wywiady / o książce

Wiersz jak granulka czasu

Juliusz Pielichowski

Tadeusz Sławek

Rozmowa Juliusza Pielichowskiego z Tadeuszem Sławkiem, towarzysząca wydaniu książki Samotność przestrzeni Emily Dickinson, w tłumaczeniu i wyborze Tadeusza Sławka, która ukazała się w Biurze Literackim 24 czerwca 2019 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Juliusz Pie­li­chow­ski: Emi­ly Dic­kin­son to chy­ba bar­dzo bli­ska Panu dusza?

Tade­usz Sła­wek:Tak, muszę nawet powie­dzieć, że im się robię star­szy, tym coraz bliż­sza.

Kie­dy zetknął się Pan z nią po raz pierw­szy? Czy było to spo­tka­nie z prze­kła­da­mi, czy od razu z wier­sza­mi czy­ta­ny­mi w ory­gi­na­le? I jak się ta zna­jo­mość ukła­da­ła przez lata? Gdy się spoj­rzy w Pań­skie ese­je, moż­na zna­leźć dys­kret­ne śla­dy wie­lo­let­niej lek­tu­ry.

To tro­chę skom­pli­ko­wa­na histo­ria. Gdy myślę o niej wstecz – bo prze­cież od moich stu­diów minę­ło pięć­dzie­siąt lat – ukła­da mi się to w pew­ną pra­wi­dło­wość, któ­rą widać dopie­ro z per­spek­ty­wy cza­su. Dziś powie­dział­bym, że Emi­ly Dic­kin­son odgry­wa w lite­ra­tu­rze ame­ry­kań­skiej podob­ną rolę, jaką swe­go cza­su w lite­ra­tu­rze angiel­skiej ode­grał Wil­liam Bla­ke – to zna­czy i on był zna­ny w wąskim krę­gu, choć oczy­wi­ście Bla­ke w znacz­nie szer­szym niż Dic­kin­son, ale jed­nak w sto­sun­ko­wo małym kół­ku ako­li­tów.

Obo­je za życia byli poeta­mi pry­wat­ny­mi i osob­ny­mi.

Tak, z pew­no­ścią. W przy­pad­ku Blake’a mało kto wie­dział o jego twór­czo­ści, a ci, któ­rzy go zna­li, czę­ścio­wo uwa­ża­li za dzi­wa­ka i tro­chę nie­zrów­no­wa­żo­ne­go psy­chicz­nie. A potem popadł w zapo­mnie­nie. Odkrył go na nowo dopie­ro w 1947 roku Nor­th­rop Frye. I tak sobie myślę po latach, że może ja mam skłon­ność do takich figur – mar­gi­ne­so­wych, pro­win­cjo­nal­nych? O Blake’u może trud­no powie­dzieć, że był pro­win­cjo­nal­ny, bo to w koń­cu lon­dyń­czyk – raz tyl­ko wyje­chał z Lon­dy­nu na poważ­nie – ale miesz­kał w Lam­beth i był, jeśli moż­na tak powie­dzieć, „dziel­ni­co­wy”. W przy­pad­ku Emi­ly nie wie­dział o niej nie­omal nikt. O Blake’u, owszem, nie­licz­ni wie­dzie­li, ale Bla­ke miał wię­cej uczniów jako malarz niż jako poeta. I dopie­ro potem – sto dwa­dzie­ścia lat po jego śmier­ci – poja­wił się Frye i ruszy­ła lawi­na. Nato­miast nie potra­fię zna­leźć niko­go, kto był­by odpo­wied­ni­kiem Frye’a dla Dic­kin­son. Moż­na by powie­dzieć, że do pew­ne­go stop­nia był nim John­son, któ­ry zebrał jej utwo­ry i uło­żył je chro­no­lo­gicz­nie, i to też zresz­tą wyda­rzy­ło się dość póź­no, bo dopie­ro w latach pięć­dzie­sią­tych zeszłe­go wie­ku. Z pew­no­ścią obo­je byli poeta­mi do odkry­cia, jak gdy­by wydo­by­cia z lite­rac­kie­go nie­by­tu.

Rola wspo­mnia­ne­go Tho­ma­sa H. John­so­na rze­czy­wi­ście wyda­je nie do prze­ce­nie­nia. To on odkrył dla świa­ta cho­ciaż­by nie­zwy­kły zapis, jakim w swo­ich wier­szach posłu­gi­wa­ła się Dic­kin­son.

Tak, Dic­kin­son zawsze mnie fra­po­wa­ła myśl­ni­ka­mi, pocią­ga­ły mnie te puste miej­sca, któ­re były miej­sca­mi pro­wo­ka­cyj­ny­mi – niby skoń­czo­ny­mi, niby nie­do­koń­czo­ny­mi. To było jak zapro­sze­nie, żeby się do tego tek­stu włą­czyć i te myśl­ni­ki czymś wypeł­niać. War­to wspo­mnieć, że Edgar Allan Poe też je sto­so­wał. I tak sobie myślę, że to powi­no­wac­two po takim trój­ką­cie – Blake‒Poe‒Dickinson – widzę. To jest nawet może tro­chę zaska­ku­ją­ce, bo ja zawsze naj­bar­dziej lubi­łem w lite­ra­tu­rze ame­ry­kań­skiej tę tra­dy­cję, któ­ra wywo­dzi się od Whit­ma­na. Zawsze podo­ba­ła mi się poezja sze­ro­kie­go odde­chu, nar­ra­cyj­na, stąd też moja miłość pierw­sza do Robin­so­na Jef­fer­sa, któ­ry był wiel­kim opo­wia­da­czem. Tak­że tro­chę sam sie­bie zasko­czy­łem tą Emi­lią. Zresz­tą Bla­ke też jest opo­wia­da­czem, nato­miast ona, jeśli jest opo­wia­da­czem, to bar­dzo spe­cy­ficz­nym, takim, któ­ry puen­tę – jeśli taka w ogó­le jest – zosta­wia słu­cha­czo­wi, a więc komuś inne­mu. Z jed­nej stro­ny jest więc to jej podo­bień­stwo do Blake’a – jako poety ukry­te­go, któ­ry nagle wyra­sta zni­kąd, a z dru­giej stro­ny jest zde­cy­do­wa­na róż­ni­ca mię­dzy jej nie­zwy­kle skon­cen­tro­wa­ną poezją a poezją sze­ro­kiej fra­zy, sze­ro­kie­go odde­chu, jaką czę­sto koja­rzy­my z poezją ame­ry­kań­ską.

Dla mnie ta kon­den­sa­cja zna­czeń w poezji Dic­kin­son od zawsze była w pew­nym sen­sie bar­dziej prze­ko­nu­ją­ca, bo nie­zwy­kle kon­se­kwent­na. Whit­man, szcze­gól­nie póź­ny, dość czę­sto bywa prze­ga­da­ny, nato­miast Dic­kin­son – wła­ści­wie nigdy.

Ona z powo­du tej kon­den­sa­cji zna­czeń mia­ła zresz­tą wie­lu opo­nen­tów, bo wśród pierw­szych gło­sów, nawet gdy już ją wyda­no po śmier­ci, zna­la­zły się też gło­sy nie­chęt­ne. Hig­gin­son, któ­ry znał jej wier­sze z kore­spon­den­cji, jaką pro­wa­dzi­li jesz­cze za życia Dic­kin­son, powie­dział, że jej poezja jest spa­smo­dic, histe­rycz­na – czy­li taka, któ­ra wykrzy­ku­je i nie koń­czy, tro­chę per ana­lo­giamdo „poetów spa­zma­tycz­nych” w wik­to­riań­skiej Anglii. Póź­niej był bar­dzo waż­ny dla niej kry­tyk David Por­ter, któ­ry cenił ją bar­dzo wyso­ko. Posłu­żył się nawet takim dość zabaw­nym porów­na­niem – dobrze odda­ją­cym kło­po­ty, jakie mamy, czy­ta­jąc Dic­kin­son – że jej poezja jest tak gęsta, a jed­no­cze­śnie tak roz­sia­ne są w niej nie­zli­czo­ne, kore­spon­du­ją­ce ze sobą sen­sy, że czło­wiek czu­je się tak, jak­by jeź­dził samo­cho­dem po zatło­czo­nym par­kin­gu przed super­mar­ke­tem. Tak­że nawet ci, któ­rzy ją lubi­li i ceni­li, mie­li do niej sto­su­nek nie zawsze wyznaw­czy. Mówiąc krót­ko – była bar­dzo poza swo­im cza­sem, co wię­cej, była tak­że dale­ko poza cza­sem więk­szej czę­ści dwu­dzie­ste­go wie­ku.

Mówiąc po nie­tz­sche­ań­sku, była „nie na cza­sie”, co zresz­tą sta­no­wi­ło – a wła­ści­wie sta­no­wi – jej naj­więk­szą siłą.

Tak, to była „nie­wcze­sna” poezja, jeśli moż­na tak powie­dzieć, z całą pew­no­ścią.

Wspo­mniał Pan o prze­strze­niach nie­do­okre­śle­nia, któ­re w pew­nym sen­sie kon­sty­tu­ują tę poezję. Sko­ja­rzy­ło mi się to z ale­ato­ry­zmem w muzy­ce, ale moż­na by było przy­wo­łać mnó­stwo innych prak­tyk sztu­ki dwu­dzie­sto­wiecz­nej, w któ­rej pozo­sta­wia­ło się prze­strzeń wol­no­ści – dla namy­słu, wyobraź­ni; gdzie poję­cia, obra­zy, zosta­ją wstęp­nie zasu­ge­ro­wa­ne, two­rząc coś w rodza­ju rusz­to­wa­nia, jak gdy­by wstęp­nej instruk­cji dla odbior­cy przy współ­two­rze­niu sen­sów i zna­czeń.

Tak. Dla­te­go myślę, że ona wró­ci­ła, a wła­ści­wie poja­wi­ła się po raz pierw­szy na tak wiel­ką ska­lę, w całej swej nie­zwy­kło­ści, póź­no, bo dopie­ro za spra­wą edy­cji John­so­na. Dic­kin­son umar­ła w 1886 roku, więc pozna­li­śmy ją na dobre dopie­ro sie­dem­dzie­siąt lat po jej śmier­ci. Dłu­go trwa­ło to odkry­wa­nie Emi­lii. No ale potem, z któ­rej stro­ny by nie spoj­rzeć, to ona jest nie­zwy­kle waż­na, zwłasz­cza może jako wiel­ka, wiel­ka poet­ka codzien­no­ści. A dziś codzien­ność nosi się na rękach. Dic­kin­son to wiel­ka badacz­ka codzien­no­ści, filo­zof­ka codzien­no­ści. Ale też wiel­ka poet­ka reli­gij­na – reli­gij­no­ści zresz­tą dziw­nej, bo nie­do­gma­tycz­nej, nie­orto­dok­syj­nej.

I – zno­wu – bar­dzo też dzię­ki temu współ­cze­snej.

Tak, nie­zwy­kle. I wła­śnie to się narzu­ca, gdy na nią dziś patrzy­my – że nie­za­leż­nie od tego, z jakiej per­spek­ty­wy by na nią spoj­rzeć, ona jest nie­zwy­kła.

Wspo­mniał Pan o Blake’u. Czy­ta­jąc U‑bywaćczy Ujmo­wać nie­raz zasta­na­wia­łem się, czy roz­wa­żał Pan podob­ny esej o Dic­kin­son na kształt wspo­mnia­nych ese­jów o Blake’u, o Tho­re­au. Nie powiem tu nic odkryw­cze­go, ale wyda­je mi się, że to jest poet­ka dla Pana wręcz ide­al­na, co zresz­tą czu­je się bar­dzo moc­no pod­czas lek­tu­ry Samot­no­ści prze­strze­ni. Powie­dział Pan gdzieś, że jej poezja to „filo­zo­fia-bez-filo­zo­fii”. Dla mnie wymiar inte­lek­tu­al­ny, spe­ku­la­tyw­ny poezji Dic­kin­son, odej­ście od pro­sto­dusz­nie rozu­mia­ne­go obra­zo­wa­nia, jest jej zna­kiem roz­po­znaw­czym. Ona w tym zde­cy­do­wa­nie wyprze­dza swo­ją epo­kę, zapo­wia­da­jąc nie­ja­ko XX wiek, w któ­rym poezja tego rodza­ju dopie­ro na dobre zaist­nia­ła.

Tak, ten wek­tor spe­ku­la­tyw­ny jest w jej poezji nie­ustan­nie obec­ny. Bez nie­go trud­no sobie wyobra­zić te wier­sze oraz ich inte­lek­tu­al­ną wagę, i to, przy­zna­ję, zawsze mnie w niej bar­dzo pocią­ga­ło.

Czy było on też swe­go rodza­ju sprze­ci­wem wobec zasta­nej tra­dy­cji poezjo­wa­nia, przede wszyst­kim roman­tycz­nej?

Nie­wąt­pli­wie. Podob­nie zresz­tą czy­nił Poe, któ­ry z jed­nej stro­ny był roman­ty­kiem, ale z dru­giej wymy­ślił prze­cież powieść detek­ty­wi­stycz­ną, a więc – powie­dzie­li­by­śmy – czy­sty racjo­na­li­sta. Cięż­ko dla niej zna­leźć jakąś bliź­nia­czą duszę, bo w szer­szej per­spek­ty­wie to są oczy­wi­ście ci wszy­scy, o któ­rych już tu powie­dzie­li­śmy – Bla­ke, Poe, tak­że Tho­re­au – ale taką napraw­dę bli­ską, bliź­nia­czą duszę to chy­ba jed­nak trud­no było­by wska­zać. Choć gdy­by rozej­rzeć się wśród boha­te­rów lite­rac­kich, ona odgry­wa­ła tro­chę taką rolę, jak Bar­tle­by u Melville’a. Była zresz­tą oczy­ta­na, jak wia­do­mo, stu­dio­wa­ła Emer­so­na, więc była dobrze zorien­to­wa­na w bie­żą­cej sce­nie lite­rac­kiej i inte­lek­tu­al­nej, ale prze­cież jej poezja to jest cały czas na swój spo­sób mówie­nie „wola­ła­bym nie” – zaczy­nam coś, ale nie koń­czę, „wola­ła­bym nie”. Jest w tej poezji coś, co wstrzą­sa czy­tel­ni­kiem, bo wybi­ja go z kole­in utar­te­go rozu­mo­wa­nia, nie daje spo­ko­ju.

Tak, zde­cy­do­wa­nie. Wła­ści­wie trud­no było­by wska­zać u niej tek­sty od począt­ku do koń­ca jedy­nie kon­wen­cjo­nal­ne, jest ich sto­sun­ko­wo nie­wie­le. Dla mnie cie­ka­we jest też to, że póź­na Dic­kin­son nie­kie­dy wra­ca do tych bar­dziej tra­dy­cyj­nych wzor­ców, odcho­dząc od rady­kal­nej, tak­że na pozio­mie for­my, poety­ki tek­stów z lat sześć­dzie­sią­tych, ale robi to już na swój spo­sób. Gdy spoj­rzy się na ogrom­ny doro­bek Dic­kin­son, liczą­cy bli­sko 1800 wier­szy – czę­sto, o czym Pan wspo­mniał, jak gdy­by prze­rwa­nych, nie­do­koń­czo­nych – ma się poczu­cie, że Dic­kin­son nie była poet­ką, któ­ra mia­ła w wyobraź­ni skoń­czo­ny tekst, prze­my­śla­ny od począt­ku do koń­ca; że jej wier­sze to swe­go rodza­ju „zapi­ski” – genial­ne, zapew­ne wie­lo­krot­nie rewi­do­wa­ne i cyze­lo­wa­ne, to jasne, ale ude­rza­ją­ce jest to nie­od­par­te wra­że­nie, że nie była ona zain­te­re­so­wa­na skoń­czo­nym „dzie­łem”. To bar­dzo nowo­cze­sny rys tego pisa­nia. Wła­ści­wie gdzieś tak do począt­ków XX wie­ku lite­ra­tu­ra była rów­no­znacz­na z dzie­łem lite­rac­kim, któ­re ma swój począ­tek i koniec, i któ­re jest pew­ną spój­ną, domknię­tą kon­cep­cją. Dopie­ro póź­niej, jak wie­my, zało­że­nia te zosta­ły rady­kal­nie pod­wa­żo­ne. U Dic­kin­son nie ma wizji „dzie­ła”. I wyda­je się, że nie ma go nie­przy­pad­ko­wo. To nie jest kwe­stia jej nie­dbal­stwa czy leni­stwa, lecz imma­nent­na cecha jej meto­dy twór­czej – pisa­nia i myśle­nia, w któ­rym nie ma miej­sca na coś skoń­czo­ne­go.

To cie­ka­we, co Pan powie­dział – że u niej nawet same takie poję­cia, jak począ­tek i koniec, nabie­ra­ją bar­dzo dziw­ne­go zna­cze­nia. W jej przy­pad­ku mogą one być uży­wa­ne wła­ści­wie tyl­ko jako poję­cia ozna­cza­ją­ce, że gdzieś musi­my coś zacząć i gdzieś musi­my prze­rwać, bo nie jeste­śmy w sta­nie ogar­nąć pew­nej zasad­ni­czej cią­gło­ści, ale to są wła­ści­wie poję­cia bar­dzo umow­ne. Myślę, że z powo­dze­niem moż­na czy­tać tę poezję jako swe­go rodza­ju dzien­nik ducho­wy, i w peł­ni zga­dzam się tu z Panem – nie sądzę, by mia­ła ona zamysł jakie­goś opus. Wyda­je mi się, że ona mia­ła dość swo­isty spo­sób prze­ży­wa­nia cza­su – u Dic­kin­son czas się nie sumu­je, a każ­da z tych dro­bin cza­su sta­no­wi jak gdy­by całość samą w sobie, jest więc to czas, by tak powie­dzieć, zgra­nu­lo­wa­ny, gdzie każ­dy wiersz jest jak gra­nul­ka cza­su. Albo ‒ by posłu­żyć się tytu­łem zna­nej książ­ki Hes­se­go – to jest tro­chę taka gra szkla­nych pacior­ków, każ­dy z tych pacior­ków jest osob­ny. To tak­że spe­cy­ficz­ny rodzaj modli­twy, jak gdy­by anty­fo­ny, ale on nie ma jakiejś final­nej proś­by, by tak powie­dzieć. To jest wiersz, na któ­ry moż­na patrzeć w porząd­ku modli­twy, pew­nej supli­ka­cji – kto jest supli­kan­tem, może­my się domy­ślać, choć i z tym bywa róż­nie; ale kto jest adre­sa­tem tej supli­ka­cji, to już do koń­ca nie wie­my. Nie­zwy­kłość Dic­kin­son pole­ga tak­że na nie­ja­snym sta­tu­sie tych wier­szy, to rze­czy­wi­ście rodzaj takie­go zapro­sze­nia wysła­ne­go do czy­tel­ni­ka, choć musi­my sobie zda­wać też spra­wę z tego, że dzi­siaj Emi­ly Dic­kin­son to już rodzaj prze­my­słu. Ist­nie­je ogrom­na biblio­gra­fia prac poświę­co­nych „pustel­ni­cy z Amherst”. Na szczę­ście to jest taka poezja – i taki spo­sób myśle­nia – któ­ry przy­pusz­czal­nie nigdy się nie wyczer­pie. Dic­kin­son to jed­na z tych wiel­kich posta­ci, któ­rą każ­de poko­le­nie musi sobie napi­sać na nowo, bo każ­de poko­le­nie coś inne­go u niej wyczy­ta.

Tak. Wspo­mniał Pan o prze­my­śle prac wokół jej poezji, jak też i bio­gra­fii uka­zu­ją­cych się raz za razem, pisa­nych z nowych per­spek­tyw meto­do­lo­gicz­nych i ide­olo­gicz­nych. Rze­czy­wi­ście, Dic­kin­son pod wie­lo­ma wzglę­da­mi jest wdzięcz­nym obiek­tem tego rodza­ju zabie­gów. A sko­ro jeste­śmy już przy bio­gra­fii, chciał­bym i o nią zapy­tać. Muszę przy­znać, że nigdy nie byłem szcze­gól­nie zain­te­re­so­wa­ny tym bio­gra­ficz­nym aspek­tem, nie tyl­ko zresz­tą w przy­pad­ku Dic­kin­son, wręcz się przed nim bro­ni­łem. Ale jed­nym z para­dok­sów tej poet­ki – a cała jej poezja jest na para­dok­sal­nym postrze­ga­niu rze­czy­wi­sto­ści ufun­do­wa­na – jest to, że nie­od­łącz­ną skła­do­wą jej legen­dy lite­rac­kiej jest owo skry­te życie, szcze­gól­nie jego dru­ga poło­wa, o któ­rym jed­nak wie­my sto­sun­ko­wo nie­wie­le.

Tak, to praw­da. I pew­nie dla­te­go mogło stać się legen­dą. Ono jest jak wiel­kie pyta­nie, któ­re uno­si się nad tą poezją.

Tak, z pew­no­ścią – moż­na je sobie dopo­wie­dzieć, posił­ku­jąc się wier­sza­mi. Mamy całe mnó­stwo bia­łych miejsc, któ­re – jeśli pójść tym bio­gra­ficz­nym tro­pem – wręcz doma­ga­ją się wypeł­nie­nia.

Zwłasz­cza cie­ka­we wyda­ją się te bia­łe miej­sca roman­so­we, jak na przy­kład nie­pew­na sytu­acja z pasto­rem Char­le­sem Wad­swor­them, któ­ry wyje­chał do San Fran­ci­sco, by nauczać w Calva­ry Church, a kal­wa­ria poja­wia się paro­krot­nie w jej wier­szach, co – jak suge­ru­ją nie­któ­rzy – jest nawią­za­niem do owe­go kościo­ła i oso­by pasto­ra. Muszę przy­znać, że podzie­lam Pań­ską ostroż­ność co do przy­wią­zy­wa­nia prze­sad­nie dużej wagi do bio­gra­fii. Z jed­nej stro­ny jest to bar­dzo trud­ne zada­nie – napi­sa­nie bio­gra­fii kogoś, o kim wie­my bar­dzo nie­wie­le – a z dru­giej, bar­dzo wdzięcz­ne. Ale muszę też powie­dzieć, że jeśli kusi­ła­by mnie książ­ka o Dic­kin­son, na pew­no nie pisał­bym jej klu­czem bio­gra­ficz­nym, a raczej klu­czem myśl­ni­ko­wym.

Zwłasz­cza że Dic­kin­son uczy­ni­ła nie­omal wszyst­ko, by ów porzą­dek bio­gra­ficz­ny, przy­naj­mniej na pozio­mie życia spo­łecz­ne­go, spro­wa­dzić do wymia­ru naj­bar­dziej ele­men­tar­ne­go.

War­to było­by też ‒ i zaczął to swe­go cza­su bar­dzo wybit­ny pol­ski ame­ry­ka­ni­sta Marek Wil­czyń­ski, któ­re­go bar­dzo inte­re­so­wa­ły dzie­więt­na­sto­wiecz­ne piszą­ce kobie­ty ‒ zoba­czyć ją na tle kobiet piszą­cych w ówcze­snej Ame­ry­ce, a tro­chę ich było. Być może to było­by dla niej dobre towa­rzy­stwo, któ­re pozwo­li­ło­by zoba­czyć, jak wyglą­dał los piszą­cej kobie­ty na tle losu prze­cięt­nej kobie­ty w Ame­ry­ce tam­te­go cza­su. Myślę, że na tym tle moc­no było­by widać, jak bar­dzo już wte­dy była ona od nich odręb­na. Być może oka­zał­by się to rów­nież cie­ka­wy trop inter­pre­ta­cyj­ny.

Wie­my, że podzi­wia­ła Geo­r­ge Eliot. Cie­ka­we wyda­je się zesta­wie­nie tych dwóch postaw egzy­sten­cjal­nych, jeśli moż­na tak powie­dzieć, jakie przy­ję­ły obie autor­ki, zre­ali­zo­wa­nych zupeł­nie inny­mi środ­ka­mi i na inny spo­sób, któ­re jed­nak wyka­zu­ją pew­ne podo­bień­stwo w kon­se­kwen­cji, z jaką trak­to­wa­ły swo­je pisa­nie.

Tak. Ale wyda­je mi się, że mogli­by­śmy tam też zna­leźć jesz­cze jeden cie­ka­wy wątek, sko­ro już mówi­my o dzie­więt­na­sto­wiecz­nej Ame­ry­ce, któ­ry zapo­cząt­ko­wał wspo­mnia­ny Tho­re­au, tyl­ko tro­chę od niej star­szy. W pew­nym sen­sie to jest to samo poko­le­nie. W ówcze­snej Ame­ry­ce toczył się bar­dzo cie­ka­wy eks­pe­ry­ment socja­li­zmu, two­rzy­ły się komu­ny, jakie wyma­rzy­li sobie w Euro­pie uto­pij­ni socja­li­ści typu Fourier, i któ­re były nie­moż­li­we do reali­za­cji na Sta­rym Kon­ty­nen­cie, ale w Ame­ry­ce już jak naj­bar­dziej. I choć zwy­kle były krót­ko­trwa­łe, jak słyn­na Bro­ok Farm, z któ­rą sym­pa­ty­zo­wa­li wszy­scy wiel­cy – Tho­re­au, Emer­son, Melvil­le – odbi­ja­ły się one dość sze­ro­kim echem. War­to było­by zoba­czyć, czy to zatro­ska­nie Dic­kin­son codzien­no­ścią nie jest jakąś for­mą pró­by inne­go spoj­rze­nia na życie ówcze­snej, roz­pę­dzo­nej już bar­dzo Ame­ry­ki, kapi­ta­li­stycz­nej – jak w tej słyn­nej fra­zie „busi­ness of Ame­ri­ca is busi­ness” – i czy nie jest w pew­nym sen­sie jej kry­ty­ką. Ona z jed­nej stro­ny to akcep­tu­je, jest odda­na ojcu i nie­ja­ko słu­ży temu męskie­mu świa­tu, ale z dru­giej stro­ny myślę, że w jej poezji jest dużo takich momen­tów, któ­re poka­zu­ją, że mogło­by być ina­czej.

War­to wspo­mnieć, że twór­cy Bro­ok Farm, jak na uto­pi­stów przy­sta­ło, chcie­li nie tyl­ko żyć ina­czej, ale i pla­no­wa­li sze­ro­ko zakro­jo­ną misję edu­ka­cyj­ną. A jak się mówi o Dic­kin­son w prze­strze­ni uni­wer­sy­te­tu, jak się o niej naucza?

Wyda­je mi się, że Dic­kin­son może być wdzięcz­nym – choć nie­by­wa­le trud­nym – przed­mio­tem naucza­nia, bo zosta­wia tyle pro­wo­ka­cyj­nych, pustych miejsc, że aż się pro­si o peda­go­gicz­ne „ude­rze­nie”. To jest poet­ka, któ­ra napraw­dę daje do myśle­nia, w jak naj­do­słow­niej­szym tych słów zna­cze­niu. Ja nie­ste­ty nigdy nie poświę­ci­łem jej dużo miej­sca jako peda­gog, ale wyda­je mi się, że ona była­by bar­dzo dobrym przed­mio­tem naucza­nia, jeśli moż­na tak powie­dzieć, bo zmu­sza do aktyw­nej lek­tu­ry, do myśle­nia razem z wier­szem, co wca­le nie jest tak czę­ste, jak mogło­by się wyda­wać.

To skąd­inąd bar­dzo cie­ka­wa spra­wa, jak Dic­kin­son funk­cjo­nu­je u nas zarów­no w powszech­nej świa­do­mo­ści lite­rac­kiej, jak i w dys­kur­sie aka­de­mic­kim. O ile o Whit­ma­nie mówi się czę­sto, bo dobrze się wpi­su­je w powszech­nie przy­ję­te ramy histo­rycz­no­li­te­rac­kie, o tyle mówie­nie – i naucza­nie – o Dic­kin­son wyda­je mi się dużo trud­niej­szym zada­niem. Whit­man miał peł­ną świa­do­mość, że two­rzy nową lite­ra­tu­rę, i to w jego poezji jest wyraź­nie wyar­ty­ku­ło­wa­ne. U Dic­kin­son tego ele­men­tu – przy­naj­mniej expres­sis ver­bis – nie ma. Trud­no – z jej poję­cia­mi, jej wizją świa­ta – osa­dzić ją w tym kon­tek­ście histo­rycz­no­li­te­rac­kim, w któ­rym siłą rze­czy trze­ba ją roz­pa­try­wać.

Ale może wła­śnie dla­te­go była­by bar­dzo owoc­na peda­go­gicz­nie? Myślę, że pozwo­li­ła­by sku­tecz­nie prze­ła­my­wać te sche­ma­ty, w jakich umiesz­cza­my innych poetów tam­te­go cza­su. Ona nie mie­ści się w żad­nej skoń­czo­nej inter­pre­ta­cji czy wykład­ni – gdzie jej Pan nie wło­ży, ona wysta­je. Nie pod­da­je się łatwej kla­sy­fi­ka­cji, i to jest jej ogrom­na siła.

I nie­ustan­nie wra­ca, na róż­ne spo­so­by, choć jej obec­ność też jest dość spe­cy­ficz­na – to zna­czy ona, owszem, jest obec­na, i odci­snę­ła swo­je pięt­no na lite­ra­tu­rze – szcze­gól­nie powo­jen­nej – ale jed­no­cze­śnie nale­ży do takich poetów, któ­rych nie bar­dzo da się naśla­do­wać, któ­rych śla­da­mi nie bar­dzo moż­na pójść, czy to imi­tu­jąc, czy wpi­su­jąc się w pew­ną szko­łę upra­wia­nia poezji. Ona poja­wia się zni­kąd i bar­dzo szyb­ko zni­ka, pozo­sta­wia­jąc za sobą te wier­sze – ślad jakiejś nie­by­wa­łej, nie­po­rów­ny­wal­nej z niczym innym w lite­ra­tu­rze wraż­li­wo­ści.

Myślę, że rze­czy­wi­ście tak jest, to zna­czy ‒ nie ma takiej szko­ły, jaką na przy­kład była szko­ła nowo­jor­ska, czy jak Southern Agra­rians, któ­ra była­by wyra­zi­ście zary­so­wa­na tak­że na grun­cie ide­owym, filo­zo­ficz­nym, nie tyl­ko lite­rac­kim. Ona rze­czy­wi­ście jest bar­dzo osob­na i w tym sen­sie jej osob­ność jest osob­no­ścią Tho­re­au. Moż­na się oczy­wi­ście zasta­no­wić, czy ist­nie­je szko­ła Tho­re­au – dziś pew­nie powie­dzie­li­by­śmy, że ist­nie­je, bo ist­nie­je wiel­ka lite­ra­tu­ra opi­sy­wa­nia natu­ry w spo­sób, w jak czy­ni­ła to na przy­kład Annie Dil­lard czy cała masa innych pisa­rzy. To, co odróż­nia Dic­kin­son od innych – a co widocz­ne jest u Whit­ma­na, podob­nie jak i u Tho­re­au – to to, że ona nie pod­pi­sa­ła­by się pod tą wiel­ką opo­wie­ścią dro­gi, któ­ra jest dla Ame­ry­ki tak waż­na. Nie­ja­ko z defi­ni­cji – bo ona jest domo­wa, nie­wę­dru­ją­ca czy wykrzy­ku­ją­ca, że wyru­sza w dro­gę, jak czy­nił to Whit­man, ani nie­spę­dza­ją­ca czte­rech godzin dzien­nie w lesie jak Tho­re­au. Ona wła­ści­wie nie pasu­je tam – Dic­kin­son w pew­nym sen­sie fun­du­je swo­ją wła­sną, jed­no­ra­zo­wą mito­lo­gię.

Wspo­mniał Pan o nie­obec­no­ści mito­lo­gii dro­gi. Wyda­je mi się, że w pew­nym sen­sie zastę­pu­je ją u Dic­kin­son mito­lo­gia natu­ry, pisa­nej zresz­tą u niej czę­sto z dużej lite­ry. Zary­zy­ko­wał­bym nawet tezę, że jest ona dla niej swo­istym świa­tem pierw­szym, do któ­re­go się pró­bu­je dotrzeć, prze­bić. Jest tro­chę jak tajem­ni­ca – Secret– z wier­sza Fro­sta, też zresz­tą zapi­sa­ny przez nie­go z dużej lite­ry, wokół któ­re­go się tań­czy, a on i tak pozo­sta­je sam dla sie­bie, nie­zgłę­bio­ny, zamknię­ty dla naszych poznaw­czych pro­ce­dur i zabie­gów. Swo­ją dro­gą war­to wspo­mnieć, że Frost wykła­dał w Amherst.

Tak, to rów­nież wiel­ki poeta natu­ry, choć bar­dzo róż­ny od Dic­kin­son. Ta jej odręb­ność na tle bar­dzo róż­nych mito­lo­gii leżą­cych u pod­ło­ża lite­ra­tu­ry ame­ry­kań­skiej jest nie­zwy­kle inte­re­su­ją­ca, choć nie zawsze oczy­wi­sta. To, co naj­cie­kaw­sze u Dic­kin­son, rzad­ko znaj­dzie­my na powierzch­ni. Natu­ra z pew­no­ścią jest wiel­kim tema­tem tej poezji.

Na koniec chciał­bym jesz­cze zapy­tać Pana o pol­skie prze­kła­dy Dic­kin­son. Jak się ją Panu czy­ta­ło i czy­ta po pol­sku?

Ja bar­dzo cenię prze­kła­dy Mar­jań­skiej. One są – choć nie wiem, czy to dobre sło­wo – mięk­kie, kobie­ce, w naj­lep­szym tych słów rozu­mie­niu. I moim zda­niem one też tę aurę domo­wo­ści, o któ­rej już roz­ma­wia­li­śmy, zacho­wu­ją. Oczy­wi­ście mówię teraz w kate­go­riach bar­dzo ogól­nych. Jeśli cho­dzi o Sta­ni­sła­wa Barań­cza­ka – to są świet­ne, solid­ne prze­kła­dy, ale emo­cjo­nal­nie przy­wią­za­ny jestem znacz­nie bar­dziej do prze­kła­dów Lud­mi­ły Mar­jań­skiej, któ­ra zresz­tą nigdy nie taiła, że w jakimś sen­sie poświę­ci­ła życie Dic­kin­son, a jej wier­sze to był wła­ści­wie nie­usu­wal­ny frag­ment domo­wej codzien­no­ści, któ­ry zresz­tą nie zawsze musiał owo­co­wać tłu­ma­cze­niem. Wyda­je mi się, że aura jej prze­kła­dów bar­dzo dobrze odda­je tego ducha Dic­kin­son. To zresz­tą czu­je się w nich bar­dzo moc­no, że auten­tycz­nie żyła tą poezją, one są bar­dzo zro­śnię­te z samą Mar­jań­ską, ale też i z Dic­kin­son.

Myślę, że war­to też wspo­mnieć o prze­kła­dach Andrze­ja Szu­by, z któ­rym współ­two­rzył Pan nie­gdyś gru­pę poetyc­ką Kon­tekst. Wyda­je mi się, że w przy­pad­ku tego tłu­ma­cza rów­nież może­my mówić o podob­nym, zasad­ni­czym pokre­wień­stwie ducho­wym.

Tak, wyda­je mi się, że Andrzej jest ide­al­nym tłu­ma­czem dla Dic­kin­son ze wzglę­du na jego wła­sną poezję, bar­dzo skon­den­so­wa­ną. To z pew­no­ścią i jemu bar­dzo pokrew­na dusza.W swo­im wybo­rze sta­ra­łem się zacho­wać ten oso­bi­sty rys, ale też prze­ło­żyć te wier­sze, któ­re dotąd nie były tłu­ma­czo­ne na język pol­ski. Chcia­łem poka­zać Dic­kin­son z tro­chę innej stro­ny niż dotąd była poka­zy­wa­na – w taki spo­sób, któ­ry jest mi szcze­gól­nie bli­ski.

Tę bli­skość czuć bar­dzo wyraź­nie w Pań­skich prze­kła­dach. Bar­dzo dzię­ku­ję za roz­mo­wę.

Dzię­ku­ję.

O autorach i autorkach

Juliusz Pielichowski

Urodzony w 1984 r. w Gliwicach. Poeta, tłumacz z języka angielskiego. Autor tomów wierszy Czarny organizm (Mikołów 2019) oraz Przeciwwiersze (Poznań 2023). Przekłada na język polski eseje i pisma H. D. Thoreau (O chodzeniu, Lublin 2019; wybór z „Dziennika”, „Literatura na Świecie” nr 9-10/2020). Przygotował wybór szkiców i opowiadań Elizabeth Bishop (Amerykańska Szkoła Pisania, razem z Andrzejem Sosnowskim i Marcinem Szustrem, Stronie Śląskie 2020) oraz – z angielskiego przekładu – spolszczenie zaginionego opowiadania Marka Hłaski (Diabły w deszczu, Mikołów 2020). Współpomysłodawca i członek Rady Programowej Nagrody Dramaturgicznej im. Tadeusza Różewicza.

Tadeusz Sławek

Urodzony w 1946 roku w Katowicach. Ukończył Liceum im. Adama Mickiewicza w tymże mieście, absolwent filologii polskiej i angielskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Związany z Uniwersytetem Śląskim nieprzerwanie od 1971 roku, rektor Uniwersytetu w latach 1996-2002. Wraz z kontrabasistą Bogdanem Mizerskim autor i wykonawca esejów na głos i kontrabas. Zajmuje się historią literatury angielskiej i amerykańskiej, literaturą porównawczą, zagadnieniami życia publicznego. Ważniejsze publikacje: Calling of Jonah. Problems of Literary Voice (wspólnie z Donaldem Weslingiem), Maszyna do pisania. O teorii literatury Jacquesa Derridy (wspólnie z Tadeuszem Rachwałem), U-bywać. Człowiek, świat, przyjaźń w twórczości Williama Blake’a (2001), Antygona w świecie korporacji (2002), Ujmować. Henry David Thoreau i wsponota świata (2009), NIC-owanie świata. Zdania z Szekspira (2012), U-chodzić (2015).

Powiązania

Same dreszcze

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Krzysztof Siwczyk

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Krzysz­to­fem Siw­czy­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Krzysz­to­fa Siw­czy­ka Na prze­cię­ciu arte­rii, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 wrze­śnia 2024 roku.

Więcej

Wiara, nadzieja i krwawa łaźnia

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Tade­usza Sław­ka i Oli Bud­ki w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Hubert Zemler.

Więcej

Pięć esejów Homerowskich

nagrania / transPort Literacki Bogdan Mizerski Hubert Zemler Tadeusz Sławek

Esej Tade­usza Sław­ka otwie­ra­ją­cy festi­wal Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Bog­dan Mizer­ski i Hubert Zemler.

Więcej

Pięć esejów Homerowskich

recenzje / IMPRESJE Tadeusz Sławek

Impre­sja Tade­usza Sław­ka, otwie­ra­ją­ca festi­wal Trans­Port Lite­rac­ki 27.

Więcej

Niebo w jeżynach i Magnetyczna góra

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Nie­bo w jeży­nach Nata­šy Kram­ber­ger i Magne­tycz­na Góra Réki Mán-Vár­he­gyi z udzia­łem Agniesz­ki Judyc­kiej, Nata­šy Kram­ber­ger, Réki Mán-Vár­he­gyi, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Joan­ny Roszak w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół książ­ki Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia Eli­za­beth Bishop z udzia­łem Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Jerze­go Jar­nie­wicz i Joan­ny Muel­ler w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Książki z Biura: Odcinek 5 Wyspa na Księżycu

nagrania / między wierszami Tadeusz Sławek William Blake

Pią­ty odci­nek cyklu Książ­ki z Biu­ra. Nagra­nie zre­ali­zo­wa­no w ramach pro­jek­tu Kar­to­te­ka 25.

Więcej

Klasyka europejskiej poezji: Blake, Espriu, Todorović, Župančič

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Wyspa na Księ­ży­cu Wil­lia­ma Bla­ke­’a, świ­nia jest naj­lep­szym pły­wa­kiem Mir­jo­lu­ba Todo­ro­vi­cia, Kie­lich upo­je­nia Oto­na Župa­nči­ča oraz Skó­ra byka Salva­do­ra Espriu z udzia­łem Tade­usza Sław­ka, Jakub Korn­hau­ser, Miło­sza Bie­drzyc­kie­go, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Joan­ny Orskiej i Jaku­ba Skur­ty­sa w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Żeby w sam raz to nie…. (coś, co mogłoby być listem do Filipa Łobodzińskiego, choć nie całkiem)

recenzje / ESEJE Tadeusz Sławek

Recen­zja Tade­usza Sław­ka, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Joh­na Len­no­na Prze­stwo­rzo­ne rze­czy, w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­rą uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 30 listo­pa­da 2020 roku.

Więcej

Migotliwość świata

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Marcin Szuster

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Mar­ci­na Szu­stra, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Prowincje prozy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Szkic Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Na marginesie „Do botequim i z powrotem”

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

„Literatura piękna jest” albo o sztuce wybierania wierszy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Mar­ty Pod­gór­nik Prze­po­wieść w ścin­kach, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 27 sierp­nia 2020 roku.

Więcej

Czarne dziury pochłaniają wszystko

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Réka Mán-Várhegyi

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Réką Mán-Vár­he­gyi, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Réki Mán-Vár­he­gyi Magne­tycz­na góra, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 lip­ca 2020 roku.

Więcej

Piętno rzeczywistości

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Réki Mán-Vár­he­gyi Magne­tycz­na góra, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 lip­ca 2020 roku.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania (2)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Santarém, Samotność przestrzeni oraz Nie gódź się

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek San­ta­rém Eli­za­beth Bishop, Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son i Nie gódź się Pat­ti Smith z udzia­łem Tade­usza Sław­ka, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Joan­ny Muel­ler oraz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop, Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Dopiero wyobraźnia wyzwoli rozum, czyniąc go faktycznie rozumnym

wywiady / o książce Krzysztof Siwczyk Tadeusz Sławek

Roz­mo­wa Krzysz­to­fa Siw­czy­ka z Tade­uszem Sław­kiem, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Wil­lia­ma Blake’a Wyspa na Księ­ży­cu, w tłu­ma­cze­niu Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 2 mar­ca 2020 roku.

Więcej

List rozbitka z Wyspy na Księżycu

recenzje / KOMENTARZE Tadeusz Sławek

Autor­ski komen­tarz Tade­usza Sław­ka, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Wil­lia­ma Blake’a Wyspa na Księ­ży­cu, w tłu­ma­cze­niu Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 2 mar­ca 2020 roku.

Więcej

Wyspa na Księżycu (2)

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Sławek William Blake

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Wil­lia­ma Blake’a Wyspa na Księ­ży­cu, w tłu­ma­cze­niu Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 2 mar­ca 2020 roku.

Więcej

Wyspa na Księżycu

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Sławek William Blake

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Wil­lia­ma Blake’a Wyspa na Księ­ży­cu, w tłu­ma­cze­niu Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 2 mar­ca 2020 roku.

Więcej

Podskórne zło

wywiady / o książce Elżbieta Sobolewska Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Elż­bie­tą Sobo­lew­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Biblia i inne histo­rie Péte­ra Náda­sa, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 paź­dzier­ni­ka 2019 roku.

Więcej

Wiersze i opowiadania doraźne 2019

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy alma­nach Wier­sze i opo­wia­da­nia doraź­ne 2019, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 4 wrze­śnia 2019 roku.

Więcej

Tłumaczenie opowiadań to sport wyczynowy

wywiady / o książce Anna Sawicka Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Anną Sawic­ką, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere Cal­der­sa, w tłu­ma­cze­niu Anny Sawic­kiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 lip­ca 2019 roku.

Więcej

„Małe me życie przebadałam –”. Samotności i przestrzenie Emily Dickinson

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go książ­ki Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu i wybo­rze Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej

Poetycka książka trzydziestolecia: rekomendacja nr 23

debaty / ankiety i podsumowania Tadeusz Sławek

Głos Tade­usza Sław­ka w deba­cie „Poetyc­ka książ­ka trzy­dzie­sto­le­cia”.

Więcej

Wojna nie kończy się nigdy

wywiady / o książce Hanna Igalson-Tygielska Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Han­ną Igal­son-Tygiel­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Zimy i wojny

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go książ­ki Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au, w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Samotność przestrzeni

utwory / zapowiedzi książek Emily Dickinson Tadeusz Sławek

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej

Wczorajdzisiaj

utwory / premiery w sieci Juliusz Pielichowski

Frag­ment powie­ści Wczo­raj­dzi­siaj Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Opo­wia­da­nia i powie­ści”.

Więcej

Pieśń torby na pawia i Tarantula

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie wokół ksią­żek Taran­tu­la Boba Dyla­na oraz Pieśń tor­by na pawia Nic­ka Cave­’a z udzia­łem tłu­ma­czy Fili­pa Łobo­dziń­skie­go i Tade­usza Sław­ka w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23. Pro­wa­dze­nie Jerzy Jar­nie­wicz.

Więcej

Kto za tym stoi

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie z orga­ni­za­to­ra­mi festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23, w któ­rym udział wzię­li Damian Banasz, Artur Bursz­ta, Mate­usz Grze­go­rzew­ski, Alek­san­dra Grzem­ska, Poli­na Justo­wa, Dawid Mate­usz, Mina, Joan­na Muel­ler, Alek­san­dra Olszew­ska, Tomasz Piech­nik, Juliusz Pie­li­chow­ski, Mag­da­le­na Riga­mon­ti i Mak­sy­mi­lian Riga­mon­ti.

Więcej

Przekuwanie krzyku

wywiady / o książce Joanna Mueller Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Joan­ny Muel­ler i Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

O tym, jak „zadziała się” wspólnota

wywiady / o pisaniu Różni autorzy

Dys­ku­sja redak­cji Biu­ra Lite­rac­kie­go z udzia­łem: Alek­san­dry Grzem­skiej, Dawi­da Mate­usza, Joan­ny Muel­ler, Alek­san­dry Olszew­skiej, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Artu­ra Bursz­ty na temat festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Wrażliwość wiersza

wywiady / o książce Jerzy Jarniewicz Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Jerzym Jar­nie­wi­czem na temat anto­lo­gii 100 wier­szy wypi­sa­nych z języ­ka angiel­skie­go, w wybo­rze i prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 24 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Pół metra pod kadrem. O podpatrywaniu Whitmana

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Szymon Żuchowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Szy­mo­nem Żuchow­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 maja 2018 roku.

Więcej

Sekretne życie Walta Whitmana

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 maja 2018 roku.

Więcej

Pieśń torby na pawia (2)

utwory / zapowiedzi książek Nick Cave Tadeusz Sławek

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Pieśń tor­by na pawia Nic­ka Cave’a w prze­kła­dzie Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 9 kwiet­nia 2018 roku.

Więcej

Pieśń torby na pawia (1)

utwory / zapowiedzi książek Nick Cave Tadeusz Sławek

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Pieśń tor­by na pawia Nic­ka Cave’a w prze­kła­dzie Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 9 kwiet­nia 2018 roku.

Więcej

Placówka postępu: komentarz

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz trans­la­tor­ski Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go do opo­wia­da­nia Jose­pha Con­ra­da Pla­ców­ka postę­pu, któ­re pre­zen­to­wa­ne jest w ramach pro­jek­tu „Kla­sy­ka od nowa”.

Więcej

Placówka postępu

utwory / premiery w sieci Joseph Conrad Juliusz Pielichowski

Pre­mie­ro­we opo­wia­da­nie Jose­pha Con­ra­da w prze­kła­dzie Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Kla­sy­ka od nowa”.

Więcej

„Małe me życie przebadałam –”. Samotności i przestrzenie Emily Dickinson

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go książ­ki Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu i wybo­rze Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej

Samotność przestrzeni

utwory / zapowiedzi książek Emily Dickinson Tadeusz Sławek

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej