Jestem, Język, Poems
nagrania / wydarzenia Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Krystyny Miłobędzkiej, Andrzeja Sosnowskiego i Julii Szychowiak podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejRozmowa Jarosława Borowca z Krystyną Miłobędzką, opublikowana w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
Jarosław Borowiec: Czym byłaby dla pani wrażliwość na słowo?
Krystyna Miłobędzka: Mówiąc najogólniej – mam zły stosunek do języka. Niektóre słowa mnie niepokoją. Nie dlatego, że są błędne, niepoprawne, tylko właśnie dlatego, że są zbyt poprawne, za dobrze osadzone w języku. Za bardzo niemoje. Staram się znaleźć na ich miejsce słowa bardziej moje. Jestem ciekawa wszystkich słów. Próbuję się dowiedzieć, jak są zrobione, zrozumieć ich pokrewieństwa, współbrzmienia, ich morfologię. Nie potrafię także oderwać słów od doświadczenia, które te słowa zapisują. Ale czasami sama muzyka wiersza, muzyczność zapisu wystarcza. Nie byłoby więc czegoś jednego, jasno określonego, co mogłabym nazwać wrażliwością na słowo. Bo słowo w rozmaity sposób do mnie trafia, mnie trafia.
A może to nie my zamykamy świat w słowach, ale to one nas w sobie zamykają?
Musiałby mnie pan zapytać o to w chwili, kiedy zapisuję któreś ze słów. Tylko wtedy ta odpowiedź byłaby prawdziwa. Jest różnie. Ale i tak źle, i tak nie dobrze. Nie ma wyjścia z tej pułapki. Nie da się pisać bez słów – bez zamykania rzeczy w słowach. Bez słów można mówić – mówić gestem lub uśmiechem. Uśmiechy i gesty są zawsze otwarte.
Czym mogłaby być uczciwość w zapisie?
Nie użyłabym nigdy słowa uczciwy, bo nie wiem, co to znaczy. Powiedziałabym wierzytelny, to znaczy doświadczony przeze mnie uczuciem, dotykiem, moim ciałem. Zapisane na własnej skórze, nie na cudzej. Zapisuję to, co mi się zdarzyło, co mnie się działo i w tym znaczeniu zapisane źle czy dobrze, te teksty są dla mnie wierzytelne. Nie mam dostępu do tego, co zdarza się innym. Nie mogę powiedzieć, co czuje człowiek, któremu zamordowano dziecko, nie wiem, co czuje kapłan odprawiający nabożeństwo, nie mam prawa o tym mówić. Mój świat jest bardzo mały. Czasami te doświadczenia są tak bliskie, że nie nadają się do zapisania. Dla każdego te granice są inne, ale pewna gwałtowność, bliskość sprawia, że one się nie poddają zapisowi. Mam sporo takich rzeczy, które nigdy nie zostaną zapisane właśnie z tych powodów. Kiedy pisałam tekst o ojcu – „w jego śmiechu twoja twarz dokładna i bliska” – to był to właśnie tekst, którego nie umiałam zapisać, miałam całe sterty kartek, jakieś stosy sformułowań. I już nigdy nie będę się starać robić czegoś takiego, bo na tym jednym tekście zrozumiałam, że tak to jest. Do dziś nie wiem jakim cudem, dzięki gencjanie, udało mi się jakoś z tego wyjść. Gencjanie, którą pokazał mi ojciec jako jeden z pierwszych górskich kwiatów, od tego szafiru to się dało zapisać. Powiedział to chyba Gombrowicz, że jeżeli chcesz mnie do czegoś przekonać, nie mów do mnie wprost. Myślę, że do takich zapisów w poezji udałoby się to zastosować.
Czy są dla pani takie tematy, które nie mieściłyby się w ramach wiersza?
Nigdy o tym nie myślałam. Ale sądzę, że w wierszu można powiedzieć wszystko. Rzecz polega tylko na tym, czy mnie, osobie piszącej, byłoby to do czegoś potrzebne, czy byłoby to dla mnie ważne.
Pani czuje się czasami bezradna wobec jakiegoś tematu?
Bardzo często. Chciałabym napisać, nie mogę, nie potrafię. Wciąż uczę się tej „jednej prostej, która łączy dwa punkty” – jednej prostej, co łączy mnie ze światem. Tak było właśnie z moim ojcem, o którym chciałam napisać wiersz. Myślę, że im coś jest bardziej chciane świadomie, tym bardziej jest niemożliwe do spełnienia. To może się zdarzyć, kiedy będzie zapomniane, niechciane – wówczas nagle się pojawia.
Czy ten wiersz o ojcu był najdłużej pisanym spośród pani tekstów?
Nie tyle najdłużej, co najobszerniej zapisywanym. Był pisany zeszytami. Wiele razy od początku. Próbowałam siebie podejść – jakoś tak wiedzieć nie wiedząc – wszystkim: słowem, nazwami górskich roślin, nazwami szczytów i dolin, które mi ojciec pokazywał, wspomnieniami wspólnych tatrzańskich wędrówek. Niewiele z tych słów zostało w wierszu. To są okropne rzeczy. Udręka zapisu jest niezapisana – jest między wersami. Sam wiersz jest leciutki.
Czy ta bezradność wiąże się ze znalezieniem słów?
Ona bierze się z różnych miejsc. Zawsze jest wielki niedostępny nam obszar. Kiedy zaczynałam pisać wiersze, nigdy nie przypuszczałam, że napiszę takie teksty, jakie są w Pamiętam. Byłabym nimi przestraszona, nie wierzyłabym, że odważę się coś takiego zapisać. Więc coś, wobec czego byłam bezradna kiedyś, za chwilę może się wydać łatwe i moje. To się zdarza dokładnie i dosłownie – cudem. Nie wiemy siebie jutro.
Dlaczego dla piszącego teksty, które powstają od razu, są szczególnie cenne?
Dla mnie dlatego, że nie wiadomo skąd się biorą. A ponieważ nie bardzo wiem, skąd one się biorą, wierzę, że są całe. Natomiast kiedy zapisuję i utknę, widzę, że to jest robota. Robotę też się ceni. Uważam, że robienie butów czy szafy jest tak samo łatwe lub trudne jak robienie wiersza. Wiersz jest dla mnie również rzemiosłem, ja tego wcale nie lekceważę. Ale myśląc o czymś troszeczkę innym od rzemiosła, nie wiem, większym czy mniejszym, wybieram te cało-powstałe, natychmiastowe. Najdziwniejsze jest to, że „Zapisać bieg myśli” – jak na moje możliwości duży tekst – był pisany jednym rzutem. To był tekst „na zamówienie”, o który mnie poproszono: napisz coś o swoim pisaniu.
Kiedy pani uznaje swoje wiersze za skończone? O tym decyduje wiersz czy piszący?
Wszystkie są nieskończone i wszystkie nadają się do poprawki. Jedyną osobą, która mówi: „Dosyć tej grzebaniny”, jest Andrzej – i przepisuje tekst na komputerze. Sama pewnie nie potrafiłabym się od tekstu uwolnić. Bo naprawdę całe życie pisze się jeden tekst.
Jak pani zapisuje swoje wiersze?
Na wszystkim. Na ścinkach, na rachunkach, na pudełkach zapałek, w kalendarzykach. „Wiersz Powinien”, który w skrócie nazywam „Wróblem”, powstał zapisany wypaloną zapałką w lesie, na kawałku kartki, który znalazłam w kieszeni. Różnie zapisuję, ale często kawałeczkami, po dwa trzy słowa, dwa trzy zdania, podczas domowych zajęć. Rzadko „zasiadam do pisania”.
Wiersz to zatrzymanie czy początek tej chwili, o której opowiada?
Nigdy nie myślę, że wiersz to zatrzymanie. Wiersz to powiedzenie, czyli wykonanie w słowach tej chwili. Zapis nie jest dla mnie tęsknotą ani żalem za jakąś chwilą. On tą chwilą jest. Jeżeli jej nie mam, to znaczy, że nie ma zapisu, nie ma czego zapisać.
A rzeczy, w które warto wierzyć, zajmując się pisaniem?
Że nie ma stałej formy na zapis. Nie da się wtłoczyć wszystkiego nawet we własny, nazwijmy to w cudzysłowie, wynalazek formalny, nie biorąc pod uwagę temperatury tego, co się przydarza, jakim się jest, co wystyga, a co nabiera zupełnie innego znaczenia. Nie ma sposobu, żeby to samo, tą samą formą zapisać dziś, co zapisałoby się czterdzieści lat temu. To jest niemożliwe, dlatego nie wierzę tekstom, które się nie zmieniają. Nie wierzę ludziom, którzy takie teksty zapisują. To jest pisanie dla pisania. Tego już nie można nazwać potrzebą piszącego, a więc twórczością. Może źle myślę, ale tak na to spoglądam.
A to życie, czy zapisy zmieniają człowieka?
Życie, życie zmienia człowieka, a człowiek zmienia zapisy.
Urodzony 25 kwietnia 1979 roku w Gryfinie. Doktor w Zakładzie Semiotyki Literatury UAM w Poznaniu. Rozmowy i teksty o literaturze publikował głównie na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Redaktor w krakowskim wydawnictwie Austeria. Mieszka w Poznaniu.
Urodzona 8 czerwca 1932 roku w Margoninie koło Chodzieży. Poetka, autorka scenariuszy przedstawień teatralnych dla dzieci i prac teoretycznych poświęconych teatrowi dziecięcemu. Laureatka nagród: im. Barbary Sadowskiej (1992), Fundacji Kultury (1993), Ministra Kultury (2001), Czterech Kolumn (2003), Prezydenta Wrocławia (2004), Nagrody Artystycznej Miasta Poznania (2009) oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2009). Mieszka w Puszczykowie.
Zapis całego spotkania autorskiego z udziałem Krystyny Miłobędzkiej, Andrzeja Sosnowskiego i Julii Szychowiak podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Sławomira Elsnera, Krystyny Miłobędzkiej i Bohdana Zadury podczas Portu Wrocław 2009.
WięcejOdpowiedzi Krystyny Miłobędzkiej na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Krystyny Miłobędzkiej, Andrzeja Sosnowskiego i Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Krystyny Miłobędzkiej i Marcina Sendeckiego podczas Portu Legnica 2004.
WięcejFilm wyróżniony decyzją jury w V. edycji konkursu „Nakręć wiersz” – poświęconej twórczości Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejZdobywca II nagrody w V. edycji konkursu „Nakręć wiersz” – poświęconej twórczości Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejZdobywca I nagrody w V. edycji konkursu „Nakręć wiersz” – poświęconej twórczości Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Krystyny Miłobędzkiej podczas Portu Legnica 2000.
WięcejRecenzja Jarosława Borowca z książki Stratygrafie Joanny Mueller, która ukazała się w marcu 2011 roku na łamach „Nowych Książek”.
WięcejDopowiedzenie Krystyny Miłobędzkiej do poematu Świetliste Andrzeja Falkiewicza.
WięcejZ Bohdanem Zadurą o książce Nocne życie rozmawia Jarosław Borowiec.
WięcejKomentarze Sławomira Kuźnickiego, Konrada Wojtyły i Jarosława Borowca.
WięcejKomentarze Wojciecha Bonowicza, Piotra Kępińskiego, Krystyny Miłobędzkiej, Andrzeja Sosnowskiego, Agnieszki Wolny-Hamkało.
WięcejKomentarza Jacka Gutorowa, Jarosława Borowca, Dariusza Sośnickiego, Mariana Stali, Piotra Kępińskiego i Kuby Mikurdy.
WięcejAutorski komentarz Krystyny Miłobędzkiej do wierszy z książki Po krzyku.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki gubione Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejKomentarze Piotra Czerniawskiego, Grzegorza Jankowicza, Anny Kałuży, Bogusława Kierca, Karola Maliszewskiego, Edwarda Pasewicza, Tomasza Pułki, Justyny Sobolewskiej i Konrada Wojtyły.
WięcejSzkic Tymoteusza Karpowicza opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejRecenzja Pauliny Małochleb z książki Wielogłos Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Janusza Drzewuckiego z książki Po krzyku Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki gubione Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejEsej Mai Staśko towarzyszący premierze książki dwanaście wierszy w kolorze Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z książki zbierane, gubione Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejEsej Łukasza Zatorskiego towarzyszący premierze książki Gdzie baba siała mak Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejEsej Adama Poprawy towarzyszący premierze książki zbierane, gubione (1960–2010) Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Piotra Śliwińskiego z książki dwanaście wierszy w kolorze Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejEsej Pawła Próchniaka z książki Gubione Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Jacka Hnidiuka z książki zbierane, gubione (1960–2010) Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Katarzyny Kuczyńskiej-Koschany z książki Zbierane, gubione Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Marcina Orlińskiego z książki zbierane Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Agnieszki Czyżak z książki zbierane Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Michała Piętniewicza z książki znikam jestem Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Rafała Gawina z książki znikam jestem Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Przemysława Rojka z książki znikam jestem Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Łukasza Zatorskiego z książki znikam jestem Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejKomentarze Piotra Czerniawskiego, Grzegorza Jankowicza, Anny Kałuży, Bogusława Kierca, Karola Maliszewskiego, Edwarda Pasewicza, Tomasza Pułki, Justyny Sobolewskiej i Konrada Wojtyły.
WięcejRecenzja Ewy Tomaszewskiej z książki W widnokręgu odmieńca Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejEsej Joanny Mueller o twórczości Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejKomentarze Joanny Mueller, Jarosława Borowca i Bogusława Kierca.
Więcej