wywiady / o książce

Poeta metafizyczny

Bohdan Zadura

Z Bohdanem Zadurą o książce Psalmy i inne wiersze Tadeusz Nowak rozmawiają Michał Raińczuk i Katarzyna Lisowska.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Michał Raiń­czuk i Kata­rzy­na Lisow­ska: Tade­usz Nowak jest jed­nym z naj­bliż­szych panu poetów. Jego twór­czość towa­rzy­szy panu od mło­do­ści, poświę­cił mu pan książ­kę, teraz opra­co­wał wybór jego wier­szy. Skąd ta bli­ska, wyjąt­ko­wa, zaży­łość?

Och, wie pan, ta książ­ka to była wła­ści­wie ksią­żecz­ka, napi­sa­na na zamó­wie­nie Agen­cji Autor­skiej do takiej serii, pre­zen­tu­ją­cej syl­wet­ki pol­skich pisa­rzy współ­cze­snych. Z jakichś wzglę­dów, może oszczęd­no­ścio­wych, wyszła tyl­ko w języ­ku angiel­skim. A przy­ją­łem tę pro­po­zy­cję, bo pisar­stwo Tade­usza Nowa­ka bar­dzo ceni­łem i lubi­łem. Z jego pro­zą byłem od same­go począt­ku na bie­żą­co i to ona mnie wcią­ga­ła bar­dziej niż poezja. Jeśli mogę mówić o zachwy­cie jego poezją, to on zaczął się tak napraw­dę od Psal­mów i nie przy­pad­kiem to sło­wo poja­wia się w tytu­le wybo­ru, któ­ry teraz zro­bi­łem.

Zna­jo­mość Pana i Tade­usza Nowa­ka to zna­jo­mość wykra­cza­ją­ca poza lek­tu­rę. Jakim był czło­wie­kiem? Jakie­go rodza­ju twór­cą? Co, poza sła­bo­ścią do Węgier, was łączy­ło?

Tu zno­wu Pana zasko­czę. Myśmy się pra­wie nie zna­li, spo­tka­łem go chy­ba rap­tem trzy razy. Dwa na Węgrzech, raz w Pol­sce, w Puła­wach. Z tych trzech razy dwa w sytu­acjach jakoś tam publicz­nych, pry­wat­nie nad Bala­to­nem, u Elż­bie­ty Sze­ny­an. Ale tego wystar­czy­ło, by wie­dzieć, że jest cie­płym czło­wie­kiem, bar­dzo kon­tak­to­wym. Ja wte­dy mia­łem jesz­cze kło­po­ty z roz­mo­wą z nowo pozna­ny­mi ludź­mi, więc o tej jego kon­tak­to­wo­ści bar­dziej prze­ko­nał mnie spo­sób, w jaki zna­lazł wte­dy w Zamar­di wspól­ny język z moimi teścia­mi czy moją żoną. Z jego żony też ema­no­wa­ło takie cie­pło. Tade­usz i Zosia to byli sza­le­nie sym­pa­tycz­ni, dobrzy ludzie. Poza Węgra­mi czy coś nas łączy­ło? Dla mnie wieś to były tyl­ko waka­cje u dziad­ków ze stro­ny mat­ki, ale myślę dzi­siaj, że w tak zwa­nym życiu lubi­li­śmy chy­ba podob­ne rze­czy. Ogród, las, rośli­ny, zwie­rzę­ta…

Czy tra­dy­cja była dla Nowa­ka bogac­twem, cią­gle żywym źró­dłem inspi­ra­cji, czy czymś, co deter­mi­nu­je i ogra­ni­cza? A może mia­ła w sobie coś demo­nicz­ne­go, sko­ro w „Czwar­tym pacie­rzu dia­bel­skim – pest­ko­wym” czy­ta­my: „piszę a on w pisa­nie moje / plu­je pest­ka­mi sło­necz­ni­ka / Może to muzyk może car / a może dal bez­kre­sna / przez szczer­by w zębach szcze­ro­zło­tych / pest­ka­mi w wier­sze moje strzy­ka”? Czy spo­sób, w jaki Nowak nawią­zu­je do folk­lo­ru i ludo­wo­ści, może być inspi­ru­ją­cy dla współ­cze­snych poetów i zro­zu­mia­ły dla dzi­siej­szych czy­tel­ni­ków?

Zaczę­ło się od zdra­dy, od zaprze­cze­nia tej tra­dy­cji, przej­ścia na stro­nę fał­szy­wych pro­ro­ków. A potem były pró­by wskrze­sze­nia tej tra­dy­cji – tra­dy­cji kul­tu­ry chłop­skiej, zbu­do­wa­nia jej mitu, przy­po­mi­na­nia mitu kul­tu­ry śród­ziem­no­mor­skiej. To poczu­cie winy w jakiś spo­sób nada­wa­ło dyna­mizm poezji Nowa­ka. Ale w doj­rza­łej czę­ści jego twór­czo­ści to była zawsze poezja sprzecz­no­ści, nie wewnętrz­nie sprzecz­na, a uka­zu­ją­ca sprzecz­no­ści tkwią­ce w rze­czy­wi­sto­ści. Daw­ny świat nie jest do odtwo­rze­nia, Nowak miał tego świa­do­mość. Czy może być inspi­ru­ją­cy dla współ­cze­snych poetów? Zda­je mi się, że był zbyt osob­ny, żeby moż­li­wa była bez­po­śred­nia kon­ty­nu­acja. A czy może być zro­zu­mia­ły dla dzi­siej­szych czy­tel­ni­ków? A cze­muż­by nie? Myślę, że ta poezja jest współ­cze­sna, nie pisa­łem o tym w posło­wiu, ale niech pan pomy­śli, jakie nie­sły­cha­ne rze­czy ten poeta wypra­wia z fizjo­lo­gią w nie­któ­rych swo­ich wier­szach, na przy­kład w „Psal­mie nałę­czow­skim”. Ten folk­lor i ta ludo­wość, powiem coś pro­wo­ku­ją­ce­go, w grun­cie rze­czy są dla mnie jak­by mało istot­ne, wyno­sić je na pierw­szy plan, to jak­by nego­wać uni­wer­sal­ność tej poezji. Wolał­bym już mówić o jej meta­fi­zycz­no­ści. Tak, Nowak to meta­fi­zycz­ny poeta, tak jak meta­fi­zycz­nym poetą dzi­siaj jest Euge­niusz Tka­czy­szyn Dyc­ki w prze­ci­wień­stwie do… Nie, nie będe wymie­niał nazwisk 🙂

W posło­wiu do Psal­mów i innych wier­szy pyta Pan: „Czy trze­ba poezję Tade­usza Nowa­ka przy­po­mi­nać?”. Trze­ba? Czy Nowa­ko­wi gro­zi łat­ka „kla­sy­ka”, podzi­wia­ne­go raczej z dale­ka, a czy­ta­ne­go tyl­ko przez nie­licz­nych?

Zacznę od opo­wie­ści. Aku­rat w dniu, kie­dy pomy­śla­łem: wybra­łem 44 wier­sze, nie będę kolej­ny raz się zasta­na­wiał, czy ten, czy może raczej ten, bo nigdy nie skoń­czę, zadzwo­ni­ła do mnie Zofia Nowa­ko­wa. Nie widzie­li­śmy się i nie sły­sze­li­śmy całe wie­ki. Dowie­dzia­ła się, że robię ten wybór i zasu­ge­ro­wa­ła, że powin­ny w nim domi­no­wać wier­sze z ostat­nie­go okre­su, z Pacie­rzy i pacior­ków, 1988, pokie­re­szo­wa­nych przez cen­zu­rę, i tych, któ­re po raz pierw­szy uka­za­ły się w tomie Modły jutrzen­ne – modły wie­czor­ne już po śmier­ci auto­ra, w 1992. Psal­my są zna­ne, a te naj­pięk­niej­sze wier­sze, któ­re Tade­usz napi­sał, zna­ne są dużo mniej. To była bar­dzo ele­ganc­ka, ale trud­na dla obu stron roz­mo­wa. Mówi­łem, że ta „zna­ność” to rzecz względ­na, że kto psal­my zna, to zna, ale podej­rze­wam, że zna­ją je ludzie z nasze­go poko­le­nia, a spo­ro młod­si wca­le nie­ko­niecz­nie. Popro­si­ła, żebym wysłał jej spis wier­szy. Wysła­łem i prze­ży­łem parę godzin w ner­wach. Gdy­bym Zosi nie lubił, spra­wa była­by prost­sza. A tak, co zro­bię, jeśli opro­te­stu­je ten wybór? Mam się uprzeć i zro­bić jej przy­krość? Pod­dać się? Prze­my­śleć jesz­cze raz spra­wę (cza­su już wła­ści­wie nie było). Cał­kiem się wyco­fać. Po tych paru godzi­nach znów zadzwo­nił tele­fon i dosta­łem peł­ne bło­go­sła­wień­stwo.

Już pierw­sza zapo­wiedź pre­mie­ry Psal­mów i innych wier­szy spo­tka­ła się z gło­śnym, entu­zja­stycz­nym odze­wem – Nowak wciąż ma odda­nych czy­tel­ni­ków. Czy dwa­dzie­ścia lat po swo­jej śmier­ci – wraz z pre­mie­rą Psal­mów – ma szan­sę zdo­być nowych?

Mam taką nadzie­ję, gdy­bym jej nie miał, pew­nie bym tego wybo­ru nie robił. Ci, któ­rzy tego poetę zna­ją, mają go w swo­ich biblio­te­kach, a wie­le wier­szy zapew­ne też w swo­jej pamię­ci. Nie ukry­wam, że myśla­łem o młod­szych czy­tel­ni­kach, o czy­tel­ni­kach nowych. Dla nich to może być ter­ra inco­gni­ta. Pew­nie w nie­upraw­nio­ny spo­sób uogól­niam wła­sne doświad­cze­nia, ale sam nigdy nie pozna­łem jakie­goś poety, poży­cza­jąc z biblio­te­ki jego tomi­ki czy tomy. Miej­scem takich spo­tkań dla mnie zawsze była księ­gar­nia.

Kon­struk­cja, układ utwo­rów, w Psal­mach i innych wier­szach nie są przy­pad­ko­we. Tom roz­po­czy­na „Poko­ra”, koń­czą „Pieśń o Bal­la­dach i roman­sach” i „Pieśń o sta­rusz­kach i anio­łach”.

Ten układ jest wła­ści­wie zgod­ny z chro­no­lo­gią powsta­wa­nia utwo­rów. On nie uka­zu­je ewo­lu­cji tej poezji od jej począt­ków, choć „Poko­ra” jest jesz­cze sprzed „Psal­mów”. Bar­dzo zresz­tą ten wiersz lubię. To „lubię” było jed­nym z naj­waż­niej­szych kry­te­riów, któ­ry­mi się kie­ro­wa­łem, wybie­ra­jąc wier­sze do tej książ­ki. Chcia­łem też, żeby to były wier­sze jak dzwon, „bez ska­zy”. Cie­szę się, że dostrze­ga pan jakąś kon­struk­cję tego wybo­ru, bo „Poko­ra” i „Pieśń o sta­rusz­kach i anio­łach” sta­no­wią dla mnie ide­al­ną kom­po­zy­cyj­ną klam­rę.

O autorze

Bohdan Zadura

Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.

Powiązania