wywiady / o książce

Pół metra pod kadrem. O podpatrywaniu Whitmana

Juliusz Pielichowski

Szymon Żuchowski

Rozmowa Juliusza Pielichowskiego z Szymonem Żuchowskim, towarzysząca premierze książki Życie i przygody Jacka Engle’a Walta Whitmana w przekładzie Szymona Żuchowskiego, wydanej nakładem Biura Literackiego 21 maja 2018 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Juliusz Pie­li­chow­ski: Na począ­tek, zanim na dobre zanu­rzy­my się w naszych Whit­ma­now­skich roz­wa­ża­niach, garść infor­ma­cji o samym tek­ście. Książ­ka, któ­ra za Two­ją spra­wą tra­fia w ręce pol­skie­go czy­tel­ni­ka, rap­tem kil­ka­na­ście mie­się­cy temu była jed­ną w więk­szych sen­sa­cji lite­rac­kich po dru­giej stro­nie Atlan­ty­ku. Po 165 latach, jakie upły­nę­ły od dru­ku powie­ści nie­zna­ne­go auto­ra na łamach „New York Sun­day Dispatch”, Zacha­ry Tur­pin, mło­dy badacz z uni­wer­sy­te­tu w Houston, zdo­łał powią­zać imio­na jej boha­te­rów z notat­ka­mi Wal­ta Whit­ma­na. I oto oka­za­ło się, że archi­wal­ne nume­ry zaku­rzo­nej, nowo­jor­skiej gaze­ty z poło­wy XIX wie­ku kry­ją kom­plet­ną, zupeł­nie dotąd nie­zna­ną pro­zę jed­ne­go z naj­więk­szych poetów, jakich Ame­ry­ka dała świa­tu. Przy­znasz, że brzmi to dość nie­praw­do­po­dob­nie.

Szy­mon Żuchow­ski: Rze­czy­wi­ście, może się to wyda­wać nie­praw­do­po­dob­ne, przede wszyst­kim dla­te­go, że Whit­man jest twór­cą bar­dzo zna­nym i ubó­stwia­nym przez Ame­ry­ka­nów. Myślę, że okre­śle­nie „wieszcz” nie było­by tu bar­dzo na wyrost, choć nie ma ono tego same­go bukie­tu zna­cze­nio­we­go co nad Wisłą. Whit­man legen­dą stał się już za życia. Na jego temat powsta­ła masa opra­co­wań nauko­wych, a jego twór­czość prze­nik­nę­ła nawet do popkul­tu­ry. Kie­dy w ame­ry­kań­skim fil­mie o pew­nym pozio­mie aspi­ra­cji cytu­je się jakie­goś emble­ma­tycz­ne­go poetę two­rzą­ce­go po angiel­sku, to mam wra­że­nie, że – oprócz nie­śmier­tel­ne­go Szek­spi­ra – zazwy­czaj jest to Emi­ly Dic­kin­son, John Keats, Alfred Ten­ny­son albo wła­śnie Walt Whit­man. Dla mnie pierw­szym zetknię­ciem z poezją Whit­ma­na, zanim jesz­cze wie­dzia­łem, kto on zacz, było wła­śnie słyn­ne „Kapi­ta­nie, mój kapi­ta­nie”, nie gdzie indziej jak w Sto­wa­rzy­sze­niu umar­łych poetów, jakoś we wcze­snej pod­sta­wów­ce.

Powiedz­my tro­chę o fabu­le tej książ­ki. Jack Engle jest sie­ro­tą, a histo­rię jego życia – jako że mamy do czy­nie­nia z auto­bio­gra­fią – pozna­je­my z pierw­szej ręki. Mło­dy Jack, po latach spę­dzo­nych pod opie­ką przy­bra­nych rodzi­ców, na pro­gu doro­sło­ści tra­fia do kan­ce­la­rii adwo­kac­kiej pod skrzy­dła dość nie­cie­ka­wej posta­ci, nie­ja­kie­go Cover­ta, któ­ry ma go wpro­wa­dzić w arka­na sztu­ki praw­ni­czej. W krót­kim cza­sie boha­ter prze­ży­wa pierw­szą miłość, pozna­je nowych przy­ja­ciół, odkry­wa tajem­ni­ce spo­wi­ja­ją­ce jego prze­szłość. Nie chcę zdra­dzać zbyt wie­lu szcze­gó­łów, żeby nie psuć fraj­dy tym, któ­rzy lek­tu­rę Życia i przy­gód Jac­ka Engle’a mają przed sobą, ale chy­ba nie prze­sa­dzę, jeśli powiem, że mamy do czy­nie­nia z peł­no­krwi­stą powie­ścią przy­go­do­wą z wąt­kiem kry­mi­nal­nym?

Nie jest mi łatwo doko­nać kla­sy­fi­ka­cji gatun­ko­wej tej powie­ści. Zresz­tą w ogó­le nie prze­ce­niał­bym za bar­dzo tego rodza­ju kla­sy­fi­ka­cji – owszem, bywa­ją uży­tecz­ne, dopó­ki trud wkła­da­ny w ich sfor­mu­ło­wa­nie nie zaczy­na prze­wyż­szać korzy­ści wypły­wa­ją­cych z uzy­ska­ne­go przy­po­rząd­ko­wa­nia. Poza tym wszyst­ko zale­ży od per­spek­ty­wy, od punk­tu wyj­ścia, a uzy­ska­ny rezul­tat i tak nie będzie ani super­pew­ny, ani uni­wer­sal­ny. Szcze­gól­nie prze­ko­na­łem się o tym przy oka­zji tłu­ma­cze­nia Tro­pi­zmów Natha­lie Sar­rau­te, a tak­że w jakiejś mie­rze jesz­cze wcze­śniej Zapo­mi­na­nia Ele­ny Edmun­da White’a (wraz z Andrze­jem Sosnow­skim) – obie książ­ki wymy­ka­ją się łatwym kla­sy­fi­ka­cjom. A więc z pew­no­ścią mogą sta­no­wić pożyw­kę dla teo­re­ty­ków lite­ra­tu­ry.

Ale żeby dać czy­tel­ni­kom jako takie poję­cie na temat Życia i przy­gód Jac­ka Engle’a – spo­tka­łem się z okre­śle­niem tej książ­ki jako myste­ry novel – to coś jak­by kry­mi­nał, tyle że w wyda­niu Whit­ma­now­skim bar­dzo oby­cza­jo­wy i w jakimś sen­sie à rebo­urs. Nie zaczy­na się on bowiem od zbrod­ni, jak to zazwy­czaj bywa, tyl­ko w toku nar­ra­cji dopie­ro ujaw­nia się zabój­stwo, któ­re przy­czy­ni­ła się do takich, a nie innych kolei losów boha­te­rów. Rów­nież sama zbrod­nia skon­stru­owa­na jest nie­ty­po­wo – motyw nie jest do koń­ca moty­wem, zabój­ca nie jest potwo­rem i trud­no do koń­ca powie­dzieć, kto jest tu czy­ją ofia­rą. Wyglą­da to więc bar­dziej na grę Whit­ma­na z kon­wen­cją popu­lar­nych wów­czas, i dziś chy­ba też, czy­ta­deł, niż na reali­za­cję wska­zań powie­ści gatun­ko­wej. Jest to jed­nak gra sub­tel­na, dale­ka od paro­dii, bo nie­na­sta­wio­na na wyśmie­wa­nie cze­go­kol­wiek. Nie jest to rów­nież pastisz, bo ten powi­nien być chy­ba bar­dziej trans­pa­rent­ny, a Whit­man regu­lar­nie wycho­dzi z nar­ra­cji i pusz­cza oko do czy­tel­ni­ka, posłu­gu­je się meta­tek­stem, komen­tu­je swo­je pisa­nie, nie­kie­dy z roz­bra­ja­ją­cą, chło­pię­cą wręcz dezyn­wol­tu­rą, choć w cza­sie, kie­dy to pisał, miał 33 lata. Ha, czy­li tyle, ile ja, kie­dy wzią­łem się za tłu­ma­cze­nie tej powie­ści.

Kry­ty­cy wska­zu­ją na istot­ne powi­no­wac­two pro­zy Whit­ma­na z uni­wer­sum powie­ścio­wym Dic­ken­sa, któ­ry był wów­czas – rów­nież w Ame­ry­ce – praw­dzi­wą lite­rac­ką gwiaz­dą. Nie dzi­wi zatem, że i mło­dy Whit­man był pod jego wpły­wem.

 Zasta­na­wiam się, na ile fak­tycz­nie Whit­man, w sumie zale­d­wie 7 lat młod­szy od Dic­ken­sa, był pod szcze­gól­nie sil­nym jego wpły­wem, a na ile po pro­stu żył w cza­sach i miej­scu, w któ­rych bystre oko pisa­rza – i wraż­li­we­go spo­łecz­nie dzien­ni­ka­rza – nie mogło nie zaob­ser­wo­wać pew­nych zja­wisk, takich jak roz­war­stwie­nie kla­so­we, bie­da, prze­moc, wal­ka o byt, a jed­no­cze­śnie bez­pre­ce­den­so­we chy­ba szan­se na awans spo­łecz­ny, któ­re ofe­ro­wał Nowy Świat. Choć byli też pisa­rze, któ­rzy albo tych tema­tów nie chcie­li dostrze­gać, albo po pro­stu moc­niej inte­re­so­wa­ły ich bar­dziej ale­go­rycz­ne środ­ki wyra­zu. W tych samych mniej wię­cej cza­sach powsta­ły prze­cież Wichro­we Wzgó­rza Emi­ly Jane Bron­të, Moby Dick Her­ma­na Melville’a, Szkar­łat­na lite­ra Natha­nie­la Hawthorne’a czy nowe­le Edga­ra Alla­na Poe.

No wła­śnie, porów­na­nie do Dic­ken­sa nie odda­je spra­wie­dli­wo­ści bogac­twu i róż­no­rod­no­ści tek­stu Życia i przy­gód Jac­ka Engle’a. Jak to wyglą­da z Two­jej per­spek­ty­wy? Jakie wpły­wy i tek­sto­we zależ­no­ści dostrze­głeś w trak­cie swo­jej pra­cy nad prze­kła­dem? Czy posił­ko­wa­łeś się, daj­my na to, kla­sycz­ny­mi prze­kła­da­mi powie­ści Dic­ken­sa albo pol­ską pro­zą dzie­więt­na­sto­wiecz­ną?

 Są róż­ne filo­zo­fie – nie­któ­rzy tłu­ma­cze roz­sma­ko­wu­ją się w języ­ku, któ­rym dziś się już zasad­ni­czo nie mówi i nie pisze, i pra­cu­jąc nad prze­kła­da­mi lite­ra­tu­ry sprzed stu, dwu­stu, trzy­stu lat, się­ga­ją do opra­co­wań lek­sy­ko­gra­ficz­nych Lin­de­go, Bie­law­skie­go albo wręcz Słow­ni­ka sta­ro­pol­skie­go Arc­ta i z nich czer­pią archa­icz­ne sło­wa i kon­struk­cje. Nie­wąt­pli­wie ma to swój urok, bo przy­wo­łu­je inny świat języ­ko­wy, nostal­gicz­ny, egzo­tycz­ny, nie­zna­ny. Ale zasad­ni­czo nie­praw­dzi­wy – bo, wbrew prze­ko­na­niu nie­któ­rych, nie odtwa­rza­ją oni w ten spo­sób języ­ka minio­nych epok, tyl­ko wytwa­rza­ją fan­ta­zję na jego temat. Mniej lub bar­dziej wier­ną, ale jed­nak fan­ta­zję. Garść daw­nych słów plus lek­ko „wykrę­co­na” skład­nia i flek­sja (typu „prze­to oneg­daj w nie­bie­siech”) to jesz­cze nie jest rekon­struk­cja histo­rycz­na. Dla­te­go, choć widzę zale­ty este­tycz­ne takie­go podej­ścia, to na pozio­mie ekwi­wa­len­cji mnie ono nie prze­ko­nu­je.

Whit­man pisze sty­lem, któ­ry odbie­ram jako natu­ral­ny; ba, jak to zwy­kle bywa w przy­pad­ku tego poety i pro­za­ika, jego język wyda­je mi się nad­zwy­czaj nowo­cze­sny. Czy­ta­jąc pol­ską pro­zę z poło­wy XIX wie­ku, mam nie­rzad­ko poczu­cie więk­szej obco­ści, daw­no­ści tek­stu, niż kie­dy się­gam po Whit­ma­na. W odbio­rze jest on dla mnie tro­chę jak Bole­sław Prus – jasne, widać, że to nie jest dzi­siej­szy język, ale nie ma się jed­no­cze­śnie poczu­cia obco­wa­nia z jakimś komu­ni­ka­cyj­nym dzi­wa­dłem (jak na przy­kład przy lek­tu­rze dzie­więt­na­sto­wiecz­nych listów pol­skich). Mam podej­rze­nie gra­ni­czą­ce z pew­no­ścią – rów­nież porów­nu­jąc pro­zę Whit­ma­na z inny­mi lek­tu­ra­mi z epo­ki – że pisał on języ­kiem żywym, nie gabi­ne­to­wym czy aka­de­mic­kim. I takim języ­kiem nale­ży go tłu­ma­czyć.

W peł­ni się z Tobą zga­dzam. Sty­li­zo­wa­nie tek­stu czy kon­stru­owa­nie hipo­te­tycz­ne­go, wyobra­żo­ne­go warian­tu języ­ka samo w sobie bywa zaję­ciem nader inte­re­su­ją­cym, rzad­ko jed­nak przy­no­si rezul­tat, któ­ry na dłuż­szą metę słu­żył­by tek­sto­wi, choć i tu, oczy­wi­ście, zda­rza­ją się wyjąt­ki. Ale Whit­man to twór­ca par excel­len­ce nowo­cze­sny, i o tę jego nowo­cze­sność – oczy­wi­ście przy zacho­wa­niu twar­dych realiów histo­rycz­nych – war­to zawal­czyć.

Gdy­bym dziś pró­bo­wał tłu­ma­czyć Whit­ma­na dzie­więt­na­sto­wiecz­ną pol­sz­czy­zną (któ­rą, jak mówi­łem, mógł­bym co naj­wy­żej mniej lub bar­dziej udol­nie naśla­do­wać, a nie repro­du­ko­wać), to sprze­nie­wie­rzył­bym się chy­ba zamy­sło­wi auto­ra. Whit­man, two­rząc Jac­ka Engle’a, nie pisał tam i wte­dy, tyl­ko w swo­im wła­snym tu i teraz; zwra­cał się współ­cze­snym języ­kiem do współ­cze­snych odbior­ców, pisząc na aktu­al­ne tema­ty. Języ­kiem owszem, lite­rac­kim, ale żywym. I dla­te­go sta­ra­łem się w podob­ny spo­sób kształ­to­wać język prze­kła­du, choć oczy­wi­ście, zda­rza­ją się sło­wa, któ­re są archa­izma­mi z natu­ry (na przy­kład nazy­wa­ją nie­ist­nie­ją­ce dziś przed­mio­ty itp.). Whit­man pozwa­la sobie rów­nież cza­sa­mi na archa­iza­cję dla żar­tu; chęt­nie też nawią­zu­je do Biblii i w miej­scach, gdzie to robi, poja­wiać się może język bar­dziej nie­dzi­siej­szy. Nie stro­ni rów­nież od świa­do­me­go wpro­wa­dza­nia błę­dów języ­ko­wych tam, gdzie chce uka­zać cha­rak­te­ry­stycz­ne cechy boha­te­ra (na przy­kład list w roz­dzia­le IX). Sta­ra­łem się nie „wypra­so­wać” Whit­ma­now­skiej skład­ni i nie przy­kra­wać jej na siłę do tej, któ­rą posłu­gi­wać się ma pol­sz­czy­zna stan­dar­do­wa, cza­sem nad­mier­nie wyja­ło­wio­na przez pozba­wio­nych wyobraź­ni nor­ma­ty­wi­stów, któ­rzy nie rozu­mie­ją, że nie rodzą ani nie pło­dzą języ­ka czy lite­ra­tu­ry, a co naj­wy­żej asy­stu­ją przy poro­dzie.

Muszę przy­znać, że w Życiu i przy­go­dach Jac­ka Engle’a naj­bar­dziej pocią­ga­ją mnie wła­śnie te frag­men­ty, w któ­rych sły­szy­my pisa­rza, któ­ry dopie­ro wypra­co­wu­je swój głos, przy­szłe­go poetę Nowe­go Yor­ku i – sze­rzej – Nowe­go Świa­ta. Są w tym tek­ście miej­sca, jak nie­za­po­mnia­na prze­chadz­ka głów­ne­go boha­te­ra po cmen­ta­rzu przy koście­le św. Trój­cy na Man­hat­ta­nie czy opis pło­mien­ne­go kaza­nia Calvi­na Peter­so­na, któ­re zapo­wia­da­ją to, co zna­my z póź­niej­szych tek­stów Whit­ma­na. Podob­ne tony odnaj­dzie­my też w wie­lu innych, roz­sia­nych tu i ówdzie obser­wa­cjach, cza­sa­mi to są dro­bia­zgi. Dla wszyst­kich wspól­na jest reflek­sja o rodzą­cej się Ame­ry­ce, świa­do­mość odręb­no­ści. Czy zgo­dził­byś się z tezą, że to wła­śnie w tych nie­po­zor­nych frag­men­tach kry­je się naj­więk­sza siła tej pro­zy, jak gdy­by na mar­gi­ne­sie głów­nej histo­rii?

Ta powieść sama w sobie loku­je się w pew­nej mie­rze na mar­gi­ne­sie twór­czo­ści Whit­ma­na – głów­nie jed­nak poety – a na mar­gi­ne­sie samej książ­ki z kolei skry­wa się to coś, co spra­wia, że kon­takt z tym tek­stem jest doświad­cze­niem dość intym­nym, mimo że nie mamy do czy­nie­nia z dzie­łem lirycz­nym, lecz fabu­lar­nym. Ile­kroć o tym myślę, koja­rzy mi się to ze stwier­dze­niem o praw­dzi­wej akcji, któ­ra roz­gry­wa się „pół metra pod kadrem”.

Lek­tu­ra Jac­ka Engle’a przy­wo­dzi na myśl pod­pa­try­wa­nie Whit­ma­na przy pra­cy, nie wprost, ale jak­by przez dyfu­zję czy induk­cję. Czuć, że autor eks­pe­ry­men­tu­je; że pły­nie po tej pro­zie jak na fali. Nagle wpa­da z tema­tu w temat, po czym zaraz się wyco­fu­je, stwier­dza­jąc, na przy­kład, dosłow­nie, że to mało cie­ka­we i nie będzie już o tym pisał. Gdzie indziej z pozo­ru bła­ha scen­ka rodza­jo­wa sta­je się dla nie­go pre­tek­stem do wygło­sze­nia pło­mien­nej tyra­dy albo melan­cho­lij­nej reflek­sji na jakiś temat, któ­rym zazwy­czaj jest życie, wli­cza­jąc w to wszyst­kie pery­pe­tie ze śmier­cią włącz­nie. Whit­man potra­fi prze­rwać tok nar­ra­cji, zawie­sić akcję powie­ści, zamro­zić boha­te­rów i pół roz­dzia­łu albo nawet cały roz­dział poświę­cić nie­omal poetyc­kim roz­wa­ża­niom, jak we wspo­mnia­nym spa­ce­rze po cmen­ta­rzu, albo w opi­sie noc­ne­go rej­su łód­ką po rze­ce Hud­son (roz­dział XVIII). Jed­no­cze­śnie nie spra­wia to wra­że­nia kako­fo­nii ani cha­osu.

To praw­da, te inter­lu­dia nie­zwy­kle wzbo­ga­ca­ją obraz świa­ta, któ­ry Whit­man, jak słusz­nie zauwa­ży­łeś, pod­pa­tru­je. Myślę też, że dla Cie­bie te swo­iste wyło­my w nar­ra­cji musia­ły być szcze­gól­nie odczu­wal­ne. Nie od dziś wia­do­mo, że nikt nie nawią­zu­je bliż­szej rela­cji z tek­stem niż tłu­macz. Co w toku pra­cy nad prze­kła­dem spra­wi­ło Ci naj­więk­szą przy­jem­ność? Co było naj­więk­szym wyzwa­niem?

Naj­cen­niej­sze i naj­cie­kaw­sze było dla mnie poczu­cie obco­wa­nia z indy­wi­du­al­no­ścią – twór­czą i ludz­ką w ogó­le – któ­ra się tu dopie­ro kształ­tu­je, in sta­tu nascen­di. Whit­man zda­je się dość sym­pa­tycz­nym face­tem, z któ­rym się miło prze­by­wa w trak­cie lek­tu­ry oraz pod­czas jej spe­cy­ficz­nej odmia­ny, jaką jest tłu­ma­cze­nie. Ani w swo­jej poezji, ani w pro­zie nie przyj­mu­je pozy wiesz­cza, natchnio­ne­go arty­sty nazna­czo­ne­go przez bogów, cho­ciaż zda­rza mu się popa­dać w łagod­ny dydak­tyzm (nie jest tajem­ni­cą, że był on zago­rza­łym piew­cą trzeź­wo­ści, do któ­rej nawią­zu­je w Jac­ku Engle’u paro­krot­nie, ubo­le­wa­jąc nad zgub­ny­mi skut­ka­mi pijań­stwa).  A zatem Whit­man nie kreu­je się na pomnik, mono­lit, ska­łę – widać nato­miast, że poszu­ku­je. Tłu­macz lite­ra­tu­ry też zazwy­czaj poszu­ku­je i towa­rzy­sze­nie auto­ro­wi w jego poszu­ki­wa­niach daje poczu­cie więk­szej bli­sko­ści, niż kie­dy tłu­ma­czy się cza­sem Natchnio­ne­go Bar­da czy inne­go Wiel­kie­go Nar­ra­to­ra, przed któ­ry­mi trze­ba padać na kola­na, jak malarz przed iko­ną, któ­rą two­rzy.

No wła­śnie, Whit­man to dla więk­szo­ści z nas przede wszyst­kim poeta, dla mnie jeden z naj­więk­szych. Mniej wię­cej w tym samym cza­sie, gdy Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a uka­zy­wa­ły się w kolej­nych nume­rach „New York Sun­day Dispatch”, Whit­man roz­po­czął pra­ce nad Leaves of Grass, któ­rych zna­cze­nie wykra­cza dale­ko poza lite­ra­tu­rę. Czy w pra­cy na prze­kła­dem jego pro­zy czu­łeś jakieś pokre­wień­stwo języ­ka, któ­rym posłu­gu­je się w tej wcze­snej powie­ści, z języ­kiem i fra­zo­wa­niem, któ­re zna­my z póź­niej­szych wier­szy i poema­tów? Czy dostrze­gasz mię­dzy nimi ele­men­ty wspól­ne?

Jak wspo­mi­na­łem, Whit­man w swo­jej nar­ra­cji popa­da co jakiś czas w pewien liryzm, przy­wo­dzą­cy na myśl jego twór­czość poetyc­ką. Zarów­no jego wier­sze, jak i pro­za są dla mnie „gada­ją­ce”, to zna­czy dostrze­gam w nich coś podob­ne­go do poto­ku słów, w jak naj­lep­szym zna­cze­niu tego sfor­mu­ło­wa­nia. Tak jak wer­sy jego poezji potra­fią nagle wez­brać i roz­lać się w nie­ocze­ki­wa­ny spo­sób, tak linij­ki jego pro­zy co jakiś czas nabrzmie­wa­ją i wyrzu­ca­ją z sie­bie jakieś nie­spo­dzie­wa­ne wyzna­nie, obser­wa­cję. Nie mam przy tym wra­że­nia, że Whit­man sta­ra się sfor­mu­ło­wać sen­ten­cję, gło­sić wobec tłu­mów, tyl­ko mówi do nie­wiel­kiej grup­ki ludzi, na któ­rych mu zale­ży. Dzię­ki temu łatwiej poczuć się uczest­ni­kiem pro­ce­su, któ­ry on kształ­tu­je, a nie tyl­ko adre­sa­tem prze­mó­wie­nia, któ­re ktoś wygła­sza ex cathe­dra.

Oczy­wi­ście nar­ra­tor pierw­szo­oso­bo­wy w Życiu i przy­go­dach Jac­ka Engle’a  jest o wie­le mniej wyra­zi­sty niż nie­by­wa­le domi­nu­ją­ce „ja” lirycz­ne w wier­szach Whit­ma­na – w pro­zie autor cho­wa się za kuli­sa­mi i co jakiś czas tyl­ko wysta­wia zza nich gło­wę, ale odda­je głos boha­te­ro­wi tytu­ło­we­mu. I część opo­wie­ści Jac­ka Engle’a, zwłasz­cza chy­ba retro­spek­cje z mło­do­ści (jak choć­by w roz­dzia­le III, w któ­rych dwie kwa­kier­ki opa­tru­ją jego ran­ne­go przy­ja­cie­la, a star­sza odda­je mu chu­s­tę), repre­zen­tu­je bar­dzo podob­ną dyk­cję do nie­któ­rych wier­szy Whit­ma­na.

Wspo­mnia­łeś o dyk­cji. Do tej pory Whit­ma­na na język pol­ski tłu­ma­czył przede wszyst­kim Andrzej Szu­ba, ale też Lud­mi­ła Mar­jań­ska, Cze­sław Miłosz i inni. To zresz­tą mógł­by być temat na osob­ną dys­ku­sję – pol­skie prze­kła­dy Whit­ma­na. Co istot­ne jed­nak, jak dotąd zasad­ni­czo była to poezja. Jaki wpływ mia­ły na Cie­bie ist­nie­ją­ce prze­kła­dy jego poezji na język pol­ski? I jaka jest, jeśli moż­na tak powie­dzieć, Two­ja rela­cja z Whit­ma­nem?

 Whit­ma­nem na poważ­nie zain­te­re­so­wa­łem się dość póź­no, kie­dy już zna­łem angiel­ski na tyle, żeby radzić sobie jakoś z lek­tu­rą jego tek­stów w ory­gi­na­le – jak pod­kre­śla­łem, jego język jest nie­by­wa­le natu­ral­ny i nie sta­wia tak duże­go opo­ru przy lek­tu­rze jak styl wie­lu współ­cze­snych mu poetów. Wobec tego muszę przy­znać, że nie­spe­cjal­nie znam jego prze­kła­dy na pol­ski i nie mia­ły one szan­sy na mnie oddzia­łać. Poza tym nawet gdy­bym miał je komen­to­wać, to nie­spe­cjal­nie zaj­mu­ję się kry­ty­ką prze­kła­du – jeśli jakiś mi nie odpo­wia­da albo mnie nie satys­fak­cjo­nu­je i mam pomysł, jak ina­czej prze­tłu­ma­czyć daną rzecz, to się za nią bio­rę, a oce­nę moje­go wytwo­ru i porów­na­nie z inny­mi tłu­ma­cze­nia­mi pozo­sta­wiam czy­tel­ni­kom. Nie widzę sie­bie w roz­kro­ku mię­dzy upra­wia­niem prze­kła­du a jego sys­te­ma­tycz­ną kry­ty­ką, choć wie­lu zna­ko­mi­cie odnaj­du­je się w tej, dość ekwi­li­bry­stycz­nej przy­znam, pozy­cji.

Czy tłu­ma­cząc Whit­ma­na-pro­za­ika, mia­łeś gdzieś z tyłu gło­wy myśl o tym, że mniej wię­cej w tym samym cza­sie rodził się już Whit­man-poeta, autor Leaves of Grass?

Co do Leaves of Grass – oczy­wi­ście, trud­no nie mieć z tyłu gło­wy tej zbież­no­ści cza­so­wej, zwłasz­cza kie­dy czy­ta się w Jac­ku Engle’u takie frag­men­ty jak ten: „Spo­waż­nia­łem, ale nie posmut­nia­łem; wędro­wa­łem od gro­bu do gro­bu i cza­sem prze­pi­sy­wa­łem inskryp­cje. Dłu­ga, prze­ro­śnię­ta tra­wa się­ga­ła mi do twa­rzy. Nade mną też była zie­leń połą­czo­na z brą­zem, to drze­wa żywią­ce się roz­pa­dem ludz­kich ciał”. Mówiąc pół żar­tem, nic tyl­ko roz­bi­jać na wer­sy i mamy wiersz!

Rze­czy­wi­ście, pamię­tam jak i mnie ude­rzy­ła suge­styw­ność tego obra­zu. Pozwól, że po wszyst­kim, co już tu sobie powie­dzie­li­śmy, zapy­tam raz jesz­cze, ale tym razem wprost – dla­cze­go Whit­man? Do tej pory zna­li­śmy Cię jako tłu­ma­cza m.in. Edmun­da White’a, Natha­lie Sar­rau­te, a więc auto­rów współ­cze­snych, w natu­ral­ny spo­sób bliż­szych nam na pozio­mie języ­ka, wyobraź­ni. W przy­pad­ku Whit­ma­na się­gasz po kla­sy­ka.

Aku­rat co do kla­sycz­no­ści, to wyda­je mi się, że Sar­rau­te jest kla­sycz­ką w podob­nym stop­niu jak Whit­man – obo­je są w jakiejś mie­rze pio­nie­ra­mi awan­gar­dy, któ­rzy prze­kro­czy­li gra­ni­ce lite­ra­tu­ry swo­ich epok.  Whit­man to kamień milo­wy w histo­rii poezji ame­ry­kań­skiej czy anglo­ję­zycz­nej w ogó­le. Sar­rau­te z kolei zapo­cząt­ko­wa­ła kie­ru­nek istot­ny dla histo­rii lite­ra­tu­ry fran­cu­sko­ję­zycz­nej i nie tyl­ko, jakim jest „nowa powieść”. I tak jak Sar­rau­te zde­kon­stru­owa­ła nar­ra­cję, a w zasa­dzie zli­kwi­do­wa­ła ją, odry­wa­jąc się od Ary­sto­te­le­sow­skie­go mime­ty­zmu, tak Whit­man wyzwo­lił poezję z pew­ne­go rodza­ju rygo­rów i wpro­wa­dził do niej nowe spoj­rze­nie na pre­zen­ta­cję nie­któ­rych tema­tów. I Sar­rau­te, i Whit­man to awan­gar­da świa­do­ma – zarów­no swo­jej roli, jak i zna­cze­nia ogra­ni­czeń w sztu­ce: for­mal­nych, a może i moral­nych.

Książ­ki całej trój­ki – Sar­rau­te, White’a i Whit­ma­na – łączy nato­miast ich pozy­cja w bio­gra­fii twór­ców. Dla dwoj­ga pierw­szych był to debiut; dla Whit­ma­na w pew­nym sen­sie rów­nież (przed Jac­kiem Englem wydał z więk­szej pro­zy tyl­ko Fran­klin Evans, ksią­żecz­kę zaan­ga­żo­wa­ną, poświę­co­ną abs­ty­nen­cji). Wszyst­kich tro­je moż­na więc w tych tek­stach obser­wo­wać w momen­cie bar­dzo roz­wo­jo­wym dla ich pisar­stwa.

Chciał­bym Cię jesz­cze dopy­tać o obec­ność Whit­ma­na w Pol­sce, w pol­sz­czyź­nie. W moim odczu­ciu autor Pie­śni o sobie, owszem, funk­cjo­nu­je jako kla­syk, ale nie­wie­lu dziś czy­ta go czy odwo­łu­je się do nie­go wprost. Mam nie­od­par­te wra­że­nie, że nie zda­je­my sobie do koń­ca spra­wy z tego, jak nie­po­wta­rzal­ną był oso­bo­wo­ścią, jaką rewo­lu­cją było jego pisar­stwo.

Mam poczu­cie, że nie­wie­lu kla­sy­ków się tak napraw­dę czy­ta. I o ile Whit­man jest kla­sy­kiem za oce­anem, to w Pol­sce, w pol­sz­czyź­nie, zupeł­nie nie ma takiej pozy­cji. Nie­wy­klu­czo­ne, że świa­do­mość jego dzie­ła – jego wiel­ko­ści i jako­ści – jest u nas zni­ko­ma. Pamię­tam dosko­na­le, jakim szo­kiem były dla mnie pierw­sze lek­tu­ry Whit­ma­na. Dzie­więt­na­sty wiek koja­rzył mi się z zabo­ra­mi, mar­ty­ro­lo­gią, Wiel­ką Impro­wi­za­cją, „Gali­la­ee, vici­sti”, Rze­wu­skim, Kra­szew­skim i ogól­nym „wstą­pi­łem na dzia­ło”. W nie­co szer­szym sen­sie – z poezją nie­miec­ką, któ­rą pozna­łem wcze­śnie dzię­ki pie­śniom Schu­ber­ta, Schu­man­na czy Brahm­sa. A tu się oka­zu­je, że spo­sób, w jaki pisał Whit­man – tak­że o woj­nie, kra­ju, ojczyź­nie – może być tak zupeł­nie inny od tego, co znam. Że moż­na na te wiel­kie tema­ty, nie­jed­no­krot­nie prze­cież dzie­jo­we, wypo­wia­dać się w spo­sób tak oso­bi­sty, kame­ral­ny. Co prze­cież tak napraw­dę ide­al­nie pasu­je do idio­mu roman­tycz­ne­go – samot­no­ści, wędrów­ki, alie­na­cji. Myślę, że spo­ro wier­szy Whit­ma­na nie­uprze­dzo­ny o niczym czy­tel­nik mógł­by dziś wziąć za poezję współ­cze­sną. Jego język zupeł­nie się nie chce zesta­rzeć! Może to dzię­ki spe­cy­ficz­nym tech­ni­kom dba­nia o sie­bie, któ­re prak­ty­ko­wał Whit­man, a były wśród nich kąpie­le nago i inne spo­so­by zbli­ża­nia się do Natu­ry.

To praw­da, jest w jego języ­ku jakaś ele­men­tar­na żywot­ność i żywio­ło­wość zara­zem – Whit­man to żywioł, któ­re­go siłę raz za razem odkry­wa­my na nowo. Na koniec chciał­bym zapy­tać Cię o kwe­stię jego wpły­wu na pol­ską poezję współ­cze­sną, zarów­no bez­po­śred­nie­go, wyni­ka­ją­ce­go z lek­tu­ry jego tek­stów, jak i zapo­śred­ni­czo­ne­go przez innych poetów, głów­nie ame­ry­kań­skich, ze szko­łą nowo­jor­ską na cze­le. Nie­daw­no nie­zwy­kle zaj­mu­ją­co mówił o tym w Kra­ko­wie Kac­per Bart­czak, któ­ry otwar­cie przy­zna­je się do fascy­na­cji Whit­ma­nem. Czy Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a, Two­im zda­niem, mogą obec­nie wpi­sać się w ten nurt Whit­ma­now­skich inspi­ra­cji? Jaką rolę ma dziś do ode­gra­nia Whit­man w Pol­sce?

Jeśli cho­dzi o wier­sze Whit­ma­na, to myślę, że ich lek­tu­ra mogła­by się dla co ponie­któ­rych współ­cze­snych poetów oka­zać nie­bez­piecz­na, nie­bez­piecz­nie obna­ża­ją­ca, i dla­te­go nie zdzi­wił­bym się, gdy­by jej uni­ka­no. Wła­śnie dla­te­go, że jest on jed­nym z nie­do­ści­głych wzo­rów praw­dzi­wej poezji praw­dzi­wie zaan­ga­żo­wa­nej, a nie takiej, któ­ra jest publi­cy­sty­ką roz­bi­tą na wer­sy i dys­kon­tu­je bie­żą­ce wyda­rze­nia poli­tycz­ne i spo­łecz­ne. Byle utrzy­mać się na fali, wzbu­dzić kon­tro­wer­syj­kę albo zamar­ko­wać „moc­ny głos w spra­wie”, przy zanie­dba­niu szer­szej per­spek­ty­wy,  tak­że czy­sto poetyc­kiej, for­mal­nej, pro­zo­dycz­nej. Poezja Whit­ma­na, mimo swo­jej pro­sto­ty i orga­nicz­no­ści, bywa napraw­dę kunsz­tow­na i znacz­nie róż­ni się od tego, co nie­któ­rzy obda­rze­ni kiep­skim uchem piszą­cy upar­cie pró­bu­ją ser­wo­wać odbior­com jako wier­sze.

O ile poezje Whit­ma­na są wspa­nia­le gru­bo cio­sa­ne, bli­skie przy­ro­dy, pro­stych idei, pra­gnień i dążeń – w czym róż­nią się od  fiku­śnych intar­sji u wie­lu poetów dzie­więt­na­sto­wiecz­nych – o tyle jego pro­za wyda­je mi się bar­dziej zniu­an­so­wa­na niż śred­nia tego rodza­ju lite­rac­kie­go, zwłasz­cza w kon­tek­ście lite­ra­tu­ry zaan­ga­żo­wa­nej. Pro­za Whit­ma­na, jaką pozna­je­my w Życiu i przy­go­dach Jac­ka Engle’a, poka­zu­je, jak moż­na opo­wia­dać o rze­czy­wi­stych bolącz­kach spo­łecz­nych, ogól­nych i oso­bi­stych, jed­no­cze­śnie zacho­wu­jąc dystans, zdro­wy i dla spra­wy, i dla for­my lite­rac­kiej. Przy­no­si też swo­istą per­spek­ty­wę histo­rycz­ną, przy­po­mi­na­jąc, że pew­nych pro­ble­mów „nie wyna­le­zio­no” w dru­giej poło­wie XX wie­ku; poka­zu­je korze­nie tego, co dziś bie­rze­my za lite­rac­ką oczy­wi­stość.

Dla­te­go bar­dzo chciał­bym się oka­zać fał­szy­wym pro­ro­kiem i ucie­szył­bym się z roz­kwi­tu zain­te­re­so­wa­nia Whit­ma­nem. Nawet jeśli mia­ło­by to być zwy­kłe naśla­dow­nic­two – przez naśla­do­wa­nie dobrych wzor­ców moż­na się cze­goś nauczyć, a inspi­ra­cja takim auto­rem, jak Whit­man, czy pokre­wień­stwo z nim – to żaden wstyd.

Popie­ram w całej roz­cią­gło­ści, nie wstydź­my się Whit­ma­na. Zwłasz­cza, że jego inne, nie­zna­ne dotąd obli­cze, jakie przy­no­si Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a, oka­zu­je się dziś zaska­ku­ją­co aktu­al­ne. Dzię­ku­ję za roz­mo­wę.

O autorach i autorkach

Juliusz Pielichowski

Urodzony w 1984 r. w Gliwicach. Poeta, tłumacz z języka angielskiego. Autor tomów wierszy Czarny organizm (Mikołów 2019) oraz Przeciwwiersze (Poznań 2023). Przekłada na język polski eseje i pisma H. D. Thoreau (O chodzeniu, Lublin 2019; wybór z „Dziennika”, „Literatura na Świecie” nr 9-10/2020). Przygotował wybór szkiców i opowiadań Elizabeth Bishop (Amerykańska Szkoła Pisania, razem z Andrzejem Sosnowskim i Marcinem Szustrem, Stronie Śląskie 2020) oraz – z angielskiego przekładu – spolszczenie zaginionego opowiadania Marka Hłaski (Diabły w deszczu, Mikołów 2020). Współpomysłodawca i członek Rady Programowej Nagrody Dramaturgicznej im. Tadeusza Różewicza.

Szymon Żuchowski

Poeta, tłumacz, krytyk muzyczny. Tłumaczył między innymi Edmunda White’a, D. A. Powella, Nathalie Sarraute, Xaviera de Maistre’a i Pabla Nerudę. Redaktor prowadzący „Polish Libraries” (Biblioteka Narodowa), stały współpracownik „Kultury Liberalnej”. Autor tomów wierszy Ars amandi, vita brevis (Zeszyty Literackie, 2014) oraz Podział odcinka (Zeszyty Literackie, 2016, finał Nagrody Poetyckiej Orfeusz).

Powiązania

Same dreszcze

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Krzysztof Siwczyk

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Krzysz­to­fem Siw­czy­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Krzysz­to­fa Siw­czy­ka Na prze­cię­ciu arte­rii, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 wrze­śnia 2024 roku.

Więcej

Niebo w jeżynach i Magnetyczna góra

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Nie­bo w jeży­nach Nata­šy Kram­ber­ger i Magne­tycz­na Góra Réki Mán-Vár­he­gyi z udzia­łem Agniesz­ki Judyc­kiej, Nata­šy Kram­ber­ger, Réki Mán-Vár­he­gyi, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Joan­ny Roszak w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół książ­ki Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia Eli­za­beth Bishop z udzia­łem Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Jerze­go Jar­nie­wicz i Joan­ny Muel­ler w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Migotliwość świata

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Marcin Szuster

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Mar­ci­na Szu­stra, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Prowincje prozy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Szkic Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Na marginesie „Do botequim i z powrotem”

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

„Literatura piękna jest” albo o sztuce wybierania wierszy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Mar­ty Pod­gór­nik Prze­po­wieść w ścin­kach, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 27 sierp­nia 2020 roku.

Więcej

Czarne dziury pochłaniają wszystko

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Réka Mán-Várhegyi

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Réką Mán-Vár­he­gyi, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Réki Mán-Vár­he­gyi Magne­tycz­na góra, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 lip­ca 2020 roku.

Więcej

Piętno rzeczywistości

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Réki Mán-Vár­he­gyi Magne­tycz­na góra, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 lip­ca 2020 roku.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania (2)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Santarém, Samotność przestrzeni oraz Nie gódź się

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek San­ta­rém Eli­za­beth Bishop, Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son i Nie gódź się Pat­ti Smith z udzia­łem Tade­usza Sław­ka, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Joan­ny Muel­ler oraz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop, Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Podskórne zło

wywiady / o książce Elżbieta Sobolewska Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Elż­bie­tą Sobo­lew­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Biblia i inne histo­rie Péte­ra Náda­sa, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 paź­dzier­ni­ka 2019 roku.

Więcej

Tłumaczenie opowiadań to sport wyczynowy

wywiady / o książce Anna Sawicka Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Anną Sawic­ką, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere Cal­der­sa, w tłu­ma­cze­niu Anny Sawic­kiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 lip­ca 2019 roku.

Więcej

Wiersz jak granulka czasu

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Tadeusz Sławek

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Tade­uszem Sław­kiem, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu i wybo­rze Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej

„Małe me życie przebadałam –”. Samotności i przestrzenie Emily Dickinson

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go książ­ki Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu i wybo­rze Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej

Wojna nie kończy się nigdy

wywiady / o książce Hanna Igalson-Tygielska Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Han­ną Igal­son-Tygiel­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Zimy i wojny

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go książ­ki Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au, w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Wczorajdzisiaj

utwory / premiery w sieci Juliusz Pielichowski

Frag­ment powie­ści Wczo­raj­dzi­siaj Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Opo­wia­da­nia i powie­ści”.

Więcej

Kto za tym stoi

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie z orga­ni­za­to­ra­mi festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23, w któ­rym udział wzię­li Damian Banasz, Artur Bursz­ta, Mate­usz Grze­go­rzew­ski, Alek­san­dra Grzem­ska, Poli­na Justo­wa, Dawid Mate­usz, Mina, Joan­na Muel­ler, Alek­san­dra Olszew­ska, Tomasz Piech­nik, Juliusz Pie­li­chow­ski, Mag­da­le­na Riga­mon­ti i Mak­sy­mi­lian Riga­mon­ti.

Więcej

POETYCKA KSIĄŻKA TRZYDZIESTOLECIA: REKOMENDACJA NR 17

debaty / ankiety i podsumowania Szymon Żuchowski

Głos Szy­mo­na Żuchow­skie­go w deba­cie „Poetyc­ka książ­ka trzy­dzie­sto­le­cia”.

Więcej

O miłości i wymierających językach

utwory / premiery w sieci Juana Adcock Szymon Żuchowski

Pre­mie­ro­wy zestaw wier­szy Juany Adcock w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Przekuwanie krzyku

wywiady / o książce Joanna Mueller Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Joan­ny Muel­ler i Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

O tym, jak „zadziała się” wspólnota

wywiady / o pisaniu Różni autorzy

Dys­ku­sja redak­cji Biu­ra Lite­rac­kie­go z udzia­łem: Alek­san­dry Grzem­skiej, Dawi­da Mate­usza, Joan­ny Muel­ler, Alek­san­dry Olszew­skiej, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Artu­ra Bursz­ty na temat festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Wrażliwość wiersza

wywiady / o książce Jerzy Jarniewicz Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Jerzym Jar­nie­wi­czem na temat anto­lo­gii 100 wier­szy wypi­sa­nych z języ­ka angiel­skie­go, w wybo­rze i prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 24 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Sekretne życie Walta Whitmana

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 maja 2018 roku.

Więcej

Życie i przygody Jacka Engle’a (2)

utwory / zapowiedzi książek Szymon Żuchowski Walt Whitman

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 30 kwiet­nia 2018 roku.

Więcej

Placówka postępu: komentarz

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz trans­la­tor­ski Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go do opo­wia­da­nia Jose­pha Con­ra­da Pla­ców­ka postę­pu, któ­re pre­zen­to­wa­ne jest w ramach pro­jek­tu „Kla­sy­ka od nowa”.

Więcej

Placówka postępu

utwory / premiery w sieci Joseph Conrad Juliusz Pielichowski

Pre­mie­ro­we opo­wia­da­nie Jose­pha Con­ra­da w prze­kła­dzie Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Kla­sy­ka od nowa”.

Więcej

Debiuty dawniej

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie z udzia­łem Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Anny Wasi­lew­skiej, Szy­mo­na Żuchow­skie­go i Ada­ma Lip­szy­ca w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

Tropizmy – czas wiecznie niedokonany*

recenzje / KOMENTARZE Szymon Żuchowski

Komen­tarz Szy­mo­na Żuchow­skie­go do Tro­pi­zmów Natha­lie Sar­rau­te, wyda­nych w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji papie­ro­wej 31 paź­dzier­ni­ka 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 24 kwiet­nia 2017 roku.

Więcej

Brodząc w habitusie

wywiady / o książce Joanna Mueller Szymon Żuchowski

Roz­mo­wa Joan­ny Muel­ler z Szy­mo­nem Żuchow­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Tro­pi­zmy w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 1 listo­pa­da 2016 roku.

Więcej

Faza liminalna

recenzje / NOTKI I OPINIE Szymon Żuchowski

Gło­sy o twór­czo­ści Juany Adcock, wybra­ne przez Szy­mo­na Żuchow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu Nowe gło­sy z Euro­py.

Więcej

Pisanie jest też pewną formą myślenia

wywiady / o książce Jacek Dehnel Szymon Żuchowski

Roz­mo­wa Szy­mo­na Żuchow­skie­go z Jac­kiem Deh­ne­lem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Seria w ciem­ność, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 8 lute­go 2016 roku.

Więcej

Sekretne życie Walta Whitmana

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 maja 2018 roku.

Więcej

Życie i przygody Jacka Engle’a (2)

utwory / zapowiedzi książek Szymon Żuchowski Walt Whitman

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 30 kwiet­nia 2018 roku.

Więcej

Życie i przygody Jacka Engle’a (1)

utwory / zapowiedzi książek Walt Whitman

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 5 lute­go 2018 roku.

Więcej