wywiady / o książce

Nie stoi w sprzeczności

Paweł Kaczmarski

Przemysław Rojek

Rozmowa Przemysława Rojka z Pawłem Kaczmarskim, towarzyszącą premierze antologii Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, wydanej w Biurze Literackim 20 września 2016 roku, a w wersji elektronicznej 18 grudnia 2017 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Prze­my­sław Rojek: Ta nasza roz­mo­wa wstęp­nie pomy­śla­na była jako pod­su­mo­wa­nie deba­ty „For­my zaan­ga­żo­wa­nia”, deba­ty przez Mar­tę Koron­kie­wicz i Cie­bie zaini­cjo­wa­nej, a poświę­co­nej zre­da­go­wa­nej przez Was anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski… Zrzą­dze­niem losu deba­ta ta oka­za­ła się jedy­ną zwią­za­ną z książ­ką, więc siłą rze­czy roz­ma­wiać będzie­my i o tam­tej (sądzę, że waż­nej) dys­ku­sji, i o wyda­wa­nym wła­śnie przez Biu­ro Lite­rac­kie wybo­rze wier­szy i tek­stów kry­tycz­nych. Żeby­śmy mogli się dobrze zro­zu­mieć, pozwól, że zacznę od pew­ne­go usy­tu­owa­nia się: roz­ma­wia z Tobą ktoś, kto – po pierw­sze – jest przed­sta­wi­cie­lem jed­nak innej (prze­pra­szam za patos) for­ma­cji poko­le­nio­wej w bada­niach lite­rac­kich (jeśli dobrze liczę, to kie­dy ja zamy­ka­łem prze­wód dok­tor­ski, czy­li byłem lite­ra­tu­ro­znaw­cą jakoś tam już moc­no ukształ­to­wa­nym, Mar­ty i Two­ja przy­go­da z aka­de­mic­kim czy­ta­niem lite­ra­tu­ry była dopie­ro przed Wami); po dru­gie – ten ktoś wziął roz­brat z aka­de­mią; zra­zu wymu­szo­ny przez insty­tu­cjo­nal­no-admi­ni­stra­cyj­ne absur­dy i per­so­nal­ne nie­go­dzi­wo­ści, potem coraz bar­dziej świa­do­my, ufun­do­wa­ny na rosną­cej rezer­wie wobec pisa­nia o lite­ra­tu­rze pod­po­rząd­ko­wa­ne­go regu­łom tak zwa­nej nauko­wo­ści. Co to w prak­ty­ce ozna­cza? Mniej wię­cej to, że choć do dziś łasy jestem na dobrze napi­sa­ną teo­rię, to jed­nak do wie­lu poru­sza­nych przez Was kwe­stii odno­sić się będę z pozy­cji zain­try­go­wa­ne­go dyle­tan­ta kon­fron­tu­ją­ce­go Wasz punkt widze­nia z moim, ukształ­to­wa­nym w swych pod­sta­wach kil­ka­na­ście lat temu – kon­fron­tu­ją­ce­go cza­sem po to, by spró­bo­wać coś sprzed tych lat oca­lić… Stąd moje pierw­sze pyta­nie – kie­dy na stu­diach budo­wa­łem swój kor­pus wie­dzy o lite­ra­tu­rze, kur­sy teo­rii lite­ra­tu­ry opie­ra­ły się z grub­sza na dwóch (że pozwo­lę sobie nad­użyć Kan­ta) aprio­rycz­nych warun­kach pozna­nia: na zało­że­niu, że dzie­ło lite­rac­kie dys­po­nu­je pew­ną dość moc­ną auto­no­mią (linia od Dil­theya przez Ingar­de­na do struk­tu­ra­li­stów) i na akcep­to­wa­niu dale­ko posu­nię­te­go plu­ra­li­zmu języ­ków opi­su lite­ra­tu­ry (pogląd pie­lę­gno­wa­ny – oczy­wi­ście na skraj­nie róż­ne spo­so­by – tak u her­me­neu­tów, jak i u neo­prag­ma­ty­stów). Tak zatem: czy rze­czy­wi­ście nic z tego (myślę zwłasz­cza o owej hipo­te­tycz­nej, może nawet hipo­sta­tycz­nej auto­no­mii dzie­ła) nie jest do oca­le­nia? Czy gest sta­no­wie­nia róż­ni­cy, umoż­li­wia­ją­cy pod­ję­cie dys­kur­syw­ne­go namy­słu o kon­kret­nym fak­cie lite­rac­kim, fak­tycz­nie nale­ży uznać jedy­nie za ele­ment histo­rii lite­ra­tu­ro­znaw­stwa, za reak­cyj­ne pięk­no­du­cho­stwo? Czy musi on wyra­stać z jakiejś splen­did iso­la­tion wobec żywe­go tęt­na tego, co spo­łecz­ne, poli­tycz­ne, eko­no­micz­ne?

Paweł Kacz­mar­ski: To my mamy jakieś „for­ma­cje poko­le­nio­we w bada­niach lite­rac­kich” cią­gle? W Pol­sce? To zna­czy – jasne, są róż­ne kie­run­ki, róż­ne insty­tu­cjo­nal­ne ośrod­ki i tak dalej, ale one nie dzie­lą się chy­ba jed­nak według linii poko­le­nio­wych?

Co do samych pytań, któ­re zada­łeś na koń­cu – na razie może krót­ko… Nie do koń­ca chy­ba zro­zu­mia­łem, ale wyda­je mi się, że pytasz o dwie róż­ne rze­czy. Pierw­sza kwe­stia to „co zosta­ło z Ingar­de­na”, z tra­dy­cyj­nej feno­me­no­lo­gii, her­me­neu­ty­ki czy struk­tu­ra­li­zmu w bada­niach lite­rac­kich. I na to pyta­nie oczy­wi­ście nie odpo­wiem, bo się w takim for­ma­cie nie da; ale trud­no mi zgo­dzić się z suge­stią, że prze­kra­cza­nie teo­rii mają­cych po trzy, sie­dem czy dzie­sięć dekad ma wie­le wspól­ne­go z (aktu­al­ną, dzi­siej­szą) róż­ni­cą poko­le­nio­wą czy, nazwij­my to, poli­tycz­no-ide­ową… To nor­mal­ny, tra­dy­cyj­nie aka­de­mic­ki pro­ces następstw, mody­fi­ka­cji i prze­kro­czeń – jeśli masz wra­że­nie, że w ostat­nich latach przy­spie­szył, to może przez digi­ta­li­za­cję materiałów/zwiększony dostęp do nowych teo­rii? Nie wiem.

Dru­gie pyta­nie doty­czy samych, nazwij­my to, idei czy pryn­cy­piów – co z odręb­no­ścią lite­ra­tu­ry, co z plu­ra­li­zmem języ­ków jej opi­su. I tutaj z tro­chę innych przy­czyn nie bar­dzo wiem, co odpo­wie­dzieć; po pro­stu nie wyda­je mi się, żeby z taki­mi fun­da­men­tal­nym spo­strze­że­nia­mi – lite­ra­tu­ra funk­cjo­nu­je jako odręb­ny obieg/zjawisko/pole, jest opi­sy­wa­na róż­ny­mi języ­ka­mi – kto­kol­wiek mógł się na serio kłó­cić. No i nikt nie kłó­cił się z nimi w naszej deba­cie, przy­naj­mniej ja tego nie zauwa­ży­łem. Jasne, jak wej­dzie­my na pewien poziom szcze­gó­ło­wo­ści (jaki wła­ści­wie cha­rak­ter ma auto­no­mia lite­ra­tu­ry? czy nadal moż­li­we jest zde­fi­nio­wa­nie „lite­rac­ko­ści”? czy mno­gość języ­ków opi­su zna­czy, że nie ma obiek­tyw­nych zna­czeń?), to będzie­my mie­li istot­ne punk­ty spo­ru. I są oczy­wi­ście tacy, któ­rzy odręb­ność lite­ra­tu­ry chcie­li­by znieść, etc. Ale to inna kwe­stia… Na tym wyso­kim pozio­mie abs­trak­cji tro­chę trud­no jest dys­ku­to­wać – miał­bym do powie­dze­nia chy­ba tyle: nikt na serio nie mówi, że lite­ra­tu­ra nie ist­nie­je jako coś „osob­ne­go”, wyszcze­gól­nio­ne­go (choć­by kul­tu­ro­wą tra­dy­cją). To raczej nie­któ­rzy spo­śród tych kry­ty­ków, któ­rzy spra­wa­mi „poza­li­te­rac­ki­mi” zaj­mo­wać się nie lubią, pró­bu­ją cza­sem poka­zać tę czy inną nie­lu­bia­ną per­spek­ty­wę jako godzą­cą w „wyjąt­ko­wość” lite­ra­tu­ry. O, chy­ba mi się uda­ło tro­chę to pozbie­rać.

A co począć z dru­gim zasy­gna­li­zo­wa­nym prze­ze mnie uprzed­nio wąt­kiem – czy­li z oży­wia­ją­cym (a może wła­śnie uśmier­ca­ją­cym?) lite­ra­tu­ro­znaw­stwo duchem inter­pre­ta­cyj­ne­go plu­ra­li­zmu? Nie ukry­wam, że część gło­sów zebra­nych w deba­cie „For­my zaan­ga­żo­wa­nia” odczy­ta­łem jako cią­żą­ce ku pew­ne­mu nie do koń­ca moim zda­niem upra­wo­moc­nio­ne­mu uprzy­wi­le­jo­wa­niu czy­ta­nia przez pry­zmat poli­tycz­no­ści… Tro­chę tak jak z tym słyn­nym bon-motem Henry’ego For­da, że każ­dy może sobie wybrać swój kolor Mode­lu T, pod warun­kiem, że będzie to kolor czar­ny: moż­na sobie inter­pre­to­wać lite­ra­tu­rę jak się komu żyw­nie podo­ba, ale naj­pierw trze­ba przy­jąć za dogmat, że pisa­nie jest aktem poli­tycz­nym. Czy nie zba­cza­my zatem w kie­run­ku pew­nej – choć to może za moc­ne sło­wo – tota­li­za­cji lite­ra­tu­ro­znaw­stwa?

OK, to waż­ny temat, więc spró­bu­ję jakoś usys­te­ma­ty­zo­wać to, co moim zda­niem w róż­nych miej­scach powra­ca­ło w dys­ku­sji. Teraz będzie dłu­go.

Roz­róż­nij­my sobie przede wszyst­kim robo­czo dwa pozio­my. Jeden – to poziom naszych prze­ko­nań. Czy­li ktoś uwa­ża na przy­kład, że w czy­ta­niu lite­ra­tu­ry klu­czo­we jest zro­zu­mie­nie eko­no­micz­nych, histo­rycz­nych i spo­łecz­nych kon­tek­stów jej powsta­nia; albo że współ­cze­sna pol­ska poezja w szcze­gól­ny spo­sób dowar­to­ścio­wu­je to, co poli­tycz­ne; albo że ten czy inny wiersz mówi coś o spo­łe­czeń­stwie, poli­ty­ce, etc. Uwa­żasz, że wiersz „jest o tym i o tym”, „zna­czy to i tam­to” – po pro­stu inter­pre­tu­jesz. Masz zestaw prze­ko­nań na to, co zna­czą tek­sty – i zestaw jakichś poglą­dów na to, jak funk­cjo­nu­je świat. Jasne, możesz być mniej czy bar­dziej otwar­ty na ich zmia­nę, czę­ściej albo rza­dziej anga­żo­wać się w dys­ku­sje; ale swo­je prze­ko­na­nia zmie­niasz w wyni­ku tego, że ktoś albo coś prze­ko­na­ło cię do zmia­ny.

Dru­gi poziom – to poziom insty­tu­cjo­nal­ny. Tutaj decy­du­je­my (my – spo­łe­czeń­stwo, aka­de­mia, obieg kry­tycz­ny, czy­tel­ni­cy, etc., etc.; za pomo­cą pra­wa albo nie­pi­sa­nej kon­wen­cji, gran­tów i dopusz­cze­nia do dru­ku), kto ma pra­wo w danym tema­cie – powiedz­my: lite­ra­tu­ry, powiedz­my: poezji – się wypo­wia­dać. Kto jest uzna­wa­ny za wia­ry­god­ne­go, czyj głos trak­to­wa­ny jest jako waż­ny i poważ­ny, kto otrzy­mu­je róż­ne środ­ki i kto je roz­dzie­la. I są oczy­wi­ście tacy, któ­rzy powie­dzą – może nie wprost – że pra­wo do wypo­wia­da­nia się powin­ni mieć tyl­ko ci, któ­rzy się z nimi zga­dza­ją. Ale to przy­pad­ki rady­kal­ne – z każ­dej stro­ny ide­olo­gicz­nej, poko­le­nio­wej czy jakiej­kol­wiek innej „bary­ka­dy”. Takie mani­pu­la­cje rela­tyw­nie łatwo zresz­tą wyła­pać.

Mamy więc dwa pozio­my. Na jed­nym jest to, co uwa­ża­my – na dru­gim to, komu pozwa­la­my w danej spra­wie się wypo­wia­dać. Pro­duk­tyw­na, poży­tecz­na, słu­żą­ca dys­ku­sji i dobrym spo­rom sytu­acja to ta, w któ­rej rozu­mie­my ten podział. Pozwa­la­my wypo­wia­dać się tym, z któ­ry­mi się nie zga­dza­my: uwa­żam, że ten wiersz „jest o poli­ty­ce”, ale ktoś uwa­ża ina­czej – i ma pra­wo o tym mówić, powi­nien być dru­ko­wa­ny, doto­wa­ny, etc. Co jed­nak waż­ne, to dzia­ła też w dru­gą stro­nę, zabez­pie­cza­jąc pra­wo do posia­da­nia wła­snych prze­ko­nań: z tego, że dopusz­cza­my innych do gło­su, nie wyni­ka, że ich poglą­dy uzna­je­my za „rów­nie praw­dzi­we” co nasze.

Inny­mi sło­wy, cała rzecz w tym, żeby umieć się zwy­czaj­nie nie zga­dzać, a mimo to roz­ma­wiać: uwa­żam A, ty uwa­żasz B; obo­je uzna­je­my, że war­to roz­ma­wiać, ale przy­stą­pie­nie do roz­mo­wy nie wyma­ga przy­zna­nia, że A i B są rów­no­cze­śnie, są rów­nie dobre, waż­ne czy praw­dzi­we. I cała roz­mo­wa nie słu­ży tyl­ko poka­za­niu, że się róż­ni­my, ale też wej­ściu w tak zwa­ną inte­rak­cję.

Nic prost­sze­go – takie pod­sta­wy funk­cjo­no­wa­nia kry­ty­ki lite­rac­kiej, nie? A jed­nak wła­śnie z tym mamy (my – kry­ty­cy) poważ­ny pro­blem. I to spo­wo­do­wa­ny zwy­kle – może kontr­in­tu­icyj­nie – nie przez tych, któ­rzy rze­ko­mo „tota­li­zu­ją” i „dogma­ty­zu­ją”, tyl­ko tych – jak Piotr Śli­wiń­ski w wywia­dzie dla „Wybor­czej”, na któ­ry powo­ły­wa­łem się w Biu­ro­wej dys­ku­sji – któ­rzy hasła „plu­ra­li­zmu” i „wie­lo­ści gło­sów” czy­nią jedy­ny­mi w zasa­dzie wyznacz­ni­ka­mi swo­je­go kry­tycz­no­li­te­rac­kie­go pro­gra­mu. Do takich wystą­pień zawsze war­to pod­cho­dzić ze szcze­gól­ną ostroż­no­ścią – jeśli ktoś mówi wprost, że istot­na jest dla nie­go wyłącz­nie wie­lość gło­sów i nar­ra­cji, to zazwy­czaj bro­ni po pro­stu sta­tus quo (boga­ci mają swo­ją praw­dę, bied­ni mają swo­ją praw­dę i wszyst­ko jest super, mamy wie­lo­głos, a teraz wra­cać do pra­cy – to dzia­ła w każ­dej sytu­acji hie­rar­chii i nie­rów­no­ści, czy­li w zasa­dzie w każ­dej sytu­acji). Ci „wie­lo­gło­si­ści” reagu­ją aler­gicz­nie na pró­bę spo­ru, bo w zasa­dzie natych­miast zakła­da­ją, że jeśli ktoś nie powie im: „two­ja praw­da jest rów­nie praw­dzi­wa, co moja praw­da”, to chce im zabrać mikro­fon. Inny­mi sło­wy, nie rozu­mie­ją wła­śnie tej róż­ni­cy pozio­mów: że moż­na być rów­nie moc­no przy­wią­za­nym do idei otwar­tej, plu­ra­li­stycz­nej dys­ku­sji, co oni, ale otwar­cie mówić o tym, jakie same­mu ma się poglą­dy (na funk­cjo­no­wa­nie lite­ra­tu­ry, na zna­cze­nie tek­stu).

W rze­czo­nym wywia­dzie widać to świet­nie w tym momen­cie, kie­dy Śli­wiń­ski płyn­nie prze­cho­dzi od spo­strze­że­nia, że Kin­ga Dunin kry­ty­ku­je Rym­kie­wi­cza (mówiąc o jego szko­dli­wo­ści dla poli­tycz­no-kul­tu­ral­nej sytu­acji w kra­ju) do suge­stii, że Dunin chce jemu, Śli­wiń­skie­mu, zabro­nić w ogó­le Rym­kie­wi­cza czy­tać. To mode­lo­wy przy­kład „plu­ra­li­zmu”, któ­ry jest tak napraw­dę uciecz­ką od dys­ku­sji i pro­ble­mu.

O przy­czy­nach, dla któ­rych dys­ku­sja o lite­ra­tu­rze wyglą­da w taki spo­sób, dużo by mówić – pro­blem nie jest (na szczę­ście?) rodzi­my i wyjąt­ko­wy dla Pol­ski; Kształt zna­czą­ce­go Wal­te­ra Ben­na Micha­el­sa, któ­ry wyszedł na szczę­ście po pol­sku, bar­dzo dobrze oma­wia pro­ble­my z „wyma­zy­wa­niem spo­ru” z róż­nych dzie­dzin publicz­nej deba­ty.

Strasz­nie się roz­ga­da­łem – mam nadzie­ję, że widać, w jaki spo­sób to odno­si się do two­je­go pyta­nia? W skró­cie: o „tota­li­zmie” i „dogma­ty­zmie” moż­na mówić tam, gdzie insty­tu­cjo­nal­nie naci­ska się na kogoś, by mówił danym języ­kiem, albo żeby wyra­żał tyl­ko okre­ślo­ny, wąski zestaw prze­ko­nań. Te hasła – tota­lizm, dogma­tyzm, instru­men­ta­li­za­cja, etc. – słu­żą tym­cza­sem zwy­kle wymu­sza­niu na nie­któ­rych kry­ty­kach i kry­tycz­kach kurio­zal­nej dekla­ra­cji, że ich poglą­dy nie są ani bar­dziej praw­dzi­we, ani mniej praw­dzi­we od innych poglą­dów. To absur­dal­ne wypa­cze­nie plu­ra­li­stycz­nych idei – żeby przy­stą­pić do dys­ku­sji bez oskar­żeń o „ide­olo­gi­zo­wa­nie” i „tota­li­zo­wa­nie”, musisz gło­śno powie­dzieć, że to, co uwa­żasz za praw­dę, jest praw­dą w rów­nym stop­niu co to, cze­go za praw­dę nie uwa­żasz. Uwa­żam, że Rym­kie­wicz pisze źle, ale w sumie pisze też dobrze, bo inni uwa­ża­ją, że pisze dobrze. Uwa­żam, że lite­ra­tu­ra jest poli­tycz­na, ale uwa­żam też, że jest apo­li­tycz­na, bo nie­któ­rzy uwa­ża­ją, że jest apo­li­tycz­na. To para­no­je libe­ra­li­zmu, o któ­rych na lewi­cy tyle się pisze.

Czy­li – po czę­ści przy­naj­mniej i z lek­ka para­fra­zu­jąc – cho­dzi mniej wię­cej o to, co kie­dyś powie­dział Jean-Fra­nço­is Lyotard: by kon­sen­sus był eta­pem dys­ku­sji, a nie jej (zwłasz­cza insty­tu­cjo­nal­nie wymu­szo­nym, by odwo­łać się do tego, co wyżej powie­dzia­łeś) koń­cem… Pozo­sta­jąc zatem przy tema­cie poróż­nie­nia: jedy­nym gło­sem w deba­cie wyra­sta­ją­cym z bar­dzo moc­ne­go sprze­ci­wu wobec głów­nej linii rozu­mo­wa­nia czę­ści dys­ku­tan­tów (Mar­ty, Two­je­go, ale też Jaku­ba Skur­ty­sa czy Mai Staś­ko), był tekst Łuka­sza Żur­ka. Kie­dy z nim na temat jego udzia­łu w dys­ku­sji kore­spon­do­wa­łem, poja­wił się tam jesz­cze jeden waż­ki wątek: pew­ne­go (jak to rozu­mie Żurek) nad­mier­ne­go Wasze­go przy­wią­za­nia do per­for­ma­tyw­nej siły kry­tycz­no­li­te­rac­kie­go roz­po­zna­nia. Dobrym przy­kła­dem – rów­nież pod­su­nię­tym mi przez Żur­ka – jest koń­ców­ka tek­stu Mai Staś­ko, w któ­rej pisze ona, że Two­je, Paw­le, przy­zna­nie się do mię­so­żer­no­ści unie­waż­nia isto­tę Two­ich teo­re­tycz­nych roz­po­znań… No nie wiem, dla mnie nicze­go to nie unie­waż­ni­ło – bo w sumie cze­mu mia­ło­by unie­waż­niać? To tro­chę tak, jak­by twier­dzić, że to, że Anna Świrsz­czyń­ska napi­sa­ła Budo­wa­łam bary­ka­dę, w jaki­kol­wiek spo­sób pod­wa­ża fakt boha­ter­skie­go udzia­łu Świrsz­czyń­skiej w powsta­niu war­szaw­skim… Czy rze­czy­wi­ście towa­rzy­szy Wam taka wia­ra w per­lo­ku­cyj­ną for­tun­ność zaan­ga­żo­wa­nej lite­ra­tu­ry i meta­li­te­ra­tu­ry? Czy kry­tycz­no­li­te­rac­ka poli­tycz­ność odno­wi obli­cze zie­mi – sko­ro nie zba­wi­ły świa­ta struk­tu­ra, koło her­me­neu­tycz­ne lub war­stwo­wo-fazo­wa budo­wa dzie­ła?

Ja się oczy­wi­ście ze Staś­ko tu nie zga­dzam; uwa­żam, że popeł­nia spe­cy­ficz­ny rodzaj tego, co Jen­ni­fer Ash­ton bodaj­że nazwa­ła – w nawią­za­niu do Nowej Kry­ty­ki – błę­dem efek­tyw­no­ści, effec­ti­ve fal­la­cy. W skró­cie: zamiast widzieć tekst jako przed­miot inter­pre­ta­cji (odczy­tu­je­my intencję/znaczenie – i potem może­my z nią pole­mi­zo­wać, odnieść do wła­sne­go życia, skon­fron­to­wać z inny­mi zna­cze­nia­mi, etc.), Maj­ka widzi go (w tym jed­nym szki­cu) jako coś magicz­nie, bez­po­śred­nio oddzia­łu­ją­ce­go na czy­tel­ni­ka. W tej per­spek­ty­wie wiersz, któ­ry jest wezwa­niem do jakiejś czyn­no­ści, zosta­je traf­nie odczy­ta­ny nie wte­dy, gdy roz­po­zna­je­my to wezwa­nie (i odrzu­ca­my je albo przyj­mu­je­my, albo przyj­mu­je­my w czę­ści, etc., etc.), tyl­ko wte­dy, gdy postę­pu­je­my zgod­nie z nim, gdy podej­mu­je­my daną czyn­ność. Traf­ność naszych inter­pre­ta­cji wery­fi­ku­je nie to, czy dotar­li­śmy do zna­cze­nia tek­stu, ale czy dali­śmy mu się „prze­mie­nić”. To oczy­wi­ście podej­ście reli­gij­ne, któ­re­go w lite­ra­tu­ro­znaw­stwie jest strasz­nie dużo (moda na kate­go­rię doświad­cze­nia naj­lep­szym przy­kła­dem). Z poję­ciem per­lo­ku­cji, podob­nie jak tra­dy­cyj­nym rozu­mie­niem per­for­ma­tyw­no­ści, są gigan­tycz­ne pro­ble­my.

Nie wiem, co ma z tym wspól­ne­go tekst Żur­ka, bo ja w nim kry­ty­ki per­for­ma­tyw­no­ści nie widzia­łem – widzia­łem głów­nie strasz­ne (napraw­dę nie­do­pusz­czal­ne) mani­pu­la­cje przy cyto­wa­niu opo­nen­tów. Inna spra­wa, że sku­tecz­ną kry­ty­kę tra­dy­cyj­nej per­for­ma­tyw­no­ści moż­na prze­pro­wa­dzić tyl­ko z pozy­cji inten­cjo­na­li­stycz­nych, któ­re z meto­do­lo­gicz­ny­mi dekla­ra­cja­mi Żur­ka moc­no się kłó­cą – nie wiem, jak to uzgad­nia.

Pozo­sta­jąc jesz­cze przy tek­ście Żur­ka i ponie­kąd kon­ty­nu­ując uprzed­nie pyta­nie… Kie­dy czy­ta­łem, Paw­le, Two­ją odpo­wiedź Żur­ko­wi (ale też – zwłasz­cza – pod­czas lek­tu­ry tek­stu Dawi­da Kuja­wy), pomy­śla­łem sobie o jesz­cze jed­nym – moż­li­wym, choć w żaden spo­sób nie­ko­niecz­nym – nie­bez­pie­czeń­stwie: pew­ne­go prze­te­ore­ty­zo­wa­nia, scho­la­stycz­ne­go bez mała wysub­tel­nie­nia… Gdy ostat­nie wybo­ry w Pol­sce odsu­wa­ły w real­ny poli­tycz­ny nie­byt jaką­kol­wiek lewi­co­wą repre­zen­ta­cję par­la­men­tar­ną, dało się sły­szeć zarzu­ty (nie do koń­ca, moim zda­niem, bez­za­sad­ne), że lewi­ca zdra­dzi­ła, że takie choć­by śro­do­wi­sko „Kry­ty­ki Poli­tycz­nej” zmar­no­tra­wi­ło swój kapi­tał spo­łecz­ny na jało­we, toczo­ne w wyalie­no­wa­nych lożach wza­jem­nej ado­ra­cji dys­pu­ty o ilo­ści neo­li­be­ral­nych dia­błów na czub­ku homo­fo­bicz­nej szpil­ki. Nie boicie się tego? Że wy tu, praw­da, jakieś licze­nie jam­bów, a tam – by pole­cieć wyjąt­ko­wo wstecz­nym kla­sy­kiem – rze­czy­wi­stość skrze­czy?

OK, zostaw­my na boku rze­ko­mą lewi­co­wość Kry­ty­ki Poli­tycz­nej dziś – kon­tro­wer­syj­ny temat i nie do koń­ca zwią­za­ny z naszą roz­mo­wą. I może nie ruszaj­my też pro­ble­mu tego, co i kie­dy zosta­ło tam zmar­no­tra­wio­ne. Ale nawet wte­dy Two­je pyta­nie znów trze­ba podzie­lić na dwa. Jed­no – o „prze­te­ore­ty­zo­wa­nie”. I tutaj tro­chę trud­no mi zro­zu­mieć zarzut. Jak roz­ma­wia się w gro­nie aka­de­mic­kim o lite­ra­tu­rze, uży­wa się języ­ka, któ­ry może będzie trud­no zro­zu­mia­ły dla nie­aka­de­mi­ków. Kry­ty­cy na łamach „spe­cja­li­stycz­nych” perio­dy­ków będą odwo­ły­wać się do wspól­nej wie­dzy, któ­rą nie­ko­niecz­nie ma ktoś, kto nie czy­ta regu­lar­nie. Ina­czej będzie się pisać dla czy­tel­ni­ka main­stre­amo­wej pra­sy, ina­czej będzie się mówić w trak­cie spo­tka­nia autor­skie­go, ina­czej pod­czas lek­cji w szko­le czy wykła­du otwar­te­go… Dys­ku­sja opu­bli­ko­wa­na w biBLio­te­ce była skie­ro­wa­na do regu­lar­nych czy­tel­ni­ków poezji i doty­czy­ła sta­tu­su for­my oraz for­ma­li­zmu – jasne, że była wyso­ko „teo­re­tycz­na”. Ale to tro­chę jak zarzu­cać „prze­fi­lo­zo­fo­wa­nie” cza­so­pi­smu aka­de­mic­kie­mu.

Dru­gie pyta­nie doty­czy tego, co z rze­czy­wi­sto­ścią poza lite­ra­tu­rą. I tutaj z kolei nie wiem, może masz inne doświad­cze­nia, ale w naszym oto­cze­niu bar­dzo duża część ludzi „od lite­ra­tu­ry” i „od kul­tu­ry” anga­żu­je się w poli­tycz­no-spo­łecz­ną dzia­łal­ność na co dzień, rów­no­le­gle do „scho­la­stycz­nych dys­ku­sji”… Wszy­scy koja­rzą akty­wizm Szcze­pa­na Kopy­ta czy Kon­ra­da Góry, ale to prze­cież nie są poje­dyn­cze przy­pad­ki… Nie wiem, mam mówić o tym, że sam nale­żę do par­tii Razem i dzia­łam w Pol­skiej Sie­ci Docho­du Pod­sta­wo­we­go? Mam w dys­ku­sji o współ­cze­snym for­ma­li­zmie w lite­ra­tu­ro­znaw­stwie wspo­mi­nać o tym na wstę­pie, żeby nie było, że tyl­ko „liczę jam­by”?

Och, sko­ro wcho­dzi­my na grunt sym­pa­tii poli­tycz­nych, to fak­tycz­nie musi­my to chy­ba porzu­cić – wca­le nie  z powo­du róż­ni­cy poglą­dów, ale wła­śnie dla­te­go, że ktoś nas posą­dzi o agi­to­wa­nie (pod pozo­ra­mi roz­ma­wia­nia o lite­ra­tu­rze) za pew­ną par­tią, któ­ra, jak się „nie­ocze­ki­wa­nie” oka­zu­je, obu nam, choć zapew­ne w róż­ny spo­sób, wyda­je się sym­pa­tycz­ną… Tym­cza­sem pozwo­lę sobie pod­rą­żyć myśl z poprzed­nie­go moje­go pyta­nia – nie wyda­je Ci się, że Wasze roz­po­zna­nia mogą zostać uzna­ne za nazbyt, bo ja wiem…, mgła­wi­co­we? Może to kwe­stia moje­go nie­do­czy­ta­nia, ale spo­ro z pomy­słów, któ­re pod­su­wa­cie, odnaj­du­ję już w posta­ci o wie­le bar­dziej wyra­zi­stej u Pierre’a Bour­die­au albo u Bru­no Lato­ura; wspo­mnia­ny Dawid Kuja­wa uwo­dzi mnie teo­re­tycz­ną efek­tow­no­ścią, ale mam z nim taki sam pro­blem, jak kie­dyś pod­czas lek­tu­ry Pau­la de Mana: jest to dla mojej prak­ty­ki lek­tu­ro­wej śred­nio pożyw­ne; Maja Staś­ko – jak to Maja Staś­ko – gore, ale na pomo­stach, któ­re pró­bu­je ona prze­rzu­cić mię­dzy swy­mi spo­so­ba­mi rozu­mie­nia form lite­rac­kich i spo­łecz­no-kul­tu­ro­wych (zwłasz­cza tych płcio­wo-cie­le­snych) czu­ję się rów­nie pew­nie jak India­na Jones w jakichś tam swo­ich świą­tyn­nych labi­ryn­tach… Nawet u Cie­bie, Paw­le – gdy usta­wiasz sobie do bicia model kry­ty­ki, któ­ry nazy­wasz „kry­ty­ką niskiej łącz­li­wo­ści”, to potra­fisz go zna­ko­mi­cie zde­fi­nio­wać, ale już Two­ją „kry­ty­kę wyso­kiej łącz­li­wo­ści” znacz­nie trud­niej mi odnieść do cze­goś kon­kret­ne­go… Czy to się wszyst­ko gdzieś za bar­dzo jed­nak nie roz­pra­sza?

Wyda­je mi się, że się nie roz­pra­sza – jeśli według Cie­bie się roz­pra­sza, to zna­czy, że coś nam nie wyszło.  Kry­ty­ka, o któ­rej pisa­łem, opie­ra się po pro­stu na sprze­ci­wie wobec kom­part­men­ta­li­za­cji życia; na uzna­niu, że rze­czo­ne dzie­le­nie życia na prze­gród­ki i szu­flad­ki sta­no­wi jed­ną z głów­nych bro­ni kapitału/Spektaklu; i na roz­po­zna­wa­niu tego zja­wi­ska w obie­gu (około)literackim. Celo­wo naszki­co­wa­łem to sze­ro­ko – o Lato­urze i Bour­dieu nie myśla­łem w ogó­le, oczy­wi­sty­mi punk­ta­mi odnie­sie­nia wyda­ją się Marks i jego auto­no­mi­stycz­ne prze­two­rze­nia (czy to przez Wło­chów, czy sytu­acjo­ni­stów). Nie wiem, co wię­cej powie­dzieć.

To może w takim razie o jesz­cze jed­nym nie­bez­pie­czeń­stwie zwią­za­nym (być może) z pro­po­no­wa­nym przez Was spo­so­bem czy­ta­nia, nie­bez­pie­czeń­stwie pew­ne­go, by tak rzec, ska­zy­wa­nia lite­ra­tu­ry na roz­ry­wa­nie koń­mi. Jeden z tych koni cią­gnie w kie­run­ku nie­ja­kie­go reduk­cjo­ni­zmu… cho­dzi mniej wię­cej o to, co w biBLio­te­ce napi­sa­ła w swej recen­zji Sta­cji wie­ży ciśnień Dawi­da Mate­usza Klau­dia Muca, pole­mi­zu­jąc zresz­tą wprost z odczy­ta­niem tej poezji zapro­po­no­wa­nym (rów­nież w biBLio­te­ce) przez Maj­kę Staś­ko i Dawi­da Kuja­wę: „Reto­ry­ka upo­li­tycz­nie­nia, jaka nada­je obec­nie ton dys­kur­so­wi kry­tycz­no­li­te­rac­kie­mu, sta­je się czymś w rodza­ju «sil­nej myśli» z usys­te­ma­ty­zo­wa­nym słow­ni­kiem i zespo­łem nie­pod­wa­żal­nych twier­dzeń, myśli nad­świa­do­mej, uzbro­jo­nej w teo­rię kry­ty­ki wszyst­kie­go. […] ona jed­nak nie dzia­ła, dys­po­nu­je poję­cia­mi z róż­nych dzie­dzin, jest za sil­na, nie­ja­sna i inter­pre­ta­cyj­nie bez­pro­duk­tyw­na (nie mówi nicze­go, o czym nie opo­wia­dał­by ktoś inny). W tej reto­ry­ce sku­pio­nej na aku­mu­la­cji sub­wer­syw­nych gestów pomi­ja się to, co nie kontr-sys­te­mo­we, co żywe, przy­pad­ko­we i bli­skie temu, kto pisze – doświad­cze­nie (to życio­we, nie do opi­sa­nia); eko­no­mia upo­li­tycz­nio­nej inter­pre­ta­cji wypie­ra to, co nie słu­ży gro­ma­dze­niu tych gestów, a co posia­da real­nie sub­wer­syw­ny i impre­syj­ny poten­cjał – wier­sze o śmier­ci, miło­ści, uczu­ciach, byciu pomię­dzy, wol­no­ści, obec­no­ści i nie­obec­no­ści”. Koń dru­gi cią­gnie w stro­nę odwrot­ną – roz­pro­sze­nia pisa­nia o lite­ra­tu­rze w pisa­niu o jej naj­róż­niej­szych kon­tek­stach: płcio­wych, spo­łecz­nych, eman­cy­pa­cyj­nych, par­ty­cy­pa­cyj­nych, eko­no­micz­nych… Znów posłu­żę się cyta­tem z listu pew­ne­go uzna­ne­go lite­ra­tu­ro­znaw­cy i kry­ty­ka (kore­spon­den­cja była pry­wat­na, więc mniej­sza tym razem o nazwi­sko): „idzie o to, że nie mają pasji do lite­ra­tu­ry, któ­ra jest dla nich pre­tek­stem do dłu­uuugich wypo­wie­dzi na tema­ty ogól­no­spo­łecz­ne”. No więc wła­śnie: akt pisa­nia z jed­nej stro­ny spro­wa­dzo­ny do jed­ne­go tyl­ko, poli­tycz­ne­go wymia­ru, z dru­giej – potrak­to­wa­ny jako rzecz pre­tek­sto­wa do dywa­ga­cji o pra­wach kobiet, gejów, zwie­rząt, pre­ka­ria­tu. Czy coś zosta­je, czy tyl­ko roze­rwa­ne tru­chło wier­sza? Jasne, że tro­chę prze­ry­so­wu­ję, ale kie­dy czy­ta­łem na przy­kład tekst Mar­ty towa­rzy­szą­cy biBLio­tecz­nej pre­zen­ta­cji poezji Jako­be Mansz­taj­na, nie mogłem oprzeć się wra­że­niu – nie­za­leż­nie od podzi­wu dla inter­pre­ta­cyj­nej gięt­ko­ści, z jaką Mar­ta to robi – że tak moc­ne wekslo­wa­nie tej aku­rat pro­po­zy­cji lirycz­nej na poli­ty­kę nie­co zbli­ża się do gra­ni­cy nad­uży­cia; zwłasz­cza że sam Jako­be w swych dys­kur­syw­nych wypo­wie­dziach raczej się przed takim zaan­ga­żo­wa­nym ety­kie­to­wa­niem bro­ni…

Jak coś jest „nie do opi­sa­nia”, jak doświad­cze­nie w opi­sie Mucy, to trud­no, żeby kry­tyk się na tym w swo­im szki­cu czy recen­zji sku­piał. Ale co do sed­na pyta­nia, to oczy­wi­ście powie­dzieć moż­na tyl­ko jed­no – opo­zy­cja (z jed­nej stro­ny: śmierć, miłość, wol­ność, obec­ność – z dru­giej: płeć, spo­łe­czeń­stwo, kla­sa, wyklu­cze­nie) jest kom­plet­nie, abso­lut­nie, od począt­ku do koń­ca sztucz­na. Zwy­czaj­nie nie ist­nie­je – repro­du­ku­ją ją tyl­ko kry­ty­cy, któ­rym wyda­je się, że wiersz zosta­nie jakoś wzbo­ga­co­ny, jeśli prze­mil­czy się nie­któ­re oko­licz­no­ści jego powsta­nia, nie­któ­re wąt­ki, nie­któ­re kon­tek­sty… No i „doświad­cze­nie” nader czę­sto oka­zu­je się rów­nie sztucz­ną, sztucz­nie pod­trzy­my­wa­ną, skraj­nie instru­men­tal­ną kate­go­rią, któ­ra ma samą swo­ją mistycz­ną aurą dowieść, że jest jakieś „życie” i jakaś „lite­ra­tu­ra”, któ­re funk­cjo­nu­ją nie­za­leż­nie od tego, w jakie rela­cje wcho­dzą ze sobą rze­czy­wi­ści ludzie w rze­czy­wi­stym spo­łe­czeń­stwie.

Róż­ni „zaan­ga­żo­wa­ni” auto­rzy powta­rza­ją to do znu­dze­nia: nikt nie wpy­cha poli­tycz­no­ści do wier­sza, ona tam jest na takich samych zasa­dach, jak wszyst­ko inne. Wol­ność „egzy­sten­cjal­na” i „poli­tycz­na” to prze­cież nie dwa osob­ne byty, cie­le­sny głód, jak u Góry, wią­że się czę­sto z kon­kret­nym wyklu­cze­niem albo ubó­stwem, nie­rów­no­ści też moż­na „doświad­czyć”…

Nie­któ­re rze­czy leżą zresz­tą zupeł­nie na wierz­chu: czy w książ­ce Dawi­da Mate­usza tak zwa­na sytu­acja na wscho­dzie nie jest jed­nym z prze­wod­nich moty­wów? Czy Mansz­tajn nie pisze pocz­tó­wek z pol­skie­go blo­ko­wi­ska? A jeśli ktoś uwa­ża, że Górę, Kopy­ta, Pie­trek czy Doma­ga­łę-Jaku­cia da się czy­tać „tak po pro­stu”, „doświad­cze­nio­wo” i „apo­li­tycz­nie”, to nie wiem, co powie­dzieć…

 A do tego trze­ba by wspo­mnieć o kwe­stii reli­gii i reli­gij­no­ści, któ­ra z tajem­nych przy­czyn zosta­je domyśl­nie zakwa­li­fi­ko­wa­na w poezji jako coś po stro­nie pisa­nia „egzy­sten­cjal­ne­go” prze­ciw­ko pisa­niu „poli­tycz­ne­mu”…

Tyl­ko o czym my wła­ści­wie teraz roz­ma­wia­my? To wszyst­ko wyda­je się oczy­wi­ste – ale gdzieś pod powierzch­nią pozo­sta­je przy­wo­ła­na przez Cie­bie suge­stia, że w tym, jak „mło­dzi” piszą o wier­szach, nie ma „pasji”. I do tego, oczy­wi­ście, trze­ba się odnieść, bo to zwy­czaj­nie zarzut zbyt oso­bi­sty, zbyt dotkli­wy dla każ­de­go, kto decy­du­je się jakoś „poświę­cić” rze­czy tak niszo­wej i nie­roz­wo­jo­wej jak poezja… I dla­te­go, przez tego rodza­ju zarzu­ty, cią­gle tu wra­ca­my, cią­gle wał­ku­je­my tema­ty poli­tycz­no­ści „jako takiej”, cho­ciaż cała dys­ku­sja o for­mach mia­ła słu­żyć odej­ściu do tego, przej­ściu do cze­goś kon­kret­niej­sze­go, bo roz­wa­ża­nia­mi o „poli­tycz­no­ści w ogó­le” już wszy­scy rzy­ga­my… Nie wiem, co zro­bić z zarzu­tem o „brak pasji”. Ode­słać do cyklu dużych szki­ców o poje­dyn­czych wier­szach, któ­ry zor­ga­ni­zo­wa­li­śmy w tym roku w „Prze­rzut­ni”? Pole­cić czy­ta­nie Dwu­ty­go­dni­ka, Art­Pa­pie­ru, Opcji 1.1, 8. Arku­sza Odry (odro­bi­na auto­pro­mo­cji) i masy innych, ode­słać do tych dzie­sią­tek recen­zji z nisko­na­kła­do­wych tomi­ków, któ­re każ­de­go roku „mło­dzi” wypusz­cza­ją w skraj­nie niszo­wych pismach?

Przy­zna­ję, iry­tu­je mnie suge­stia „bra­ku pasji”. Jak­by­śmy – my, „mło­dzi” – nie byli zain­te­re­so­wa­ni poezją, to byśmy wybie­ra­li inne tak zwa­ne ścież­ki karie­ry. Chy­ba że przy­wo­ła­ne­mu przez Cie­bie „uzna­ne­mu lite­ra­tu­ro­znaw­cy” wyda­je się – jak, za prze­pro­sze­niem, jakiejś Moni­ce Olej­nik czy inne­mu Kami­lo­wi Dur­czo­ko­wi – że huma­ni­sty­kę i lite­ra­tu­rę wybie­ra się dla­te­go, że w liceum nie szła ci mate­ma­ty­ka.

No to sko­ro już o pasji (szew­skiej?) mowa, to jesz­cze jed­na, ostat­nia już spra­wa zwią­za­na z Żur­kiem i z tam­tą waż­ką deba­tą – a kon­kret­nie, z jego zarzu­tem zapo­zna­wa­nia przez Was pew­nej tra­dy­cji. Odpo­wia­dasz mu, Paw­le, że spro­wa­dza dys­ku­sję do pozio­mu poła­ja­nek typu „nie lubi­my tego, co lubi Żurek”, ale tu się nie zgo­dzę – Żur­ko­wi nie cho­dzi­ło o to, że biblio­gra­fia Wasze­go rozu­mo­wa­nia jest nie­kom­plet­na, ale o to, że (choć­by nie wprost) uzna­je­cie, że w pew­nej tra­dy­cji nie ma cze­goś, co jest Wam bli­skie, a co tak napraw­dę moż­na tam zna­leźć, i że w związ­ku z tym per sal­do nie cho­dzi mu (Żur­ko­wi) o sprze­ciw natu­ry epi­ste­mo­lo­gicz­nej, a etycz­nej… By odwo­łać się do tek­stu Mar­ty, któ­ry sta­no­wił istot­ny nega­tyw­ny punkt odnie­sie­nia dla  Łuka­sza Żur­ka: czy fak­tycz­nie do odzy­ska­nia jest choć­by Adam Ważyk (ten ewi­dent­nie jed­nak socre­ali­stycz­ny, tak róż­ny od Ada­ma Waży­ka feno­me­nal­ne­go poety, kon­ge­nial­ne­go tłu­ma­cza, suge­styw­ne­go ese­isty z cza­sów Kwe­stii gustu bądź Dziw­nej histo­rii awan­gar­dy), zwłasz­cza – jak ponie­kąd może być to odczy­ta­ne, cze­go dowo­dem Żur­ka i moje wąt­pli­wo­ści – wygry­wa­ny prze­ciw­ko racz­ku­ją­ce­mu wów­czas pol­skie­mu struk­tu­ra­li­zmo­wi? Czy war­to rein­ter­pre­to­wać tek­sty Waży­ka tak (chy­ba) nie­odwo­łal­nie ska­żo­ne hara­czem wobec nie­sły­cha­nie prze­mo­co­we­go wzglę­dem lite­ra­tu­ry dys­kur­su ide­olo­gicz­ne­go?

Ja tu nie odpo­wia­dam, bo się tyl­ko ziry­tu­ję. Jak ktoś uwa­ża, że Waży­ka moż­na wyprać z poli­tycz­no­ści, bo „real­ny socja­lizm” – albo uwa­ża, że moż­na się bez Waży­ka obyć – to niech, nie wiem, idzie na solo z Dar­kiem Fok­sem.

Hm… Nic mi nie wia­do­mo o bojo­wych pre­dys­po­zy­cjach Dar­ka Fok­sa (gdy­byś zapro­po­no­wał solo z Łuka­szem Orbi­tow­skim, to bym wie­dział, że nale­ży się bać), ale na wszel­ki wypa­dek – uda­waj­my, że nie zapy­ta­łem… Ale tak w ogó­le – skąd, Two­im zda­niem, ta nie­chęć do postrze­ga­nia lite­ra­tu­ry w opty­ce poli­ty­ki? Prze­cież to nie ma sen­su: jeste­śmy nacją cho­rą na mon­stru­al­ny prze­rost żywio­łu baro­ko­wo-roman­tycz­ne­go nad oświe­ce­nio­wo-pozy­ty­wi­stycz­nym, wszel­kie fak­ty spo­łecz­ne i poli­tycz­ne stwa­rza się u nas nie przez pry­zmat rozu­mu i empi­rii, a w szan­ta­żu duchem, duszą, ideą… Kie­dy w całej Euro­pie prze­wa­żał już to etos inte­lek­tu­ali­sty, bro­nią­ce­go suwe­ren­no­ści pew­nej praw­dy inte­lek­tu­al­nej, już to wyeman­cy­po­wa­na kla­sa miesz­czań­ska ze swy­mi pro­te­stanc­ki­mi war­to­ścia­mi pra­co­wi­to­ści, zarad­no­ści i skrom­no­ści, u nas – na pobo­jo­wi­sku szla­chec­kie­go kul­ty­wo­wa­nia tra­dy­cji rycer­skiej – rodzi się inte­li­gent, wszel­kie pło­dy wie­dzy i nauki obra­ca­ją­cy na uży­tek spo­łecz­ni­kow­ski… A prze­cież tym­cza­sem – z dru­giej stro­ny – gdy­by tak zwa­ne­go wykształ­co­ne­go Pola­ka popro­sić o wymie­nie­nie jakichś pol­skich filo­zo­fów, to zapew­ne usły­szy­my nazwi­ska Lesz­ka Koła­kow­skie­go i Józe­fa Tisch­ne­ra (oba­wiam się, że rów­nież Ryszar­da Legut­ki), ale raczej nie Sta­ni­sła­wa Brzo­zow­skie­go, tego feno­me­nal­ne­go legi­ty­mi­za­to­ra inte­li­genc­kie­go zaan­ga­żo­wa­nia. Skąd ta schi­zo­fre­nia? Czyż­by tego arcy­pol­skie­go ducha zain­te­re­so­wa­nia tym, co publicz­ne, star­cza­ło nam wyłącz­nie na kibi­co­wa­nie spor­tow­com i na odda­wa­nie wła­dzy par­tii, któ­ra swym wybor­czym suk­ce­sem zada­je kłam zna­nej tezie Marii Janion o wyczer­pa­niu się w Pola­kach para­dyg­ma­tu roman­tycz­ne­go?

Faj­nie jest pomy­śleć – cho­ciaż przez chwi­lę – że ogól­ne ramy dys­ku­sji o lite­ra­tu­rze to coś, co kształ­tu­je się w Pol­sce auto­no­micz­nie, z pol­skiej tra­dy­cji, pol­skiej gle­by i pol­skie­go inte­li­genc­kie­go eto­su. Ale pół­pe­ry­fe­ria mają to do sie­bie, że my tyl­ko lek­ko mody­fi­ku­je­my, lek­ko odkształ­ca­my coś, co dzie­je się gdzie indziej. Depo­li­ty­za­cja dys­ku­sji o poezji, usu­wa­nie lite­ra­tu­ry do roli hob­by i redu­ko­wa­nie poli­tycz­no­ści lite­ra­tu­ry do pro­ble­mów toż­sa­mo­ści to zja­wi­ska glo­bal­ne. O lokal­nych waria­cjach już dużo i dobrze pisa­no – Cza­pliń­ski, Uni­łow­ski, Janion, Dunin… Nie wiem, co mógł­bym teraz, w for­ma­cie takiej roz­mo­wy, dodać do dys­ku­sji. Trze­ba by prze­cież zacząć w ogó­le od tego, dla­cze­go poli­tycz­ność dla tak zwa­ne­go Zacho­du sta­ła się brzyd­kim sło­wem, a skoń­czyć na tym, jak głę­bo­ko sie­dzi­my nadal w roman­ty­zmie…

Zasta­na­wiam się też, jak z Wasze­go – poli­tycz­nie aktyw­ne­go – punk­tu widze­nia ma się spra­wa z jed­nym z fun­da­men­tal­nych zało­żeń histo­rii lite­ra­tu­ry ostat­nie­go ćwierć­wie­cza, z tym mia­no­wi­cie, któ­re zamy­ka się w powta­rza­nej do znu­dze­nia gno­mie Jac­ka Pod­sia­dły o „odmo­wie współ­udzia­łu”… Gdy­by spoj­rzeć na to w opty­ce przez Was pro­po­no­wa­nej, to zało­że­nie to – jak mawia Dycio – psu na budę: Pod­sia­dło wła­śnie, Krzysz­tof Jawor­ski, nawet Mar­cin Świe­tlic­ki, Boh­dan Zadu­ra obsłu­gu­ją­cy wakat „sta­re­go mistrza”, wszy­scy ci naj­waż­niej­si pra­wo­daw­cy tam­te­go zwro­tu, z punk­tu widze­nia przez Was zapro­po­no­wa­ne­go rysu­ją się jako nie tyle nawet upo­li­tycz­nie­ni, co wprost roz­po­li­ty­ko­wa­ni. Pyta­nie to jest o tyle waż­ne, że inte­re­su­ją Was – przy­naj­mniej na uży­tek anto­lo­gii, o któ­rej roz­ma­wia­my – poeci, by tak rzec, kla­so­wo uświa­do­mie­ni, co oczy­wi­ście może pro­wo­ko­wać zarzut, że zamiast w spo­sób real­ny dia­gno­zo­wać sytu­ację współ­cze­snej pol­skiej lite­ra­tu­ry, zamy­ka­cie się w get­cie pew­ne­go ide­owe­go wspól­nic­twa. Czy zatem da się poli­tycz­nie prze­pi­sać mit „odma­wia­nia współ­udzia­łu”?

Nie rozu­miem fra­zy „kla­so­wo uświa­do­mie­ni” tutaj – suge­ru­jesz, rozu­miem, że wymie­nie­ni „star­si” byli nie­świa­do­mi ist­nie­nia klas? myślisz, że się nie obra­żą? – ale to pew­nie nie­istot­ne. Waż­niej­sze, że tu nie ma po co cze­go­kol­wiek prze­pi­sy­wać. Wcze­sny Pod­sia­dło to prze­cież otwar­ty, zade­kla­ro­wa­ny, mode­lo­wy nie­mal­że anar­chi­sta. Anar­chi­zu­ją­ce, anty­pań­stwo­we ten­den­cje u wcze­sne­go Świe­tlic­kie­go to chy­ba też oczy­wi­stość? Jeśli „mło­dzi” nie prze­pa­da­ją za nie­któ­ry­mi „sta­ry­mi” – a wyda­je mi się, że to tutaj suge­ru­jesz – to z wie­lu róż­nych przy­czyn i czę­sto po pro­stu ze wzglę­du na aktu­al­ną twór­czość (jakąś nudę czy nie­śmiesz­ność, czy zgra­ną dyk­cję).

Ale – i to pod­kreśl­my, żeby pod­ko­py­wać ten nie­szczę­sny mit „mło­dzi kry­ty­cy nie lubią star­szych poetów” – jeśli jest jaka­kol­wiek linia poko­le­nio­we­go podzia­łu, to w samej kry­ty­ce. W sen­sie – część mło­dych kry­ty­ków nie zga­dza się z czę­ścią star­szych kry­ty­ków ze wzglę­du na czyn­ni­ki, któ­re moż­na w jakimś stop­niu powią­zać (tyl­ko cza­sem i na pew­no nie­wy­łącz­nie) z róż­ni­cą poko­le­nio­wą. Ale to nie ma prze­ło­że­nia zupeł­nie na sto­su­nek do star­sze­go poko­le­nia poetów – przy­naj­mniej nie­czę­sto.

Nie ma zresz­tą żad­nych prze­pa­ści ani zry­wów. Sosnow­ski dedy­ku­je prze­kła­dy z Cage’a Kon­ra­do­wi Górze, pisze rady­kal­ne mani­fe­sty (wykład w Pra­cow­ni Sile­siu­sa) i wyda­je nie­sa­mo­wi­cie wywro­to­wy Dom Ran; Miłosz Bie­drzyc­ki, strasz­nie lubia­ny przez „mło­dych poli­tycz­nych”, wstę­pu­je do par­tii Razem; Darek Foks od lat pisze nie­sły­cha­nie rady­kal­ną poli­tycz­nie, post-debor­diań­ską poezję…

Co inne­go, gdy­by­śmy mie­li roz­ma­wiać o pew­nym indy­wi­du­ali­stycz­nym rysie lite­ra­tu­ry pol­skiej lat 90. Ale to osob­ny, gigan­tycz­ny temat.

Pozo­stań­my jesz­cze na grun­cie histo­rii lite­ra­tu­ry – i spró­buj­my, jeśli łaska, powró­żyć z fusów. Pre­zen­to­wa­ni w anto­lo­gii poeci to w więk­szo­ści auto­rzy dopie­ro się roz­pę­dza­ją­cy: mają­cy na kon­cie dwie książ­ki poetyc­kie (Pie­trek, Bąk, Mansz­tajn), cza­sem nawet (Wit­kow­ska, Doma­ga­ła-Jakuć, Mate­usz, Przy­by­ła, Tara­nek) jed­ną, w jed­nym przy­pad­kach (Janiak) trzy, w jesz­cze jed­nym (Góra) czte­ry; wyjąt­kiem jest Kopyt, autor aż sze­ściu tomów. Kie­dy tak czy­tam ich tek­sty, nie mogę oprzeć się – znów! – pew­ne­mu nie­po­ko­jo­wi: że w nie­któ­rych przy­pad­kach mamy do czy­nie­nia z dyk­cją tak wyra­zi­stą, że cza­sem już teraz nie­bez­piecz­nie bli­ską prze­wi­dy­wal­no­ści i powta­rzal­no­ści. Dwa przy­kła­dy, szcze­gól­nie wyra­zi­ste. Pierw­szy z nich to [beep] Gene­ra­tion Toma­sza Bąka: książ­ka pory­wa­ją­ca, zaja­dła, zna­ko­mi­cie się czy­ta­ją­ca – ale gdzieś od poło­wy zaczę­ła mnie nie­co nużyć, reper­tu­ar chwy­tów reto­rycz­nych sto­so­wa­nych przez poetę oka­zał się dość ogra­ni­czo­ny i nie wystar­czył, by do koń­ca utrzy­mać zwar­te tem­po cało­ści tomu. Przy­kład dru­gi – Szcze­pan Kopyt: jego daw­ne wier­sze posia­da­ły fak­tycz­nie nie­li­chy poten­cjał kry­tycz­ny, ale to dla­te­go, że opar­te były na całej sie­ci nie­jed­no­znacz­nych, czę­sto auto­iro­nicz­nych gier; utwo­ry póź­niej­sze są znacz­nie bar­dziej dekla­ra­tyw­ne, poli­tycz­nie bar­dziej wyra­zi­ste, ale – para­dok­sal­nie – impe­ra­tyw zaan­ga­żo­wa­nia spra­wia, że już nie dzia­ła­ją. Moż­na się przy #koba­ne wzru­szać, moż­na odczuć wspól­nic­two idei, ale osta­tecz­nie tekst się dość łatwo zapo­mi­na… Widzisz nie­bez­pie­czeń­stwo takiej zadysz­ki wybra­nych przez Was do anto­lo­gii poetek i poetów?   

Kom­plet­nie nie zga­dzam się z Two­imi dia­gno­za­mi – to, co Bąk robi z antro­po­mor­fi­zo­wa­niem kapitału/rynku, jest fan­ta­stycz­ne i na pew­no nie­nud­ne. #koba­ne Kopy­ta – podob­nie jak, żeby zostać przy ostat­nim tomie, nego­cja­cje – cho­dzi mi po gło­wie do dziś… Tro­chę mało dajesz mate­ria­łu do spo­ru – dla­cze­go nudzi, dla­cze­go się łatwo zapo­mi­na?

 Kopyt upar­cie wpro­wa­dza do poetyc­kiej pol­sz­czy­zny rodzaj wznio­sło­ści koja­rzo­ny z poezją New World, nur­ta­mi jazz poetry i ame­ry­kań­skim spo­ken word. Jest u nas tego nadal nie­wie­le, dla­te­go nie­któ­rzy kry­ty­cy nazy­wa­ją jego ostat­nie wier­sze naiw­ny­mi czy pro­sty­mi i się od nich odbi­ja­ją; ale to spie­ra­nie się o wznio­słość, otwie­ra­nie na wznio­słość pol­skie­go wier­sza, któ­ry gdzieś po dro­dze (znów – chy­ba bar­dziej za spra­wą kry­ty­ków niż poetów) strasz­nie prze­sy­cił się iro­nią, to pra­ca na lata.

Nie wiem, nie mam nic wię­cej do doda­nia. Całe jede­na­ścio­ro poetów i poetek wyda­je mi się fan­ta­stycz­ne, odkryw­cze, świe­że, cie­ka­we, nie­rzad­ko pory­wa­ją­ce i świet­nie zapo­wia­da­ją­ce się na naj­bliż­sze lata.

Przy oka­zji poetów, któ­rych posta­no­wi­li­ście zapro­sić do współ­two­rze­nia anto­lo­gii, myślę (o czym już nam się ponie­kąd zga­da­ło) o pew­nym spo­rze poko­le­nio­wo-poetyc­kim, któ­ry zda­je mi się mieć więk­szą wagę niż ta, któ­rą mu przy­pi­sa­no… Myślę oczy­wi­ście o wier­szu Bąka KJ, spe­cjal­nie dla cie­bie robię licen­cję pilo­ta, będą­cym ostrą pole­mi­ką z krót­kim utwo­rem Krzysz­to­fa Jawor­skie­go z jego ostat­niej książ­ki, zaty­tu­ło­wa­nym Słod­kie lata 90. A wła­ści­wie nie tyle z samym utwo­rem, co z – bez­sen­sow­nie uprasz­cza­ją­cym i krzyw­dzą­cym – komen­ta­rzem, jakim Jawor­ski opa­trzył ten tekst na swo­im blo­gu, gdzie wspo­mniał, że rocz­ni­ki dzie­więć­dzie­sią­te przy­nio­sły pol­skiej poezji „roz­wol­nie­nie” talen­tu. Czy rze­czy­wi­ście mamy do czy­nie­nia z pono­wie­niem spo­ru mię­dzy jaki­miś skon­kre­ty­zo­wa­ny­mi for­ma­cja­mi, czy bra­wu­ro­wy wiersz Toma­sza Bąka ma podob­ną wagę co Oda do mło­do­ści, My i wy, Con­fi­te­or, Cha­mu­ły poezji albo Dla Jana Polkow­skie­go? A jeśli tak, to czy w spo­rze tym da się wyty­czyć jakieś linie nie­po­ro­zu­mie­nia, któ­re dzie­li­ły­by nie tyl­ko te dwa tek­sty, nie tyl­ko tych dwóch poetów, ale też całe pola myśle­nia o poezji i świe­cie? Jest jakieś „my” i „wy”, czy tyl­ko incy­den­tal­ny diss Toma­sza Bąka na Krzysz­to­fa Jawor­skie­go? Prze­cież – para­dok­sal­nie – gdy­by nie ten nie­szczę­sny blo­go­wy komen­tarz, nie­któ­rzy z poetów z anto­lo­gii (na przy­kład, jak sądzę, Kon­rad Góra) mogli­by się pod­pi­sać choć­by pod dekla­ro­wa­nym przez Jawor­skie­go dystan­sem wobec świa­ta doszczęt­nie zwir­tu­ali­zo­wa­ne­go…

Dla Jana Polkow­skie­go nie ma podob­nej wagi co Oda do mło­do­ści, więc tro­chę trud­no się do tego odnieść. Ale na pew­no nie da się na pod­sta­wie tego wier­sza Tom­ka – świet­ne­go skąd­inąd – wyty­czać jakichś ogól­nych linii podzia­łu ani prze­ciw­sta­wiać jakichś „młod­szych” Jawor­skie­mu (któ­ry prze­cież jest czy­ta­ny i lubia­ny, i w ogó­le, tyl­ko napi­sał bzdur­ną rzecz).

Dla­cze­go w ogó­le roz­wa­ża­my usta­na­wia­nie jakichś opo­zy­cji, podzia­łów i poko­leń na pod­sta­wie jed­nej cię­tej wier­szo­wej ripo­sty? To w zasa­dzie kurio­zal­ne, ale łączy się z dużo bar­dziej inte­re­su­ją­cym mnie tema­tem – bra­kiem inten­syw­nych pole­mik w nowej lite­ra­tu­rze, zwłasz­cza poezji (i kry­ty­ce poezji). Mamy tak mało obie­gu pole­micz­ne­go, pam­fle­ty pozo­sta­ją od lat na wygi­nię­ciu, i poje­dyn­czy ostrzej­szy głos od razu pro­wo­ku­je do snu­cia wizji głę­bo­kich podzia­łów, sze­ro­kich kon­flik­tów. Pro­blem jest z pole­micz­nym wyposz­cze­niem poezji i kry­ty­ki, nie z poko­le­nia­mi.

Kolej­ne pyta­nie pozwo­lę sobie poprze­dzić dyle­tanc­ką (i przy­dłu­gą, ale sko­ro obaj lubi­my sobie poga­dać…) reflek­sją poli­to­lo­gicz­ną. Otóż wyda­je mi się, że w tej chwi­li w Pol­sce posłu­gi­wa­nie się moc­no spo­la­ry­zo­wa­ny­mi poję­cia­mi lewi­cy i pra­wi­cy nie bar­dzo ma – zarów­no poznaw­czy, jak i ope­ra­cyj­ny – sens. Czy też – nie­co pre­cy­zyj­niej: o ile lewi­ca jakoś się jesz­cze daje ide­owo, świa­to­po­glą­do­wo i pro­gra­mo­wo nawet wyod­ręb­nić (w dys­kur­sach pro­po­no­wa­nych przez Razem, śro­do­wi­ska sku­pio­ne wokół „Kry­ty­ki Poli­tycz­nej”, na chwi­lę przed spek­ta­ku­lar­nym samo­bój­stwem przez Twój Ruch, nawet – choć­by w sfe­rze czczych dekla­ra­cji – przez SLD sto­wa­rzy­szo­ne z kil­ko­ma inny­mi ugru­po­wa­nia­mi, jest jed­nak cał­kiem pokaź­ny obszar pew­nej wspól­no­ty), o tyle poję­cie pra­wi­cy sta­je się coraz bar­dziej grzą­skie. No bo jeśli wspól­nym mia­nem pra­wi­cy okre­śla się agre­syw­ny nacjo­na­lizm Ruchu Naro­do­we­go, kon­ser­wa­tyw­ny (neo)liberalizm kolej­nych kote­rii wyro­słych z kul­tu Janu­sza Kor­win Mik­ke­go, ten cudacz­ny zle­pek wąt­ków socjal­nych, kon­ser­wa­tyw­nych, eta­ty­stycz­nych i naro­do­wo­ka­to­lic­kich skła­da­ją­cy się na prak­ty­kę poli­tycz­ną Pra­wa i Spra­wie­dli­wo­ści, jeśli na pra­wi­co­wość pró­bu­ją się silić gasną­ca Plat­for­ma Oby­wa­tel­ska i związ­kow­cy bry­lu­ją­cy pod sztan­da­rem Soli­dar­no­ści – to prze­cież zaczy­na­my docie­rać do dna absur­du… No, ale zakła­da­jąc robo­czo na uży­tek dys­ku­sji, że ist­nie­je jed­nak coś takie­go jak spój­ny etos pra­wi­co­wy, to mam pyta­nie: dla­cze­go jest on tak dra­ma­tycz­nie nie­wy­dol­ny w lite­ra­tu­rze – zarów­no w prak­ty­ce pisa­nia, jak i w kry­ty­ce towa­rzy­szą­cej? I nie jest to spra­wa nowa, ale – śmiem twier­dzić – cią­gną­ca się od momen­tu, od kie­dy w ogó­le w Pol­sce pra­wi­ca i lewi­ca się zde­fi­nio­wa­ły, czy­li na dobrą spra­wę od mię­dzy­woj­nia… Euge­nia Pro­kop-Janiec napi­sa­ła wpraw­dzie Lite­ra­tu­rę i nacjo­na­lizm, świet­ną książ­kę o naj­wy­ra­zist­szym endec­ko zorien­to­wa­nym kry­ty­ku, czy­li o Zyg­mun­cie Wasi­lew­skim, ale bodaj czy nie naj­waż­niej­szym sen­sem tej mono­gra­fii była kon­sta­ta­cja, że pra­wi­co­wa reflek­sja o lite­ra­tu­rze w dwu­dzie­sto­le­ciu nie tyl­ko na Wasi­lew­skim się zaczy­na, ale też się na nim koń­czy. No dobrze, ktoś powie: Gał­czyń­ski (ten z cza­sów „Pro­sto z Mostu”), ale bądź­my poważ­ni – dla jakiej­kol­wiek na poważ­nie poj­mo­wa­nej idei poli­tycz­nej było­by naj­le­piej, by ani­ma natu­ra­li­ter anar­chicz­ny i dywer­syj­ny Gał­czyń­ski trzy­mał się od niej jak naj­da­lej… Ponu­rym para­dok­sem jest to, że pra­wi­co­wy, naro­do­wy głos o lite­ra­tu­rze naj­cie­ka­wiej wybrzmiał pod­czas woj­ny, u Trze­biń­skie­go, w orbi­cie wpły­wów „Sztu­ki i Naro­du”. Dziś – mam wra­że­nie – nie jest lepiej: w main­stre­amie poli­tycz­nym wciąż bez­piecz­niej uda­wać, że jest się pra­wi­cow­cem (o co tym łatwiej, że – jak wspo­mnia­łem – pra­wi­ca pol­ska abso­lut­nie nie ma jakich­kol­wiek real­nych toż­sa­mo­ścio­wych gra­nic), ale wszyst­kie naj­cie­kaw­sze gło­sy lite­rac­kie­go polit-anga­żu wycho­dzą z lewa. Owszem – nie da się nie zauwa­żyć rze­czy takich jak choć­by „Pres­sje” czy Rap­tu­larz, zna­ko­mi­ta książ­ka poetyc­ka koja­rzą­ce­go się ze zde­cy­do­wa­nie kon­ser­wa­tyw­nym tem­pe­ra­men­tem Adria­na Sin­kow­skie­go, ale to chy­ba jed­nak wyjąt­ki od regu­ły (choć być może to spra­wa moje­go nie­oczy­ta­nia, może jed­nak „Fron­da” czy „Topos” nadal mają coś istot­ne­go do zapro­po­no­wa­nia). Ale jeśli tak – to cze­mu wła­śnie tak? Prze­cież chy­ba nie cho­dzi (wyłącz­nie) o to, że kon­ser­wa­ty­ści – jak kie­dyś dwo­ro­wa­ła sobie Aga­ta Bie­lik-Rob­son – są nud­ni, pozba­wie­ni poczu­cia humo­ru i zmy­słu (auto)ironii i że się gorzej ubie­ra­ją…

Nie podej­mę się pod­su­mo­wa­nia całe­go wie­ku ewo­lu­cji pol­skiej pra­wi­cy, ale może kil­ka takich pro­stych rze­czy: „pra­wi­co­wy” obieg poetyc­ki ist­nie­je, po pro­stu nie tam, gdzie zwy­kle patrzy­my. Poezji posmo­leń­skiej napi­sa­no prze­cież mnó­stwo; całe anto­lo­gie. I są poje­dyn­cze punk­ty wspól­ne dla tego „pra­wi­co­we­go” obie­gu i obie­gu, powiedz­my, poetyc­ko-main­stre­amo­we­go: „Topos”, Wencel, Koeh­ler, Rym­kie­wicz oczy­wi­ście… Krzysz­tof Sze­re­me­ta, autor jak naj­bar­dziej ze „śro­do­wisk poetyc­kich”, jest prze­cież auto­rem wier­szy dekla­ra­tyw­nie pra­wi­co­wych i kon­ser­wa­tyw­nych.

To oddzie­le­nie obie­gów nale­ża­ło­by oczy­wi­ście grun­tow­nie prze­ana­li­zo­wać i prze­dys­ku­to­wać – ale to temat na osob­ną, wiel­ką dys­ku­sję;  bo pyta­nie jest jed­nak z wiel­kim roz­ma­chem, a ja nie jestem w sta­nie z gło­wy mówi dużo o pra­wi­co­wym obie­gu poetyc­kim.

Kolej­ne pyta­nie jest dla spra­wy poli­tycz­no­ści lite­ra­tu­ry tak oczy­wi­ste, że aż tanie – i być może bym go nie zadał, gdy­by nie fakt, że jakiś czas temu to coś, co bab­cia Eli­za nazwa­ła „kwe­stią kobie­cą”, roz­go­rza­ło na nowo… Mówiąc o ponow­nym roz­pa­le­niu, myślę o namięt­nej inter­ne­to­wej dys­ku­sji spro­wo­ko­wa­nej wpierw tek­stem Mai Staś­ko Dla­cze­go poeci są wiecz­nie nie­za­spo­ko­je­ni?, opu­bli­ko­wa­nym na stro­nach „Kry­ty­ki Poli­tycz­nej” (wątek płcio­wy zaj­mu­je też istot­ne miej­sce w tek­ście Staś­ko z biBLio­tecz­nych „Form zaan­ga­żo­wa­nia”), a potem – mani­fe­sta­cją Jasia Kape­li, Szcze­pa­na Kopy­ta i Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go, któ­rzy w pro­te­ście prze­ciw­ko nie­prze­strze­ga­niu pary­te­tu płci na festi­wa­lu zor­ga­ni­zo­wa­nym wokół tego­rocz­nej nagro­dy Sile­sius, sta­wi­li się na jed­no z festi­wa­lo­wych spo­tkań w kobie­cych przy­odziew­kach… Cała spra­wa mia­ła zresz­tą dal­szy ciąg w deba­cie „Jesz­cze jed­na dys­ku­sja o pary­te­tach” w biBLio­te­ce, choć wyda­je mi się, że (mimo bar­dzo wywa­żo­nych roz­po­znań Rado­sła­wa Wiśniew­skie­go czy eks­pe­ry­men­tal­nych, z gra­ni­cy performance’u gło­sów Joan­ny Muel­ler czy samej Mai Staś­ko, prze­ni­kli­wej ana­li­zy Moni­ki Glo­so­witz i Kata­rzy­ny Szo­py) nie przy­nio­sła ona zamie­rzo­ne­go fer­men­tu i istot­ne­go prze­war­to­ścio­wa­nia… Ale mnie od począt­ku całej spra­wy intry­go­wa­ło to, że – by pół­żar­tem zacy­to­wać Engel­sa – wal­ka klas zaczy­na się w rodzi­nie, czy­li że bar­dzo ostre podzia­ły zary­so­wu­ją się już wewnątrz śro­do­wi­ska. Wyda­wać by się mogło, że to, co sta­no­wi­ło sed­no tek­stu Staś­ko i hap­pe­nin­gu trój­ki poetów na Sile­siu­sie, czy­li dba­nie o pary­tet płci przy oka­zji róż­nych przed­się­wzięć oko­ło­li­te­rac­kich, nie powin­no budzić kon­tro­wer­sji – a budzi. Dość było zro­bić sobie w tam­ten gorą­cy czas prze­bież­kę po Face­bo­oku: Anna Kału­ża zwra­ca uwa­gę Mai Staś­ko, że rów­nież w przy­go­to­wy­wa­nej przez Was dla Biu­ra anto­lo­gii pary­tet jest wyraź­nie zachwia­ny (dwie poet­ki na dzie­wię­ciu poetów – osta­tecz­nie wie­my, że będą trzy na ośmiu), Justy­na Bar­giel­ska punk­tu­je rady­kal­nie nie­pa­ry­te­to­we pod­su­mo­wa­nie zeszłe­go roku w lite­ra­tu­rze, któ­re sama Kału­ża zro­bi­ła dla Insty­tu­tu Książ­ki (w tej samej face­bo­oko­wej dys­ku­sji odna­leźć moż­na nie­zbyt przy­chyl­ne wzglę­dem sta­no­wi­ska Staś­ko i Kału­ży uwa­gi Julii Szy­cho­wiak, a że Szy­cho­wiak rza­dziej niż rzad­ko wypo­wia­da się ostat­nio publicz­nie, więc spra­wa wyda­je mi się tym bar­dziej war­ta zauwa­że­nia); Wit­kow­ski pro­te­stu­je prze­ciw­ko zani­żo­nej repre­zen­ta­cji kobiet na festi­wa­lu Sile­siu­sa, a Tomasz Maje­ran wyty­ka mu, że iden­tycz­nie zachwia­nie pro­por­cji obo­wią­zu­je od lat na orga­ni­zo­wa­nym przez Wit­kow­skie­go Mikro­fe­sti­wa­lu. I tak dalej… Krót­ko mówiąc – skąd się to bie­rze, że piszą­ce dziew­czy­ny dość czę­sto rzu­ca­ją kło­dy pod nogi dziew­czy­nom kry­ty­ku­ją­cym, tak­że wów­czas, gdy te ostat­nie doma­ga­ją się dla tych piszą­cych zauwa­że­nia i uwa­ża­nia? Joan­na Muel­ler – któ­ra i jako pisar­ka, i jako ani­ma­tor­ka-redak­tor­ka-kry­tycz­ka zro­bi­ła dla spra­wy kobie­cej w Pol­sce nie­by­wa­le dużo dobre­go – wca­le czę­sto wypo­wia­da się (choć­by w roz­mo­wie, jaką mia­łem przy­jem­ność robić z nią dla Biu­ra na oko­licz­ność wyda­nia inti­ma thu­le) moc­no kry­tycz­nie o stra­te­gii pew­nej pro­mi­nent­nej czę­ści śro­do­wisk femi­ni­stycz­nych. O Justy­nie Bar­giel­skiej szko­da gadać: nie­któ­ry­mi swy­mi gesta­mi spa­li­ła się w tym towa­rzy­stwie doszczęt­nie. Szcze­gól­nie wymow­na z tego punk­tu widze­nia jest posta­wa Mar­ty Pod­gór­nik, kie­dyś jed­nej z pierw­szych kobiet w bez­na­dziej­nie zma­sku­li­ni­zo­wa­nych lite­rac­kich kote­riach, któ­rej poezja peł­na jest rady­kal­nych spo­łecz­no-poli­tycz­nych wtrę­tów, któ­ra nie kry­ła się z wyra­zi­sty­mi sym­pa­tia­mi świa­to­po­glą­do­wy­mi nawet wte­dy, gdy było to w śro­do­wi­sku o wie­le gorzej widzia­ne niż dziś – a któ­ra abso­lut­nie nie daje się zwa­sa­li­zo­wanć przez dys­kurs femi­ni­stycz­ny… No to jak jest z tymi pisar­ka­mi? Nie wie­dzą, cze­go chcą – czy nie wie­dzą, cze­go chcieć? A może to wła­śnie femi­nist­ki fał­szu­ją akcen­ty, może pro­ble­mem Pol­ski nie jest patriar­chat, a – jak kie­dyś skon­sta­to­wa­ła wspo­mnia­na już Bie­lik-Rob­son – wyjąt­ko­wo ana­chro­nicz­na wer­sja sym­bo­licz­ne­go matriar­cha­tu, któ­re­go ema­na­cją jest prze­moż­ny wpływ mario­cen­trycz­ne­go kato­li­cy­zmu, się­ga­ją­ce cza­sów szla­chet­czy­zny cere­mo­nia­ły grzecz­no­ścio­we wzglę­dem kobiet, kult Mat­ki-Polki? A sko­ro dia­gno­za jest nie­tra­fio­na, to czy rów­nież kura­cja nie może być zaor­dy­no­wa­na jak trze­ba?…

Strasz­nie dużo pytań, znów jestem w sta­nie wrzu­cić tyl­ko kil­ka kwe­stii. Po pierw­sze, co do anto­lo­gii – kwe­stii nie­rów­ne­go balan­su płcio­we­go poświę­ci­li­śmy z Mar­tą osob­ny frag­ment posło­wia. W skró­cie: uwa­ża­my, że mło­da zaan­ga­żo­wa­na poezja jest fak­tycz­nie cokol­wiek zma­sku­li­ni­zo­wa­na; naszym zda­niem nie dys­kwa­li­fi­ku­je jej to; roz­po­zna­je­my pro­blem, ale anto­lo­gią tyle zbie­ra­my i pro­gra­mu­je­my, co mimo wszyst­ko pod­su­mo­wu­je­my pew­ne zja­wi­sko w jego ist­nie­ją­cym, aktu­al­nym kształ­cie (włącz­nie z tym, co nam się w owym kształ­cie nie podo­ba).

Oczy­wi­ście nie jest tak, że poet­ki są w jaki­kol­wiek spo­sób zobo­wią­za­ne do bycia femi­nist­ka­mi ani soli­dar­no­ści ze wzglę­du na płeć. Wyda­je mi się, że w ramach sze­ro­ko rozu­mia­nej per­spek­ty­wy femi­ni­stycz­nej są też, nawet w naszej poetyc­kiej niszy, duże róż­ni­ce, któ­re wią­żą się z histo­rycz­nym zróż­ni­co­wa­niem femi­ni­zmu.

Nie wyda­je mi się jed­nak, żeby ze wzglę­du na to ktoś rzu­cał komuś kło­dy pod nogi – pew­ne spię­cia mię­dzy „piszą­cy­mi” a „kry­ty­ku­ją­cy­mi dziew­czy­na­mi”, jak to okre­śli­łeś, wyni­ka­ją po pro­stu z cha­rak­te­ru rela­cji mię­dzy twór­ca­mi i twór­czy­nia­mi a kry­ty­ka­mi i kry­tycz­ka­mi, bez wzglę­du na płeć – ta rela­cja jest domyśl­nie w tej chwi­li dość nie­uf­na.

Naj­kon­kret­niej­szy, naj­bar­dziej palą­cy pro­blem zwią­za­ny z rów­no­ścią płci w pol­skiej poezji – i, sze­rzej, lite­ra­tu­rze w ogó­le – to ten zwią­za­ny z codzien­nym dostę­pem do środków/zasobów i do gło­su: z zapra­sza­niem na spo­tka­nia autor­skie, dru­ko­wa­niem, wysy­ła­niem na festi­wa­le, tłu­ma­cze­niem, etc.; wszyst­ki­mi tymi codzien­ny­mi sytu­acja­mi, któ­re – nagro­ma­dzo­ne – decy­du­ją o tym, czy ktoś za swo­je pisa­nie otrzy­mu­je choć­by na poły godzi­we wyna­gro­dze­nie, czy jego bądź jej wier­sze tra­fia­ją do szer­sze­go gro­na odbior­ców, czy mają szan­sę prze­bić się do main­stre­amu… I w takich codzien­nych sytu­acjach czę­sto odru­cho­wo, domyśl­nie, bez­wied­nie zapra­sza się, dru­ku­je i wysy­ła raczej męż­czyzn niż kobie­ty – na tym pozio­mie (a tak­że na pozio­mie nad­użyć w oso­bi­stych rela­cjach wydaw­ców, orga­ni­za­to­rów i kole­gów z autor­ka­mi) jest do wyko­na­nia bar­dzo kon­kret­na pra­ca, zmia­na nawy­ków, zmie­rza­nie do więk­szej rów­no­ści z dnia na dzień. Dys­ku­sje o tym, jak wier­sze współ­cze­snych poetek mają się do kry­ty­ki femi­ni­stycz­nej bądź w jakim stop­niu nasz patriar­chat jest „wyjąt­ko­wo ana­chro­ni­czym matriar­cha­tem” (i czy zawsze jed­no nie jest przy­pad­kiem dru­gim) nale­żą do inne­go pozio­mu deba­ty, podob­nie jak ewen­tu­al­na roz­mo­wa o ist­nie­niu „dyk­cji kobie­cej”.

Co do Mikro­fe­sti­wa­lu (któ­ry od kil­ku lat orga­ni­zo­wa­łem z Prze­mkiem jako współ­dy­rek­tor, w zespo­le z Mar­tą, a ostat­nio jesz­cze Olim­pią Świst i Paw­łem Szro­nia­kiem – więc czu­ję się wywo­ła­ny do odpo­wie­dzi), prze­su­wa­li­śmy się ostat­nio w stro­nę pary­te­tu. Pod­li­czy­łem spe­cjal­nie nazwi­ska z ostat­niej edy­cji i, jeśli dobrze poli­czy­łem, pro­por­cja wynio­sła 13–7 – cią­gle sła­bo, ale zmie­rza­li­śmy w dobrą stro­nę.

Na koniec chciał­bym zapy­tać o rzecz dla mnie w sumie naj­waż­niej­szą – a mia­no­wi­cie o przy­jem­ność. Jako że to koniec roz­mo­wy, więc klam­rą wra­cam do począt­ku: wśród nazwisk zachod­nio­eu­ro­pej­skich filo­zo­fów i lite­ra­tu­ro­znaw­ców, któ­re w cza­sach moich stu­diów roz­pa­la­ły nasze teo­re­tycz­ne wyobraź­nie, szcze­gól­ne miej­sce zaj­mo­wał – obok Jacqu­esa Der­ri­dy, Pau­la de Mana, Miche­la Foucaul­ta, Jeana Bau­dril­lar­da, Richar­da Rorty’ego i jesz­cze pew­nie paru­na­stu, paru­dzie­się­ciu innych – Roland Bar­thes (kie­dy stu­dio­wa­łem, polo­ni­sty­ka Uni­wer­sy­te­tu Jagiel­loń­skie­go żyła uwo­dzi­ciel­skim i hip­no­ty­zu­ją­cym cha­ry­zma­tem Micha­ła Paw­ła Mar­kow­skie­go, stąd Bar­thes). Myślę sobie – w kon­tek­ście tego, o czym roz­ma­wia­my – że bar­dzo symp­to­ma­tycz­na wyda­je mi się dro­ga, któ­rą prze­szedł ten dla mnie wciąż jeden z naj­bar­dziej eks­cy­tu­ją­cych umy­słów dwu­dzie­sto­wiecz­nej huma­ni­sty­ki, w pew­nym sen­sie odwrot­na (a może nie?) od przez Was pro­po­no­wa­nej: od kry­tycz­nie zorien­to­wa­nej semio­lo­gii życia spo­łecz­ne­go (Mito­lo­gie), przez struk­tu­ra­lizm, tek­sto­lo­gię i nar­ra­to­lo­gię (S/Z), aż po naj­bar­dziej fascy­nu­ją­ce, póź­ne pisma (zwłasz­cza genial­ne Frag­men­ty dys­kur­su miło­sne­go), w któ­rych Bar­thes wyko­nu­je wła­śnie zwrot ku przy­jem­no­ści – zwrot, któ­re­go część fran­cu­skiej lewi­cy nie mogła mu wyba­czyć… O tej przy­jem­no­ści napo­my­ka w swo­im gło­sie w „For­mach zaan­ga­żo­wa­nia” Joan­na Orska, acz loku­je ją ona w kon­tek­ście teo­re­tycz­nie dość ase­ku­ra­cyj­nym – ja jed­nak chciał­bym zapy­tać wprost: czy czy­ta­nie pod­po­rząd­ko­wa­ne tro­pie­niu poli­tycz­nych napięć, czy­ta­nie spo­łecz­nie aktyw­ne, nie stoi w koli­zji z czy­ta­niem dla przy­jem­no­ści? Czy lite­ra­tu­ra, któ­ra (po swej rady­kal­nie reli­gij­no-meta­fi­zycz­nej, rytu­al­no-litur­gicz­nej pre­hi­sto­rii) zaczy­na się od przy­jem­no­ści – od efek­tow­ne­go zmy­śle­nia, od nie­sa­mo­wi­tej przy­go­dy, od bie­gło­ści opo­wia­da­nia – nie jest aby ska­za­na na to, by na takiej wła­śnie przy­jem­no­ści, tyleż pro­stej, co źró­dło­wej i zało­ży­ciel­skiej, się skoń­czyć?

Nie stoi w sprzecz­no­ści. I Bar­thes, jeden z naj­wy­bit­niej­szych euro­pej­skich maoistów, z pew­no­ścią by się z tym zgo­dził.

O autorach i autorkach

Paweł Kaczmarski

Urodzony w 1991 roku. Krytyk literacki, pisze głównie o poezji współczesnej. Redaktor działu recenzji książkowych w „Ricie Baum” oraz „8. Arkusza”, dodatku młodopoetyckiego do miesięcznika „Odra”. Współpracownik czasopisma naukowego „Praktyka Teoretyczna”. Mieszka we Wrocławiu.

Przemysław Rojek

Nowohucianin z Nowego Sącza, mąż, ojciec, metafizyk, capoeirista. Doktor od literatury, nauczyciel języka polskiego w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów, nieudany bloger, krytyk literacki. Były redaktor w sieciowych przestrzeniach Biura Literackiego, laborant w facebookowym Laboratorium Empatii, autor – miedzy innymi – książek o poezji Aleksandra Wata i Romana Honeta.

Powiązania

Nienostalgiczna gramatyka scrollingu

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Real Jan Škro­ba w tłu­ma­cze­niu Zofii Bał­dy­gi, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 kwiet­nia 2023 roku.

Więcej

W omatidiach roztrzęsiona afirmacja niepogodzenia

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki żal, może on Roma­na Hone­ta, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 17 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Wielka historia literatury ukraińskiej

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

48. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Sześćdziesiąt trzy zdania (dwadzieścia dziewięć ostatnich)

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

46. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Sześćdziesiąt trzy zdania (trzydzieści cztery pierwsze)

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

45. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Sir Grzegorz pod Mroczną Wieżą stanął

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

44. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Krótka (historycznoliteracka) rozprawa między trzema osobami: Belfrem, Kontrabasistą i Szachistą

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

43. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Jak (nie) zostałem kolaborantem

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

42. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Białe księgi

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Stel­le Bian­ki Rolan­do, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 mar­ca 2019 roku.

Więcej

Genialna kolaborantka

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go książ­ki Język korzy­ści Kiry Pie­trek, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji elek­tro­nicz­nej 27 grud­nia 2018 roku.

Więcej

Niezaufane połączenia (III). Biurowa lista kontaktów

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

40. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Poetycka książka trzydziestolecia: rekomendacja nr 8

debaty / ankiety i podsumowania Paweł Kaczmarski

Głos Paw­ła Kacz­mar­skie­go w deba­cie „Poetyc­ka książ­ka trzy­dzie­sto­le­cia”.

Więcej

Poetycka książka trzydziestolecia: nominacja nr 3

debaty / ankiety i podsumowania Przemysław Rojek

Głos Prze­my­sła­wa Roj­ka w deba­cie „Poetyc­ka książ­ka trzy­dzie­sto­le­cia”.

Więcej

Sankcje. Posłowie

wywiady / o książce Marta Koronkiewicz Paweł Kaczmarski

Roz­mo­wa Mar­ty Koron­kie­wicz i Paweł Kacz­mar­ski o twór­czo­ści Jerze­go Jar­nie­wi­cza, będą­ca posło­wiem do książ­ki Sank­cje, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 30 kwiet­nia 2018 roku.

Więcej

Zdania i uwagi – revisited (2)

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

39. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Zdania i uwagi – revisited (1)

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

38. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Punkty wspólne, punkty odniesienia

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz Paweł Kaczmarski

Szkic Mar­ty Koron­kie­wicz i Paw­ła Kacz­mar­skie­go o poezji Kon­ra­da Góry i Szcze­pa­na Kopy­ta, pre­zen­tu­ją­cy anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, wyda­ną w Biu­rze Lite­rac­kim 20 wrze­śnia 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 18 grud­nia 2017 roku.

Więcej

Nie będzie naród pluł nam w twarz

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie „Nie będzie naród pluł nam w twarz” z udzia­łem Paw­ła Kacz­mar­skie­go, Jako­be Mansz­taj­na, Dawi­da Mate­usza i Pio­tra Przy­by­ły w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

Antropologia rozczarowywania. Czterdzieści dziewięć notatek symultanicznych

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki ciche psy Roma­na Hone­ta, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 sierp­nia 2017 roku.

Więcej

[–] Ust. z dn. 31 VII 1981 o kontroli publikacji i widowisk

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

36. odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Echo-sfera wiersza

wywiady / o książce Kacper Bartczak Paweł Kaczmarski

Roz­mo­wa Paw­ła Kacz­mar­skie­go z Kac­prem Bart­cza­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pokarm suwe­ren, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Antropoeta w jarzmie wywiadu

wywiady / o książce Paweł Kaczmarski Przemysław Owczarek

Roz­mo­wa Paw­ła Kacz­mar­skie­go z Prze­my­sła­wem Owczar­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Jarz­mo, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 29 maja 2017 roku.

Więcej

Niedziela z życia Raymonda Queneau. Trzynaście znaków zapytania

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka z książ­ki Nie­dzie­la życia Ray­mon­da Quene­au, wyda­nej w prze­kła­dzie Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji papie­ro­wej 4 paź­dzier­ni­ka 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 8 maja 2017 roku.

Więcej

Dziennik pisany czytaniem (Krynickiego)

recenzje / IMPRESJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Prze­kre­ślo­ny począ­tek Ryszar­da Kry­nic­kie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 20 mar­ca 2017 roku.

Więcej

Gniew, dźwigar, przyimki

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Nie Kon­ra­da Góry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 listo­pa­da 2016 roku.

Więcej

Cztery ważne słowa (Gałczyńskiego) o socjalizmie

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

32 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Genialna kolaborantka

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Szkic Paw­ła Kacz­mar­skie­go o poezji Kiry Pie­trek. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Redaktor biBLioteki interweniuje

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

31 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Jestem co się zowie żarówką zgrozy

wywiady / o książce Justyna Bargielska Przemysław Rojek

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Roj­ka z Justy­ną Bar­giel­ską, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Sel­fie na tle rze­pa­ku, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 27 czerw­ca 2016 roku.

Więcej

Nigdy nie oddzielaj

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Szkic Paw­ła Kacz­mar­skie­go o poezji Szy­mo­na Doma­ga­ły-Jaku­cia. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Trzy fundamentalne pytania o Joyce’a

wywiady / o książce Jerzy Jarniewicz Przemysław Rojek

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Roj­ka z Jerzym Jar­nie­wi­czem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Por­tret arty­sty w wie­ku mło­dzień­czym, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 30 maja 2016 roku.

Więcej

Czytając Flauberta Domagalskiego

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

30 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Niewinny czarodziej wchodzi do śródmieścia

debaty / ankiety i podsumowania Paweł Kaczmarski

Pole­mi­ka Paw­ła Kacz­mar­skie­go z gło­sem Łuka­sza Żur­ka w deba­cie „For­my zaan­ga­żo­wa­nia”, towa­rzy­szą­cej pre­mie­rze anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny, któ­ra uka­że się nie­ba­wem w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Wojna hybrydowa z neoliberalizmem

wywiady / o pisaniu Paweł Kaczmarski Tomasz Bąk

Roz­mo­wa Paw­ła Kacz­mar­skie­go z Toma­szem Bąkiem. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Czy żyjemy na Korei?

wywiady / o książce Różni autorzy

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Roj­ka z Anną Mar­chew­ką, Prze­my­sła­wem Koniu­szym, Dawi­dem Buj­no i Grze­go­rzem Jędr­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze e‑booka Życie na Korei Andrze­ja Sosnow­skie­go, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Polski: pierwsza, Wiśniewskiego

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

29 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Szkicownik alfabetyczny. Notatki o poezji Romana Honeta

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Roma­na Hone­ta roz­mo­wa trwa dalej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 8 mar­ca 2016 roku.

Więcej

Wyrastanie z wielogłosu

debaty / ankiety i podsumowania Paweł Kaczmarski

Głos Paw­ła Kacz­mar­skie­go w deba­cie „For­my zaan­ga­żo­wa­nia”, towa­rzy­szą­cej pre­mie­rze anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny, któ­ra uka­że się nie­ba­wem w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Niebezpieczeństwa krytyki antyintelektualnej

debaty / ankiety i podsumowania Paweł Kaczmarski

Pole­mi­ka Paw­ła Kacz­mar­skie­go z pod­su­mo­wa­niem deba­ty „Kry­ty­ka kry­ty­ki” autor­stwa Mar­ci­na Jurzy­sty.

Więcej

Pocztówka do Pawła Tańskiego

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

26 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Mały literacki projekt

wywiady / o książce Artur Burszta Przemysław Rojek

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Roj­ka z Artu­rem Bursz­tą, auto­rem wybo­ru wier­szy w anto­lo­gii 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 23 mar­ca 2015 roku.

Więcej

Ludzie na wiadukcie

recenzje / IMPRESJE Przemysław Rojek

Esej Prze­my­sła­wa Roj­ka towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Zawsze Mar­ty Pod­gór­nik, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 mar­ca 2015 roku.

Więcej

„To jakby architektoniczna wersja matrioszek”

wywiady / o książce Joanna Mueller Przemysław Rojek

Z Joan­ną Muel­ler o książ­ce inti­ma thu­le roz­ma­wia Prze­my­sław Rojek

Więcej

„Jestem już gdzie indziej”

wywiady / o książce Przemysław Rojek Szymon Słomczyński

Z Szy­mo­nem Słom­czyń­skim o książ­ce Nad­jeż­dża roz­ma­wia Prze­my­sław Rojek.

Więcej

O tomie Rafała Wojaczka Wiersze i proza 1964–1971

recenzje / IMPRESJE Przemysław Rojek

Esej Prze­my­sła­wa Roj­ka towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze anto­lo­gii Wier­sze i pro­za 1964–1971 Rafa­ła Wojacz­ka.

Więcej

7 (siedmiu) moich autorów: sześciu, czyli coda w kształcie sestyny

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

14 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

7 (siedmiu) moich Portowych autorów: Dycio, Ireneo Funes

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

13 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

7 (siedmiu) moich Portowych autorów: Andrzej Sosnowski, flow

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

12 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

7 (siedmiu) moich Portowych autorów: Martyna Buliżańska, trauma

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

11 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

7 (siedmiu) moich Portowych autorów: Dariusz Suska, nasselar

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

10 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

7 (siedmiu) moich Portowych autorów: Filip Zawada, apofatyczny

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

9 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

7 (siedmiu) moich Portowych autorów: Krystyna Miłobędzka, rodząca

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

8 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Zmiana warty. Reaktywacja / Odmarsz. Następne pokolenia

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

7 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Jaką Pol(s)kę zobaczyli z drugiej strony lustra: podsumowanie

debaty / ankiety i podsumowania Przemysław Rojek

Pod­su­mo­wa­nie deba­ty „Jaką Pol(s)kę zoba­czy­li z dru­giej stro­ny lustra”.

Więcej

Różnicowanie sumy

recenzje / IMPRESJE Przemysław Rojek

Esej Prze­my­sła­wa Roj­ka towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Trzy ścież­ki nad jed­ną rze­ką sumu­ją się Fili­pa Zawa­dy.

Więcej

Jaką Pol(s)kę zobaczyli z drugiej strony lustra

debaty / ankiety i podsumowania Przemysław Rojek

Wpro­wa­dze­nie do deba­ty „Jaką Pol(s)kę zoba­czy­li z dru­giej stro­ny lustra”.

Więcej

Straszne skutki zamiany dwóch liter

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

5 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

W Wieży Osobnej, czyli pochwała poezji

felietony / cykle CZYTLENIKÓW Przemysław Rojek

3 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Pomieszanie języków, przesunięcie granic mowy

debaty / wydarzenia i inicjatywy Przemysław Rojek

Głos Prze­my­sła­wa Roj­ka w deba­cie „10 lat Por­tu i Biu­ra we Wro­cła­wiu”.

Więcej

Lekcja języka (obcego)

felietony / Przemysław Rojek

1 odci­nek cyklu „Wie­ża Kur­rem­kar­mer­ru­ka” autor­stwa Prze­my­sła­wa Roj­ka.

Więcej

Koniak dla Czechowa

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Kil­ler Andri­ja Lub­ki.

Więcej

Wielość razy mnogość

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka z książ­ki Manat­ki Bogu­sła­wa Kier­ca.

Więcej

Ziemia i mit

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Rucho­my ogień Osta­pa Sły­wyn­skie­go.

Więcej

Utrata suchości

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka z książ­ki Ska­le­cze­nie chłop­ca Fili­pa Wyszyń­skie­go.

Więcej

O niepowtarzalnych okolicznościach

recenzje / ESEJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka z książ­ki O dwa kro­ki stąd Tade­usza Pió­ry.

Więcej

Pisać by zrozumieć

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Szkic Paw­ła Kacz­mar­skie­go o książ­kach Ta chwi­la i takim ście­giem Andrze­ja Fal­kie­wi­cza.

Więcej

Zakłócenia i dobra wiadomość

recenzje / IMPRESJE Paweł Kaczmarski

Esej Paw­ła Kacz­mar­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Kro­ni­ka zakłó­ceń Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

Polska: tyle, ile znaczy z perspektywy dżdżownicy

recenzje / IMPRESJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka z książ­ki Pol­skie zna­ki Woj­cie­cha Bono­wi­cza.

Więcej

Rzeczywistość jest umowna. Także, a może zwłaszcza, ta poetycka

debaty / ankiety i podsumowania Przemysław Rojek

Głos Prze­my­sła­wa Roj­ka w deba­cie „Poezja na nowy wiek”.

Więcej

Nowe sposoby

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z anto­lo­gii Poeci na nowy wiek przy­go­to­wa­nej przez Roma­na Hone­ta.

Więcej

Sceny szaleństwa

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Radio­wid­mo Agniesz­ki Mira­hi­ny.

Więcej

Miłobędzka jak świat

recenzje / IMPRESJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka z książ­ki zni­kam jestem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

To zaangażowanie domaga się zwrotu

wywiady / o książce Jacek Gutorow Paweł Kaczmarski

Roz­mo­wa Paw­ła Kacz­mar­skie­go z Jac­kiem Guto­ro­wem o książ­ce Rze­czy­wi­ste i nie­rze­czy­wi­ste sta­je się jed­nym cia­łem Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 3 grud­nia 2009 roku.

Więcej

Poezja nie jest już liryką

wywiady / o książce Jakub Skurtys Kacper Bartczak Paweł Kaczmarski

Z Kac­prem Bart­cza­kiem o książ­ce Świat nie sca­lo­ny. Este­ty­ka, poety­ka, prag­ma­tyzm roz­ma­wia­ją Paweł Kacz­mar­ski i Jakub Skur­tys.

Więcej

Przeciw scaleniu. Krytyczne tropy

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Świat nie sca­lo­ny Kac­pra Bart­cza­ka.

Więcej

Od słów do zaskoczenia

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Dłu­gi dystans Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty.

Więcej

Nieprzewidziana obecność

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Przy­miar­ki Rafa­ła Gawi­na.

Więcej

Egzamin z doświadczeń

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Nie­pio­sen­ki Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

Ciężko utrzymać poziom, ale jeszcze trudniej wiarygodność poetycką

debaty / wydarzenia i inicjatywy Różni autorzy

Gło­sy Julii Fie­dor­czuk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Paw­ła Kacz­mar­skie­go, Mate­usza Kotwi­cy, Mar­ty Kuchar­skiej i Mar­ci­na Sier­szyń­skie­go w deba­cie „Dożyn­ki 2008”.

Więcej

Skaczemy po górach, czyli rysowanie grubą kreską najważniejszych punktów odniesienia

debaty / ankiety i podsumowania Różni autorzy

Gło­sy Artu­ra Bursz­ty, Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Paw­ła Kacz­mar­skie­go, Ada­ma Popra­wy, Bar­to­sza Sadul­skie­go i Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go w deba­cie „Bar­ba­rzyń­cy czy nie? Dwa­dzie­ścia lat po ‘prze­ło­mie’ ”.

Więcej

Spojrzenie pełne po brzegi

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Pań­stwo P. Dariu­sza Sośnic­kie­go.

Więcej

Być psem i kością poezji

nagrania / stacja Literatura Ilona Witkowska Kira Pietrek Maja Staśko

Spo­tka­nie autor­skie „Być psem i kością poezji” z udzia­łem Kiry Pie­trek, Ilo­ny Wit­kow­skiej i Mai Staś­ko w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

O poezji (i krytyce) zaangażowanej

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recen­zja Joan­ny Orskiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 20 wrze­śnia 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 18 grud­nia 2017 roku.

Więcej

Punkty wspólne, punkty odniesienia

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz Paweł Kaczmarski

Szkic Mar­ty Koron­kie­wicz i Paw­ła Kacz­mar­skie­go o poezji Kon­ra­da Góry i Szcze­pa­na Kopy­ta, pre­zen­tu­ją­cy anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, wyda­ną w Biu­rze Lite­rac­kim 20 wrze­śnia 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 18 grud­nia 2017 roku.

Więcej

Polityczna, niepartyjna?

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie „Poli­tycz­na, nie­par­tyj­na?” z udzia­łem Kami­li Janiak, Macie­ja Taran­ka, Toma­sza Bąka i Mar­ty Koron­kie­wicz w ramach festi­wa­lu lite­rac­kie­go Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

Plując z lewej. Z wiatrem i pod wiatr

recenzje / ESEJE Rafał Gawin

Recen­zja Rafa­ła Gawi­na, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 20 wrze­śnia 2016 roku.

Więcej

Wrzeszczymy

utwory / zapowiedzi książek Konrad Góra

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Na pasku

utwory / zapowiedzi książek Szczepan Kopyt

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Wyjść z tego mieszkania i wyjść z tego wiersza

wywiady / o pisaniu Jakobe Mansztajn Maja Staśko

Roz­mo­wa Mai Staś­ko z Jako­be Mansz­taj­nem. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Rzeki nas pochłoną

utwory / zapowiedzi książek Jakobe Mansztajn

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Polska – albo „melanchujnia”

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Szkic Mar­ty Koron­kie­wicz o poezji Jako­be Mansz­taj­na. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Próba sił

recenzje / KOMENTARZE Jakobe Mansztajn

Autor­ski komen­tarz Jako­be Mansz­taj­na w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Genialna kolaborantka

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Szkic Paw­ła Kacz­mar­skie­go o poezji Kiry Pie­trek. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Nic nie jest najważniejsze

recenzje / KOMENTARZE Kira Pietrek

Autor­ski komen­tarz Kiry Pie­trek w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

I nic, i nic dzieje się dalej

wywiady / o pisaniu Kamila Janiak Maja Staśko

Roz­mo­wa Mai Staś­ko z Kami­lą Janiak. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Ja-składnia

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Szkic Jaku­ba Skur­ty­sa o poezji Kami­li Janiak. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

hdr connor effect

recenzje / KOMENTARZE Kamila Janiak

Autor­ski komen­tarz Kami­li Janiak w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Duchy Miasta są mi przychylne

wywiady / Jakub Skurtys Szymon Domagała-Jakuć

Roz­mo­wa Jaku­ba Skur­ty­sa z Szy­mo­nem Doma­ga­łą-Jaku­ciem. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Nigdy nie oddzielaj

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Szkic Paw­ła Kacz­mar­skie­go o poezji Szy­mo­na Doma­ga­ły-Jaku­cia. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Odrodzenie we krwi

recenzje / KOMENTARZE Szymon Domagała-Jakuć

Autor­ski komen­tarz Szy­mo­na Doma­ga­ły-Jaku­cia w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Ciekawi mnie każde cudze znalezisko

wywiady / o pisaniu Ilona Witkowska Maja Staśko

Roz­mo­wa Mai Staś­ko z Ilo­ną Wit­kow­ską. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Być tym, czym się jest

recenzje / ESEJE Monika Glosowitz

Szkic Moni­ki Glo­so­witz o poezji Ilo­ny Wit­kow­skiej. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

rzecz w tym, żeby nie patrzeć ze zbyt bliska

recenzje / KOMENTARZE Ilona Witkowska

Autor­ski komen­tarz Ilo­ny Wit­kow­skiej w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Zapping i petting

wywiady / o pisaniu Maja Staśko Piotr Przybyła

Roz­mo­wa Mai Staś­ko z Pio­trem Przy­by­łą. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Fulwypasik-Zdrój

utwory / zapowiedzi książek Piotr Przybyła

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Fonosfera i mantra

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Szkic Mar­ty Koron­kie­wicz o poezji Pio­tra Przy­by­ły. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Musisz wybaczyć każdemu

recenzje / KOMENTARZE Piotr Przybyła

Autor­ski komen­tarz Pio­tra Przy­by­ły w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Bez polskich znaków

wywiady / o pisaniu Maciej Taranek Marta Koronkiewicz

Roz­mo­wa Mar­ty Koron­kie­wicz z Macie­jem Taran­kiem. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

nomenklatura

utwory / zapowiedzi książek Maciej Taranek

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

repetytorium, czyli wszystko, co chcielibyście wiedzieć o młodej poezji, ale baliście się zapytać

recenzje / ESEJE Maja Staśko

Szkic Mai Staś­ko o poezji Macie­ja Taran­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Wiersz dla Andrzeja Franaszka

recenzje / KOMENTARZE Maciej Taranek

Autor­ski komen­tarz Macie­ja Taran­ka w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Wojna hybrydowa z neoliberalizmem

wywiady / o pisaniu Paweł Kaczmarski Tomasz Bąk

Roz­mo­wa Paw­ła Kacz­mar­skie­go z Toma­szem Bąkiem. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Kąt zaangażowania

wywiady / o pisaniu Dawid Mateusz Jakub Skurtys

Roz­mo­wa Jaku­ba Skur­ty­sa z Dawi­dem Mate­uszem. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Mefedron dla mas

utwory / zapowiedzi książek Tomasz Bąk

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Kult cargo i brzydkie wyrazy

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Szkic Mar­ty Koron­kie­wicz o poezji Toma­sza Bąka. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Gniew i sample

recenzje / ESEJE Dawid Kujawa

Szkic Dawi­da Kuja­wy o kry­tycz­nej recep­cji poezji Toma­sza Bąka. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Taka prawda posiadania

recenzje / ESEJE Dawid Kujawa Maja Staśko

Szkic Mai Staś­ko i Dawi­da Kuja­wy o poezji Dawi­da Mate­usza z tomu Sta­cja wie­ży ciśnień. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Wykształcenie

recenzje / KOMENTARZE Dawid Mateusz

Autor­ski komen­tarz Dawi­da Mate­usza w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej