Rozmowy z Kanonu: odcinek 11 Radmila Petrović
nagrania / nowy europejski kanon literacki Grzegorz Jankowicz Radmila PetrovićJedenasty odcinek z cyklu „Rozmowy z Kanonu”.
WięcejRozmowa Aleksandry Wojtaszek z Radmilą Petrović, towarzysząca premierze książki Moja mama wie, co się wyprawia w miastach Radmily Petrović w tłumaczeniu Aleksandry Wojtaszek, wydanej w Biurze Literackim 17 kwietnia 2023 roku.
Aleksandra Wojtaszek: Podmiot liryczny twoich wierszy także ma na imię Radmila. Co was łączy, a co dzieli?
Radmila Petrović: Wielu czytelników chciałoby wiedzieć, czy to ja jestem Radmilą z moich wierszy. Mogę jedynie powiedzieć, że poetycka Radmila została stworzona tak, aby być kimś lepszym od swojej twórczyni: jest serdeczniejsza, odważniejsza, ma w sobie więcej empatii, a przede wszystkim nadziei. Zawsze wierzyłam, że ludzie potrzebują nadziei i to ją powinna im przede wszystkim oferować poezja.
Twoje utwory przepełnia także poczucie wyobcowania i braku przynależności. Radmili nigdy nie zostanie wybaczone, że jest właśnie Radmilą, choć miała być kimś innym. Czy taka świadomość przynosi jedynie ból, czy może stać się wyzwalająca?
Wolność to coś, co każdy musi wywalczyć. Łatwo byłoby dzisiaj powiedzieć: nie przeszkadza mi, że nigdzie nie przynależę, może nawet stanowi to pewnego rodzaju przywilej. A jednak małej Radmili, urodzonej jako trzecia dziewczynka w rodzinie, która z dumą oczekiwała na narodziny wymarzonego męskiego potomka, wcale nie było łatwo. Jeśli od samego początku nosi się w sobie ciężar takiej niezawinionej winy, zostawia on po sobie ślad na całe dalsze życie. Jako dziecko miałam poczucie, że cokolwiek zrobię, nigdy nie zrealizuję niespełnionych oczekiwań mojej rodziny – nie wymażę niezadowolenia z faktu, że nie jestem chłopakiem.
Z czasem to poczucie stawało się mniej dotkliwe?
Po tym, jak opublikowałam opowiadający o tym doświadczeniu tom wierszy (Moja mama wie, co się wyprawia w miastach – przyp. AW), zrozumiałam, że nie jestem sama – wiele dziewcząt w Serbii miało podobne przeżycia i odczucia. Myślę, że możliwość opowiedzenia swojej historii, która w dodatku spotkała się ze zrozumieniem, otworzyła mi drogę ku wyzwoleniu.
Twoja bohaterka, oprócz tego, że jest kobietą, jeszcze w jeden sposób nie spełnia oczekiwań: zakochuje się nie tylko w mężczyznach, ale i kobietach, jej seksualność jest do pewnego stopnia płynna.
Zawsze uważałam, że wszystko, co może wydarzyć się w życiu, powinno pojawić się także w poezji. W miłości wszystko jest możliwe, ludzie na wsi wiedzą to najlepiej. Chciałam, żeby młodzi ludzie, którzy odkrywają swoją inność, mogli odnaleźć w mojej poezji otuchę i wnioskując z reakcji czytelników, tak się stało. Sytuacja osób LGBTQ+ w Serbii nie jest, niestety, godna pozazdroszczenia, dlatego wszyscy jesteśmy zobowiązani, aby w ramach swoich możliwości walczyć o jej poprawę.
Głównym tematem twojej poezji jest dorastania i życie na wsi, która nie stanowi jednak idyllicznego miejsca, ale jest przestrzenią konfliktów i wyjątkowo trudnej egzystencji. W jednym z wierszy pytasz nawet, czy smutek pochodzi ze wsi.
Chciałam przerwać ten krąg hipokryzji obecny w poezji opowiadającej o prowincji. Podczas swojego dorastania jakoś nie doświadczyłam nigdy tej wiejskiej idylli, opiewanej przez wielu pisarzy i poetów, zwłaszcza takich, którzy na serbskiej wsi spędzili góra kilka dni.
Skąd jeszcze może wynikać ta różnica w postrzeganiu?
Przede wszystkim z prostego faktu, że urodziłam się jako dziewczynka. Kobiety na wsi są istotami mniej wartościowymi od mężczyzn; w mieście zresztą też, tylko na wsi łatwiej to zauważyć. Żyją odizolowane od siebie nawzajem, brakuje im kwalifikacji, aby pracować z maszynami rolniczymi, bo ten przywilej zarezerwowany jest dla mężczyzn, ze względu na ich rzekome naturalne predyspozycje. Kobiety często nie pracują zawodowo, pełnią jedynie rolę gospodyń domowych. Jeśli nawet bardzo chciałyby opuścić dom rodzinny, bo na przykład doświadczają przemocy, często nie mają takiej możliwości.
Nie masz jednak wrażenia, że prowincja się zmienia, a w dobie globalizacji różnice miasto–wieś stają się coraz mniej widoczne?
W czasach komunistycznych wieś uległa znaczącej degradacji. Ludzie z miasta patrzyli na ludzi mieszkających na wsi z pogardą, a dobrobyt był przy pomocy rozmaitych instrumentów ekonomicznych przekazywany ze wsi do miast. Nikogo nie powinno dziwić, że dziś serbska prowincja jest na granicy zapaści. Ale podczas gdy konserwatyści lamentują nad tą ogromną stratą, osobiście uważam, że żadna kobieta nie powinna być zmuszona, aby dorastać na serbskiej wsi. Wierzę, że miasto ma jednak znacznie większy potencjał emancypacyjny.
Sama już od jakiegoś czasu patrzysz na swoją wieś z perspektywy dużego miasta, Belgradu.
Gdybym została na wsi, nigdy nie napisałabym tego tomu wierszy ani nie dowiedziałabym się wielu innych rzeczy, także o sobie samej. Wierzę, że człowiek, aby się rozwinąć, musi odejść, wyjechać: ze wsi do miasta, z mniejszego miasta do większego, z jednego państwa do innego. Od wszystkich ku sobie. Tylko tak może dotrzeć do samego siebie.
Nie tęsknisz wcale za wsią? Czegoś ci w mieście brakuje?
Tylko fizycznych elementów: ogromu przestrzeni życiowej, czystej okolicy i czasem możliwości, aby się odizolować. Nie brakuje mi wsi jako przestrzeni mentalnej, o której zawsze myślę, kiedy mówię o prowincji. Zawsze wiedziałam, ze wyjadę do miasta, aby się kształcić, nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogłabym zostać tam, gdzie się urodziłam. Dorastałam, patrząc na rolników, którzy wracali zmęczeni z pola i mówili mi, abym wyjechała, żebym nie musiała żyć tak ciężko jak oni. Dziewczynkom na wsi często radzi się, aby się wykształciły i tym samym mogły zarobić na własny „kawałek chleba”. Przynajmniej tyle naszym przodkiniom, żyjącym w niemal zupełnej podległości, udało się nam przekazać.
Jeszcze niedawno wiejskie pochodzenie było nieco wstydliwym elementem biografii, ale to się zmienia. W Polsce do głosu doszła tzw. literatura prowincjonalna, często autobiograficzna i pisana właśnie przez kobiety.
Też zauważyłam, że zarówno u nas, jak i na świecie, temat wsi jest coraz bardziej płodny i szeroko obecny. To mnie cieszy. Ja sama pisałam o wsi dlatego, że była to jedyna rzeczywistość, jaką znałam. Zawsze piszę o tym, co znam z autopsji, czymkolwiek by to było.
W jednym z wierszy piszesz, że przeszłość należy zostawić tam, gdzie jej miejsce. Mimo to często nawiązujesz do historii rodzinnej, która ma ogromny wpływ na twoją bohaterkę.
Nie da się uciec od czegoś, z czego utkane są twoje kości. Możemy się okłamywać, że nie ma ona na nas wpływu albo próbować uciec, ale jeśli naprawdę chcemy dowiedzieć się czegoś o sobie, musimy kopać głęboko w naszej historii rodzinnej, a potem zmierzyć się z tym, co w niej znajdziemy. To proces, który trwa całe życie i nie jest wcale łatwy. Ktoś jednak musi zwrócić twarz w stronę ognia, inaczej nasze życie będzie tylko reprodukowaniem ustalonych wzorców. My w Serbii nie stawiliśmy dostatecznie czoła naszej wojennej przeszłości. Myślę, że to jeden z głównych powodów, dla którego jako naród cofamy się zamiast iść naprzód i jesteśmy niezdolni, aby stworzyć jakąkolwiek lepszą przyszłość.
Najczęściej unikasz kontekstów politycznych i społecznych, znaczący wyjątek stanowi wiersz „Jestem Serbką, ale w moim sercu nie ma Kosowa, jesteś ty”. W Serbii to bardzo prowokacyjne stwierdzenie, dotykające narodowych traum, a twój wiersz jest do tego otwarcie erotyczny.
Erotyczną siłę kobiet przeciwstawiam tu dominacji mężczyzn prowadzących wojny – chciałam podźwignąć kobiecą moc ponad kulturę śmierci dominującą w naszej przestrzeni geograficznej. Nie myślę, że wojna jest czymś przynależnym tylko mężczyznom: kobiety walczą jednak o wyższe wartości, a nie rzeczy tak pozbawione znaczenia, jak kawałek terytorium. Kobiecość stanowi przeciwwagę dla kultury śmierci i wojny. To ona może być czynnikiem przynoszącym pokój.
Reakcje na ten wiersz nie zawsze były jednak pozytywne, niektórzy poczuli się urażeni.
Z powodu metafory, która kończy wiersz („jeśli chodzi o kwestię Kosowa// generale// piwonie zakwitły//w moich majtkach” – przyp. AW), stałam się celem agresywnej krytyki prawicy, byłam przez jakiś czas tematem numer jeden na Twitterze. Kiedy podczas programu telewizyjnego przeczytałam ten wiersz, niektórzy twierdzili że zdradziłam Kosowo. Cały naród powstaje dzięki kobiecym genitaliom – mogłyby one stanowić symbol siły. Ale krytycy postanowili zinterpretować je negatywnie, jako coś wstydliwego i uznać, że szargam świętości.
W twojej twórczości widzę elementy obecne także u innych młodych poetek z byłej Jugosławii: oprócz dorastania na wsi, to właśnie problem patriarchatu i nacisk na przedstawienie kobiecej perspektywy, tzw. herstory.
Myślę, że zbyt długo słuchałyśmy tylko „history“. Niestety, także historia literatury to prawie wyłącznie męska opowieść. To smutne, że jako nastolatki czytałyśmy o świecie mężczyzn w średnim wieku (i marzyłyśmy, aby być jak oni), a nie o swoim. Najwyższy czas, abyśmy zaczęły opowiadać własne historie. One pomagają nam zrozumieć naszą naturę i charakter kobiecego doświadczenia – dotąd jego pełne przeżywanie w dużym stopniu uniemożliwiał nam patriarchat.
Czujesz się częścią szerszej zmiany, nowego prądu w pisaniu i myśleniu o literaturze?
Uważam, że literatura pisana przez kobiety jest kluczowa dla emancypacji i w ogóle budowy naszego kobiecego świata, który patriarchalne społeczeństwo nieustająco próbuje zdegradować albo zignorować. Musimy zalać świat swoimi historiami – już to robimy i nadal będziemy. Z tym prądem się utożsamiam.
Ostatnio zaczęłaś angażować się także pozaliteracko: uczestniczyłaś w protestach, mówiłaś otwarcie o przemocy wobec kobiety. Czy „laska z jajami” jest czasem zmęczona ciągłą walką?
Nie określiłabym tego jakimś szczególnym zaangażowaniem, ale nie mogłam siedzieć w domu, kiedy toczone były walki o poprawę sytuacji mojej płci. Miałam okazję, aby zabrać głos i musiałam z niej skorzystać. Jestem niezwykle wdzięczna kobietom, które żyły przed nami i dla nas walczyły – teraz my to robimy dla kolejnych pokoleń dziewczyn. Chciałabym, aby kiedyś nadszedł świat, w którym nie będzie potrzeby zaangażowania, ale obawiam się, że to utopijna wizja. Bez względu na nasze zmęczenie, świat bez codziennej walki wraca do status quo, a to oznacza, że tracimy prawa, dla których jakaś kobieta poświęciła kiedyś życie.
Urodziła się w 1991 roku w Nowym Targu, a wychowała we Frydmanie na Spiszu. Bałkanistka, doktorka literaturoznawstwa, wykładowczyni w Instytucie Filologii Słowiańskiej UJ. Publikuje m.in. na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Herito”. Jako tłumaczka jest stypendystką międzynarodowego programu Connecting Emerging Literary Artists (CELA) i laureatką Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO. Obecnie mieszka w Krakowie, czasami w Zagrzebiu. Jej mama także wie, co się wyprawia w miastach.
Urodziła się w 1996 roku w Užicach, a dorastała w niewielkiej wiosce Stupčevici w zachodniej Serbii. W wieku szesnastu lat zwyciężyła w konkursie na najlepszy nieopublikowany tomik poetycki, dzięki czemu zadebiutowała zbiorem Miris zemlje (2014). Rok później jako zwyciężczyni konkursu poetyckiego im. Desanki Maksimović wydała tom Celulozni rokenrol (2015). Ogromnym sukcesem cieszył się jej zbiór Moja mama zna šta se dešava u gradovima (2020). Publikowała w licznych antologiach i czasopismach literackich, uczestniczyła w festiwalach poetyckich w całej Europie oraz rezydencjach artystycznych w Skopje, Berlinie i Wiedniu. Jej wiersze były tłumaczone m.in. na angielski, francuski, grecki, włoski, słoweński, hiszpański i hebrajski. Obecnie mieszka w Belgradzie, gdzie ukończyła studia z ekonomii.
Jedenasty odcinek z cyklu „Rozmowy z Kanonu”.
WięcejSpotkanie z udziałem Charlotte Van Den Broeck, Radmili Petrović, Jana Škroba oraz Grzegorza Jankowicza w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejDwudziesty czwarty odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejAutorski komentarz Radmily Petrović, towarzyszący premierze książki Moja mama wie, co się wyprawia w miastach w tłumaczeniu Aleksandry Wojtaszek, wydanej w Biurze Literackim 17 kwietnia 2023 roku.
WięcejGłos Radmily Petrović w debacie „Czy próbujesz zmienić świat swoim pisaniem?”.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Moja mama wie, co się wyprawia w miastach Radmily Petrović w tłumaczeniu Aleksandry Wojtaszek, która ukaże się w Biurze Literackim 17 kwietnia 2023 roku.
WięcejJedenasty odcinek z cyklu „Rozmowy z Kanonu”.
WięcejRecenzja Anny Mochalskiej, towarzysząca premierze książki Moja mama wie, co się wyprawia w miastach Radmily Petrović w tłumaczeniu Aleksandry Wojtaszek, która ukaże się w Biurze Literackim 17 kwietnia 2023 roku.
WięcejAutorski komentarz Radmily Petrović, towarzyszący premierze książki Moja mama wie, co się wyprawia w miastach w tłumaczeniu Aleksandry Wojtaszek, wydanej w Biurze Literackim 17 kwietnia 2023 roku.
WięcejRecenzja Anny Mochalskiej, towarzysząca premierze książki Moja mama wie, co się wyprawia w miastach Radmily Petrović w tłumaczeniu Aleksandry Wojtaszek, która ukaże się w Biurze Literackim 17 kwietnia 2023 roku.
Więcej