wywiady / o pisaniu

To nie jest kółko literackie

Marcin Bies

Marta Podgórnik

Rozmowa Marty Podgórnik z Marcinem Biesem, towarzysząca wydaniu przez Biuro Literackie w serii Połów 2009 arkusza poetyckiego Atrapizm.

Biuro Literackie

Mar­ta Pod­gór­nik: Mar­ci­nie, Miko­łów to jed­no z naj­bar­dziej poetyc­kich miast Pol­ski. To mia­sto Rafa­ła Wojacz­ka, któ­re­go duch wyda­je się być tam wszech­obec­ny. Kie­dy jed­nak uno­si się nad Two­imi wer­sa­mi, mam wra­że­nie, że to wywo­ły­wa­nie na zasa­dzie roz­mo­wy… z już prze­two­rzo­nym mitem.

Mar­cin Bies: Zda­je się, że trud­no uciec od mitu; nie­wy­klu­czo­ne, że gdy­by Miko­łów był rodzin­nym mia­stem, daj­my na to, księ­dza Twar­dow­skie­go, rów­nież ten i ów dopa­trzył­by się jakichś powią­zań inter­tek­stu­al­nych, czy też poczuł podob­ny kli­mat wier­sza. Nie­mniej jed­nak duch Wojacz­ka jest tu wszech­obec­ny. Jego książ­ki sta­ją się lek­tu­rą obo­wiąz­ko­wą dla wszyst­kich począt­ku­ją­cych czy­tel­ni­ków. Mit poety prze­klę­te­go pod­nie­ca, a wier­sze Rafa­ła nie­rzad­ko są tu pierw­szym kon­tak­tem z lite­ra­tu­rą. Taki miko­łow­ski arche­typ. Jed­na­ko­woż nie silę się na dys­kurs z mitem. Woja­czek tkwi w miko­łow­skim poecie jak hymn „Miko­łow­ska Mat­ko Mary­jo” w gło­wie pro­bosz­cza tutej­szej bazy­li­ki.

A jed­nak pod­rą­żę temat. Jaki jest Twój sto­su­nek do kobiet (pytam, zazna­czam, o lite­ra­tu­rę)? Tu, i w kwe­stiach sacrum, widzę podo­bień­stwa mię­dzy tym, co piszesz, a twór­czo­ścią Wojacz­ka?

Hm, kie­dy kobie­ta poja­wia się w wier­szu, lub gdy odzy­wa się w nim kobie­cy pod­miot nadaw­czy, dzie­je się coś, prze­pra­szam, wznio­słe­go. Taka kate­go­ria este­tycz­na, o któ­rą, wyda­je mi się, trud­no we współ­cze­snej poezji. Zresz­tą poezja w ustach kobiet brzmi lepiej. Kobie­ta jako bohater(ka) wier­sza wyglą­da lepiej. Kobie­ta w wier­szu pisa­nym przez męż­czy­znę doda­je zna­cze­nia, a dla piszą­ce­go jest obco­wa­niem z wiel­ką zagad­ką. A może to naj­czyst­sza for­ma sub­li­ma­cji?

To opo­wiedz mi tro­chę o polo­ni­sty­ce, któ­rą ponow­nie, jak sły­sza­łam, stu­diu­jesz; czym jest dla poety stu­dio­wa­nie polo­ni­sty­ki? Co będziesz potem robił (o ile nie zadzia­ła to na Cie­bie jak „maść prze­ciw poezji”)?

Z polo­ni­sty­ką rzecz wyglą­da tak, że stwa­rza pew­ne moż­li­wo­ści poznaw­cze. Prze­czy­ta­łem tu mnó­stwo ksią­żek, do któ­rych zapew­ne nie miał­bym dostę­pu stu­diu­jąc na przy­kład budo­wę maszyn. Są tu boga­to wypo­sa­żo­ne biblio­te­ki, tanie żar­cie i genial­na kadra lite­ra­tu­ro­znaw­cza. Część wykła­dow­ców zna się z imprez lite­rac­kich, panu­je „szta­ma” wyni­ka­ją­ca ze wspól­no­ty zain­te­re­so­wań. Spra­wa kom­pli­ku­je się, kie­dy trze­ba zacząć się babrać w sta­ro­cer­kiew­no­sło­wiań­skim czy histo­rii języ­ka. I przed języ­ko­znaw­ca­mi lepiej nie przy­zna­wać się do bycia poetą. Poetów nie lubią bar­dziej niż współ­cze­snej poezji; kie­dyś po obla­nym egza­mi­nie z gra­ma­ty­ki opi­so­wej kole­żan­ka chcia­ła wpły­nąć na pew­ne­go powszech­nie cenio­ne­go języ­ko­znaw­cę i powie­dzia­ła mu, że piszę. „To nie jest kół­ko lite­rac­kie”, odpo­wie­dział, i upier­do­lił mnie na wszyst­kich kolej­nych ter­mi­nach. No i wię­cej tu znaw­ców kosme­ty­ków niż lite­ra­tu­ry. To przez poku­tu­ją­cy mit uło­żo­nej dziew­czyn­ki z pierw­szej ław­ki, któ­rej do peł­ni macie­rzyń­skie­go szczę­ścia bra­ku­je tyl­ko deli­kat­ne­go oby­cia kul­tu­ral­ne­go. A po stu­diach chcia­łem uczyć dzie­ci, ale kiep­sko to widzę.

Haj­le Sile­sia. Teraz tro­chę pry­wa­ty (śmiech). Czy ist­nie­je jesz­cze na moim uko­cha­nym Gór­nym ślą­sku gór­no­ślą­ska poezja, tak ład­nie kie­dyś nazwa­na przez kry­ty­ka „ślą­ską szko­łą poezji życia”?

Dopó­ki nie­stru­dzo­ny poeta Matusz będzie wal­czył o eks­ter­mi­na­cję ślą­skich poetów, zwłasz­cza miko­łow­skich, dopó­ty ist­nie­je nie­zbi­ty dowód na to, że ślą­ska szko­ła poezji życia ma się dobrze. Haj­le Sile­sia, to chy­ba rów­nież pew­ne­go rodza­ju feno­men; trzy­ma­my się tu w dużej kupie, a jeden za dru­gim stoi murem.

Bywasz też muzy­kiem. Trans­po­zy­cja wier­sza na dźwięk (brzmi strasz­nie) jest moż­li­wa?

Bez wąt­pie­nia wiersz ma w sobie muzy­kę, coś poza­tek­sto­we­go, podob­nie jak muzy­ka zawie­ra w sobie ele­ment poza­mu­zycz­ny. Dla­te­go chy­ba tak dobrze do sie­bie pasu­ją, muzy­ka do wier­sza i wiersz do muzy­ki. A muzy­kiem jestem kiep­skim, w zasa­dzie spo­śród sied­miu bra­ci Bies jestem jedy­nym nie­gra­ją­cym, jak już to poga­dam coś, zro­bię chó­rek… Poza jed­nym utwo­rem, do wier­sza Wojacz­ka…

Ulu­bio­na pio­sen­ka (mam nadzie­ję, że dan­cin­go­wa)?

Let’s dan­ce…

O autorach i autorkach

Marcin Bies

Rocznik ’82. Napisał i wydał: Atrapizm (Wrocław 2009), Funkcje faktyczne (Mikołów 2010), Renowacja zbytków (Mikołów 2015). Publikował poezją i prozą m.in. w „Arkadii”, „Arteriach”, „Odrze”, „Tyglu Kultury”, „Gazecie Wyborczej”, antologiach Połów. Poetyckie debiuty 2010 (Wrocław 2010), Antologia poetów górnośląskich (Mikołów 2014). Mieszka i pracuje w Mikołowie.

Marta Podgórnik

Ur. w 1979 r., poetka, krytyczka literacka, redaktorka. Laureatka Nagrody im. Jacka Bierezina (1996), stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nominowana do Paszportu „Polityki” (2001), laureatka Nagrody Literackiej Gdynia (2012) za zbiór Rezydencja surykatek. Za tomik Zawsze nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2016) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016). W 2017 r. wydała nakładem Biura Literackiego tom Zimna książka, który również nominowany był do tych samych nagród. Książka Mordercze ballady przyniosła autorce Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Mieszka w Gliwicach.

Powiązania