Połów 2016: Bartek ZDUNEK

20/10/2016 Projekty

Ujaw­nia­my nazwi­sko kolej­ne­go fina­li­sty Poło­wu, a więc pre­zen­ta­cji lau­re­atów 11. edy­cji pro­jek­tu ciąg dal­szy. W biBLio­te­ce poja­wi­ły się już kolej­ne mate­ria­ły zapo­wia­da­ją­ce pla­no­wa­ny do wyda­nia jesz­cze w tym roku alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016. Tym razem czas na zestaw jed­ne­go z poetów, któ­re­go do fina­ło­wej dzie­wiąt­ki wybrał Kac­per Bart­czak, czy­li Bart­ka Zdun­ka.

 

BL Img 2016.10.20 Połów 2016 Bartek ZDUNEK_www_top

 

Autor uro­dził się w 1982 roku w Nowej Rudzie, ukoń­czył stu­dia filo­zo­ficz­ne na Uni­wer­sy­te­cie Wro­cław­skim. Publi­ko­wa­ne na łamach biBLio­te­ki wier­sze to jego poetyc­ki debiut, cho­ciaż krót­kie pro­zy i recen­zje dru­ko­wał m.in. w „Chi­me­rze” czy „Opo­wia­da­niu”. O sobie samym nie mówi wie­le, może oprócz tego, że „bar­dzo lubi tech­no”, „gra na per­ku­sji” i „miesz­ka w War­sza­wie”.

 

W komen­ta­rzu do wier­szy wyło­wio­ne­go poety Bart­czak pisał, że „Zdu­nek to neo­fi­ta ostroż­ny i wywa­żo­ny. Jego wej­ście w pole dzia­ła­nia poetyc­kie­go usta­la wła­sną higie­nę, wła­sne para­me­try. Jego wier­sze to czę­sto mia­ro­we, samo­zw­rot­ne, przy­glą­da­ją­ce się sobie, logicz­nie skon­stru­owa­ne prób­ni­ki. Jak każ­de kawał­ki języ­ko­we zasłu­gu­ją­ce na mia­no wier­sza, łączą one grę wyobraź­ni, języ­ka i bodź­ców pocho­dzą­cych z prze­strze­ni zewnętrz­nej, fizycz­nej”.

 

Tek­sty z zesta­wu „Sól z zie­mi”, zawie­sza­jąc swo­ją refe­ren­cjal­ność, sta­ją się samo­wy­star­czal­ne i jako opo­wia­da­ne histo­rie, i jako przy­kła­dy języ­ka (wier­sza) sku­pio­ne­go na samym sobie, świa­do­me­go – jak pisał Bart­czak – „wła­snej sztucz­no­ści i przy­god­no­ści swo­ich umiej­sco­wień”. Podob­ną rzecz ma chy­ba na myśli Zdu­nek, mówiąc, że „wiersz jest takim tro­chę uda­wa­niem, że nie ma filo­zo­fii, nie ma teo­rii, nie ma zasad, nie ma wytar­tych ście­żek (…) wiersz jest zamy­ka­niem oczu”.

 

W roz­mo­wie z Krzysz­to­fem Szta­fą nato­miast stwier­dzał: „Poza wier­szem jest życie, ale jakie to życie? Żar­tu­ję. To chy­ba Houel­le­be­cq powie­dział gdzieś, czy napi­sał, już nie pamię­tam, że życie zaczy­na się po pięć­dzie­siąt­ce, ale koń­czy po czter­dzie­st­ce. Podob­nie moż­na powie­dzieć o lite­ra­tu­rze. Praw­dzi­we życie zaczy­na się (jest?) poza lite­ra­tu­rą, ale koń­czy się w lite­ra­tu­rze. I tro­chę tak to wyglą­da ― w książ­kach, jeśli dobrze popa­trzeć, już jest wszyst­ko. Resz­ta to zawra­ca­nie gło­wy plus tona iro­nii”.

Inne wiadomości z kategorii