Proza z Ukrainy i Węgier na czytniki
Jesienią w Biurze Literackim ukażą się trzy książki prozatorskie autorów z Ukrainy i Węgier – Andrija Lubki, Andrija Bondara i Lajosa Grendela – w wydaniu elektronicznym.
Jesienią w Biurze Literackim ukażą się trzy książki prozatorskie autorów z Ukrainy i Węgier – Andrija Lubki, Andrija Bondara i Lajosa Grendela – w wydaniu elektronicznym. Premiery e‑booków przypadają na 30 października oraz 13 i 27 listopada. Debiutancki tom opowiadań Lubki oraz prozatorski zbiór Bondara, oba w tłumaczeniu Bohdana Zadury, a także opowieści Grendela w przekładzie Miłosza Waligórskiego – to kwintesencja współczesnej prozy twórców środkowoeuropejskich.
W Killerze Andrij Lubka daje popis tego, jak sprawnie operuje konwencjami – podejmuje tematy trudne (jak miłość, tęsknota, niespełnienie), pisząc lekko i dowcipnie, ale też z zadumą i melancholią. W wartkim nurcie narracji czytelnik odnajdzie elementy zaczerpnięte wprost z rzeczywistości, w której jest zanurzony bohater: zasłyszane historie, pojedyncze zdania wyrwane z kontekstu, fotografie, wycinki z gazet, sny. Zbiór Lubki „to przede wszystkim celebrowanie sztuki opowiadania”.
Historie ważne i nieważne Andrija Bondara to proza dojrzała, wyrafinowana, o wysokim kunszcie literackim. Autor okazuje się w niej spostrzegawczym obserwatorem rzeczywistości, która zasila jego autobiografizujące opowieści na temat Ukrainy, gdzie splata się to, co ukraińskie, polskie, rosyjskie, europejskie. O sile skondensowanej i zamkniętej w krótkiej formie narracji decydują zarówno błyskotliwy, humorystyczny język, jak i wiele poziomów tematycznych, które odkrywa czytelnik.
Opowiadania zawarte w Poświęceniu hetmana Lajosa Grendela cechują się natomiast dużym dystansem oraz ironią graniczącą z absurdem. Prozę tego węgierskiego autora wyróżnia humorystyczny i bogaty język w opisie opartych na anegdotach historii. Nie jest to proza mocno realistyczna ani melancholijna, sytuacje życiowe przedstawicieli węgierskiej mniejszości na Słowacji są przedstawione groteskowo i komicznie, ale nie bez głębszego, prowokującego do przemyśleń znaczenia.