wywiady / o pisaniu

Wywiad z samą Tobą, samym Tobą

Katarzyna Fetlińska

Maciej Taranek

Z Katarzyną Fetlińską rozmawia Maciej Taranek.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Maciej Tara­nek: Kie­dy myśla­łem jak ugryźć temat roz­mo­wy, to jako pierw­sze przy­szło mi do gło­wy: „Wywiad jest dla mnie nową for­mą sztu­ki. Wywiad z samym sobą sta­no­wi dla mnie kwin­te­sen­cję kre­atyw­no­ści. To sta­wia­nie same­mu sobie pytań i znaj­do­wa­nie na nie odpo­wie­dzi. Pisarz odpo­wia­da na sze­reg nie zada­nych pytań” – pisze Jim Mor­ri­son. Dla­te­go moje pierw­sze pyta­nia (a raczej suge­stie) będą nie­ty­po­we: zadaj sobie pyta­nie i spró­buj zna­leźć na nie odpo­wiedź. I powiedz pro­szę, jakie­go pyta­nia nigdy byś sama sobie nie zada­ła lub na któ­re z pytań nigdy nie udzie­li­ła­byś odpo­wie­dzi?

Kata­rzy­na Fetliń­ska: Myślisz, że powiem Tobie, o co nie zapy­ta­ła­bym sie­bie? Naiw­nyś! Zadam sobie naj­bar­dziej sztam­po­we pyta­nie – co mnie skło­ni­ło do pisa­nia? Naj­pierw smut­na dola wiej­skich bur­ków i kur. Uwa­ża­łam, że muszę zawrzeć w sło­wach ten wysi­łek, kie­dy kura zno­si jajo i oczy jej zacho­dzą biel­mem. Dyszy gło­śno i robi ryt­micz­ne przy­sia­dy, wydu­sza­jąc z sie­bie to jaj­ko. Bar­dzo się wte­dy dzi­wi­łam, że opi­sa­nie tego nie jest takie pro­ste, że po prze­czy­ta­niu nie ma tego cze­goś – jasz­czur­cze­go języcz­ka na wierz­chu i schną­ce­go, paru­ją­ce­go jaja. W pią­tej kla­sie opie­wa­łam hero­icz­ne czy­ny boha­te­rów Seve­ran­ce: Bla­de of Dark­ness, a jak mia­łam 15 lat to napi­sa­łam wiersz o pierw­szej miło­ści pt. „Two­je Oczy”. I nie, nie zgry­wam się.

Będę strze­lać pro­sto z mostu, o któ­rym piszesz w tek­ście otwie­ra­ją­cym zestaw. Twój pod­miot lirycz­ny twier­dzi, że „smu­tek roz­pa­la w nim ogień” i dla­te­go opo­wia­da. Opo­wia­da o podró­ży. A Ty – piszesz, bo Ci smut­no? Czym jest ta prze­ci­na­ją­ca Twój arkusz dro­ga, cią­gły ruch i zmia­na miej­sca? Co Cie­bie skło­ni­ło do pisa­nia?

Odpo­wiem krót­ko: nie. Pisa­nie nie jest dla mnie for­mą auto­te­ra­pii. Co do dru­gie­go pyta­nia: cho­dzi wła­śnie o ten ruch. Na przy­kład jaka­kol­wiek gra sama w sobie nie jest wido­wi­sko­wa. Jej naj­bar­dziej atrak­cyj­nym ele­men­tem jest wyko­na­nie ruchu. Maszy­nę trze­ba wpra­wić w ruch. Teraz wykreśl sło­wa „gra” i „maszy­na”. Pod­łóż tam sło­wo „wiersz” i prze­kształć w odpo­wied­niej for­mie. Zro­bi­łem ruch, teraz Two­ja kolej.

Wró­cę jesz­cze do Mor­ri­so­na. Pisze on dalej, że „nic poza wier­sza­mi i pio­sen­ka­mi nie prze­trwa zagła­dy”. Na pod­sta­wie jakie­go wiersza/jakiej pio­sen­ki, według Cie­bie, moż­na by zacząć budo­wać pod­wa­li­ny nowej cywi­li­za­cji?

Kie­dy czy­tam Two­ją wypo­wiedź na temat ruchu, to myślę, że Muy­brid­ge był­by z Cie­bie dum­ny! Nie podo­ba mi się poję­cie „nowa cywi­li­za­cja”, bo prze­cież każ­da „nowa” opar­ta jest na „sta­rej”. Cią­gle się roz­wi­ja­my wraz z języ­kiem, któ­ry sta­no­wi nasze głów­ne narzę­dzie obro­ny, nasz naj­więk­szy atut. Moment, w któ­rym żyje­my, znaj­du­je odbi­cie w naszych słow­ni­kach i Poezji, a jed­no­cze­śnie z każ­dym czy­ta­nym wier­szem wpły­wa­my na świat i ludz­kość (zaczy­na­jąc od mikro­ska­li). Jak to Hegel powie­dział: „Czas mie­ści się w myśli”. Meta­fo­ra dla mnie sta­no­wi głów­ny mecha­nizm ewo­lu­cyj­ny, w niej odzwier­cie­dla się Byt. Uwraż­li­wie­nie choć­by kil­ku osób, zosta­wie­nie pięt­na na ich języ­kach (a przez to myśle­niu) – to już budo­wa­nie cze­goś nowe­go.

A Cie­bie, Twój język, co uwraż­li­wi­ło?

Hmm… Cały jestem pole­pio­ny. Poskle­ja­ny ze wszyst­kie­go, co czy­ta­łem, słu­cha­łem, oglą­da­łem. Skła­dam się jak pop i kul­tu­ra w popkul­tu­rę. Sto kul­to­wych ksią­żek, do kupie­nia od jutra z gaze­tą. Sto pio­se­nek, któ­re zmie­ni­ły histo­rię muzy­ki. Sto fil­mów, któ­re musisz obej­rzeć przed śmier­cią. Sto spo­so­bów na obej­rze­nie stu fil­mów, któ­re musisz obej­rzeć przed śmier­cią. Trzy­sta sześć­dzie­siąt pięć cyta­tów na trzy­sta sześć­dzie­siąt pięć dni. Takie „the best of”. Nie spo­sób wymie­nić jed­nej rze­czy.

I w Two­ich wier­szach dużo jest tro­pów książ­ko­wych („zmarł jose sara­ma­go a ja budzę się w mie­ście ślep­ców”), fil­mo­wych („to nie jest kraj dla samot­nych kobiet”), malar­skich („jak spod pędz­la degas”). Widać więc, że na Tobie popkul­tu­ra też odci­snę­ła swo­ją łapę.

Pop czy nie pop – jak zwał tak zwał. Nie­ste­ty – zwał to ja mam tych wszyst­kich rze­czy, któ­re na mnie w jakiś spo­sób wpły­nę­ły. Prak­tycz­nie cały czas czy­tam, oglą­dam, obcu­ję ze sztu­ką. W dzie­dzi­nie lite­ra­tu­ry Keats, Brow­ning, Schulz, Perec, Joy­ce i Lau­tréa­mont = kisiel w gaciach. Co do fil­mu, to Bra­cia Quay, Gre­ena­way i Waters spra­wia­ją, że mięk­ną mi kolan­ka. No i przede wszyst­kim malar­stwo – Magrit­te, Matis­se, Ensor, Redon. Muzy­ki innej niż poważ­na nie rozu­miem i nie słu­cham – orkie­stra we mnie grać razem nie daje rady. Tak na mar­gi­ne­sie, to lubię jesz­cze Evę Gre­en, mimo że raczej mnie nie inspi­ru­je do nicze­go spe­cjal­nie inte­re­su­ją­ce­go.

Zasta­na­wia mnie tytuł Two­je­go zesta­wu Iro­nia ver­sus Patos. „Ver­sus” suge­ru­je wal­kę – być może prze­ci­wieństw. Czy uwa­żasz, że iro­nia może współ­żyć z pato­sem, pło­dząc iro­nicz­ny patos albo pate­tycz­ną iro­nię? W koń­cu prze­cież (chy­ba) doszło do tego w Two­ich tek­stach: dziec­ko wyda­ło z sie­bie pierw­szy (i nie ostat­ni) krzyk, a pozor­ne prze­ci­wień­stwa zosta­ły pogo­dzo­ne.

„Pamię­tam też mat­kę, na świę­tym obraz­ku, nie była kobie­tą, nie była kra­jem” – to jest jeden z momen­tów, w któ­rych iro­nia przy­pa­dła mi do gustu naj­bar­dziej. Atlas, Chi­ny, Noma­da i wszech­obec­ny motyw podró­ży… Może powiesz, czy według Cie­bie powin­na zacho­dzić pew­ne­go rodza­ju glo­ba­li­za­cja sło­wa, języ­ka i te nasze oso­bi­ste poetyc­kie narze­cza powin­ny wykra­czać poza ogra­ni­cze­nia naro­do­we?

Moż­na wszyst­ko. Two­rzy­my i poru­sza­my się w maso­wej kul­tu­rze remik­su. Prze­cież to wszyst­ko zosta­ło już powie­dzia­ne. Teraz trze­ba mówić jesz­cze raz i od nowa, ale innym języ­kiem. Nie lubię dopo­wia­dać, dla­te­go zacho­wam się jak magik i scho­wam resz­tę nume­rów w ręka­wie.

Dobra, wiem już jakich pytań Ci nie zada­wać, jak patrzysz na pisa­nie, co czy­tasz, co oglą­dasz, cze­go słu­chasz. Powiedz mi teraz: cze­go ocze­ku­jesz?

Tak naj­bar­dziej ogól­nie, to wyzna­ję zasa­dę „wszyst­ko albo nic”. Mam ambi­cje i nadzie­ję, że uda mi się roz­wi­jać nauko­wo, bo mam do tego pełen zestaw pre­dys­po­zy­cji i nie­ziem­sko dobrą pamięć. Nie wyobra­żam sobie innej przy­szło­ści.

Pisać będę bez wzglę­du na oko­licz­no­ści i chcia­ła­bym od cza­su do cza­su coś wyda­wać. Dzię­ki pro­jek­to­wi „Połów” mam na to szan­sę. Miło, że moje nazwi­sko prze­sta­ło być ano­ni­mo­we i mam ponie­kąd „otwar­tą furt­kę”. Jestem bar­dzo wdzięcz­na ludziom z Biu­ra Lite­rac­kie­go, że nie liczy­ło się dla nich imię, a tek­sty. Pamię­tam, że raz nie­śmia­ło wysła­łam kil­ka swo­ich tek­stów do pew­ne­go małe­go kwar­tal­ni­ka z nadzie­ją, że mnie opu­bli­ku­ją. Naj­pierw zosta­łam zigno­ro­wa­na, a potem dosta­łam odmow­ną odpo­wiedź – z czym do ludzi. To bar­dzo przy­kre, że po tym jak moje nazwi­sko zna­la­zło się na liście „wyło­wio­nych” redak­tor tam­te­go pisem­ka pisał do mnie napra­sza­jąc się o publi­ka­cję.

Na „Poło­wie” zetknę­łam się ze szcze­ro­ścią i spra­wie­dli­wo­ścią, a bar­dzo cięż­ko o to w tym pol­skim pie­kieł­ku. Mam ogrom­ny sza­cu­nek do wszyst­kich, z któ­ry­mi mia­łam oka­zję roz­ma­wiać i pra­co­wać, a w szcze­gól­no­ści do Mar­ty Pod­gór­nik, z któ­rą reda­go­wa­ły­śmy mój zestaw. Jak­kol­wiek by się nie uło­ży­ła dalej nasza współ­pra­ca, będę zawsze mieć jak naj­lep­szą opi­nię o Biu­rze, a z „Poło­wu” zosta­ną mi dobre wspo­mnie­nia.

A Ty? Cze­go ocze­ku­jesz?

„Do you expect me to talk? No, Mr. Bond. I expect you to die” – zawsze chcia­łem to powie­dzieć. Chciał­bym wydać książ­kę. Chciał­bym czy­tać wię­cej Fok­sa. Moje kolej­ne i ostat­nie pyta­nie: któ­ry z pozo­sta­łych wyło­wio­nych robi na tobie naj­więk­sze wra­że­nie, na któ­re­go byś sta­wia­ła? Kto może oka­zać się czar­nym koniem?

Nie mam duszy buk­ma­che­ra. Przy­znam szcze­rze, że póki co znam tyl­ko Twój i swój zestaw.

Ok. Dzię­ku­ję za miłą roz­mo­wę.

O autorach i autorkach

Katarzyna Fetlińska

Urodzona 15 czerwca 1991 w Ciechanowie.W 2011 roku została laureatką projektu „Połów. Poetyckie debiuty”. Autorka tomów poetyckich „Glossolalia” (2012) oraz „Sekstaśmy” (2015), wydanych nakładem Biura Literackiego. Ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Warszawskim. Mieszka w Warszawie.

Maciej Taranek

Urodzony w 1986 roku. Poeta, student. Publikował w almanachach i prasie literackiej. Wydał tom repetytorium (2013), nominowany do Wrocławskiej Poetyckiej Nagrody Silesius w kategorii debiut roku. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania