wywiady / o książce

Tłumaczenie opowiadań to sport wyczynowy

Anna Sawicka

Juliusz Pielichowski

Rozmowa Juliusza Pielichowskiego z Anną Sawicką, towarzysząca wydaniu książki Kroniki ukrytej prawdy Pere Caldersa, w tłumaczeniu Anny Sawickiej, wydanej w Biurze Literackim 15 lipca 2019 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Juliusz Pie­li­chow­ski: Na Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere Cal­der­sa przy­szło nam cze­kać dość dłu­go, mimo że nale­żą one do kano­nu lite­ra­tu­ry euro­pej­skiej; choć może nale­ża­ło­by już na wstę­pie pod­kre­ślić, że jest to ta część kano­nu, któ­ra – jak tytu­ło­wa praw­da – pozo­sta­je wciąż do pew­ne­go stop­nia ukry­ta. Zanim poroz­ma­wia­my o samej książ­ce, chciał­bym zapy­tać o postać Cal­der­sa, któ­ry dziś uzna­wa­ny jest za jed­ne­go z naj­wy­bit­niej­szych pisa­rzy kata­loń­skich. Jego bio­gra­fia w dużej mie­rze była cha­rak­te­ry­stycz­na dla poko­le­nia, któ­re­go był czę­ścią. Kim był Pere Cal­ders?

Anna Sawic­ka: Pere Cal­ders był gra­fi­kiem. I dzien­ni­ka­rzem. Wydaw­cą. Emi­gran­tem. Był niskim, ruchli­wym, uśmiech­nię­tym, wiecz­nym chłop­cem w oku­la­rach, któ­re­go żywio­łem było snu­cie opo­wie­ści. Uro­dził się w roku kata­stro­fy Tita­ni­ca i tak już zosta­ło, że mniej­sze lub więk­sze kata­stro­fy były nie­od­łącz­ny­mi towa­rzysz­ka­mi jego życia. Pisał nie­ustan­nie, rzec by moż­na – kom­pul­syw­nie, choć naj­czę­ściej do szu­fla­dy. O jego wiel­kiej popu­lar­no­ści zde­cy­do­wał przy­pa­dek. W 1978 roku teatr Dagoll Dagom wysta­wił sztu­kę Anta­via­na(a wysta­wiał ją wie­lo­krot­nie, w róż­nych miej­scach i w róż­nych języ­kach), na kan­wie jego opo­wia­dań, i dopie­ro wte­dy czy­tel­ni­cy przy­po­mnie­li sobie o auto­rze i się­gnę­li po jego twór­czość. Rów­nież reak­cja śro­do­wi­ska lite­rac­kie­go na Cal­der­sa nie zawsze była przy­chyl­na. Obec­nie uwa­ża­ny jest za kla­sy­ka dwu­dzie­sto­wiecz­nej lite­ra­tu­ry kata­loń­skiej, ale na dro­dze do sła­wy napo­tkał nie­jed­ną prze­szko­dę. Pro­za­ik, któ­ry rzad­ko publi­ku­je książ­ki, czę­ściej opo­wia­da­nia w pra­sie, może przejść nie­zau­wa­żo­ny. Autor piszą­cy opo­wia­da­nia abs­trak­cyj­ne, któ­rych atu­tem jest siła wyobraź­ni, siłą rze­czy musiał się nara­zić kry­ty­kom w okre­sie, kie­dy od pisa­rzy ocze­ki­wa­no roz­ra­chun­ko­we­go reali­zmu. Kie­dy oskar­ża­no go o eska­pizm, ape­lo­wał, by nie przy­pi­sy­wać lite­ra­tu­rze zadań wła­ści­wych pra­sie. Pole­mi­zo­wał, bro­nił swo­ich racji. W arty­ku­le Odkry­wa­nie odkry­tych wyspwołał: doma­gam się cał­ko­wi­tej wol­no­ści dla wyobraź­ni! Pew­nie dla­te­go Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy, choć zosta­ły nagro­dzo­ne, szyb­ko popa­dły w zapo­mnie­nie. Do czasu.Wkrótce doce­ni­ło go hip­pi­sow­sko-anar­chi­stycz­ne poko­le­nie mło­dych gniew­nych.

I nastą­pił rene­sans twór­czo­ści po czę­ści zapo­mnia­ne­go auto­ra. Jak już Pani wspo­mnia­ła,Kro­ni­ki ukry­tej praw­dyto zbiór opo­wia­dań. Wyda­je się, że wła­śnie krót­ka for­ma opo­wia­da­nia była Cal­der­so­wi naj­bliż­sza, to w niej się speł­niał. Powiedz­my tro­chę o świe­cie przed­sta­wio­nym Kro­nik. Wie­lu kry­ty­ków, w swo­ich pró­bach uchwy­ce­nia feno­me­nu tego pisar­stwa, odwo­łu­je się do reali­zmu magicz­ne­go – czy zga­dza się Pani z tego rodza­ju przy­po­rząd­ko­wa­niem? Na ile Cal­ders wpi­su­je się w zasta­ne ramy lite­rac­kie, a na ile je prze­kra­cza?

Dale­ki od reali­zmu, Cal­ders jest jed­nak uważ­nym obser­wa­to­rem, wyczu­lo­nym na wszel­kie prze­ja­wy non­sen­su w zru­ty­ni­zo­wa­nym świe­cie codzien­nym, w któ­rym pozor­nie nie ma miej­sca na nie­zwy­kłość. Pisarz osią­ga efekt rze­czy­wi­sto­ści magicz­nej dzię­ki zawie­sze­niu dwu­war­to­ścio­wej logi­ki. Cal­ders szyb­ko odkrył, że życie codzien­ne może mieć magicz­ny wymiar, w któ­rym obo­wią­zu­je spe­cy­ficz­na logi­ka nie­zwy­kło­ści. Wystar­czy tyl­ko tro­chę pod­re­tu­szo­wać zwy­kłych, prze­cięt­nych ludzi i na chwi­lę zakłó­cić ich ruty­nę, aby ujaw­ni­li skłon­ność do absur­dal­nych zacho­wań. W reali­stycz­nie przed­sta­wio­nych oko­licz­no­ściach poja­wia się nagle coś nie­ocze­ki­wa­ne­go, co sta­no­wi wyzwa­nie dla boha­te­rów; muszą jakoś zare­ago­wać, odna­leźć się w nowej dla sie­bie sytu­acji. Cal­ders poka­zu­je małe tra­ge­die dnia codzien­ne­go poprzez posta­ci tro­chę naiw­ne, pro­sto­dusz­ne, oszo­ło­mio­ne ruty­ną życia codzien­ne­go, któ­ra zabi­ja w nich spon­ta­nicz­ność. Boha­te­ro­wie jego opo­wia­dań są bier­ni i przy­zwy­cza­je­ni do prze­cięt­no­ści. Przy­ję­li zasa­dy, któ­rych do koń­ca nie rozu­mie­ją, a przez to sta­ją się bez­rad­ni i śmiesz­ni, gdy świat zewnętrz­ny czym­kol­wiek ich zasko­czy.

Muszę przy­znać, że nie­zwy­kle intry­gu­je mnie u Cal­der­sa wła­śnie ta logi­ka nie­zwy­kło­ści, któ­rej ziar­na kieł­ku­ją we wspo­mnia­nej przez Panią codzien­no­ści i prze­cięt­no­ści, „zasia­ne” – jeśli moż­na tak powie­dzieć – czę­sto nie­omal nie­zau­wa­żal­nie. Boha­te­ro­wie tych opo­wia­dań żyją w świe­cie, któ­ry na każ­dym kro­ku ich zaska­ku­je, uka­zu­jąc swo­je bar­dzo tajem­ni­cze, nie­ja­sne obli­cze. Czy nie jest tak, że swo­iste odre­al­nie­nie peł­ni u Cal­der­sa nie tyle – a przy­naj­mniej: nie tyl­ko – rolę „chwy­tu” lite­rac­kie­go, ale jest przede wszyst­kim wyni­kiem pew­nej cha­rak­te­ry­stycz­nej dla nie­go wizji świa­ta, w któ­rym nic nie jest – a na pew­no nie jest wyłącz­nie– tym, czym się wyda­je?

Świet­nie Pan to ujął. Praw­da, że może zafa­scy­no­wać ta cal­der­so­wa wizja świa­ta? Czy to jest „odre­al­nie­nie”? Tak, do pew­ne­go stop­nia. Teraz kry­ty­cy zaczę­li nazy­wać stra­te­gię Cal­der­sa „reali­zmem wzbo­ga­co­nym”, w odróż­nie­niu od reali­zmu magicz­ne­go. Realizm wzbo­ga­co­ny paro­diu­je gatun­ki, któ­ry­mi się inspi­ru­je. Pozwa­la oglą­dać świat od pod­szew­ki, z dru­giej stro­ny, a przy oka­zji ujaw­nia stra­te­gie autor­skie. Nie tyl­ko pozwa­la dostrzec dru­gie dno rze­czy­wi­sto­ści, ale rów­nież rzu­ca świa­tło na pod­miot patrzą­cy.

Nie­zwy­kle istot­ną rolę w świe­cie opo­wia­dań Cal­der­sa odgry­wa tak­że humor, nie­rzad­ko zresz­tą zabar­wio­ny na czar­no. War­to w tym miej­scu dodać, że nie cała twór­czość Cal­der­sa jest nim prze­siąk­nię­ta do tego stop­nia, co Kro­ni­ki, zwłasz­cza wcze­sne tek­sty, opi­su­ją­ce doświad­cze­nie woj­ny domo­wej w Hisz­pa­nii. Czy zgo­dzi­ła­by się Pani z tezą, że humor – czy iro­nia – z cza­sem sta­ła się dla Cal­der­sa pew­ną zasad­ni­czą stra­te­gią nie tyl­ko lite­rac­ką, ale i poznaw­czą, przy pomo­cy któ­rej opi­sy­wał on rze­czy­wi­stość?

Ma Pan na myśli zbiór pisa­nych na gorą­co repor­ta­ży Uni­tats de xoc(Jed­nost­ki bojo­we, 1938). Ale w Kro­ni­kach ukry­tej praw­dydoświad­cze­nie woj­ny domo­wej zosta­ło już­prze­pusz­czo­ne przez filtr iro­nii, na przy­kład w opo­wia­da­niu Histo­ria natu­ral­na: „Kie­dyś, nie pamię­tam już dokład­nie, z jakie­go powo­du, poczu­łem się bar­dzo zmę­czo­ny i posta­no­wi­łem zamiesz­kać w tro­pi­kach”. Czy­tel­nik wie, z jakie­go powo­du… Nato­miast Cal­ders, któ­ry kon­se­kwent­nie przez całe życie trak­to­wał lite­ra­tu­rę jako inte­lek­tu­al­ną igrasz­kę, był wyczu­lo­ny na fałsz pato­su i zacho­wał posta­wę wobec świa­ta posta­wę iro­nicz­ne­go scep­ty­ka. Uwa­żał, że śmiech jest jak bły­ska­wi­ca, któ­ra roz­bły­ska na moment, żeby obja­wić w peł­nym świe­tle jakąś prze­kła­ma­ną praw­dę. W Odkry­wa­niu odkry­tych wyspsfor­mu­ło­wał swo­je cre­do: „śmiech pro­wa­dzi do wyzwo­le­nia i skła­nia do wyro­zu­mia­ło­ści, a doko­nu­jąc ostre­go cię­cia, odsła­nia wszyst­ko to, co sub­tel­ne, poetyc­kie czy absur­dal­ne, jak naj­bar­dziej real­ne i ludz­kie”.

Choć w pierw­szej chwi­li nasu­wa się takie porów­na­nie, myślę, że Cal­ders idzie nie­co inną dro­gą niż Mro­żek – jego gro­te­sko­wa defor­ma­cja świa­ta jest okrut­na. Cal­ders-mora­li­sta chciał­by tyl­ko wie­dzieć, dla­cze­go czło­wiek nie uczy się na wła­snych błę­dach. Choć jego posta­ci są prze­ry­so­wa­ne, ich kary­ka­tu­ral­ność nie zmie­rza w stro­nę infan­ty­li­za­cji ani degra­da­cji,  jak u Fer­nan­da Arra­ba­la. Jego boha­te­ro­wie trak­tu­ją sie­bie nazbyt poważ­nie, aże­by przy­jąć kon­wen­cję zaba­wy. Sar­ka­stycz­ny humor pozwa­la Cal­der­so­wi zdy­stan­so­wać się do będą­cej punk­tem wyj­ścia rze­czy­wi­sto­ści codzien­nej, któ­rą przed­sta­wia jako absur­dal­ną, z całym jej mara­zmem i nie­uchwyt­no­ścią, wymy­ka­ją­cą się zro­zu­mie­niu.

Ten dystans rze­czy­wi­ście jest bar­dzo waż­ny, bo oca­la­ją­cy. Jak wspo­mnia­łem, Cal­ders nie­przy­pad­ko­wo ucho­dzi za mistrza krót­kiej for­my. War­to tu może dodać, że zaj­mo­wał się on nie tyl­ko pisar­stwem, ale był tak­że wzię­tym rysow­ni­kiem, współ­pra­cu­ją­cym z pra­są, jak rów­nież – co może w pierw­szej chwi­li wyda­wać się dość zaska­ku­ją­ce – tak­że auto­rem map. Czy dostrze­ga Pani zwią­zek pomię­dzy tymi dwo­ma nur­ta­mi jego twór­czo­ści, ich wza­jem­ne prze­ni­ka­nie się? Dla­cze­go wła­śnie for­ma opo­wia­da­nia tak dobrze spra­wi­ła się w przy­pad­ku tego pisa­rza?

Swo­ją karie­rę kar­to­gra­fa Cal­ders wspo­mi­nał z dużą rezer­wą. Po pro­stu, kie­dy zgło­sił się na ochot­ni­ka do repu­bli­kań­skie­go woj­ska, dowód­cy nie bar­dzo wie­dzie­li, jak dać do zro­zu­mie­nia temu drob­ne­mu, ogar­nię­te­go entu­zja­zmem chło­pa­ko­wi w oku­la­rach, że się nie nada­je. Wyko­rzy­sta­no więc jego umie­jęt­no­ści rysow­ni­cze – był prze­cież absol­wen­tem aka­de­mii sztuk pięk­nych, redak­to­rem gra­ficz­nym pisma „L’Esquella de la Tor­ra­txa”. Na kar­to­gra­fii znał się o tyle o ile, ale nie na tyle, by moż­na było powie­dzieć, że był auto­rem map. Nato­miast miał dobre chę­ci i umiał je inter­pre­to­wać, nawet lepiej niż woj­sko­wi. W opo­wia­da­niach, moim zda­niem, widać, że był rysow­ni­kiem – wła­śnie rysow­ni­kiem, a nie mala­rzem; mistrzem szki­cu, szyb­kiej kre­ski, skró­tu per­spek­ty­wicz­ne­go. Doku­men­ta­li­stą z nie­okieł­zna­ną wyobraź­nią, któ­ry widzi wszyst­ko, ale ina­czej niż inni, i szyb­ko prze­twa­rza swo­je obser­wa­cje na świat fik­cji.

Tak, ten – nomen omen– rys jego meto­dy twór­czej rze­czy­wi­ście ude­rza w tych opo­wia­da­niach, pozo­sta­wia­jąc spo­ro miej­sca czy­tel­ni­ko­wi. Cal­ders nie­zwy­kle rzad­ko ule­ga poku­sie dopo­wia­da­nia. Odno­si się wra­że­nie, że jest on w pew­nym sen­sie bar­dziej zain­te­re­so­wa­ny rze­czy­wi­sto­ścią – z całą jej zmien­no­ścią, chwi­lo­wo­ścią, przy­pad­ko­wo­ścią – niż „lite­rac­ko­ścią” opo­wia­da­nych histo­rii. Choć oczy­wi­ście to tyl­ko złu­dze­nie, bo prze­cież całą wiel­ka tra­dy­cja opo­wia­da­nia jest w Kro­ni­kachobec­na na bar­dzo wie­lu pozio­mach; ale czę­sto jest ona jak gdy­by jedy­nie zasu­ge­ro­wa­na, peł­ni rodzaj tła czy kon­tek­stu dla na wpraw­ne­go, uważ­ne­go czy­tel­ni­ka. Kogo widzia­ła­by Pani w gro­nie lite­rac­kich mistrzów Cal­der­sa? Na jakie powi­no­wac­twa kry­ty­ka wska­zu­je naj­czę­ściej?

Sam autor, pyta­ny o wpły­wy, wra­ca pamię­cią do spę­dza­nych w dzie­ciń­stwie na wsi wie­czo­rów przy komin­ku, kie­dy słu­chał nie­sa­mo­wi­tych opo­wie­ści, a przy oka­zji połknął bak­cy­la opo­wia­da­nia. Nato­miast kry­ty­ka, kie­dy już udo­wod­ni, że Cal­ders nie jest auto­rem opo­wia­dań fan­ta­stycz­nych, przede wszyst­kim sta­ra się odciąć go od laty­no­skie­go reali­zmu magicz­ne­go, któ­ry w lite­ra­tu­rze poja­wił się nie­co póź­niej, kie­dy już Cal­ders wypra­co­wał sobie wła­sną wizję świa­ta i swój wła­sny do nie­go sto­su­nek. Jeśli już, to bli­żej mu do reali­zmu magicz­ne­go Wło­cha Mas­si­mo Bon­tem­pel­le­go, któ­re­go arty­ku­ły i opo­wia­da­nia były publi­ko­wa­ne w Bar­ce­lo­nie w latach trzy­dzie­stych.  Mimo wszyst­ko poja­wia­ją się porów­na­nia czy to do Cor­táza­ra, czy do Gar­cíi Márqu­eza. Jed­nak trze­ba pamię­tać, że Cal­ders nie inspi­ro­wał się lite­ra­tu­rą laty­no­ską. Wszel­kie podo­bień­stwa są nie tyle przy­pad­ko­we, co wyni­ka­ją z podob­nej wizji świa­ta, opar­tej na iro­nicz­nym dystan­sie. Cal­ders jako pisarz ukształ­to­wał się w okre­sie awan­gar­dy kata­loń­skiej;  przy­zna­wał się do inspi­ra­cji  twór­czo­ścią tzw. Gru­py z Saba­dell, któ­rą two­rzy­li Fran­cesc Tra­bal, Joan Oli­ver i Armand Obiols, zbun­to­wa­ni prze­ciw ponu­re­mu reali­zmo­wi poprzed­nie­go poko­le­nia. Może ktoś kie­dyś spró­bu­je wyka­zać, że lapi­dar­ne opo­wia­da­nia Cal­der­sa są pró­bą ośmie­sze­nia „Glos”, któ­re publi­ko­wał wte­dy w pra­sie filo­zof Euge­ni d’Ors, sta­ra­jąc się odna­leźć w ulot­nych zja­wi­skach to, co ponad­cza­so­we. O ile filo­zof pró­bo­wał „odna­leźć kate­go­rię w aneg­do­cie”, Cal­ders postę­pu­je dokład­nie odwrot­nie: spro­wa­dza kate­go­rię do pozio­mu aneg­do­ty, spusz­cza powie­trze z nadę­te­go balo­na.

Wróć­my jesz­cze na chwi­lę do bio­gra­fii Cal­der­sa. Po decy­zji o emi­gra­cji do Mek­sy­ku – pisarz spę­dził w nim 23 lata – posta­no­wił pozo­stać przy języ­ku kata­loń­skim, co – jak łatwo się domy­ślić – nie uła­twi­ło mu pro­wa­dze­nia dzia­łal­no­ści lite­rac­kiej.

Po woj­nie domo­wej w Hisz­pa­nii, Cal­ders, podob­nie jak wie­lu innych inte­lek­tu­ali­stów zaan­ga­żo­wa­nych po stro­nie Repu­bli­ki, opu­ścił Hisz­pa­nię. Jeden z nich, Fran­ci­sco Ayala w ese­ju „Dla kogo pisze­my?”, zasta­na­wia­jąc się nad rolą pisa­rza w nowej rze­czy­wi­sto­ści, sfor­mu­ło­wał poję­cie Hisz­pa­nii znie­wo­lo­nej – przez reżim, przez cen­zu­rę – i Hisz­pa­nii tuła­czej, cie­szą­cej się wol­no­ścią sło­wa, ale ode­rwa­nej od korze­ni, zda­nej na nowych, cudzo­ziem­skich czy­tel­ni­ków, któ­rzy nie podzie­la­li ich doświad­czeń. Cal­ders w Mek­sy­ku obra­cał się głów­nie w towa­rzy­stwie Kata­loń­czy­ków, a pra­co­wał jako gra­fik i redak­tor w dużym wydaw­nic­twie, więc bez prze­szkód mógł nadal myśleć i pisać po kata­loń­sku, tym bar­dziej, że wła­ści­wie przez więk­szą część życia pisał do szu­fla­dy. O śro­do­wi­sku emi­gra­cyj­nym napi­sał powieść L’ombra de l’atzavara(W cie­niu aga­wy, 1964), a kul­tu­rą mek­sy­kań­ską zain­spi­ro­wał się przy pisa­niu zbio­ru Gent de l’alta vall(Ludzie z wyso­kiej doli­ny, 1957). Iro­nia losu spra­wi­ła, że za te mek­sy­kań­skie opo­wie­ści snu­te z przy­mru­że­niem oka w Kata­lo­nii przy­ję­to z mie­sza­ny­mi uczu­cia­mi – jed­ni okrzy­cze­li go pisa­rzem etnicz­nym, inni oskar­ża­li o rasizm. Do Kata­lo­nii zde­cy­do­wał się wró­cić w 1962 roku, kie­dy jego naj­star­szy syn skoń­czył pięt­na­ście lat. Uznał, że to ostat­ni moment, żeby uro­dzo­ne w Mek­sy­ku dzie­ci zaak­cep­to­wa­ły Hisz­pa­nię, a szcze­gól­nie Kata­lo­nię, jako swo­ją ojczy­znę.

No wła­śnie, wspo­mnie­li­śmy już na począt­ku naszej roz­mo­wy, że bio­gra­fia Cal­der­sa wpi­su­je się w szer­sze doświad­cze­nie całej gene­ra­cji hisz­pań­skich twór­ców, któ­rych los rzu­cił w bar­dzo odle­głe nie­kie­dy zakąt­ki świa­ta, i któ­rzy – mimo wszyst­ko – nie zerwa­li wię­zów łączą­cych ich z ojczy­zną, z któ­rych czę­sto naj­waż­niej­szym – co skąd­inąd oczy­wi­ste – był język. Sko­ro jeste­śmy przy języ­ku – przy­po­mnij­my: języ­ku kata­loń­skim – co spra­wi­ło, że zain­te­re­so­wa­ła się Pani Cal­der­sem? Dla­cze­go posta­no­wi­ła Pani zmie­rzyć się wła­śnie z Kro­ni­ka­mi ukry­tej praw­dy?

Los tak chciał. Do Cal­der­sa mam ogrom­ny sen­ty­ment, ponie­waż na jego tek­stach uczy­łam się języ­ka kata­loń­skie­go. Cal­ders zmarł w lip­cu 1994, a ja do Bar­ce­lo­ny przy­je­cha­łam we wrze­śniu tego same­go roku, jako lek­tor­ka języ­ka pol­skie­go na Uni­wer­sy­te­cie Cen­tral­nym. Zaję­cia pro­wa­dzi­łam po hisz­pań­sku, ale szyb­ko zorien­to­wa­łam się, że zna­jo­mość kata­loń­skie­go da mi szer­szy dostęp do atrak­cyj­nej lokal­nej kul­tu­ry i zaczę­łam się uczyć języ­ka. Po pierw­szych lek­tu­rach – ktoś mi pole­cił Cal­der­sa – zna­la­złam się pod uro­kiem tego auto­ra i posta­no­wi­łam tłu­ma­czyć, się­ga­jąc po opo­wia­da­nia z róż­nych zbio­rów; tyl­ko kil­ka pocho­dzi­ło z Kro­nik ukry­tej praw­dy. W latach 1997–1999 uda­ło mi się opu­bli­ko­wać te prze­kła­dy w cza­so­pi­smach lite­rac­kich – w „Lite­ra­tu­rze na świe­cie”, w „Odrze” i w „Dyk­cji”, ale dopie­ro dwa­dzie­ścia lat póź­niej Biu­ro Lite­rac­kie pod­ję­ło wyzwa­nie i zde­cy­do­wa­ło się na wyda­nie książ­ki.

Jak tłu­ma­czy się Cal­der­sa? Czy nale­ży on do pisa­rzy sta­wia­ją­cych opór tłu­ma­czo­wi, czy wprost prze­ciw­nie?

Może dla­te­go, że przy pierw­szym podej­ściu wybra­łam do tłu­ma­cze­nia utwo­ry łatwiej­sze, nie pamię­tam, żeby wte­dy autor sta­wiał mi opór. Dopie­ro teraz, po prze­ło­że­niu kil­ku ksią­żek auto­rów współ­cze­snych, jak Jau­me Cabré czy Llu­ís-Anton Bau­le­nas, stwier­dzi­łam, że w porów­na­niu z nimi Cal­der­sa trud­niej mi się tłu­ma­czy. Więk­sza odle­głość w cza­sie – to na pew­no, ale przede wszyst­kim język, chwi­la­mi poetyc­ki, to znów abs­trak­cyj­ny, skon­cen­tro­wa­ny. Nie ma zbęd­nych słów, każ­de ma dużą siłę eks­pre­sji. Wyma­ga nie­sły­cha­nej uwa­gi i cią­głej kon­cen­tra­cji. Może to kwe­stia gatun­ku. Powie­ści pozwa­la­ją na wzię­cie głęb­sze­go odde­chu; tłu­ma­cze­nie opo­wia­dań to sport wyczy­no­wy.

Domy­ślam się, że ta zmien­ność języ­ków, tona­cji z jed­nej stro­ny może być dla tłu­ma­cza nie­zwy­kle pocią­ga­ją­ca, z dru­giej – co już Pani powie­dzia­ła – może jed­nak sta­no­wić spo­re wyzwa­nie za spra­wą wspo­mnia­nej róż­no­rod­no­ści. Cal­ders to nie pierw­szy pisarz kata­loń­ski, któ­re­go może­my poznać za spra­wą Pani prze­kła­dów, nie­któ­rych już Pani przy­wo­ła­ła. Co spra­wia, że ta tra­dy­cja lite­rac­ka jest Pani tak od lat tak bli­ska?

Byłam, widzia­łam, poko­cha­łam. A teraz dzie­lę się z inny­mi. Po powro­cie z Bar­ce­lo­ny uda­ło mi się prze­ko­nać Księ­gar­nię Aka­de­mic­ką do stwo­rze­nie serii lite­ra­tu­ry kata­loń­skiej, w któ­rej uka­za­ły się trzy książ­ki (wier­sze Joana Bros­sy, opo­wia­da­nia Mer­cè Rodo­re­dy i ano­ni­mo­wy śre­dnio­wiecz­ny bestia­riusz), w nie­wiel­kim, niszo­wym nakła­dzie. Ale to już było coś! Trzech nowych tłu­ma­czy (Mar­cin Kurek, Bar­ba­ra Łuczak, Roza­lya Sasor), do któ­rych dołą­czy­łam z dwo­ma wła­sny­mi prze­kła­da­mi (Księ­gę Przy­ja­cie­la i Umi­ło­wa­ne­goRamo­na Llul­la i dra­mat ŁożeSer­gi Bel­be­la). Potem rów­nież inne wydaw­nic­twa zaczę­ły wyko­rzy­sty­wać moją zna­jo­mość kata­loń­skie­go, i tak już zosta­ło. Z każ­dym nowym prze­kła­dem wra­cam do lat spę­dzo­nych w Kata­lo­nii. Odnaj­du­ję się w tym kli­ma­cie.

Jak usy­tu­owa­ła­by Pani tę tra­dy­cję lite­rac­ką na szer­szym tle lite­ra­tu­ry hisz­pań­skiej i hisz­pań­sko­ję­zycz­nej?

Małe jest piękne.Hiszpania może być dum­na z dobro­dziej­stwa uro­dza­ju: może się poszczy­cić posia­da­niem kil­ku lokal­nych języ­ków, a każ­dy ma wła­sną tra­dy­cję, dzię­ki cze­mu ma do zaofe­ro­wa­nia lite­ra­tu­rze świa­to­wej coś nie­po­wta­rzal­ne­go. Cal­ders twier­dził, że lite­ra­tu­ra kata­loń­ska ma tyl­ko jed­ną, jedy­ną misję do speł­nie­nia: zacho­wa­nie języ­ka. Jak ta kata­loń­ska tra­dy­cja lite­rac­ka ma się do hisz­pań­skiej? Róż­nie. Cza­sem idzie wła­sną dro­gą (lite­ra­tu­ra toż­sa­mo­ścio­wa), cza­sem rów­no­le­gle (awan­gar­da), cza­sem krok do tyłu (w okre­sie XIX-wiecz­ne­go Odro­dze­nia Naro­do­we­go w przy­spie­szo­nym tem­pie nad­ra­bia­ła trzy­stu­let­nie zale­gło­ści), a cza­sem wła­śnie do przo­du (moder­nizm udał się jej o wie­le lepiej niż auto­rom z Madry­tu). Jest ambit­na, poszu­ku­ją­ca. Ma swo­je ulu­bio­ne gatun­ki, w któ­rych osią­ga mistrzo­stwo, na przy­kład dra­mat. A przede wszyst­kim, dzię­ki obec­no­ści w posta­ci lek­to­ra­tu na wie­lu uczel­niach, doro­bi­ła się cał­kiem spo­re­go gro­na tłu­ma­czy, bar­dziej miło­śni­ków niż rze­mieśl­ni­ków, któ­rzy z peł­nym prze­ko­na­niem otwie­ra­ją jej dro­gę na sze­ro­ki świat.

Twór­czość Cal­der­sa – poza wspo­mnia­ną już przez Panią, frag­men­ta­rycz­ną pre­zen­ta­cją na łamach cza­so­pism lite­rac­kich – nie była dotąd szer­szej zna­na pol­skim czy­tel­ni­kom. Kro­ni­ki ukry­tej praw­dywypeł­nia­ją istot­ną lukę. Jakie inne tek­sty Cal­der­sa war­to było­by, Pani zda­niem, przy­bli­żyć pol­skim czy­tel­ni­ków? Co jesz­cze „ukry­wa” przed nami jego doro­bek?

Następ­ne zbio­ry opo­wia­dań, a jest ich spo­ro: od pierw­sze­go, któ­ry się uka­zał tuż przed wybu­chem woj­ny, El pri­mer Arle­quí(Pierw­szy Arle­kin, 1936), aż do ostat­nie­go, opu­bli­ko­wa­ne­go dwa lata przed śmier­cią: L’honor a la deri­va(Hono­ro­wa spra­wa, 1992). Opo­wia­da­nia pisa­rzy jego poko­le­nia, takich jak Salva­dor Espriu czy Mer­cè Rodo­re­da. Opo­wia­da­nia wybit­nych kon­ty­nu­ato­rów Cal­der­sa, jak Quim Mon­zó. Wśród mło­dych auto­rów też pamięć o Cal­der­sie nie zagi­nę­ła. W 2017 roku uka­zał się mono­gra­ficz­ny numer „Deka­dy Kra­kow­skiej”, poświę­co­ny „opo­wie­ściom kata­loń­skim” mło­de­go poko­le­nia auto­rów. Pod hasłem „Kro­ni­ki tajem­nej praw­dy” uka­zał się wte­dy boga­ty wybór prze­kła­dów współ­cze­snych opo­wia­dań, repre­zen­tu­ją­cych róż­ne ten­den­cje, nie­któ­re bar­dzo odle­głe od reali­zmu. Dawa­ło się wyczuć patro­nat Cal­der­sa.

A może by prze­tłu­ma­czyć któ­rąś z jego powie­ści? Na przy­kład zna­ko­mi­tą anty­po­wieść Ron­da naval sota la boira(Okręt we mgle, 1966), w któ­rej opi­sał w for­mie meta­fo­rycz­nej tra­ge­dię hisz­pań­skiej woj­ny domo­wej. Tytu­ło­wy okręt, Pano­ràmic, idzie na dno tyl­ko dla­te­go, że jego fana­tycz­ny kapi­tan-mili­ta­ry­sta zawsze marzył o hero­icz­nej śmier­ci na most­ku kapi­tań­skim. Mau­ri­cio tonie szczę­śli­wy, odu­rzo­ny dźwię­kiem mar­szów woj­sko­wych wyko­ny­wa­nych przez zaim­pro­wi­zo­wa­ną okie­strę zło­żo­ną z przy­mu­so­wych ochot­ni­ków, a wraz z nim bez­rad­ni pasa­że­ro­wie trans­atlan­ty­ku, któ­rzy od począt­ku rej­su prze­czu­wa­ją, że ich sta­tek zmie­rza ku nie­uchron­nej zagła­dzie. Krą­ży w kół­ko, wcią­ga­ny przez tajem­ni­czy wir, w gęstej mgle, któ­ra odgra­dza go od resz­ty świa­ta. Kata­stro­fie przy­glą­da­ją się przed­sta­wi­cie­le dwu impe­riów, któ­rzy bez pośpie­chu dys­ku­tu­ją, kto ma udzie­lić pomo­cy roz­bit­kom. No i jak, uda­ło mi się Pana zain­te­re­so­wać?

Brzmi bar­dzo obie­cu­ją­co. Będzie­my zatem cze­kać na kolej­ne tek­sty. Bar­dzo dzię­ku­ję za Kro­ni­ki– i za roz­mo­wę.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry

 

belka_1

O autorach i autorkach

Anna Sawicka

Iberystka, tłumaczka literatury katalońskiej i hiszpańskiej. Język kataloński poznała podczas pięcioletniego kontraktu lektorskiego na Uniwersytecie Barcelońskim, który stał się również inspiracją jej dwóch książek autorskich. Ma w dorobku przekłady utworów sześciu katalońskich dramaturgów, opowiadania Pere Caldersa i Javiera Tomeo, średniowieczny brewiarz mistyczny Ramona Llulla, powieści Alberta Sáncheza Piñola, Lluisa-Antona Baulenasa, Marii Àngels Anglady i Eduarda Mendozy. W 2015 r. odebrała nagrodę Instytutu Ramona Llulla za przekład Głosów Pamano(2014) Jaume Cabrégo, opublikowanej przez wydawnictwo Marginesy. W Marginesach ukazało się sumie pięć powieści tego poczytnego katalońskiego autora i dwa zbiory jego opowiadań. Anna Sawicka jest członkiem Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Mieszka i pracuje w Krakowie.

Juliusz Pielichowski

Urodzony w 1984 r. w Gliwicach. Poeta, tłumacz z języka angielskiego. Autor tomów wierszy Czarny organizm (Mikołów 2019) oraz Przeciwwiersze (Poznań 2023). Przekłada na język polski eseje i pisma H. D. Thoreau (O chodzeniu, Lublin 2019; wybór z „Dziennika”, „Literatura na Świecie” nr 9-10/2020). Przygotował wybór szkiców i opowiadań Elizabeth Bishop (Amerykańska Szkoła Pisania, razem z Andrzejem Sosnowskim i Marcinem Szustrem, Stronie Śląskie 2020) oraz – z angielskiego przekładu – spolszczenie zaginionego opowiadania Marka Hłaski (Diabły w deszczu, Mikołów 2020). Współpomysłodawca i członek Rady Programowej Nagrody Dramaturgicznej im. Tadeusza Różewicza.

Powiązania

Same dreszcze

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Krzysztof Siwczyk

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Krzysz­to­fem Siw­czy­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Krzysz­to­fa Siw­czy­ka Na prze­cię­ciu arte­rii, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 wrze­śnia 2024 roku.

Więcej

Ostatni patriarcha

utwory / zapowiedzi książek Anna Sawicka Najat El Hachmi

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Ostat­ni patriar­cha Najat El Hach­mi w tłu­ma­cze­niu Anny Sawic­kiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 27 czerw­ca 2022 roku.

Więcej

Niebo w jeżynach i Magnetyczna góra

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Nie­bo w jeży­nach Nata­šy Kram­ber­ger i Magne­tycz­na Góra Réki Mán-Vár­he­gyi z udzia­łem Agniesz­ki Judyc­kiej, Nata­šy Kram­ber­ger, Réki Mán-Vár­he­gyi, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Joan­ny Roszak w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół książ­ki Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia Eli­za­beth Bishop z udzia­łem Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Jerze­go Jar­nie­wicz i Joan­ny Muel­ler w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Migotliwość świata

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Marcin Szuster

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Mar­ci­na Szu­stra, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Prowincje prozy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Szkic Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Na marginesie „Do botequim i z powrotem”

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

„Literatura piękna jest” albo o sztuce wybierania wierszy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Mar­ty Pod­gór­nik Prze­po­wieść w ścin­kach, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 27 sierp­nia 2020 roku.

Więcej

Czarne dziury pochłaniają wszystko

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Réka Mán-Várhegyi

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Réką Mán-Vár­he­gyi, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Réki Mán-Vár­he­gyi Magne­tycz­na góra, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 lip­ca 2020 roku.

Więcej

Piętno rzeczywistości

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Réki Mán-Vár­he­gyi Magne­tycz­na góra, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 lip­ca 2020 roku.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania (2)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Santarém, Samotność przestrzeni oraz Nie gódź się

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek San­ta­rém Eli­za­beth Bishop, Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son i Nie gódź się Pat­ti Smith z udzia­łem Tade­usza Sław­ka, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Joan­ny Muel­ler oraz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop, Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

„O, jakże zmęczony jestem tą moją tchórzliwą, starą, tak nieokrzesaną ziemią” [1]

recenzje / ESEJE Anna Sawicka

Esej Anny Sawic­kiej towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Salva­do­ra Espriu Skó­ra byka, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 4 maja 2020 roku.

Więcej

Kroniki ukrytej prawdy, Sroga zima oraz Biblia i inne historie

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere­’a Cal­der­sa, Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au i Biblia i inne histo­rie Péte­ra Náda­sa z udzia­łem Anny Sawic­kiej, Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, Anny Wasi­lew­skiej, Anny Kału­ży i Jaku­ba Skur­ty­sa w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Podskórne zło

wywiady / o książce Elżbieta Sobolewska Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Elż­bie­tą Sobo­lew­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Biblia i inne histo­rie Péte­ra Náda­sa, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 paź­dzier­ni­ka 2019 roku.

Więcej

Historia naturalna: wiadro z wodą, czyli sposób na tygrysy Pere Caldersa

recenzje / KOMENTARZE Anna Sawicka

Komen­tarz Anny Sawic­kiej, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere Cal­der­sa, w tłu­ma­cze­niu Anny Sawic­kiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 lip­ca 2019 roku.

Więcej

Wiersz jak granulka czasu

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Tadeusz Sławek

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Tade­uszem Sław­kiem, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu i wybo­rze Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej

„Małe me życie przebadałam –”. Samotności i przestrzenie Emily Dickinson

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go książ­ki Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu i wybo­rze Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej

Kroniki ukrytej prawdy

utwory / zapowiedzi książek Anna Sawicka Pere Calders

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere Cal­der­sa, w tłu­ma­cze­niu Anny Sawi­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 15 lip­ca 2019 roku.

Więcej

Wojna nie kończy się nigdy

wywiady / o książce Hanna Igalson-Tygielska Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Han­ną Igal­son-Tygiel­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Zimy i wojny

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go książ­ki Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au, w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Wczorajdzisiaj

utwory / premiery w sieci Juliusz Pielichowski

Frag­ment powie­ści Wczo­raj­dzi­siaj Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Opo­wia­da­nia i powie­ści”.

Więcej

Kto za tym stoi

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie z orga­ni­za­to­ra­mi festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23, w któ­rym udział wzię­li Damian Banasz, Artur Bursz­ta, Mate­usz Grze­go­rzew­ski, Alek­san­dra Grzem­ska, Poli­na Justo­wa, Dawid Mate­usz, Mina, Joan­na Muel­ler, Alek­san­dra Olszew­ska, Tomasz Piech­nik, Juliusz Pie­li­chow­ski, Mag­da­le­na Riga­mon­ti i Mak­sy­mi­lian Riga­mon­ti.

Więcej

Przekuwanie krzyku

wywiady / o książce Joanna Mueller Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Joan­ny Muel­ler i Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

O tym, jak „zadziała się” wspólnota

wywiady / o pisaniu Różni autorzy

Dys­ku­sja redak­cji Biu­ra Lite­rac­kie­go z udzia­łem: Alek­san­dry Grzem­skiej, Dawi­da Mate­usza, Joan­ny Muel­ler, Alek­san­dry Olszew­skiej, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Artu­ra Bursz­ty na temat festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Wrażliwość wiersza

wywiady / o książce Jerzy Jarniewicz Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Jerzym Jar­nie­wi­czem na temat anto­lo­gii 100 wier­szy wypi­sa­nych z języ­ka angiel­skie­go, w wybo­rze i prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 24 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Pół metra pod kadrem. O podpatrywaniu Whitmana

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Szymon Żuchowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Szy­mo­nem Żuchow­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 maja 2018 roku.

Więcej

Sekretne życie Walta Whitmana

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 maja 2018 roku.

Więcej

Placówka postępu: komentarz

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz trans­la­tor­ski Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go do opo­wia­da­nia Jose­pha Con­ra­da Pla­ców­ka postę­pu, któ­re pre­zen­to­wa­ne jest w ramach pro­jek­tu „Kla­sy­ka od nowa”.

Więcej

Placówka postępu

utwory / premiery w sieci Joseph Conrad Juliusz Pielichowski

Pre­mie­ro­we opo­wia­da­nie Jose­pha Con­ra­da w prze­kła­dzie Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Kla­sy­ka od nowa”.

Więcej

Dziwny żywot kronikarza

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Recen­zja Jaku­ba Skur­ty­sa książ­ki Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere Cal­der­sa, w tłu­ma­cze­niu Anny Sawic­kiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 lip­ca 2019 roku.

Więcej

Historia naturalna: wiadro z wodą, czyli sposób na tygrysy Pere Caldersa

recenzje / KOMENTARZE Anna Sawicka

Komen­tarz Anny Sawic­kiej, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere Cal­der­sa, w tłu­ma­cze­niu Anny Sawic­kiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 lip­ca 2019 roku.

Więcej

Kroniki ukrytej prawdy

utwory / zapowiedzi książek Anna Sawicka Pere Calders

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere Cal­der­sa, w tłu­ma­cze­niu Anny Sawi­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 15 lip­ca 2019 roku.

Więcej