Klasyka z Europy

Zaini­cjo­wa­na nie­daw­no w Biu­rze Lite­rac­kim seria „Kla­sy­ka z Euro­py”, w ramach któ­rej uka­za­ły się już książ­ki Hen­ry­’e­go Gre­ena i Jame­sa Joy­ce­’a, a w trak­cie festi­wa­lu swo­ją pre­mie­rę będą mieć zbio­ry Ray­mon­da Quene­au, Tom­ma­sa Lan­dol­fie­go i Natha­lie Sar­rau­te, sta­nie się pre­tek­stem do festi­wa­lo­wej roz­mo­wy pod­czas Sta­cji Lite­ra­tu­ra 21 – o tym, jak debiu­to­wa­no daw­niej, a tak­że jak dzi­siaj czy­tać debiu­tanc­kie (lub wcze­sne) książ­ki pisa­rzy powszech­nie uzna­wa­nych za kla­sy­ków. Spo­tka­nie z udzia­łem Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, Jerzy Jar­niew­cza, Anny Wasi­lew­skiej i Szy­mo­na Żuchow­skie­go popro­wa­dzi Adam Lip­szyc. Począ­tek w pią­tek 16 wrze­śnia o godzi­nie 14.00.

 

BL Img 2016.08.03 Klasyka z Europy_www_top

 

Por­tret arty­sty w wie­ku mło­dzień­czym to debiu­tanc­ka, nie licząc nie­do­koń­czo­ne­go Ste­fa­na boha­te­ra, powieść Jame­sa Joy­ce­’a. Książ­ka auto­ra Ulis­se­sa w zna­ko­mi­tym prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza, to nie tyl­ko kolej­na reali­za­cja kla­sycz­ne­go powie­ścio­we­go gatun­ku, jakim jest Bil­dung­sro­man, to nie tyl­ko publi­ka­cja mogą­ca zain­te­re­so­wać histo­ry­ków lite­ra­tu­ry czy teo­re­ty­ków i prak­ty­ków prze­kła­du, ale – co nie­zwy­kle istot­ne w sto lat od pierw­sze­go wyda­nia – arcy­dzie­ło pro­zy jak naj­bar­dziej współ­cze­snej: nowa­tor­skie, żyją­ce w języ­ku, od tłu­ma­cza i czy­tel­ni­ka wyma­ga­ją­ce tyleż ostroż­no­ści, co uwa­gi i sku­pie­nia.

 

Jeśli twór­czość Joy­ce­’a zosta­ła dobrze przy­swo­jo­na pol­sz­czyź­nie, o tyle Tom­ma­so Lan­dol­fi, jeden z naj­wy­bit­niej­szych wło­skich pro­za­ików, nie docze­kał się w Pol­sce żad­ne­go tomu prze­kła­do­we­go. W tym sen­sie Morze kara­lu­chów, zbie­ra­ją­ce krót­kie pro­zy Lan­dol­fie­go z lat 1937–1978, sta­no­wić będzie debiut tego pisa­rza na pol­skim ryn­ku. A jest na co cze­kać, bo autor ten – znaw­ca i tłu­macz Cze­cho­wa, Dosto­jew­skie­go czy Toł­sto­ja – to pro­za­ik zaska­ku­ją­cy, w któ­re­go twór­czo­ści – jak pisał o nim Ita­lo Calvi­no – „roz­gry­wa się spek­takl wer­bal­ny o pre­cy­zyj­nie dozo­wa­nych zwro­tach akcji, któ­ry nie­raz daje się ponieść nie­po­chwyt­nej wenie”.

 

Tro­pi­zmy to już z kolei debiu­tanc­ki tom pro­za­tor­skich impre­sji fran­cu­skiej pisar­ki Natha­lie Sar­rau­te, wyraź­nie zapo­wia­da­ją­cy – poprzez odej­ście od typo­wej, opar­tej na związ­kach przy­czy­no­wo-skut­ko­wych, line­ar­nie roz­wi­ja­ją­cej się nar­ra­cji – ten­den­cje powie­ścio­we, dla któ­rych uku­to ter­min nouve­au roman. Nauko­wy ter­min, jakim Sar­rau­te posłu­ży­ła się w tytu­le, odno­szą­cy się do reak­cji roślin na bodź­ce zewnętrz­ne, w lite­ra­tu­rze ozna­czał­by zapis nie tyle samej świa­do­mo­ści jakie­goś okre­ślo­ne­go pod­mio­tu czy nar­ra­to­ra, ale pro­ce­sów myślo­wych czy wła­śnie reak­cji na to, jak dzia­ła na nas ota­cza­ją­cy świat, nie­da­ją­cych się jed­nak wyra­zić w pro­sty spo­sób.

 

Powieść Nie­dzie­la życia Ray­mon­da Quene­au nie nale­ży co praw­da ani do wcze­snych dzieł fran­cu­skie­go pro­za­ika, ani tym bar­dziej nie jest jego debiu­tem, ale sto­sun­ko­wo nie­daw­no uka­za­ły się pierw­sze książ­ki z prze­kła­da­mi jego twór­czo­ści. Tłu­ma­cze­nie Igal­son-Tygiel­skiej to na pol­skim ryn­ku zale­d­wie pią­ta powie­ścio­wa pro­po­zy­cja tego pisa­rza, co – bio­rąc pod uwa­gę ran­gę jego dzie­ła – może dzi­wić, a już na pew­no sta­no­wić inte­re­su­ją­cy wątek cze­ka­ją­cej nas dys­ku­sji. Poza tym, nale­żą­ca do cyklu tzw. „powie­ści mądro­ści”, Nie­dzie­la to pro­za cha­rak­te­ry­stycz­na dla auto­ra Psiej traw­ki: zabaw­na i jed­no­cze­śnie poważ­na, filo­zo­ficz­na, eks­pe­ry­men­tal­na i na swój spo­sób dziw­na.

Inne wiadomości z kategorii