Stacja Literatura 22: „Miłość, życie, śmierć”

10/09/2017 relacje

W sobo­tę zakoń­czy­ła się 22. edy­cja Sta­cji Lite­ra­tu­ra, któ­ra tyl­ko metry­kal­nie jest naj­star­szym pol­skim festi­wa­lem lite­rac­kim. Impre­za po raz kolej­ny udo­wod­ni­ła, że jest pew­nie naj­młod­sza duchem. Oto pierw­sza recen­zja z wyda­rze­nia, przy­go­to­wa­na przez Grze­go­rza Choj­now­skie­go.

 

BL Img 2017.09.10 Stacja Literatura 22 Miłość, Życie, Śmierć__www

 

Oka­zu­je się, że Artur Bursz­ta i Biu­ro Lite­rac­kie po roz­sta­niu z Wro­cła­wiem, wio­dą życie szczę­śli­we. Że Port Lite­rac­ki zamie­nio­ny w Sta­cję Lite­ra­tu­ra, ma podob­ny kli­mat i poziom, a Stro­nie Ślą­skie i Sien­na dosko­na­le odgry­wa­ją rolę lite­rac­kiej sto­li­cy Dol­ne­go Ślą­ska przez trzy wrze­śnio­we dni. To Euro­pej­ska Sto­li­ca Kul­tu­ry powin­na żało­wać tego roz­sta­nia, zwłasz­cza mając w świa­do­mo­ści jakość wydaw­nictw i nagro­dy, jakie książ­ki Biu­ra otrzy­ma­ły w cią­gu ostat­nich dwóch lat. Nike, nagro­da im. Szym­bor­skiej, Sile­sius, no i Dyla­now­ski Nobel.

 

Na Sta­cję Lite­ra­tu­ra trze­ba się dziś wybrać na połu­dnie, w kotli­nę i góry, by tam doświad­czyć na przy­kład ener­gii, z któ­rą Filip Łobo­dziń­ski czy­ta wła­sny prze­kład ‘Glo­rii’ Pat­ti Smith albo poczuć nie­zwy­kły tem­pe­ra­ment Kory w roz­mo­wie z Olgą Tokar­czuk. Dowie­dzieć się, że nie­dłu­go ma się poja­wić pio­sen­ka Swe­et Noise z refre­nem ‘Kra­kow­skie­go Sple­enu’, nagra­nym na nowo przez byłą fron­two­man Maana­mu w tym roku, mimo cho­ro­by. I że naj­więk­szym przy­ja­cie­lem jest książ­ka, bo lite­ra­tu­ra chro­ni przed samot­no­ścią:

 

„Jeste­śmy prze­sie­dleń­ca­mi, wszy­scy, któ­rzy tutaj są. Histo­ria to nam zafun­do­wa­ła, los. Jed­ne­go zabi­je, uszko­dzi, a dru­gie­mu, być może dla­te­go, że ma jakąś faj­ną sche­dę geno­wą, pozwo­li prze­trwać i iść jak wojow­nik do przo­du. Życie takie jest. A nie musi takie być, nie musi być opre­syj­ne, peł­ne bólu. Życie jest tak krót­kie, że powin­no być cudow­ne, miłe, pięk­ne, bez bólu i opre­sji, któ­ra powin­na iść i idzie zawsze od cia­ła żywe­go, czy­li od tego, że ule­ga­my znisz­cze­niu, jak wszyst­ko. Ale nie niszcz­my się sami. Ja się cały czas musia­łam oca­lać, od począt­ku wie­dzia­łam i czu­łam, że moim oca­le­niem jest książ­ka. Gdy mia­łam pięć lat, już umia­łam czy­tać. Książ­ka, pisarz to mój naj­więk­szy przy­ja­ciel. Dopie­ro potem idzie muzy­ka, natu­ra i co inne­go. Taka jest moja gra­da­cja. Naj­pierw sło­wo pisa­ne i pisarz. To naj­więk­szy przy­ja­ciel czło­wie­ka. Masz książ­kę, nigdy już nie jesteś sam.”

 

Uczest­ni­cy Sta­cji Lite­ra­tu­ra nie­złom­nie wie­rzą w poezję, w wiersz zro­zu­mia­ły i nie­zro­zu­mia­ły – jak przy muzy­ce na żywo two­rzo­nej przez Ola Walic­kie­go dekla­mo­wał Mar­cin Sen­dec­ki. Są wśród nich arty­ści wdzięcz­nie w sza­leń­stwie wyra­fi­no­wa­ni (jak Robert Rybic­ki z Darem Mene­li), są kla­sy­cy potra­fią­cy cią­gle zasko­czyć (eklek­tycz­ny poemat Pala­me­des Pio­tra Maty­wiec­kie­go), są pół­mi­strzo­wie (pół, bo jesz­cze jed­nak nie­sta­rzy – jak Mar­ta Pod­gór­nik czy Roman Honet), jest i gru­pa zdol­nych mło­dych (Mar­ty­na Buli­żań­ska, Szy­mon Słom­czyń­ski), któ­rych nie znie­chę­ca wąski rynek poezji w Pol­sce. Jed­ni marzą o debiu­cie, inni zaczy­na­ją sobie zda­wać spra­wę z tego, że ‘po debiu­cie trud­niej niż przed’ (tak Maty­wiec­ki nazwał pro­wa­dzo­ne przez sie­bie warsz­ta­ty).

 

Kil­ka dni przed star­tem Sta­cji zmarł John Ash­be­ry, jeden z patro­nów pew­ne­go poko­le­nia nie tyl­ko pol­skiej poezji, poświę­co­no mu zor­ga­ni­zo­wa­ne spon­ta­nicz­nie spe­cjal­ne czy­ta­nie z udzia­łem rów­nież gości zagra­nicz­nych. 5 lat temu czy­ta­no na ówcze­snym Por­cie – zda­je się, w Stu­diu na Gro­bli – frag­men­ty poema­tów nowo­jor­czy­ka. W tam­tym samym roku tra­gicz­nie odszedł Tomasz Puł­ka, moc­no ist­nie­ją­cy pod­czas Sta­cji przy oka­zji wła­śnie wyda­ne­go zbio­ru wier­szy. Ale nie śmierć z hasło­wej tria­dy tego­rocz­ne­go festi­wa­lu, nie miłość nawet, lecz życie ma w sobie pojem­ność nie­skoń­czo­ną. – John Ash­be­ry umarł? Nie sądzę – mówił Kac­per Bart­czak, tłu­macz, autor tomu Pokarm suwe­ren. – Ile jesz­cze będzie myśli z tego czło­wie­ka?

 

No i innych, tych, któ­rzy przy­sta­nek Stro­nie Ślą­skie trak­tu­ją może nawet z więk­szym ser­cem niż przy­stań Wro­cław. Wedle ostat­nich zasług.

 

GRZEGORZ CHOJNOWSKI, chojnowski.blogspot.com

 

Ofi­cjal­na stro­na Sta­cji Lite­ra­tu­ra 22
STRONA