Jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata
utwory / zapowiedzi książek Ola LewandowskaFragmenty książki Jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata Oli Lewandowskiej, która ukaże się w Biurze Literackim15 stycznia 2024 roku.
WięcejRozmowa Marii Halber z Olą Lewandowską, towarzysząca premierze książki jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata Oli Lewandowskiej, wydanej w Biurze Literackim 15 stycznia 2024 roku.
Maria Halber: Tytuł twojego tomu jest przepięknie poetycki i sugestywny. Czytam jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata i myślę: dziewczyny. Myślę też: sierpień, bo przecież sierpień ma w sobie symboliczny koniec jakiejś beztroski. A czym ten tytuł jest dla Ciebie?
Ola Lewandowska: Też go bardzo lubię, dzięki! <3 Jest właśnie tym, co powiedziałaś. I jeszcze: niepokojem wyrastającym z dziewczyństwa, tego czasu bycia „pomiędzy”, które wyłazi z kątów i zmienia podwórko. Tym wszystkim, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami w pokojach dziewczyn. Przypomnij sobie niejednoznaczność, gdy myślałaś o swojej tożsamości, zanim społeczeństwo Cię określiło, nazwało i wepchnęło do pewnych określonych ról; może przypomnisz sobie również bliskość i relacje, które działy się za tymi drzwiami wśród dziewczyn, przeczuwających i odkrywających swoją seksualność. W ogóle kocham to, jak wiele rzeczy można było odkryć z nudy (patrzenie na nudę jak na stagnację to dla mnie bullshit). Tyle że tutaj dziewczyny wychodzą na trzepak i nastają jak letnia noc, wynosząc ze sobą to, co zazwyczaj zostaje zamknięte w pokoju.
Tytuł to też te pierwsze ciemności wkraczania w świat dorosłych, świat patriarchatu. Ale na swoich zasadach. Moje dziewczyny są zapowiedzią nocy, tej sfery, która budzi niepokój, przejmuje narrację. Sfery, w której nie ma miejsca na wykluczenia, choć wiele osób boi się zburzenia swojego cieplutkiego, cosy porządku.
No właśnie, wkraczanie w świat dorosłych… Twoja książka jest niewątpliwie opowieścią o dorastaniu – i to dorastanie jawi mi się w kolejnych wierszach jako swojego rodzaju ćwiczenie w rozczarowaniu, w utracie złudzeń. Jak myślisz: co zyskujemy, a co tracimy, dorastając?
Dorastając, zyskujemy świadomość, ale ta jest pochodną tej straty, o której wspominasz, tak przynajmniej o tym myślę. Dorastanie jest taką puszką Pandory – otwierasz, a tam okazuje się, że to, co brałaś za coś niewinnego albo w ogóle tego nie zauważałaś, w rzeczywistości jest pełzającym potworkiem, wchodzącym Ci na nogę. Świadomość to potężne narzędzie, z którego nie zdajesz sobie sprawy, póki nie otworzysz tej puchy. I te moje dziewuchy doskonale wiedzą, co tam siedzi w środku, dlatego przejmują wszystko, stając się tytułową ciemnością. Z chwilą dorastania dostajemy też dużą dawkę wkurwienia, co bywa dobre i twórcze, choć życzę nam wszystkim po prostu świętego spokoju.
Wspomniałaś już wcześniej o wchodzeniu w świat patriarchatu. Elementem inherentnym tego porządku jest male gaze, który bardzo silnie wybrzmiewa w Twoich wierszach. Piszesz na przykład „dziewczyny mówią, że nie należymy się sobie” albo „kim jesteśmy bez patrzenia?”. Czy według Ciebie da się od tego uciec? Czy możemy performować swoje dziewczyństwo w oderwaniu od męskiego oka?
Nie wiem, czy możemy od tego uciec. Jeszcze długo na pewno nie. Możemy próbować zwinąć te spojrzenia w kulkę i wyrzucić. Pewnie powstałaby niezła kupka, którą wypadałoby potem posprzątać, żeby nie zaśmiecać swojego podwórka.
Więc znowu: świadomość, rozpoznanie, przejęcie. Okres dziewczyństwa jest trudny – to bycie w tym, jak już mówiłam, „pomiędzy”, próba stworzenia siebie i własnej budzącej się oraz nieokreślonej seksualności, tej zgodnej wewnętrznie, a jednocześnie uwikłanej w patriarchalną zależność. Przekleństwa niewinności to dobry przykład male gaze, nawet jeśli chłopcy nie są tego spojrzenia świadomi. Mamy tam tradycyjny genderowy podział ról i społeczne oczekiwania, które stają się przyczyną tragicznego końca dziewczyn, bo te nie potrafiły im sprostać. A ich śmierć (spoiler alert) i tak jest romantyzowana, oglądana z fascynacją.
Mówię o tym, bo wiersz „virgin suicide” (bardzo subtelne nawiązanie) to próba przejęcia tego spojrzenia, wywrócenia go do góry nogami. Ale nie mówię tutaj o odwróceniu roli na zasadzie, że teraz to my popatrzymy sobie na chłopców i zrobimy dokładnie to samo w odwecie za wszystkie stulecia. Oczywiście mając z tyłu głowy pytanie, na które nie znam odpowiedzi: czy female gaze jest możliwy w świecie, w którym dorastamy i oddychamy pod męskim spojrzeniem? Moje dziewczyny chcą raczej przypatrzeć się sobie, rozpoznać siebie w świecie i utwierdzić się w nim po swojemu.
Żałuję, że nie dałam do książki wiersza o sikaniu pod murkiem, bo tak właśnie to widzę. Trzepakowe dziewczyny sikające na wszystkie oczekiwania i cały ten male gaze.
Do zbudowania scenerii świata przedstawionego zaprzęgasz bardzo intrygujące instrumentarium. Z jednej strony przez teksty przewijają się swojskie krajobrazy blokowisk, garaże i właśnie wspomniane trzepaki, z drugiej powraca eteryczny motyw syreny, który mnie odsyła do przeżywającej ostatnio odrodzenie estetyki tumblra. Odczytuję w tym nostalgię za minionym, ale też niedoświadczonym, jakiś rodzaj eskapizmu, wreszcie – potrzebę tworzenia własnej mitologii. A dla Ciebie jaką funkcję pełni tak zbudowana przestrzeń wierszy?
Zdecydowanie byłam dziewczyną tumblra, a garaże i trzepaki to miejsca, w których kształtowało się moje dziewczyństwo. Jest w tym duża doza nostalgii, ale ta estetyka wraca, zatacza koło i grasuje na nowo nie bez powodu. W końcu walka o autonomię i performowanie siebie czy swojego wizerunku w sobie to powiedzenie światu „jestem tu”.
A ta eteryczna syrena jest u mnie figurą, która śpiewa dla siebie i innych syrenich sióstr, bo może, bo nie chce być wciśnięta na skałę, żeby odegrać określoną rolę, ale też wiedzie na zgubę wszystkich, którzy chcieliby ją schwytać, wleźć z butami na jej terytorium.
Chyba też po prostu kręci mnie tworzenie własnej mitologii, która wyrasta na kanwie tego, co mi znane, jak również tego, co potem się z tym dzieje – w głowie, w trakcie pisania wierszy. Syreny są niebezpieczne, ciągną na zgubę. Tak samo las. Tak samo podwórko i inne terytoria, w których chcemy mieć swoje miejsce. Więc śpiewamy, a potem zatapiamy kły i patrzymy, jak leje się krew (tumblr vibe i sirencore mocno).
Więc mamy tumblr i podwórka, przewijają się inspiracje filmowe jak wspomniane wcześniej Przekleństwa niewinności. A opowiesz trochę o ważnych dla siebie lekturach – poetyckich i nie tylko?
Jednym z pierwszych zachwytów, gdy zaczęłam czytać poezję świadomie, była Małgosia Lebda, Anna Świrszczyńska, a spoza polskiego podwórka – Sylvia Plath. Można powiedzieć: klasyczny dziewczyński starter pack (jestem z tego dumna). Dalej były m.in. Justyna Kulikowska, Agata Jabłońska, Urszula Honek. Sporo femiliteratury też, zostawiając na moment poezję. Z ostatnich – Dziewczyństwo (oczywiście) Melissy Febos.
Czy wymieniłam właśnie same dziewczyny? Ale inne głosy również wpływały na mój język, świadomość i wiarę w kopa, którego poezja potrafi nam sprzedać. Wiele też osób „rówieśniczych”, które poznałam na festiwalach Biura czy open micach dało mi porządnie i pozytywnie po pysku, nie dam rady wszystkich wymienić.
Spoza literatury – filmy są dla mnie tym medium, z którego czerpię najwięcej. Dla przykładu: Piknik pod wiszącą skałą, wspomniane już Przekleństwa niewinności, Córki dancingu, Pęknięcia, Suspiria, Midsommar. Myślę nie tylko językiem, ale i obrazami, kadrami.
A jak to było w ogóle u Ciebie z pisaniem? Skąd się to u Ciebie wzięło?
Zaczęłam pisać jakoś na studiach, ale niewiele z tym robiłam. Potem nadrabiałam poetyckie zaległości (choć wciąż miewam kompleks osoby będącej spoza literackiego podwórka, nawet jeśli gdzieś już w nim funkcjonuję, pojawiam się). Gdy przyszła pandemia, a ja straciłam pracę, miałam sporo czasu, żeby przysiąść na spokojnie. Nuda, dokładnie o tym mówiłam wcześniej. Może zresztą mylę ją z czasem wolnym, wciąż jednak uważam, że nicnierobienie potrafi być supertwórcze.
Wtedy pojawiło się lato i dziewuchy, chęć napisania czegoś dusznego, filmowego. To trochę trwało, bo jestem straszną perfekcjonistką w tym aspekcie, a mój język przeszedł parę mikro-rewolucji po drodze. Kolejna książka pewnie za 10 lat przy moim tempie pisania (oby nie).
Domykając rozmowę, chciałabym przewrotnie nawiązać do samego początku książki – do dedykacji. Jesteśmy pierwszą ciemnością… zadedykowałaś „syreniarom”. Podmiot wierszy jest mnogi, wielogłosowy. I faktycznie, bardzo mocno przebija się w Twoim pisaniu dziewczyństwo jako kategoria nie tylko tożsamościowa, ale też właśnie wspólnototwórcza. Do takiej wspólnoty zapraszasz osoby czytelnicze. Kim dla Ciebie jest syreniara?
Język jest mnogi, bo doświadczenia, choć różne, są też wspólne na wielu płaszczyznach. W grupie jest siła, grupa ma moc sprawczą (śpiewamy dla siebie, wspólnie). A mój dziewczyński gang próbuje gromadzić te wspólne doświadczenia i odwracać ich porządek.
Syreniarstwo to dla mnie coś na kształt siostrzeństwa. Ale chciałam też nadać temu nową formę, dodać więcej różnych odcieni. Żeby z tych łusek powstał efekt holo, mieszający wszystkie kolory. Nie mówię, że mi się udało. To nie jest książka, która zrobi rewolucję. I to jest okej. Po prostu dokładam coś swojego do większej puli.
A jako że jestem turbofanką wszelkich zodiakar, typiar, łobuziar, osiedlar i innych podobnie brzmiących słów, zdecydowałam się na syreniary. Syrena to istota mitologiczna. Syreniara to jej osiedlowa, całkiem ludzka interpretacja.
Poetka, autorka książki poetyckiej Przejścia (SDK, 2020). Publikowała m.in. w „Dwutygodniku”, „Małym Formacie”, „Wizjach” i „Magazynie Pismo”. Współtwórczyni queerowego wydawnictwa Girls and Queers to The Front. Mieszka w Warszawie, pisze poezję i prozę.
Poetka, typiarka. Z wykształcenia historyczka sztuki, z zawodu copywriterka. Laureatka Połowu 2021 i Pracowni pierwszej książki wierszem 2023. Tlenuje „Tlenowi Literackiemu" i lubi lato w mieście. Łobuzuje w Warszawie.
Fragmenty książki Jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata Oli Lewandowskiej, która ukaże się w Biurze Literackim15 stycznia 2024 roku.
WięcejRozmowa Marii Halber z Iwoną Bassą, towarzysząca premierze książki Głodni Iwony Bassy, wydanej w Biurze Literackim 1 maja 2023 roku.
WięcejCzytanie z książki Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021 z udziałem Iwony Bassy, Aleksandry Byrskiej, Barbary Frączyk, Bartosza Horyzy, Zofii Kiljańskiej, Szymona Kowalskiego, Mirka Kulisza, Patryka Kulpy, Patricka Leftwicha, Oli Lewandowskiej, Marty Lipowicz i Alicji Sawickiej w ramach festiwalu TransPort Literacki 27. Muzyka Hubert Zelmer.
WięcejRecenzja Oli Lewandowskiej, towarzysząca premierze książki Wiara, nadzieja i krwawa łaźnia Nicka Cave’a i Seána O’Hagana w tłumaczeniu Tadeusza Sławka, wydanej w Biurze Literackim 29 września 2022 roku.
WięcejRozmowa Oli Lewandowskiej z Aleksandrą Byrską, laureatką 16. edycji Połowu poetyckiego.
WięcejPremierowy zestaw wierszy Marii Halber Escape. Prezentacja w ramach projektu „Pierwsza książka”.
WięcejCzytanie z książki Połów. Poetyckie debiuty 2018 z udziałem Marii Halber, Marcina Pierzchlińskiego, Marcina Podlaskiego, Katarzyny Szaulińskiej, Aleksandra Trojanowskiego i Antoniny Małgorzaty Tosiek w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.
WięcejMaria Halber rozmawia z Marcinem Pierzchlińskim, laureatem 13. edycji „Połowu”.
WięcejAleksander Trojanowski rozmawia z Marią Halber, laureatką 13. edycji „Połowu”.
WięcejAutorski komentarz Marii Halber, laureatki 13. edycji „Połowu”.
WięcejPremierowy zestaw Marii Halber. Prezentacja w ramach projektu „Poetyckie debiuty 2018”.
WięcejRecenzja Agnieszki Waligóry, towarzysząca premierze książki jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata Oli Lewandowskiej, wydanej w Biurze Literackim 15 stycznia 2024 roku.
WięcejFragmenty książki Jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata Oli Lewandowskiej, która ukaże się w Biurze Literackim15 stycznia 2024 roku.
WięcejRecenzja Agnieszki Waligóry, towarzysząca premierze książki jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata Oli Lewandowskiej, wydanej w Biurze Literackim 15 stycznia 2024 roku.
WięcejImpresja Dawida Mateusza na temat zestawu wierszy zero waste Marii Halber, laureatki 13. edycji „Połowu”.
Więcej