Raymond Queneau: No i co?
Raymond Queneau: No i co?
Niedziela życia?
Takich jak ona są tysiące.
A takich powieści jak inne też są tysiące, nie?
To żaden argument.
Co ja przeczytałem?
Tylko Niedzielę życia, nic innego.
Nie miałeś nic innego do napisania?
Czy sądzisz, że to trochę dla ciebie niezrozumiałe?
A co tu było do zrozumienia?
Wiek głównego bohatera.
Niby dlaczego?
Bo Julia wyjdzie za chłopaka, który jest od niej o dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat młodszy. Do czego to doprowadzi? Powiedz mi, do czego to doprowadzi?
Uważasz, że główna bohaterka jest szpetna?
Nie, nie, całkiem dobrze się trzyma. Ale dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat różnicy, to już coś. Ona mogła widzieć, jak francuska piechota w czerwonych portkach drobiła przed prezydentem Fallières. A on nawet nie musi wiedzieć, co to za jeden ten Fallières.
Ale on nie ma dwudziestu lat. A co najwięcej, Julia ma to gdzieś. Powiedz: uważasz, że jest przechodzona?
Wcale nie.
Gębusia jak?
W porzo.
Piersiątka?
Mogą być.
Nóżęta?
Jak trzeba.
To o co chodzi?
Liczy się nie tylko strona fizyczna, jak powie siostra głównej bohaterki. Chodzi też o morale.
„Jejku”, odpowie jej Julia. Skąd ona wyciągnęła podobny tekst?
Nie wysilaj się, sam jej to podsunąłem.
Czy ta głupia Julia naprawdę myśli, że wszystkich facetów trzyma się tym samym?
Jego będzie umiała.
Co z tego wyniknie?
Dobre, same dobre rzeczy.
A czy dziewczyna pomagająca w sklepie znowu komuś dała?
Zapytana, otworzyła usta, ale nie zdążyła się odezwać.
I co?
Próbowała wymigać się od zaniesienia czegoś pani Foucolle.
Co ją to obchodziło?
Stwierdziła, że nie wie.
Chcesz mi jeszcze coś powiedzieć?
Naprawdę uważasz, że Julie robi głupstwo?
Co masz na myśli?
Przecież to jasne.
Co takie jasne?
Musiałem to napisać.
Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
Jeszcze ci mało?
A czy siostry będą pamiętać zaułek Trainée?
Nazwa w sam raz.
Czy będą pamiętać, co wydarzyło się przy wychodzeniu z podstawówki?
Pewnie.
„Pamiętasz?”, zapyta Julia, z góry się śmiejąc z jakiegoś wspólnego wspomnienia, które będzie zamierzała przywołać.
Chantal jej przerwie.
[OD REDAKCJI: Niniejsza rozmowa jest mało wybrednym żartem w stylu OuLiPijskim, do którego to żartu materiału tekstowego dostarczyła oczywiście Niedziela życia Raymonda Queneau w przekładzie Hanny Igalson-Tygielskiej. Czytelnikom na tyle szalonym, by oddawać się lekturze prozy tego pisarza, nie trzeba tłumaczyć, czym było OuLiPo i dlaczego ta rozmowa ma jednak pewien głębszy sens, dodać jednak można, że w pracy uruchomionej tu maszyny tekstotwórczej niejaką rolę odegrała cyfra siedem, oznaczająca kilka różnych rzeczy, ale też przecież siódmy dzień tygodnia, czyli niedzielę. Tych, którzy zdekodowali użytą regułę transformacyjną, zachęcamy do napisania swej własnej Niedzieli życia.]