Eugeniusz TKACZYSZYN-DYCKI: Gdyby ktoś o mnie pytał
W specjalnej serii „25}25” z okazji 25-lecia festiwalu Stacja Literatura oraz działalności Biura Literackiego ukazał się właśnie tom Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego Gdyby ktoś o mnie pytał. Gdyby ktoś pytał o twórcę, który w ostatnim ćwierćwieczu dociekał istoty poezji najbardziej gorliwie, wielu czytelników odpowiedziałoby: to Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki.
W specjalnej serii „25}25” z okazji 25-lecia festiwalu Stacja Literatura oraz działalności Biura Literackiego ukazał się właśnie tom Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego Gdyby ktoś o mnie pytał. Gdyby ktoś pytał o twórcę, który w ostatnim ćwierćwieczu dociekał istoty poezji najbardziej gorliwie, wielu czytelników odpowiedziałoby: to Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki. Nikt nie sprawdzał jej granic – na samym sobie, po kres, śmieszność i obłęd – równie dotkliwie jak „Dyciu”. Nikt nie demaskował zbrukania poetów równie brutalnie i nikt z podobną delikatnością nie odsłaniał czystości samej poezji.
W wybranych przez autora 25 wierszach dochodzi też do innych obnażeń: język dociera do ciemności matczynej schizofrenii, do rozszczepienia zaznaczającego historię narodów (ukraińskiego i polskiego) oraz konkretnych rodzin, do szczeliny, gdzie nic nie można ukryć i pozostaje tylko bezradność. To właśnie tam – jak pokazuje przejmujący zbiór Dyckiego – „kończą się możliwości/ i zaczyna opowieść”. Mimo uznania czytelników mieszkający w Warszawie twórca – jeden z najważniejszych współczesnych poetów – unika rozgłosu, nie udziela wywiadów, rzadko też bierze udział w spotkaniach autorskich.
W wywiadzie, jaki towarzyszy premierze książki w biBLiotece, Artur Burszta zdradza wiele nieznanych szczegółów związanych z autorem. W tym m.in. to, co wydarzyło się zaraz po otrzymaniu przez Dyckiego Nagrody Nike w 2009 roku: „Dyciu zwyczajnie przestał odbierać telefony. Laureat Nike zapraszany był wówczas wszędzie – od telewizji śniadaniowej, przez wszystkie możliwe programy radiowe i telewizyjne, po oferty wywiadów do przeróżnych dzienników, tygodników i kolorowych miesięczników. Wszystkie te rozmowy, odmowy i tłumaczenia spadły na mnie. Starałem się najlepiej, jak potrafiłem, chronić swojego autora, bo dobrze już wiedziałem, na co naraża się ten, kto z dnia na dzień staje się bohaterem mediów”.
Zdaniem Piotra Śliwińskiego, który jako pierwszy recenzent czytał Gdyby ktoś o mnie pytał: „Przed trzydziestu laty Dycki wynalazł siebie i swój wiersz. Pokazał się światu w gotowej, ekskluzywnej formie, by następnie przez dekady tę formę szlifować. Już na początku ustawił dramatyczny tenor, trochę operowy, obsesyjny, ale i uwodzicielski, przeszywający, a jednocześnie ironiczny; odtąd jego odporność na zobojętnienie odbiorcy jest bez ustanku testowana. Sporządził listę traum (śmierć, szaleństwo, choroba, samotność, tożsamość, odrzucenie, gorszość) i oddał je tekstowi, zapewne nie wierząc, że cokolwiek prócz wiersza potrafi je przyswoić”.
W specjalnym komentarzu, który opublikowany został w biBLiotece, Dycki pisze: „Chciałbym Państwu wyznać, iż moja opowieść (przy wszystkich swoich ograniczeniach) jest opowieścią w języku polskim, mimo że babcia i matka do 1962 roku rozmawiały na co dzień w języku ukraińskim. Podkreślam, że w gąszczu rodzinnych splątań i uwikłań znalazłem własną ścieżkę. Wyłącznie w polszczyźnie. (…). Jako polski chłopiec nie umiałem pogodzić się z maskowaną lub niemaskowaną nieżyczliwością wobec mojej matki. Z odrzuceniem, z wykluczeniem, z jej dotkliwym osamotnieniem. To wszystko rozegrało się na moich oczach. I to wszystko powoli wprowadziłem do tekstów”.
Tragiczna historia polsko-ukraińskiej rodziny Dyckiego powraca w wielu jego wierszach, zwłaszcza w późniejszych tomach, gdzie poeta świadomie posługuje się „chachłackim” językiem pogranicza. Ważną osobą tej twórczości jest chora na schizofrenię paranoidalną matka poety, tytułowa Kochanka Norwida. Za swoje książki poeta otrzymał wiele wyróżnień literackich, m.in. Nagrodę im. Barbary Sadowskiej (1994), Nagrodę Niemiecko-Polskich Dni Literatury w Dreźnie (1997), Nagrodę Literacką Gdynia (2006 – za Dzieje rodzin polskich; 2009 – za Piosenkę o zależnościach i uzależnieniach), Hubert Burda Preis (2007), Nagrodę Literacką Nike (2009 – również za Piosenkę) i Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius (2012 – za Imię i znamię).
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki urodził się we wsi Wólka Krowicka koło Lubaczowa (przy granicy polsko-ukraińskiej). Wychowywał się i dorastał w Przemyskiem, a także w Olsztyńskiem, gdzie po akcji „Wisła” znalazła się jego najbliższa rodzina, deportowana z powodu przynależności do ukraińskiego podziemia, w tym do Ukraińskiej Powstańczej Armii. Studiował filologię polską i rozpoczął doktorat w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W tym czasie zadebiutował tomem Nenia i inne wiersze (Lublin 1990), a następnie wydał książki: Peregrynarz (1992), Młodzieniec o wzorowych obyczajach (1994), Liber mortuorum (1997) i Kamień pełen pokarmu (1999).
W 2000 roku poeta związał się z Biurem Literackim, gdzie opublikował: Przewodnik dla bezdomnych niezależnie od miejsca zamieszkania (2000), Zaplecze (2002), Przyczynek do nauki o nieistnieniu (2003), Piosenkę o zależnościach i uzależnieniach (2008), Imię i znamię (2011), Kochankę Norwida (2014), a także utwory zebrane: Poezja jako miejsce na ziemi (1989–2003) i Oddam wiersze w dobre ręce (1990–2010) oraz wybór Rzeczywiste i nierzeczywiste staje się jednym ciałem. Ostatnio ukazały się tomy: Nie dam ci siebie w żadnej postaci (2016, Lokator) i Dwie główne rzeki (2019, WBPiCAK).