Jacek Godek: Zbiór Świerzb zawiera czternaście opowiadań na najróżniejsze tematy, bardzo wiele je łączy. Są bardzo odważne, zabawne i dające do myślenia, czasem prowokacyjne, lecz w każdym przypadku bardzo realistyczne. Skąd czerpiesz pomysły? Czy znasz te wszystkie sytuacje z własnego doświadczenia?
Fríða Ísberg: Najpierw przychodzi głos postaci, potem zjawiają się sytuacje, w których postać się znajduje. Nic na to nie poradzę, ale zawsze czuję się lekko obrażona, kiedy zadają mi pytanie, czy moja twórczość opiera się na własnym doświadczeniu. Kobietom zadaje się to pytanie znacznie częściej niż mężczyznom. Świerzb to fikcja literacka.
Zanim ukazał się Świerzb, wydałaś dwa tomiki poezji. Czy twoje wiersze również opowiadają o tym, co cię świerzbi? W każdym razie tytuły tomików to sugerują. Jaka jest różnica między twórczością poetycką a pisaniem opowiadań?
Slitförin (Rozstępy) opowiadają o odseparowaniu matki i dziecka. Leðurjakkaveður (Pogoda na kurtki skórzane) traktuje o poszukiwaniu równowagi między obroną samej siebie a otwieraniem siebie. Moim zdaniem pisanie opowiadań czy powieści to coś zupełnie innego niż pisanie wierszy. Wiersz to oddech, błyskawica lub wybuch wulkanu, godzina haju. Powieść i opowiadanie to harówka, ból pleców, spacery, godziny, dni i lata.
Kiedy byłem na sejmiku tłumaczy literatury w Reykjaviku w 2019 roku, zapoznałem się z opowiadaniem „Do domu”. I od tego czasu zawsze miałem ochotę je przetłumaczyć. Opisujesz w nim jeden z bardzo osobistych aspektów zjawiska społecznego, jakim jest balanga weekendowa. Czy dziś rzeczywiście powrót w takiego melanżu jest aż tak niebezpieczny?
Reykjavík uważany jest za najbezpieczniejszą stolicę na świecie, ale kobiety i tak, podobnie jak w innych miejscach naszego globu, obawiają się powrotu do domu w ciemnościach. Taka jest rzeczywistość kobiet. To opowiadanie powstało po tym, jak zapytałam krąg moich licealnych przyjaciółek, składający się z siedemnastu dziewczyn, w jaki sposób dbają o swoje bezpieczeństwo podczas powrotu z imprezy do domu. „Do domu” jest więc pracą zbiorową. Bohaterka musiała zostać zdefiniowana poprzez drugą osobę i zdarzenia, które spotykają ją w drodze, ponieważ tą bohaterką jesteśmy my wszystkie.
W opowiadaniu „Właśnie” istotną rolę odgrywa W drodze Jacka Kerouaca. Porównujesz ją do Braci Karamazow. Czy twoim zdaniem Kerouac jest lepszym pisarzem niż Dostojewski, czy też może jest Kerouac ważnym pisarzem dla twojego pokolenia, dla ciebie osobiście albo może wyłącznie dla Siggiego, głównego bohatera opowiadania?
Istnieje określony rodzaj chłopaków uwielbiających obu tych autorów. Dostojewskiego i Kerouaca. Poznałam wielu takich, studiując filozofię na Uniwersytecie Islandzkim, i postanowiłam kazać głównemu bohaterowi opowiadania zamieszkać z jednym takim przez kilka miesięcy i zobaczyć, co się wydarzy.
Inne opowiadanie opisuje związek starszych rodziców z młodym człowiekiem (imieniem Angantýr) i jego narzeczoną. Rodzice ci z jednej strony są nadopiekuńczy wobec syna, z drugiej strony synowa działa im bardzo na nerwy. Głównie przez liberalne podejście do spraw seksu. Temat ten, jak mi się zdaje, zawsze wzbudzał animozje międzypokoleniowe. Widzisz więcej płaszczyzn takich konfliktów?
Opowiadanie „Żyrandol” powstało przede wszystkim z inspiracji problemami mieszkaniowymi w Reykjaviku. W 2016 roku, kiedy je pisałam, wiele mieszkań w mieście przystosowano do potrzeb AirBnB, młodzi ludzie nie byli w stanie znaleźć sobie własnego kąta, zmuszeni byli do życia do trzydziestki pod jednym dachem z rodzicami. Uznałam, że ciekawie będzie przyjrzeć się tej parze, dwudziestosiedmiolatkowi i dwudziestosześciolatce, oczami rodziców. Ogromnie interesuje mnie też „obciążenie zwrotne” obecne w moim pokoleniu, być może mające miejsce w każdej generacji. Polega ono na tym, że dziś dzieci są wychowywane inaczej niż my. I teraz my domagamy się od naszych rodziców przeprosin za to, że z punktu widzenia dzisiejszych standardów wychowania popełnili takie czy inne błędy. Moim zdaniem w opowiadaniu znajdujemy dobry tego przykład, padają słowa o miłości do własnych dzieci. Słyszę to wszędzie wokół siebie: „Tata nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Kiedy byłam mała, rodzice nigdy nie mówili, że mnie kochają”. A to po prostu nie było na porządku dziennym, rodzicom nie przychodziło to do głowy. Nie było częścią islandzkiej kultury. To przyszło wraz z filmami z Hollywood. Tym niemniej doznajemy braku, nawet uczuciowego zaniedbania, i domagamy się przeprosin od rodziców.
W ostatnim opowiadaniu zbioru opowiadasz o żałobie po utracie ukochanej osoby. Tu jedną z postaci epizodycznych jest dziwny duchowny jeżdżący na harleyu-davidsonie. W Polsce panuje przekonanie, że Islandczycy to zasadniczo ateiści w chrześcijańskim tego słowa znaczeniu, ale wierzą w elfy i trolle. Możesz wytłumaczyć to zjawisko? Z jednej strony ateizm, z drugiej wiara w duchy?
W Islandii siły natury są niebezpieczne: możesz umrzeć na niewiarygodnie wiele sposobów. Możesz bawić się na polu lawy porośniętym mchem i nagle spadasz w jakąś szczelinę. Najstarszy brat mojej najlepszej przyjaciółki utonął tuż koło ich domu na wsi, kiedy miał trzy latka. Dzieciom opowiada się historie o elfach i trollach, że elfy i trolle porywają dzieci, po to żeby je straszyć, żeby nie odchodziły daleko od domu.
Natomiast wiara w duchy kompletnie zlała się w Islandii z wiarą chrześcijańską. Duchy to zwykle dusze tych, którzy nie zostali pochowani w święconej ziemi, najczęściej zjawiają się z prośbą o pomoc, żeby pogrzebać ich kości, i zapewnić im spoczynek.
Wraz z kilkoma młodymi poetkami założyłaś grupę literacką Svikaskáld (Fałszywe poetki). Piszecie i wydajecie wspólnie tomiki wierszy, ostatnio ukazała się powieść Olía (Olej). Czy trudno pisze się razem i jak wygląda taki proces twórczy?
Nie ma w tym nic trudnego: to bardzo łatwe, przyjemne i wygodne. Zawsze jeździmy do domku letniskowego, jemy dobre jedzenie, pijemy dobre wino, potem rozmawiamy o tym, nad czym rozmyślamy, następnie piszemy, czytamy to, co napisałyśmy, znowu piszemy, i tak rodzi się dialog między wierszami i bohaterami.
Kiedy Elísabet Jökulsdóttir (islandzka poetka i pisarka, rocznik 1958 – przyp. JG) kandydowała w wyborach prezydenckich, zamiast programu wyborczego przedstawiła manifest. Czy wasza grupa poetycka ma jakiś manifest, który was spaja? Jakie są najważniejsze akcenty w waszej deklaracji programowej?
Poza tym, że piszecie razem, tworzycie także osobno. Þóra Hjörleifs napisała świetną powieść Magma, Ragnheiður Harpa Leifsdóttir Sítrónur og náttmyrkur (Cytryny i mrok), Melkorka Ólafsdóttir Hérna eru fjöllin blá (Tu są błękitne góry), by wymienić tylko kilka pozycji. Czy wasze wspólne doświadczenia literackie mają wpływ na potencjał twórczy każdej z osobna i jaki?
Tak, oczywiście ulegamy wpływom jedna drugiej, czytamy sobie nasze prace i podziwiamy się wzajemnie.
Byłem w Islandii w 1995 roku, kiedy Einar Már otrzymał Nagrodę Literacką Rady Nordyckiej (za powieść Anioły wszechświata) i pamiętam tamten nastrój. Czy wraz z uzyskaniem nominacji do tej nagrody rośnie pewność siebie młodej pisarki i poetki? Czy nagrody literackie mają duże znaczenie?
Powodzenie zawsze zakłóca równowagę człowieka. Społeczne uznanie i społeczny wstyd zawsze mają wpływ na samoocenę, ponieważ jesteśmy istotami społecznymi, jesteśmy niesamowicie uwrażliwieni na stopnie hierarchii i nasze miejsce w stadzie, wszak to przynależność do stada zapewnia nam byt.
Po napisaniu Świerzbu w 2018 roku dużo myślałam o ogromnej presji społecznej na powodzenie, wiedziałam, że ono może być szkodliwe, zarówno jako narkotyk dla tych, którzy się nim cieszą, jak i dla samooceny tych, którzy go nie doznają. Jedno z opowiadań mówi wprost o tym, jak trudno wypisać się z tego wyścigu szczurów w Reykjaviku. Reykjavik rozmiarem przypomina małe miasteczko, ale posiada ambicje metropolii. Wszyscy wszystkich znają i każdy będzie się wybijał. Zawsze pada pytanie: „Czym się teraz w życiu zajmujesz?”. Samoocenę szacuje się miarą powodzenia.
Ale nagrody i wyróżnienia i dobra sprzedaż, czyli innymi słowy powodzenie, są również potrzebne do tego, by móc zajmować się twórczością literacką. Twórczość ta to zawsze rozmowa, czy to z samym sobą czy z innymi. A wyróżnienia potęgują dialog prowadzony przez człowieka ze społeczeństwem i to jest niesamowicie cenne.