wywiady / o książce

Stany wyjściowe

Joanna Roszak

Michał Domagalski

Rozmowa Michała Domagalskiego z Joanną Roszak, towarzysząca wydaniu książki ploso Joanny Roszak, która ukazała się w Biurze Literackim 13 kwietnia 2020 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Michał Doma­gal­ski: Asiu, zaczy­na­my roz­mo­wę 8 mar­ca. Czy ten dzień ma dla cie­bie jakieś szcze­gól­ne zna­cze­nie?

Joan­na Roszak: Nie ma naj­mniej­sze­go. Ale już spra­wy kobiet mają klu­czo­we zna­cze­nie – tak­że jako temat wier­szy (plo­so to w jakiejś mie­rze książ­ka o bra­ku dzie­ci). Zna­cze­nie ma dla mnie tak­że świa­do­mość korzy­sta­nia z osią­gnięć wie­lu kobiet, rów­nież tych, o któ­rych się nie pisze w pod­ręcz­ni­kach szkol­nych: Rosy Parks (pra­cu­ję wła­śnie nad ksią­żecz­ką dla dzie­ci o tej mat­ce ruchów wol­no­ścio­wych), Glad­dys Muir, zało­ży­ciel­ki pierw­szych stu­diów poko­jo­wych, Rahel Varn­ha­gen. Fun­da­men­tem ich dzia­łań – jak i tego obli­cza ruchu kobie­ce­go, któ­ry jest mi bli­ski – jest głów­nie wyeli­mi­no­wa­nie prze­mo­cy i opre­sji. W peł­ni zga­dzam się z Catią Ceci­lią Con­for­ti­ni, któ­ra w arty­ku­le „Femi­nist Con­tri­bu­tions and Chal­len­ges to Peace Stu­dies” pod­kre­śla­ła, że: „Obser­wu­jąc wszyst­kie for­my prze­mo­cy w ich kon­ti­nu­um, femi­nist­ki trans­for­mu­ją rozu­mie­nie poko­ju. Co wię­cej, femi­nizm sta­wia kobie­ty w cen­trum stu­diów nad poko­jem przez czy­nie­nie ich widzial­ny­mi aktor­ka­mi zarów­no prze­strze­ni poko­ju, jak i kon­flik­tu. A wresz­cie, femi­nizm pozwa­la wyobra­żać sobie poko­jo­wą przy­szłość, któ­ra bie­rze pod uwa­gę kobie­ty i inne mar­gi­na­li­zo­wa­ne oso­by”. Sio­strzeń­stwo z moją sio­strą, kibi­co­wa­nie jej cór­kom, kon­takt z moimi uczen­ni­ca­mi, szcze­gól­nie w kla­sie wycho­waw­czej – to ma zna­cze­nie. Codzien­nie.

A czy w poezji kobie­ty współ­cze­śnie zaj­mu­ją waż­ne miej­sce?

Tu trze­ba by badań wśród czy­tel­ni­ków i czy­tel­ni­czek. Na mojej pół­ce zaj­mu­ją waż­ne miej­sce Inger Chri­sten­sen, Mary Oli­ver, Jane Hir­sh­field, Wisła­wa Szym­bor­ska – nie­zmien­nie, Zuzan­na Gin­czan­ka.

I ty, i ja uczy­my języ­ka pol­skie­go. W samym spi­sie lek­tur w szko­le pod­sta­wo­wej nie­wie­le jest miej­sca na lite­ra­tu­rę współ­cze­sną. Na liry­kę współ­cze­sną już w ogó­le. W szko­le śred­niej nie jest spe­cjal­nie lepiej. Czy fak­tycz­nie nie war­to czy­tać współ­cze­snych twór­ców?

War­to, war­to. Dla­te­go reali­zu­ję pro­gram autor­ski dla kla­sy wycho­waw­czej o tytu­le Poezja s‑pokoju, któ­ry ma na celu pogłę­bie­nie edu­ka­cji poko­jo­wej i poetyc­kiej mło­dzie­ży. Czy­ta­my Cum­ming­sa, Gin­czan­kę, ulu­bio­ne wier­sze: Rezni­kof­fa [Moje myśli przy­po­mi­na­ją teraz sta­ro­he­braj­ski], Jane Hir­sh­field, Szym­bor­skiej, Mary Oli­ver, Kry­nic­kie­go, Rumie­go, Tagore’a, Chri­sten­sen, Trans­tröme­ra, Miło­sza. Tu może zamknę wyli­czan­kę, choć to dopie­ro jej począ­tek. Cza­sem kse­ru­ję im tek­sty z moje­go zeszy­tu, prze­pi­sa­ne ręcz­nie.

Widzia­łeś poświę­co­ny fiń­skim szko­łom doku­ment Micha­ela Moore’a? Poza wypo­wie­dzią mate­ma­ty­ka dekla­ru­ją­ce­go, że przede wszyst­kim chciał­by nauczyć mło­dych ludzi, jak być szczę­śli­wy­mi, wie­lu pol­skich nauczy­cie­li / wie­le nauczy­cie­lek mógł­by zadzi­wić wyraz nie­do­wie­rza­nia na twa­rzy tam­tej­szej ówcze­snej mini­ster edu­ka­cji, Kri­sty Kiu­ru, sły­szą­cej o ogra­ni­cze­niu lub wyeli­mi­no­wa­niu w ame­ry­kań­skich szko­łach zajęć o poezji.

Józef Cze­cho­wicz, uczą­cy we Wło­dzi­mie­rzu Wołyń­skim, kry­ty­ko­wał brak poezji w pro­gra­mie. Dziś nie miał­by pra­wa utyskiwać.Ale to jed­na stro­na meda­lu. Dru­ga jest taka: w 2015 roku w arku­szu matu­ral­nym na pozio­mie pod­sta­wo­wym zda­ją­cy zasta­li tekst poetyc­ki Eli­za­beth Bishop „Ta jed­na sztu­ka”. Jeśli mło­dzież nie widzia­ła fil­mu mają­ce­go pre­mie­rę rok wcze­śniej, Motyl: Still Ali­ce, zetknę­ła się – być może – po raz pierw­szy z poet­ką XX-wiecz­ną spo­za Pol­ski. Nie wystar­cza to, co zakła­da pod­sta­wa pro­gra­mo­wa, by mieć poczu­cie, że kształ­ci­my na pro­fi­lach praw­dzi­wie huma­ni­stycz­nych. Ja mam przy­naj­mniej pew­ność, że lek­cje zdej­mą z poezji odium dziw­no­ści oraz nie­do­stęp­no­ści. Jesz­cze o jed­nym chęt­nie wspo­mnę. Że nie­wiel­ki pro­cent pol­skich matu­rzy­stów wybie­ra na egza­mi­nie temat zwią­za­ny z inter­pre­ta­cją wier­sza – wie każ­dy spraw­dza­ją­cy matu­ry. Skie­ro­wa­łam do Okrę­go­wej Komi­sji Egza­mi­na­cyj­nej w Pozna­niu proś­bę o udo­stęp­nie­nie mi nie­pu­bli­ko­wa­nych dotąd danych – w ostat­nim roku szkol­nym w woje­wódz­twie wiel­ko­pol­skim na pozio­mie pod­sta­wo­wym egza­mi­nu z języ­ka pol­skie­go temat dru­gi – inter­pre­ta­cję wier­sza – wybra­ło zale­d­wie 7,97 % piszą­cych, zaś na pozio­mie roz­sze­rzo­nym – 25,69 %.

Zdradź – daj­my na to – dwa swo­je paten­ty na pra­cę z poezją w szko­le.

Jesie­nią budo­wa­li­śmy poetyc­ką mapę Euro­py. Reali­zu­jąc to ćwi­cze­nie zaty­tu­ło­wa­ne Anto­nów­ki ist­nie­ją. Zaczy­na­jąc od Danii…, inte­re­so­wa­li­śmy się tym, jakie wier­sze czy­ta­ją uczen­ni­ce i ucznio­wie innych euro­pej­skich kra­jów. Wyci­na­my kształt kra­ju, wybie­ra­my poet­kę lub poetę, zamiesz­cza­my cytat, szki­cu­je­my por­tret.

Koro­na­wi­rus prze­rwał nam pra­cę nad pogo­to­wiem poetyc­kim Dla sil­nych ludzi na sła­be godzi­ny. Mło­dzież zdia­gno­zo­wa­ła naj­waż­niej­sze pola defi­cy­to­we ludzi w ich wie­ku (np. kom­plek­sy, zły dzień, wyklu­cze­nie, samot­ność, czar­ne myśli, brak moty­wa­cji, brak wia­ry we wła­sne moż­li­wo­ści, brak cza­su na odpo­czy­nek, zmę­cze­nie, kłót­nia z kimś bli­skim, śmierć bli­skie­go czło­wie­ka lub zwie­rzę­cia, kry­ty­ka, nie­spra­wie­dli­wość, złe rela­cje z rodzi­ca­mi, pro­ble­my w domu, zła­ma­ne ser­ce). Krok dru­gi to szu­ka­nie wier­szy mogą­cych przy­nieść w tych obsza­rach pocie­sze­nie. Póź­niej je powie­li­my i zbu­du­je­my taką poetyc­ką aptecz­kę.

Zasta­na­wiam się, czy to, o czym roz­ma­wia­my, rzu­tu­je jakoś na twój nowy tom. Mało w nim tego, co wie­lu trak­tu­je jako współ­cze­sność. Wię­cej tutaj natu­ry. To twój świat? Czy to może zamie­rzo­ny sprze­ciw? Pró­ba świa­do­me­go nie­wpi­sa­nia się w agre­syw­ną tech­no­lo­gicz­ną współ­cze­sność?

Tech­no­lo­gicz­na współ­cze­sność jest też moją współ­cze­sno­ścią. Ale dbam o balans. O to, by kie­ro­wać uwa­gę wła­śnie na natu­rę, a póź­niej tę uwa­gę do niej przy­wią­zy­wać. Spa­ce­ru­ję w lesie i za każ­dym razem doświad­czam tego, że cho­dze­nie „odda­je naszą duszę cia­łu” (Chri­sto­phe André). Kon­tem­pla­cja zamiast eks­plo­ra­cji. Zapusz­cze­nie się w las idzie w parze z zapusz­cze­niem się w swo­je życie wewnętrz­ne. Idąc brze­giem lasu, jezio­ra, idzie­my też brze­giem sie­bie. Moż­na też spa­ce­ro­wać z całych sił, żeby coś zna­leźć albo się cze­goś pozbyć, rumi­na­cji, natręt­nych myśli.

Gdy się spo­ty­ka­my – prze­waż­nie jed­nak w prze­strze­ni miej­skiej – czę­ściej pole­casz mi seria­le i fil­my, niż pro­po­nu­jesz wypad na łono natu­ry. Dla­cze­go w plo­so nie prze­czy­ta­my o tej mie­szan­ce popkul­tu­ry i duże­go mia­sta?

Kole­go, dwa lata temu wędro­wa­łam przez nie­oświe­tlo­ny las koło pół­no­cy, w Pusz­czy­ko­wie, na szczę­ście w towa­rzy­stwie, i wierz mi, że wyszłam dale­ko poza swo­ją stre­fę kom­for­tu. Gdy spo­ty­ka­my się jesie­nią po pra­cy, w lesie stra­szy król olch, a nad jezio­rem Rusał­ka – no, wła­śnie rusał­ka. Ale plo­so to rze­czy­wi­ście prze­strzeń medy­ta­cji, poza­tek­sto­we­go prze­ni­ka­nia się poezji i pro­zy, mia­sta i wsi, Pozna­nia i Lubelsz­czy­zny.

Cze­go czło­wiek żyją­cy w XXI wie­ku może nauczyć się od natu­ry? Czy aby na pew­no ją jesz­cze rozu­mie?

Hil­da Con­kling jako dzie­wię­cio­lat­ka napi­sa­ła wiersz do „mamy z lesz­czy­no­wy­mi ocza­mi”, o wło­sach koron­ko­wych jak sieć. Natu­ra jest sta­nem wyj­ścio­wym. Wie­le bli­skich mi osób doce­nia pięk­no przy­ro­dy i z niej, przede wszyst­kim z niej, czer­pie siłę do roz­cią­ga­nia się w tym, co nie jest tak upo­rząd­ko­wa­ne, jak ona. Szko­da mi ludzi, któ­rzy prze­miesz­cza­ją się po świe­cie natu­ry jak po nud­nym muzeum, zaję­ci tym, co nie pozwa­la im na dostęp. Tom plo­so powsta­wa­ło bli­sko lasu i wody albo w poczu­ciu nie­bez­piecz­ne­go odda­le­nia od nich, to zna­czy w odda­le­niu od poko­ju, spo­ko­ju. Tytu­ło­we sło­wo pierw­szy raz usły­sza­łam, gdy pły­nę­li­śmy kaja­kiem po Krznie. Tu żere­mia bobrów, tam miej­sce, gdzie raz po raz je widzia­no, gdzie indziej plo­so. Po moim oży­wie­niu mój dostar­czy­ciel socjo­lek­tu kaja­ko­we­go miał poczu­cie, co jest gra­ne. „Już to bie­rzesz do wier­sza?”. Flau­bert napi­sał w liście: „Żeby jakaś rzecz wyda­ła się inte­re­su­ją­ca, wystar­czy dłu­go na nią patrzeć”. Tego może nauczyć natu­ra.

Czy­ta­łem plo­so, myśląc o tej roz­mo­wie. W trak­cie lek­tu­ry odnio­słem wra­że­nie, że nie patrzysz na współ­cze­sne mody. To zro­dzi­ło pyta­nie o szko­ły czy też gru­py poetyc­kie. Czy poet­ka ich potrze­bu­je?

Potrze­bu­ję cza­sem poroz­ma­wiać o poezji jako czę­ści życia, np. z poetą Doma­gal­skim. O szko­łach wte­dy też roz­ma­wia­my, ale jed­nak nie o tych poetyc­kich, przy­znasz.

Asiu, chy­ba nikt obec­nie nie wie­rzy, że poezja może jesz­cze oca­lać naro­dy. Ale jed­nak po coś się pisze wier­sze. Pisze i publi­ku­je. Po co?

Nic mi nie dało poczu­cia spo­ko­ju po śmier­ci bab­ci tyl­ko pisa­nie, nawet nie wier­sza. Poezja nie­któ­rych oca­la. Bo pisa­nie jest jed­nak prze­ciw­sta­wia­niem się roz­pa­do­wi, pisa­nie skła­da, łago­dzi, jesz­cze pozwa­la się jakoś roz­wi­jać, mimo nasze­go codzien­ne­go zwi­ja­nia się.

To tłu­ma­czy pisa­nie. Ale po co dru­ko­wać? Dla­cze­go upu­blicz­niasz plo­so?

Gdy­bym ci powie­dzia­ła, że liczę na to, że ktoś się w tych wier­szach odnaj­dzie, więc nie chcę ich trzy­mać dla sie­bie – to nie dość, że brzmia­ło­by nie­zno­śnie egzal­to­wa­nie, to jesz­cze nie było­by praw­dą. Choć, oczy­wi­ście, ucie­szę się, jeśli choć jed­na oso­ba znaj­dzie w nich spo­kój. Albo cokol­wiek inne­go, co war­to­ścio­we. Spę­dzi­łam ostat­nio wie­le godzin nad otwie­ra­niem szu­flad w szaf­kach bab­ci, byłam złak­nio­na tych oso­bi­stych przed­mio­tów. Guzi­ki, pomad­ki, oku­la­ry – one wszyst­kie były waż­ne. Ale naj­waż­niej­sze jej zapi­ski. Głów­nie spi­sy tele­fo­nów, adre­sów, prze­pi­sy kuchen­ne. Rza­dziej inne drob­ne notat­ki w kalen­da­rzach. Adno­ta­cje na zdję­ciach. Dedy­ka­cja z cza­su woj­ny od Maria­na, „dla pozna­nian­ki, z któ­rą spę­dził miłe chwi­le na obczyź­nie”. Zastrze­li­li go tam, w Puła­wach. Wiersz był­by w tej gra­da­cji jesz­cze wyżej. Ale bab­cia wier­szy nie pisa­ła. Kie­dy wiersz sta­je się przed­mio­tem, ma jakieś dodat­ko­we zna­cze­nie. Wie­le nota­tek mi prze­pa­da. Swo­je szcząt­ko­we dzien­ni­ki wyrzu­cam po kil­ku latach, póź­niej tego żału­ję. A wier­sze zosta­ją. Więc dzien­ni­ka z zapi­skiem – wte­dy po angiel­sku, w ramach ćwi­czeń języ­ko­wych – już nie ma. Ale wier­sza o tym dniu, kie­dy pły­nę­li­śmy Krzną, przy­glą­da­li­śmy się żere­miom, kie­dy zoba­czy­łam plo­so i pozna­łam sło­wo, dzień, gdy z brze­gu przy­pa­try­wa­ły się nam kro­wy i śpie­wa­łam głu­pie pio­sen­ki – tego nie wyrzu­cę.

O autorach i autorkach

Joanna Roszak

Urodziła się w 1981 roku. Poetka, badaczka. Pracuje jako profesor w Instytucie Slawistyki Polskiej Akademii Nauk oraz jako nauczycielka języka polskiego w jednej z poznańskich szkół. Współfundatorka i wiceprezeska Fundacji Józefa Rotblata. Ostatnio wydała: Miejsce i imię. Poeci niemieckojęzyczni żydowskiego pochodzenia, Słyszysz? Synagoga. Wychodząc spod poznańskiej synagogi przy Wronieckiej oraz Żuraw z origami. Opowieść o Józefie Rotblacie. Redaktorka wielu książek zbiorowych (poświęconych m.in. Ingeborg Bachmann, Paulowi Celanowi czy Fernandowi Pessoi). Autorka tomów poetyckich: lele, wewe, tego dnia. W Biurze Literackim opublikowała zbiory wierszy: przyszli niedokonani (2018) oraz ploso (2020), a dekadę temu – złożoną z wywiadów (m.in. z Edwardem Balcerzanem, Stanem Borysem, Krystyną Miłobędzką i Andrzejem Falkiewiczem, Ewą Sułkowską-Bierezin, Janem Stolarczykiem, Marianem Grześczakiem) – książkę W cztery strony naraz. Portrety Tymoteusza Karpowicza. Redagowała także tom esejów Tymoteusza Karpowicza, który ukazał się w 2019 roku we Wrocławiu.

Michał Domagalski

Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota  w latach 2015-2016. Debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015, w 2018 roku ukazała się jego pierwsza książka poetycka - Poza sezonem. Mieszka w Poznaniu.

Powiązania