Nina MANEL: Transparty
Ukazuje się kolejny późny debiut, książka, która – podobnie jak Raport wojenny Agaty Jabłońskiej nagrodzony w 2018 roku Silesiusem – mogłaby zostać wydana już w poprzedniej dekadzie. Mowa o Transparty ukrywającej się pod pseudonimem literackim Niny Manel.
Ukazuje się kolejny późny debiut, książka, która – podobnie jak Raport wojenny Agaty Jabłońskiej nagrodzony w 2018 roku Silesiusem – mogłaby zostać wydana już w poprzedniej dekadzie. Mowa o Transparty ukrywającej się pod pseudonimem literackim Niny Manel. Tom jest efektem projektu wydawniczego Stacji Literatura „Pierwsza książka”, dzięki któremu polscy czytelnicy mogli poznać: Michała Domagalskiego (nominacja do Silesiusa), Jana Rojewskiego (nominacje do Gdyni i Silesiusa) oraz Jakuba Pszoniaka (jego tom ukazał się w pierwszej połowie 2019 roku) i wspomnianej wcześniej Agaty Jabłońskiej (Nagroda Silesius i nominacja do Gdyni).
Na marginesie debiutanckiego zestawu Niny Manel opublikowanego w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2017 Marta Podgórnik zanotowała: „Wyczytałam świat dojmująco intymny, taki, w którym spalilibyście się ze wstydu, potrąciwszy filiżankę z niedopitą mokką. Dobrze, że mikroskop i zestaw z odczynnikami zostawiłam w domu. Nina – Monika – ma wszystko, czego potrzeba wschodzącej na firmamencie (na potrzeby krytycznoliterackie i społeczne/społecznościowe) poetessie. Jednak Autorka jest przede wszystkim pisarką. Zapadającą w pamięć, niepodrabialną. Dojrzałą, wiarygodną i piekielnie utalentowaną”.
„Pisałam tę książkę tyle lat, że siłą rzeczy jest tu wiele ofiar i są bardzo różne” – mówi w wywiadzie opublikowanym w biBLiotece Manel. „Nie chciałam jednej bohaterki. A kim jest oprawca? Ja bym powiedziała, że nie zawsze przemoc przychodzi z zewnątrz. Jednak ten dysonans między bohaterką (czy bohaterkami lub bohaterami) a społeczeństwem był planowany Na pewno nie chciałam pisać książki o społeczeństwie. Interesował mnie raczej konflikt na linii jednostka–społeczeństwo, podkreślenie różnic indywidualnych, nie punktów stycznych. To drugie robią inni młodzi poeci oraz poetki, jest tego dużo, jest to dobre. Nie ma co nosić drewna do lasu, wierszy do Biura”.
„Na tle najnowszej historii polskiej liryki Nina Manel powinna chyba być postrzegana jako ktoś, kto sprawnie dostosowuje się do ‘świata na opak’, tym samym dokonując w nim pewnych elementarnych porządków” – pisze w biBLiotece Dawid Kujawa. „Jeśli bowiem założymy, że najbardziej znani dziś kontestatorzy szturmujący polską poezję na przełomie lat 80. i 90. starali się zbliżyć w swoim języku do symulacji ‘życia codziennego’, a jednocześnie wielki wysiłek wkładali w pracę odspołecznienia, uprywatnienia literatury, w przekonanie wszystkich dookoła o jej impotencji politycznej (nieskutecznie, jak okazało się po latach), to Nina Manel wykonuje gest, który jest rewersem ‘brulionowych’ fochów”.
W innym miejscu Kujawa dodaje: „Zwykle w sytuacji obcowania z książką debiutancką zastanawiamy się nad tym, czy autorka może zaproponować nam coś jeszcze w przyszłości – co ciekawe, w przypadku tomu Niny Manel wątpliwości tego rodzaju nie rodzą się wcale. W trzydziestu trzech wierszach zaprezentowanych w książce wyczuwa się taką spójność konceptualną i tak nadmiarową energię wyobraźni, że w gruncie rzeczy nie pozostawiają one złudzeń co do tego, że autorka od dawna ma gotowy pomysł na potężny projekt poetycki – pozostaje tylko czekać na jego kolejne odsłony”.
Nina Manel urodziła się w Lublinie. Na co dzień jest neurokognitywistką, zajmuje się neuroplastycznością i przekaźnictwem biochemicznym układu nerwowego. Została wyróżniona w konkursie na sztukę teatralną „Szukamy polskiego Szekspira”. Mieszka w Krakowie. Jej książka, której redaktorką jest Marta Podgórnik, to dwudziesty trzeci debiut w Biurze Literackim. Autorka zaprezentuje ją podczas Stacji Literatura 24 w piątek 13 września podczas wieczoru autorskiego wraz z trójką uznanych już poetów: Kacprem Bartczakiem, Romanem Honetem i Bianką Rolando.