wywiady / o książce

Rozmowa o książce Sposoby na zaśnięcie

Anna Podczaszy

Bohdan Zadura

Filip Zawada

Jerzy Jarniewicz

Joanna Mueller

Marianna Sztyma

Tomasz Broda

Zbigniew Machej

Dzieci zadają pytania autorom i autorkom książki Sposoby na zaśnięcie, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 13 lipca 2015 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

KILKA SŁÓW WYJAŚNIENIA OD REDAKCJI PRZYSTANI: Ponie­waż Spo­so­by na zaśnię­cie to książ­ka bar­dzo szcze­gól­na, więc rów­nież roz­mo­wa o niej musi być nie­ty­po­wa… Tym razem posta­no­wi­li­śmy, że w rolę docie­kli­wych roz­mów­ców Sza­now­nych Pań­stwa Poetek/Poetów i Ilustratorek/Ilustratorów wcie­lą się oso­by, któ­re ich książ­kę odbio­rą z pew­no­ścią naj­in­ten­syw­niej, czy­li Dzie­ci – no i taki nam z tego wyszedł rado­sny pat­chwork… A że przy­wi­le­jem Dzie­ci jest nie­sfor­ność, więc prze­pra­sza­my tych z Pań­stwa Autorek/Autorów, któ­rzy nie docze­ka­li się na pyta­nie – tak się Dzie­ciom zachcia­ło, a Pań­stwo z pew­no­ścią się o to nie obra­żą (bo prze­cież gdy­by się Pań­stwo tak łatwo obra­ża­li, to nie two­rzy­li­by Pań­stwo dla naj­młod­szych, praw­da?).

Celo­wo nie dzie­li­my tej roz­mo­wy na czę­ści poświę­co­ne kolej­nym zilu­stro­wa­nym wier­szom: zro­bi­ło­by się nie po dzie­cię­ce­mu nud­no, a zaba­wę w łącze­nie pytań i odpo­wie­dzi z tym, co zna­leźć moż­na w Spo­so­bach na zaśnię­cie, pozo­sta­wia­my Sza­now­nym Czy­tel­ni­kom.

No i jesz­cze jed­no: Redak­cja ręczy za auten­tycz­ność pytań, nie ma tu ani jed­ne­go doro­słe­go pod­szy­wa­ją­ce­go się pod kogoś, kim z bie­giem lat coraz bar­dziej chcia­ło­by się być…

Kamil (5 lat): Sie­dem sióstr, dzie­wią­ty brat… a gdzie jest ósma oso­ba?

Anna Pod­cza­szy: Hmm… Moż­li­wo­ści są dwie, jed­na pro­sta, dru­ga nie. Po pierw­sze, może pomy­li­łam się w licze­niu? Było­by bar­dzo nie­do­brze … Sprawdź­my, czy umiem porząd­nie liczyć: jeden, dwa, pięć, czte­ry, trzy, sześć, sie­dem, dzie­więć, osiem, dzie­sięć, jede­na­ście, sie­dem­na­ście, trzy­na­ście. Uff, dobrze, czy­li spra­wa się chy­ba kom­pli­ku­je… Histo­ria z wier­szy­ka dzia­ła się daw­no, daw­no temu, kie­dy nie było jesz­cze UL-TRA-SO-NO-GRA-FÓW, czy­li spe­cjal­nych apa­ra­tów, dzię­ki któ­rym pani dok­tor może teraz zaj­rzeć do brzu­cha mamy zanim uro­dzi się dziec­ko i stwier­dzić, czy to sio­strzycz­ka czy bra­ci­szek. No i chy­ba ósma oso­ba jesz­cze nie przy­szła na świat, więc nie wia­do­mo…

Kamil (5 lat): Jeden król, co dru­gi kat… A kto to jest kat?

Anna Pod­cza­szy:

Kat jest to ktoś ZŁY.
Tak ZŁY, że sto­kroć gor­szy nawet od złe­go wil­ka z baj­ki.
Tak ZŁY, że na samą myśl o nim na skó­rze mi się robią kurzaj­ki.
Tak ZŁY, że – nie do wia­ry – lep­sze od nie­go są papie­ro­sy i faj­ki!

Kat powi­nien znik­nąć z nasze­go języ­ka,
tak jest, niech szyb­ko zni­ka,
i może wów­czas napraw­dę go już nie będzie.
Na zawsze i wszę­dzie.

Staś (7 lat): Cze­mu Pan napi­sał o pchle, któ­ra mię­dzy psa­mi ska­cze, a nie o psie i kocie?

Zbi­gniew Machej: O psach i kotach za dużo się pisze, to jest zbyt popu­lar­ny temat. Poza tym nie prze­pa­dam za kota­mi, bo dzi­kie koty z oko­li­cy pasku­dzą mi w ogród­ku. Wola­łem napi­sać o pchle, co ska­cze z psa na psa, bo takie sko­ki są nie­wi­docz­ne, a mnie inte­re­su­je wła­śnie to, cze­go na pierw­szy rzut oka nie widać, ale moc­no to może doku­czyć nie tyl­ko psom, ale tak­że ludziom. Tak jest na przy­kład z nie­któ­ry­mi owa­da­mi, któ­re roz­no­szą zaraz­ki albo piją krew. Jakieś drob­ne, nie­wi­docz­ne, ruchli­we stwo­rzon­ka, mogą, nie­ste­ty, być przy­czy­ną poważ­nych cho­rób. Dla­te­go trze­ba na to zwró­cić uwa­gę. Nawet w wier­szu, bo wier­sze mogą być o wszyst­kim, nawet o pchłach. A o psach i kotach napi­sa­no już za wie­le.

Staś (7 lat): Dla­cze­go jeden z psów nosi apasz­kę i ma koń­ce uszu jak pędzel­ki?

Ewa Kozy­ra-Paw­lak: Pies ma czer­wo­ną apasz­kę, bo wła­ści­cie­le cza­sem stro­ją swo­je psy. Moż­na nawet kupić psom takie obro­że-ban­da­ny spe­cjal­nie dla nich pro­du­ko­wa­ne. Wybra­łam czer­wo­ną, bo w tym miej­scu ilu­stra­cji bra­ko­wa­ło mi wła­śnie czer­wo­ne­go kolo­ru. A pędzel­ki na uszach mają (albo po pro­stu noszą) psy rasy grzy­wacz chiń­ski. Pies z mojej ilu­stra­cji na pew­no jest z nim spo­krew­nio­ny.

Ewa Kozy­ra-Paw­lak: Dała­bym temu psu na imię Wani­liusz, bo ma kolor lodów wani­lio­wych, gdy­by tyl­ko Pan Autor wier­sza mi pozwo­lił… Pozwo­li?

Zbi­gniew Machej: Imię Wani­liusz dla psa podo­ba mi się, ale już wczo­raj ści­gał mnie wydaw­ca w jakichś spra­wach korek­tor­skich, bo książ­ka zaraz mia­ła iść do dru­ku, więc nie wiem, czy nie jest za póź­no na doda­wa­nie pie­skom imion…

Szy­mon (8 lat): Dla­cze­go Pan potrak­to­wał kobie­tę jak muchę?

Filip Zawa­da: Bo muchom, jak i innym zwie­rzę­tom, nale­ży się sza­cu­nek tak samo duży jak sza­cu­nek, któ­rym męż­czy­zna powi­nien ota­czać kobie­tę.

Ala (6 lat): A cze­mu ta pani wybra­ła futro aku­rat z lisa?

Filip Zawa­da: Nie­ste­ty nie mam poję­cia, dla­cze­go ta kobie­ta wybra­ła aku­rat futro z lisa. Ja tyl­ko tę sytu­ację obser­wo­wa­łem i sta­ra­łem się ją jak naj­le­piej spi­sać. Sam cho­dzę w sztucz­nych blu­zach i nie zno­szę sza­li­ków nawet zimą. Nie znam się rów­nież na modzie i też mnie zasta­na­wia, dla­cze­go tej pani futro z lisa naj­bar­dziej odpo­wia­da­ło. Prze­cież wszyst­kie futra są tak samo paskud­ne.

Maria (5 lat): Co to jest Nie­do­ryb?

Joan­na Muel­ler: Mary­siu, czy masz cza­sem ocho­tę być kimś innym, niż jesteś? Bo ja tak. I myślę, że wie­lu doro­słych, a dzie­ci być może też, wola­ło­by zamie­nić się z kimś na cia­ła i dusze. Ponu­ra­sy chcia­ły­by być weso­łe, gru­ba­sy – chu­de, a chu­dziel­cy – ciut pulch­niej­si, dziew­czy­ny z ciem­ny­mi krę­co­ny­mi wło­sa­mi wola­ły­by mieć pro­ste i jasne, te, któ­re pięk­nie rysu­ją, chęt­nie zamie­ni­ły­by się na talent muzycz­ny, chłop­cy świet­ni z mat­my odda­li­by kil­ka swo­ich celu­ją­cych ocen za jed­ne­go cel­ne­go gola, wasi rodzi­ce, cho­ciaż wciąż wyma­wia­ją się bra­kiem cza­su, na pew­no z rado­ścią rzu­ci­li­by – gdy­by mogli – pra­cę i pole­ni­li­by się, sta­wia­jąc bab­ki z pia­sku, za to wy, dzie­cia­ki, cza­sem chcie­li­by­ście już być duże, mieć wąsy, gar­son­ki i port­fe­le z wła­sny­mi pie­niąż­ka­mi, co?… I to wła­śnie z takich „chceń” naro­dził się Wie­lo­ryb-Nie­do­ryb. Zwie­rzak ten był strasz­nie zmę­czo­ny byciem tym, kim był w opi­nii innych zwie­rzą­tek i osób. Wszy­scy śmia­li się, że jest wiel­ki, nie­zgrab­ny i gru­by, oskar­ża­li go, że zja­da inne mor­skie żyjąt­ka, a w dodat­ku – ze wzglę­du na jego nazwę – uzna­wa­li go za rybę, a nie łagod­ne­go, przy­ja­zne­go ssa­ka. Wie­lo­ryb posta­no­wił więc zmie­nić swój los. Jak to zro­bił – o tym możesz, Mary­siu, prze­czy­tać w książ­ce. Nie­do­ryb, w któ­re­go się zamie­nił, chciał­by wszyst­kim czy­tel­ni­kom powie­dzieć, że naj­bar­dziej ranią­ce wca­le nie są har­pu­ny ani inne żela­stwa, tyl­ko sło­wa, któ­ry­mi obga­du­je­my, prze­zy­wa­my i wyśmie­wa­my bra­ki („nie­do­ści”) innych stwo­rzeń. A ja lubię ludz­kie i zwie­rzę­ce „nie­do­ści” – i w nich widzę naj­więk­sze war­to­ści. O tym wła­śnie, Mary­siu, jest wier­szyk o Nie­do­ry­bie.

Maria (5 lat): Cze­mu wie­lo­ryb ma na ple­cach latar­nię?

Marian­na Szty­ma: Myślę, że jakiś Latar­nik pomy­lił grzbiet wie­lo­ry­ba z lądem. I myślał, że budu­je swo­ją latar­nię na jakieś ska­le. Były już takie przy­pad­ki w innych wier­szach o wie­lo­ry­bach. Na przy­kład Pan Maluś­kie­wicz pomy­lił grzbiet wie­lo­ry­ba z bez­lud­ną wyspą i jeź­dził po niej rowe­rem, i pró­bo­wał roz­bić namiot. No, ale wte­dy ta bez­lud­na wyspa kich­nę­ła i oka­za­ło się, że to wie­lo­ryb wła­śnie. A może latar­nię sam wie­lo­ryb sobie zało­żył na grzbiet? Żeby innym wie­lo­ry­bom oświe­tlić w nocy dro­gę?

Ala (6 lat): Dla­cze­go przed snem liczy się bara­ny, a nie kury?

Boh­dan Zadu­ra: Dro­ga Alu, nigdy wcze­śniej się nad tym nie zasta­na­wia­łem. Dobrze zna­ny spo­sób to spo­sób uży­wa­ny od daw­na. Cza­sem te sta­re spo­so­by są dobre, spraw­dza­ły się i są wciąż sku­tecz­ne, cza­sem trwa­ją nie­ja­ko z przy­zwy­cza­je­nia, siłą tra­dy­cji, któ­ra może nie­kie­dy być też siłą iner­cji, siłą bez­wła­du. Prze­pra­szam za te ostat­nie sło­wa: tra­dy­cja i iner­cja, któ­rych zna­cze­nie pew­nie jakiś inny doro­sły będzie musiał ci wytłu­ma­czyć. Dla­cze­go więc bara­ny, a nie na przy­kład kury? A w ogó­le dla­cze­go licze­nie cze­goś? Licze­nie tego same­go? Żeby zasnąć, trze­ba się uspo­ko­ić, wyci­szyć, zmę­czyć. Trud­no zasnąć, kie­dy myśli się o czymś bar­dzo przy­jem­nym, albo bar­dzo przy­krym, albo o czymś bar­dzo cie­ka­wym, albo o wie­lu róż­nych rze­czach jed­no­cze­śnie. Bara­ny ucho­dzą za zwie­rzę­ta głu­pie, zacho­wu­ją­ce się tak samo, nie bez powo­du cza­sem o ludziach, zacho­wu­ją­cych się jed­na­ko­wo i głu­pio, mówi się, że to „sta­do bara­nów”. Bara­nów w sta­dzie jest dużo, a kie­dy paste­rze wypro­wa­dza­li owce na wypas na gór­skich łąkach, to było tych bara­nów bar­dzo, bar­dzo dużo. Kur na podwór­ku zazwy­czaj jest dużo mniej. Poza tym kury nie tyl­ko bie­ga­ją, ale cza­sem pró­bu­ją prze­le­cieć kil­ka metrów, trze­po­czą skrzy­dła­mi, a choć jest ich mniej, dużo trud­niej je poli­czyć, bo są ruchli­we i mniej­sze, łatwo się przy licze­niu pomy­lić i zde­ner­wo­wać, a zde­ner­wo­wa­nie odstra­sza sen. Pod koniec wier­sza, któ­ry napi­sa­łem, bara­ny zmie­nia­ją się w chmu­ry, a wła­ści­wie chmur­ki, bo cza­sa­mi chmur­ki czy ina­czej obło­ki przy­po­mi­na­ją takie weł­ni­ste baran­ki. I zamiast wyobra­żać sobie bara­ny, moż­na leżąc na ple­cach wyobra­żać sobie nie­bo i suną­ce po nim obło­ki. Kie­dy zada­łaś mi pyta­nie, dla­cze­go bara­ny, pomy­śla­łem, że jest wie­le pytań, na któ­re nie mam goto­wych odpo­wie­dzi. Na przy­kład dla­cze­go bara­ny, a nie owce? Prze­cież to zwie­rzę nazy­wa się owca, a baran to pan owca, jeśli moż­na tak powie­dzieć. Dla­cze­go baran jest uoso­bie­niem głu­po­ty, a owiecz­ka uoso­bie­niem łagod­no­ści? Dla­cze­go mię­so tego zwie­rzę­cia nazy­wa się bara­ni­na, a nie owczy­na, mię­so świ­ni wie­przo­wi­na, a nie świ­ni­na, a mię­so kro­wy woło­wi­na, a nie kro­wi­na? Wiem, że kie­dy chciał­bym szyb­ko zasnąć, nie powi­nie­nem zada­wać sobie takich pytań.

Ala (6 lat): Czy liczy Pan bara­ny przed snem, gdy nie może Pan zasnąć?

Piotr Fąfro­wicz: Oczy­wi­ście zda­rza mi się liczyć bara­ny. Z tego, co pamię­tam, raz doli­czy­łem do oko­ło dwu­dzie­stu jeden. Innym razem do oko­ło pię­ciu. Nigdy nie mogę zapa­mię­tać, ile tych bara­nów było.

Ala (6 lat): Jak to futro zmie­ści­ło się do tak­sów­ki?

Anna Sędzi­wy: Alu, futro było bar­dzo puszy­ste – i jak każ­da puszy­sta rzecz, tyl­ko wyglą­da­ło na wiel­kie. W rze­czy­wi­sto­ści dało się ści­snąć i zmie­ścić do tak­sów­ki. Tak jak mio­teł­ka do kurzu mie­ści się w opa­ko­wa­niu, a puszy­ste wło­ski po zaple­ce­niu nie wyda­ją się wca­le takie wiel­kie. Albo pucha­ty kotek – jak zmok­nie, oka­zu­je się mniej­szy, niż nam się wyda­wa­ło.

Ala (6 lat): Czy gdy był Pan mały, to czy lubił Pan jeść szczy­pior?

Jerzy Jar­nie­wicz: Szczy­pior lubi­łem zawsze. Moim śmier­tel­nym wro­giem był kala­fior, za któ­rym zresz­tą nie prze­pa­dam do dzi­siaj. Nie wiem zupeł­nie dla­cze­go, ale mi nie sma­ku­je. To nie jest wina kala­fio­ra, że mi nie sma­ku­je. Może to cał­kiem sym­pa­tycz­ne warzy­wo, kto wie? Ja jed­nak tak bar­dzo go nie zno­si­łem, że tato pozwo­lił mi go nie jeść. To był mój rodzin­ny przy­wi­lej, przy­wi­lej nie­je­dze­nia kala­fio­ra. Mało tego, tato poszedł do przed­szko­la i powie­dział mojej wycho­waw­czy­ni, że jego syn ma pra­wo nie jeść kala­fio­ra. I nie jadłem. A szczy­pior jadłem chęt­nie. Naj­czę­ściej z bia­łym serem z rzod­kwią. Albo z jajecz­ni­cą. Wte­dy sma­ko­wał naj­bar­dziej. Głów­nie z powo­du kolo­ru, bo zie­lo­ny. A zie­lo­ny to smacz­ny kolor, naj­smacz­niej­szy, praw­da?

Ala (6 lat): Pro­szę Pana, a jak miś wydo­sta­nie się z hula-hoopu?

Tomasz Bro­da: Miś będzie krę­cił bio­dra­mi tak dłu­go, aż schud­nie i hula-hoop sam opad­nie, gdy prze­sta­nie się krę­cić.

O autorach i autorkach

Anna Podczaszy

ur. w 1972 r. Poetka, wykładowczyni w Centrum Kształcenia Językowego i Ustawicznego Kadr. Nominowana do Nagrody Literackiej Nike za tomik danc (2000), który był jej poetyckim debiutem. W kolejnych latach opublikowała również zbiór wierszy Wte i nazad (2003) oraz Mniej, więcej (2007), a w 2018 r. również książkę z wierszami dla dzieci Grymasy. Życie między wierszykami. Mieszka w Legnicy.

Bohdan Zadura

Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.

Filip Zawada

Urodzony we Wrocławiu. Poeta, prozaik i muzyk. Grał w zespołach AGD, Pustki i Indigo Tree obecnie muzykuje sam w formacji ITOITO. Pisze bloga na www.filipitoito.com

Jerzy Jarniewicz

Urodzony 4 maja 1958 roku w Łowiczu. Poeta, tłumacz, krytyk. W 1982 r. ukończył anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w 1984 r. filozofię. Autor między innymi tomów poetyckich Dowód z tożsamości (2003), Oranżada (2005), Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną (2012) czy Woda na Marsie (2015), licznych przekładów literatury zagranicznej oraz książek krytycznoliterackich. Od 1994 r. redaktor "Literatury na Świecie". Współpracuje z "Gazetą Wyborczą", "Tygodnikiem Powszechnym" i "Tyglem Kultury". Mieszka w Łodzi.

Joanna Mueller

Urodzona w 1979 roku. Poetka, eseistka, redaktorka. Wydała tomy poetyckie: Somnambóle fantomowe (2003), Zagniazdowniki/Gniazdowniki (2007, nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia), Wylinki (2010), intima thule (2015, nominacje do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy i do Silesiusa), wspólnie z Joanną Łańcucką Waruj (2019, nominacje do Silesiusa i Nagrody im. W. Szymborskiej) oraz Hista & her sista (2021, nominacja do Silesiusa), dwie książki eseistyczne: Stratygrafie (2010, nagroda Warszawska Premiera Literacka) i Powlekać rosnące(2013) oraz zbiór wierszy dla dzieci Piraci dobrej roboty (2017). Redaktorka książek: Solistki. Antologia poezji kobiet (1989–2009) (2009, razem z Marią Cyranowicz i Justyną Radczyńską) oraz Warkoczami. Antologia nowej poezji (2016, wraz z Beatą Gulą i Sylwią Głuszak). Członkini grupy feministyczno-artystycznej Wspólny Pokój. Mieszka w Warszawie.

Marianna Sztyma

Urodzona w 1973 roku. Malarka i ilustratorka. Studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Dyplom zrobiła z grafiki warsztatowej u profesora Jackowskiego. Ilustrowała m.in. książki Oto kot, Józki, Jaśki i Franki, Legenda o głowie wawelskiej, Jak zostałam wiedźmą Doroty Masłowskiej, Metrykę nocnika Iwony Wierzby oraz autorską Zajączkę. Tworzy również ilustracje prasowe, m.in. do „Twojego Stylu”, „Press”, „Newsweeka”, „Wysokich Obcasów”, „Zwierciadła”.

Tomasz Broda

Urodził się w 1967 roku w Kaliszu. Ilustrator, grafik, karykaturzysta, malarz, scenograf. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych we Wrocławiu (1992). Kilkukrotny laureat Międzynarodowej Wystawy Satyrykon, laureatem nagrody prezydenta Wrocławia (2000). Otrzymał I nagrodę w ogólnopolskim konkursie „Warszawa w karykaturze” (2002), I nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Projektowania Prasowego „Chimera” (2004) oraz Nagrodę Polskiej Sekcji IBBY (2008). Tworzy maski i lalki dla telewizji polskiej TVP i niemieckiej ARD. Publikuje rysunki w „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Polityce” i „Odrze”. Przygotował ilustracje do książki Mariusza Urbanka Zrób sobie Wrocław (1997, 2009), Lecha Janerki Puszka-Cacuszko (2006), Zbigniewa Macheja Przygody przyrody (2008), Beaty Maciejewskiej Tajemnice Świętej Dzielnicy (2010). Przygotował scenografię i kostiumy do przedstawień: Szopka Tyma z Brodą (Teatrze Powszechnym w Warszawie, 1998), Wiatry z mózgu (Teatr Polski we Wrocławiu, 2005) i Śmierdź w górach (Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu, 2006). Opracował animacje do programu Poezjem na TVP Kultura (2008). Mieszka we Wrocławiu.

Zbigniew Machej

Urodził się w 1958 roku w Cieszynie. Poeta, tłumacz poezji czeskiej, słowackiej i angielskiej, eseista. Autor piętnastu zbiorów wierszy. Wieloletni pracownik polskiej dyplomacji kulturalnej w Czechach i na Słowacji. Dotychczas w Biurze Literackim opublikował tomy: Kraina wiecznych zer (2000), Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych (2003), Wspomnienia z poezji nowoczesnej (2005), Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji (2007) oraz książkę poetycką dla dzieci Przygody przyrody (2008); nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius i Nagrody Literackiej Gdynia.

Powiązania