wywiady / o książce

Wzmocnieniu układu odpornościowego na kłamstwa i rozczarowania

Ida Börjel

Justyna Czechowska

Rozmowa Justyny Czechowskiej z Idą Börjel, towarzysząca premierze książki Idy Börjel Telefon do domu w przekładzie Justyny Czechowskiej, wydanej w Biurze Literackim 21 kwietnia 2025 roku.

Biuro Literackie

Justy­na Cze­chow­ska: W któ­rym momen­cie zain­te­re­so­wa­łaś się sytu­acją i lite­ra­tu­rą Euro­py Wschod­niej?

Ida Bör­jel: Jako mała dziew­czyn­ka zaprzy­się­głam się jako aliant­ka sta­rych bied­nych babu­szek – i jako wróg wszyst­kie­go, co ame­ry­kań­skie, za wyjąt­kiem koni na pre­riach. Nie jest dla mnie jasne, dla­cze­go w ogó­le uzna­łam, że nale­ży pod­jąć taką decy­zję, nikt jej ode mnie nie wyma­gał.

Wie­le lek­tur póź­niej, po kil­ku festi­wa­lach poetyc­kich i warsz­ta­tach prze­kła­do­wych w Euro­pie Wschod­niej, po tym, jak roz­po­czę­ło się bia­ło-czer­wo­no-bia­łe powsta­nie prze­ciw­ko bia­ło­ru­skie­mu dyk­ta­to­ro­wi, zabra­łam się za inten­syw­ny akty­wizm lite­rac­ki. Moim celem było roz­po­wszech­nie­nie infor­ma­cji, jakie docie­ra­ły do mnie od bia­ło­ru­skich przy­ja­ciół, o prze­mo­cy wobec poko­jo­wych demon­stra­cji. Przez dłu­gi czas w Szwe­cji pra­wie w ogó­le o tym nie mówio­no. Wspól­nie z wydaw­cą i tłu­ma­czem Mika­elem Nydah­lem orga­ni­zo­wa­li­śmy mani­fe­sta­cje, czy­ta­nia poezji, pisa­li­śmy arty­ku­ły, stwo­rzy­li­śmy anto­lo­gię „Rok w Bia­ło­ru­si”. Prze­tłu­ma­czy­łam dzien­nik Julii Cima­fie­je­wej Dni w Bia­ło­ru­si. Po okre­sie tych nie­cier­pią­cych zwło­ki spraw zanu­rzy­łam się w tłu­ma­cze­nie tomu poetyc­kie­go Wal­ży­ny Mort Muzy­ka dla umar­łych i zmar­twych­wsta­łych, to było jak koniecz­na tera­pia.

Jak zapa­mię­ta­łaś 24 lute­go 2022 roku?

Tego dnia odby­ło się w Sto­wa­rzy­sze­niu Pisa­rzy w Sztok­hol­mie od daw­na pla­no­wa­ne spo­tka­nie szwedz­kich, rosyj­skich i bia­ło­ru­skich poetów, pisa­rzy i publi­cy­stów. Mie­li­śmy roz­ma­wiać o wol­no­ści sło­wa. Zebra­nie zamie­ni­ło się w intym­ne, roz­pacz­li­we wyzna­nia każ­de­go i każ­dej z nas.

Zaraz potem roz­po­czę­li­śmy soli­dar­no­ścio­wą pra­cę na rzecz ukra­iń­skich kole­gów. Tak­że Ukra­ina oto­czo­na była dotych­czas mil­cze­niem, dla­te­go że nie słu­cha­li­śmy, albo nie mie­li­śmy, jak słu­chać – nie było w Szwe­cji tłu­ma­czy z ukra­iń­skie­go. Ponow­nie zabra­li­śmy się za lite­rac­ki akty­wizm, w róż­nych kon­ste­la­cjach. Byłam współ­re­dak­tor­ką anto­lo­gii Pod otwar­tym nie­bem Ukra­iny, prze­tłu­ma­czy­łam tom wier­szy Luboq Jakym­czuk More­le Don­ba­su, publi­ko­wa­łam wywia­dy z Juli­ją Musa­kow­ską i mło­dym poet­ką i żoł­nie­rzem Artu­rem Dro­nem, z któ­rym roz­ma­wia­łam przez tydzień za pomo­cą smsów, gdy był na fron­cie. W tym cza­sie uka­za­ła się po szwedz­ku jego książ­ka Byli­śmy tu.

28 lute­go Ser­hij Kisli­ca odczy­tu­je w sie­dzi­cie głów­nej ONZ wymia­nę smso­wy mię­dzy rosyj­skim żoł­nie­rzem a mat­ką. To zmie­ni two­je życie na przy­naj­mniej naj­bliż­szy rok.

Jak mnó­stwo osób, czy­ta­łam kolej­ne wia­do­mo­ści w tele­fo­nie, sie­dzia­łam tak po sześć godzin dzien­nie. Naj­róż­niej­sze kana­ły infor­ma­cyj­ne, media spo­łecz­no­ścio­we, Twit­ter i Tele­gram, chcia­łam wie­dzieć i zro­zu­mieć, co się dzie­je. Po czte­rech mie­sią­cach obra­zów scen z woj­ny, roz­tań­czo­nych żoł­nie­rzy ukra­iń­skich, ubło­co­nych czoł­gów, świa­dectw prze­mo­cy i tor­tur, obra­zów zabi­tych żoł­nie­rzy i cywi­li, genial­nej akcji NAFO z pro­fi­la­mi prze­śmiesz­nych psów, po obej­rze­niu ata­ków dro­nów na prze­mian z histo­rycz­ny­mi wykła­da­mi Timo­thy Sny­de­ra w Harvar­dzie, peł­ny­mi woj­sko­wych ana­liz i dekon­struk­cji figur pro­pa­gan­do­wych i jesz­cze pod­słu­cha­ne i udo­stęp­nio­ne przez ukra­iń­skie służ­by bez­pie­czeń­stwa roz­mo­wy tele­fo­nicz­ne rosyj­skich żoł­nie­rzy z człon­ka­mi rodzi­ny, któ­re­goś dnia w maju, pod­czas spa­ce­ru po par­ku, zasta­na­wia­łam się, czy w ogó­le mogę coś zro­bić. Nagle w gło­wie, bar­dzo wyraź­nie, poja­wia­ła się książ­ka Tele­fon do domu. Dotar­ło do mnie, że mogę wyko­rzy­stać języ­ko­wy i lite­rac­ki for­mat, w któ­rym w 2006 roku opra­co­wa­łam inną kako­fo­nię, w tomie poetyc­kim Skåne­ra­dio spre­pa­ro­wa­łam roz­mo­wy tele­fo­nicz­ne, głów­nie od eme­ry­tów, dzwo­nią­cych do lokal­nej roz­gło­śni radia.

Wła­ści­wie każ­da two­ja książ­ka jest rezul­ta­tem pra­cy kon­cep­tu­al­nej nad jakimś rze­czy­wi­stym tek­stem.

Inspi­ru­ją mnie tacy poeci jak Muriel Rukey­ser, Char­les Rezni­koff i Inger Chri­sten­sen. Po wysłu­cha­niu nale­ży odpo­wie­dzieć. Prze­wod­nicz­ką jest dla mnie szwedz­ka pisar­ka Bir­git­ta Trot­zig: „Nie wol­no prze­rwać dia­lo­gu z nie­zno­śnym, nie­roz­wią­zy­wal­nym”. Trot­zig nie­stru­dze­nie pisze o koniecz­no­ści kontr-obra­zu i kontr-języ­ka, to śro­dek do prze­ciw­sta­wie­nia się temu, co rosyj­scy for­ma­li­ści za Szkłow­skim na cze­le nazwa­li „auto­ma­tycz­nym postrze­ga­niem”.

Tele­fon o domu jest pró­bą stwo­rze­nia kontr-obra­zu do tego przed­sta­wia­ją­ce­go rosyj­ską armię jako nie­zwy­cię­żo­ną, kontr-obra­zu do pyszał­ko­wa­to­ści stwier­dze­nia, jako­by armia wyzwo­leń­cza w trzy dni mia­ła napo­tkać wiwa­ty i kwia­ty, kontr-obra­zu do idei rodzi­ny jako nie­po­dziel­nej jed­nost­ki. Roz­mo­wy są uty­tła­ne bana­ła­mi, dzie­cin­nie opi­sa­ną prze­mo­cą i roz­cza­ro­wa­niem matek, prze­bi­ja przez nie „pust­ka zła”, żeby zacy­to­wać Wik­to­rię Ame­li­nę. Faszy­stow­skie zło, dla któ­re­go poje­dyn­czy czło­wiek jest pra­wie nic nie wart.

Jak uda­ło ci się prze­pra­co­wać ten suro­wy mate­riał?

Pra­cę nad książ­ką zaczę­łam po wie­lu mie­sią­cach odsłu­chi­wa­nia i czy­ta­nia trans­kryp­cji tych roz­mów. Pisa­łam mania­kal­nie, jak­by wstrzy­maw­szy oddech, przez wie­le dni i nocy.

Ostat­ni wiersz jest z 20 sierp­nia 2022 roku. Co zde­cy­do­wa­ło, że wła­śnie tu prze­ry­wasz pod­słu­chi­wa­nie? Koń­czy się sło­wa­mi „wszyst­ko będzie okej”, to dość okrut­ne, ale też iro­nicz­ne.

To wiersz doda­ny w dru­gim wyda­niu. W roz­mo­wie z 20 sierp­nia, ani sło­wa na ten temat, żoł­nierz stoi w obli­czu śmier­ci, decy­du­je się jed­nak ode­brać tele­fon, świa­do­my, że gdy zosta­nie wzię­ty do nie­wo­li albo poko­na­ny, stra­ci twarz, dla­te­go doma­ga się, żeby dziew­czy­na niko­mu nie mówi­ła o tej roz­mo­wie. Żad­ne z nich nie wspo­mi­na o tym, że praw­do­po­dob­nie jest to ich poże­gna­nia: ona uwa­ża, że powi­nien rzu­cić woj­nę i wró­cić do domu, a jego koń­co­wy komen­tarz, że wszyst­ko będzie dobrze, brzmi wręcz iro­nicz­nie. W gło­wie wybrzmie­wa mi pusta fra­za nie­zli­czo­nych rodzi­ców z hol­ly­wo­odz­kich fil­mów – per­fid­ne zapew­nie­nie, przez to, że jest źle, obiet­ni­ca dobre­go zakoń­cze­nia jesz­cze bar­dziej pogar­sza sytu­ację, ponie­waż zła­ma­na obiet­ni­ca jest zawsze roz­cza­ro­wa­niem. Ta roz­mo­wa nakre­śla pewien języ­ko­wy punkt zero, ten fra­zes jest zupeł­nie ode­rwa­ny od rze­czy­wi­sto­ści i mię­dzy­ludz­kie­go kon­tak­tu, w któ­rym zosta­je wypo­wie­dzia­ny.

Rok po pierw­szym uka­za­ło się dru­gie wyda­nie Tele­fo­nu do domu, nie­co zmie­nio­ne. Usu­nę­łaś przed­mo­wę rosyj­skie­go pisa­rza opo­zy­cyj­ne­go Ser­gie­ja Lebe­die­wa. 

Opu­bli­ko­wa­li­śmy dru­gie wyda­nie szyb­ko, ponie­waż pierw­szy nakład sprze­dał się w cało­ści! Ser­giej Lebe­diew napi­sał mądry wstęp do pierw­sze­go wyda­nia, bez jego wspar­cia i wery­fi­ka­cji fak­tów i fraz pew­nie nie wyda­ła­bym tej książ­ki.

Decy­du­ją­ca o pod­mia­nie była moja roz­mo­wa w ukra­iń­ski­mi poet­ka­mi Juli­ją Musa­kow­ską i Dary­ną Gla­dun. Ich kry­ty­ka wyda­ła mi się w peł­ni uza­sad­nio­na: dopó­ki spa­da­ją bom­by, dopó­ki rosyj­ska impe­ria­li­stycz­na woj­na zabi­ja ukra­iń­skich cywi­li i żoł­nie­rzy, dopó­ty jedy­nym słusz­nym roz­wią­za­niem jest odda­nie gło­su Ukra­iń­com, to im wol­no komen­to­wać zbrod­nie.

Kate­ry­na Misz­czen­ko przy­ję­ła pro­po­zy­cję napi­sa­nia przed­mo­wy. Jej reflek­sje na temat cynicz­ne­go kwie­ci­ste­go języ­ka woj­ny i czy­tel­ni­ka zmie­nia­ją­ce­go w się w świad­ka, są dla tej książ­ki nie­zwy­kle waż­ne.

Na okład­ce szwedz­kie­go wyda­nia wid­nie­je zając z czer­wo­ny­mi ocza­mi i wystra­szo­ną miną. W pol­skiej wer­sji zacho­wa­li­śmy zają­ca, bo jest waż­ny. Dla­cze­go?

Nie mówię po rosyj­sku ani po ukra­iń­sku, sło­wo „bun­ny” poja­wia­ją­cej się w co dru­giej trans­kryp­cji zasko­czy­ło mnie. Pomy­śla­łam, że muszę je usu­nąć, nazy­wa­nie doro­słe­go męż­czy­zny zającz­kiem brzmi po szwedz­ku idio­tycz­nie. Ale powstrzy­ma­łam się, posta­no­wi­łam zanur­ko­wać do kró­li­czej nory miło­snych hipo­ko­ry­sty­ków. Tak­że w szwedz­kiej tra­dy­cji zając to trick­ster, oszust, ale nijak nie pasu­je jako zdrob­nie­nie. Dla­te­go dodat­ko­wo wymy­śli­łam zwrot „łapeń­ko”.

Opo­wie­dzia­łam o tych antro­po­lo­gicz­no-lin­gwi­stycz­nych wyciecz­kach moje­mu wydaw­cy, a on zdjął z pół­ki rosyj­ską książ­kę o zają­cu u Chleb­ni­ko­wa. Prze­stu­dio­wa­łam ją za pomo­cą apli­ka­cji do tłu­ma­cze­nia.

Zają­czek urósł do sym­bo­lu, a anty­wo­jen­ny wiersz Chleb­ni­ko­wa sam wpi­sał się w mój tekst niczym szept w ogłu­sza­ją­cym huku dzia­łań wojen­nych.

Co w książ­ce o woj­nie robi trzmiel?

Pod koniec umie­ści­łam mono­log opar­ty na fil­mi­ku nagra­nym przez ukra­iń­skie­go żoł­nie­rza. Leży na brzu­chu w don­ba­skim lesie i opo­wia­da o tym, jak przy­glą­da się trzmie­lo­wi, żeby nie zwa­rio­wać. Podob­no ana­to­micz­nie trzmie­le nie są przy­sto­so­wa­ne do lata­nia. Ale jak one lata­ją! To jak sym­bol ukra­iń­skie­go opo­ru, któ­re­go sku­tecz­ność i wytrwa­łość zaska­ku­je cały świat.

Popro­si­łam kole­żan­kę Olgę Bra­gi­nę o ukra­iń­skie wier­sze na temat trzmie­li. W mig dosta­łam całą ich listę! Prze­tłu­ma­czy­łam je, jak umia­łam, po czym wycią­gnę­łam z nich wer­sy o lata­ją­cych owa­dach, tyl­ko po to, by zebrać je w jed­nym wier­szu, cały rój!

Co dała ci pra­ca nad książ­ką Tele­fon do domu?

W dużej mie­rze cho­dzi o wzmoc­nie­niu ukła­du odpor­no­ścio­we­go na kłam­stwa i roz­cza­ro­wa­nia. To była tak­że widze­nia po ciem­ku, o któ­rym pisał Gior­gio Agam­ben, dzię­ki cze­mu może­my pró­bo­wać dostrzec przy­szłość.

O autorach i autorkach

Ida Börjel

Wielokrotnie nagradzana szwedzka poetka, tłumaczka i aktywistka literacka. Wchodziła w skład zespołu redakcyjnego antologii Under Ukrainas öppna himmel – röster ur ett krig (2022). Przełożyła na język szwedzki poezję Walżyny Mort, współtłumaczyła wiersze Lubow Jakymczuk, Galiny Rymbu, Solmaz Sharif i Marii Stiepanowej. Wielogłosowy utwór Telefon do domu, który w całości lub we fragmentach zaistniał w przekładach na norweski, angielski, francuski, niderlandzki i turecki, podąża tropem pracy Börjel nad materiałem dokumentalnym rozpoczętej w 2006 roku w tomie Skåneradio. W kolejnych książkach poetka rozbraja języki władzy naszych czasów: żargon prowincji, język prawniczy, ekonomiczny, wojenny, a ostatnio w Omsorgslabyrinten staranny język techniczny konserwatorów malarstwa.

Justyna Czechowska

Literaturoznawczyni, tłumaczka, animatorka kultury, autorka artykułów, antologii i wywiadów. Tłumaczy najwybitniejsze prozaiczki i poetki szwedzkie, m.in. Agnetę Pleijel, Idę Linde i Athenę Farrokhzad. Jest laureatką Nagrody im. Wisławy Szymborskiej 2018 za przekład książki Linn Hansén Przejdź do historii oraz stypendystką Towarzystwa Miłośników Twórczości Selmy Lagerlöf. W 2023 roku Akademia Szwedzka uhonorowała ją nagrodą dla tłumaczy literatury szwedzkiej. Od 2015 roku współtworzy program festiwalu Odnalezione w tłumaczeniu. Jest członkinią Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury, Unii Literackiej i  Polskiego PEN Clubu.

Powiązania