Połów 2016: Jakub PSZONIAK

01/12/2016 Projekty

Do gro­na tego­rocz­nych lau­re­atów pro­jek­tu „Połów” (Biliń­ski, Gotsz­lich, Jóź­wik, Zdu­nek) dopi­su­je­my nazwi­sko Jaku­ba Pszo­nia­ka, któ­re­go do fina­ło­wej dzie­wiąt­ki reko­men­do­wał Kac­per Bart­czak. W ramach biBLio­tecz­ne­go cyklu pre­zen­ta­cji Biu­ro Lite­rac­kie zapra­sza do zapo­zna­nia się z zesta­wem Chy­ba na pew­no oraz inny­mi towa­rzy­szą­cy­mi mu mate­ria­ła­mi – wywia­dem i dwo­ma komen­ta­rza­mi. Pre­mie­ra alma­na­chu z wier­sza­mi wszyst­kich lau­re­atów „Poło­wu” już wkrót­ce.

 

BL Img 2016.12.01 Połów 2016 Jakub PSZONIAK_www_top

 

Jakub Pszo­niak uro­dził się w 1983 roku w Byto­miu, a więc na Ślą­sku, któ­ry póź­niej wie­lo­krot­nie będzie się w jego wier­szach poja­wiać (np. w utwo­rze i komen­ta­rzu do tek­stu „Lux ex Sile­sia”). Autor ukoń­czył filo­zo­fię i socjo­lo­gię, któ­rej będzie poświę­co­na jego pra­ca dok­tor­ska. Zawo­do­wo zaj­mu­je się gra­fi­ką. Do tej pory nie publi­ko­wał nigdzie swo­ich wier­szy ani nie star­to­wał w żad­nym innym kon­kur­sie poetyc­kim – zatem „Połów” to dla nie­go, jak przy­zna­je w roz­mo­wie z Krzysz­to­fem Szta­fą, „podwój­ny debiut”.

 

Kac­per Bart­czak zwra­ca w swo­im komen­ta­rzu uwa­gę na to, że Pszo­nia­ko­wi samo mówie­nie w wier­szach nie wystar­czy, że inte­re­su­je go przede wszyst­kim zagad­nie­nie „prze­kła­dal­no­ści (a więc zro­zu­mia­ło­ści) tego co, ponoć, wła­sne i bli­skie”, w ramach języ­ka, któ­ry przy­padł mu w udzia­le. W tym sen­sie i prze­strzeń, i język funk­cjo­nu­ją jako pew­ne­go rodza­ju miej­sca, któ­re trze­ba wytłu­ma­czyć (sobie) i opo­wie­dzieć. „Bli­skość – mówi Bart­czak – a może tyl­ko jej odle­głą moż­li­wość, trze­ba sobie od nowa zna­leźć, wyobra­zić, ode­brać nie­na­wi­ści, żeby mówić sen­sow­nie”.

 

Pszo­nia­ko­wi uda­je się cie­ka­wie zespo­lić w wier­szach dba­łość o brzmie­nio­wą war­stwę utwo­rów, języ­ko­wą pre­cy­zję, za któ­rą poeta ceni m.in. Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, z pew­nym rodza­jem zaan­ga­żo­wa­nia, któ­re­mu jed­nak dość dale­ko do tego, co dzie­je się choć­by u Kiry Pie­trek, tak­że wspo­mi­na­nej przez poetę w wywia­dzie. Kry­tycz­no­li­te­rac­ki spór o pry­mat tre­ści lub for­my, odży­wa­ją­cy co i rusz na nowo, nie daje się więc według Pszo­nia­ka roz­wią­zać pro­sto: dobry wiersz musi być języ­ko­wo pre­cy­zyj­ny, ale nie może rezy­gno­wać z „bycia o czymś”, z tema­tu.

 

O ile Śląsk i ślą­skość zda­ją się wkra­dać do wier­szy Pszo­nia­ka, o tyle sko­ja­rze­nie jego twór­czo­ści z tzw. lite­ra­tu­rą małych ojczyzn było­by zapew­ne nazbyt pochop­ne i uprasz­cza­ją­ce. „Śląsk to tyl­ko jeden z wąt­ków – mówi poeta – któ­re podej­mu­ję w wier­szach. Wyro­słem na Ślą­sku i Śląsk ze mnie wyła­zi. Do tego mam wra­że­nie, że to jest prze­strzeń reali­zmu magicz­ne­go tro­chę, dla­te­go war­to o nim mówić”. W innym miej­scu swo­je­go komen­ta­rza autor zauwa­ża nato­miast, że „Śląsk to jest wiersz, któ­ry wystar­czy spi­sać”.

Inne wiadomości z kategorii