wywiady / o pisaniu

Przeciwstawienie kobiety i mężczyzny

Alicja Sawicka

Olivia Panufnik

Rozmowa Olivii Panufnik z Alicją Sawicką, laureatką konkursu „Wiersze i opowiadania doraźne 2021”.

Oli­via Panuf­nik: Chcia­ła­bym zacząć od kwia­tów. Z jed­nej stro­ny Leśmia­now­skie „brat­ków wiel­kie, zło­te oczy, pod­ku­te sza­fi­ro­wym dooko­ła siń­cem”, z dru­giej: gni­ją­ce liście, krót­kie korzon­ki, obrzy­dli­wa zie­mia. Ale co widzą brat­ki, kie­dy pochy­la się nad nimi sta­ra kobie­ta?

Ali­cja Sawic­ka: Widzą kobie­tę, któ­ra odwie­dza grób męża, roz­ma­wia z nim. Spo­wia­da się, raz za razem opo­wia­da­jąc tę samą histo­rię. Kobie­ta ma swo­ją tajem­ni­cę, któ­ra dla niej samej łączy się z popeł­nio­nym grze­chem, czu­je się win­na – tyl­ko cze­go? Spo­wia­da się z tchó­rzo­stwa, kłam­stwa, zanie­dba­nia, czy może żyje w prze­ko­na­niu, że śmierć męża jest jej winą? Inte­re­su­je mnie odwró­ce­nie kie­run­ku patrze­nia, jak w iko­nie – to nie ja patrzę na obraz, tyl­ko obraz patrzy na mnie. I dalej: to nie ja jestem obser­wa­tor­ką świa­ta, tyl­ko jestem przez nie­go obser­wo­wa­na. Nasze ludz­kie patrze­nie łączy się z oce­nia­niem, osą­dza­niem. Czy świat, któ­ry na nas patrzy, też nas osą­dza? Brat­ki na szczę­ście mają krót­ką pamięć, ona trwa do cza­su, aż prze­kwit­ną.

„Bo kie­dy dłu­go patrzysz w otchłań, otchłań zaczy­na patrzeć w cie­bie”? Kim wła­ści­wie jest kobie­ta z Pani opo­wia­da­nia? Jest z kimś spo­krew­nio­na, wery­fi­ko­wal­na, czy poja­wia się jako motyw, repre­zen­ta­cja?

Jest to postać wymy­ślo­na, nie ma żad­ne­go odnie­sie­nia do kon­kret­nej oso­by. Zaczę­łam od pyta­nia, co by się sta­ło, gdy­by jakaś sta­ra kobie­ta z wier­sza Róże­wi­cza w tym wier­szu się ode­zwa­ła – to co by powie­dzia­ła? Chcia­łam ją też pogłę­bić, dodać cech spe­cy­ficz­nych, wymy­ślić życio­rys, osa­dzić w kon­kret­nym cza­sie, by sta­ra kobie­ta Róże­wi­cza stra­ci­ła swój cha­rak­ter pomni­ko­wy, uni­wer­sal­ny. Na koniec – chcia­łam ją zła­mać, zało­żyć, że cier­pi, i wymy­ślić dla­cze­go.

Róże­wicz robi sta­rym kobie­tom laur­kę, dowar­to­ścio­wu­je je, ale rów­no­cze­śnie je ujed­no­li­ca. Pani wyję­ła z tłu­mu jed­nost­kę i poka­za­ła ją w całej zło­żo­no­ści. Dla­cze­go?

Bo nie da się opo­wia­dać pro­zą, gdy posłu­gu­je­my się ogól­ni­ka­mi. Bo moto­rem i mię­sem nar­ra­cji jest spre­cy­zo­wa­ny życio­rys i cha­rak­ter boha­te­ra, kon­kret, szcze­gół. Jeże­li praw­dą jest, że nasza boha­ter­ka myśli o sobie, że nie jest ani mądra, ani odważ­na, jeże­li praw­dą jest, że nie odwie­dza­ła męża w szpi­ta­lu, jeże­li praw­dą jest, że ma dział­kę, cho­dzi do magla, pamię­ta, ile kosz­tu­ją brat­ki – to co jesz­cze jest praw­dą? Z tego moż­na czer­pać bez koń­ca. To, co uni­wer­sal­ne, może być – ale też prze­cież nie musi – war­stwą dodat­ko­wą, czymś, co w jakimś zakre­sie jest w tek­ście zapi­sa­ne, prze­wi­dzia­ne, oczy­wi­ście z mar­gi­ne­sem wol­no­ści danej czy­tel­ni­ko­wi. Widzę to tro­chę jak two­rze­nie rów­na­nia z wie­lo­ma nie­wia­do­my­mi. Dać kil­ka danych, ale nigdy na tyle dużo, by to rów­na­nie uda­ło się osta­tecz­nie roz­wią­zać. Żeby sen­sy zmie­nia­ły się w zależ­no­ści od tego, gdzie przy­ło­ży się oko. Aby było to moż­li­we, potrze­bu­je­my zara­zem zło­żo­nej i led­wie naszki­co­wa­nej posta­ci. Ina­czej rzecz może się zamie­nić w tekst z tezą, a te są według mnie nud­ne i z góry zakła­da­ją, że czy­tel­nik jest głu­pi. Pisząc, nie myślę o tym, co uni­wer­sal­ne, jest tyl­ko kon­kret­na histo­ria. Potem to uni­wer­sal­ne tro­chę zaczy­na wychy­lać się zza rogu, wyła­nia się wraz z pisa­niem, więc natych­miast prze­ga­niam, mylę śla­dy, zama­zu­ję.

Zarów­no u Róże­wi­cza, jak i w Pani tek­ście kobie­ta jest prze­ciw­sta­wio­na męż­czyź­nie. „Ich syno­wie odkry­wa­ją Ame­ry­kę”, a one opie­ku­ją się mężem, spo­wia­da­ją się księ­dzu. Czy wyni­ka to ze wspól­ne­go kodu kul­tu­ro­we­go, w któ­rym trud­no uciec przed męskim kon­tek­stem, czy ma to szcze­gól­ne zna­cze­nie dla podej­mo­wa­ne­go tema­tu?

 Nie, chcia­łam po pro­stu być bli­sko wier­sza Róże­wi­cza, nie wywra­cać wszyst­kie­go do góry noga­mi. Wyda­je mi się, że nawet przy tym podej­ściu da się tro­chę ten splot tre­ści i sen­sów roz­luź­nić, naru­szyć, by wpleść coś nowe­go, inny wątek, dodat­ko­wy kolor. To prze­ciw­sta­wie­nie kobie­ty i męż­czy­zny było więc dla mnie inspi­ru­ją­ce, tro­chę jak zasa­da, któ­rej się trzy­ma­my, i pró­bu­je­my, na ile się da, ją nagiąć. Potrak­to­wa­łam ten motyw raczej jako wyzwa­nie niż coś, co mia­ła­bym na wstę­pie prze­kre­ślić.

Jest Pani zwią­za­na z dzia­łal­no­ścią teatral­ną, nauko­wą, orga­ni­zu­je Pani licz­ne wyda­rze­nia i spo­tka­nia wokół róż­nych rodza­jów twór­czo­ści. Dla­cze­go zde­cy­do­wa­ła się Pani wejść w dia­log wła­śnie z Róże­wi­czem, aku­rat poprzez ten tekst?

Pisa­nie zawsze było dla mnie waż­ne, tyl­ko cały czas odkła­da­łam je „na póź­niej”, mając cichą nadzie­ję, że nie sta­nie się ono „wiecz­nym nigdy”. Na liście prio­ry­te­tów bar­dzo dłu­go na pierw­szym miej­scu sta­ła pra­ca i wszyst­ko, co z nią zwią­za­ne. Moje życie zawo­do­we wyglą­da tak, że cały czas jest jesz­cze coś do zro­bie­nia, nigdy nie mam poczu­cia, że jestem na bie­żą­co. Per­ma­nent­ny nie­do­czas. To też potra­fi sfru­stro­wać i ode­brać moty­wa­cję do innych aktyw­no­ści. Zaczy­na­łam coś pisać, potem porzu­ca­łam, bo nie potra­fi­łam sobie tych prio­ry­te­tów zmie­nić i wyszar­pać tro­chę cza­su. Coś drgnę­ło, kie­dy w Szko­le Impro zaczę­łam się uczyć impro­wi­za­cji teatral­nej, któ­ra sta­ła się dla mnie bar­dzo inten­syw­nym hob­by, więc zmie­ni­ła mi się cała opty­ka. Zaczę­łam myśleć wte­dy: „Hej, czy­li to nie jest tak, że ja muszę pra­co­wać bez prze­rwy? Czy­li jest życie poza pra­cą?”. Potem zaczę­łam czy­tać dość regu­lar­nie swo­je tek­sty na open micach, co też wyro­bi­ło we mnie nawyk regu­lar­ne­go pisa­nia. I tak – tą nie­co pokręt­ną dro­gą – docho­dzę do odpo­wie­dzi na posta­wio­ne pyta­nie, któ­ra to moja odpo­wiedź nie będzie chy­ba spe­cjal­nie cie­ka­wa. Ponie­waż zauwa­ży­łam, że moje­mu pisa­niu poma­ga zewnętrz­na moty­wa­cja i że dzię­ki niej uda­je mi się wywin­do­wać pisa­nie wyżej na liście prio­ry­te­tów, zro­zu­mia­łam, że w takim razie muszę w mia­rę moż­li­wo­ści mówić „tak” inspi­ru­ją­cym, a zara­zem odpo­wied­nim dla mnie zewnętrz­nym moty­wa­cjom. Jed­ną z nich był wła­śnie kon­kurs na wiersz lub opo­wia­da­nie doraź­ne, towa­rzy­szą­cy festi­wa­lo­wi Sta­cja Lite­ra­tu­ra. A że z Róże­wi­czem było mi zawsze po dro­dze, tym chęt­niej zde­cy­do­wa­łam się pod­jąć ten temat.

Sko­ro zaj­mu­je się Pani impro­wi­za­cją teatral­ną – jak sil­nie wpły­wa to na Pani twór­czość lite­rac­ką? Wspo­mnia­ła Pani o open micach, pre­zen­to­wa­ła Pani swo­je tek­sty w pod­ca­ście Radia TOK FM, więc czy sama myśli Pani o swo­ich tek­stach jako per­for­ma­tyw­nych, czy te dzie­dzi­ny powin­ny być roz­pa­try­wa­ne odręb­nie?

Impro­wi­za­cja teatral­na jest sztu­ką kome­dio­wą, nato­miast moje opo­wia­da­nia pocho­dzą z zupeł­nie inne­go spek­trum tema­tów i emo­cji. Tek­sty, któ­re czy­ta­łam w Resor­cie Kome­dii czy potem w Radiu TOK FM, rze­czy­wi­ście mia­ły wywo­łać u słu­cha­czy uśmiech lub śmiech, ale był to raczej śmiech, na któ­ry kładł się cień smut­ku, roz­po­zna­nia, utoż­sa­mie­nia, empa­ty­zo­wa­nia z tym, o czym w tych tek­stach mówi­łam, a co mnie też oso­bi­ście doty­czy­ło i doty­ka­ło. Kome­dia nie musi być głu­pia, w ogó­le uwa­żam, że naj­lep­sze kome­die to te smut­ne.

Są jed­nak pew­ne zasa­dy two­rze­nia spek­ta­kli impro­wi­zo­wa­nych, któ­re w pisa­niu poma­ga­ją. Tak napraw­dę są to po pro­stu zasa­dy two­rze­nia nar­ra­cji w ogó­le, ale ponie­waż zaj­mu­jąc się impro­wi­za­cją, gra­jąc spek­ta­kle, bio­rąc udział w warsz­ta­tach, cały czas i w prak­ty­ce muszę pró­bo­wać się do nich sto­so­wać albo spraw­dzać, na ile moż­na je nacią­gnąć, to sta­ją się moc­nym nawy­kiem. Na przy­kład to, o czym wspo­mnia­łam wcze­śniej o boha­ter­ce moje­go opo­wia­da­nia: jeże­li coś jest o niej praw­dą, to co jesz­cze jest praw­dą? Tego nauczy­łam się na kur­sach impro­wi­za­cji, tak nale­ży two­rzyć w spek­ta­klu swo­ją postać. Albo to, że trze­ba pil­no­wać kon­kre­tów, szcze­gó­łów, bo dzię­ki nim świat two­rzo­ny na sce­nie będzie dla widzów cie­kaw­szy, bar­dziej anga­żu­ją­cy. Dalej: jeże­li w spek­ta­klu lub tek­ście poja­wia się jakiś motyw lub wątek zaska­ku­ją­cy, absur­dal­ny lub po pro­stu nie­pa­su­ją­cy do resz­ty, to dobrze jest go ugrun­to­wać – uza­sad­nić lub zasy­gna­li­zo­wać, skąd on się wziął. Oso­ba uczą­ca się impro­wi­za­cji dowia­du­je się rów­nież, że jej celem nie powi­nien być żart, roz­śmie­sze­nie widow­ni – to naj­czę­ściej nie wycho­dzi albo w naj­lep­szym razie wypa­da bla­do w spek­ta­klu. Dużo waż­niej­sze jest wej­ście w histo­rię tu i teraz, reago­wa­nie na part­ne­ra, słu­cha­nie go. Komizm i śmiech się poja­wią, i oka­żą się moc­niej­sze, niż kie­dy będę pró­bo­wa­ła być dow­cip­na, bły­sko­tli­wa. Ja to sobie roz­sze­rzam też na pisa­nie, uogól­niam do zasa­dy, by nie myśleć na wstę­pie o tym, co chcia­ła­bym prze­ka­zać czy­tel­ni­ko­wi, jakie myśli i emo­cje. Naj­waż­niej­sza jest kon­kret­na histo­ria, a cała resz­ta to już sfe­ra wol­no­ści czy­tel­ni­ka; tro­chę go pod­pro­wa­dzam, ale sta­ram się, żeby nie za bli­sko. Tak, jak wspo­mnia­łam wcze­śniej – są to chy­ba zasa­dy two­rze­nia nar­ra­cji jako takiej. I może jesz­cze na koniec jeden przy­kład, coś, co czę­sto sły­sza­łam od zawo­do­wych impro­wi­za­to­rów i impro­wi­za­to­rek, osób z dużym doświad­cze­niem: ani dobry, ani zły spek­takl nie defi­niu­je two­ich umie­jęt­no­ści. Ten ostat­ni był świet­ny, ale kolej­ny już taki nie musi być, i odwrot­nie. Dla­te­go lepiej nie przy­wią­zy­wać się za bar­dzo ani do suk­ce­sów, ani do pora­żek – moż­na wycią­gnąć z tego wnio­ski, ale war­to pamię­tać, że one cie­bie nie defi­niu­ją. To jest zdro­we nasta­wie­nie, któ­re poma­ga mi w pisa­niu i w życiu w ogó­le.

A co do per­for­ma­tyw­ne­go cha­rak­te­ru opo­wia­dań, to wyda­je mi się, że w pew­nym sen­sie cała lite­ra­tu­ra jest taka – tekst jest albo czy­ta­ny przez kogoś na głos, albo „wyko­ny­wa­ny” bez­gło­śnie przez czy­tel­ni­ka. Mnie czy­ta­nie na głos poma­ga w pisa­niu. Kolej­ne frag­men­ty, aka­pi­ty testu­ję w ten spo­sób, czy­tam je sobie, sły­szę wte­dy, w któ­rym miej­scu jest coś nie tak, gdzie trze­ba popra­wić rytm, gdzie zda­nie wyszło za dłu­gie lub za krót­kie, gdzie są sło­wa, któ­re brzmią fał­szy­wie, pusto lub pocho­dzą z inne­go słow­ni­ka, w koń­cu – gdzie może się wytra­cić, roz­pro­szyć uwa­ga czy­tel­ni­ka.

Czy w takim razie w lite­ra­tu­rze jest miej­sce na impro­wi­za­cję? Pod­czas pisa­nia Opo­wia­da­nia o sta­rych kobie­tachkto był part­ne­rem, na któ­re­go Pani reago­wa­ła? Róże­wicz, czy­tel­nik, a może któ­ryś z Pani boha­te­rów?

Prze­ło­że­nie tego jeden do jed­ne­go – ze sce­ny na tekst – nie zakoń­czy się raczej powo­dze­niem, ale pró­bu­ję sobie tłu­ma­czyć zasa­dy z jed­ne­go medium na dru­gie, tym bar­dziej że – jak wspo­mnia­łam – impro­wi­za­cja teatral­na nie wywa­ża wca­le otwar­tych drzwi, jeże­li cho­dzi o two­rze­nie nar­ra­cji. Podob­nie jak impro­wi­za­cja teatral­na nie jest po pro­stu robie­niem „cze­go­kol­wiek”, bez – mówiąc kolo­kwial­nie – żad­ne­go pomy­ślun­ku, tyl­ko wła­śnie opie­ra się na pew­nym sys­te­mie reguł for­mal­nych, któ­rych zna­jo­mość i umie­jęt­ność uży­wa­nia pozwo­li (praw­do­po­dob­nie) stwo­rzyć cie­ka­wą histo­rię na sce­nie, tak i w pisa­niu spon­ta­nicz­ność oraz kre­atyw­ność wzno­si się (chy­ba) na szkie­le­cie pew­nych reguł. Tyl­ko od razu zastrze­gam, że ja tu teraz mówię o tym, jak ja piszę i jak chcę pisać – nie twier­dzę nic o twór­czo­ści lite­rac­kiej w ogó­le, jako takiej. Z dru­giej stro­ny: podob­nie jak sama zna­jo­mość reguł nie zagwa­ran­tu­je, że uda się nam zapre­zen­to­wać cie­ka­wy czy cho­ciaż popraw­ny spek­takl impro­wi­zo­wa­ny, tak i w pisa­niu moja czy two­ja, czy kogo­kol­wiek cała wie­dza na ten temat może się oka­zać bez­u­ży­tecz­na, kie­dy, no wła­śnie, kie­dy co? W impro­wi­za­cji teatral­nej jest to poję­cie czyn­ni­ka x. Może ono ozna­czać oso­bę, któ­ra gra­jąc spek­takl, w ogó­le nie myśli o jakich­kol­wiek zasa­dach, ale za to nasy­ca go nie­po­skro­mio­ną wyobraź­nią, żywą obec­no­ścią, głu­po­tą, sza­leń­stwem, błę­dem. Ale czyn­nik x może ozna­czać, ja tak to rozu­miem, rów­nież wszyst­ko to, co wykra­cza poza zna­jo­mość zasad, wszyst­ko, co pocho­dzi spo­za sys­te­mu, a co trud­no opi­sać sło­wa­mi inny­mi niż te wyświech­ta­ne, a jed­nym z nich jest wyobraź­nia.

Oj, brzmi to wszyst­ko bar­dzo mądrze, ale moż­na to wszyst­ko wyrzu­cić do kosza, bo prze­cież i tak, koniec koń­ców, pisząc, jeste­śmy sami ze sobą. Gdy­bym mia­ła zary­zy­ko­wać i powie­dzieć, dla­cze­go ludzie piszą, wymy­śla­ją histo­rie – nie­któ­rzy, pew­nie nie wszy­scy, ale może nie­któ­rych to doty­czy, faj­nie, gdy­by jed­nak tak było, bo two­rzę teraz jakąś kar­ko­łom­ną albo odwrot­nie, banal­ną tezę – dla­cze­go cho­wa­my w szu­fla­dzie (w fol­de­rze, wia­do­mo) kolej­ne stro­ny, dla­cze­go cza­sem marzy­my skry­cie o tej naszej pierw­szej książ­ce (rzad­ko mówi­my to na głos, zacho­wu­je­my się non­sza­lanc­ko), dla­cze­go ktoś wie, że musi napi­sać dru­gą czy kolej­ną książ­kę – to powie­dzia­ła­bym: ponie­waż jeste­śmy uza­leż­nie­ni od tej bez­rad­no­ści, któ­rą czu­je­my na począt­ku, i od tego haju, któ­ry czu­je­my na koń­cu. Dokład­nie te punk­ty są począt­kiem i koń­cem spek­ta­klu impro­wi­zo­wa­ne­go. Bar­dzo teraz gene­ra­li­zu­ję, mam pro­blem z gene­ra­li­zo­wa­niem. Cza­sem ten dys­kurs mnie cią­gnie, ale zaraz potem poja­wia się nie­smak, dys­kom­fort. Nie­wy­klu­czo­ne więc, że się po pro­stu bar­dzo mylę, no trud­no.

Odpo­wia­da­jąc na dru­gą część pyta­nia – wiersz Róże­wi­cza był dla mnie wspa­nia­łą inspi­ra­cją, peł­ną roż­nych niu­an­sów i obra­zów, zasy­gna­li­zo­wa­nych dróg, zasia­nych pomy­słów, sygna­łów, zna­ków, któ­re rozu­mia­łam, i tych, któ­re cho­ciaż były dla mnie nie­czy­tel­ne, to nadal fra­po­wa­ły. Part­ne­rem był Róże­wicz, i wszyst­kie pod­po­wie­dzi, któ­re w wier­szu zosta­wił – a tak­że to, co prze­mil­czał.

Jestem wobec tego cie­ka­wa począt­ków Pani lite­rac­kiej dro­gi, a szcze­gól­nie chwi­li, w któ­rej zaczął Pani towa­rzy­szyć Róże­wicz. Powie­dzia­ła Pani, że jego twór­czość zawsze była istot­na, ale jak wyglą­da­ło spo­tka­nie, któ­re prze­ro­dzi­ło się w tę rela­cję?

Takim waż­nym momen­tem, któ­ry mogła­bym nazwać począt­kiem, były warsz­ta­ty pro­za­tor­skie Wydaw­nic­twa Czar­ne w Bani­cy. To, co się dzia­ło pod­czas tych zajęć, bar­dzo inten­syw­nych, to nie była nauka pisa­nia. Mia­łam wra­że­nie, że jeste­śmy tam po to, żeby się pisać oduczyć, a potem na tym niczym zacząć od nowa. I albo się uda, albo nie. To było dla mnie cen­ne, to też był świet­ny czas, ludzie. Dosta­wa­li­śmy róż­ne zada­nia, wyzwa­nia. Jaro­sław Klej­noc­ki raz kazał nam stwo­rzyć opi­sy przy­ro­dy („tyl­ko nie­iro­nicz­ne napisz­cie, abso­lut­nie nie mogą być iro­nicz­ne!”), a Nata­sza Goer­ke zada­ła opo­wia­da­nie por­no. I kie­dy pró­bo­wa­łam pisać zarów­no pierw­sze, jak i dru­gie, dotar­ło do mnie, że wca­le nie sie­dzę w języ­ku, że ucie­kam przed wzru­sze­niem, że nie wiem, co to zna­czy być szcze­rą albo odważ­ną, że język mi się wyśli­zgu­je, że moje pisa­nie i myśle­nie to kal­ka na kal­ce, że są zablo­ko­wa­ne jakimś moim kon­struk­tem pisa­nia i myśle­nia. I że ten kon­strukt ma z kolei wpływ na to, jak odczu­wam i widzę rze­czy, że on mi prze­szka­dza. Było to zara­zem fru­stru­ją­ce i potrzeb­ne odkry­cie. Jest mnó­stwo osób, któ­re nie musia­ły przez to prze­cho­dzić, bar­dzo wcze­śnie i świet­nie zade­biu­to­wa­ły. Ale to nie jest o mnie. Ja tak napraw­dę teraz, dzi­siaj, jestem na począt­ku czy nawet przed nim.

Z Róże­wi­czem zawsze było mi po dro­dze. Pew­nie ma to po czę­ści zwią­zek z kie­run­kiem moich stu­diów, jest u Róże­wi­cza eru­dy­cja, są moty­wy zanu­rzo­ne w tej czy innej filo­zo­fii, prze­bły­sku­ją dzie­ła sztu­ki. Ale z dru­giej stro­ny mamy też kata­log zda­rzeń i doświad­czeń, te wszyst­kie zwy­kło­ści i emo­cje, któ­re są naszym wspól­nym doświad­cze­niem, rze­czy i uczu­cia, odpad­ki zwy­kłe­go życia. Kie­dy czy­tam: „Utwór/ skończony/ trze­ba złamać/ a kie­dy się zrośnie/ jesz­cze raz łamać/ w miej­scach gdzie sty­ka się z rze­czy­wi­sto­ścią”, to natych­miast mam ocho­tę roz­po­cząć jakąś – mało komu potrzeb­ną pew­nie – tyra­dę o isto­cie sztu­ki. A kie­dy czy­tam: „nie wie­rzę tak otwarcie/ głęboko/ jak głę­bo­ko wierzyła/ moja mat­ka”, to się po pro­stu i bez wsty­du wzru­szam. Musia­łam swe­go cza­su bar­dzo dużo i bar­dzo czę­sto Róże­wi­cza czy­tać, ponie­waż kie­dy teraz, przy oka­zji festi­wa­lo­we­go kon­kur­su, się­gnę­łam do jego wier­szy, kie­dy je czy­ta­łam, żeby wybrać ten, któ­rym się zain­spi­ru­ję, oka­za­ło się, że wie­le z nich znam wła­ści­wie na pamięć, że się wyry­ły moc­no na twar­dym dys­ku. Doty­ka mnie też obec­na u Róże­wi­cza rezy­gna­cja. Kie­dy nam mówi, że może­my nie móc, że może­my się pod­dać, i nie dość, że nic wiel­kie­go się nie sta­nie, bo i tak wszyst­ko, co tak usil­nie pró­bu­je­my sobie wyszar­py­wać, wykrzy­czeć, i jak wytrwa­le pró­bu­je­my zazna­czyć swo­ją obec­ność – wszyst­ko zosta­nie zapo­mnia­ne – to jesz­cze, co wię­cej, dopie­ro wte­dy zacznie­my żyć życiem swo­im, a nie jakimś jego wyobra­że­niem. To są duże sło­wa: życie w kłam­stwie i życie w praw­dzie – trud­no, niech będą też duże sło­wa. Mnie czy­ta­nie Róże­wi­cza przy­no­si ulgę.

Czy­li mowa tu tak­że o prze­mi­ja­niu. Brat­ki prze­kwi­ta­ją, a kobie­ty się sta­rze­ją, prze­sta­ją być widzial­ne. W Pani opo­wia­da­niu kobie­ta przy­zna­je się do wła­snej nie­śmier­tel­no­ści, ale rów­no­cze­śnie nie rodzi, nie wytwa­rza, pie­lę­gnu­je umie­ra­ją­ce­go part­ne­ra. Po śmier­ci męża jest już wła­ści­wie zbęd­na. Pozor­nie zysku­je wol­ność, ale wciąż jest od nie­go zależ­na, przez lata wyzna­je ten sam grzech. Czy kobie­ta zbli­ża się do swo­jej ostat­niej sta­cji, czy ma jesz­cze szan­sę wyru­szyć w dal­szą podróż?

A jak Pani uwa­ża? Chy­ba nie chcę odpo­wia­dać na to pyta­nie. Inna spra­wa, że raczej tego nie wiem. Musia­ła­bym zacząć pisać ciąg dal­szy, żeby samej się dowie­dzieć. Cie­ka­wa jest ta inter­pre­ta­cja, któ­rą zapro­po­no­wa­ła Pani w pyta­niu. Głów­nie dla­te­go, że zawie­ra dwa czy trzy tro­py, któ­re mnie zasko­czy­ły, ponie­waż wykra­cza­ją poza to, co było moim pomy­słem i inten­cją. Dzię­ku­ję za nie.

W Pani tek­ście zna­la­złam wie­le wąt­ków, o któ­rych jesz­cze dłu­go będę myśleć. To bar­dzo inspi­ru­ją­ca i waż­na dla mnie roz­mo­wa. Ogrom­nie dzię­ku­ję za spo­tka­nie.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry, Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go i Spor­tu pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry – pań­stwo­we­go fun­du­szu celo­we­go.

 

O autorach i autorkach

Alicja Sawicka

Urodziła się w 1981 roku w Szczecinie. Obroniła doktorat w Instytucie Filozofii UW. Autorka publikacji z zakresu teorii sztuki w pismach i antologiach. Pracuje w sektorach non-profit i prywatnym w zakresie sztuki i kultury. Przez kilkanaście lat pełniła funkcję dyrektor programowej Festiwalu Fama w Świnoujściu. Menadżer programowa m.in. Festiwalu im. Zygmunta Haupta w Gorlicach oraz Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym. Współpracuje z warszawską Szkołą Impro, której jest absolwentką. Brała udział w warsztatach prozatorskich Wydawnictwa Czarne. Zrealizowała kilka odcinków podcastu dla Tok FM, w których czytała autorskie opowiadania („Gdy pytasz, co u mnie słychać”). Mieszka na Grochowie w Warszawie.  

Olivia Panufnik

Urodzona 20 marca 2000 roku w Poznaniu. Studentka pisarstwa na Uniwersytecie Szczecińskim, absolwentka programu pomocy wybitnie zdolnym Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci. Prowadziła korepetycje w ramach akcji Zdolni do Pomocy, będącej reakcją na konieczność wprowadzenie nauki zdalnej. Ukończyła kurs organizowany przez Sainsbury Institute for the Study of Japanese Arts and Cultures na Uniwersytecie Wschodniej Anglii. Otrzymała stupendium rektora Uniwersytetu Szczecińskiego oraz stypendium Marszałka Województwa Wielkopolskiego. Dwukrotna laureatka Nagrody Starosty Słupeckiego – w obszarze osiągnięć artystycznych i dla najlepszego absolwenta. Pisze o wydarzeniach muzealnych dla strony Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów – muzealnictwo.com.

Powiązania

Rozmowy na koniec: odcinek 2 Nowe głosy z Polski: proza

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Dru­gi odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27.

Więcej

Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Czy­ta­nie z książ­ki Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2021 z udzia­łem Iwo­ny Bas­sy, Alek­san­dry Byr­skiej, Bar­ba­ry Frą­czyk, Bar­to­sza Hory­zy, Zofii Kil­jań­skiej, Szy­mo­na Kowal­skie­go, Mir­ka Kuli­sza, Patry­ka Kul­py, Patric­ka Leftwi­cha, Oli Lewan­dow­skiej, Mar­ty Lipo­wicz i Ali­cji Sawic­kiej w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Hubert Zelmer.

Więcej

Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021 (proza)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2021, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 3 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Zamiast przybliżać, wznosimy kolejne okopy

debaty / ankiety i podsumowania Alicja Sawicka

Odpo­wie­dzi Ali­cji Sawic­kiej na pyta­nia Tade­usza Sław­ka w „Kwe­stio­na­riu­szu 2022”.

Więcej

Zasady poruszania się po ringu

utwory / premiera w sieci z Połowu Alicja Sawicka

Pre­mie­ro­wa pro­za Ali­cji Sawic­kiej Zasa­dy poru­sza­nia się po rin­gu. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Manifestowi wystarczy dziesięć punktów

recenzje / KOMENTARZE Alicja Sawicka

Autor­ski komen­tarz Ali­cji Sawic­kiej, lau­re­at­ki pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Spróbuj opisać to inaczej

wywiady / o pisaniu Alicja Sawicka Barbara Frączyk

Roz­mo­wa Bar­ba­ry Frą­czyk z Ali­cją Sawic­ką, lau­re­at­ką pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Wycieczki i małe opętania

wywiady / o pisaniu Alicja Sawicka Mirek Kulisz

Roz­mo­wa Ali­cji Sawic­kiej z Mir­kiem Kuli­szem, lau­re­atem pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Opowiadanie o starych kobietach

utwory / premiery w sieci Alicja Sawicka

Opo­wia­da­nie Ali­cji Sawic­kiej Opo­wia­da­nie o sta­rych kobie­tach nagro­dzo­ne w kon­kur­sie „Wier­sze i opo­wia­da­nia doraź­ne 2021”.

Więcej

Długo po zakończeniu

recenzje / IMPRESJE Adam Kaczanowski

Impre­sja Ada­ma Kacza­now­skie­go na temat pro­zy Ali­cji Sawic­kiej, lau­re­at­ki pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej