wywiady / o pisaniu

Zapping i petting

Maja Staśko

Piotr Przybyła

Rozmowa Mai Staśko z Piotrem Przybyłą. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających antologię Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, która ukaże się w Biurze Literackim.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Maja Staś­ko: Pio­trze, wiem, że to nie­po­pu­lar­ne pyta­nie, i kil­ka razy już za nie obe­rwa­łam, ale po co wyda­łeś swo­ją debiu­tanc­ką książ­kę? Po co wysła­łeś pro­jekt tomu na kon­kurs Bie­re­zi­na, któ­ry wygra­łeś?

Piotr Przy­by­ła: Powiedz­my, że aby pro­kla­mo­wać intym­ność, pere­gry­no­wać ją poza pro­wad­ni­ce, a przy tym (mimo­wol­nie) piko­wać, piko­wać w mejn­strim.

Apo­ka­lip­sa. After par­ty to poemat o moc­nej, kon­cep­tu­al­nej struk­tu­rze i wyraź­nym ryt­mie – dla­cze­go zbu­do­wa­łeś to wła­śnie w ten spo­sób?

Otwie­ram nawias, poemat?, zamy­kam nawias.

O‑bieg mate­rii, jak dla mnie, o‑bieg mate­rii, otwar­ty na pro­fa­na­cję lub zamknię­ty w kon­se­kra­cji, tego nie wiem, stąd może pory­wam się na Wiel­ki Zder­zacz Ha(dronów) z nadzie­ją, że jest czymś wię­cej niż tyl­ko zbio­rem pustym.

Zde­rzasz ze sobą w wier­szach ele­men­ty z roz­ma­itych, czę­sto zupeł­nie odmien­nych prze­strze­ni, pozwa­lasz im się zetknąć i pobyć chwi­lę obok – cze­mu słu­żą takie zde­rze­nia?

Eks­pe­ry­men­to­wi? Wery­fi­ka­cji, czy mar­twy język ustą­pił miej­sca prze­ję­zy­cze­niom? Prze­szedł rein­kar­na­cję? (O kastę w dół, czy w górę?). A wszyst­ko bez żad­nych Prawd Obja­wio­nych, tyl­ko przez Here­zje, choć z tyłu gło­wy eks­ko­mu­ni­ka za bra­ki w eks­ko­mu­ni­ka­cji. Trud­no.

Dla­cze­go wybra­łeś pierw­szą oso­bę licz­by poje­dyn­czej do pro­wa­dze­nia wier­szy? Co robi to „ja”?

…w anto­lo­gii o poezji zaan­ga­żo­wa­nej? Nie wiem. Zaj­mu­je miej­sce Rafa­ła Krau­se? Reli­kwię, gdzie potrzeb­ny jest kaska­der, a nie sta­ty­sta? Zostaw­my to. W poezji szu­kam sta­nu (ducha, duszy i cia­ła) jed­nost­ki, a nie pań­stwa czy spo­łe­czeń­stwa. Pew­nie stąd to „ja”, ale żaden tam „nowy głos z Pol­ski”, sam beł­kot.

Czy gdy­by wyjąć kil­ka słów z Two­je­go poema­tu, tak by zosta­ła zacho­wa­na popraw­ność gra­ma­tycz­na, nadal byś się pod nim pod­pi­sał? Czu­jesz się odpo­wie­dzial­ny za to, co napi­sa­łeś?

Fre­ega­nizm? To nie dla mnie. Zda­ję się na recy­kling, któ­ry jed­nak nie zwal­nia mnie z odpo­wie­dzial­no­ści za odpa­dy.

Jak dzia­ła przy­pa­dek w Two­im pisa­niu i rozu­mie­niu wier­szy?

Wbrew sobie, czy­li dość sys­te­ma­tycz­nie.

Jak smu­tek.

Opra­co­wa­niem gra­ficz­nym Two­je­go debiu­tu zajął się Vik­tor Soma – czy to w ogó­le waż­na prze­strzeń tomu? Jak ona gra z Two­imi wier­sza­mi?

Pier­wot­nie miał być Bek­siń­ski w odsło­nie sado­ma­so. W eks­pre­sji podob­nej do okład­ki Zespo­łu Szkół Toma­sza Puł­ki. Jest świet­na gra­fi­ka Vik­to­ra Somy. Jest wię­cej niż chcia­łem. Zap­ping i pet­ting. Klam­ra.

Czy­tasz recen­zje swo­je­go tomu?

I tele­ga­ze­tę, i wier­sze Tom­ka Bąka, Micha­ła Pran­ke, Kac­pra Bart­cza­ka, Damia­na Kow­la, … z nie­usta­ją­cą wdzięcz­no­ścią za wszyst­kie te trans­mi­sje danych, w tym m.in. od Rafa­ła Gawi­na, Boh­da­na Zadu­ry, Dar­ka Fok­sa, Karo­la Mali­szew­skie­go, Anny Kału­ży, Prze­rzut­ni, Roma­na Hone­ta, Krzysz­to­fa Klesz­cza, Anny Mochal­skiej czy Tom­ka Dala­siń­skie­go.

Czy umie­ści­łeś w tomie takie ele­men­ty, któ­re nie pozwa­la­ją na cał­ko­wi­tą dowol­ność inter­pre­ta­cyj­ną? A może ona jest nie­unik­nio­na, a nawet upra­wo­moc­nio­na i nie ma sen­su jej prze­ciw­dzia­łać, przy­naj­mniej z tej poetyc­kiej stro­ny? (oby nie)

Sko­ro wysy­pi­sko śmie­ci Gmi­ny Dłu­go­łę­ka ma swo­je gra­ni­ce, to co dopie­ro wers typu „faj­nie, choć nie lubię sło­wa faj­nie, lubię sło­wo hap­pe­ning”.

Miał­byś ocho­tę na wię­cej czy­tel­ni­ków i więk­szą recep­cję kry­tycz­ną?

Trwa odpust. Pustel­nia moje­go „wier­sza” otwar­ta jest dla eve­ry­one, gdy ja jed­nak jestem dość zamknię­ty. Wiem. Nigdy nie będę miał przez to psy­cho­fa­nów, to boli, ale to cena za roz­cza­ro­wa­nie, jakie zada­ję „stal­ke­rom” i sobie.

Roz­ma­wia­my w ramach pro­mo­cji anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny, któ­ra ma sku­piać poet­ki i poetów mło­dej twór­czo­ści zaan­ga­żo­wa­nej. Jak odnaj­du­jesz się w tej kate­go­rii – „poezja zaan­ga­żo­wa­na”?

Czu­ję się obco, ale nawet nie wśród swo­ich, tyl­ko obcych (razem raź­niej?). Do tego docho­dzi jesz­cze poczu­cie, że poezja „zaan­ga­żo­wa­na” nie ist­nie­je, co naj­wy­żej „zaaran­żo­wa­na”.

Zaaran­żo­wa­na?

Jak flash mob.

Piszesz też sztu­ki teatral­ne – jak wyglą­da to tutaj? Jakie widzisz róż­ni­ce w moż­li­wo­ści dzia­ła­nia tomu poezji i spek­ta­klu?

Zostaw­my róż­ni­ce, dostrzeż­my to, co wspól­ne: śli­nę (któ­ra kapie z ust zmę­czo­nych modli­twą?).

Kie­dy nadej­dzie apo­ka­lip­sa? Bo bio­rąc pod uwa­gę stan Zie­mi, ocie­ple­nie kli­ma­tycz­ne, maso­wą pro­duk­cję śmie­ci, nie­rów­ną dys­try­bu­cję dóbr i nie­do­bo­ry wody, to chy­ba nie­dłu­go.

To świet­ny temat na after par­ty. Na bawie­nie się szy­frem, gdzie sate­li­ta ozna­cza beżo­we video. Ale daj­my już spo­kój z apo­ka­lip­są, z poga­du­chą Mai Staś­ko z Pio­trem Przy­by­łą, ucie­kaj­my stąd, miłość jest naj­waż­niej­sza.

O autorach i autorkach

Maja Staśko

Krytyczka literacka, doktorantka interdyscyplinarnych studiów w Instytucie Filologii Polskiej UAM. Współpracuje m.in. z „Ha!artem”, „Wakatem”, „Przerzutnią” i „EleWatorem”. Zajmuje się najnowszą poezją.

Piotr Przybyła

Urodzony w 1985 roku. Wydał zbiór wierszy Apokalipsa. After party (Łódź 2015). W przygotowaniu dwie antologie z jego udziałem – Zebrało się śliny oraz wydana w języku ukraińskim. Mieszka w Karpaczu.

Powiązania