wywiady / o pisaniu

Piramida Achillesa

Ewa Tondys-Kohmann

Łukasz Wojtysko

Rozmowa Ewy Tondys-Kohmann z Łukaszem Wojtyską, laureatem projektu „Połów. Prozatorskie debiuty 2022”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Ewa Ton­dys-Koh­mann: Na wstę­pie chcia­łam Ci raz jesz­cze ser­decz­nie pogra­tu­lo­wać zosta­nia lau­re­atem Poło­wu! Przy­szła mi jed­nak do gło­wy myśl, czy taki począ­tek nie zamknie roz­mo­wy we wspól­nej bań­ce. Lite­ra­tu­ra nato­miast koja­rzy mi się z prze­kra­cza­niem sie­bie. Zresz­tą kwe­stia wycho­dze­nia „poza” była jed­ną z pierw­szych, któ­re poru­szy­ły mnie pod­czas lek­tu­ry two­ich tek­stów – opo­wia­dasz o bar­dzo kon­kret­nych mikro­świa­tach, uży­wasz spe­cy­ficz­ne­go dla nich języ­ka. Z pew­no­ścią nie jest to moje śro­do­wi­sko natu­ral­ne. Spro­stuj, jeśli się mylę, sądząc, że i two­je nie. Mamy więc zakład fry­zjer­ski, pra­cow­nię archi­tek­to­nicz­ną, plan fil­mo­wy, jed­no­ro­dzin­ny dom na przed­mie­ściach. Nie ukry­wam, że bar­dzo Ci tego zazdrosz­czę (w zupeł­nie pozy­tyw­nym zna­cze­niu!). Dla­te­go chcia­łam zapy­tać, skąd Ty bie­rzesz te swo­je mikro­świa­ty? I, co chy­ba jesz­cze bar­dziej emo­cjo­nu­ją­ce, jak do nich docie­rasz?

Łukasz Woj­ty­sko: Bar­dzo dzię­ku­ję i gra­tu­la­cje też dla Cie­bie. Ale do rze­czy. Te świa­ty naj­czę­ściej przy­cho­dzą do mnie same, naj­pierw w posta­ci zaląż­ka. Może nim być frag­ment roz­mo­wy zasły­sza­nej na uli­cy, wypo­wiedź z fil­mi­ku na youtu­bie lub cytat z czy­ta­nej wła­śnie książ­ki. Lubię zaczy­nać od zdań-para­dok­sów, albo od cechy, któ­ra była­by zwią­za­na z nie­kon­se­kwen­cją, z jakąś nie­spój­no­ścią. Kie­dy mam już w gło­wie zalą­żek mikro­świa­ta, roz­po­czy­nam risercz. Chcę wte­dy poznać bran­żę albo kon­kret­ny typ czło­wie­ka. Dzię­ki zna­jo­mym albo mediom spo­łecz­no­ścio­wym docie­ram do osób, któ­re zaj­mu­ją się daną rze­czą. Cho­dzi mi zarów­no o wie­dzę socjo­lo­gicz­ną, jak i efekt lite­rac­ki. Lubię znać spe­cy­fi­kę miej­sca, jego język. Naj­więk­szą war­tość mają dla mnie sfor­mu­ło­wa­nia czy ter­mi­ny, któ­re są cha­rak­te­ry­stycz­ne tyl­ko dla tego mikro­świa­ta. Pisząc „Cien­ką gra­ni­cę”, prze­pro­wa­dzi­łem roz­mo­wę ze sco­ut­ką, któ­ra zapo­zna­wa­ła mnie ze swo­im zawo­dem, opo­wia­da­jąc o doku­men­ta­cjach, ale też napię­ciach w zespo­le fil­mo­wym. Część infor­ma­cji, któ­re zdo­by­wam pod­czas riser­czu, nie tra­fia osta­tecz­nie do tek­stu. Mogę prze­pro­wa­dzić z kimś roz­mo­wę tyl­ko po to, żeby zdo­być jakieś wyra­że­nie, szcze­gół, któ­ry będzie pra­wie nie­wi­docz­ny na tle cało­ści, ale bez nie­go świat stał­by się uboż­szy. Wyda­je mi się też, że w tym wszyst­kim jest dru­gie dno – cecha współ­cze­sne­go świa­ta. To, że czę­sto w cią­gu jed­ne­go życia zawo­do­we­go zaj­mu­je­my się wie­lo­ma rze­cza­mi. Takie jest też moje wła­sne doświad­cze­nie. Skoń­czy­łem polo­ni­sty­kę, ale zdą­ży­łem już pra­co­wać w biblio­te­ce, za barem, kosić traw­ni­ki, sprze­da­wać powierzch­nię rekla­mo­wą przez tele­fon. Dzia­ła­łem tak­że jako dra­ma­turg, współ­two­rzy­łem festi­wal muzycz­ny i pisa­łem tek­sty rekla­mo­we. Prze­ska­ki­wa­łem ze świa­ta do świa­ta. Byłem czę­ścią wie­lu rze­czy­wi­sto­ści, co cza­sa­mi jest fascy­nu­ją­ce, a kie­dy indziej sta­je się prze­kleń­stwem, bo nigdzie nie czu­łem się u sie­bie.

To tłu­ma­czy nie­co róż­no­rod­ność two­jej pro­zy. Znasz wie­le śro­do­wisk od pod­szew­ki. Zapew­ne masz też stycz­ność z całym bogac­twem oso­bo­wo­ści. Co wpły­wa na to, że jed­ne inspi­ru­ją Cię na tyle, że o nich piszesz, a inne nie?

Pomię­dzy oso­ba­mi lub histo­ria­mi, któ­re przy­ku­wa­ją moją uwa­gę, a two­rzo­ny­mi prze­ze mnie świa­ta­mi lite­rac­ki­mi nie ma bez­po­śred­nie­go połą­cze­nia. Gdzieś pomię­dzy docho­dzi do defor­ma­cji, prze­kształ­ceń, pra­cy wyobraź­ni. Z zasły­sza­nej opo­wie­ści albo tego, co sam prze­ży­łem, raz zosta­je plan wyda­rzeń, a kie­dy indziej aka­pit lub zda­nie. W jesz­cze innych sytu­acjach mate­riał wyj­ścio­wy zosta­je wywró­co­ny na lewą stro­nę, odbi­ty w krzy­wym zwier­cia­dle. Jeże­li cho­dzi o zbiór opo­wia­dań, nad któ­rym obec­nie pra­cu­ję, to inte­re­su­ją mnie dwie rze­czy. Po pierw­sze, tema­tem moich tek­stów są mię­dzy­ludz­kie fascy­na­cje i roz­cza­ro­wa­nia, szyb­kie wcho­dze­nie i rów­nie szyb­kie wycho­dze­nie z rela­cji. Przy­glą­dam się momen­tom szczę­ścia, bli­sko­ści i pod­nie­ce­nia, ale też chwi­lom zała­ma­nia. Kie­dy ktoś nas odrzu­ca, gho­stu­je, uda­je, że nas nie widzi. Kie­dy nagle wypa­da­my z czy­je­goś świa­ta, sami nie do koń­ca rozu­mie­jąc dla­cze­go tak się sta­ło. Po dru­gie, inte­re­su­ją mnie posta­ci queero­we, w szcze­gól­no­ści roz­dź­więk mię­dzy ich wła­sną eks­pre­sją a umo­wą spo­łecz­ną, i co za tym idzie – posta­wy uzna­wa­ne ogól­nie za opo­ru­ją­ce, takie jak naiw­ność lub bunt. Fascy­nu­ją mnie jed­nost­ki, któ­re nie do koń­ca rozu­mie­ją kul­tu­ro­wy dress code, zali­cza­ją wto­py, zde­rza­ją się z real­nym świa­tem, któ­ry jest zupeł­nie inny, niż im się wyda­wa­ło. Poraż­ki inte­re­su­ją mnie rów­nież na pozio­mie języ­ko­wym – kocham wszyst­kie błę­dy języ­ko­we, nie­tra­fio­ne związ­ki fra­ze­olo­gicz­ne, nie­ist­nie­ją­ce przy­sło­wia, prze­ję­zy­cze­nia, zapo­ży­cze­nia. Nie­zwy­kle inspi­ru­ją­ce pod tym wzglę­dem są reali­ty shows, w któ­rych uczest­nicz­ki i uczest­ni­cy – chy­ba ze wzglę­du na fil­mu­ją­cą ich kame­rę – sta­ra­ją się wyra­żać w spo­sób ponad mia­rę ele­ganc­ki. Cza­sa­mi ich pomył­ki mają poetyc­ki poten­cjał. Pamię­tam, jak w jed­nym pro­gra­mie uczest­nicz­ka chcąc opi­sać skom­pli­ko­wa­ne rela­cje pomię­dzy domow­ni­ka­mi, powie­dzia­ła, że jest to ist­na „pira­mi­da Achil­le­sa”. Total­nie ją rozu­miem. Moja rela­cja ze świa­tem to też jest „pira­mi­da Achil­le­sa”.

Albo pusz­ka z Pan­do­rą? Zawadz­ki na mydle? (śmiech)

Tak. To jest cały alter­na­tyw­ny świat języ­ko­wy, szcze­gól­nie obec­ny w mediach spo­łecz­no­ścio­wych. Ja go kocham.

W „Cien­kiej gra­ni­cy” nato­miast uży­wasz języ­ka potocz­ne­go, czę­sto angiel­skie­go (albo waria­cji na jego temat), tro­chę defi­niu­ją­ce­go śro­do­wi­sko, któ­re się nim posłu­gu­je. Pach­nie tam egzal­ta­cją, jakimś nad­mia­rem emo­cji, nawet naiw­no­ścią. I z jed­nej stro­ny jest to uro­cze, z dru­giej – wiesz, takie nie­przy­sto­so­wa­nie budzi nie­po­kój. A nawet sprze­ciw. Chcia­ło­by się takiej oso­bie krzyk­nąć do ucha: „ogar­nij­że się!”. Jak osią­gnąć balans mię­dzy tą uro­czą a pejo­ra­tyw­ną naiw­no­ścią? Albo ina­czej, jak spra­wić, żeby ten nie­fra­so­bli­wy, pozor­nie dale­ki czy­tel­ni­ko­wi boha­ter stał się bar­dziej zro­zu­mia­ły, bli­ski?  

Uży­wa­nie angiel­skich sfor­mu­ło­wań to dla boha­te­ra „Cien­kiej gra­ni­cy” spo­sób pod­krę­ca­nia rze­czy­wi­sto­ści. Chęć przy­na­le­że­nia do świa­ta zna­ne­go z seria­li i fil­mów. Kie­dyś było to śro­do­wi­sko­we, wiel­ko­miej­skie, dziś to zja­wi­sko powszech­ne w Pol­sce, nie­za­leż­ne od miej­sca zamiesz­ka­nia czy wyko­ny­wa­ne­go zawo­du. Sam w tej roz­mo­wie powie­dzia­łem o kul­tu­ro­wym dress codzie, a prze­cież mogłem wyra­zić to ina­czej. Jeże­li cho­dzi o naiw­ność i balans mię­dzy uro­kiem a tym, co budzi sprze­ciw, to nie mam na to żad­nej recep­ty Może poza tym, że sta­ram się lubić swo­ich boha­te­rów. Zwłasz­cza wte­dy, gdy robią coś, co jest moral­nie­dwu­znacz­ne.

A czy szyb­kie rela­cje, o któ­rych wspo­mnia­łeś wcze­śniej, to też wyraz tej naiw­no­ści? Albo osą­dy pod­szy­te ste­reo­ty­pa­mi? Inny­mi sło­wy, czy naiw­ność moż­na wyjąć spod oce­ny moral­nej?

Wyda­je mi się, że w stu pro­cen­tach nie jest to moż­li­we. Kocham lite­ra­tu­rę wła­śnie za to, że daje moż­li­wość niu­an­so­wa­nia, przy­glą­da­nia się ludz­kim zacho­wa­niom w całym ich skom­pli­ko­wa­niu. Wszyst­ko, nawet naj­głup­sza decy­zja, ma prze­cież swo­je dru­gie, trze­cie i czwar­te dno. To tro­chę jak cho­dze­nie po miesz­ka­niu o ukła­dzie amfi­la­do­wym — otwie­rasz drzwi, a za nimi są kolej­ne pomiesz­cze­nia, kolej­ne i kolej­ne.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry – pań­stwo­we­go fun­du­szu celo­we­go.

 

O autorach i autorkach

Ewa Tondys-Kohmann

Ur. w 1984 r. w Warszawie. Autorka opowiadań, finalistka „Połowu. Prozatorskich debiutów” 2021 i 2022 oraz konkursu „Odwrócona strefa” organizowanych przez Biuro Literackie. Absolwentka Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego i Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, doktorka, matka wielodzietna. Jej prozę można znaleźć na łamach „Magazynu Drobiazgi”, „Fabularie”, „Tlen Literacki” oraz „Magazynu Zakład”. Mieszka na warszawskim Grochowie.

Łukasz Wojtysko

Urodził się w 1983. Autor opowiadań i dramaturg, finalista „Połowu. Prozatorskich debiutów” 2022. Opowiadania publikował w czasopismach: „Ha!art”, „Rita Baum” i „Lampa“ oraz antologii „Kwiatki polskie” . W 2017 roku napisał dramat o Violetcie Villas pt. „Nie jestem już psem”, który znalazł się w półfinale Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Od 2017 roku współtworzy festiwal muzyczny Unsound.

Powiązania