wywiady / o pisaniu

Nadal staram się przeżyć

Filip Kaźmierczak

Rami al-Aszek

Rozmowa Filipa Kaźmierczaka z Ramim al-Aszekiem. Prezentacja w ramach cyklu „Nowe głosy z Europy”.

Filip Kaź­mier­czak: Załóż­my, że wiem o tobie tyl­ko tyle, ile wyczy­tam z two­ich wier­szy i two­jej stro­ny inter­ne­to­wej… Powiedz coś o naj­waż­niej­szych sta­cjach two­je­go dotych­cza­so­we­go życia.

Rami al-Aszek: Nie wiem… Może wszyst­kie są tak samo waż­ne.

Pomów­my więc w spo­sób nie­co powierz­chow­ny. Uro­dzi­łeś się…

A, o spra­wach powierz­chow­nych łatwo będzie opo­wie­dzieć. Uro­dzi­łem się w Emi­ra­tach, w mie­ście al-Sza­ri­qa (Szar­dża), nie­da­le­ko Duba­ju. Nie zagrza­łem tam jed­nak miej­sca, moi rodzi­ce wyje­cha­li, to zna­czy wró­ci­li do Syrii, kie­dy mia­łem oko­ło dwóch mie­się­cy. Nie wiem więc nic o Emi­ra­tach. Do oko­ło pią­te­go roku życia miesz­ka­łem z mat­ką i ojcem, potem się roze­szli. Po ich roz­sta­niu miesz­ka­łem w dziel­ni­cy Damasz­ku o nazwie Midan, a nie w al-Jar­muk. Na począt­ku miesz­ka­li­śmy w Jar­mu­ku, potem prze­nie­śli­śmy się do Mida­nu. Kie­dy prze­pro­wa­dzi­łem się do ojca, wró­ci­łem do Jar­mu­ku. Do dzi­siaj jest on naj­waż­niej­szym miej­scem w moim życiu. Tutaj spę­dzi­łem naj­dłuż­szy okres moje­go życia, tu zako­cha­łem się po raz pierw­szy, tu po raz pierw­szy pisa­łem. Ponad­to tutaj zaro­bi­łem moje pierw­szych kil­ka gro­szy za poezję. Byłem w pią­tej kla­sie, mia­łem oko­ło 12 lat, kie­dy zaczą­łem pisać. Wszy­scy zna­jo­mi w moim wie­ku, piąta‒szósta kla­sa, mie­li dziew­czy­ny, ja byłem sam. Pisa­łem jakieś bzdu­ry, ale innym się podo­ba­ły. Nie­któ­rzy pro­si­li mnie, żebym napi­sał im wier­sze, któ­re mogą dać swo­im wybran­kom jako ich wła­sne. Zaczą­łem więc pisać i sprze­da­wać. Dla­te­go zupeł­nie nie zga­dzam się z tymi, któ­rzy twier­dzą, że poezja się nie sprze­da­je [śmiech]. Sprze­da­je się jak świe­że bułecz­ki! Lubię o tym opo­wia­dać, taka zabaw­na histo­ria. Napraw­dę pisa­łem chał­tu­rę.

Pamię­tasz coś z tych utwo­rów?

Wolę nie pamię­tać.

A jak­byś poba­wił się chwi­lę z psa­mi pamię­ci… przy­po­mnisz coś sobie?

Mógł­bym, ale wolę nie. To jed­na z rze­czy, któ­rych teraz żału­ję. No… Na stu­dia posze­dłem w Syrii, w Damasz­ku, a dokoń­czy­łem je w Liba­nie. Stu­dio­wa­łem coś, cze­go nie lubi­łem, ale aku­rat na to się dosta­łem – tury­sty­ka i zarzą­dza­nie podró­ża­mi. To dość para­dok­sal­ne, że stu­dio­wa­łem wła­śnie na tym kie­run­ku, choć sam nie mia­łem pra­wa do pasz­por­tu. Osta­tecz­nie nie jestem prze­cież oby­wa­te­lem żad­ne­go kra­ju. Nie pra­co­wa­łem jed­nak w tej bran­ży. Kie­dy skoń­czy­łem stu­dia, wybu­chła rewo­lu­cja i zaczą­łem pisać tek­sty dzien­ni­kar­skie. Pyta­łeś przed chwi­lą o naj­waż­niej­sze sta­cje moje­go życia. Być może to wła­śnie wte­dy, w roku 2011, zaczął się dla mnie naj­waż­niej­szy czas. Była nią rewo­lu­cja. Zmie­ni­ła moje życie cał­ko­wi­cie. Przed­tem nie inte­re­so­wa­łem się za bar­dzo niczym, nawet inny­mi ludź­mi, nawet tym, co się dzie­je w kra­ju, myśla­łem tyl­ko o tym, żeby gdzieś wyje­chać, zna­leźć pra­cę i zara­biać pie­nią­dze. I tyle, taki mia­łem plan na życie.

Zaraz pomó­wi­my o rewo­lu­cji, ale pozwól mi jesz­cze cof­nąć się o kil­ka lat. Powie­dzia­łeś, że Jar­muk był naj­waż­niej­szym miej­scem w two­im życiu. Jakie to miej­sce? Czym było dla cie­bie?

Jar­muk to miej­sce brzyd­kie, bar­dzo brzyd­kie. Były obóz uchodź­ców. Zanie­dba­ny, z bied­ny­mi dziel­ni­ca­mi. Kie­dy pada­ło, zale­wa­ło uli­ce, wciąż prze­ry­wa­ne były dosta­wy prą­du. Był też bar­dzo zatło­czo­ny. Chy­ba żyło tam milion ludzi na jakichś dwóch kilo­me­trach kwa­dra­to­wych. Były w tym jed­nak jakieś pozy­ty­wy. Mimo tej cia­sno­ty i brzy­do­ty rodzi­ły się tu tak­że rze­czy pięk­ne. Jar­muk był zawsze ośrod­kiem wszel­kiej dzia­łal­no­ści poli­tycz­nej. Wszy­scy lewi­cow­cy, eli­ty, inte­lek­tu­ali­ści, akty­wi­ści poli­tycz­ni i myśli­cie­le kie­dyś koń­czy­li w Jar­mu­ku. Tutaj moż­na było odpo­cząć od stre­su, zna­leźć pra­cę, żyć, a to ze wzglę­du na obec­ność Pale­styń­czy­ków, któ­rzy nie mają prze­cież bez­po­śred­nio do czy­nie­nia z reżi­mem. Moż­na tu więc było ode­tchnąć. Wie­lu ludzi, przede wszyst­kim z Komu­ni­stycz­nej Par­tii Pra­cy, ukry­wa­ło się tutaj, mię­dzy inny­mi zna­ny poeta Faraj Bay­ra­qdar, któ­ry aktu­al­nie miesz­ka w Szwe­cji.

Dużo się dzia­ło jak na tak małą powierzch­nię.

Oczy­wi­ście. Na tych dwóch kilo­me­trach kwa­dra­to­wych, jakie zaj­mo­wał al-Jar­muk, moż­na było zna­leźć wszyst­ko. Wszyst­kie towa­ry, co by ci nie przy­szło do gło­wy. Od takiej popiel­nicz­ki do komi­su samo­cho­do­we­go, tar­gu złot­ni­cze­go, wszyst­ko. Nie było więc potrze­by cho­dzić gdzie indziej. Z cza­sem prze­obra­ził się ten obóz uchodź­ców w mia­sto. Mia­sto peł­no­praw­ne, z róż­ny­mi dziel­ni­ca­mi, bogat­szy­mi i bied­niej­szy­mi, tar­gi dla bogat­szych i bied­niej­szych.

Na pol­skiej Wiki­pe­dii napi­sa­ne jest, że al-Jar­muk jest mia­stem, któ­re tyl­ko nazy­wa się obo­zem. Jak to jest, widzisz róż­ni­cę mię­dzy Jar­mu­kiem a inny­mi mia­sta­mi syryj­ski­mi?

Oso­bi­ście ostroż­nie pod­cho­dzę do nazy­wa­nia Jar­mu­ku mia­stem. Mówi­my „mia­sto” w prze­no­śni. Nie moż­na mówić o mie­ście, któ­re­go powierzch­nia ogra­ni­cza się do dwóch kilo­me­trów kwa­dra­to­wych. Moż­na powie­dzieć, że jest on dziel­ni­cą Damasz­ku. Mię­dzy Jar­mu­kiem a Mida­nem, sąsia­du­ją­cą dziel­ni­cą zamiesz­ka­łą już głów­nie przez Syryj­czy­ków, nie ma róż­ni­cy cywi­li­za­cyj­nej, jaką widać mię­dzy obsza­ra­mi wiej­ski­mi a miej­ski­mi. W obu miej­scach jest podo­ba archi­tek­tu­ra, samo­cho­dy, dużo miesz­kań­ców, podob­ne tar­gi, restau­ra­cje… Życie na uli­cy toczy się od pią­tej do trze­ciej nad ranem, może przez dwie godzi­ny na dobę uli­ce są spo­koj­ne. Jest więc Jar­muk taką minia­tu­rą mia­sta, ale nie w praw­dzi­wym sen­sie sło­wa „mia­sta” czy „urba­ni­za­cja”. Jedy­na róż­ni­ca mię­dzy Jar­mu­kiem a Mida­nem leży w licz­bie miesz­kań­ców. Na uli­cy w Mida­nie masz może na 100 metrach przed sobą 10, 20 osób. W Jar­mu­ku masz z 1000. Tak po pro­stu, bo tyle tam jest ludzi, tyle jest tar­gów i restau­ra­cji, całe życie toczy się na uli­cy. Nie­ste­ty, Jar­muk znik­nął z mapy świa­ta, został cał­ko­wi­cie znisz­czo­ny. Co do „obo­zu”, to był tu kie­dyś obóz, teraz jed­nak pozo­sta­ła tyl­ko nazwa, nie ma tu już namio­tów. Są za to sześcio‑, sied­mio­pię­tro­we budyn­ki. Jar­muk nie roz­ra­stał się wszerz, tyl­ko w górę. Jeśli ojciec chciał zbu­do­wać dla syna pokój, nie budo­wał go obok domu, ale u góry, na dachu.

Były jakieś dostrze­gal­ne, nama­cal­ne gra­ni­ce mię­dzy Jar­mu­kiem a inny­mi dziel­ni­ca­mi Damasz­ku?

W jakim sen­sie gra­ni­ce?

Woj­sko, ochro­na, bram­ki kon­tro­l­ne. Jak w Liba­nie na przy­kład.

Nie, w całym Damasz­ku, w całej Syrii takich gra­nic nie znaj­dziesz. Przy­naj­mniej nie przed rokiem 2011. Ina­czej niż w Liba­nie. U nas dziel­ni­ce prze­cho­dzi­ły płyn­nie w inne dziel­ni­ce. Tu Jar­muk, tu Midan na przy­kład. Były za to gra­ni­ce admi­ni­stra­cyj­ne, jak mię­dzy Kreu­zber­giem i Frie­drich­sha­inem. Nie było tak­że widocz­nych gra­nic w sen­sie ludz­kim. W całej Syrii nie miesz­ka nawet milion Pale­styń­czy­ków, jak się wszyst­kich poli­czy, wyj­dzie może 400‒500 tysię­cy. Dla­te­go Pale­styń­czy­cy sta­no­wi­li oko­ło 200‒300 tysię­cy z miesz­kań­ców Jar­mu­ku, resz­ta to Syryj­czy­cy. Nie było to zatem mia­sto pale­styń­skie – kul­tu­ral­nie, reli­gij­nie, etnicz­nie. Było to miej­sce róż­no­rod­ne, wymie­sza­ne pod wszyst­ki­mi wzglę­da­mi. Chrze­ści­ja­nie, ala­wi­ci, dru­zo­wie miesz­ka­li tu razem, tak­że dla­te­go, że było tanio. Niskie ceny miesz­kań ścią­ga­ły ludzi z róż­nych grup.

Powie­dzia­łeś, że tego miej­sca już nie ma.

Zosta­ło znisz­czo­ne, tak. Znisz­czo­ne.

Znisz­czo­ne w wyni­ku rewo­lu­cji i woj­ny.

W wyni­ku rewo­lu­cji, zga­dza się. W cza­sie syryj­skie­go reżi­mu zbom­bar­do­wa­no Jar­muk, doko­ny­wa­no ata­ków samo­lo­ta­mi MIG. Ci wszy­scy ludzie, te 800 tysię­cy czy milion ‒ coś oko­ło tego, nie ma bowiem ofi­cjal­nych sta­ty­styk w Syrii, nicze­go, co ma coś wspól­ne­go z licz­ba­mi – z tych wszyst­kich ludzi zosta­ło mniej niż tysiąc. Mniej niż jeden pro­cent.

Wspo­mnia­łeś też, że rewo­lu­cja nie­ja­ko obu­dzi­ła cię, że przed­tem nie inte­re­so­wa­ło cię nic poza zara­bia­niem pie­nię­dzy.

Nie w sen­sie, że nic inne­go mnie nie inte­re­so­wa­ło. Takie były warun­ki. Byłem jesz­cze mło­dy, jestem z rocz­ni­ka 1989, więc marzy­łem o tym, o czym marzy­li inni osiem­na­sto- i dzie­więt­na­sto­lat­ko­wie: zna­leźć pra­cę, kupić miesz­ka­nie – u nas nikt nie zaprzą­ta sobie gło­wy wynaj­mo­wa­niem – i zacząć jakieś życie. Pro­sta spra­wa, taki był natu­ral­ny bieg rze­czy. Nie było to wyłącz­nie pry­wat­ne marze­nie. Takie było nasze spo­łe­czeń­stwo. Jak nie masz pra­cy, nie kupisz miesz­ka­nia, to nie możesz nic inne­go w życiu zacząć, np. oże­nić się. Taki jest głów­ny wątek życia każ­de­go dwu­dzie­sto­lat­ka.

Taka wizja życia w two­im przy­pad­ku roz­pa­dła się, zmie­ni­ła się w 2011 roku.

Tak napraw­dę zaczę­ło się z koń­cem roku 2010. Na począt­ku 2011 roku, kie­dy zaczę­ła się rewo­lu­cja egip­ska. Oglą­da­łem tele­wi­zję i nagle poja­wia­ją się uję­cia milio­nów Egip­cjan na uli­cach. Zaczą­łem po raz pierw­szy w życiu rozu­mieć, dla­cze­go ktoś mógł­by powie­dzieć: „Chcę wol­no­ści”. Zaczą­łem zada­wać sobie pyta­nia, szu­kać odpo­wie­dzi, zasta­na­wiać się, cze­go tym wszyst­kim ludziom bra­ku­je. Rozu­mieć, że życie nie ogra­ni­cza się do tego, żeby mieć dość chle­ba, oże­nić się i upra­wiać seks. Tak zacho­wu­ją się zwie­rzę­ta na uli­cy, i to jest dla nich w porząd­ku, świet­nie. Ale czło­wie­ka pozo­sta­wia takie życie bez poczu­cia żad­nej war­to­ści, bez sen­su życia. Zde­cy­do­wa­łem się więc razem z syryj­skim muzy­kiem Nabi­lem Arba­ain… Był z nami tak­że gita­rzy­sta Ahmad Naf­fu­ri, któ­ry teraz miesz­ka w Holan­dii. Od jakie­goś cza­su, 2009, 2010 roku, pra­co­wa­li­śmy razem jako zespół muzycz­ny. Zde­cy­do­wa­li­śmy się napi­sać pio­sen­kę o rewo­lu­cji egip­skiej.

Śpie­wa­łeś, czy tyl­ko pisa­łeś?

Jakoś tam śpie­wa­łem… Ale daw­no prze­sta­łem. No więc chcie­li­śmy napi­sać pio­sen­kę o rewo­lu­cji egip­skiej. Pew­ne­go razu, kie­dy byli­śmy u Ahma­da, zaczę­li­śmy mówić coś w sty­lu: „Jeśli wybu­chła­by rewo­lu­cja w Syrii, co byście zro­bi­li?” Oczy­wi­ście byli­śmy bar­dzo wystra­sze­ni, Syria jest kra­jem zdo­mi­no­wa­nym i rzą­dzo­nym przez apa­rat bez­pie­czeń­stwa, nie ufa­li­śmy więc nawet sobie nawza­jem. Ufa­li­śmy sobie na tyle, żeby razem pra­co­wać, two­rzyć sztu­kę, wycho­dzić wie­czo­ra­mi. Ale nie było mowy o żad­nych dys­ku­sjach poli­tycz­nych, nawet z wła­snym rodzeń­stwem. Zda­rza­ło się bowiem napraw­dę, że brat wyda­wał wła­sne­go bra­ta. W moim przy­pad­ku jeden z kuzy­nów od stro­ny ojca nagry­wał na tele­fo­nie wszyst­ko, co mówi­łem, nie zmy­ślam.

No więc Nabil powie­dział, że tak, pój­dzie na demon­stra­cje. Mówi­łem wcze­śniej, że nie za bar­dzo inte­re­so­wa­ły mnie spra­wy publicz­ne. Był ku temu jesz­cze dodat­ko­wy powód. Pocho­dzę z rodzi­ny pale­styń­skiej. Nie jeste­śmy Syryj­czy­ka­mi. Mój ojciec od zawsze powta­rzał, że jeste­śmy tutaj tyl­ko w gościach i nie powin­ni­śmy się w żaden spo­sób narzu­cać, żeby nas nie wyrzu­co­no albo nie znisz­czo­no nam życia. Byli­śmy gość­mi i mie­li­śmy nie wty­kać nosa w nie nasze spra­wy. Była to część mojej toż­sa­mo­ści. Zro­zu­mia­łem, że jestem gościem i nie przy­na­le­żę do tego miej­sca. Nie mam więc pra­wa wyra­żać swo­je­go zda­nia albo się wtrą­cać. Wra­ca­jąc do naszej roz­mo­wy z Nabi­lem, spy­ta­łem go: Dla­cze­go poszedł­byś demon­stro­wać? Odpo­wie­dział – pamię­tam to dosłow­nie, bo te sło­wa zmie­ni­ły bieg moje­go życia: „Boję się, że kie­dyś będę żało­wał, że pozo­sta­łem bez­czyn­ny w chwi­li, kie­dy mogłem coś zro­bić”. Nagle wszyst­ko się odwró­ci­ło do góry noga­mi. Pomy­śla­łem o tym, co już wcze­śniej wie­dzia­łem i czy­ta­łem o wię­zie­niach, o więź­niach poli­tycz­nych, szcze­gól­nie o tych, któ­rych pozna­łem oso­bi­ście po ich wypusz­cze­niu w latach 2007 i 2008. Nigdy nie przy­szło mi do gło­wy, że mogę coś w tym wzglę­dzie zro­bić. „A, byłeś więź­niem poli­tycz­nym, tak? A, prze­sie­dzia­łeś 10 lat? Aha. Cie­ka­we”. To tyle. Od cza­su wspo­mnia­nej roz­mo­wy wszyst­ko zaczę­ło wra­cać, wszyst­kie wspo­mnie­nia. Zno­wu zaczą­łem czy­tać lite­ra­tu­rę wię­zien­ną, Al-Qawqaa[W musz­li, powieść Musta­fy Kha­li­fa], Nega­tywRozy Yas­sin Has­san i innych. Zaczą­łem patrzeć na to wszyst­ko jako coś, co jak naj­bar­dziej jest moją oso­bi­stą spra­wą. Nie chcia­łem, mówiąc sło­wa­mi Nabi­la, kie­dyś żało­wać, że nic nie zro­bi­łem. Od pierw­sze­go dnia rewo­lu­cji w Syrii mia­łem jasne i szcze­re zda­nie. Dopro­wa­dzi­ło to do tego, że stra­ci­łem całą rodzi­nę od stro­ny ojca. Nie roz­ma­wiam z nikim z nich, poza moim ojcem. Wszy­scy wuj­ko­wie, cio­cie i kuzy­no­stwo sprze­ci­wi­li się mojej opi­nii i nie mam już z nimi nic wspól­ne­go. Wypar­łem się ich.

Rewo­lu­cja sta­ła się dla mnie pod­sta­wo­wym wyznacz­ni­kiem. Z kim­kol­wiek roz­ma­wiam, na przy­kład z tobą, Fili­pie, nie może­my zostać przy­ja­ciół­mi, jeśli nie masz jasne­go zda­nia o syryj­skim reżi­mie. Nie jest to dla mnie kwe­stia moral­na w sen­sie ogól­nym, ale jak naj­bar­dziej oso­bi­stym. Jak zresz­tą i kwe­stia pale­styń­ska. Jest to kwe­stia ści­śle moral­na. Nie wie­rzę w pań­stwo noszą­ce nazwę „Pale­sty­na” czy „Syria”, nie wie­rzę w naro­do­wo­ści. Wie­rzę nato­miast w słusz­ność spra­wy pale­styń­skiej, spra­wy moral­nej. Dla­te­go jeśli nie masz jasne­go zda­nia wobec tej kwe­stii moral­nej, nic mnie nie obcho­dzisz. Nie stwo­rzy­my żad­nej rela­cji. Na tej pod­sta­wie, na pod­sta­wie rewo­lu­cji syryj­skiej, zaczę­ły się kształ­to­wać wszyst­kie moje rela­cje z ludź­mi.

Syryj­ska rewo­lu­cja sta­ła się dla cie­bie kwe­stią…

Klu­czo­wą. Moją oso­bi­stą spra­wą. Syryj­ska rewo­lu­cja jest mną. Wzią­łem w niej udział, sze­dłem z demon­stru­ją­cy­mi, byłem w Syrii wię­zio­ny… Nie przez dłu­gi czas, ale… Potem zde­cy­do­wa­łem się uciec z kra­ju, z kil­ku powo­dów. Jed­nym z nich było bez­po­śred­nie nie­bez­pie­czeń­stwo dla moje­go życia. Ucie­kłem więc do Jor­da­nii.

Czy wte­dy też zaczą­łeś pisać? Czy może publi­ko­wa­łeś już przed rewo­lu­cją?

Nie, nie publi­ko­wa­łem w żaden poważ­ny spo­sób, nawet w trak­cie samej rewo­lu­cji. To, co wte­dy publi­ko­wa­łem, nie przed­sta­wia­ło sobą jakiejś wyso­kiej jako­ści, było to bar­dzo emo­cjo­nal­ne, impul­syw­ne. Pierw­szy raz w życiu usły­sza­łem wte­dy swój wła­sny głos. Z tego wzglę­du chcia­łem też, żeby inni go usły­sze­li, żeby wszy­scy ludzie usły­sze­li, co mówię, chcia­łem pisać, publi­ko­wać na Face­bo­oku. Żeby wszy­scy dowie­dzie­li się, że uzy­ska­łem głos. Bo to w cza­sie pro­te­stów po raz pierw­szy usły­sza­łem swój głos. Nie zna­łem go wcze­śniej. Napraw­dę, po raz naj­pierw­szy. Kie­dy pierw­szy raz powie­dzia­łem: „wol­ność”. Pisa­li­śmy z Nabi­lem pio­sen­ki. Chy­ba w sierp­niu 2011 roku jeden z naszych utwo­rów zyskał dużą popu­lar­ność, dzie­siąt­ki tysię­cy wyświe­tleń. Zaty­tu­ło­wa­ny był Gdy­byż ten sto­łek prze­mó­wił. Tekst jest saty­rą na pre­zy­denc­ki sto­łek, pre­zy­den­ta, „przy­wód­cę”. Tekst odbił się sze­ro­kim echem, aż dotarł do syryj­skiej woka­list­ki imie­niem Asa­la, któ­ra już ma oko­ło pięć­dzie­siąt­ki. Jest ona naj­bar­dziej zna­ną woka­list­ką syryj­ską nowe­go poko­le­nia, nie tyl­ko u nas, ale i we wszyst­kich kra­jach arab­skich, inte­re­su­ją się nią milio­ny. Była też jed­ną z pierw­szych osób, któ­re ogło­si­ły swo­je popar­cie dla rewo­lu­cji. Popro­si­ła o pozwo­le­nie na zaśpie­wa­nie tego tek­stu. Byłem wte­dy jesz­cze w Syrii, w Damasz­ku. Nagra­ła pio­sen­kę, ale bała się ją opu­bli­ko­wać. Zastra­szo­no ją, gro­żo­no jej dzie­ciom. Opu­bli­ko­wa­ła więc tyl­ko jeden frag­ment. Jed­nak całe to zamie­sza­nie dało mi poczu­cie, że mój głos może dotrzeć do szer­szych krę­gów, dało mi moty­wa­cję, żeby dalej pisać. Publi­ko­wa­łem też w gaze­tach na tema­ty rewo­lu­cyj­ne i poli­tycz­ne, sama liry­ka nie wystar­cza­ła. Cza­sem trze­ba mówić bez­po­śred­nio, bez owi­ja­nia w baweł­nę, nazy­wać rze­czy po imie­niu. Nie w spo­sób arty­stycz­ny, este­tycz­ny, lirycz­ny. I tak w 2011 roku zaczą­łem publi­ko­wać na stro­nach spo­łecz­no­ścio­wych i w gaze­tach. W roku 2014 wyda­łem pierw­szą książ­kę dru­kiem.

Potem wyje­cha­łeś do Jor­da­nii.

Zada­jesz pyta­nie otwar­te, dużo moż­na by opo­wia­dać.

Nie szko­dzi, możesz się roz­ga­dać. Więc wyje­cha­łeś do Jor­da­nii…

Wyje­cha­łem do Jor­da­nii i odkry­łem, że jako Pale­styń­czyk nie mam pra­wa wje­chać do kra­ju.

Jeśli mógł­bym prze­rwać… Mówi­łeś wcze­śniej, że jako Pale­styń­czyk nie mia­łeś pra­wa posia­dać pasz­por­tu, ale stu­dio­wa­łeś w Liba­nie…

Tak, mia­łem doku­ment upraw­nia­ją­cy do podró­ży, lais­sez-pas­ser, któ­ry nie upraw­nia mnie do podró­ży gdzie­kol­wiek bez uzy­ska­nia wizy. Nawet do Liba­nu potrze­bo­wa­łem wizy.

Rozu­miem. Czy­li nie mogłeś z tym doku­men­tem nigdzie wyje­chać?

Zawsze potrzeb­na ci wiza, a uzy­ska­nie jej gra­ni­czy z nie­moż­li­wo­ścią. Wyobraź sobie teraz Syryj­czy­ka, któ­ry sta­ra się o wizę do Nie­miec. Zero szans. Do Jor­da­nii wyje­cha­łem z prze­myt­ni­kiem, dro­gą uchodź­ców.

Czy­li z prze­myt­ni­kiem czy jako uchodź­ca?

Dro­gą uchodź­ców, czy­li nie przez ofi­cjal­ne przej­ście gra­nicz­ne. W dro­dze towa­rzy­szył mi przy­ja­ciel z Syrii. Na jor­dań­skiej gra­ni­cy odkry­łem, że Jor­da­nia uzna­je Ahma­da – moje­go syryj­skie­go przy­ja­cie­la – za uchodź­cę, a mnie za nie­le­gal­nie prze­kra­cza­ją­ce­go gra­ni­cę prze­stęp­cę. I tak uwię­zio­no mnie za to, że jako Pale­styń­czyk chcia­łem się prze­do­stać przez gra­ni­cę. W wię­zie­niu zosta­łem oko­ło czte­ry mie­sią­ce, a potem ucie­kłem. W Jor­da­nii byłem… Wje­cha­łem 4 maja 2012 roku. Ucie­kłem z wię­zie­nia 1 wrze­śnia, a zosta­łem w kra­ju do 3 listo­pa­da 2014 roku. Dwa i pół roku. Ukry­wa­łem się w Amma­nie, mia­łem już doświad­cze­nie z Syrii, wie­dzia­łem, jak nie rzu­cać się w oczy. Mia­łem wie­le zmy­ślo­nych imion, cza­sem nazy­wa­łem się Salah, cza­sem Abdur­rah­man. Moim ostat­nim imie­niem był Dżi­had. Mam jesz­cze sfał­szo­wa­ny pasz­port z tym imie­niem, mogę ci poka­zać. Zosta­łem w Jor­da­nii do momen­tu, kie­dy dosta­łem sty­pen­dium Fun­da­cji Heni­ri­cha Böl­la. Na począt­ku nie mogłem wyje­chać, bo byłem poszu­ki­wa­ny przez wła­dze jor­dań­skie. Dla­te­go fun­da­cja osią­gnę­ła przy współ­pra­cy z Par­tią Zie­lo­nych i inny­mi poro­zu­mie­nie z nie­miec­kim Mini­ster­stwem Spraw Zagra­nicz­nych i wyda­no mi nie­miec­kie lais­sez-pas­ser, dzię­ki któ­re­mu dosta­łem się z Jor­da­nii do Nie­miec.

Pomów­my więc o Niem­czech. Twój nowy tomik Psy pamię­ciuka­że się po nie­miec­ku i angiel­sku, ale nie po arab­sku.

Uka­że się, ale dopie­ro póź­niej.

To zna­czy?

Cho­dzi tu tyl­ko o kwe­stie cza­so­we. Mój ostat­ni tomik arab­ski Nikt nie zwró­cił uwa­gi na two­ją śmierćuka­zał się na począt­ku roku. Nie ma sen­su wyda­wać dwóch tomi­ków w jed­nym roku.

Jed­nak mam poczu­cie, że ten tomik skie­ro­wa­ny jest do ludzi, któ­rzy odgry­wa­ją w tek­stach rolę „inne­go”. Jest w tych tek­stach pew­ne roz­róż­nie­nie mię­dzy „ja” i „wy”. Mówisz, na przy­kład, że…

…„jesz­cze nie doszli­śmy do waszych gra­nic”.

…albo piszesz o poka­zy­wa­niu zdjęć „two­im euro­pej­skim przy­ja­cio­łom”. Gdzie indziej: „wzię­li­śmy ze sobą lustra/ widzie­li­śmy w nich twa­rze waszych dzie­ci”. Wyczu­wa się więc wszę­dzie tę barie­rę mię­dzy „nami” a „wami”.

Po pierw­sze, nie kie­ru­ję moich tek­stów do kon­kret­nych ludzi. Piszę, bo chcę pisać. Piszę wyłącz­nie dla publicz­no­ści arab­skiej, po arab­sku. Tłu­ma­cze­nie moich tek­stów nie jest moim celem. Jeśli coś się prze­tłu­ma­czy, świet­nie.

Wycho­dząc z zało­że­nia, że dla tek­stu jest lepiej, kie­dy jego autor umrze, powiem: w mojej inter­pre­ta­cji two­ich tek­stów jest to jeden z wyraź­niej­szych wąt­ków. I nie wyda­je mi się, żeby było to moje oso­bi­ste zda­nie. Two­je uczu­cia były skie­ro­wa­ne w pew­ną stro­nę.

Nie powiem, że jesteś w błę­dzie. Ty w ten spo­sób to czy­tasz. Może ten „inny”, któ­re­go widzisz, jest tobą samym. A może mną. Ja też jestem dla moje­go wła­sne­go tek­stu „innym”. Nie piszę poza tym tek­stów o cha­rak­te­rze wyłącz­nie oso­bi­stym. „Ja” lirycz­ne nie musi być moim „ja”. Pisa­łem już jako kobie­ta, jako Żyd i tak dalej. Być może to ja jestem tym Euro­pej­czy­kiem? W koń­cu posta­ci lite­rac­kie się two­rzy i oddzia­ły­wu­je z nimi. Kie­dy masz kon­kret­ny temat, powiedz­my ten wiersz, o któ­rym mówisz. „Twoi euro­pej­scy przy­ja­cie­le, nie doszli­śmy jesz­cze do waszych gra­nic” – wiersz ten jest swe­go rodza­ju roz­pra­wą, stu­dium „gra­nic”, zawar­te jest to w samym jego tytu­le: „Listy z wewnątrz”. Z wewnątrz cze­go? Co jest na zewnątrz? Masz też dwie posta­ci. Pierw­sza zosta­ła wewnątrz pew­ne­go miej­sca, dru­ga je opu­ści­ła. Roz­ma­wia­ją ze sobą. I tak dłu­go, jak znaj­du­ją się w innych miej­scach, mogą ze sobą roz­ma­wiać tyl­ko w jeden spo­sób: „Powiedz, co się u cie­bie dzie­je”. Nie może­my zatem zakła­dać, że ten wiersz skie­ro­wa­ny jest do Euro­pej­czy­ków. Posta­ci, temat – wszyst­ko to wyma­ga ist­nie­nia dwóch miejsc, któ­re roz­wi­ja­ją swój wła­sny język. Nie uwa­żam, że było moim celem skie­ro­wa­nie cze­goś do Euro­pej­czy­ków. Jeśli chciał­bym to zro­bić, napi­sał­bym arty­kuł w gaze­cie.

To zatem roz­mo­wa mię­dzy dwie­ma oso­ba­mi w dwóch róż­nych miej­scach. Miej­sce ma tu wpływ na postrze­ga­nie świa­ta i na język, jakim się ktoś posłu­gu­je… Oca­la­łeś?

Nie wiem, nie potra­fię wie­le powie­dzieć. Czym jest oca­le­nie? Oca­la­łem od nie­któ­rych rze­czy, na przy­kład od śmier­ci w Syrii, co do tego nie ma wąt­pli­wo­ści, bo żyję i roz­ma­wiam z tobą. Oca­la­łem od jor­dań­skie­go wię­zie­nia, bo jestem teraz w Niem­czech. Ale oca­le­nie czy prze­trwa­nie jako czyn życio­wy, jako wynik dzia­ła­nia – nie wiem, czy je osią­gną­łem. Nadal sta­ram się prze­żyć.

W jed­nym wier­szu, któ­re­go jesz­cze nie widzia­łeś, piszę: „Nie mówię, że oca­la­łem, bo nie ocalałem/ ale też nie umar­łem”. Jesz­cze jestem w tym sta­nie pośred­nim. Nie wiem nawet, czy chcę prze­żyć. Do cze­go, od cze­go?

Chciał­bym teraz publicz­nie udo­wod­nić ci kłam­stwo… Czy pra­gniesz żyć? Czy chcesz dalej żyć?

Nie na dłu­go. „Chcę mieć życie krót­kie”.

Jed­nak magicz­ny wiek lat dwu­dzie­stu sied­miu lat już prze­ży­łeś.

Cze­mu magicz­ny?

Wie­lu muzy­ków umar­ło w tym wie­ku. Mówi się cza­sem, że pod­pi­sa­li pakt z dia­błem albo że jest to magicz­na licz­ba o jakimś zna­cze­niu. Robert John­son, Kurt Coba­in i inni.

Nie mam żad­nej magicz­nej licz­by. Mesjasz stał się mesja­szem w wie­ku lat chy­ba trzy­dzie­stu…

Trzy­dzie­stu trzech.

Muham­mad został pro­ro­kiem w wie­ku czter­dzie­stu lat. Nie ma okre­ślo­nej mia­ry wie­ku.

Dwie linij­ki?

Mia­rą będzie to, że nie będę potra­fił nawet dwóch lini­jek napi­sać. Moje życie skoń­czy się z powo­du oso­bi­stej decy­zji, chy­ba że sta­nie się coś nie­spo­dzie­wa­ne­go, jak wypa­dek samo­cho­do­wy w dniu, kie­dy nie będę już mógł pisać. Moje życie jest ści­śle zwią­za­ne z pisa­niem. Będę z tobą szcze­ry, nie będę ukry­wał, dzi­siaj napi­sa­łem tekst, zaczy­na­ją­cy się od słów: „Pisa­nie sta­ło się cięż­kie, sta­rość prze­ni­ka do mnie i roz­prze­strze­nia się niczym rak”.

Zaczą­łem ostat­nio zauwa­żać, że nie potra­fię pisać dobrze. Tak, jak tego chcę. Dzwo­nek alar­mo­wy.

Jak chcesz pisać?

Nie­za­leż­nie od tego, w jakiej for­mie, pisy­wa­łem już róż­ne rze­czy.

W takim razie skąd wiesz, jak roz­po­zna­jesz, że nie piszesz tak, jak tego chcesz?

Nie jest to kwe­stia samej for­my. W ogó­le nie potra­fię już pisać. Poróż­ni­łem się z pisa­niem. Tu coś bije na alarm.

Jako poeta masz już za sobą kil­ka eta­pów. Sam mówi­łeś, że Psy pamię­cisą tomi­kiem szcze­gól­nym, bo nie ma w nim wier­szy ryt­micz­nych i rymo­wa­nych.

Jeden wiersz ma rytm ‒ „Oca­le­ni”. „Wyszli­śmy z Damasz­ku…” ‒ to jedy­ny wiersz, któ­ry oca­lał od pro­zy.

Wszyst­kie wier­sze w tym tomi­ku mają cha­rak­ter bar­dzo wizu­al­ny, foto­gra­ficz­ny. Są w pewien spo­sób zdję­cia­mi, jak to mówisz w „Listach z wewnątrz”, pocz­tów­ki, któ­re wysy­ła się innym. Czy był to zabieg umyśl­ny?

Tak, to wła­śnie część eks­pe­ry­men­tu. Mój pierw­szy tomik zaty­tu­ło­wa­ny Marze­nio­tąkon­cen­tro­wał się bar­dziej wokół ryt­mu, rymu, języ­ka. Wiesz, że po arab­sku mówi­my: „Pie­cho­tą”. Mię­dzy arab­skim „aqda­am” a „ahla­am” jest róż­ni­ca dwóch liter, ale zna­cze­nio­wo prze­no­si cię to w zupeł­nie inne miej­sce. Wie­le się tam dzia­ło języ­ko­wo. Dru­ga książ­ka Od kie­dy nie umar­łemzawie­ra­ła tek­sty pro­zą. Cho­ciaż zauważ, że Psy pamię­citak­że nazy­wam tek­sta­mi pro­za­icz­ny­mi, nie poezją. Dru­gą książ­kę napi­sa­łem na całą dłu­gość linij­ki, bez łama­nia. Trze­cia książ­ka nazy­wa­ła się Ubra­ny do dro­gii była zupeł­nie inna. Napi­sa­na w języ­ku mówio­nym, melo­dyj­na, moż­na z tych tek­stów łatwo zro­bić pio­sen­ki. Rym, rytm, pro­sty język. „Nikt nie zwró­cił uwa­gi na two­ją śmierć” był powro­tem do korze­ni – rytm, dużo rymów, tek­sty dłu­gie, dużo poszu­ki­wań w języ­ku, w mito­lo­gii. Psy pamię­ciprzed­sta­wia­ją cał­kiem nowy eks­pe­ry­ment. W tej książ­ce poszu­ku­ję swo­jej wła­snej lirycz­no­ści po obna­że­niu jej z innych ele­men­tów. Jeśli zabie­rze­my z tek­stu rytm, pozo­sta­nie poezją? Czy będzie w nim lirycz­ność? To takie oso­bi­ste poszu­ki­wa­nie. W wie­lu miej­scach odnio­słem poraż­kę. Tekst sta­wał się zwy­kły­mi sło­wa­mi. Z melo­dią, z ryma­mi dawa­ło to w rezul­ta­cie pew­ną este­ty­kę, ale po odcię­ciu tych sztucz­nych skrzy­deł tekst już nie mógł pole­cieć. Stał się po pro­stu sło­wa­mi.

Zde­cy­do­wa­łem się więc opra­co­wać tek­sty bez ryt­mu i rymu. Szu­kać róż­nych rodza­jów lirycz­no­ści. Jed­na z nich to lirycz­ność myśli, w któ­rej sama myśl jest lirycz­na, jak: „Chcę mieć życie krótkie/ jak ten wiersz”. Inne tek­sty posłu­gu­ją się obra­za­mi. „Moje pięć zmy­słów”, „Oca­le­ni”. Cią­głe two­rze­nie obra­zów, ich kon­cen­tra­cja, tak­że dłu­gość linij­ki nabie­ra zna­cze­nia wizu­al­ne­go.

Podzie­li­łeś te wier­sze na poje­dyn­cze obra­zy, znaj­du­ją­ce się na oddziel­nych stro­nach, nawet jeśli wyra­ża je tyl­ko jeden wers. Wiersz kon­ty­nu­owa­ny jest po pro­stu na kolej­nych stro­nach, ale żad­na z nich nie zosta­je zapeł­nio­na.

Chciał­bym, żeby tak zosta­ło w tłu­ma­cze­niach. Może coś tam zmie­nię, ale taki był mój pier­wot­ny zamysł. Pisa­łem te wier­sze na bazie języ­ka, któ­ry nie jest narzę­dziem poetyc­kim, nie ma w nich żad­nych kon­struk­cji języ­ko­wych, jak we wcze­śniej­szych utwo­rach. Język jest tu jedy­nie prze­kaź­ni­kiem lirycz­no­ści obra­zu, chwi­li, myśli. Pro­sty, mini­ma­li­stycz­ny. Two­im zda­niem było to wska­zów­ką, że utwo­ry kie­ro­wa­ne są do Euro­pej­czy­ków, moż­na by zakła­dać, że pisa­ne były pod tłu­ma­cze­nie. Nie jest tak.

Ostat­nio przy­ła­pa­łem się na tym, że myślę w kil­ku języ­kach. Albo kie­dy czy­tam tekst, patrzę na nie­go z per­spek­ty­wy tłu­ma­cza. Kie­dy czy­tam coś po angiel­sku czy nie­miec­ku, auto­ma­tycz­nie zasta­na­wiam się, jak by to moż­na napi­sać po arab­sku. Mia­ło to wpływ na Psy pamię­ci.

Poma­ga to patrzeć na coś jako myśl, obraz, nie jako wyraz języ­ko­wy. Nago, powiedz­my, bez języ­ko­wych ubrań.

Docho­dzisz do tej czy­stej myśli, a potem ją tłu­ma­czysz.

Żeby ją zro­zu­mieć.

Dokład­nie. Żeby to dobrze ująć po arab­sku. Patrzysz na ten obraz i tak jest pro­ściej. Kie­dy tłu­ma­czysz, masz tekst źró­dło­wy, któ­ry możesz prze­ło­żyć na kil­ka spo­so­bów. Mogę więc go powie­dzieć czy wyobra­zić sobie po angiel­sku czy nie­miec­ku.

Myślisz, że mógł­byś napi­sać Psy pamię­cibez przy­jaz­du do Nie­miec, bez two­ich doświad­czeń w Niem­czech, za gra­ni­cą?

Wyda­je mi się, że nie. Nie wiem.

Pla­no­wa­łeś coś podob­ne­go wcze­śniej?

Nie, abso­lut­nie.

Spójrz­my w przy­szłość: jakie masz pla­ny?

Jest pewien pro­jekt, któ­rym jestem napraw­dę opę­ta­ny. Nie chcę o nim jed­nak jesz­cze mówić, bo nic takie­go dotych­czas nie zosta­ło prze­pro­wa­dzo­ne. Poza tym jest kil­ka pro­jek­tów mię­dzy­dy­scy­pli­nar­nych, przed­sta­wień, nad któ­ry­mi pra­cu­ję z inny­mi arty­sta­mi. Nie mam nato­miast pla­nów czy­sto lite­rac­kich. Czu­ję, że powi­nie­nem zro­bić sobie prze­rwę od pisa­nia. Przy­naj­mniej na rok.

Poza tym orga­ni­zu­je­my w Ber­li­nie w paź­dzier­ni­ku arab­sko-nie­miec­ki festi­wal książ­ki, na któ­ry zapro­szo­nych zosta­ło oko­ło 30 pisa­rzy i pisa­rek. W zeszłym roku odby­ła się w Biblio­te­ce Cen­tral­nej pierw­sza edy­cja Ara­bisch-deut­sche Lite­ra­tur­ta­ge. Bar­dzo podo­ba mi się ten pro­jekt. Zapra­sza­my zna­nych poetów ze wszyst­kich kra­jów arab­skich i nie­miec­ko­ję­zycz­nych – Szwaj­ca­ria, Austria, Niem­cy.

Poza tym we wrze­śniu poja­wię się na Sta­cji Lite­ra­tu­ra. Wyglą­da na to, że do Pol­ski przy­jeż­dżam tyl­ko w celach lite­rac­kich, tak jak pod­czas mojej ostat­niej wizy­ty. Mam nadzie­ję, że i tym razem wynik­nie z tego coś poetyc­kie­go.

O autorach i autorkach

Filip Kaźmierczak

Ur. w roku 1991 w Szczecinie, islamista i tłumacz z arabskiego, niemieckiego i angielskiego. Fascynację literaturą, w szczególności arabską, czerpie z przekonania, że warto wsłuchać się w to, co inni mają do powiedzenia. Aktualnie mieszka w Berlinie.

Rami al-Aszek

Urodzony w Syrii Palestyńczyk, dziennikarz i poeta. Zadebiutował w 2014 r. tomikiem Krocząc po snach, po którym wydał trzy tomiki po arabsku. Niedługo wyjdzie jego najnowszy tomik Psy pamięci (w językach niemieckim i angielskim, tłumaczenie z arabskiego). Założyciel i redaktor naczelny arabskiego magazynu w Berlinie al-Abwab oraz arabskiego magazynu kulturalnego Fann. Wyróżniony m.in. stypendium Heinrich Boell Haus 2014, nagrodą dla młodych pisarzy fundacji A. M. Qattan (2015) oraz stypendium Akademii Sztuk (Akademie der Künste) w roku 2018.

Powiązania

Budzę się, jakbyś spała tuż obok

utwory / premiery w sieci Fadi Dżomar Filip Kaźmierczak

Pre­mie­ro­wy zestaw wier­szy Fadie­go Dżo­ma­ra Budzę się, jak­byś spa­ła tuż obok w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Kaź­mier­cza­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Przekreślam twoje imię

utwory / premiery w sieci Filip Kaźmierczak Rami al-Aszek

Pre­mie­ro­wy zestaw wier­szy Ramie­go Al-Asze­ka Prze­kre­ślam two­je imię w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Kaź­mier­cza­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Rami Al-Aszek

nagrania / między wierszami Rami al-Aszek

Jede­na­sty odci­nek pro­gra­mu „Nowe gło­sy z Euro­py” z udzia­łem Ramie­go Al-Asze­ka.

Więcej

Listy z wewnątrz

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Ramie­go Al-Asze­ka, Fadie­go Dżo­ma­ra, Kac­pra Bart­cza­ka i Nata­lii Malek w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

O niezgodzie w literaturze

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Ramie­go Al-Asze­ka, Kon­ra­da Góry, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Jana Rojew­skie­go, Beaty Sta­siń­skiej i Mag­da­le­ny Riga­mon­ti w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Tłumacz niewierny

utwory / premiery w sieci Fawwaz Haddad Filip Kaźmierczak

Frag­ment książ­ki Tłu­macz nie­wier­ny Faw­wa­za Had­da­da w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Kaź­mier­cza­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Prze­kła­dy na język pol­ski 2018”.

Więcej

Psy wojny

nagrania / stacja Literatura Rami al-Aszek

Etiu­da Patry­cji Polkow­skiej do wier­sza Ramie­go al-Asze­ka Psy woj­ny w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Kaź­mier­cza­ka. Mate­riał przy­go­to­wa­ny we współ­pra­cy ze Szko­łą Fil­mo­wą w Łodzi w ramach pro­jek­tu Lite­ra­ry Euro­pe Live + współ­fi­nan­so­wa­ne­go z pro­gra­mu Unii Euro­pej­skiej „Kre­atyw­na Euro­pa”.

Więcej

Druk nie jest w ogóle ważny, liczą się dobre teksty

wywiady / o pisaniu Fadi Dżomar Filip Kaźmierczak

Roz­mo­wa Fili­pa Kaź­mier­cza­ka z Fadim Dżo­ma­rem. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Makabryczny kwiaciarz

recenzje / ESEJE Filip Kaźmierczak

Recen­zja Fili­pa Kaź­mier­cza­ka do zesta­wu wier­szy Fadie­go Dżo­ma­ra. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Proroka szkiełko i oko

utwory / premiery w sieci Fadi Dżomar Filip Kaźmierczak

Pre­mie­ro­wy zestaw wier­szy Fadie­go Dżo­ma­ra Pro­ro­ka szkieł­ko i oko, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Kaź­mier­cza­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

A jeśli chodzi o poetów

recenzje / KOMENTARZE Rami al-Aszek

Autor­ski komen­tarz Ramie­go al-Asze­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

O tych, co cię uściskają i przywiązują dłoń do oparcia

recenzje / ESEJE Filip Kaźmierczak

Recen­zja Fili­pa Kaź­mier­cza­ka do zesta­wu wier­szy Ramie­go al-Asze­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Rachunek nieprawdopodobieństwa

utwory / premiery w sieci Filip Kaźmierczak Rami al-Aszek

Pre­mie­ro­wy zestaw wier­szy Ramie­go al-Asze­ka Rachu­nek nie­praw­do­po­do­bień­stwa, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Kaź­mier­cza­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej