wywiady / o książce

Żadnego pokolenia nie było

Roman Honet

Jeśli istnieje coś takiego, jak poezja roczników 70., to można być nawet królową angielską, ale lepiej się z tym nie obnosić, żeby nie wzbudzać zainteresowania psychiatrów. Ale ja tam nie wiem, czy istnieje...

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Mar­ta Pod­gór­nik: Rom­ku, witaj w gro­nie trzy­dzie­sto­let­nich auto­rów dzieł zebra­nych (śmiech). Jak się z tym czu­jesz? Bo ja nie­co dziw­nie…

Roman Honet: Zwłasz­cza, że zna­la­złaś się w gro­nie dwu­dzie­sto­let­nich auto­rów dzieł zebra­nych (śmiech). Mówiąc poważ­nie – taka moda, taka epo­ka. Wyda­nie wier­szy zebra­nych prze­sta­ło być zda­rze­niem rzad­kim, zwią­za­nym z pod­su­mo­wa­niem czy przy­pi­sa­niem ran­gi, sta­ło się powszech­ną wydaw­ni­czą prak­ty­ką. Epi­zo­dycz­ne przed­się­wzię­cia, mają­ce na celu przede wszyst­kim nada­nie książ­ce ran­gi, zosta­ły zastą­pio­ne przez czyn­ność mają­cą za zada­nie uła­twić do niej dostęp. Świę­to zosta­ło zastą­pio­ne przez potrze­bę. Mnie to nie uwie­ra, wier­sze zebra­ne mają dziś zna­cze­nie użyt­ko­we, a nie pomni­ko­we. Świat dzi­siaj strze­la seria­mi. Sko­ro na księ­gar­skich pół­kach sto­ją Zebra­ne prze­pi­sy sio­stry Ana­sta­zji albo zbio­ry sen­ten­cji w sty­lu Jak osią­gnąć suk­ces, to może nie jest to zbyt szczę­śli­wy układ rze­czy, może to nie jest ta twarz epo­ki, któ­rą chciał­bym oglą­dać, ale wła­śnie dla­te­go nie widzę żad­ne­go, dosłow­nie żad­ne­go powo­du, żeby nie było dostę­pu do wier­szy, jeśli to moż­li­we tak­że w zebra­nych wyda­niach i tak­że auto­rów współ­cze­snych.

Pozwól, że będę sen­ty­men­tal­na i powspo­mi­nam. Teraz, przy oka­zji wyda­nia Two­jej książ­ki, wyjąt­ko­wo nam wypa­da. Debiu­to­wa­li­śmy w tym samym cza­sie, byli­śmy przy­kła­da­ni do roz­ma­itych kon­cep­cji poko­le­nio­wej for­ma­cji, co jak pamię­tam zawsze budzi­ło nasze roz­ba­wie­nie (nie­raz iry­ta­cję).

For­ma­cja? Poko­le­nie? Owszem, ale nie w moim loka­lu. Pamię­tam wyda­rze­nia zwią­za­ne z rocz­ni­ka­mi 70., ale pró­by głęb­sze­go uza­sad­nie­nia same­go ter­mi­nu od począt­ku wyda­wa­ły mi się zbyt sztucz­ne i zbyt inten­cjo­nal­ne. Nad­mier­na gor­li­wość szła w parze z powierz­chow­no­ścią, sko­ro głów­nym kry­te­rium przy­na­leż­no­ści do tego rze­ko­me­go poko­le­nia była wyłącz­nie data uro­dze­nia, i ta, że tak powiem, demo­gra­ficz­na racjo­nal­ność to była chy­ba jedy­na racjo­nal­ność tej kon­cep­cji. Żad­ne­go poko­le­nia nie było. Nie było żad­nej for­ma­cji. Mówie­nie wyłącz­nie w swo­im imie­niu oka­za­ło się jedy­ną praw­dą, i nawet jeśli ta praw­da nie nio­sła ze sobą mani­fe­sta­cyj­nej ory­gi­nal­no­ści, była osta­tecz­na i nie dawa­ła wybo­ru. Żeby pochy­lić się nad wier­szem albo pisać swój wła­sny, nie­po­trzeb­ne jest poko­le­nie i każ­dy to wie.

Z trzech pomiesz­czo­nych w mojej Two­ich ksią­żek naj­bar­dziej kocham ali­cję; może dla­te­go, że naj­dłu­żej, a może dla­te­go, że tam­to obra­zo­wa­nie, wte­dy, było kom­plet­nie pod prąd obo­wią­zu­ją­cych mło­dą poezję ten­den­cji. Nie mia­łeś ocho­ty wpi­sać się w żaden trend, żaden spór poko­le­nio­wy (taki zresz­tą jak wie­my nigdy nie ist­niał, nawet na uży­tek kry­ty­ki kon­tro­wa­li­śmy się dość rachi­tycz­nie). ali­cja pozo­sta­je dzię­ki temu nie­tknię­ta łatwy­mi kry­tycz­ny­mi (i pseu­do­kry­tycz­ny­mi) roz­po­zna­nia­mi. Dla mnie to naj­waż­niej­szy debiut tam­te­go cza­su.

Miło sły­szeć. Tak czy owak całe to zja­wi­sko, świa­do­me wpi­sy­wa­nie się w nur­ty, przy­sta­wa­nie na to, co obo­wią­zu­ją­ce, mogła uza­sad­nić wyłącz­nie mło­dość albo wyra­cho­wa­nie. Wte­dy była to chy­ba mło­dość. Dziś w więk­szym stop­niu może to tłu­ma­czyć kal­ku­la­cja, ale może za mało jesz­cze lat minę­ło albo ja nie­do­brze patrzę.

Każ­da przy­zwo­ita for­ma­cja skła­da się z autsaj­de­rów… Rocz­ni­ki 70. też? Teraz, jak wiem, przy­go­to­wu­jesz anto­lo­gię mło­dej poezji. Jacy byli­śmy?

Nie wia­do­mo, czym zakoń­czą się przy­go­to­wa­nia. Na razie mam kil­ka pomy­słów. Oraz tytuł: „Czas umie­rać” (śmiech). Chy­ba się powta­rzam, ale napraw­dę nie wiem, po co ta per­ma­nent­na poko­le­nio­wa opty­ka jest tak głę­bo­ko zain­sta­lo­wa­na w myśle­niu o współ­cze­snej poezji. Nie mam potrze­by oglą­da­nia na gene­ra­cyj­nym tle ani sie­bie, ani moich rówie­śni­ków. Zresz­tą czy to ja utrzy­my­wa­łem, że poko­le­nie rocz­ni­ków 70. jest fak­tem? Czy to ja wska­zy­wa­łem na domnie­ma­ne lub fak­tycz­ne desy­gna­ty, któ­re mogły­by wyzna­czać to poko­le­nie? Mówi­łem o wspól­nych ide­ach? O pro­gra­mo­wych wier­szach? O nazwi­skach? Nie przy­po­mi­nam sobie. Pra­cę anto­lo­gi­sty – tak jak ją widzę w moim zamy­śle – moż­na rze­tel­nie wyko­nać bez tego bala­stu. A pro­pos out­si­de­rów powiem tyle: nie wiem, dla­cze­go aku­rat wyścig, dla­cze­go wła­śnie zawo­dy, dla­cze­go out­si­de­rzy, lide­rzy i kto tam jesz­cze, i zasta­na­wiam się – to już nie odno­śnie Two­je­go pyta­nia, ale pew­nej ten­den­cji – czy ktoś tu nie pomy­lił dys­cy­plin.

Jeśli ist­nie­je coś takie­go, jak poezja rocz­ni­ków 70., to jeste­śmy Beatle­sa­mi czy Sto­ne­sa­mi? Bo to chy­ba jed­nak nie pun­krock?

Jeśli ist­nie­je coś takie­go, jak poezja rocz­ni­ków 70., to moż­na być nawet kró­lo­wą angiel­ską, ale lepiej się z tym nie obno­sić, żeby nie wzbu­dzać zain­te­re­so­wa­nia psy­chia­trów. Ale ja tam nie wiem, czy ist­nie­je. Uro­dzo­nych wte­dy auto­rów roz­po­zna­ję z osob­na, razem nie wyglą­da­ją, jak­by mie­li wspól­ne inte­re­sy, nie sądzę, żeby obcią­ża­ła ich data uro­dzin. Ja i ja – to jest moje poko­le­nie, za inne nigdy nie mówi­łem, jeże­li ktoś zna inne, to niech je skrzyk­nie i poka­że, popa­trzy­my.

Rom­ku, cze­mu nie dosta­li­śmy nigdy Nagro­dy Kościel­skich?

Bo razem mamy ponad 40 lat (śmiech).

O autorze

Roman Honet

Urodził się w 1974 roku. Poeta, wydał tomy: alicja (1996), Pójdziesz synu do piekła (1998), „serce” (2002), baw się (2008), moja (wiersze wybrane, 2008), piąte królestwo (2011), świat był mój (2014), ciche psy (2017), redaktor antologii Poeci na nowy wiek (2010), Połów. Poetyckie debiuty, współredaktor Antologii nowej poezji polskiej 1990 –2000 (2004). Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej 2015 za tom świat był mój. Tłumaczony na wiele języków obcych, ostatnio ukazał się wybór jego poezji w języku rosyjskim Месса Лядзинского (Msza Ladzińskiego, przeł. Siergiej Moreino, Moskwa 2017), tom w języku ukraińskim Світ належав мені (przeł. Iurii Zavadskyi, Tarnopol 2019) i serbskim Svet je bio mój (przeł. Biserka Rajčić, Belgrad 2021).

Powiązania