał, tak­że za gra­ni­cą, jesz­cze przed publi­ka­cją, dosyć spo­re zain­te­re­so­wa­nie medial­ne. Ta książ­ka jest rezul­ta­tem dłu­gich poszu­ki­wań i moje­go oso­bi­ste­go odczu­cia, zgod­nie z któ­rym ten wypa­dek samo­cho­do­wy nigdy nie wyda­wał mi się dzie­łem przy­pad­ku i to od chwi­li, gdy jesz­cze w bar­dzo mło­dym wie­ku nauczy­łem się czy­tać i podzi­wiać Camu­sa. Kie­dy w dzien­ni­kach Jana Zábra­ny zna­la­złem szcze­gó­ło­wy opis przy­pusz­czal­ne­go spi­sku, zaczą­łem pro­wa­dzić swe­go rodza­ju docho­dze­nie. Zapo­zna­łem się nie­daw­no, za pośred­nic­twem wło­skie­go kole­gi Zábra­ny, ze świa­dec­twem mece­na­sa Jacques’a Ver­gèsa, któ­ry poznał od środ­ka naj­bar­dziej taj­ne akcje, jakie prze­pro­wa­dza­no we Fran­cji w ostat­nim pół­wie­czu. On rów­nież utrzy­my­wał, że wypa­dek samo­cho­do­wy Camu­sa został przy­go­to­wa­ny przez KGB przy mil­czą­cym zezwo­le­niu fran­cu­skich służb spe­cjal­nych. A Ver­gès był komu­ni­stą, anty­ko­lo­nia­li­stą, a zatem ostat­nią oso­bą, któ­ra bez­pod­staw­nie oskar­ży­ła­by KGB. Tak, jestem prze­ko­na­ny, że Camus został zabi­ty. Tak­że Michel Onfray, jego bio­graf, przy­znał, że Sowie­ci chcie­li się go pozbyć.

O autorach i autorkach

Anna Wasilewska

Tłumaczka, krytyczka literacka, redaktorka. Od 1979 roku członek redakcji czasopisma "Literatura na Świecie". Mieszka w Warszawie.

Giovanni Catelli

Urodził się w 1965 roku w Cremonie. Włoski prozaik, poeta i krytyk literacki. Prowadził wykłady z literatury na uniwersytetach w Pradze, Ołomuńcu, Odessie, Kijowie, Lwowie, Nitrze i Bratysławie. Wydał prozę poetycką In fondo alla notte (1992), Partenze (1994), Geografie (1998), Lontananze (2003), tom wierszy Treni (2008), esej Camus deve morire (2013) oraz zapiski z podróży Diorama dell’Est (2013).

Powiązania

Studium temperamentu

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Anny Wasi­lew­skiej pod­czas Por­tu Wro­cław 2009.

Więcej

Kroniki ukrytej prawdy, Sroga zima oraz Biblia i inne historie

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere­’a Cal­der­sa, Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au i Biblia i inne histo­rie Péte­ra Náda­sa z udzia­łem Anny Sawic­kiej, Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, Anny Wasi­lew­skiej, Anny Kału­ży i Jaku­ba Skur­ty­sa w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Debiuty dawniej

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie z udzia­łem Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Anny Wasi­lew­skiej, Szy­mo­na Żuchow­skie­go i Ada­ma Lip­szy­ca w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

Gracz

wywiady / o książce Anna Wasilewska Bartosz Sadulski

Roz­mo­wa Bar­to­sza Sadul­skie­go z Anną Wasi­lew­ską, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Morze Kara­lu­chów, wyda­nej w prze­kła­dzie Anny Wasi­lew­skiej i Hali­ny Kra­lo­wej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 listo­pa­da 2016 roku.

Więcej

Komentarz Giovanniego Catellego

recenzje / KOMENTARZE Giovanni Catelli

Autor­ski komen­tarz Gio­van­nie­go Catel­le­go w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go tek­stu”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Geo­gra­fie w prze­kła­dzie Anny Wasi­lew­skiej, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 25 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 16 paź­dzier­ni­ka 2017 roku.

Więcej

Rozedrgana mapa

recenzje / ESEJE Dawid Gostyński

Recen­zja Dawi­da Gostyń­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Geo­gra­fie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 25 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 16 paź­dzier­ni­ka 2017 roku.

Więcej

Kruche schronienie. Giovanni Catelli – Geografie

recenzje / ESEJE Monika Brągiel

Recen­zja Moni­ki Brą­giel, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Geo­gra­fie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 25 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 16 paź­dzier­ni­ka 2017 roku.

Więcej

Geografie, Giovanni Catelli

recenzje / ESEJE Joanna Roś

Recen­zja Joan­ny Roś z książ­ki Geo­gra­fie Gio­van­nie­go Catel­le­go, któ­ra uka­za­ła się w 2014 roku w por­ta­lu Stro­na Tytu­ło­wa.

Więcej

Egotrip

recenzje / ESEJE Tymoteusz Milas

Recen­zja Tymo­te­usza Mila­sa z książ­ki Geo­gra­fie Gio­van­nie­go Catel­le­go.

Więcej

Mapa podróży

recenzje / ESEJE Grzegorz Woźniak

Recen­zja Grze­go­rza Woź­nia­ka z książ­ki Geo­gra­fie Gio­van­nie­go Catel­le­go, któ­ra uka­za­ła się w 2014 roku w cza­so­pi­śmie „Lam­pa”.

Więcej

Komentarz Giovanniego Catellego

recenzje / KOMENTARZE Giovanni Catelli

Autor­ski komen­tarz Gio­van­nie­go Catel­le­go w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go tek­stu”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Geo­gra­fie w prze­kła­dzie Anny Wasi­lew­skiej, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 25 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 16 paź­dzier­ni­ka 2017 roku.

Więcej