Elizabeth BISHOP: Santarém
W Biurze Literackim ukazała się właśnie szesnasta książka poetycka zza oceanu. Zbiór Santarém (wiersze i trzy małe prozy) Elizabeth Bishop z przekładami i obszernym posłowiem Andrzeja Sosnowskiego przybliża polskim czytelnikom twórczość jednej z najważniejszych postaci amerykańskiej literatury.
W Biurze Literackim ukazała się właśnie szesnasta książka poetycka zza oceanu. Zbiór Santarém (wiersze i trzy małe prozy) Elizabeth Bishop z przekładami i obszernym posłowiem Andrzeja Sosnowskiego przybliża polskim czytelnikom twórczość jednej z najważniejszych postaci amerykańskiej literatury.
Doceniona już za życia Bishop – która otrzymała większość amerykańskich nagród literackich, w tym National Book Award – wywarła wpływ także na polską tradycję poetycką ostatniego ćwierćwiecza. Santarém udowadnia, że bez twórczości Bishop trudno wyobrazić sobie najnowszą poezję światową, a przekłady Sosnowskiego zaskakująco świeżo – po Barańczakowskich – osadzają jeszcze mocniej idiom poetki we współczesnej polszczyźnie.
Twórczość Bishop jest uważana za mistrzostwo językowej powściągliwości i stylistycznego wycyzelowania. W jej wierszach uderza przede wszystkim niesłychane uwrażliwienie na niuanse dnia codziennego, które przez swą zwyczajność często umykają naszej uwadze. Poetka z drobiazgową uważnością, a zarazem czułością, skupia się na konkretnych wydarzeniach, relacjach międzyludzkich, obrazach, które dzięki jej słowu poetyckiemu na zawsze odciskają się w pamięci czytelników.
To poezja formalnie wyrafinowana, osobna, wręcz awangardowa (choć Bishop obce były wszelkie etykiety, również ta), a zarazem niesłychanie prosta, konkretna, „bliska krwiobiegu”; twórczość wyrastająca z klasyki literatury nie tylko anglojęzycznej, a jednocześnie zanurzona we współczesności, ze wszystkimi jej bolączkami i śmiesznościami; wreszcie – poezja o niepodrabialnym tembrze, ale komunikująca się świetnie z każdym z nas.
Wiersze Elizabeth Bishop przekładane przez Andrzeja Sosnowskiego sukcesywnie przynajmniej od lat dziewięćdziesiątych różnią się od tych, które przyswoił polszczyźnie Stanisław Barańczak. Sosnowski reprezentuje zupełnie inną formację poetycko-translatorską, uwypukla odmienne płaszczyzny znaczeniowe, inny jest też kontekst, w jakim dzisiaj, po dwudziestu latach, powraca amerykańska poetka.
W posłowiu zamieszczonym w książce Sosnowski pisze m.in.: „Fantastyczna, fantazjująca inteligencja z poezji zasadniczo nigdy nie znika, bo zawsze ‘wiele kłamią poeci’; niektóre utwory Bishop zdają się jednak mieć coś nawet zuchwalszego, aniżeli bajeczne kłamstwo, na widoku: niepozorne, dyskretne przeobrażenie ‘wewnętrznej treści’ w treść najogólniej pewną, bo ‘zewnętrzną’, obiektywnie niezależną – uwolnioną – od subiektywności”.
Chociaż ta urodzona w 1911 roku i zmarła w 1979 roku autorka za życia wydała zaledwie cztery tomy poetyckie, liczące razem 101 wierszy, to jednak trudno znaleźć twórczość równie skondensowaną, bogato wypełnioną znaczeniami, wielokontekstową, ze stylistycznym perfekcjonizmem dopracowaną do ostatniego słowa. Warto też przypomnieć, że wiersz Bishop „Ta jedna sztuka” pojawił się w 2015 roku na maturze, co tylko potwierdza, że poetkę mogą odkrywać dla siebie nowe pokolenia czytelników.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury