Jedenastka Sendeckiego
Nowa książka poetycka autora m.in. Farszu, Pół i Trapu ukaże się już na początku przyszłego roku. Po nagrodzonym Silesiusem Przedmiarze robót i wydanych w 2015 roku Lametach Sendecki wraca ze swoim jedenastym tomem w Biurze Literackim. W to być może najbardziej osobista i prywatna propozycja w dorobku poety, dedykowana dwóm przyjaciołom z Warszawy – Cezaremu Bemowi i zmarłemu Tomkowi Gańce.
Jeśli Przedmiar robót, ofiarowany pamięci Sylwestra Sendeckiego, ojca poety, „nie zrywa kontaktu z czytelnikiem tak często, jak się to zdarzało niekiedy poprzednim książkom Sendeckiego” (tak pisał o tomie Paweł Mackiewicz), to W mogłoby być kolejnym etapem na drodze do uproszczenia języka poetyckiego. Mogłoby być etapem (zaledwie? aż?), lecz z pewnością nie końcem drogi. W osiągnięcie jakiegoś punktu końcowego autor Błamu – świadomy uwikłania w nieskończoną sieć znaczeń i odniesień – wierzyć bowiem nie chce lub zwyczajnie: nie może.
Interesujące w nowym tomie jest to, że poeta z pełną premedytacją wygrywa w nim wątek (auto)biograficzny – odsyła czytelnika nieustannie do sytuacji z przeszłości, do osób i miejsc, konstruuje wiersze-historie, wiersze-anegdoty. W pierwszym odruchu podsuwa zatem czytelnikowi pewien określony tryb lektury W – jako tomu wspomnieniowego, a może nawet jako rozbudowanej elegii na śmierć przyjaciela, jako próby zachowania go we własnej pamięci, zapisania, utrwalenia wspólnych losów w wierszach.
W jednak wymaga uważności nie mniejszej niż poprzednie tomy. Już sam tytuł nie poddaje się jednoznacznej lekturze, a motto z Lévi-Straussa, mówiące o nocy, która „jest dla nas zbyt ciemna, abyśmy mogli cokolwiek o niej twierdzić, nawet to, że jej przeznaczeniem jest trwać”, początkową niepewność czytelnika jedynie potęguje. Tylko pozornie Sendecki nie wraca do kluczowych tematów swojej twórczości (autonomii języka poetyckiego, istoty poezji itd.), wielokrotnie bowiem problematyzuje samą „opowieść”, w jaką układają się kolejne, jedynie numerowane utwory z książki.
Nowy tom autora Opisów przyrody bardziej niż do sfery prywatnych i osobistych przeżyć poety, którego utożsamienie z podmiotem dla czytelnika wydaje się tym bardziej kuszące, im więcej w wierszach realnych miejsc, osób itd., odsyła do dotkliwie odczuwanej w obliczu śmierci niemożliwości mówienia, opowiadania: „Napisaliśmy z Cezarem nekrolog/ Tomkowi.// Teraz ani pić, ani przyglądać się sobie./ Ani opowiadać”. A w innym miejscu poeta doda: „Im dłużej piszę, tym mniej”.