wywiady / o książce

„Podniecająca jest myśl, że można mówić rzeczy wprost”

Julia Szychowiak

Marta Koronkiewicz

Z Julią Szychowiak o książce Intro rozmawia Marta Koronkiewicz.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wyda­jesz książ­kę po dość dłu­giej prze­rwie – choć poprzed­nia nie uka­za­ła się wca­le tak daw­no, to wra­że­nie wyni­ka naj­praw­do­po­dob­niej z bra­ku publi­ka­cji „w mię­dzy­cza­sie”, nie bra­łaś też udzia­łu w tzw. życiu lite­rac­kim. Stąd pyta­nie – kie­dy powsta­wa­ły wier­sze do Intro? Pod­ję­łaś pisa­nie po jakiejś prze­rwie czy zaczę­łaś frag­men­ty zbie­rać zaraz po wyda­niu Wspól­ne­go języ­ka? Co spra­wi­ło, że uzna­łaś książ­kę za goto­wą do wyda­nia?

Po Wspól­nym języ­ku zro­bi­łam sobie prze­rwę w pisa­niu, ale bez kon­kret­nej przy­czy­ny czy też moty­wa­cji. Jed­nak z myślą o tym, że nie będzie to dłu­go­trwa­łe. Nie wyszło, prze­ga­pi­łam moment powro­tu. Wier­sze do Intro zaczę­ły powsta­wać po jakichś trzech latach. Co spra­wi­ło, że uzna­łam książ­kę za goto­wą do wyda­nia? Ter­min…

Co to zna­czy, że prze­ga­pi­łaś moment powro­tu?

To zna­czy mniej wię­cej tyle, że po latach byłam zmu­szo­na zaczy­nać wszyst­ko od począt­ku. Tak to wła­śnie dla mnie wyglą­da­ło.

Oczy­wi­ście to, co powie­dzia­łam wcze­śniej, nie do koń­ca zgod­ne jest z praw­dą – nie trze­ba nawet być wśród two­ich „przy­ja­ciół” na Face­bo­oku, żeby wie­dzieć, że regu­lar­nie publi­ku­jesz tam not­ki, małe pro­zy, zrzu­ty z codzien­no­ści. Ta for­ma ostat­nio robi się coraz bar­dziej popu­lar­na, mamy nawet kla­sy­ków gatun­ku – jak Łukasz Naj­der. Czy to noto­wa­nie ma dla Cie­bie jakiś zwią­zek z pisa­niem wier­szy? Sta­no­wi rodzaj rezer­wu­aru mate­ria­łu, ćwi­cze­nie z reduk­cji, testo­wa­nie wraż­li­wo­ści czy­tel­ni­ków?

Face­bo­ok nie ma żad­ne­go związ­ku z pisa­niem wier­szy, nie mam tak­że zamia­ru testo­wać czy­tel­ni­ków z cze­go­kol­wiek. Nic nie jest celo­we. To, po pro­stu, przy­jem­na zaba­wa.
P.S. Jeśli ktoś tu jest kla­sy­kiem, to Piotr Czer­ski.

Intro zamy­kasz wier­szem dedy­ko­wa­nym Tom­ko­wi Puł­ce, wier­szem, któ­ry w isto­cie jest cyta­tem z two­jej debiu­tanc­kiej książ­ki, z tek­stu Wpław. Rzad­ko dedy­ku­jesz wier­sze, rzad­ko sto­su­jesz auto­cy­ta­ty. A w tym przy­pad­ku cały wiersz wła­ści­wie skła­da się tyl­ko z tych dwóch ele­men­tów. Jed­no, co w nim zmie­ni­łaś, to wer­sy­fi­ka­cja – przez co sło­wo „jeste­śmy” wybi­ło się na inci­pit. Cza­sow­nik w cza­sie teraź­niej­szym, choć wiersz dedy­ko­wa­ny tra­gicz­nie zmar­łe­mu. Powiesz coś o powsta­niu tego tek­stu?

Histo­ria jest krót­ka. Jest to frag­ment wier­sza, któ­ry napi­sa­łam będąc w związ­ku z Tom­kiem; bio­rąc pod uwa­gę oko­licz­no­ści jego śmier­ci, jest to bar­dzo zna­mien­ny frag­ment, zna­czą­cy, dla­te­go zde­cy­do­wa­łam się na umiesz­cze­nie go w tej książ­ce, też dla mniej waż­nej.

Zawsze byłaś oszczęd­na – krót­kie wier­sze, krót­kie książ­ki. Paweł Kacz­mar­ski pisał o kon­sty­tu­tyw­nym dla Two­jej poety­ki poczu­ciu nie­do­sy­tu, z któ­rym czy­tel­nik coś musi zro­bić – jakoś je dla sie­bie prze­pra­co­wać, zro­zu­mieć. Intro to zale­d­wie 26 wier­szy, spo­ro z nich krót­szych niż dotych­cza­so­wa „śred­nia”. Ta pogłę­bio­na reduk­cja wyda­je się jed­nak nie dzia­łać na rzecz wspo­mnia­ne­go nie­do­sy­tu (choć oczy­wi­ście chcia­ło­by się, by było wię­cej), ponie­waż zaczę­łaś czę­ściej wier­sze puen­to­wać – domy­kać je, choć­by naj­krót­sze, rodza­jem kody, kaden­cyj­ne­go oznaj­mie­nia. Czy możesz spró­bo­wać powie­dzieć, skąd ta zmia­na?

Tak, krót­kim for­mom pozo­sta­łam wier­na. A co do języ­ka: po dru­giej książ­ce prze­czu­wa­łam, że moja kolej­na, o ile się uka­że, będzie pisa­na innym języ­kiem, nie tak meta­fo­rycz­na i her­me­tycz­na, a bar­dziej oso­bi­sta i rady­kal­na. Ryzy­kow­nie szcze­ra.  I tak się sta­ło.

Fra­za „ryzy­kow­na szcze­rość” pada też w książ­ce. Co to dla cie­bie zna­czy? Dla­cze­go prze­ciw­sta­wiasz szcze­ro­ści her­me­tyzm?

Pod­nie­ca­ją­ca jest myśl, że moż­na mówić rze­czy wprost, żylet­ką po oczach, przy pomo­cy nie­wie­lu słów.

W roz­mo­wie z Jaro­sła­wem Borow­cem, po wyda­niu Wspól­ne­go języ­ka, mówi­łaś: „w pierw­szej książ­ce, ponie­kąd, bada­łam sie­bie, tu nastę­pu­je roz­sze­rze­nie świa­ta, pró­ba wyj­ścia od «ja» do «wy». Czy Intro to powrót do sie­bie, intro-wer­sja? W two­jej nowej książ­ce poja­wia­ją się jed­nak „oni”. Kim są dla cie­bie ujmo­wa­ne w wier­szach „inne świa­ty” spo­co­nych męż­czyzn od hono­ru i ojczy­zny?

Teraz już nie będę się tak wymą­drzać i silić na efek­tow­ne wywia­dy. Posta­no­wi­łam, że będę roz­ma­wiać o książ­ce raczej powierz­chow­nie, bo, jak sądzę, czy­tel­ni­ka inte­re­su­ją raczej same wier­sze, a nie to, co się dzie­je dooko­ła nich.

O autorach i autorkach

Julia Szychowiak

Urodzona we Wrocławiu. Poetka. Za debiutancką książkę Po sobie (2007) otrzymała Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius (2008), nagrodę Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (2008) oraz nagrodę "Gazety Wyborczej" wARTo (2009). Mieszka w Księżycach.

Marta Koronkiewicz

Urodzona w 1987, krytyczka literacka, asystent w Instytucie Filologii Polskiej UWr. Współredaguje 8. Arkusz „Odry”, „Przerzutnię. Magazyn literatury i badań nad codziennością” (www.przerzutnia.pl) oraz „WIDMA. A Journal of American and Polish Verse”. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania