Stacja Literatura 23: Czasy nadeszły nowe
23 edycja najstarszego festiwalu literackiego w Polsce potwierdziła, że wrześniowe spotkania poetów, czytelników, tłumaczy i krytyków w Stroniu Śląskim oraz Siennej to dziś jedno z najważniejszych wydarzeń na kulturalnej mapie Polski. Kolejna odsłona imprezy Biura Literackiego nie tylko utrzymała poziom poprzednich edycji, ale także otworzyła się na zupełnie nowe tekstowe światy. Po tegorocznym spotkaniu na gościnnych rubieżach pogranicza raczej nikt nie może mieć wątpliwości, że faktycznie „czasy nadchodzą nowe” – i że jest miejsce, do którego ludzie literatury zjeżdżają zewsząd, by o zmieniających się, niełatwych obliczach współczesnej rzeczywistości posłuchać i porozmawiać.
Trzy ostatnie edycje festiwalu w Stroniu Śląskim są swoistym powrotem do źródeł. Tegoroczna edycja odbyła się w 25 rocznicę pierwszych Niemiecko-Polskich Spotkań Młodych Pisarzy, których współorganizatorem w tym samym miejscu był przed laty twórca Biura Literackiego Artur Burszta. Festiwal powrócił do korzeni, by odrodzić się w zupełnie nowej formie. „Na co dzień uczestnicy warsztatów w Siennej pracują jako nauczyciele, urzędnicy, przedsiębiorcy, uczą się i studiują. Podczas czterech festiwalowych dni współtworzą jedną wielką rodzinę, dla której literatura jest sprawą najważniejszą. Młodzi i początkujący poeci spotykają starszych kolegów po fachu, słuchają ich podpowiedzi i rad, niekiedy spierają się z nimi” – napisał w recenzji w „Gazecie Wyborczej” Grzegorz Nurek. „Stacja Literatura to dziś jeden z najlepiej zorganizowanych i zaprogramowanych festiwali kulturalnych w Polsce” – podkreślił z kolei we wpisie na swoim blogu dziennikarz Polskiego Radia Wrocław Grzegorz Chojnowski, dodając: „energia poezji ciągle działa, a poezja potrafi ujmować ludzkie emocje i czas, w którym żyjemy, doskonale”.
Przewodnią myślą tegorocznej edycji był tytuł piosenki Boba Dylana: „Czasy nadchodzą nowe”. Rzut oka na program festiwalu nie pozostawiał wątpliwości, że właśnie nowe terytoria literatury – zarówno polskiej, jak i światowej – są dziś tym, co najciekawsze we współczesnym pejzażu literackim. Na festiwalu nie zabrakło refleksji nad współczesnym rynkiem książki (spotkanie z Verą Michalski-Hoffmann prowadzone przez Beatę Stasińską), mieliśmy także fascynującą debatę „Book design” poświęconą oprawie graficznej książki, z udziałem Marcela Benčíka i Iwony Chmielewskiej. Po raz pierwszy też wybrzmiała tak paląco problematyka losu uchodźców i roli, jaką ma w tej sferze do odegrania literatura. Jednym z gości w Stroniu Śląskim był Mazen Maarouf, palestyńsko-islandzki pisarz, poeta i tłumacz, który wraz z Alexandrą Büchler poprowadził w Siennej Pracownię społeczną, przeznaczoną dla osób koordynujących projekty kulturalne dla uchodźców. Zaczerpnięte z Dylana motto bardzo celnie oddawało charakter znakomitej większości spotkań, w których to, co uznane, posiadające mocną i ugruntowaną pozycję, mieszało się z nabierającym dopiero kształtów żywiołem tego, co nadchodzi. Świadomie wybrana formuła spotkania twórców o odmiennych dykcjach, na różnych etapach kariery literackiej – zarówno mistrzów, jak i debiutantów – pozwoliła pokazać, z jakimi wyzwaniami mierzą się dziś sama literatura i świat, w którym funkcjonuje.
Pofestiwalową ankietę wypełniło blisko 40% uczestników, co dobrze pokazuje, jak bliska wieź łączy organizatorów z ludźmi, dla których powstaje festiwal. Trzecia już edycja wydarzenia w Stroniu Śląskim oraz Siennej potwierdziła, że wybór miejsca to najlepsze, co mogło się przytrafić festiwalowi w nowej, odświeżonej formule. Zarówno uczestnicy pracowni, jak i goście festiwalowych spotkań w ogromnej większości podkreślali, że wybór Stronia Śląskiego na swoistą centralę młodej poezji polskiej (i nie tylko) był znakomitym posunięciem. „Sienna i Stronie bardzo sprzyjają atmosferze festiwalu” – podkreślił jeden z uczestników. Ogromna większość osób, które podzieliły się swoimi odczuciami w ankietach, zdecydowanie opowiedziała się za kontynuacją Stacji na Ziemi Kłodzkiej (83% głosujących). Zwracano uwagę na wyjątkowość miejsc, w których przez kilka festiwalowych dni toczyły się wydarzenia. „Najwspanialsze wydarzenie literackie na jakim byłem. Największe zalety to wybitny poziom artystyczny, kameralność i ‘rodzinna’ atmosfera” – napisał jeden z uczestników. Dzięki skorzystaniu z gościnnych progów strońskiego CETiK‑u oraz położonego na górskich zboczach kompleksu Czarna Góra Resort po raz kolejny udało się zgromadzić nieprzypadkową, oddaną sprawie publiczność w miejscach, których charakter w naturalny sposób sprzyjał bliskim, a czasami wręcz intymnym spotkaniom z tym, co we współczesnej literaturze polskiej najciekawsze. Stacja Literatura u stóp Czarnej Góry już zaczyna obrastać legendą, choć przecież uczestnicy spotkali się tam dopiero po raz trzeci. Wygląda na to, że z każdym rokiem jest lepiej: „Najlepsza [edycja], na jakiej byłam, a byłam na wszystkich w Stroniu Śląskim. Generalnie co roku jest lepiej, ale tym razem atmosfera przebiła wszystko, było bardzo sympatycznie, mam wrażenie, że na czas festiwalu wygasły różne spory osobiste między osobami i naprawdę było super”. To tylko jedna z wielu entuzjastycznych recenzji wydarzenia.
Ogromne zainteresowanie – jak ma to miejsce co roku – wzbudziły występy debiutantów, zarówno laureatów zeszłorocznego Połowu prezentowanych w ramach almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2017, jak i autorów, którzy doczekali się już własnych książek (Michał Domagalski, Agata Jabłońska). Szczególnie czytanie Agaty Jabłońskiej spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem słuchaczy. Wielu z nich podkreślało niezwykłą żywiołowość występu poetki, która w ciągu niespełna roku zdobyła sobie pozycję jednej z najciekawszych osobowości swojego pokolenia. Nie mniej interesujące od spotkań z autorami, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z literaturą, okazały się wydarzenia toczące się wokół książek przygotowanych dla Biura Literackiego przez mistrzów ze starszej generacji: Jerzego Jarniewicza, Filipa Łobodzińskiego, Tadeusza Sławka oraz Bohdana Zadurę. W swoich komentarzach wielu uczestników za najciekawsze uznało spotkanie z Tadeuszem Sławkiem oraz Filipem Łobodzińskim, podczas którego czytali oni fragmenty przekładów książek Nicka Cave’a (Pieśń torby na pawia) i Boba Dylana (Tarantula). Otrzymało ono imponujące 37% głosów, co przy tak dużej liczbie zróżnicowanych wydarzeń (łącznie 44) jest nie lada osiągnięciem. Nieznacznie mniejszą popularnością cieszyły się spotkania z nestorami polskiej poezji: Jerzym Jarniewiczem i Bohdanem Zadurą, poprowadzone przez Karola Maliszewskiego i Dawida Mateusza. No i mieliśmy kolejne niepowtarzalne czytanie Roberta Rybickiego, którego echa słychać nawet przeszło tydzień po wybrzmieniu ostatnich słów wypowiedzianych przez autora Daru Meneli ze sceny strońskiego CETiK‑u. Jeśli dodamy do tego nie mniej interesujące spotkania z Łukaszem Jaroszem, Joanną Roszak oraz Julią Szychowiak, to otrzymamy wysokoenergetyczną porcję tego, co na literackich frontach współczesnej polszczyzny najciekawsze. Jak napisał jeden z uczestników: „festiwal (…) powoli staje się kultowym miejscem, gdzie trzeba być, nawet jeśli się nie prezentuje własnych wierszy”.
Nie od dziś wiadomo, że solą Stacji Literatura są pracownie. To w nich uczestnicy festiwalu mogą skupić się na najważniejszych obszarach swojej pisarskiej i czytelniczej aktywności. W tym roku obok znanych i uznanych już projektów (pracownie: twórcza, pierwszej książki czy przekładowa) pojawiły się także zupełnie nowe pracownie: graficzna, społeczna oraz prozy, wychodzące naprzeciw nowym potrzebom i oczekiwaniom uczestników. Z otrzymanych ankiet wynika, że dla wielu gości doroczne spotkanie w ramach pracowni Biura Literackiego jest jednym z najważniejszych punktów w festiwalowym kalendarzu. Dla przeważającej większości osób, które podzieliły się swoimi uwagami, spotkania te okazały się świetną okazją nie tylko do pracy nad tekstami, ale także nawiązania kontaktu z innymi ludźmi, dla których wybrane literackie poletko jest równie ważnym wymiarem życia. Pracownie z założenia mają mieć charakter przestrzeni, w której pozostawiony jest szeroki margines dla inicjatywy samych uczestników. Jak zapewniają organizatorzy, po wsłuchaniu się w opinie na temat poszczególnych warsztatów już dziś rozpoczęli pracę na tym, co wymaga korekty. Modyfikacje będą dotyczyć wszystkich pracowni (szczególnie przekładowej), tak by jak najlepiej spełniały one oczekiwania wszystkich uczestników. Przygotowywane będą też kolejne grupy, których stworzenie sugerowano w nadesłanych ankietach lub które były planowane w kolejnych edycjach imprezy. Wszystko to za sprawą opinii takich jak ta: „Nie potrafię wrócić do rzeczywistości. Uczestnictwo w Pracowni Twórczej było przyjemną niespodzianką – wspaniały klimat i formuła zajęć”.
Za najciekawsze premiery festiwalu uczestnicy uznali zarówno książki tegorocznych debiutantów, jak i pozycje uznanych autorów, którzy z Biurem Literackim związani są od samego początku. Dużą popularnością cieszyły się Pieśń torby na pawia Nicka Cave’a w przekładzie Tadeusza Sławka oraz Tarantula Boba Dylana w brawurowym przekładzie Filipa Łobodzińskiego. Również Raport wojenny Agaty Jabłońskiej i Przewodnik naukowy dla onironautów Roberta Rybickiego znalazły się na liście ulubionych lektur uczestników festiwalu. Prawdziwym bestsellerem okazała się jednak Ciemna materia Rae Armantrout w przekładzie Kacpra Bartczaka, którą 27% ankietowanych wskazało jako najważniejszą premierę festiwalu. Zdaniem wielu także sobotnie spotkanie łódzkiego poety i tłumacza z legendą amerykańskiej poezji współczesnej należało do najbardziej niezapomnianych wydarzeń tegorocznej edycji festiwalu (blisko 30% wszystkich głosów). Warto w tym miejscu podkreślić, że wielu uczestników chwaliło nie tylko głównych bohaterów spotkania – Armantrout i Bartczaka – ale również tłumacza Bartosza Krajkę, którego inwencja znakomicie współgrała z dynamiczną, pełną nieoczekiwanych zwrotów rozmową poetów.
Z bardzo ciepłym przyjęciem spotkały się nowe punkty w programie festiwalu – „Wiersz doraźny”, „After party” oraz „Kto za tym stoi?”. Wieczorne spotkania w Siennej, odbywające się już po zakończeniu oficjalnych wydarzeń w Stroniu Śląskim, były świetną okazją do porozmawiania na mniej formalnym towarzyskim gruncie i do wzajemnego poznania się – tak gości festiwalu, jak i organizatorów. Jak zauważyli uczestnicy, to właśnie w trakcie tych spotkań zawiązywały się bliższe znajomości oraz toczyły spory wokół dopiero co zakończonych wydarzeń w Stroniu. Prawdziwym przebojem był finał konkursu na „Wiersz doraźny”, który spotkał się z żywiołowym odbiorem publiczności. Nie do przecenienia okazała się tu rola Dawida Mateusza, który z właściwą sobie łatwością i polotem przeprowadził zarówno poetów, jak i słuchaczy przez konkursowe zmagania. Warto podkreślić, że Dawid był także zdecydowanie ulubionym prowadzącym zdaniem znakomitej większości uczestników, którzy podzielili się z nami swoimi uwagami w ankietach (ponad 70% głosów). Wciąż warto dopracować formułę wieczornych spotkań, szczególnie cyklu „After party”, gdzie z pewnością warta rozważenia jest kwestia proporcji, w jakich odtwarzanej muzyce towarzyszą komentarze didżejów, ale – co warto podkreślić – właśnie dynamiczny, otwarty na głos uczestników charakter tych spotkań był ich największą wartością. Było dobrze, ale może być jeszcze lepiej – zapewniają organizatorzy i nad tym już pracują. W przyszłym roku powinny także powrócić koncerty, o których wspominało sporo osób w swoich ankietach.
Po raz pierwszy wszystkie wydarzenia w ramach festiwalu Stacja Literatura dokumentowane były przez wielokrotnie nagradzanego, znakomitego fotografa Maksymiliana Rigamontiego. Zdjęcia, które powstały podczas czterech festiwalowych dni, stanowią część większego projektu „Ludzie ze Stacji”, przygotowywanego na jubileuszową, 25 edycję festiwalu w 2020 roku. Ze świetnym przyjęciem spotkała się także praca Łukasza Jędrzejczaka i Mikołaja Zielińskiego, na co dzień współtworzących projekt muzyczny MINA. Podczas spotkań w strońskim CETiK‑u stworzyli oni niezapomnianą oprawę muzyczną dla spotkań i czytań, która – jak napisał jeden z ankietowanych – była „Rewelacyjna, wręcz genialna”. Powstająca na żywo muzyka znakomicie uzupełniała czytane teksty. Zdaniem wielu uczestników formuła ta była „strzałem w dziesiątkę”. Równie często w ankietach pojawiły się niezwykle ciepłe słowa pod adresem scenografii stworzonej przez Damiana Banasza, która wraz z nieoczywistą warstwą dźwiękową doskonale służyła temu, co zawsze stanowiło esencję działań Biura Literackiego: literaturze poszukującej, zbaczającej z utartych ścieżek. Wysiłek organizatorów, by każdy aspekt wydarzenia dopiąć na ostatni guzik, najlepiej podsumowują słowa samych uczestników, chociażby takie jak te: „Na pewno chcę tu wrócić za rok – dla klimatu, pięknego miejsca, dla skupienia w jednym miejscu najznakomitszych autorów, dla ciekawych spotkań i dyskusji, dla dobrej muzyki i literatury, dla świetnie zorganizowanego i estetycznie niebywale dopracowanego (trailer, strona www, scenografa, muzyka MINY, dobrze prowadzony fanpejdż na fb) festiwalu literackiego”.
Atmosfera. To słowo dobrze oddaje fenomen festiwalu Biura Literackiego w Stroniu Śląskim. „Największą wartością są ludzie” – podkreślił w ankiecie jeden z uczestników. Już dawno duch wszystkich właściwie spotkań nie był tak demokratyczny i przepojony poczuciem wzajemnej życzliwości i równości. Gdzieś padły bariery, które – jak czasami zdarzało się w poprzednich latach – dzieliły młodsze, wstępujące dopiero na scenę pokolenie twórców od uznanych gości festiwalu. Przywołany na wstępie Grzegorz Nurek tak zakończył swoją recenzję w „Gazecie Wyborczej”: „Jakie obrazy pozostaną na dłużej? Brawurowy występ poety Rybickiego, który zaczął czytanie od dryblingu piłką na scenie i pytania: Kto gra?, turniej jednego wiersza w Siennej, samozwańczy grill i grochówka dla znajomych przygotowana przez Konrada Górę na tyłach CETiK‑u, chodząca na bosaka i leżąca w hamaku poetka Agata Jabłońska, wszyscy podrygujący do muzyki prezentowanej przez DJ Joannę Mueller i Tadeusza Sławka, przepiękne lasy w słońcu na szlaku w stronę Czarnej Góry”. Organizatorzy postawili sobie za cel, by w czasach, w których „dawny ład staje na głowie” i „świat nie myśli już jednakowo”, ocalić jak najwięcej. Powtarzali jak w piosence Dylana: „czasy nadchodzą nowe”, dlatego „dajcie porwać się”, bo inaczej „jesteście bez szans”. I chyba udało się im ocalić więcej, niż sądzili, że mogą ocalić.
Juliusz Pielichowski
Zobacz stronę festiwalu
Odwiedź profil wydarzenia
Wydarzenie z udziałem Mazena Maarufa realizowano w ramach projektu Literary Europe Live Plus współfinansowanego w ramach programu Unii Europejskiej „Kreatywna Europa” we współpracy z Literature Across Frontiers.