Stacja Literatura 23: Czasy nadeszły nowe

23 edy­cja naj­star­sze­go festi­wa­lu lite­rac­kie­go w Pol­sce potwier­dzi­ła, że wrze­śnio­we spo­tka­nia poetów, czy­tel­ni­ków, tłu­ma­czy i kry­ty­ków w Stro­niu Ślą­skim oraz Sien­nej to dziś jed­no z naj­waż­niej­szych wyda­rzeń na kul­tu­ral­nej mapie Pol­ski. Kolej­na odsło­na impre­zy Biu­ra Lite­rac­kie­go nie tyl­ko utrzy­ma­ła poziom poprzed­nich edy­cji, ale tak­że otwo­rzy­ła się na zupeł­nie nowe tek­sto­we świa­ty. Po tego­rocz­nym spo­tka­niu na gościn­nych rubie­żach pogra­ni­cza raczej nikt nie może mieć wąt­pli­wo­ści, że fak­tycz­nie „cza­sy nad­cho­dzą nowe” – i że jest miej­sce, do któ­re­go ludzie lite­ra­tu­ry zjeż­dża­ją zewsząd, by o zmie­nia­ją­cych się, nie­ła­twych obli­czach współ­cze­snej rze­czy­wi­sto­ści posłu­chać i poroz­ma­wiać.

 

Stacja Literatura 2018.09.24 Czasy nadeszły nowe__www_top

 

Trzy ostat­nie edy­cje festi­wa­lu w Stro­niu Ślą­skim są swo­istym powro­tem do źró­deł. Tego­rocz­na edy­cja odby­ła się w 25 rocz­ni­cę pierw­szych Nie­miec­ko-Pol­skich Spo­tkań Mło­dych Pisa­rzy, któ­rych współ­or­ga­ni­za­to­rem w tym samym miej­scu był przed laty twór­ca Biu­ra Lite­rac­kie­go Artur Bursz­ta. Festi­wal powró­cił do korze­ni, by odro­dzić się w zupeł­nie nowej for­mie. „Na co dzień uczest­ni­cy warsz­ta­tów w Sien­nej pra­cu­ją jako nauczy­cie­le, urzęd­ni­cy, przed­się­bior­cy, uczą się i stu­diu­ją. Pod­czas czte­rech festi­wa­lo­wych dni współ­two­rzą jed­ną wiel­ką rodzi­nę, dla któ­rej lite­ra­tu­ra jest spra­wą naj­waż­niej­szą. Mło­dzi i począt­ku­ją­cy poeci spo­ty­ka­ją star­szych kole­gów po fachu, słu­cha­ją ich pod­po­wie­dzi i rad, nie­kie­dy spie­ra­ją się z nimi” – napi­sał w recen­zji w „Gaze­cie Wybor­czej” Grze­gorz Nurek. „Sta­cja Lite­ra­tu­ra to dziś jeden z naj­le­piej zor­ga­ni­zo­wa­nych i zapro­gra­mo­wa­nych festi­wa­li kul­tu­ral­nych w Pol­sce” – pod­kre­ślił z kolei we wpi­sie na swo­im blo­gu dzien­ni­karz Pol­skie­go Radia Wro­cław Grze­gorz Choj­now­ski, doda­jąc: „ener­gia poezji cią­gle dzia­ła, a poezja potra­fi ujmo­wać ludz­kie emo­cje i czas, w któ­rym żyje­my, dosko­na­le”.

 

Prze­wod­nią myślą tego­rocz­nej edy­cji był tytuł pio­sen­ki Boba Dyla­na: „Cza­sy nad­cho­dzą nowe”. Rzut oka na pro­gram festi­wa­lu nie pozo­sta­wiał wąt­pli­wo­ści, że wła­śnie nowe tery­to­ria lite­ra­tu­ry – zarów­no pol­skiej, jak i świa­to­wej – są dziś tym, co naj­cie­kaw­sze we współ­cze­snym pej­za­żu lite­rac­kim. Na festi­wa­lu nie zabra­kło reflek­sji nad współ­cze­snym ryn­kiem książ­ki (spo­tka­nie z Verą Michal­ski-Hof­f­mann pro­wa­dzo­ne przez Beatę Sta­siń­ską), mie­li­śmy tak­że fascy­nu­ją­cą deba­tę „Book design” poświę­co­ną opra­wie gra­ficz­nej książ­ki, z udzia­łem Mar­ce­la Benčíka i Iwo­ny Chmie­lew­skiej. Po raz pierw­szy też wybrzmia­ła tak palą­co pro­ble­ma­ty­ka losu uchodź­ców i roli, jaką ma w tej sfe­rze do ode­gra­nia lite­ra­tu­ra. Jed­nym z gości w Stro­niu Ślą­skim był Mazen Maaro­uf, pale­styń­sko-islandz­ki pisarz, poeta i tłu­macz, któ­ry wraz z Ale­xan­drą Büchler popro­wa­dził w Sien­nej Pra­cow­nię spo­łecz­ną, prze­zna­czo­ną dla osób koor­dy­nu­ją­cych pro­jek­ty kul­tu­ral­ne dla uchodź­ców. Zaczerp­nię­te z Dyla­na mot­to bar­dzo cel­nie odda­wa­ło cha­rak­ter zna­ko­mi­tej więk­szo­ści spo­tkań, w któ­rych to, co uzna­ne, posia­da­ją­ce moc­ną i ugrun­to­wa­ną pozy­cję, mie­sza­ło się z nabie­ra­ją­cym dopie­ro kształ­tów żywio­łem tego, co nad­cho­dzi. Świa­do­mie wybra­na for­mu­ła spo­tka­nia twór­ców o odmien­nych dyk­cjach, na róż­nych eta­pach karie­ry lite­rac­kiej – zarów­no mistrzów, jak i debiu­tan­tów – pozwo­li­ła poka­zać, z jaki­mi wyzwa­nia­mi mie­rzą się dziś sama lite­ra­tu­ra i świat, w któ­rym funk­cjo­nu­je.

 

Pofe­sti­wa­lo­wą ankie­tę wypeł­ni­ło bli­sko 40% uczest­ni­ków, co dobrze poka­zu­je, jak bli­ska wieź łączy orga­ni­za­to­rów z ludź­mi, dla któ­rych powsta­je festi­wal. Trze­cia już edy­cja wyda­rze­nia w Stro­niu Ślą­skim oraz Sien­nej potwier­dzi­ła, że wybór miej­sca to naj­lep­sze, co mogło się przy­tra­fić festi­wa­lo­wi w nowej, odświe­żo­nej for­mu­le. Zarów­no uczest­ni­cy pra­cow­ni, jak i goście festi­wa­lo­wych spo­tkań w ogrom­nej więk­szo­ści pod­kre­śla­li, że wybór Stro­nia Ślą­skie­go na swo­istą cen­tra­lę mło­dej poezji pol­skiej (i nie tyl­ko) był zna­ko­mi­tym posu­nię­ciem. „Sien­na i Stro­nie bar­dzo sprzy­ja­ją atmos­fe­rze festi­wa­lu” – pod­kre­ślił jeden z uczest­ni­ków. Ogrom­na więk­szość osób, któ­re podzie­li­ły się swo­imi odczu­cia­mi w ankie­tach, zde­cy­do­wa­nie opo­wie­dzia­ła się za kon­ty­nu­acją Sta­cji na Zie­mi Kłodz­kiej (83% gło­su­ją­cych). Zwra­ca­no uwa­gę na wyjąt­ko­wość miejsc, w któ­rych przez kil­ka festi­wa­lo­wych dni toczy­ły się wyda­rze­nia. „Naj­wspa­nial­sze wyda­rze­nie lite­rac­kie na jakim byłem. Naj­więk­sze zale­ty to wybit­ny poziom arty­stycz­ny, kame­ral­ność i ‘rodzin­na’ atmos­fe­ra” – napi­sał jeden z uczest­ni­ków. Dzię­ki sko­rzy­sta­niu z gościn­nych pro­gów stroń­skie­go CETiK‑u oraz poło­żo­ne­go na gór­skich zbo­czach kom­plek­su Czar­na Góra Resort po raz kolej­ny uda­ło się zgro­ma­dzić nie­przy­pad­ko­wą, odda­ną spra­wie publicz­ność w miej­scach, któ­rych cha­rak­ter w natu­ral­ny spo­sób sprzy­jał bli­skim, a cza­sa­mi wręcz intym­nym spo­tka­niom z tym, co we współ­cze­snej lite­ra­tu­rze pol­skiej naj­cie­kaw­sze. Sta­cja Lite­ra­tu­ra u stóp Czar­nej Góry już zaczy­na obra­stać legen­dą, choć prze­cież uczest­ni­cy spo­tka­li się tam dopie­ro po raz trze­ci. Wyglą­da na to, że z każ­dym rokiem jest lepiej: „Naj­lep­sza [edy­cja], na jakiej byłam, a byłam na wszyst­kich w Stro­niu Ślą­skim. Gene­ral­nie co roku jest lepiej, ale tym razem atmos­fe­ra prze­bi­ła wszyst­ko, było bar­dzo sym­pa­tycz­nie, mam wra­że­nie, że na czas festi­wa­lu wyga­sły róż­ne spo­ry oso­bi­ste mię­dzy oso­ba­mi i napraw­dę było super”. To tyl­ko jed­na z wie­lu entu­zja­stycz­nych recen­zji wyda­rze­nia.

 

Ogrom­ne zain­te­re­so­wa­nie – jak ma to miej­sce co roku – wzbu­dzi­ły wystę­py debiu­tan­tów, zarów­no lau­re­atów zeszło­rocz­ne­go Poło­wu pre­zen­to­wa­nych w ramach alma­na­chu Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2017, jak i auto­rów, któ­rzy docze­ka­li się już wła­snych ksią­żek (Michał Doma­gal­ski, Aga­ta Jabłoń­ska). Szcze­gól­nie czy­ta­nie Aga­ty Jabłoń­skiej spo­tka­ło się z entu­zja­stycz­nym przy­ję­ciem słu­cha­czy. Wie­lu z nich pod­kre­śla­ło nie­zwy­kłą żywio­ło­wość wystę­pu poet­ki, któ­ra w cią­gu nie­speł­na roku zdo­by­ła sobie pozy­cję jed­nej z naj­cie­kaw­szych oso­bo­wo­ści swo­je­go poko­le­nia. Nie mniej inte­re­su­ją­ce od spo­tkań z auto­ra­mi, któ­rzy dopie­ro roz­po­czy­na­ją przy­go­dę z lite­ra­tu­rą, oka­za­ły się wyda­rze­nia toczą­ce się wokół ksią­żek przy­go­to­wa­nych dla Biu­ra Lite­rac­kie­go przez mistrzów ze star­szej gene­ra­cji: Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Tade­usza Sław­ka oraz Boh­da­na Zadu­rę. W swo­ich komen­ta­rzach wie­lu uczest­ni­ków za naj­cie­kaw­sze uzna­ło spo­tka­nie z Tade­uszem Sław­kiem oraz Fili­pem Łobo­dziń­skim, pod­czas któ­re­go czy­ta­li oni frag­men­ty prze­kła­dów ksią­żek Nic­ka Cave’a (Pieśń tor­by na pawia) i Boba Dyla­na (Taran­tu­la). Otrzy­ma­ło ono impo­nu­ją­ce 37% gło­sów, co przy tak dużej licz­bie zróż­ni­co­wa­nych wyda­rzeń (łącz­nie 44) jest nie lada osią­gnię­ciem. Nie­znacz­nie mniej­szą popu­lar­no­ścią cie­szy­ły się spo­tka­nia z nesto­ra­mi pol­skiej poezji: Jerzym Jar­nie­wi­czem i Boh­da­nem Zadu­rą, popro­wa­dzo­ne przez Karo­la Mali­szew­skie­go i Dawi­da Mate­usza. No i mie­li­śmy kolej­ne nie­po­wta­rzal­ne czy­ta­nie Rober­ta Rybic­kie­go, któ­re­go echa sły­chać nawet prze­szło tydzień po wybrzmie­niu ostat­nich słów wypo­wie­dzia­nych przez auto­ra Daru Mene­li ze sce­ny stroń­skie­go CETiK‑u. Jeśli doda­my do tego nie mniej inte­re­su­ją­ce spo­tka­nia z Łuka­szem Jaro­szem, Joan­ną Roszak oraz Julią Szy­cho­wiak, to otrzy­ma­my wyso­ko­ener­ge­tycz­ną por­cję tego, co na lite­rac­kich fron­tach współ­cze­snej pol­sz­czy­zny naj­cie­kaw­sze. Jak napi­sał jeden z uczest­ni­ków: „festi­wal (…) powo­li sta­je się kul­to­wym miej­scem, gdzie trze­ba być, nawet jeśli się nie pre­zen­tu­je wła­snych wier­szy”.

 

Nie od dziś wia­do­mo, że solą Sta­cji Lite­ra­tu­ra są pra­cow­nie. To w nich uczest­ni­cy festi­wa­lu mogą sku­pić się na naj­waż­niej­szych obsza­rach swo­jej pisar­skiej i czy­tel­ni­czej aktyw­no­ści. W tym roku obok zna­nych i uzna­nych już pro­jek­tów (pra­cow­nie: twór­cza, pierw­szej książ­ki czy prze­kła­do­wa) poja­wi­ły się tak­że zupeł­nie nowe pra­cow­nie: gra­ficz­na, spo­łecz­na oraz pro­zy, wycho­dzą­ce naprze­ciw nowym potrze­bom i ocze­ki­wa­niom uczest­ni­ków. Z otrzy­ma­nych ankiet wyni­ka, że dla wie­lu gości dorocz­ne spo­tka­nie w ramach pra­cow­ni Biu­ra Lite­rac­kie­go jest jed­nym z naj­waż­niej­szych punk­tów w festi­wa­lo­wym kalen­da­rzu. Dla prze­wa­ża­ją­cej więk­szo­ści osób, któ­re podzie­li­ły się swo­imi uwa­ga­mi, spo­tka­nia te oka­za­ły się świet­ną oka­zją nie tyl­ko do pra­cy nad tek­sta­mi, ale tak­że nawią­za­nia kon­tak­tu z inny­mi ludź­mi, dla któ­rych wybra­ne lite­rac­kie polet­ko jest rów­nie waż­nym wymia­rem życia. Pra­cow­nie z zało­że­nia mają mieć cha­rak­ter prze­strze­ni, w któ­rej pozo­sta­wio­ny jest sze­ro­ki mar­gi­nes dla ini­cja­ty­wy samych uczest­ni­ków. Jak zapew­nia­ją orga­ni­za­to­rzy, po wsłu­cha­niu się w opi­nie na temat poszcze­gól­nych warsz­ta­tów już dziś roz­po­czę­li pra­cę na tym, co wyma­ga korek­ty. Mody­fi­ka­cje będą doty­czyć wszyst­kich pra­cow­ni (szcze­gól­nie prze­kła­do­wej), tak by jak naj­le­piej speł­nia­ły one ocze­ki­wa­nia wszyst­kich uczest­ni­ków. Przy­go­to­wy­wa­ne będą też kolej­ne gru­py, któ­rych stwo­rze­nie suge­ro­wa­no w nade­sła­nych ankie­tach lub któ­re były pla­no­wa­ne w kolej­nych edy­cjach impre­zy. Wszyst­ko to za spra­wą opi­nii takich jak ta: „Nie potra­fię wró­cić do rze­czy­wi­sto­ści. Uczest­nic­two w Pra­cow­ni Twór­czej było przy­jem­ną nie­spo­dzian­ką – wspa­nia­ły kli­mat i for­mu­ła zajęć”.

 

Za naj­cie­kaw­sze pre­mie­ry festi­wa­lu uczest­ni­cy uzna­li zarów­no książ­ki tego­rocz­nych debiu­tan­tów, jak i pozy­cje uzna­nych auto­rów, któ­rzy z Biu­rem Lite­rac­kim zwią­za­ni są od same­go począt­ku. Dużą popu­lar­no­ścią cie­szy­ły się Pieśń tor­by na pawia Nic­ka Cave’a w prze­kła­dzie Tade­usza Sław­ka oraz Taran­tu­la Boba Dyla­na w bra­wu­ro­wym prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go. Rów­nież Raport wojen­ny Aga­ty Jabłoń­skiej i Prze­wod­nik nauko­wy dla oni­ro­nau­tów Rober­ta Rybic­kie­go zna­la­zły się na liście ulu­bio­nych lek­tur uczest­ni­ków festi­wa­lu. Praw­dzi­wym best­sel­le­rem oka­za­ła się jed­nak Ciem­na mate­ria Rae Arman­tro­ut w prze­kła­dzie Kac­pra Bart­cza­ka, któ­rą 27% ankie­to­wa­nych wska­za­ło jako naj­waż­niej­szą pre­mie­rę festi­wa­lu. Zda­niem wie­lu tak­że sobot­nie spo­tka­nie łódz­kie­go poety i tłu­ma­cza z legen­dą ame­ry­kań­skiej poezji współ­cze­snej nale­ża­ło do naj­bar­dziej nie­za­po­mnia­nych wyda­rzeń tego­rocz­nej edy­cji festi­wa­lu (bli­sko 30% wszyst­kich gło­sów). War­to w tym miej­scu pod­kre­ślić, że wie­lu uczest­ni­ków chwa­li­ło nie tyl­ko głów­nych boha­te­rów spo­tka­nia – Arman­tro­ut i Bart­cza­ka – ale rów­nież tłu­ma­cza Bar­to­sza Kraj­kę, któ­re­go inwen­cja zna­ko­mi­cie współ­gra­ła z dyna­micz­ną, peł­ną nie­ocze­ki­wa­nych zwro­tów roz­mo­wą poetów.

 

Z bar­dzo cie­płym przy­ję­ciem spo­tka­ły się nowe punk­ty w pro­gra­mie festi­wa­lu – „Wiersz doraź­ny”, „After par­ty” oraz „Kto za tym stoi?”. Wie­czor­ne spo­tka­nia w Sien­nej, odby­wa­ją­ce się już po zakoń­cze­niu ofi­cjal­nych wyda­rzeń w Stro­niu Ślą­skim, były świet­ną oka­zją do poroz­ma­wia­nia na mniej for­mal­nym towa­rzy­skim grun­cie i do wza­jem­ne­go pozna­nia się – tak gości festi­wa­lu, jak i orga­ni­za­to­rów. Jak zauwa­ży­li uczest­ni­cy, to wła­śnie w trak­cie tych spo­tkań zawią­zy­wa­ły się bliż­sze zna­jo­mo­ści oraz toczy­ły spo­ry wokół dopie­ro co zakoń­czo­nych wyda­rzeń w Stro­niu. Praw­dzi­wym prze­bo­jem był finał kon­kur­su na „Wiersz doraź­ny”, któ­ry spo­tkał się z żywio­ło­wym odbio­rem publicz­no­ści. Nie do prze­ce­nie­nia oka­za­ła się tu rola Dawi­da Mate­usza, któ­ry z wła­ści­wą sobie łatwo­ścią i polo­tem prze­pro­wa­dził zarów­no poetów, jak i słu­cha­czy przez kon­kur­so­we zma­ga­nia. War­to pod­kre­ślić, że Dawid był tak­że zde­cy­do­wa­nie ulu­bio­nym pro­wa­dzą­cym zda­niem zna­ko­mi­tej więk­szo­ści uczest­ni­ków, któ­rzy podzie­li­li się z nami swo­imi uwa­ga­mi w ankie­tach (ponad 70% gło­sów). Wciąż war­to dopra­co­wać for­mu­łę wie­czor­nych spo­tkań, szcze­gól­nie cyklu „After par­ty”, gdzie z pew­no­ścią war­ta roz­wa­że­nia jest kwe­stia pro­por­cji, w jakich odtwa­rza­nej muzy­ce towa­rzy­szą komen­ta­rze didże­jów, ale – co war­to pod­kre­ślić – wła­śnie dyna­micz­ny, otwar­ty na głos uczest­ni­ków cha­rak­ter tych spo­tkań był ich naj­więk­szą war­to­ścią. Było dobrze, ale może być jesz­cze lepiej – zapew­nia­ją orga­ni­za­to­rzy i nad tym już pra­cu­ją. W przy­szłym roku powin­ny tak­że powró­cić kon­cer­ty, o któ­rych wspo­mi­na­ło spo­ro osób w swo­ich ankie­tach.

 

Po raz pierw­szy wszyst­kie wyda­rze­nia w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra doku­men­to­wa­ne były przez wie­lo­krot­nie nagra­dza­ne­go, zna­ko­mi­te­go foto­gra­fa Mak­sy­mi­lia­na Riga­mon­tie­go. Zdję­cia, któ­re powsta­ły pod­czas czte­rech festi­wa­lo­wych dni, sta­no­wią część więk­sze­go pro­jek­tu „Ludzie ze Sta­cji”, przy­go­to­wy­wa­ne­go na jubi­le­uszo­wą, 25 edy­cję festi­wa­lu w 2020 roku. Ze świet­nym przy­ję­ciem spo­tka­ła się tak­że pra­ca Łuka­sza Jędrzej­cza­ka i Miko­ła­ja Zie­liń­skie­go, na co dzień współ­two­rzą­cych pro­jekt muzycz­ny MINA. Pod­czas spo­tkań w stroń­skim CETiK‑u stwo­rzy­li oni nie­za­po­mnia­ną opra­wę muzycz­ną dla spo­tkań i czy­tań, któ­ra – jak napi­sał jeden z ankie­to­wa­nych – była „Rewe­la­cyj­na, wręcz genial­na”. Powsta­ją­ca na żywo muzy­ka zna­ko­mi­cie uzu­peł­nia­ła czy­ta­ne tek­sty. Zda­niem wie­lu uczest­ni­ków for­mu­ła ta była „strza­łem w dzie­siąt­kę”. Rów­nie czę­sto w ankie­tach poja­wi­ły się nie­zwy­kle cie­płe sło­wa pod adre­sem sce­no­gra­fii stwo­rzo­nej przez Damia­na Bana­sza, któ­ra wraz z nie­oczy­wi­stą war­stwą dźwię­ko­wą dosko­na­le słu­ży­ła temu, co zawsze sta­no­wi­ło esen­cję dzia­łań Biu­ra Lite­rac­kie­go: lite­ra­tu­rze poszu­ku­ją­cej, zba­cza­ją­cej z utar­tych ście­żek. Wysi­łek orga­ni­za­to­rów, by każ­dy aspekt wyda­rze­nia dopiąć na ostat­ni guzik, naj­le­piej pod­su­mo­wu­ją sło­wa samych uczest­ni­ków, cho­ciaż­by takie jak te: „Na pew­no chcę tu wró­cić za rok – dla kli­ma­tu, pięk­ne­go miej­sca, dla sku­pie­nia w jed­nym miej­scu naj­zna­ko­mit­szych auto­rów, dla cie­ka­wych spo­tkań i dys­ku­sji, dla dobrej muzy­ki i lite­ra­tu­ry, dla świet­nie zor­ga­ni­zo­wa­ne­go i este­tycz­nie nie­by­wa­le dopra­co­wa­ne­go (tra­iler, stro­na www, sce­no­gra­fa, muzy­ka MINY, dobrze pro­wa­dzo­ny fan­pejdż na fb) festi­wa­lu lite­rac­kie­go”.

 

Atmos­fe­ra. To sło­wo dobrze odda­je feno­men festi­wa­lu Biu­ra Lite­rac­kie­go w Stro­niu Ślą­skim. „Naj­więk­szą war­to­ścią są ludzie” – pod­kre­ślił w ankie­cie jeden z uczest­ni­ków. Już daw­no duch wszyst­kich wła­ści­wie spo­tkań nie był tak demo­kra­tycz­ny i prze­po­jo­ny poczu­ciem wza­jem­nej życz­li­wo­ści i rów­no­ści. Gdzieś padły barie­ry, któ­re – jak cza­sa­mi zda­rza­ło się w poprzed­nich latach – dzie­li­ły młod­sze, wstę­pu­ją­ce dopie­ro na sce­nę poko­le­nie twór­ców od uzna­nych gości festi­wa­lu. Przy­wo­ła­ny na wstę­pie Grze­gorz Nurek tak zakoń­czył swo­ją recen­zję w „Gaze­cie Wybor­czej”: „Jakie obra­zy pozo­sta­ną na dłu­żej? Bra­wu­ro­wy występ poety Rybic­kie­go, któ­ry zaczął czy­ta­nie od dry­blin­gu pił­ką na sce­nie i pyta­nia: Kto gra?, tur­niej jed­ne­go wier­sza w Sien­nej, samo­zwań­czy grill i gro­chów­ka dla zna­jo­mych przy­go­to­wa­na przez Kon­ra­da Górę na tyłach CETiK‑u, cho­dzą­ca na bosa­ka i leżą­ca w hama­ku poet­ka Aga­ta Jabłoń­ska, wszy­scy podry­gu­ją­cy do muzy­ki pre­zen­to­wa­nej przez DJ Joan­nę Muel­ler i Tade­usza Sław­ka, prze­pięk­ne lasy w słoń­cu na szla­ku w stro­nę Czar­nej Góry”. Orga­ni­za­to­rzy posta­wi­li sobie za cel, by w cza­sach, w któ­rych „daw­ny ład sta­je na gło­wie” i „świat nie myśli już jed­na­ko­wo”, oca­lić jak naj­wię­cej. Powta­rza­li jak w pio­sen­ce Dyla­na: „cza­sy nad­cho­dzą nowe”, dla­te­go „daj­cie porwać się”, bo ina­czej „jeste­ście bez szans”. I chy­ba uda­ło się im oca­lić wię­cej, niż sądzi­li, że mogą oca­lić.

 

Juliusz Pie­li­chow­ski

 

 

 

Zobacz stro­nę festi­wa­lu

https://bit.ly/2kOHxqT

 

Odwiedź pro­fil wyda­rze­nia

https://bit.ly/2Hs757X

 

Wyda­rze­nie z udzia­łem Maze­na Maaru­fa reali­zo­wa­no w ramach pro­jek­tu Lite­ra­ry Euro­pe Live Plus współ­fi­nan­so­wa­ne­go w ramach pro­gra­mu Unii Euro­pej­skiej „Kre­atyw­na Euro­pa” we współ­pra­cy z Lite­ra­tu­re Across Fron­tiers.

belka_1

Inne wiadomości z kategorii