
Sprawy zmysłów
utwory / premiery w sieci Bartek ZdunekPremierowy zestaw wierszy Bartłomieja Zdunka Sprawy zmysłów. Prezentacja w ramach projektu „Druga książka 2020”.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Bartkiem Zdunkiem. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
Krzysztof Sztafa: O ile się nie mylę – zrzucam tutaj odpowiedzialność na Google – wcześniej nigdzie nie publikowałeś swoich wierszy. „Połów” to zatem dla Ciebie absolutny początek w literackim światku, tak? Powiedz nam, czy jest coś, czego nie wiemy o Twoich dotychczasowych doświadczeniach z pisaniem.
Bartek Zdunek: Wierszy nie publikowałem nigdy. To prawda. Może dlatego, że zacząłem je pisać całkiem niedawno – jakieś trzy, cztery lata temu. W tym sensie są one jednocześnie „młode”, bo świeże (przynajmniej tak chcę o tym myśleć) i „stare”, czy też „dojrzałe”, ponieważ zaczął je pisać trzydziestolatek. Wcześniej zdarzyło mi się publikować ― w „Biurze”, w „Chimerze”, przy okazji wydawnictw związanych z Festiwalem Opowiadanie we Wrocławiu ― ale zawsze było to coś innego niż poezja.
Co do tej pory publikowałeś? Prozę?
Prozę, w formie krótkiego opowiadania, tylko raz. Poza tym, no właśnie, różne rzeczy, bo były to zarówno wywiady, formy eseistyczne, próby spisania wrażeń ze spektaklu teatralnego (bo nie nazwałbym tego recenzją) oraz, przykładowo, tekst o tym, że ośmiornice są super. I nie chodzi o to, że jestem taki multidyscyplinarny, tylko po prostu, jako osoba bez nazwiska, staram się wykorzystać każdą pisarską okazję. Efekty nie są chyba najgorsze.
Pytanie absolutnie zasadnicze w kontekście prezentacji w biBLiotece. Otóż: dlaczego Połów i Biuro Literackie?
Biuro Literackie wydaje dużo poezji, zatem gdzie uderzać, jeśli nie do Was? A Połów, czyli forma konkursu, to chyba dobry pomysł na pierwszą weryfikację wierszy. Nie było we mnie przekonania, że konstrukcja od razu całego tomiku i próby wysyłania go gdzieś to dobra droga, mimo że te wiersze czytało wcześniej kilka osób, których zdanie cenię, i ich oceny były, hm, motywujące. Nawet nie wiem, czy tak się to robi? Jak się wydaje poezję w Polsce?
Najpierw pisze się książkę, wysyła się ją na Połów literacki, a później współpracuje z redaktorami (śmiech). Jak wspominasz ostatni festiwal w Stroniu Śląskim i zajęcia w Pracowni Twórczej? Uważasz, że w czymś Ci one pomogły?
Podstawową zaletą wyjazdów takich jak ten połowowy jest poczucie energetycznego boostu, że tak się wspomogę redbullowym językiem. Spotykasz parę osób, które również piszą wiersze. Nagle podczas rozmów na temat poezji, wierszy, pisania, temat nie musi być poprzedzony jakimś ironicznym wstępem, wzięty w nawias etc. ― co, umówmy się, pośród osób niepiszących jest koniecznym niemal rytuałem, który musi odbębnić piszący zapytany „ej, a Ty co robisz?”
Wspominałeś, że wcześniej publikowałeś prozę. Zresztą w Twoich wierszach czuć taki właśnie dryg narracyjny. Przy okazji Połowu odkryłeś, że w poezji odnajdujesz się jednak lepiej? Że poezja jest formą bardziej pojemną, dającą więcej możliwości?
Tak – piszę „małe prozy”, nawet nie wiem, jak to nazwać. Czasem zastanawiam się, czy one w ogóle różnią się od wierszy. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś to przeczyta i powie „cześć Bartek, różnią się”. Jeśli chodzi zaś o napięcie pomiędzy poezją a prozą, wygląda to tak, że mam cierpliwość pisać wiersze, ale nie mam cierpliwości ich czytać. Z prozą jest dokładnie na odwrót. To jest kwestia jakichś deficytów skupienia. W tym kontekście pisanie wierszy jest łatwiejsze od pisania prozy. Ale to wiersze są narażone na większy wpierdol. Po pierwsze: nikt ich nie czyta, po drugie: jeśli już czyta, to nie rozumie. Po trzecie: jeśli czyta i rozumie, to na ogół wydaje mu się, że pisze lepsze. Pisząc prozę można wzbudzić szacunek nawet nieudaną książką, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto pomyśli: „ale popatrz, ile pracy w to włożył”. Nieudany wiersz jest od razu katastrofą.
W jednym ze swoich tekstów napisałeś, że „poza wierszem nie masz życia”. Czym jest zatem dla Ciebie literatura i – szerzej – pisanie? Zajmowaniem pewnej egzystencjalnej pozycji? Czy raczej po prostu przyjemną, ale niezobowiązującą zajawką?
Poza wierszem jest życie, ale jakie to życie? Żartuję. To chyba Houellebecq powiedział gdzieś, czy napisał, już nie pamiętam, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce, ale kończy po czterdziestce. Podobnie można powiedzieć o literaturze. Prawdziwe życie zaczyna się (jest?) poza literaturą, ale kończy się w literaturze. I trochę tak to wygląda ― w książkach, jeśli dobrze popatrzeć, już jest wszystko. Reszta to zawracanie głowy plus tona ironii. Nie mogę się doczekać tłumaczenia esejów D.F Wallace’a ― jeden z nich jest podobno przeciw ironii. Ciekawe, co opowie David Foster. To taki dziwny pisarz, nie da się go czytać, a i tak czujesz z nim więź, która jest stricte literacka.
Na koniec powiedz nam, proszę, co czytałeś podczas tego lata.
Latem czyta się przeboje, więc czytałem kolejny tom Mojej walki Knausgarda, czytałem Klasztor Prilepina, czytałem również Mróz Bernharda. Chociaż nie ― trochę kłamię, ten Mróz bardziej ze sobą woziłem niż czytałem. Zawsze też staram się czytać coś z filozofii. Tym razem to były Trauma bezkresu Marcina Polaka ― dziwaczna książka oraz Widmontologie nowoczesności Jakuba Momry, które zaczynam po raz sześćdziesiąty, ale muszę skończyć wreszcie, bo podobno widmowo-spektralne analizy są teraz cool.
Rozumiem. Skoro jesteśmy już przy tym jesteśmy; jaki jest według Ciebie – z perspektywy czytelnika i poety – związek pomiędzy poezją a filozofią? Czy da się mówić o literaturze poza kontekstami filozoficznymi i całym tym arsenałem pojęć, kategorii, typologii? Innymi słowy: podbudowa dyskursywna działa na korzyść czy raczej niekorzyść literatury jako pewnego określonego miejsca, z którego wypowiada się doświadczenie życia i świata?
Dobry prozaik po prostu filozofuje i tyle. Raz lepiej, raz gorzej. To jest kwestia postawy poznawczej wobec świata, która wymusza, zetknięcie się z filozoficznym instrumentarium. Inaczej jest z poezją, ale z poezją musi być inaczej, prawda? A mówiąc poważniej, chodzi o sposób posługiwania się logiką. Proza, pomijając różne eksperymenty, po prostu musi się „trzymać kupy”, żeby coś powiedzieć, żeby przekaz był mocny, żebyśmy mieli poczucie ogarnięcia pewnej całości, które daje przeczytanie dobrej powieści. W poezji te cugle są bardziej popuszczone, i w ogóle chyba nie chodzi o całość, tak mi się wydaję. Podsumowując – filozofia jest wypchanym ptakiem, jak określił ją Harold Bloom. Ale właśnie – niby martwa, lecz nadal stoi na półce i się nie rozkłada. Nie da się od niej uciec.
pochodzi z Nowej Rudy, mieszka w Warszawie. Wyłowiony przez Biuro Literackie w 2016 roku. Autor tomiku wierszy Lato w parku (Fundacja Duży Format, 2018). Poezję i prozę publikował w gazecie i internecie.
Urodzony w 1991 roku. Pochodzi z gór, mieszka w Krakowie. Publikuje w prasie i Internecie. Po godzinach trochę prozaik.