wywiady / o książce

Niech tak zostanie

Dariusz Sośnicki

Marcin Jaworski

Z Dariuszem Sośnickim o książce Spóźniony owoc radiofonizacji rozmawia Marcin Jaworski.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Mar­cin Jawor­ski: Roz­po­czy­nasz tom od zda­nia: „Oto jest moja dzie­dzi­na, bra­cie, przy­ja­cie­lu, / mój wid­mo­wy dom, zapra­szam cię do nie­go / o dowol­nej porze.” Zanim czy­tel­nik pój­dzie dalej, może mu się przy­po­mnieć prze­ło­żo­ny przez Cie­bie tom W.H. Aude­na W podzię­ko­wa­niu za sie­dli­sko.  Czy Auden wpły­nął na Twój spo­sób pisa­nia? A może chcia­łeś spra­wić małą przy­jem­ność cie­nio­wi?

Dariusz Sośnic­ki: Nie wiem, czy prze­kła­da­nie Aude­na wpły­nę­ło na to, co sam piszę. Jeśli tak, to śla­dów tego wpły­wu trze­ba by szu­kać wcze­śniej. Zaczą­łem pra­co­wać nad tłu­ma­cze­niem w 2007 roku, od tego cza­su uka­za­ły się moje dwie książ­ki, w obu jest spo­ro tek­stów póź­niej­szych. Począ­tek Zapro­sze­nia to tyl­ko powtó­rze­nie pew­ne­go gestu z Thanks­gi­ving for a Habi­tat. Jed­no­ra­zo­we i bez kon­se­kwen­cji dla tomu. Tak, chcia­łem ukło­nić się Cie­nio­wi. Oby mu to spra­wi­ło przy­jem­ność.

Dostrze­gasz Aude­now­ski ślad w pol­skiej poezji? Auden, wia­do­mo – pra­wie nie­prze­kła­dal­ny. Ale czy mie­rze­nie się z nim dało coś pol­skie­mu wier­szo­wi?

Ten ślad jest bar­dzo wyraź­ny. Miłosz z dużym pożyt­kiem dla swo­jej poezji czy­tał Aude­na w latach 40., a jego Trak­tat moral­ny jest bar­dzo wyraź­nie inspi­ro­wa­ny innym rymo­wa­nym trak­ta­tem z tam­te­go cza­su, Aude­now­skim Listem nowo­rocz­nym. To jest zna­na spra­wa, nie ma sen­su się nad tym roz­wo­dzić. Wpływ Aude­na na Sta­ni­sła­wa Barań­cza­ka tak­że nie pod­le­ga dys­ku­sji. Powie­dział­by nawet, że Barań­czak w pew­nym momen­cie zmo­no­po­li­zo­wał u nas Aude­na. Nie tyl­ko dla­te­go, że naj­czę­ściej go prze­kła­dał. Jako poeta oby­wa­tel­ski z jed­nej stro­ny, jako wir­tu­oz for­my z dru­giej, z trze­ciej jako czło­wiek lewi­cy skła­nia­ją­cy się z cza­sem coraz bar­dziej ku myśli chrze­ści­jań­skiej, był do roz­mo­wy z Aude­nem świet­nie przy­go­to­wa­ny. W tym, co mówię, jest para­doks, bo jeśli się myśli „Aude­nem” o świe­cie i o poezji, jeśli się w jakimś sen­sie powta­rza jego dro­gę, a poko­le­nie ’68 w Pol­sce chy­ba powtó­rzy­ło, to taka roz­mo­wa przy­cho­dzi nie­mal natu­ral­nie. Wystar­czy mieć, baga­te­la, talent i pra­co­wi­tość Barań­cza­ka. Auden zosta­wił ogrom­ne dzie­ło, pew­nie cza­sem jakiś wątek tego dzie­ła będzie odży­wał, tak jak odżył, mam nadzie­ję, w moim prze­kła­dzie, ale raczej nikt już nie będzie „Aude­nem” myślał. Na pew­no żad­na gene­ra­cja. To dzie­ło jest zbyt moc­no osa­dzo­ne w kon­kret­nym histo­rycz­nym momen­cie.

W ostat­nim Bon­dzie jest sce­na, w któ­rej 007 dosta­je nie wybu­cha­ją­cy dłu­go­pis czy wie­lo­funk­cyj­ny zega­rek, ale mały nadaj­nik radio­wy. Jak się potem oka­zu­je, rzecz nie jest wca­le ana­chro­nicz­na w cyfro­wym świe­cie. Wyda­je mi się, że i u Cie­bie tytuł z rzad­ko uży­wa­nym sło­wem „radio­fo­ni­za­cja” jest ana­chro­nicz­ny oraz iro­nicz­ny. Cho­dzi mi przede wszyst­kim o nie­uf­ne podej­ście do sze­ro­ko rozu­mia­nej awan­gar­dy, ale nie tyl­ko…

Może Cię to zdzi­wi, ale decy­du­jąc się na ten tytuł, nie myśla­łem o jego pole­micz­no­ści. To oczy­wi­ście nie zmie­nia jego wymo­wy, ale chy­ba zwal­nia mnie z odpo­wia­da­nia na Two­je pyta­nie. I co teraz? Mam wyja­śnić, co poeta miał na myśli? Nie, tego jed­nak nie zro­bię. Może komuś zepsu­ło­by to lek­tu­rę. Co do nie­uf­no­ści wobec awan­gar­dy, to zgo­da, choć pew­ne cechy myśle­nia o wier­szu, któ­re mają swo­je źró­dło w awan­gar­dzie, są dla mnie waż­ne. Na przy­kład juk­sta­po­zy­cja jako zasa­da kom­po­zy­cyj­na czy sku­pie­nie na mate­rial­no­ści sło­wa. To nie stoi w sprzecz­no­ści z uży­wa­niem form mają­cych w lite­ra­tu­rze swo­ją histo­rię. Ani ze świa­do­mo­ścią kon­wen­cji. Ani z chę­cią powie­dze­nia w wier­szu cze­goś o świe­cie i o sobie. Z dru­giej stro­ny, ile mamy tej świa­do­mej i kon­se­kwent­nej awan­gar­dy w pol­skiej poezji? Myślę o dzi­siej­szej poezji. Głów­ny nurt posłu­gu­je się dziś awan­gar­do­wą reto­ry­ką, to praw­da, ale ja nie pytam o życie lite­rac­kie, tyl­ko o lite­ra­tu­rę.

Spodo­ba­ła mi się sce­na z fil­mu, któ­rą przy­wo­ła­łeś. Bond Anno Domi­ni 2013 wypo­sa­żo­nym w mały nadaj­nik radio­wy. Jak­bym widział biblij­ne­go Dawi­da z pro­cą. Niech tak zosta­nie.

W tytu­ło­wym wier­szu z naj­now­sze­go tomu poja­wia­ją się przy­miot­ni­ki: miej­ski (trzy­krot­nie), wiej­ski, drob­no­miesz­czań­ski, mało­mia­stecz­ko­wy. Jesteś, czu­jesz się miesz­cza­ni­nem? Poznań­skim miesz­cza­ni­nem?

Nie czu­ję się poznań­skim miesz­cza­ni­nem. Choć­by dla­te­go, że przy­je­cha­łem do Pozna­nia jako dwu­dzie­sto­let­ni męż­czy­zna. A potem, jako męż­czy­zna trzy­dzie­sto­pię­cio­let­ni, znów z nie­go, na dobrą spra­wę, wyje­cha­łem. Na osiem lat. Może poczu­ję się miesz­cza­ni­nem teraz, zoba­czy­my. W każ­dym razie zno­wu jestem w Pozna­niu. Do miesz­czań­sko­ści w ogó­le mam sto­su­nek umiar­ko­wa­nie przy­chyl­ny. Kim jest „pro­sty czło­wiek”, w któ­re­go imie­niu poezja tak czę­sto w dwu­dzie­stym wie­ku prze­ma­wia­ła? Albo abs­trak­cyj­nym pod­mio­tem dzie­jów, któ­re­go z tych dzie­jów moż­na jed­nym dekre­tem wyklu­czyć, albo miesz­cza­ni­nem, praw­da? Miesz­cza­ni­nem z jego nie­zbyt pory­wa­ją­cym, ale kon­kret­nym życiem, z jego tro­ska­mi, z jego osa­dze­niem w mate­rial­nym świe­cie, z przy­wią­za­niem do innych ludzi, do codzien­nych rytu­ałów. Z jego oby­wa­tel­sko­ścią. Czy Szym­bor­ska pisa­ła o pod­mio­cie dzie­jów? No dobrze, pisa­ła, ale krót­ko, i to nie za te wier­sze jest cenio­na. A Róże­wicz? Podob­na sytu­acja. Barań­czak? Zresz­tą nie musi­my trzy­mać się poprzed­nie­go wie­ku. Czy czło­wiek z wier­szy Zadu­ry i Som­me­ra to jest jakiś zide­olo­gi­zo­wa­ny abs­trakt? Lewak? Anar­chi­sta? Arty­sta? Non­kom­for­mi­sta? Zwo­len­nik pol­skie­go kali­fa­tu? Bun­tow­nik z powo­dem albo bez?

Drob­no­miesz­czań­skość, któ­rej w życiu zazna­łem aż nad­to, to zupeł­nie inna spra­wa. Jeśli w moich wier­szach robi się gorą­co, a cza­sem się robi, to zwy­kle na widok drob­no­miesz­cza­ni­na. W innych albo w sobie.

Sza­cu­nek dla kla­sycz­ne­go ryt­mu wier­sza oraz zło­żo­ny sto­su­nek do miesz­czań­stwa (powścią­gli­wa czu­łość i brak złu­dzeń jed­no­cze­śnie) koja­rzyć się mogą z kil­ko­ma poeta­mi, ale naj­bar­dziej może z Phi­li­pem Lar­ki­nem. Chęt­nie powie­dział­bym też o nie­któ­rych Two­ich  wier­szach – nie tyl­ko ze Spóź­nio­ne­go owo­cu radio­fo­ni­za­cji – że są saty­ra­mi w sze­ro­kim, dwu­dzie­sto­wiecz­nym rozu­mie­niu tego sło­wa.

Z Lar­ki­nem histo­ria jest dziw­na. Co jakiś czas sły­szę albo czy­tam, że w moich wier­szach wyczu­wa się lar­ki­now­ski ton. Nie mam nic prze­ciw­ko temu, tyle że nie przy­po­mi­nam sobie, abym Lar­ki­na jakoś spe­cjal­nie prze­ży­wał. Owszem, czy­ta­łem go, zwłasz­cza w latach dzie­więć­dzie­sią­tych. Oczy­wi­ście wier­sze, ale też szki­ce i wywia­dy z tomu Requ­ired Wri­ting czy powieść Gil. Może Lar­ki­na się nie prze­ży­wa, tyl­ko przy­swa­ja i potem on zosta­je na dłu­go? A może nie eks­cy­to­wał mnie, bo był jak ktoś od zawsze zna­jo­my? Nauczy­łem się jed­ne­go wier­sza Lar­ki­na na pamięć, może to zde­cy­do­wa­ło? Cho­ciaż nie, zna­łem też na pamięć wiersz Dyla­na Tho­ma­sa, a to prze­cież anty­po­dy.

Co do saty­rycz­no­ści w naj­szer­szym rozu­mie­niu, to uwa­żam, że ma ona we współ­cze­snej poezji sta­łe miej­sce. Świet­nie się spraw­dzi­ła i cią­gle spraw­dza jako śro­dek prze­ciw roman­tycz­nym i moder­ni­stycz­nym duchom.

„Umo­wa wią­za­na”, jak dow­cip­nie pod­po­wia­da krót­ki wiersz pod tym tytu­łem, łączy Cię mię­dzy inny­mi z kato­li­cy­zmem. Opi­sa­łeś to suge­styw­nie w szki­cu Mię­dzy ludź­mi, mię­dzy sło­wa­mi  przy oka­zji komen­ta­rza do Rodzin­nej Euro­py Miło­sza. Czy z per­spek­ty­wy Spóź­nio­ne­go owo­cu radio­fo­ni­za­cji, w któ­rym nie wia­ra, lecz tra­dy­cja, język, wycho­wa­nie kato­lic­kie wyda­ją się bar­dzo waż­ne, coś byś dopo­wie­dział?

Może tyl­ko tyle, że jak widać, temat nie został wyczer­pa­ny. Wra­ca do mnie jak bume­rang, więc docze­kał się kolej­ne­go „opra­co­wa­nia”, tym razem w wier­szach. Język Biblii, ale tak­że pie­śni reli­gij­nej czy modli­tew­ni­ka, poja­wia się w nich wie­le razy i w róż­nych funk­cjach, tak­że saty­rycz­nych.

Po pierw­szej lek­tu­rze Spóź­nio­ne­go owo­cu… szcze­gól­nie zapa­mię­ta­łem wier­sze z wyraź­ną aneg­do­tą, ele­gij­ne, o jak­by łagod­niej­szej iro­nii, jak My z mat­ką, W pod­miej­skim warsz­ta­cie czy Przy­jaźń. Dale­ki jestem od utoż­sa­mia­nia pod­mio­tu z auto­rem, ale sły­szę w nich ton oso­bi­sty, by nie powie­dzieć auto­bio­gra­ficz­ny, któ­re­go wcze­śniej tak wyraź­nie nie sły­sza­łem.

Mówisz o tonie oso­bi­stym, a może nawet auto­bio­gra­ficz­nym. Tym­cza­sem mnie się łatwiej zgo­dzić wła­śnie na auto­bio­gra­ficz­ność. Nie mam wybo­ru, fak­tycz­nie zro­bi­łem w tym tomie kil­ka wycie­czek w prze­szłość, poja­wia­ją się w nim miej­sca i ludzie z moje­go życio­ry­su. Wspo­mi­nam ich jed­nak nie po to, by się tymi wspo­mnie­nia­mi ogrzać. Mam dość chłod­ny sto­su­nek do moich boha­te­rów, pozba­wio­ny sen­ty­men­tów, nie­kie­dy nawet ana­li­tycz­ny. Przy­glą­dam się im, bio­rę pod lupę ich zacho­wa­nia, oby­cza­je, mity, ale też ele­men­ty ich, nazwij­my to tak, socjos­fe­ry. Czy w ten spo­sób moż­na napi­sać kla­sycz­ną ele­gię? Nie jestem pewien, ty, jako lite­ra­tu­ro­znaw­ca, będziesz wie­dział lepiej. Ton ele­gij­ny na pew­no się przez tę apa­ra­tu­rę prze­bi­je, ale on się prze­bi­je nie­mal przez wszyst­ko.


Poznań, 19, 27 IX 2014

O autorach i autorkach

Dariusz Sośnicki

Urodzony w Kaliszu. Poeta. Absolwent filozofii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Laureat m.in. nagrody „Czasu Kultury” (1994) i Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych (2002), nominowany do Paszportu „Polityki” (2002) i Nagrody Literackiej „Gdynia” (2015). W latach 90. redagował pisma „Już Jest Jutro” i „Nowy Nurt”. W latach 2005–2013 prowadził dział polskiej prozy w Wydawnictwie W.A.B. Publikuje teksty o literaturze w „Dwutygodniku” i „Czasie Kultury”. Mieszka w Poznaniu.

Marcin Jaworski

Urodzony w 1979 roku. Historyk literatury, krytyk. Wykłada na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Autor książki Rewersy nowoczesności. Klasycyzm i romantyzm w poezji oraz krytyce powojennej (2009). Redaguje „Poznańskie Studia Polonistyczne. Serię Literacką”. Mieszka w Poznaniu.

Powiązania