Kacper BARTCZAK: czas kompost
Kacper Bartczak po czterech latach powraca z nowym tomem Czas kompost. To trzecia książka poetycka autora w Biurze Literackim, gdzie ukazały się ponadto: zbiór esejów Świat nie scalony z 2009 roku oraz przekłady Ciemnej materii Rae Armantrout (2018) i Świata w ogniu Charlesa Bernsteina (2020). Autor w najnowszym tomie eksperymentuje z pojęciem wiersza. Jest to dla niego „organizm mówiący”, narząd, zmysł, a nawet regulator pracy zmysłów.
Kacper Bartczak po czterech latach powraca z nowym tomem Czas kompost. To trzecia książka poetycka autora w Biurze Literackim, gdzie ukazały się ponadto: zbiór esejów Świat nie scalony z 2009 roku oraz przekłady Ciemnej materii Rae Armantrout (2018) i Świata w ogniu Charlesa Bernsteina (2020). Autor w najnowszym tomie eksperymentuje z pojęciem wiersza. Jest to dla niego „organizm mówiący”, narząd, zmysł, a nawet regulator pracy zmysłów.
W Czasie kompoście relacja między ciałem, zmysłem a językiem jako narzędziem są kluczowe i rozegrane w nowatorski sposób. Autor stwierdza: „język jest wcześniejszy, język mówi człowieka, jesteśmy wrzuceni w język”, po czym stawia kluczowe dla osób piszących pytanie – czemu służy wiersz? W nowym tomie – przekraczającym granice poezji i prozy – Bartczak po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najbardziej osobnych i radykalnych poetów piszących dziś w Polsce.
Twórca w każdym tekście z żarliwością rozprawia się z uroszczeniami poezji konfesyjnej, z pomnikowością „wielkiej Filologii”, niestrudzenie bada wyporność wiersza, wnika w tkankę poetyckiego „organizmu mówiącego”, który jest dla niego narządem, zmysłem czy nawet regulatorem pracy zmysłów. Eksperymentuje z prywatnością i autobiografią, z przestrzenią Psychopolis, a także z „czasem kompostem”, na którym wykwita – kwiatem, chwastem? – kolejny świetny wiersz.
Tom Bartczaka ukazuje przygody ponowoczesnego podmiotu, który w sposób bezwzględny wystawia się – czy raczej jest wystawiany? – na zanieczyszczające, wytrawiające i rozpuszczające bodźce, który przymierza się do ról i całkiem w nich zatraca. Recenzując książkę, Łukasz Żurek stwierdza: „Bartczak natrafia na kompozycje formalne mające swoje granice, ale opisuje je tak, jakby to, co stanowi ich integralną część, albo było dziełem zewnętrznych sił, albo było tożsame z całym światem zewnętrznym”.
W rozmowie, którą z Bartczakiem przeprowadzają w biBLiotece Anna Kałuża i Zuzanna Sala, autor puentuje: „często – ale oczywiście nie zawsze – operuję w jakimś zagęszczeniu, które samo w sobie, mam nadzieję, przechowuje to, co nazywamy odczuciem zmysłowym. Staram się uzyskiwać układy językowe, które da się odbierać jako pewne kompresje. Ale jeśli tak, to znaczy, że zmysłowość działa, tyle że na innym poziomie. Włącza się jakaś podskórna synestezja. Z pewnością przechowują się dotyk i dźwięk. Ale może obraz, a chociażby barwa, bywają daleką pochodną”.
Kacper Bartczak urodził się w 1972 roku. Był nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius oraz Nagrody Literackiej Gdynia, otrzymał również Nagrodę „Literatury na Świecie”. Tłumaczył wiersze Johna Ashbery’ego, Rae Armantrout, Charlesa Bernsteina i Petera Gizziego. Stypendysta Fundacji Fulbrighta (dwukrotny) i Fundacji im. T. Kościuszki. Wykłada literaturę amerykańską na Uniwersytecie Łódzkim. Mieszka w Łodzi.