wywiady / o książce

Na lance z lansem, z kopią na kopie

Piotr Czerski

Tadeusz Dąbrowski

Rozmowa Piotra Czerskiego z Tadeuszem Dąbrowskim, towarzysząca premierze książki Bezbronna kreska, wydanej w Biurze Literackim 9 sierpnia 2016 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Piotr Czer­ski: „If I can make it the­re, I’ll make it any­whe­re. It’s up to you, New York, New York…”

Tade­usz Dąbrow­ski: Pierw­sze wra­że­nie jest obez­wład­nia­ją­ce. Śmiet­nik, cha­os. Babi­lon. Gar­gan­tu­icz­ne blo­ko­wi­sko, w któ­rym się gubisz, bo wzrok ze wszyst­kich stron ogra­ni­cza­ją się­ga­ją­ce nie­ba budyn­ki, zła­pa­ne w sieć pro­sto­pa­dłych ulic. Wrzu­co­ny tam z Euro­py Środ­ko­wej czu­jesz się jak son­da, wysła­na, aby zebrać prób­ki.

W odle­głym, nie­przy­ja­znym śro­do­wi­sku, rzą­dzą­cym się swo­imi pra­wa­mi.

Empi­re Sta­te Buil­ding powstał na miej­scu pierw­sze­go hote­lu Wal­dorf-Asto­ria. Pożar oka­zał się oka­zją do spraw­dze­nia, czy nie dało­by się tego obsza­ru zago­spo­da­ro­wać korzyst­niej. Rachu­nek eko­no­micz­ny poka­zał, że tak, więc sta­ry hotel zbu­rzo­no i na jego miej­scu w 58 tygo­dni posta­wio­no dra­pacz chmur. Szyb­ko i kon­se­kwent­nie. Bez sen­ty­men­tów. Jeże­li coś jest nie­efek­tyw­ne, dopro­wa­dza się to do pusto­sta­nu, burzy i sta­wia w tym miej­scu coś bar­dziej obie­cu­ją­ce­go.

Epi­cen­trum kapi­ta­li­zmu. Każ­dy cal kwa­dra­to­wy musi zara­biać.

Jed­nym z moich ulu­bio­nych miejsc jest Coney Island. Na począt­ku XX wie­ku sku­pi­sko luna­par­ków, odwie­dza­nych przez kil­ka milio­nów ludzi rocz­nie. W jed­nym z nich mie­li straż pożar­ną zło­żo­ną z samych kar­łów, któ­ra co godzi­nę gasi­ła spe­cjal­nie wywo­ła­ny pożar… Dziś już tego oczy­wi­ście nie ma, jeden z dużych par­ków kupił ojciec Trum­pa i wybu­rzył, zosta­ły reszt­ki. Cmen­ta­rzy­sko rado­ści – napi­sa­łem o tej prze­strze­ni w jed­nym z wier­szy. Lubię włó­czyć się po wymar­łych, gni­ją­cych rejo­nach Nowe­go Jor­ku. Zruj­no­wa­nych nabrze­żach, szczer­ba­tych pomo­stach, skła­do­wi­skach rdze­wie­ją­cych kon­struk­cji, poła­ma­nych dźwi­gów, dokach, któ­re niko­mu i nicze­mu nie słu­żą. Tere­ny te cze­ka­ją na swo­je dru­gie życie. Na czyjś genial­ny pomysł, na nową nar­ra­cję. Tam budo­wa­nie, tu roz­kład. Po sąsiedz­ku.

Nie ma cza­su na zagrze­by­wa­nie pozo­sta­ło­ści.

Tak. Ale wra­że­nia z dru­gie­go i kolej­nych poby­tów były już inne. Po cza­sie dostrze­gasz orga­ni­za­cję tej maszy­ne­rii. Jej pod­ze­spo­ły jed­nak współ­pra­cu­ją, ktoś zbie­ra i wywo­zi te hał­dy śmie­ci zale­ga­ją­ce przed każ­dą z tysię­cy knajp, zaczy­nasz doce­niać spraw­ną komu­ni­ka­cję. Poza tym odsła­nia się przed tobą łagod­niej­sze obli­cze mia­sta, jego par­ki, skwe­ry, enkla­wy względ­nej ciszy. Patrzysz na ludzi z wóz­ka­mi, z pie­ska­mi, na star­szych panów gra­ją­cych w sza­chy. Ludzie upra­wia­ją na dachach domów orga­nicz­ną sała­tę czy rzod­kiew­kę. W swo­jej mikrosz­klar­ni są w sta­nie poczuć się jak na wsi. Nie tra­cąc moż­li­wo­ści spoj­rze­nia na galak­ty­kę świa­teł. Miesz­ka­niec nowo­cze­snej metro­po­lii chce mieć wszyst­ko naraz. I dosta­je to, jeśli ma pie­nią­dze i dosta­tecz­nie dużą wyobraź­nię.

Czy to speł­nie­nie marze­nia o wie­ży Babel?

Ceną spo­koj­ne­go współ­ist­nie­nia oka­zu­je się wła­śnie komu­ni­ka­cyj­na ostroż­ność. Ogra­ni­cze­nie. Rezy­gna­cja z kon­tak­tu wzro­ko­we­go. Miesz­kań­cy Nowe­go Jor­ku utoż­sa­mia­ją się ze swo­im mia­stem, są dum­ni ze swo­jej przy­na­leż­no­ści, two­rzą praw­dzi­wą spo­łecz­ność – a jed­no­cze­śnie mija­ją się bez sło­wa i spoj­rze­nia. W przej­ściach pod­ziem­nych, na uli­cach, w wago­nach metra są wciąż bli­sko sie­bie, a jed­no­cze­śnie zacho­wu­ją do sie­bie dystans. W takiej mie­szan­ce kul­tur i kon­tek­stów każ­dy gest może zostać odczy­ta­ny nie­zgod­nie z inten­cja­mi. Spoj­rze­nie w oczy może być czymś zupeł­nie innym dla Laty­no­sa niż dla Chiń­czy­ka.

Nad­miar kon­tek­stów skut­ku­je więc zani­kiem moż­li­wo­ści komu­ni­ka­cji.

Intym­ność para­dok­sal­nie prze­nio­sła się do sie­ci. Przy­ja­ciel miesz­ka­ją­cy od lat w Nowym Jor­ku tłu­ma­czył mi: ludzie pozna­ją się przez inter­net, tam się spraw­dza­ją, tam się doga­du­ją – dopie­ro póź­niej spo­ty­ka­ją w realu. Inter­net stał się z jed­nej stro­ny prze­strze­nią zaufa­nia, z dru­giej – nie prze­stał być sie­dli­skiem mito­ma­nii, rze­czy­wi­sto­ścią pozwa­la­ją­cą na bez­kar­ne kre­owa­nie róż­nych wer­sji sie­bie.

Ludzie spo­ty­ka­ją się dopie­ro wte­dy, kiedy upew­nią się, czy mogą ze sobą roz­ma­wiać. Z cze­go to wyni­ka?

Być może to jest kry­zys libe­ra­li­zmu: zamiast inklu­zji powsta­ją archi­pe­la­gi mono­kul­tur. Wie­lu ludzi żyją­cych w Chi­na Town od lat nie było pew­nie na Upper West Side czy w Bro­nxie, podob­nie zresz­tą, jak wie­lu miesz­kań­ców Gdań­ska Żabian­ki, spa­ce­ru­ją­cych co dzień wzdłuż dep­ta­ku, od daw­na nie wybra­ło się do cen­trum Gdań­ska czy Sopo­tu: ich świat zamy­ka się w ogra­ni­czo­nej prze­strze­ni, otor­bio­nej w cie­le więk­sze­go orga­ni­zmu. Dla­te­go dłu­gi spa­cer po Nowym Jor­ku oka­zu­je się fizycz­nie męczą­cy. Nie tyl­ko ze wzglę­du na odle­gło­ści, lecz tak­że nad­miar bodź­ców. Języ­ków, któ­re zewsząd ata­ku­ją i pró­bu­ją pozy­skać two­je wzglę­dy. I wte­dy poja­wia się Megan i pyta: „Jesteś poetą?”.

Tra­fie­nie pro­sto w pię­tę. Per­fek­cyj­nie zasta­wio­na pułap­ka. Szy­ta na mia­rę, choć podług uni­wer­sal­ne­go kro­ju.

To jest oczy­wi­sta zaczep­ka. Rzu­ce­nie wyzwa­nia. Wcią­gnię­cie w grę. I to jest szyb­kie pierw­sze zwy­cię­stwo: „Nie mia­łem na nią pomy­słu, dopó­ki nie zaję­li­śmy sto­li­ka w mini­ma­li­stycz­nie urzą­dzo­nej restau­ra­cji”.

Łapa­nie moty­li jest jed­nak trud­niej­sze niż się wyda­je. Sam pomysł to za mało.

Boha­ter-nar­ra­tor, jako ide­ali­sta i nar­cyz, w trak­cie całej tej przy­go­dy nie jest w sta­nie uwie­rzyć, że za postę­po­wa­niem Megan nie stoi żad­na inten­cja poza szu­ka­niem przy­go­dy. Tekst jest nie­waż­ki, ela­stycz­ny, płyn­ny. Nie pęka pod pre­sją emo­cji lub cię­ża­rem mię­sa. Może w każ­dej chwi­li dowol­nie zmie­nić kie­ru­nek. To wła­śnie w posta­ci Megan fascy­nu­je mnie naj­bar­dziej: jakim trze­ba być mistrzem gry, żeby skła­dać się wyłącz­nie z tek­stu? Żeby zupeł­nie oddzie­lić się od „sie­bie”? Boha­te­ra naj­wy­raź­niej gubi to, że szu­ka w pięk­nej nowo­jor­ce potwier­dzeń. A ona ich nie potrze­bu­je. Bo nie ma w niej cen­trum. Cho­ciaż jest w niej reży­ser, któ­ry nad wszyst­kim panu­je i kon­tro­lu­je tra­jek­to­rię zda­rzeń.

Życie jak w wide­okli­pie?

Tak. Megan potra­fi żyć w spo­sób zwie­lo­krot­nio­ny, być wie­lo­ma posta­cia­mi w tym samym cza­sie, cze­go dowo­dzą choć­by jej face­bo­oko­we wcie­le­nia. On wyda­je się być dla niej tyl­ko sta­ty­stą: zaan­ga­żo­wa­nym na kil­ka dni, z całym emo­cjo­nal­nym bala­stem dotych­cza­so­we­go życia. Jedy­ną szan­są na nie­pod­le­głość jest więc zbu­do­wa­nie wła­snej nar­ra­cji, prze­kra­cza­ją­cej jej grę.

Takie nar­ra­cje doma­ga­ją się jed­nak cią­głych potwier­dzeń.

Ależ ona mu je przez cały czas daje. Kar­mi go potwier­dze­nia­mi, aż po „cie­płą, nie­di­zaj­ner­ską łzę” oraz wyzna­nie: „Nie chcę, żebyś wyjeż­dżał”, któ­rych tak bar­dzo wycze­ki­wał. Inna spra­wa, że książ­ka, któ­rą dostał od Megan na poże­gna­nie, sta­wia pod zna­kiem zapy­ta­nia tak­że i te gesty. Boha­ter wie­rzy, że może sto­czyć „bitwę na lan­ce z lan­sem, tur­niej o puchar auten­tycz­no­ści na kopie”, a zara­zem pozo­stać sobą. Zako­chał się jak gów­niarz i myśli: a co mi szko­dzi zagrać. Widzi z zewnątrz każ­dy swój ruch, wciąż wyda­je mu się, że ste­ru­je z cen­trum dowo­dze­nia papie­ro­wym sobą, zwia­dow­cą albo sztur­mow­cem. Jeśli zgi­ną w akcji – wyrzu­ci tego prób­ne­go sie­bie do kosza. A jeśli zosta­nie zaak­cep­to­wa­ny, jeże­li wzbu­dzi zain­te­re­so­wa­nie – z tym papie­rem, na ten lewy pasz­port, wśli­zgnie się w cudzy świat całym sobą.

Ale jak prze­my­cić sie­bie, mówiąc cudzy­mi języ­ka­mi? Boha­ter i nar­ra­tor – bo nie zawsze są jed­nym – żon­glu­je sty­la­mi. Mamy tu alu­zje do Śnia­da­nia u Tiffany’ego, Cier­pień mło­de­go Wer­te­ra, Apo­ka­lip­sy św. Jana…

W tym kło­pot: chcąc nie chcąc, szyb­ko grzęź­niesz w kole­inach. Wal­ka o indy­wi­du­al­ność toczo­na z osta­tecz­nym pro­duk­tem indy­wi­du­ali­zmu – wyedu­ko­wa­ną estet­ką – oka­zu­je się poje­dyn­kiem na cyta­ty. Pla­no­wa­na pro­za – poezją, peł­ną języ­ko­wych gier, dają­cych wol­ność, pozwa­la­ją­cych zacho­wać twarz, a jed­no­cze­śnie uciec od odpo­wie­dzial­no­ści…

W tej histo­rii to ona wyzna­cza ramy. Sta­wia warun­ki, dozu­je kon­takt, okre­śla swo­ją dostęp­ność.

 A on musi nie­ustan­nie grać va banque. Zamiast łatwe­go i przy­jem­ne­go zwy­cię­stwa wikła się w wynisz­cza­ją­cą woj­nę, któ­rej nie może wygrać. To zna­czy: nie jest w sta­nie zdo­być Megan, ani nawet wziąć jej w cudzy­słów. Ale może wziąć w cudzy­słów same­go sie­bie. Sie­bie jako gra­cza.

Klu­czo­we jest więc pyta­nie: w imię cze­go ryzy­ko­wał. Czy tekst nie był jed­no­cze­śnie pre­tek­stem, jedy­nym uza­sad­nie­niem dla kon­ty­nu­owa­nia histo­rii? Czy napraw­dę chciał kogo­kol­wiek zba­wić, czy jed­nak tyl­ko zaba­wić się?

We wła­snym prze­ko­na­niu pozo­sta­je spój­ny wewnętrz­nie: od począt­ku wal­czy o coś wię­cej. O praw­dę uczuć. O spon­ta­nicz­ność. O szcze­rość inten­cji. Czy to sza­mo­ta­nie się ma samo­ist­ną war­tość? Chcę uwa­żać, że tak. Że sama nie­zgo­da na grę jest istot­nym gestem.

Ale co, jeśli jedy­nym? Jeśli nie spo­sób roz­róż­nić podług czy­nów ani ich owo­ców?

Opo­wia­da­nie histo­rii jest zrzu­ca­niem wylin­ki: pole­ga na roz­po­zna­wa­niu we wła­snym języ­ku ele­men­tów cudzych, zuży­tych, zbęd­nych, nie­chcia­nych – w nadziei, że pod nimi ujaw­ni się coś wła­sne­go. Ale mówie­nie i myśle­nie jest też cią­głym testo­wa­niem wytrzy­ma­ło­ści poglą­dów i jezy­ków, któ­re jesz­cze parę chwil temu wyda­wa­ły ci się wła­sne i nie­po­wta­rzal­ne. Podróż w głąb sie­bie pole­ga na nie­ustan­nym wysił­ku roz­po­zna­wa­nia w swo­im języ­ku ele­men­tów obumar­łych i cudzych, na odkry­wa­niu wła­snych kłamstw. Dla­te­go sza­mo­ta­nie się ma sens.

Przy pierw­szej oka­zji sche­mat jed­nak się powta­rza. Nar­ra­tor w koń­ców­ce książ­ki oka­zu­je się pil­nym uczniem Megan, swo­jej pono­wo­cze­snej muzy. Poezja nie zba­wia. Kto wygry­wa?

Kru­pier. I ten, któ­ry wycho­dzi z kasy­na z nie­wy­sło­wio­nym bólem i wsty­dem.

 

O autorach i autorkach

Piotr Czerski

Urodzony w 1981 roku. Publikował wiersze (pospieszne, osobowe), prozę (Ojciec odchodzi), reportaże i eseje; współtworzył i współtworzy zespoły muzyczne (Towary Zastępcze, Nasiono All Stars, 7faz, ~morze); okazjonalnie realizuje wideo i fotografuje

Tadeusz Dąbrowski

Urodzony w 1979 roku,  poeta, eseista, redaktor dwumiesięcznika literackiego „TOPOS”. Publikuje m.in. w „The New Yorker”, „Paris Review”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ogłosił siedem tomów wierszy, ostatnio Środek wyrazu (a5, 2016), oraz powieść Bezbronna kreska (Biuro Literackie, 2016). Laureat m.in. Nagrody Fundacji Kościelskich (2009) oraz Nagrody Fundacji Kultury Polskiej, którą otrzymał od Tadeusza Różewicza. Tłumaczony na ponad dwadzieścia języków. Mieszka w Gdańsku.

Powiązania

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, XII.

felietony / cykle PISARZY Tadeusz Dąbrowski

9. odci­nek cyklu „W meta­fo­rze” autor­stwa Tade­usza Dąbrow­skie­go.

Więcej

Adam Asnyk, Między nami nic nie było

felietony / cykle PISARZY Tadeusz Dąbrowski

8. odci­nek cyklu „W meta­fo­rze” autor­stwa Tade­usza Dąbrow­skie­go.

Więcej

Andrzej Sosnowski, Wiersz (trackless)

felietony / cykle PISARZY Tadeusz Dąbrowski

7. odci­nek cyklu „W meta­fo­rze” autor­stwa Tade­usza Dąbrow­skie­go.

Więcej

Tomasz Różycki, Druga elegia na koniec zimy (dla J.B.)

felietony / cykle PISARZY Tadeusz Dąbrowski

5. odci­nek cyklu „W meta­fo­rze” autor­stwa Tade­usza Dąbrow­skie­go.

Więcej

Jacek Podsiadło, Klozet song

felietony / cykle PISARZY Tadeusz Dąbrowski

4. odci­nek cyklu „W meta­fo­rze” autor­stwa Tade­usza Dąbrow­skie­go.

Więcej

Kamyczki w ogródku (zimna książka, ciepła rozmowa)

wywiady / o książce Marta Podgórnik Piotr Czerski

Roz­mo­wa Pio­tra Czer­skie­go z Mar­tą Pod­gór­nik, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze Zim­nej książ­ki, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 maja 2017 roku.

Więcej

Recykling miłości

recenzje / KOMENTARZE Tadeusz Dąbrowski

Autor­ski komen­tarz Tade­usza Dąbrow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Bez­bron­na kre­ska, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 9 sierp­nia 2016 roku.

Więcej

Debiut po debiucie

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nia autor­skie „Debiut po debiu­cie” z udzia­łem Ada­ma Popra­wy, Tade­usza Dąbrow­skie­go, Bron­ki Nowic­kiej i Arka­diu­sza Żychliń­skie­go w ramach festi­wa­lu lite­rac­kie­go Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

Skądś znamy to uczucie

recenzje / NOTKI I OPINIE Tadeusz Dąbrowski

Komen­tarz Tade­usza Dąbrow­skie­go do zesta­wu wier­szy Adrian­ny Ole­jar­ki „Mło­dzi smut­ni”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Kaleczyć się w palec

recenzje / ESEJE Tadeusz Dąbrowski

Komen­tarz Tade­usza Dąbrow­skie­go do zesta­wu wier­szy Seba­stia­na Brej­na­ka „Kode­ina”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Rewolwerowiec

recenzje / ESEJE Tadeusz Dąbrowski

Komen­tarz Tade­usza Dąbrow­skie­go do zesta­wu wier­szy Pau­li Gotsz­lich „Armia pła­cze”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Bezbronna kreska (2)

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Dąbrowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Bez­bron­na kre­ska Tade­usza Dąbrow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Bezbronna kreska (1)

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Dąbrowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Bez­bron­na kre­ska Tade­usza Dąbrow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Komentarz Tadeusza Dąbrowskiego do wiersza „Zawiłość”

recenzje / KOMENTARZE Tadeusz Dąbrowski

Komen­tarz Tade­usza Dąbrow­skie­go do wier­sza „Zawi­łość” Zuzan­ny Gin­czan­ki z książ­ki Wnie­bo­wstą­pie­nie Zie­mi.

Więcej

Dwa tomiki i antologia

recenzje / IMPRESJE Tadeusz Dąbrowski

Esej Tade­usza Dąbrow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dia­log w ciem­no­ści Wła­dy­sła­wa Seby­ły w wybo­rze Woj­cie­cha Bono­wi­cza.

Więcej

Ucieczka od uświęconych przez tradycję form

debaty / książki i autorzy Tadeusz Dąbrowski

Głos Tade­usz Dąbrow­skie­go w deba­cie „Czy Nobel zasłu­żył na Róże­wi­cza?”.

Więcej

W co gra Megan?

recenzje / ESEJE Mariusz Więcek

Szkic Mariu­sza Więc­ka towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Tade­usza Dąbrow­skie­go Bez­bron­na kre­ska, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 9 sierp­nia 2016 roku.

Więcej

Recykling miłości

recenzje / KOMENTARZE Tadeusz Dąbrowski

Autor­ski komen­tarz Tade­usza Dąbrow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Bez­bron­na kre­ska, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 9 sierp­nia 2016 roku.

Więcej

Powieść w odcinkach: Bezbronna kreska

dzwieki / AUDYCJE Dawid Ogrodnik Julia Wyszyńska

Bez­bron­ną kre­skę Tade­usza Dąbrow­skie­go czy­ta­ją Dawid Ogrod­nik i Julia Wyszyń­ska*.

Więcej

Bezbronna kreska (2)

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Dąbrowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Bez­bron­na kre­ska Tade­usza Dąbrow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Bezbronna kreska (1)

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Dąbrowski

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Bez­bron­na kre­ska Tade­usza Dąbrow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej