Powieść o nas
recenzje / ESEJE Filip ŁobodzińskiImpresja Filipa Łobodzińskiego na temat prozy Krystyny Czarneckiej, wyróżnionej w ramach projektu „Pracownie otwarte prozą 2023”.
WięcejRozmowa Marcina Kwietnia z Filipem Łobodzińskim, towarzysząca premierze książki Przekraczam Rubikon Boba Dylana, wydanej w Biurze Literackim 18 października 2021 roku.
Marcin Kwiecień: Dylan napisał, nagrał i wydał nowy tom pieśni, który żadną miarą nie brzmi jak epitafium, jak pożegnanie ze światem starego pieśniarza, tylko jak przemyślany zbiór mądrych, wspaniałych literacko opowieści, snutych na doskonałej, miejscami przepięknej muzyce. Ja dałem się zaskoczyć kolejny raz. Czy „szorstkie i brutalne maniery” Dylana wpłynęły na Twoją pracę nad drugim tomem antologii? Wprowadziły jakieś zmiany w planach? Na pewno dały tytuł, bo deklarujesz za Dylanem – „Przekraczam Rubikon”.
Filip Łobodziński: No, jak może co pilniejsi uczennice i uczniowie pamiętają, Rubikon był granicą, za którą już nie ma odwrotu.
„Poleciałeś Dylanem”…
Ludzie, którzy robią w życiu coś ponad przepuszczanie przez siebie kolejnych dni, są gotowi i przekraczają swoje Rubikony raz za razem. I Dylan, i Ty, i ja… Warto patrzeć losowi prosto w twarz i wymyślać kolejne własne kroki, zamiast żeby ktoś nami powodował. Ten tytuł wpadł mi do głowy z racji zarówno tej oczywistej, a jednak ważnej myśli, jak i dlatego, że to chwytliwa fraza, można ją zapamiętać. Nie wiem natomiast, czy Rough and Rowdy Ways miało wpływ na moją pracę. Co najwyżej w tym, że coś, co się zaczęło kilka lat temu, nagle przestało być pracą archiwisty, a stało się niejako relacjonowaniem na bieżąco. Zanim nadeszła wiosna 2020 roku, mocno obawiałem się, że Dylan zrezygnował już z tworzenia autorskich rzeczy. Aż tu wtem. Przy czym ja nad Dylanem pracowałem właściwie nieprzerwanie od 1979 roku. Skompletowanie Dusznego kraju w żadnym razie nie oznaczało, że teraz „mam na jakiś czas spokój”. Pierwszy przekład z tych, które znalazły się w Rubikonie, powstał, zanim Duszny kraj trafił do druku, bo 6 listopada 2016 roku, ale już było za późno, by książkę rozszerzać. Mówię tu o piosenkach, choć w Rubikonie są przekłady jeszcze starsze, ale o tym pewnie za chwilę porozmawiamy odrębnie. W każdym razie – dodam – nie była to „praca nad drugim tomem”, bo wcale nie byłem pewien, czy rynek w Polsce gotów jest w ogóle na pierwszy. Ale kran był otwarty, wena dopisywała.
Duszny kraj okazał się pozycją wspaniałą, począwszy od tłumaczeń (Twoja praca), przez redakcję (Joanna Mueller), po projekt książki (Artur Burszta), więc w jedynym dogodnym momencie dokończyłeś dzieła. I powstało coś, co nie stanowi ciągu dalszego, Przekraczam Rubikon to zdecydowanie nie kolejny tom. Jest zupełnie inny niż Duszny…, mimo że to wciąż „tłumaczenia z Dylana”.
Różnica między dwiema książkami jest na pewno niejedna. Chociażby taka, że Duszny powstawał przez trzydzieści siedem lat, a Rubikon przez cztery i pół. Intensywność pracy była więc znacznie większa. Ktoś może powiedzieć, że rodzi się ryzyko niższej jakości, skoro pośpiech w przekładzie literackim jest fatalnym doradcą. Może. Ale z kolei wiem, że dziś jestem znacznie lepszym, wrażliwszym tłumaczem niż trzydzieści lat temu, dlatego też wszystkie stare przekłady szykowane do Dusznego poddawałem surowej rewizji.
Mam skojarzenie. Duszny kraj jest jak oficjalna dyskografia, spisy piosenek, singli. A Przekraczam… jak Bootleg Series, co w przypadku Dylana oznacza nie odpady sesyjne, a pełnoprawny zbiór „utworów rozproszonych”, pozbawionych sztywnej formy i ograniczeń longplaya. Pierwsza antologia pokazuje Dylana takim, jakim go znamy powszechnie – songwriter i jego pieśni (piosenki). Druga uzupełnia ten wizerunek o wszystko to, co pokazuje go jako wielowymiarowego twórcę literatury. A Ciebie jako tłumacza zdolnego zachować jedność stylistyczną i jakość tłumaczeń w tak różnych obszarach, jak „śpiewalne” po polsku teksty piosenek („wszystkie te piosenki da się zaśpiewać do oryginalnej muzyki” – tako rzecze autor przekładów) oraz fragmenty przypominające wypiski z Tarantuli. Pomimo, jak mówisz, gigantycznej rozpiętości czasowej. Cztery dekady pracy, ale spójna całość.
Wiesz, kluczem jest oczywiście sam autor oryginałów. On po prostu już w wieku młodzieńczym był twórcą w pełni dojrzałym, zdolnym do niezwykłych syntez, ponadczasowych refleksji nad kondycją ludzką, puent wyrastających ponad horyzont dostępny perspektywie jego współczesnych. Weź album The Times They Are a‑Changin’ i piosenki wpisane w nurt pieśni „zaangażowanych”, podejmujących tematy z gazet. Akurat cała ta płyta, a raczej jej muzyczna część, została zawarta w Dusznym, ale to jest dobry przykład na to, co chcę powiedzieć. W typowej pieśni protestu zabójca Medgara Eversa czy Hattie Carroll byłby postawiony pod pręgierzem i potępiony. A Dylan przesuwa w obydwu piosenkach obiektyw w inną stronę: na system, który tych ludzi ukształtował albo otoczył bańką ochronną (bo wyrok skazujący Zantzingera na pół roku za kaprys zabicia niewinnej barmanki/kelnerki to prezent, a nie kara). Że nie wspomnę o dziele totalnym, jakim jest „A Hard Rain’s a‑Gonna Fall” – to są rejony niedostępne Ziemianom, a on to pisał, mając 21 lat. Do czego zmierzam? Do tego, że świadomie i w Dusznym…, i teraz w Rubikonie zestawiam teksty Dylana na przekór chronologii, bo ona nie jest dla mnie czynnikiem decydującym.
Czym zastąpiłeś układ czasu? Jaka determinanta stała się wiodąca? Moje poznanie Dylana to de facto ostatnich kilka lat, ponieważ wcześniej był jedynie klasykiem z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, który wciąż coś nagrywa. I to bardzo intensywnie. O ile w aspekcie kompozytorskim i realizatorskim siłą rzeczy słyszałem wpływ czasów, o tyle warstwa liryczna jest taka, jak powiedziałeś. U niego nie ma „młodzieńczych utworów”. Data zapisania słów ma znaczenie biograficzne, ale nie stanowi miary wartości.
Decydujące są pola wrażliwości. Gorzki koniec miłości, transcendencja, stosunek do idoli, krzywda społeczna, świat pędzący ku przepaści… Te wątki są wciąż obecne, czasem milkną na parę lat, a potem nagle wyskakują jak zanurzona siłą i wyrywająca się na swobodę boja. I dlatego „’Cross the Green Mountain” z roku 2003 ma według mnie prawo sąsiadować ze starszym o czterdzieści lat „Bob Dylan’s Dream”, a „Murder Most Foul” z ostatniej płyty, osnute wokół zamachu na JFK, znajduje niespodziewaną codę w postaci „Chimes of Freedom” z 1964 roku, napisanego przecież kilka miesięcy po tymże zamachu – w jednej i drugiej pieśni Dylan usiłuje dostrzec promień pociechy. Warunki są inne, w jego komórkach chyba zaszła już kilkakrotnie wymiana materiału biologicznego, ale to wciąż to samo poszukiwanie wyjścia z matni czasów. W „Murder…” tym promykiem może być ścieżka dźwiękowa zbiorowej podświadomości Amerykanów, w „Chimes…” – rozszalała burza. Pociecha w „Murder…” jest jednak zmęczona jak ludzkość. Dlatego „Chimes…” zaraz potem ma być niejako przypomnieniem, że kiedyś mieliśmy siłę. Aha, bo jeszcze nawiązałeś do „11 naszkicowanych epitafiów”, czyli poematu z okładki płyty „The Times…”.
To największe zaskoczenie dla mnie. Zawsze hidden track na płycie to dodatkowa radość, do tej pory lubię ich wyszukiwać, ale nie przyszło mi do głowy szukać „ukrytych poematów” na okładkach.
One nie są takie ukryte, pysznią się na tylnych stronach okładek i na kopertach winyli… Ale rzeczywiście – ten i inne wybrane teksty z okładek płyt to próba położenia kładki pomiędzy piosenkami a innymi przejawami twórczości literackiej Dylana. Rubikon raczej jest już ostatnią książką Dylana po polsku w moim przekładzie, teraz niech inni zburzą mój gmach i postawią inne – albo niech postawią je obok. Z pewnością da się jeszcze zebrać jeden tom wartościowych tekstów, ale rynek tego by nie zdzierżył, książka by się kurzyła w hurtowni i poszłaby na przemiał bez względu na możliwą wartość.
A teraz nie „poleciałeś Dylanem”. To, co najważniejszego dał mi jako artysta ten facet z dziwnym głosem, to przypomnienie, czym jest tworzenie. On pisze, co chce, jak chce, kiedy chce i – mam wrażenie – niezbyt przejmuje się nami. Naszymi oczekiwaniami. (List do Komitetu Noblowskiego i „noblowski skandal”). Dylan po prostu prowadzi swoje życie i dzieło tak, jak chce. Żartobliwie powiem, że jak człowiek z Lascaux malujący na ścianie, który tworzył, bo miał taką (zapewne) potrzebę, a krytyków, recenzentów, dział sprzedaży i oczekiwania fanów miał „dokładnie tam”. I – moim skromnym zdaniem – w ten sposób należy podchodzić do wydawania takich absolutów jak Dylan. „Rynek księgarski” i tego typu wskaźniki to ekonomia, a nie tworzenie oczywistego dziedzictwa kulturowego. Zresztą rozmawiamy na właściwych łamach, bo Biuro ma taki katalog łatający dziury intelektualne narodu, począwszy od waszego wspólnego Espriu.
Espriu w Biurze wcale nie był pierwszy, ale rzeczywiście należy do relatywnie nowej serii.
„Lecieć Dylanem” to dla mnie także przyjęcie założenia, że jeśli nie rozumiesz, o czym opowiadam, to czas wybrać się do biblioteki. Nie będę ci tłumaczył każdego słowa. „Dzwony wolności” wymagają obycia poetyckiego, a „Ów ohydny mord” wiedzy i erudycji. Przyznaję, że połowę utworu zrozumiałem dopiero wtedy, gdy napisałeś… tłumaczenie. I to nie był pierwszy raz. O przekładach w ciągu tych kilku lat powiedziałeś sporo, ale gdzieś w tle gubi się – takie mam odczucie – Twoja zdolność tłumaczenia zawiłości metaforycznych i ogromu nawiązań arcyintelektualnego twórcy, jakim jest Dylan.
Czepnę się tego ostatniego określenia „arcyintelektualny”, bo on jest takim nieoczywistym intelektualistą – to trochę erudyta, a trochę trikster, kuglarz. Rzeczywiście intelektualni są David Bowie, Tori Amos, David Byrne, Patti Smith. Dylan lubi często zanurzyć się w nurtach plebejskich, pisze też piosenki zgoła prościutkie, odwołujące się do tropów piosenki popularnej. Z nim chyba jest tak, jakby próbował wskazać, że nie ma albo–albo, że można zarazem konstruować piętrowe metafory czy erudycyjne aluzje i pławić się w tradycji gminnej. Że jego/nasze dziedzictwo ma bardzo pogmatwane DNA i że ten sam człowiek może napisać metaforyczne i metafizyczne „I and I”, nawiedzone „One More Cup of Coffee” oraz proste, szczere „Tonight I’ll Be Staying Here with You”. A co do przekładania świata tekstów Dylana na świat polskich odbiorców, to po prostu staram się dużo czytać. Sam często niczego nie wydumam i muszę się wtedy odwoływać do tego, co wyłuskali badacze żyjący w tym samym ekosystemie, autorzy angielscy i amerykańscy. Oni od razu wyczuwają wiele Dylanowskich aluzji, sugestii i mrugnięć. Pytanie tylko, czy sam Dylan ukradkiem nie śmieje się z nas wszystkich w kułak…
„Tańczy arlekin do słowiczych nut/ leci ptak w księżycowy chłód/ o, arlekin tańczy znów” – może dobrze, że Komitet tak późno wpadł na pomysł dania mu Nobla, bo teraz wysłał kurtuazyjny list, a kiedyś mógłby im zrobić Rolling Thunder w Sztokholmie. Biała twarz, kapelusz i Scarlett. Gwarancja nieśmiertelności pamięci królewskiej pary.
…bo wszystko pisze spod dużego palca. Ale nawet jeśli, to to jest palec Boży. Zatem mój ewentualny geniusz w tym zakresie jest po prostu geniuszem śledczym.
Geniusz śledczy? Czy wyśledziłeś sieć powiązań pomiędzy utworami sygnowanymi „tekst i muzyka Bob Dylan” a kawałkami innych autorów? Byli tacy, którzy mówili, że zaliczył brzydką rzecz na „pe”. Albo nie. Cofam pytanie. Są ważniejsze sprawy z minionych lat. Wracam do tłustych lat Dylana. 2021 – Przekraczam Rubikon. 2020 – Rough and Rowdy Ways. 2019 – Rolling Thunder Revue, szesnasty i siedemnasty – wiadomo: Nobel i Duszny kraj. A ja mam pytanie do Ciebie jako co najmniej najsłynniejszego polskiego dylanologa o triumf roku 2018 – czy dane Ci było uchylić szklaneczkę którejkolwiek z „Heaven’s Door”?
Tak. Kiedy ruszyła sprzedaż również w Polsce, nie odmówiłem sobie tego zbytku – jednego na rok. Zachowuję się trochę jak kabotyn, bo rezerwuję te łyki głównie na wyjątkowe okazje Dylanowskie, jak osiemdziesiąte urodziny czy premiera Shadow Kingdom, filmu z piosenkami nagranego w maju tego roku i wypuszczonego w lipcu. I choć nie jestem wielkim fanem bourbonów, to ten akurat ma u mnie specjalne względy, więc mam już drugą butelkę. Na wszelki wypadek. Natomiast nie wspomagam się ani „Heaven’s Door”, ani żadną inną używką przy pracy tłumacza. Zaś co do etykietki najsłynniejszego dylanologa… Ostrożnie, jest nas więcej, jest Daniel Wyszogrodzki, jest Jerzy Jarniewicz, nie pretenduję do tytułu, wszyscy staramy się poszerzyć w Polsce obszar świadomości dorobku i roli Dylana.
Na kolejny rok jest już dodatkowo „Bootleg Series” z kopią obrazu Dylana na butelce. Podobnie jak przywołany przez Ciebie profesor Jarniewicz, który mówił o Dusznym kraju, nie mam wątpliwości, że Przekraczam Rubikon to Twoja kolejna wiktoria. „Nie lada wyzwanie, robota gigantyczna, szereg świetnych pomysłów przekładowych, błyskotliwych rozwiązań, a przy tym imponująca wiedza, którą nosisz lekko, choć daje o sobie znać nie tylko w krótkich, acz arcyciekawych komentarzach, ale też w samych przekładach” (cytat za Jerzym Jarniewiczem). W zasadzie Philippe, vicisti odnosi się już do całości Twojej pracy nad materią Dylana. Dwie antologie, Tarantula,płyta dylan.pl. W tamtym wywiadzie wskazałeś utwory, które stawiały opór w opowiedzeniu po polsku. Które z nich uległy? Na pewno wspomniane już „Chimes of Freedom”. I „Saved”, prawda?
„Saved” było problemem od samego początku. Wprawdzie nie jest to piosenka arcydzielna, nie bywa wymieniana jednym tchem ze sztandarowymi punktami Dylanowskiego kanonu, ale na pewno w swoim czasie był to dla niego utwór ważny. I tu – skoro chcę, by piosenki „się śpiewały” – kłopot polegał na znalezieniu polskiego odpowiednika imiesłowu przymiotnikowego biernego saved – zbawiony, ocalony – który dałby się wyrzucić z płuc i ust jednosylabowym strzałem. W końcu powiedziałem sobie, że wymyślenie takiego słowa graniczy z cudem. I cud się stał, bo właśnie słowo „cud” okazało się kluczem. I kolejną lekcją, że nie chodzi o szukanie odpowiedników słów, tylko idei. Z kolei z „Chimes of Freedom” opór materii raczej antycypowałem. Nie podchodziłem do utworu, bo się bałem. Trochę jak kilka lat wcześniej z „Mr. Tambourine Man” – uznałem, że to za piękne, za misterne, by móc się z tym mierzyć. Wtedy, kilka lat temu, żona powiedziała mi: „E tam, ‘nie dasz rady’. Po prostu nie próbujesz, ale gdybyś spróbował, wyszłoby ci na pewno pięknie”. Efekt był taki, że dziś „Pan z Tamburynem” to jedna z najchętniej śpiewanych przeze mnie piosenek Dylana. I podobnie było z „Dzwonami wolności”, tylko tu już sam przywołałem się do porządku. Poczytałem sobie sporo Rimbauda, żeby się w nim umarynować, po czym w ciągu trzech dni miałem gotowy tekst, który mnie samego powala swoją mocą. Trudno, skromność czasem musi zaczekać. Przy czym absolutnie jestem pewien, że inny tłumacz mógłby zrobić to co najmniej równie dobrze. Mielibyśmy wówczas więcej pięknych „Dzwonów wolności”.
„Billy”? „’Cross the Green Mountain”?
Z „Billym” mocowałem się już w końcówce liceum, zaraz po tym moim pierwszym przekładzie w ogóle, czyli „Don’t Think Twice, It’s All Right”. Ale tłumaczenie było dość tandetne i ogólnie studencko-ogniskowe. Nawet nie hołubiłem tego tekstu, już wtedy wiedziałem, że to mizeria. I tylko niesmak pozostał. A ulotnił się w kwietniu 2018 roku, kiedy postanowiłem jeszcze raz popatrzeć w tę stronę. I wiem, że nie powtórzyłem żadnego błędu z tamtej próby. Natomiast „Pod Górę Zieloną” nie było problemem w tym sensie, że nie miałem za sobą nieudanych prób, rozczarowań itp. Nagle 1 sierpnia 2017 roku siadłem i sporządziłem tekst. Może pamięć o powstańcach warszawskich była pomocna.
A „4th Time Around”? „No Time to Think”?
Oj, te jak najbardziej. „4th Time Around” ma podchwytliwą końcówkę. Dylan śpiewa tam „I never asked for your crutch, now don’t ask for mine”, czyli „nie prosiłem o twoje wsparcie, więc nie proś o moje”. Rzecz w tym, że on wymawia słowo „crutch” jak „crotch”, czyli „krocze”. Wreszcie w lutym 2017 roku pomysł przyszedł. Ale jeszcze rok później piosenka podlegała modyfikacjom, by wreszcie osiągnąć efekt zadowalający mnie przy współpracy z Asią Mueller, redaktorką tej i tylu innych moich książek.
Za to „No Time to Think” to walka z przeważającymi siłami wroga. Monumentalny, ponad osiem minut trwający utwór pełen rymów wewnętrznych, pozornie sprawiający wrażenie bełkotliwej wyliczanki sytuacji, obrazów, postaci i pojęć. Jednak uważna lektura ukazuje tu epicką opowieść o przedzieraniu się przez druty kolczaste walki sądowej i o przewartościowywaniu dawnych hierarchii. Podobnie jak w „Where Are You Tonight?” czy „Changing of the Guards” Dylan jest tu na rozstajach. Street-Legal to płyta niezwykle gęsta od znaczeń. I to było autentyczne zadanie, jakie postawiłem sobie, szykując Rubikon. W kwietniu 2021 roku najpierw wymyśliłem sposób na frazę tytułową, a potem przez dwa tygodnie mocowałem się z tekstem. Sczytując książkę przed składem, przekonałem się, że to dobrze brzmi także w czytaniu. Przynajmniej cel, jaki sobie wyznaczyłem, został osiągnięty, a nawet wyszło lepiej, niż zakładałem.
Równolegle z Dusznym krajem powstawała płyta dylan.pl Niepotrzebna pogodynka, żeby znać kierunek wiatru. Wiem, że podczas przygotowywania Przekraczam Rubikon w Twojej głowie powstał obraz drugiej płyty. W antologii łatwiej niż w przypadku nagrań można wyczuć Twój zamysł kompilatora. Poszczególne tytuły rozdziałów to czytelne wskazówki. A jak tworzysz płytę? Jak przebiega proces doboru utworów? Składanie ich w całość?
Pomysł na drugą płytę dylan.pl powstał dużo wcześniej niż na Przekraczam Rubikon. Z samego Dusznego kraju dałoby się nagrać ileś płyt. Decyzja o tym, że robimy z Biurem Literackim drugą antologię, zapadła w styczniu 2021 roku, a ja zestaw piosenek na nasz album miałem gotowy już od 2019. Oczywiście pojawienie się Rough and Rowdy Waysskorygowało ten zestaw, ale w niewielkim stopniu. Przy płycie muszę brać pod uwagę sporo elementów, które nie mają znaczenia przy antologii. Teksty muszą być różnorodne, ukazywać Dylana w sposób wielowymiarowy. Muszę też pamiętać, że muzycy nie lubią długich piosenek. Kiedy powiadamiam kolegów, że utwór ma siedem zwrotek, mają miny, jakbym im kazał czytać Żeromskiego. Wynika to po trosze z tego, że w naszej kulturze popularnej kompletnie zapomnieliśmy o tradycji pieśni dziadowskiej, czyli długiej opowieści – piosence, która ma służyć czemuś więcej niż rozrywce (choćby i mądrej). Długa piosenka z długim tekstem jest dziwolągiem. To są aprioryczne uprzedzenia, bo gdy graliśmy na koncertach „Bez słowa”, w końcu długi utwór z dość miarowym, nie żwawym rytmem i mocno refleksyjnym tekstem, publiczność wpadała często w hipnotyczny stan uwielbienia. Dlatego na nowej płycie, jeśli do jej nagrania dojdzie, kilka dłuższych piosenek też się znajdzie.
„Bez słowa” to utwór w waszym repertuarze wyjątkowy. Brzmi lepiej niż oryginał. To moje prywatne zdanie. Z dobrej piosenki zrobiliście wybitną, opowiedzianą po swojemu, ale wierną pierwowzorowi. Przy czym Twój przekład to jedno, a warstwa dźwięków drugie. Jak budujesz koncepcję muzyczną? Dylan.pl to aranżacyjnie kreatywny band.
Szukając inspiracji, sięgam do różnych rejestrów i epok. Czasem podpowie mi coś Nina Simone, czasem Carl Perkins, czasem jakieś nagranie muzyki ludowej. Jesteśmy zespołem zasadniczo akustycznym, więc nie ma miejsca na grzmocenia rocka – choć koledzy mają takie marzenia. Tyle że ja mam głos nie do rocka. Niekiedy chciałbym pozostać nastrojem blisko oryginału, ale czasem, czego dowiodła już nasza pierwsza płyta, odchodzimy radykalnie. „Czasy nadchodzą nowe”, „Bez słowa” czy „Ojciec nocy” to zupełnie inne piosenki niż u Dylana. Teraz też tak będzie – „Jeszcze kawy (Doliny cień)”, „Autostrada A2 na okrągło”, „Za czwartym razem” czy „Blind Willie McTell” słyszę jako piosenki o często diametralnie innym charakterze od pierwowzorów. Zresztą ta ostatnia już bywa grywana i spotkała się nawet z pochwałami za granicą, w Anglii i Holandii.
Głos Ci się mocno zrokendrolował. Było to słychać w czerwcu 2021 roku. Zagraliście świetny rockowy koncert. Marzenie spełnione. Sekcja złapała fantastyczny rytm, a Twój wokal dał im się ponieść. Zresztą publika też wyczuła energię bijącą ze sceny, co było widać i słychać. Nie byliśmy jak miłośnicy akustycznej poezji śpiewanej. Niestety z tego, co mówisz, wynika, że do nowej płyty jeszcze daleko. Chociaż zaczęła powstawać na długo przed drugim tomem antologii.
Tak. Dlatego dziś czekam na Przekraczam Rubikon. Mam wrażenie, że Dylan niemal każdą swoją decyzją twórczą jakiś Rubikon przekracza. Nie obcyndala się. Nie ogląda za siebie z nostalgią, raczej tylko po to, by policzyć zgromadzone zapasy i atuty. Nie hołubi w dłoniach dawnych sukcesów. Nie mam w sobie tyle odwagi. Ja do Dusznego kraju zaglądam z przyjemnością, bo to kawał mojego życia, i z przeświadczeniem, że udało mi się otworzyć drzwi do nieznanej dotąd w Polsce komnaty. Liczę na to, że Przekraczam Rubikon też jest takim otwarciem. Przy korekcie nie mogłem wyjść z podziwu nad tym, że ręka tego samego człowieka tworzy tak różne i tak przy tym ciekawe teksty. Że umie być i czuły, i bezwzględny, i mądry, i pyskaty, i dowcipny, i zniechęcony, i brutalny, i gorzki, i epicki, i lapidarny… A przy tym, skubaniec, cały czas udaje głupszego, niż jest naprawdę.
„Zawsze pyta: ‘Czego dzisiaj szukasz?’. A ja pytam: ‘Co?’. On na to: ‘Wiem, że poszukujesz. Czego?’ Mówię Hurricane’owi [Rubinowi Carterowi – przyp. M.K.], że szukam Świętego Graala. Pyta: ‘Co?’ A ja mówię, że będę szukał do skutku, jak sir Galahad. Tego właśnie szukam”*. Po tym, co powiedziałeś, to dobry cytat ze „skubańca” na zakończenie.
* Cytat za Rolling Thunder Revue: A Bob Dylan Story by Martin Scorsese, tłumaczenie dla Netflix.Ur. w 1959 r. Iberysta, dziennikarz, muzyk i tłumacz z języków: angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego, katalońskiego, portugalskiego oraz ladino. Laureat Nagrody Instytutu Cervantesa w Warszawie w 2005 r. za najlepszy przekład literacki. Przez lata pracował jako dziennikarz (TVP, Polsat News, Trójka, Inforadio, „Non Stop”, „Rock’n’Roll”, „Machina”, „Przekrój”, „Newsweek”), a obecnie współprowadzi program telewizyjny „Xięgarnia”. Współzałożyciel Zespołu Reprezentacyjnego (od 1983, sześć płyt) oraz dylan.pl (od 2014, jedna płyta), specjalizującego się w wykonywaniu przekładów piosenek Boba Dylana. W Biurze Literackim ukazały się przetłumaczone przez niego książki Dylana: Duszny kraj (2016) oraz Tarantula (2018), Patti Smith: Tańczę boso i Nie gódź się oraz Salvadora Espriu Skóra byka. Mieszka w Warszawie.
Równolatek Blood on the Tracks i podobnie jak ten album się nie zestarzał. W młodości planował być zawodowym poetą, ale na rynku za dużo było Marcinów i nie widział dla siebie miejsca. Zajął się literaturą, jest autorem dzieła łączącego SF, literaturę faktu i teatr absurdu: Plan działania komendanta w warunkach zewnętrznego zagrożenia i w czasie wojny. Po usłyszeniu Czarnych Ciasteczek zapragnął także mruczeć do mikrofonu, ale nie pali i nie pije wódki, więc nie miał o czym mruczeć. Zajął się samymi ciasteczkami i teraz jest cukiernikiem. W wolnych chwilach lubi stawać w swoim miasteczku na samym środku rynku i wskazywać albo sikać do rzeki, patrząc, jak wzbiera nurt.
Impresja Filipa Łobodzińskiego na temat prozy Krystyny Czarneckiej, wyróżnionej w ramach projektu „Pracownie otwarte prozą 2023”.
WięcejRozmowa Filipa Łobodzińskiego z Grzegorzem Kwiatkowskim, towarzysząca premierze książki Zagadka Grzegorza Kwiatkowskiego, wydanej w Biurze Literackim 18 grudnia 2023 roku.
WięcejSpotkanie z udziałem Filipa Fejzjestma Łuszcza, Marcina Jurzysty, Arkadiusza Wilmana, Hirka Wrony, Filipa Łobodzińskiego w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejSpotkanie z udziałem Filipa Łobodzińskiego, Tadeusza Sławka i Oli Budki w ramach festiwalu TransPort Literacki 27. Muzyka Hubert Zemler.
WięcejRecenzja Filipa Łobodzińskiego, towarzysząca premierze książki Wiara, nadzieja i krwawa łaźnia Nicka Cave’a i Seána O’Hagana w tłumaczeniu Tadeusza Sławka, wydanej w Biurze Literackim 29 września 2022 roku.
WięcejAutorski komentarz Filipa Łobodzińskiego, towarzyszący premierze książki Rewolta w niebie Nicka Cave’a w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, wydanej w Biurze Literackim 29 sierpnia 2022 roku.
WięcejRozmowa Pawła Tańskiego z Filipem Łobodzińskim, towarzysząca premierze książki Rewolta w niebie Nicka Cave’a w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, wydanej w Biurze Literackim 29 sierpnia 2022 roku.
WięcejOdpowiedzi Filipa Łobodzińskiego na pytania Tadeusza Sławka w „Kwestionariuszu 2022”.
WięcejSiedemnasty odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.
WięcejFilip Łobodziński w towarzystwie Wacława Zimpla czyta utwory z książki Rewolta w niebie Nicka Cave’a. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Rewolta w niebie Nicka Cave’a w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 28 sierpnia 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Rewolta w niebie Nicka Cave’a w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 22 sierpnia 2022 roku.
Więcej17. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego.
Więcej16. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego.
Więcej15. odcinek cyklu Filipa Łobodzińskiego Kartoteka 25: „Piosenki”.
WięcejAutorski komentarz Filipa Łobodzińskiego w cyklu „Historia jednej książki”, towarzyszący premierze przetłumaczonej przez niego książki Przekraczam Rubikon Boba Dylana, wydanej w Biurze Literackim 18 października 2021 roku.
Więcej14. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Przekraczam Rubikon Boba Dylana, w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 18 października 2021 roku.
Więcej13. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Przekraczam Rubikon Boba Dylana w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 18 października 2021 roku.
Więcej12. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego.
Więcej11. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego.
WięcejRecenzja Filipa Łobodzińskiego towarzysząca premierze książki Marty Sokołowskiej Imperium Dzieci, która ukazuje się w Biurze Literackim 12 lipca 2021 roku.
Więcej10. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego.
Więcej9. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego.
Więcej8. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego.
Więcej7. odcinek cyklu „Kartoteka 25: Piosenki” Filipa Łobodzińskiego
WięcejSiódmy odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.
Więcej6. odcinek cyklu Kartoteka 25: Piosenki.
Więcej5. odcinek cyklu Kartoteka 25: Piosenki.
Więcej4. odcinek cyklu Kartoteka 25: Piosenki.
WięcejSpotkanie wokół książek Wyspa na Księżycu Williama Blake’a, świnia jest najlepszym pływakiem Mirjoluba Todorovicia, Kielich upojenia Otona Župančiča oraz Skóra byka Salvadora Espriu z udziałem Tadeusza Sławka, Jakub Kornhauser, Miłosza Biedrzyckiego, Filipa Łobodzińskiego, Joanny Orskiej i Jakuba Skurtysa w ramach festiwalu Stacja Literatura 25.
WięcejTrzeci odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.
Więcej3. odcinek cyklu Kartoteka 25: Piosenki.
WięcejSzkic Filipa Łobodzińskiego, towarzyszący wydaniu książki Johna Lennona Przestworzone rzeczy, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, którą ukazała się w Biurze Literackim 30 listopada 2020 roku.
WięcejRozmowa Adama Poprawy z Filipem Łobodzińskim, towarzysząca wydaniu książki Johna Lennona Przestworzone rzeczy, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, którą ukazała się w Biurze Literackim 30 listopada 2020 roku.
Więcej2. odcinek cyklu Kartoteka 25: Piosenki.
WięcejFragment zapowiadający książkę Johna Lennona Przestworzone rzeczy, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, którą ukaże się w Biurze Literackim 9 listopada 2020 roku.
Więcej1. odcinek cyklu Kartoteka 25: Piosenki.
WięcejFragment zapowiadający książkę Johna Lennona Przestworzone rzeczy, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, którą ukaże się w Biurze Literackim 9 listopada 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Johna Lennona Przestworzone rzeczy, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, którą ukaże się w Biurze Literackim 9 listopada 2020 roku.
WięcejGłos Filipa Łobodzińskiego w debacie „Ludzie ze Stacji”.
WięcejSpotkanie wokół książek Santarém Elizabeth Bishop, Samotność przestrzeni Emily Dickinson i Nie gódź się Patti Smith z udziałem Tadeusza Sławka, Filipa Łobodzińskiego, Joanny Mueller oraz Juliusza Pielichowskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.
WięcejRozmowa Xaviera Farrégo Vidala z Filipem Łobodzińskim, towarzysząca wydaniu książki Salvadora Espriu Skóra byka, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 4 maja 2020 roku.
WięcejKomentarz Filipa Łobodzińskiego towarzyszący wydaniu książki Salvadora Espriu Skóra byka, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 4 maja 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Salvadora Espriu Skóra byka, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 4 maja 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Salvadora Espriu Skóra byka i inne wiersze, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 4 maja 2020 roku.
WięcejSpotkanie z udziałem Ramiego Al-Aszeka, Konrada Góry, Filipa Łobodzińskiego, Jana Rojewskiego, Beaty Stasińskiej i Magdaleny Rigamonti w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.
WięcejRozmowa Filipa Łobodzińskiego z Grzegorzem Kwiatkowskim, towarzysząca premierze książki Karl-Heinz M. Grzegorza Kwiatkowskiego, wydanej w Biurze Literackim 18 listopada 2019 roku.
WięcejSpotkanie wokół książki Obcy astronom Grzegorza Ciechowskiego z udziałem Anny Skrobiszewskiej, Rafała Skoniecznego i Filipa Łobodzińskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 23.
WięcejSpotkanie autorskie wokół książek Tarantula Boba Dylana oraz Pieśń torby na pawia Nicka Cave’a z udziałem tłumaczy Filipa Łobodzińskiego i Tadeusza Sławka w ramach festiwalu Stacja Literatura 23. Prowadzenie Jerzy Jarniewicz.
WięcejRozmowa Artura Burszty i Oli Olszewskiej z Filipem Łobodzińskim, towarzysząca wydaniu książki Patti Smith Nie gódź się, która ukazała się w Biurze Literackim 18 lutego 2019 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Nie gódź się Patti Smith, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 28 lutego 2019 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Nie gódź się Patti Smith, w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 28 lutego 2019 roku.
WięcejRozmowa Dawida Mateusza z Filipem Łobodzińskim, towarzysząca premierze książki Tarantula Boba Dylana w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, wydanej nakładem Biura Literackiego 15 stycznia 2018 roku.
WięcejSpotkanie autorskie „Muzyka z poezją” wokół książek Duszny kraj Boba Dylana i Tańczę boso Patti Smith z udziałem tłumacza Filipa Łobodzińskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 22. Prowadzenie Kamil Sipowicz.
WięcejKoncert piosenek Boba Dylana z książki „Duszny kraj” z udziałem Filipa Łobodzińskiego i Jacka Wąsowskiego w Aparthotelu Czarna Góra w ramach festiwalu Stacja Literatura 22.
WięcejFragment zapowiadający książkę Tarantula Boba Dylana, w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 8 stycznia 2018 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Tarantula Boba Dylana, w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 8 stycznia 2018 roku.
WięcejRecenzja Filipa Łobodzińskiego towarzysząca premierze książki Tańczę boso Patti Smith, wydanej w Biurze Literackim 7 sierpnia 2017.
WięcejFragment zapowiadający książkę Tańczę boso Patti Smith w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 7 sierpnia 2017 roku.
WięcejRozmowa Jerzego Jarniewicza z Filipem Łobodzińskim, towarzysząca premierze książki Duszny kraj Boba Dylana, wydanej w Biurze Literackim 20 lutego 2017 roku.
WięcejKomentarz Filipa Łobodzińskiego o trudnościach z tłumaczeniem Boba Dylana, towarzyszący premierze książki Duszny kraj, wydanej w Biurze Literackim 20 lutego 2017 roku.
WięcejRecenzja Filipa Łobodzińskiego z książki Radości Grzegorza Kwiatkowskiego.
WięcejRecenzja Adama Poprawy towarzysząca premierze książki Przekraczam Rubikon Boba Dylana w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego, wydanej w Biurze Literackim 18 października 2021 roku.
WięcejAutorski komentarz Filipa Łobodzińskiego w cyklu „Historia jednej książki”, towarzyszący premierze przetłumaczonej przez niego książki Przekraczam Rubikon Boba Dylana, wydanej w Biurze Literackim 18 października 2021 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Przekraczam Rubikon Boba Dylana, w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 18 października 2021 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Przekraczam Rubikon Boba Dylana w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 18 października 2021 roku.
Więcej