wywiady / o książce

Wiersze jak odłamki

Ieva Toleikytė

Rozmowa Sauliusa Vasiliauskasa z Ievą Toleikytė, towarzysząca premierze książki Czerwony śliski pałac Ievy Toleikytė w tłumaczeniu Dominiki Jagiełki, wydanej w Biurze Literackim 5 lutego 2024 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Sau­lius Vasi­liau­skas: Otwie­ra­jąc Two­ją książ­kę Czer­wo­ny śli­ski pałac, czy­tel­nik widzi naj­pierw zdję­cie. To foto­gra­fia z Two­je­go pry­wat­ne­go archi­wum, przed­sta­wia dziew­czy­nę sie­dzą­cą na tra­wie i patrzą­cą pro­sto na foto­gra­fa. Widocz­ną za nią pla­sti­ko­wą tor­bę moż­na odczy­tać jako sym­bol. Jak zin­ter­pre­to­wać ten obraz? Co w nim widzisz? I jesz­cze, para­fra­zu­jąc ostat­nie zda­nie pierw­sze­go wier­sza książ­ki: czy ta oso­ba to ty?

Ieva Tole­iky­tė: To oczy­wi­ste, że nie jestem tą oso­bą ze zdję­cia, a jed­no­cze­śnie mogę też powie­dzieć, że to napraw­dę ja. To ten rodzaj para­dok­su, któ­ry lubię i któ­re­go poszu­ku­ję, pisząc wier­sze.

Zna­la­złam to zdję­cie zupeł­nym przy­pad­kiem, kie­dy Deiman­tė Ryba­ko­vie­nė, pro­jek­tant­ka książ­ki, ukoń­czy­ła już wstęp­ny pro­jekt. Dosłow­nie poczu­łam mro­wie­nie w ser­cu; mia­łam wra­że­nie, że zna­la­złam bra­ku­ją­cy frag­ment maszy­no­pi­su. Ze zdzi­wie­niem odkry­łam tę pla­sti­ko­wą tor­bę w tra­wie (apa­rat miał usta­wio­ną ostrość na tor­bie, a nie na dziew­czy­nie), wyda­ła mi się swe­go rodza­ju cudem i od razu sko­ja­rzy­łam to z ostat­nim wier­szem z tomu „Chcę podró­żo­wać”. Wyobra­zi­łam sobie pla­sti­ko­wą tor­bę podró­żu­ją­cą po świe­cie przez oce­any i zabi­ja­ją­cą fau­nę mor­ską, któ­ra dła­wi się śmie­cia­mi. Fak­tem jest, że ta cien­ka, pozor­nie nie­win­na pla­sti­ko­wa tor­ba nadal ist­nie­je gdzieś na Zie­mi i prze­sta­nie ist­nieć znacz­nie póź­niej niż ja.

Samo zdję­cie jest dla mnie pew­ną zagad­ką. Patrząc na nie, widzę dziec­ko na świe­żym powie­trzu, zato­pio­ne w myślach, i cho­ciaż nigdy nie dowiem się, co to dziec­ko myśla­ło w tam­tej chwi­li, pró­bo­wa­łam sobie przy­po­mnieć, jak sama czu­łam się w ostat­nich latach, jak­bym usi­ło­wa­ła odzy­skać tę ośmio­let­nią dziew­czyn­kę. Cho­ciaż jej twarz nie była jesz­cze w peł­ni ukształ­to­wa­na, mia­ła już wszyst­kie pod­sta­wo­we kolo­ry moje­go cha­rak­te­ru, moje pod­sta­wo­we zain­te­re­so­wa­nia i uczu­cia. Ta Ieva z dzie­ciń­stwa jest dla mnie inte­re­su­ją­ca i jest mi dro­ga; w dzie­ciń­stwie znaj­du­ję punkt wyj­ścia.

To tak­że moja wia­do­mość dla czy­tel­ni­ka – książ­ka jest bar­dzo oso­bi­sta, ale przed­sta­wio­na frag­men­ta­rycz­nie, rze­czy­wi­stość jest tu „nie­uchwyt­na”, a wier­sze są jak odłam­ki. Kie­dy patrzy się na zdję­cie z per­spek­ty­wy trze­cie­go roz­dzia­łu książ­ki, nabie­ra ono bar­dziej agre­syw­ne­go, eko­lo­gicz­ne­go wydźwię­ku.

Two­ja poezja obej­mu­je sze­ro­ki zakres tema­tów – od intym­nych, oso­bi­stych, zmy­sło­wych doświad­czeń po kwe­stie spo­łecz­ne i śro­do­wi­sko­we. Jak wybie­ra­łeś wier­sze do swo­jej książ­ki? Czy było coś, co z jakie­goś powo­du nie zna­la­zło się w trzech roz­dzia­łach?

Zaczę­łam ukła­dać wier­sze, gdy poczu­łam, że napi­sa­łam już całą książ­kę, ale nie wie­dzia­łam, o czym ona jest. Mia­łam sil­ne poczu­cie, że nad­szedł okre­ślo­ny etap w moim życiu, z wyraź­nie okre­ślo­nym począt­kiem, środ­kiem i koń­cem. Musia­łam tyl­ko spoj­rzeć na to z racjo­nal­nej i struk­tu­ral­nej per­spek­ty­wy. Pomysł doty­czą­cy struk­tu­ry książ­ki przy­szedł mi do gło­wy wcze­śnie; zda­łam sobie spra­wę, że potra­fię uło­żyć wier­sze tak, aby odzwier­cie­dla­ły opo­wieść o jakimś oso­bi­stym roz­wo­ju, któ­ry zaczy­na się w umy­śle pod­miot­ki i poprzez innych ludzi tra­fia do szer­szych prze­strze­ni i kon­tek­stów. Posu­nię­cie to wyda­wa­ło się logicz­ne i w pew­nym stop­niu zgod­ne z chro­no­lo­gią powsta­nia nie­któ­rych wier­szy. Wier­sze, któ­re wyda­wa­ły mi się słab­sze, po pro­stu nie weszły do książ­ki. To tak­że moja świa­do­ma decy­zja o wyklu­cze­niu ze zbio­ru sta­rych wier­szy, z wyjąt­kiem jed­ne­go – tego o kre­cie, któ­ry, ku moje­mu zdzi­wie­niu, wpi­sał się w szer­szą per­spek­ty­wę tomu.

Tłu­ma­czysz poezję i pro­zę z języ­ka duń­skie­go. Jak prak­ty­ka tłu­ma­cze­nio­wa wpły­wa na Two­je spoj­rze­nie na język i wła­sne pisa­nie? Czy zda­rza Ci się mieć kon­takt z auto­ra­mi tłu­ma­czo­nych przez Cie­bie tek­stów? Zagłę­biasz się w ich bio­gra­fie, spraw­dzasz, jakie miej­sce zaj­mu­ją w lite­ra­tu­rze duń­skiej, czy też są to dla Cie­bie spra­wy dru­go­rzęd­ne?

Tłu­ma­cząc, musisz zwol­nić tem­po i przy­glą­dać się nawet naj­drob­niej­szym szcze­gó­łom. To dla mnie dość nie­zwy­kłe doświad­cze­nie, bo lubię robić wszyst­ko szyb­ko i ocze­ku­ję natych­mia­sto­wych rezul­ta­tów. Kie­dy tłu­ma­czysz tekst, widzisz go ina­czej niż wte­dy, gdy piszesz lub czy­tasz. Zda­nie otwie­ra się co naj­mniej na trzech pozio­mach: naj­pierw widać jego struk­tu­rę jak szkie­let na zdję­ciu rent­ge­now­skim; po prze­szu­ka­niu słow­ni­ka zaczy­nasz dostrze­gać odcie­nie i war­stwy każ­de­go sło­wa; wresz­cie możesz zaob­ser­wo­wać „ogól­ny efekt” zda­nia, jego nastrój i rejestr języ­ko­wy. Myślę, że prak­ty­ka tłu­ma­cze­nio­wa może pomóc w redak­cji wła­sne­go tek­stu. Roz­wi­ja wyczu­cie języ­ka i posze­rza słow­nic­two, ale pod­czas same­go aktu pisa­nia, uwa­żam, że waż­ne jest odłą­cze­nie „racjo­nal­ne­go umy­słu” i pra­ca intu­icyj­na, bez kwe­stio­no­wa­nia każ­de­go sło­wa. Powol­ne i racjo­nal­ne bada­nie tek­stu przy­na­le­ży do kolej­ne­go eta­pu, gdy po pew­nym cza­sie czy­tasz tekst ponow­nie i patrzysz na wiersz „świe­żym okiem”, już bar­dziej jako czy­tel­nik.

Kie­dy tłu­ma­czę, kon­sul­tu­ję się z auto­ra­mi i pró­bu­ję wyja­śniać nie­ja­sne frag­men­ty. Czę­sto poma­ga to unik­nąć głu­pich nie­po­ro­zu­mień. Cha­rak­ter pro­ce­su tłu­ma­cze­nia jest w dużym stop­niu zależ­ny od kon­kret­ne­go tek­stu. Zawsze przy­naj­mniej w jakimś stop­niu pozna­ję auto­ra i kon­tekst powsta­nia książ­ki, ale jeśli pra­ca mnie wcią­ga i wyda­je mi się war­to­ścio­wa arty­stycz­nie, sta­ram się dowie­dzieć znacz­nie wię­cej. Inte­re­su­ją­ce jest dla mnie tak­że uczest­nic­two w tar­gach książ­ki i warsz­ta­tach tłu­ma­cze­nio­wych oraz słu­cha­nie punk­tu widze­nia innych tłu­ma­czy lub auto­rów, aby zoba­czyć, jak postrze­ga­ją dzie­ła kon­kret­nych pisa­rzy. Na przy­kład nie­daw­no przy­go­to­wy­wa­łem do publi­ka­cji tłu­ma­cze­nie dzieł poet­ki nale­żą­cej do star­sze­go poko­le­nia pisa­rzy duń­skich. Jej pra­ce cie­szą się dużym uzna­niem i są sze­ro­ko tłu­ma­czo­ne. Tłu­ma­cze uwiel­bia­ją jej poezję, ale wyda­je się, że inni duń­scy pisa­rze jej nie­na­wi­dzą i uwa­ża­ją jej dzie­ła za prze­sta­rza­łe, a jed­no­cze­śnie dener­wu­je ich bystra oso­bo­wość i kul­to­wy wize­ru­nek. Nigdy nie zebrał­byś takich infor­ma­cji z ency­klo­pe­dii, recen­zji lub wywia­dów radio­wych. To rze­czy zza kulis, ale są waż­ne, jeśli chcesz wie­dzieć, jak poru­szać się po sce­nie lite­rac­kiej.

A jak wyobra­żasz sobie swo­ją wła­sną twór­czość – pro­zę lub poezję – prze­tłu­ma­czo­ną i opu­bli­ko­wa­ną w języ­ku duń­skim? Jak bar­dzo, jeśli w ogó­le, myślisz, że był­by to inny dźwięk i for­ma?

Trud­no mi to sobie wyobra­zić, wyda­je się bowiem, że obec­nie Dania jest zupeł­nie nie­za­in­te­re­so­wa­na Litwą. Z tego, co mi wia­do­mo, jest bar­dzo mało prze­kła­dów lite­ra­tu­ry litew­skiej na język duń­ski. Przy­pusz­czam jed­nak, że moje wier­sze, gdy­by zosta­ły prze­tłu­ma­czo­ne na język duń­ski, sta­ły­by się łagod­niej­sze, bar­dziej „wil­got­ne”, bar­dziej „mięk­kie” – w języ­ku duń­skim jest dużo mięk­kich spół­gło­sek. Wier­sze nie brzmia­ły­by tak ostro. Ale bar­dzo odpo­wia­da mi, jak brzmią one po pol­sku. Sze­lesz­czą, syczą, pasu­je do nich ta dyna­mi­ka i takie brzmie­nie!

Inte­re­su­jesz się eko­kry­ty­ką – zda­je się, że uczest­ni­czy­łaś w kole eko­kry­ty­ki na swo­jej uczel­ni? Jak bar­dzo jesteś teraz zaan­ga­żo­wa­ny w lite­ra­tu­rę aka­de­mic­ką? Czy ma to wpływ na Two­ją twór­czość?

Ostat­nio nie czy­tam zbyt wie­lu tek­stów aka­de­mic­kich czy nauko­wych, ale zaczy­nam odczu­wać ich głód – a dokład­niej, patrząc z per­spek­ty­wy cza­su, widzę, że śro­do­wi­sko eko­kry­ty­ki i lek­tu­ra lite­ra­tu­ry aka­de­mic­kiej wywar­ły na mnie ogrom­ny wpływ. Zaczę­łam widzieć świat i miej­sce, jakie zaj­mu­je w nim ludz­kość, w innym świe­tle. Być może okre­śle­nie „koło” jest tro­chę mylą­ce. Kie­dy wykła­da­łam na Uni­wer­sy­te­cie Wileń­skim, ja i mój zna­jo­my, mój były wykła­dow­ca, zaczę­li­śmy spo­ty­kać się raz w tygo­dniu, by roz­ma­wiać o eko­kry­ty­ce. Czy­ta­li­śmy anto­lo­gię zbie­ra­ją­cą arty­ku­ły na ten temat, inte­re­so­wa­li­śmy się tech­no­lo­gią, post­hu­ma­ni­zmem, huma­no­idem Sophia itp. To było bar­dzo cie­ka­we i zaska­ku­ją­ce – wszyst­ko, co czu­łam w ser­cu wła­ści­wie od dziec­ka, odna­la­złam w eko­kry­ty­ce i post­hu­ma­ni­zmie, po pro­stu było to szcze­gó­ło­wo zde­fi­nio­wa­ne, uka­za­ne w kon­tek­stach filo­zo­ficz­nych, histo­rycz­nych, kul­tu­ro­wych i poli­tycz­nych.

Teraz sta­ram się czy­tać wię­cej inne­go rodza­ju lite­ra­tu­ry i po pro­stu zagłę­biam się w tema­ty, któ­re w natu­ral­ny spo­sób mnie przy­cią­ga­ją – drze­wa, zwie­rzę­ta, grzy­by. Wcze­śniej w moim życiu ist­nia­ło wyraź­ne roz­róż­nie­nie mię­dzy tymi dzie­dzi­na­mi. Uni­wer­sy­tet i pra­ca kon­tra natu­ra i czas wol­ny. Nie widzia­łam powią­zań łączą­cych te obsza­ry. Dopie­ro póź­niej zda­łam sobie spra­wę, gdzie popeł­nia­łam błąd – zaczy­na­łam od facho­wej lite­ra­tu­ry aka­de­mic­kiej i pró­bo­wa­łam zna­leźć w niej coś, co było­by dla mnie oso­bi­ście inte­re­su­ją­ce i waż­ne. Nigdy nie myśla­łam, że mogę zacząć na odwrót i po pro­stu zająć się „na poważ­nie” tym, co zawsze budzi­ło moją cie­ka­wość, na przy­kład przy­ro­dą. Wyda­je mi się teraz, że odkry­wa­jąc czy bada­jąc tema­ty, któ­re w natu­ral­ny spo­sób przy­cią­ga­ją two­ją uwa­gę, ale przez pry­zmat nauki, filo­zo­fii czy poli­ty­ki, zysku­jesz ogrom­ną moc i sta­jesz się bar­dziej świa­do­mą oso­bą. W koń­cu znaj­dziesz spo­sób, aby wejść w dys­ku­sję z inny­mi. Bez tego wszyst­ko scho­dzi na poziom emo­cji i prze­czuć.

Czy jako pisar­ka lub artyst­ka uwa­żasz, że waż­ne jest bycie czę­ścią spo­łecz­no­ści lub gru­py? Zasta­na­wiam się nad epi­gra­fem do dru­giej czę­ści Two­jej książ­ki:

Któ­rejś czerw­co­wej nocy pod­cho­dzę do tru­py pija­nych poetów.
– Co to za mała dziew­czyn­ka z wiel­kim uśmie­chem?
– Nie jestem dziew­czyn­ką, jestem wil­kiem!
Wszy­scy rżą.

Cóż, ten epi­zod wydał mi się sym­bo­licz­ny, może bar­dziej ze wzglę­du na jego, nazwij­my to, „mięk­ki sek­sizm”? Jestem po trzy­dzie­st­ce, mam dwa dyplo­my, sama wykła­dam na uni­wer­sy­te­cie od kil­ku lat, ale star­si męż­czyź­ni czę­sto roz­ma­wia­ją ze mną, jak­bym była dziec­kiem. Jest to szcze­gól­nie nie­zręcz­ne, ponie­waż sama nigdy nie pomy­ślał­bym o zro­bie­niu cze­goś takie­go. To po pro­stu złe nawy­ki, złe wzor­ce kul­tu­ro­we. Inny­mi sło­wy, cza­sa­mi jest to iry­tu­ją­ce, a cza­sa­mi zabaw­ne. Gro­te­ska ude­rza cię, gdy zdasz sobie spra­wę, że obraz cie­bie, jaki widzą ludzie, dra­stycz­nie róż­ni się od tego, jak się czu­jesz w środ­ku. Opo­wia­da­jąc tę histo­rię, uży­łam celo­wo żar­to­bli­we­go tonu. Tego wła­śnie wyma­ga­ła dru­ga część – zesta­wu „cier­ni” – ale tak napraw­dę byłam z sie­bie dum­na, że w tym kon­kret­nym momen­cie wymy­śli­łam tak dow­cip­ną odpo­wiedź, wie­dząc, jak w prze­szło­ści takie sytu­acje mnie para­li­żo­wa­ły. Jedy­ne, co robi­łam, to uśmiech­nę­łam się „jak dziew­czy­na”.

Myślę, że z defi­ni­cji nale­żę do gru­py „osób piszą­cych”. Gdzie indziej mogła­bym „nale­żeć”? Nie inte­re­su­ją mnie żad­ne gru­py lite­rac­kie. Praw­dę mówiąc, cza­sa­mi napraw­dę iry­tu­ją mnie litew­scy auto­rzy z tym ich nie­zno­śnym zwy­cza­jem two­rze­nia gru­pek, mikro­for­ma­cji. To bar­dzo ogra­ni­cza­ją­ce. To tak, jak­byś mógł roz­ma­wiać tyl­ko ze swo­imi przy­ja­ciół­mi; jeśli ich nie masz –  to twój pro­blem. Na Litwie ludzie (łącz­nie ze mną) nie mają w zwy­cza­ju zagad­nąć do nie­zna­jo­mych. Boją się nawią­zać roz­mo­wę, łatwiej jest im mil­czeć. Ale takie zacho­wa­nie jest napraw­dę nud­ne i… nie­grzecz­ne. Może dla­te­go tak mnie poru­szy­ło to pyta­nie – wyda­je mi się, że inten­syw­na i żar­li­wa dys­ku­sja oraz szcze­re zain­te­re­so­wa­nie wza­jem­ny­mi pomy­sła­mi, chęć zro­zu­mie­nia i pozna­nia się nawza­jem są waż­ne dla roz­wo­ju kul­tu­ry.

Zda­niem fran­cu­skie­go socjo­lo­ga Pierre’a Bour­dieu pole lite­rac­kie to rywa­li­za­cja o pra­wo do defi­nio­wa­nia: ludzie rywa­li­zu­ją o wła­dzę w zakre­sie mówie­nia, że są pisarzami/pisarkami, oraz o wła­dzę decy­do­wa­nia o tym, kto może zostać pisarzem/pisarką. Inny­mi sło­wy, pole lite­rac­kie jest miej­scem, w któ­rym ludzie wal­czą o pra­wo do defi­ni­cji, więc nie ma obiek­tyw­nych kry­te­riów opi­su pojęć „pisarz” i „pisar­ka”. Myślę jed­nak, że spo­łe­czeń­stwo nadal funk­cjo­nu­je w opar­ciu o roman­tycz­ne wyobra­że­nie o tym, kim są twór­cy, a aurę mitycz­ne­go geniu­szu budu­ją cza­sem sami pisa­rze, na przy­kład w obro­nie przed „igno­ran­cją” kry­ty­ków.

W jed­nym z wywia­dów z 2013 roku mówi­łaś o ego­cen­try­zmie i dra­ma­ty­zmie. Wte­dy powie­dzia­łaś: „Muszę nauczyć się humo­ru. Muszę nauczyć się śmiać z sie­bie, bo ego­cen­tryzm spra­wia, że sto­su­nek do świa­ta jest powierz­chow­ny”. Czy w Two­im życiu jest teraz wię­cej humo­ru?

Zde­cy­do­wa­nie! Kie­dy udzie­la­łam tego wywia­du, byłam okrop­nie ego­cen­trycz­na, ale w nega­tyw­nym tego sło­wa zna­cze­niu – kar­ci­łam się za każ­dy naj­mniej­szy błąd i bałam się, co inni mogą o mnie pomy­śleć. Po pew­nym cza­sie uda­ło mi się poko­chać swo­je błę­dy i wsty­dy. Teraz mniej sku­piam się na sobie, a bar­dziej na rze­czach i ludziach, któ­ry­mi się pasjo­nu­ję. Może lepiej dla wspól­nej spra­wy?

Humor to taka cudow­na spra­wa. To powrót do „tu i teraz”. To odświe­ża­ją­ce i wyzwa­la­ją­ce. Nikt nie rodzi się z dobrym poczu­ciem humo­ru, ale roz­wi­ja je w trak­cie życia. Myślę, że humor jest bez­po­śred­nio powią­za­ny z inte­lek­tem i umie­jęt­no­ścią zaba­wy; humor wyma­ga bystro­ści. Nie jestem jed­nak dobra w żar­tach języ­ko­wych i nie napi­sa­łam nicze­go tak napraw­dę śmiesz­ne­go. Wła­ści­wie cza­sa­mi piszę coś z „uśmiesz­kiem”, lek­kim absur­dem czy pusz­cze­niem oka, ale póź­niej zda­ję sobie spra­wę, że inni nie zro­zu­mie­li, że nie mówi­łam cał­kiem poważ­nie. Lubię żar­to­wać z przy­ja­ciół­mi. Zwłasz­cza uży­wa­jąc moje­go cia­ła. Lubię tań­czyć głu­pio i wyda­wać śmiesz­ne dźwię­ki. Zwra­cam uwa­gę na śmiesz­ne rze­czy. Na przy­kład moje koty są jak tru­pa arty­stów cyr­ko­wych. Z tymi chło­pa­ka­mi nigdy nie ma nudy!

Mate­riał uka­zał się ory­gi­nal­nie w Vil­nius Review. Onli­ne Maga­zi­ne for Lithu­anian Lite­ra­tu­re.

 

belka_2

O autorze

Ieva  Toleikytė

Urodziła się w 1989 roku w Wilnie. Pisarka, tłumaczka i księgarka. Studiowała filologię skandynawską na Uniwersytecie Wileńskim, a w latach 2015–2018 wykładała tam literaturę skandynawską, teorię literatury i język duński. Obecnie tłumaczy literaturę piękną z języka duńskiego i pracuje w wileńskiej księgarni „eureka!”. Debiutowała w 2009 roku zbiorem opowiadań Garstyčių namas (Musztardowy dom). W 2020 roku ukazała się jej książka poetycka Raudonas slidus rūmas (Czerwony śliski pałac). W 2022 roku opublikowała bajkę dla dzieci o grzybach Kepurėje žvaigždė (Gwiazda w czapce).

Powiązania

Czerwony śliski pałac (1)

utwory / zapowiedzi książek Dominika Jagiełka Ieva Toleikytė

Frag­men­ty książ­ki Czer­wo­ny śli­ski pałac Ievy Tole­iky­tė w tłu­ma­cze­niu Domi­ni­ki Jagieł­ki, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 lute­go 2024 roku.

Więcej

Serce poezji

recenzje / ESEJE Agnieszka Waligóra

Recen­zja Agniesz­ki Wali­gó­ry, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Czer­wo­ny śli­ski pałac Ievy Tole­iky­tė w tłu­ma­cze­niu Domi­ni­ki Jagieł­ki, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 5 lute­go 2024 roku.

Więcej

Czerwony śliski pałac (1)

utwory / zapowiedzi książek Dominika Jagiełka Ieva Toleikytė

Frag­men­ty książ­ki Czer­wo­ny śli­ski pałac Ievy Tole­iky­tė w tłu­ma­cze­niu Domi­ni­ki Jagieł­ki, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 lute­go 2024 roku.

Więcej

Serce poezji

recenzje / ESEJE Agnieszka Waligóra

Recen­zja Agniesz­ki Wali­gó­ry, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Czer­wo­ny śli­ski pałac Ievy Tole­iky­tė w tłu­ma­cze­niu Domi­ni­ki Jagieł­ki, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 5 lute­go 2024 roku.

Więcej