Połów 2016: Robert JÓŹWIK

06/10/2016 Projekty

Pozna­li­śmy lau­re­atów 20. edy­cji pro­jek­tu Połów! Po zaję­ciach Pra­cow­ni Twór­czej, orga­ni­zo­wa­nych w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21, Kac­per Bart­czak, Tade­usz Dąbrow­ski oraz Mar­ta Pod­gór­nik wyło­ni­li gru­pę dzie­wię­cior­ga poetów, któ­rych utwo­ry znaj­dą się w alma­na­chu Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016. W naj­bliż­szych mie­sią­cach na łamach biBLio­te­ki będzie­my pre­zen­to­wać syl­wet­ki i twór­czość lau­re­atów, a zaczy­na­my od Rober­ta Jóź­wi­ka.

 

BL Img 2016.10.06 Połów 2016 Robert JÓŹWIK_www_top

 

Debiu­tu­ją­cy na łamach maga­zy­nu Biu­ra Lite­rac­kie­go poeta uro­dził się w 1980 roku w Lubli­nie. W swo­im rodzin­nym mie­ście, w któ­rym stu­dio­wał na Aka­de­mii Medycz­nej, miesz­ka i pra­cu­je – zgod­nie ze swo­im wykształ­ce­niem – jako radio­log w jed­nym z tam­tej­szych szpi­ta­li. O sobie samym pisze: „Z zami­ło­wa­nia cykli­sta, fan eks­tre­mal­ne­go meta­lu i ogól­nie dźwię­ków strasz­li­wych, mól książ­ko­wy”. Tego­rocz­na edy­cja pro­jek­tu Połów jest jego pierw­szym kon­kur­sem lite­rac­kim.

 

Mar­ta Pod­gór­nik, pisząc o wier­szach Jóź­wi­ka, zasta­na­wia­ła się, „[j]ak opo­wie­dzieć czyjś świat swo­imi sło­wa­mi? I w ogó­le po co? Kie­dy ów świat mate­ria­li­zu­je się w posta­ci wier­szy aż nad­to nama­cal­nie”. Tym, co w wier­szach Jóź­wi­ka istot­ne, są „[m]iasto, miłość, meta­fo­ry, nie­raz na gra­ni­cy ryzy­ka, samot­ność”. Pew­ne­go rodza­ju poetyc­ka oszczęd­ność „pozwa­la nam poru­szać się w mie­ście wier­szy Rober­ta Jóź­wi­ka na wła­sną rękę i odpo­wie­dzial­ność (…) Mapy mamy w kie­sze­ni, ale czy­tel­ni­czy kom­pas zupeł­nie wystar­czy”.

 

Pre­zen­to­wa­ny zestaw Tyl­ko psy i sate­li­ty okre­ślić moż­na mia­nem stu­dium rela­cji współ­cze­sne­go czło­wie­ka z mia­stem. Próż­no w nim jed­nak szu­kać, cha­rak­te­ry­stycz­ne­go dla mię­dzy­wo­jen­nej awan­gar­dy, zachwy­tu nad nowo­cze­snym, zor­ga­ni­zo­wa­nym i wyso­ko roz­wi­nię­tym mia­stem. Boha­ter Jóź­wi­ka bliż­szy był­by typo­wi fla­neu­ra, wol­no spa­ce­ru­ją­ce­go po uli­cach arty­sty, z jed­nej stro­ny przy­glą­da­ją­ce­mu się budyn­kom, ludziom, z dru­giej – prze­glą­da­ją­ce­mu się sobie w nich.

 

O obse­syj­nej wręcz fascy­na­cji mia­stem Jóź­wik daje czy­tel­ni­kom poję­cie nie tyl­ko zresz­tą w swo­ich wier­szach. W roz­mo­wie z Krzysz­to­fem Szta­fą poeta mówił, że w jego poezji mia­sto funk­cjo­nu­je nie­kie­dy na pra­wach boha­te­ra przed­sta­wia­nych w wier­szach fabuł, innym razem – tła dla pew­nej histo­rii. Nie­zmien­nie jed­nak, dla kogoś, kto sie­bie okre­śla „miej­skim fre­akiem”, pozo­sta­wać musi w (pobli­żu) cen­trum zain­te­re­so­wa­nia. Mia­sto to, by użyć słów poety, „śro­do­wi­sko natu­ral­ne dla czło­wie­ka, dane mu pier­wot­nie w doświad­cze­niu”.

Inne wiadomości z kategorii