wywiady / o pisaniu

Zaczynać i kończyć w literaturze

Bartek Zdunek

Krzysztof Sztafa

Rozmowa Krzysztofa Sztafy z Bartkiem Zdunkiem. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Krzysz­tof Szta­fa: O ile się nie mylę – zrzu­cam tutaj odpo­wie­dzial­ność na Google – wcze­śniej nigdzie nie publi­ko­wa­łeś swo­ich wier­szy. „Połów” to zatem dla Cie­bie abso­lut­ny począ­tek w lite­rac­kim świat­ku, tak? Powiedz nam, czy jest coś, cze­go nie wie­my o Two­ich dotych­cza­so­wych doświad­cze­niach z pisa­niem.

Bar­tek Zdu­nek: Wier­szy nie publi­ko­wa­łem nigdy. To praw­da. Może dla­te­go, że zaczą­łem je pisać cał­kiem nie­daw­no – jakieś trzy, czte­ry lata temu. W tym sen­sie są one jed­no­cze­śnie „mło­de”, bo świe­że (przy­naj­mniej tak chcę o tym myśleć) i „sta­re”, czy też „doj­rza­łe”, ponie­waż zaczął je pisać trzy­dzie­sto­la­tek. Wcze­śniej zda­rzy­ło mi się publi­ko­wać ― w „Biu­rze”, w „Chi­me­rze”, przy oka­zji wydaw­nictw zwią­za­nych z Festi­wa­lem Opo­wia­da­nie we Wro­cła­wiu ― ale zawsze było to coś inne­go niż poezja.

Co do tej pory publi­ko­wa­łeś? Pro­zę?

Pro­zę, w for­mie krót­kie­go opo­wia­da­nia, tyl­ko raz. Poza tym, no wła­śnie, róż­ne rze­czy, bo były to zarów­no wywia­dy, for­my ese­istycz­ne, pró­by spi­sa­nia wra­żeń ze spek­ta­klu teatral­ne­go (bo nie nazwał­bym tego recen­zją) oraz, przy­kła­do­wo, tekst o tym, że ośmior­ni­ce są super. I nie cho­dzi o to, że jestem taki mul­ti­dy­scy­pli­nar­ny, tyl­ko po pro­stu, jako oso­ba bez nazwi­ska, sta­ram się wyko­rzy­stać każ­dą pisar­ską oka­zję. Efek­ty nie są chy­ba naj­gor­sze.

Pyta­nie abso­lut­nie zasad­ni­cze w kon­tek­ście pre­zen­ta­cji w biBLio­te­ce. Otóż: dla­cze­go Połów i Biu­ro Lite­rac­kie?

Biu­ro Lite­rac­kie wyda­je dużo poezji, zatem gdzie ude­rzać, jeśli nie do Was? A Połów, czy­li for­ma kon­kur­su, to chy­ba dobry pomysł na pierw­szą wery­fi­ka­cję wier­szy. Nie było we mnie prze­ko­na­nia, że kon­struk­cja od razu całe­go tomi­ku i pró­by wysy­ła­nia go gdzieś to dobra dro­ga, mimo że te wier­sze czy­ta­ło wcze­śniej kil­ka osób, któ­rych zda­nie cenię, i ich oce­ny były, hm, moty­wu­ją­ce. Nawet nie wiem, czy tak się to robi? Jak się wyda­je poezję w Pol­sce?

Naj­pierw pisze się książ­kę, wysy­ła się ją na Połów lite­rac­ki, a póź­niej współ­pra­cu­je z redak­to­ra­mi (śmiech). Jak wspo­mi­nasz ostat­ni festi­wal w Stro­niu Ślą­skim i zaję­cia w Pra­cow­ni Twór­czej? Uwa­żasz, że w czymś Ci one pomo­gły?

Pod­sta­wo­wą zale­tą wyjaz­dów takich jak ten poło­wo­wy jest poczu­cie ener­ge­tycz­ne­go boostu, że tak się wspo­mo­gę red­bul­lo­wym języ­kiem. Spo­ty­kasz parę osób, któ­re rów­nież piszą wier­sze. Nagle pod­czas roz­mów na temat poezji, wier­szy, pisa­nia, temat nie musi być poprze­dzo­ny jakimś iro­nicz­nym wstę­pem, wzię­ty w nawias etc. ― co, umów­my się, pośród osób nie­pi­szą­cych jest koniecz­nym nie­mal rytu­ałem, któ­ry musi odbęb­nić piszą­cy zapy­ta­ny „ej, a Ty co robisz?”

Wspo­mi­na­łeś, że wcze­śniej publi­ko­wa­łeś pro­zę. Zresz­tą w Two­ich wier­szach czuć taki wła­śnie dryg nar­ra­cyj­ny. Przy oka­zji Poło­wu odkry­łeś, że w poezji odnaj­du­jesz się jed­nak lepiej? Że poezja jest for­mą bar­dziej pojem­ną, dają­cą wię­cej moż­li­wo­ści?

Tak – piszę „małe pro­zy”, nawet nie wiem, jak to nazwać. Cza­sem zasta­na­wiam się, czy one w ogó­le róż­nią się od wier­szy. Mam nadzie­ję, że ktoś kie­dyś to prze­czy­ta i powie „cześć Bar­tek, róż­nią się”. Jeśli cho­dzi zaś o napię­cie pomię­dzy poezją a pro­zą, wyglą­da to tak, że mam cier­pli­wość pisać wier­sze, ale nie mam cier­pli­wo­ści ich czy­tać. Z pro­zą jest dokład­nie na odwrót. To jest kwe­stia jakichś defi­cy­tów sku­pie­nia. W tym kon­tek­ście pisa­nie wier­szy jest łatwiej­sze od pisa­nia pro­zy. Ale to wier­sze są nara­żo­ne na więk­szy wpier­dol. Po pierw­sze: nikt ich nie czy­ta, po dru­gie: jeśli już czy­ta, to nie rozu­mie. Po trze­cie: jeśli czy­ta i rozu­mie, to na ogół wyda­je mu się, że pisze lep­sze. Pisząc pro­zę moż­na wzbu­dzić sza­cu­nek nawet nie­uda­ną książ­ką, bo zawsze znaj­dzie się ktoś, kto pomy­śli: „ale popatrz, ile pra­cy w to wło­żył”. Nie­uda­ny wiersz jest od razu kata­stro­fą.

W jed­nym ze swo­ich tek­stów napi­sa­łeś, że „poza wier­szem nie masz życia”. Czym jest zatem dla Cie­bie lite­ra­tu­ra i – sze­rzej – pisa­nie? Zaj­mo­wa­niem pew­nej egzy­sten­cjal­nej pozy­cji? Czy raczej po pro­stu przy­jem­ną, ale nie­zo­bo­wią­zu­ją­cą zajaw­ką?

Poza wier­szem jest życie, ale jakie to życie? Żar­tu­ję. To chy­ba Houel­le­be­cq powie­dział gdzieś, czy napi­sał, już nie pamię­tam, że życie zaczy­na się po pięć­dzie­siąt­ce, ale koń­czy po czter­dzie­st­ce. Podob­nie moż­na powie­dzieć o lite­ra­tu­rze. Praw­dzi­we życie zaczy­na się (jest?) poza lite­ra­tu­rą, ale koń­czy się w lite­ra­tu­rze. I tro­chę tak to wyglą­da ― w książ­kach, jeśli dobrze popa­trzeć, już jest wszyst­ko. Resz­ta to zawra­ca­nie gło­wy plus tona iro­nii. Nie mogę się docze­kać tłu­ma­cze­nia ese­jów D.F Wallace’a ― jeden z nich jest podob­no prze­ciw iro­nii. Cie­ka­we, co opo­wie David Foster. To taki dziw­ny pisarz, nie da się go czy­tać, a i tak czu­jesz z nim więź, któ­ra jest stric­te lite­rac­ka.

Na koniec powiedz nam, pro­szę, co czy­ta­łeś pod­czas tego lata.

Latem czy­ta się prze­bo­je, więc czy­ta­łem kolej­ny tom Mojej wal­ki Knaus­gar­da, czy­ta­łem Klasz­tor Pri­le­pi­na, czy­ta­łem rów­nież Mróz Bern­har­da. Cho­ciaż nie ― tro­chę kła­mię, ten Mróz bar­dziej ze sobą wozi­łem niż czy­ta­łem. Zawsze też sta­ram się czy­tać coś z filo­zo­fii. Tym razem to były Trau­ma bez­kre­su Mar­ci­na Pola­ka ― dzi­wacz­na książ­ka oraz Wid­mon­to­lo­gie nowo­cze­sno­ści Jaku­ba Mom­ry, któ­re zaczy­nam po raz sześć­dzie­sią­ty, ale muszę skoń­czyć wresz­cie, bo podob­no wid­mo­wo-spek­tral­ne ana­li­zy  są teraz cool.

Rozu­miem. Sko­ro jeste­śmy już przy tym jeste­śmy; jaki jest według Cie­bie – z per­spek­ty­wy czy­tel­ni­ka i poety – zwią­zek pomię­dzy poezją a filo­zo­fią? Czy da się mówić o lite­ra­tu­rze poza kon­tek­sta­mi filo­zo­ficz­ny­mi i całym tym arse­na­łem pojęć, kate­go­rii, typo­lo­gii? Inny­mi sło­wy: pod­bu­do­wa dys­kur­syw­na dzia­ła na korzyść czy raczej nie­ko­rzyść lite­ra­tu­ry jako pew­ne­go okre­ślo­ne­go miej­sca, z któ­re­go wypo­wia­da się doświad­cze­nie życia i świa­ta?

Dobry pro­za­ik po pro­stu filo­zo­fu­je i tyle. Raz lepiej, raz gorzej. To jest kwe­stia posta­wy poznaw­czej wobec świa­ta, któ­ra wymu­sza, zetknię­cie się z filo­zo­ficz­nym instru­men­ta­rium. Ina­czej jest z poezją, ale z poezją musi być ina­czej, praw­da? A mówiąc poważ­niej, cho­dzi o spo­sób posłu­gi­wa­nia się logi­ką. Pro­za, pomi­ja­jąc róż­ne eks­pe­ry­men­ty, po pro­stu musi się „trzy­mać kupy”, żeby coś powie­dzieć, żeby prze­kaz był moc­ny, żeby­śmy mie­li poczu­cie ogar­nię­cia pew­nej cało­ści, któ­re daje prze­czy­ta­nie dobrej powie­ści. W poezji te cugle są bar­dziej popusz­czo­ne, i w ogó­le chy­ba nie cho­dzi o całość, tak mi się wyda­ję. Pod­su­mo­wu­jąc – filo­zo­fia jest wypcha­nym pta­kiem, jak okre­ślił ją Harold Blo­om. Ale wła­śnie – niby mar­twa, lecz nadal stoi na pół­ce i się nie roz­kła­da. Nie da się od niej uciec.

O autorach i autorkach

Bartek Zdunek

pochodzi z Nowej Rudy, mieszka w Warszawie. Wyłowiony przez Biuro Literackie w 2016 roku. Autor tomiku wierszy Lato w parku (Fundacja Duży Format, 2018). Poezję i prozę publikował w gazecie i internecie.

Krzysztof Sztafa

Urodzony w 1991 roku. Pochodzi z gór, mieszka w Krakowie. Publikuje w prasie i Internecie. Po godzinach trochę prozaik.  

Powiązania