wywiady / o pisaniu

Spróbuj opisać to inaczej

Alicja Sawicka

Barbara Frączyk

Rozmowa Barbary Frączyk z Alicją Sawicką, laureatką projektu „Połów. Prozatorskie debiuty 2021”.

Bar­ba­ra Frą­czyk: W opo­wia­da­niu Zasa­dy poru­sza­nia się po rin­gu opi­su­jesz rela­cję mat­ki i doro­słe­go syna. Jest to naj­sil­niej­szy moż­li­wy zwią­zek mię­dzy ludź­mi. Nie ist­nie­je moc­niej­sze uczu­cie niż bez­wa­run­ko­wa miłość syna do mat­ki. Ty przed­sta­wiasz je jako nie­koń­czą­cą się wal­kę. Kon­tra­stu­jesz deli­kat­ność macie­rzyń­skiej i synow­skiej miło­ści z naj­bar­dziej bru­tal­nym spor­tem. Twoi boha­te­ro­wie zaj­mu­ją miej­sca w prze­ciw­nych naroż­ni­kach, napi­na­ją mię­śnie, trzy­ma­ją gar­dę. Jaka jest głów­na zasa­da poru­sza­nia się po tym kon­kret­nym rin­gu? Czy boha­te­ro­wie wal­czą fair?

Ali­cja Sawic­ka: Głów­ną zasa­dą gry mat­ki i syna jest zasa­da miło­ści — sil­nej, bez­wa­run­ko­wej, cza­sem po pro­stu instynk­tow­nej. I gdy ta zasa­da ma dzia­łać w sytu­acji kon­flik­tu, w któ­rej się zna­leź­li, ich odmien­nych prio­ry­te­tów (mat­ka chce za wszel­ką cenę ochro­nić syna, a ten odnieść suk­ces na rin­gu), wów­czas roz­po­czy­na się wal­ka, cicha wal­ka, któ­ra dzie­je się pod powierzch­nią zda­rzeń, wal­ka czu­ła, a zara­zem zawzię­ta. Nie roz­strzy­gam, czy boha­te­ro­wie wal­czą fair, raczej zosta­wiam czy­tel­ni­ko­wi prze­strzeń na tę odpo­wiedź.

Mię­dzy boha­te­ra­mi wyczu­wa się miłość, mimo że jest ona nie­wy­po­wie­dzia­na, jest ukry­ta w drob­nych gestach, w spo­so­bie, w jaki roz­ma­wia­ją. Nie prze­cho­dzą do ata­ku, tyl­ko jed­nak jest to gra uni­ków, taki bok­ser­ski taniec na szyb­kich ugię­tych nogach. Boją się podejść, by wypro­wa­dzić cios, cze­ka­ją na ruch prze­ciw­ni­ka.

Obo­je chcą wygrać, wymie­rzyć pre­cy­zyj­nie, ale coś ich w ostat­niej chwi­li powstrzy­mu­je, pięść tra­fia w powie­trze, zamiast ude­rzyć w oso­bę, któ­rą się kocha.

Czy wyma­ga­nie od mat­ki, by się nie bała o wła­sne dziec­ko, nie jest nokau­tem jesz­cze przed roz­po­czę­ciem wal­ki? Trud­no mi uwie­rzyć, że ona fak­tycz­nie się nie boi, raczej podej­rze­wam, że tyl­ko uda­je przed synem i przed sobą, że tak jest.

Tego chy­ba rze­czy­wi­ście nie da się roz­strzy­gnąć w kate­go­riach psy­cho­lo­gicz­ne­go praw­do­po­do­bień­stwa. Mnie rów­nież nie chce się w to wie­rzyć. Chcia­łam tu wpro­wa­dzić pew­ną nie­czy­tel­ność inten­cji, nie­pew­ność co do tego, co tak napraw­dę dzie­je się w gło­wie mat­ki. Daję czy­tel­ni­ko­wi jakąś infor­ma­cję, ale jest ona zbyt szcząt­ko­wa, by ten mógł jed­no­znacz­nie stwier­dzić: jest tak a tak. Podo­ba mi się trop, że oni przed sobą uda­ją, bo wpro­wa­dza to nowy poziom gry do ich histo­rii. Ale też rzecz może się mieć cał­kiem ina­czej.

Boha­te­ro­wie mają swój rytu­ał. Mat­ka cho­wa przed synem opo­ny, żeby nie mógł tre­no­wać, ale w koń­cu zawsze mu je odda­je. Ule­ga mu czy prze­ła­mu­je swój strach zawsze na nowo?

Nie wiem tego. Ale gdy­bym mia­ła się domy­ślać, inter­pre­to­wać dalej wła­sny tekst, to powo­łał­bym się na powta­rzal­ność gry, któ­ra zawsze jest nowa, a zara­zem zawsze taka sama, jest powtó­rze­niem tego same­go. Czy­li odpo­wie­dzia­ła­bym, że mat­ka za każ­dym razem prze­ła­mu­je swój strach na nowo, za każ­dym razem prze­cho­dzi przez to samo. Gdy­bym wie­rzy­ła w pie­kło, to było­by ono miej­scem, w któ­rym w kół­ko powta­rza się ta sama bole­sna sytu­acja — któ­ra dla każ­de­go z nas była­by tro­chę czymś innym.

Nar­ra­tor jest sędzią, ale nie roz­strzy­ga, kto wygrał. Trak­tu­jesz swo­ich boha­te­rów z jed­na­ko­wą tro­ską, a wręcz czu­ło­ścią. Ma się wra­że­nie, że przed wepchnię­ciem ich na ring, naj­pierw ich przy­tu­li­łaś, a póź­niej, w prze­rwach mię­dzy run­da­mi, cze­ka­łaś na oby­dwo­je z wodą, ręcz­ni­ka­mi i tre­ner­ski­mi sło­wa­mi otu­chy i wspar­cia, a nie hasła­mi zagrze­wa­ją­cy­mi do wal­ki. 

Dzię­ku­ję za tę reflek­sję. W pisa­niu, w ukła­da­niu zda­rzeń i lepie­niu boha­te­rów, szcze­gól­nie waż­ne jest dla mnie zawie­sze­nie osą­dza­nia. Jak­kol­wiek by to para­dok­sal­nie nie zabrzmia­ło, chcę dawać swo­im boha­te­rom wol­ność. Wyobra­żam to sobie tak, że kie­dy na nich nie patrzę, kie­dy się odwra­cam, oni mają dalej jakieś swo­je życie, film się nie skoń­czył, podej­mu­ją decy­zje, roz­ma­wia­ją, ich życie się zmie­nia, coś zysku­ją, coś tra­cą, popeł­nia­ją błę­dy, ale ja ani nie mam do tego dostę­pu, ani nie mogę na to wpły­wać. Sta­ram się, by nawet mi boha­te­ro­wie się wymy­ka­li, bym nie wie­dzia­ła o nich wszyst­kie­go. Jeże­li więc nie znam boha­te­rów w peł­ni, jeże­li nie mam peł­ne­go obraz­ka, to nie mam pra­wa wyda­wać o nich wyro­ków.

I dalej – mam nadzie­ję czy­nić czy­tel­ni­ka podob­nie bez­rad­nym. Raz, bo jestem głę­bo­ko prze­ko­na­na, że lepiej nie wie­dzieć, niż wie­dzieć, bo poczu­cie, że się wie, odkle­ja nas od rze­czy­wi­sto­ści, ogłu­pia, rodzi nie­spra­wie­dli­wość. A dwa, bo wyda­je mi się, że dzię­ki temu nie­do­mknię­ciu histo­ria będzie w czy­tel­ni­ku dłu­żej pra­co­wać i może nie zapo­mni o niej za szyb­ko.

Na koń­cu zawie­szasz opo­wia­da­nie w takim nie­roz­strzy­gnię­ciu, jak­byś chcia­ła oca­lić i mat­kę, i syna, żeby żad­ne z nich nie prze­gra­ło. Czy masz w sobie taką wyro­zu­mia­łość tak­że dla ludzi praw­dzi­wych, czy tyl­ko dla tych wymy­ślo­nych przez sie­bie?

Bywam rady­kal­na, bywam wyro­zu­mia­ła. Kie­dy kogoś osą­dzam, oce­niam, to potem sie­bie bar­dzo nie lubię. Kie­dy zawie­szam opi­nię, to cza­sem rodzi się we mnie poczu­cie krzyw­dy. Tak czy owak – pie­kło.

Na pew­no mam w sobie tole­ran­cję na błę­dy, nie­po­ro­zu­mie­nia, kon­flik­ty, o ile są zda­rze­nia­mi. To nam się tyl­ko przy­da­rzy­ło, nie jest esen­cjo­nal­nie z nami zwią­za­ne i teraz zaczy­na­my od nowa. Ale kie­dy ciąg takich przy­pad­ków zamie­nia się w regu­łę, sta­ję się bez­li­to­sna.

To jest bar­dzo kame­ral­na histo­ria. Cały czas jeste­śmy bli­sko boha­te­rów, tak bli­sko, że moż­na poczuć się jak intruz zakłó­ca­ją­cy intym­ne spo­tka­nie. Nie ma sze­ro­kich kadrów. Sku­piasz się na deta­lu: „trzy­ma­ła rogi kciu­kiem i pal­cem wska­zu­ją­cym, dwa rogi apasz­ki, trzy­ma­ła deli­kat­nie, samy­mi koń­ców­ka­mi pal­ców”, kope­rek łasko­czą­cy w nos, źdźbła tra­wy wcho­dzą­ce do oczu czy mokry mate­riał spód­ni­cy przy­kle­ja­ją­cy się do nóg. Jesteś wraż­li­wą na szcze­gół, uważ­ną nar­ra­tor­ką, opi­su­jesz dro­bia­zgi, któ­re dopie­ro zauwa­żo­ne, zatrzy­ma­ne i wycią­gnię­te na pierw­szy plan pięk­nie­ją, nabie­ra­ją ran­gi dzię­ki języ­ko­wi. Czy język wyni­ka z histo­rii, jest pochod­ną sytu­acji, boha­te­rów, czy jest two­im wewnętrz­nym gło­sem? Czy wła­śnie w ten spo­sób widzi i czu­je świat Ali­cja Sawic­ka?

W przy­pad­ku tego cyklu, do któ­re­go nale­ży opo­wia­da­nie „Zasa­dy poru­sza­nia się po rin­gu”, rze­czy­wi­ście może być tak, że język w pew­nym sen­sie wyni­ka, tyle że nie z histo­rii, ale z tego, jak te opo­wia­da­nia powsta­ją. Każ­de z nich jest histo­rią dopi­sa­ną do foto­gra­fii. Kie­dyś w anty­kwa­ria­cie tra­fi­łam na waliz­kę sta­rych zdjęć. Raczej nie pocho­dzi­ły od jed­nej oso­by. Raczej pocho­dzi­ły z rodzin­nych albu­mów róż­nych osób. Zawie­si­łam się nad nimi, kupi­łam te, któ­re do mnie gada­ły, któ­re mnie fra­po­wa­ły. Nie mogłam się od nich ode­rwać. A potem wpa­dłam na pomysł, żeby dopi­sać do nie­któ­rych z nich histo­rie – sta­ły się inspi­ra­cją. To czar­no-bia­łe foto­gra­fie pozba­wio­ne jakie­go­kol­wiek kon­tek­stu (cza­sem tyl­ko data lub imię na odwro­cie), za któ­ry­mi ukry­wa się histo­ria. W deta­lach, w spoj­rze­niach, gestach, przed­mio­tach – scho­wa­na za kra­wę­dzią foto­gra­fii.

Oglą­da­jąc taką wybra­ną foto­gra­fię, muszę być bar­dzo uważ­na, godzi­na­mi ją czy­tam, zanim zacznę pisać, odkła­dam, zosta­wiam, po jakimś cza­sie wra­cam i widzę na zdję­ciu coś cał­kiem nowe­go, co wcze­śniej prze­ga­pi­łam. I cho­ciaż nie było to z mojej stro­ny inten­cjo­nal­ne, to moż­li­we, że to o czym mówisz, wąskie kadry, zbli­że­nia, deta­le, że mogło się to wziąć z patrze­nia na foto­gra­fie, szu­ka­nia inspi­ra­cji, pod­po­wie­dzi, roz­wią­zy­wa­nia zaga­dek, co się za nimi kry­je.

Ale też mam poczu­cie, prze­czu­cie, że ten pro­ces, nie­spiesz­ny, bez dąże­nia do celu, wyni­ka­ją­cy z jakiejś potrze­by, spo­wo­do­wał, że spod moich wyobra­żeń o tym, czym jest moje pisa­nie, jak i o czym chcę pisać, wypły­nął czy wypra­co­wał się jakiś nowy, zaska­ku­ją­cy mnie język – któ­ry jest zara­zem spo­so­bem opi­sy­wa­nia rze­czy i spo­so­bem ich widze­nia. Pomi­jam oczy­wi­ście to, czy jest on inte­re­su­ją­cy i war­to­ścio­wy dla odbior­ców. Mam nadzie­ję, że cho­ciaż dla kil­ku osób tak.

Kie­dyś w ramach żar­tu wymy­śli­łam, że mogła­bym zara­biać patrze­niem na koty. Gdy­by ktoś za to pła­cił, była­bym w tym napraw­dę nie­zła. Na co dzień jeste­śmy raczej nie­chluj­ny­mi obser­wa­to­ra­mi. Kie­dy patrzy­my, to to, co widzi­my, jest uwa­run­ko­wa­ne przez spo­sób, w jaki dotych­czas, wcze­śniej to opi­sy­wa­li­śmy. Tak wie­le nam umy­ka, bo na widze­nie są nało­żo­ne oku­la­ry mówie­nia, myśle­nia, języ­ka, mowy. Weź coś, cokol­wiek, co znaj­du­je się teraz w two­im oto­cze­niu i spró­buj opi­sać to ina­czej. To nie musi być wca­le odkryw­cze, może być naiw­ne, ale spró­buj zna­leźć dla tego nowe sło­wa, zoba­czysz wte­dy, jak ta rzecz, zja­wi­sko zaczy­na się zmie­niać pod wpły­wem tej inten­cji.

Te opi­sa­ne przez cie­bie tak pięk­nie kadry mogły­by być two­imi zdję­cia­mi. Lubisz foto­gra­fo­wać. Two­je zdję­cia są podob­ne do two­jej pro­zy. 

Dzię­ku­ję, to bar­dzo miłe.

Ale, tak jak wspo­mnia­łaś wcze­śniej, to opo­wia­da­nie zosta­ło zain­spi­ro­wa­ne przez cudze zdję­cie zna­le­zio­ne w anty­kwa­ria­cie. Co przed­sta­wia­ło i dla­cze­go kupu­jesz sta­re zdję­cia obcych ludzi?

Na tym kon­kret­nym zdję­ciu jest kobie­ta w śred­nim wie­ku, sie­dzą­ca przy okrą­głym, nakry­tym ser­we­tą sto­le. Na sto­le stoi wazon z ger­be­ra­mi, chy­ba są to ger­be­ry. Nie jest to bukiet z kwia­ciar­ni, kwia­ty są po pro­stu wło­żo­ne do wazo­nu, jak­by zebra­ła je w swo­im ogro­dzie i posta­wi­ła na sto­le, żeby w poko­ju było ład­niej. Kobie­ta sie­dzi na krze­śle, krze­sło jest tro­chę odsu­nię­te od sto­łu w taki spo­sób, że ona pochy­la się nad bla­tem w jakimś intry­gu­ją­cym mnie pół­ru­chu. Kobie­ta je zupę, jest przed nią talerz, ona trzy­ma łyż­kę i na pierw­szy rzut oka wyglą­da, jak­by mia­ła wła­śnie nabrać zupy i skie­ro­wać łyż­kę do ust. Ale coś ją zatrzy­ma­ło, zamy­śli­ła się lub zmar­twi­ła i tyl­ko patrzy w dół, zato­pio­na w myślach. Jeże­li dobrze pamię­tam, to wymy­śla­nie tej histo­rii zaczę­ło się u mnie od pyta­nia: kto zro­bił to zdję­cie?

Kupi­łam te foto­gra­fie, bo kie­dy je oglą­da­łam w anty­kwa­ria­cie, poczu­łam smu­tek. Nie dość, że ludzie na nich przed­sta­wie­ni już nie żyją, nie dość, że naj­pew­niej zosta­li już zapo­mnia­ni, to jesz­cze ktoś pozbył się ich zdjęć. One do kogoś nale­ża­ły, te zdję­cia, były czę­ścią rodzin­nych histo­rii, wspo­mnień, pamiąt­ką – ale zosta­ły sprze­da­ne, odda­ne, porzu­co­ne. Pomy­śla­łam wte­dy, że to jest tak, jak­by te oso­by ze zdjęć umar­ły po raz dru­gi. Moty­wu­je mnie więc potrze­ba zacho­wa­nia pamię­ci o tych ludziach, jest to podwój­ny gest: naj­pierw przez samo kupie­nie foto­gra­fii (teraz nale­żą do mnie, teraz ja będę o nich pamię­tać, bo chcia­ła­bym, aby i o mnie ktoś pamię­tał), a potem przez opo­wie­dze­nie histo­rii o tych ludziach – nawet jeże­li są to histo­rie zmy­ślo­ne, nie­praw­dzi­we. Dopi­su­ję histo­rię do foto­gra­fii, two­rzę ją od nowa. Oso­ba ze zdję­cia jest od tego momen­tu boha­te­rem, a foto­gra­fia zle­wa się z opo­wia­da­niem do tego stop­nia, że teraz nie potra­fi­ła­bym już ich od sie­bie oddzie­lić.

Kie­dy patrzę więc na zdję­cie kobie­ty jedzą­cej zupę, widzę zatro­ska­ną mat­kę mło­de­go bok­se­ra. Myślę o jej życiu, wspo­mi­nam jej losy i cza­sem zasta­na­wiam się, jak poto­czy­ło się dalej jej życie. Czy ode­bra­ła tele­fon? A jeże­li tak, to co usły­sza­ła?

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry – pań­stwo­we­go fun­du­szu celo­we­go

O autorach i autorkach

Alicja Sawicka

Urodziła się w 1981 roku w Szczecinie. Obroniła doktorat w Instytucie Filozofii UW. Autorka publikacji z zakresu teorii sztuki w pismach i antologiach. Pracuje w sektorach non-profit i prywatnym w zakresie sztuki i kultury. Przez kilkanaście lat pełniła funkcję dyrektor programowej Festiwalu Fama w Świnoujściu. Menadżer programowa m.in. Festiwalu im. Zygmunta Haupta w Gorlicach oraz Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym. Współpracuje z warszawską Szkołą Impro, której jest absolwentką. Brała udział w warsztatach prozatorskich Wydawnictwa Czarne. Zrealizowała kilka odcinków podcastu dla Tok FM, w których czytała autorskie opowiadania („Gdy pytasz, co u mnie słychać”). Mieszka na Grochowie w Warszawie.  

Barbara  Frączyk

Urodzona w 1981 r. Z wykształcenia nauczycielka plastyki, ale od lat pracuje w reklamie jako art directorka. Interesuje się typografią i kaligrafią, tworzy kartki i plakaty z brzydkimi wyrazami. W internecie publikowała rysunkowe perypetie antybohatera Człowieka Rany. Mieszka w Żyrardowie.

Powiązania

Rozmowy na koniec: odcinek 2 Nowe głosy z Polski: proza

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Dru­gi odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27.

Więcej

Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Czy­ta­nie z książ­ki Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2021 z udzia­łem Iwo­ny Bas­sy, Alek­san­dry Byr­skiej, Bar­ba­ry Frą­czyk, Bar­to­sza Hory­zy, Zofii Kil­jań­skiej, Szy­mo­na Kowal­skie­go, Mir­ka Kuli­sza, Patry­ka Kul­py, Patric­ka Leftwi­cha, Oli Lewan­dow­skiej, Mar­ty Lipo­wicz i Ali­cji Sawic­kiej w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Hubert Zelmer.

Więcej

Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021 (proza)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2021, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 3 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Zamiast przybliżać, wznosimy kolejne okopy

debaty / ankiety i podsumowania Alicja Sawicka

Odpo­wie­dzi Ali­cji Sawic­kiej na pyta­nia Tade­usza Sław­ka w „Kwe­stio­na­riu­szu 2022”.

Więcej

Zasady poruszania się po ringu

utwory / premiera w sieci z Połowu Alicja Sawicka

Pre­mie­ro­wa pro­za Ali­cji Sawic­kiej Zasa­dy poru­sza­nia się po rin­gu. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Manifestowi wystarczy dziesięć punktów

recenzje / KOMENTARZE Alicja Sawicka

Autor­ski komen­tarz Ali­cji Sawic­kiej, lau­re­at­ki pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Małe kuku

recenzje / KOMENTARZE Barbara Frączyk

Autor­ski komen­tarz Bar­ba­ry Frą­czyk, lau­re­at­ki pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Szczęśliwe historie są nudne

wywiady / o pisaniu Barbara Frączyk Mirek Kulisz

Roz­mo­wa Mir­ka Kuli­szaz Bar­ba­rą Frą­czyk lau­re­at­ką pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Wycieczki i małe opętania

wywiady / o pisaniu Alicja Sawicka Mirek Kulisz

Roz­mo­wa Ali­cji Sawic­kiej z Mir­kiem Kuli­szem, lau­re­atem pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Opowiadanie o starych kobietach

utwory / premiery w sieci Alicja Sawicka

Opo­wia­da­nie Ali­cji Sawic­kiej Opo­wia­da­nie o sta­rych kobie­tach nagro­dzo­ne w kon­kur­sie „Wier­sze i opo­wia­da­nia doraź­ne 2021”.

Więcej

Przeciwstawienie kobiety i mężczyzny

wywiady / o pisaniu Alicja Sawicka Olivia Panufnik

Roz­mo­wa Oli­vii Panuf­nik z Ali­cją Sawic­ką, lau­re­at­ką kon­kur­su „Wier­sze i opo­wia­da­nia doraź­ne 2021”.

Więcej

Długo po zakończeniu

recenzje / IMPRESJE Adam Kaczanowski

Impre­sja Ada­ma Kacza­now­skie­go na temat pro­zy Ali­cji Sawic­kiej, lau­re­at­ki pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej

Smutny i zachwycony

recenzje / ESEJE Adam Kaczanowski

Impre­sja Ada­ma Kacza­now­skie­go na temat pro­zy Bar­ba­ry Frą­czyk, lau­re­at­ki pro­jek­tu „Połów. Pro­za­tor­skie debiu­ty 2021”.

Więcej