Stacja Literatura 24: intensywne dni pełne literatury, solidarności, przyjaźni
W tym roku organizowana po raz 24. Stacja Literatura odbyła się pod hasłem „Nie gódź się” zaczerpniętym z utworu „Radio Bagdad” Patti Smith. „Nie gódź się z bliźniego niedolą, nie gódź się z bliźniego niedowładem” – śpiewała Smith, co nadawało całemu festiwalowi ton niezgody na zastany świat, a zarazem było zachętą do wspólnego „wyciągania dłoni”.
W tym roku organizowana po raz 24. Stacja Literatura odbyła się pod hasłem „Nie gódź się” zaczerpniętym z utworu „Radio Bagdad” Patti Smith, który był odpowiedzią na akcję militarną wojsk NATO w Iraku. „Nie gódź się z bliźniego niedolą, nie gódź się z bliźniego niedowładem” – śpiewała Smith (tłumaczenie: Filip Łobodziński), co nadawało całemu festiwalowi ton niezgody na zastany świat, a zarazem było zachętą do wspólnego „wyciągania dłoni”. Stanowcze „nie” wybrzmiało szczególnie wyraźnie już podczas otwierającego Stację Literatura manifestu odczytanego na szczycie Czarnej Góry przez uczestników jedenastu Pracowni (zadaniem każdej grupy było napisanie dwuwiersza jedenastozgłoskowcem, który byłby wyrazem sprzeciwu na zadany temat – taki jak dyskryminacja, hejt, homofobia, katastrofa ekologiczna, przemoc, rasizm, wojna, wyzysk). To właśnie na wysokości 1205 m n.p.m. doszło do pierwszego spotkania wszystkich: gości, uczestników Pracowni, publiczności, twórców, organizatorów – choć szybko okazało się, że są to tylko rozróżnienia umowne. Tu – ponad dachami kompleksu Czarna Góra Resort i ponad podziałami – zawiązała się festiwalowa wspólnota ludzi w różnym wieku, z różnych części kraju (i nie tylko), twórców z dorobkiem oraz tych będących jeszcze na starcie, księgarzy, tłumaczy, muzyków, filmowców i czytelników, których połączyła literatura.
Przez cztery festiwalowe dni „Nie godzę się” było odmieniane przez rozmaite literackie dykcje, języki i poetyki. Motyw przewodni festiwalu przewijał się przez niemal wszystkie wydarzenia. Czasem w jednoznaczny sposób, jak podczas czytań w ramach inicjatywy „Wiersze i opowiadania doraźne” (wieczorne Live Sety) czy w trakcie debaty „O niezgodzie w literaturze”, prowadzonej przez Magdalenę Rigamonti z udziałem Ramiego Al-Aszeka, Konrada Góry, Filipa Łobodzińskiego, Jana Rojewskiego oraz Beaty Stasińskiej, czasem w konfrontacji z kanonem poetyckim, jak w przypadku emocjonującej dyskusji z udziałem Anny Kałuży, Karola Maliszewskiego, Joanny Mueller, Joanny Orskiej i Jakuba Skurtysa o „Poetyckich książkach trzydziestolecia”. Motyw niezgody wracał wreszcie w czytanych wierszach i rozmowach. Organizatorom nie zależało jednak wyłącznie na artystycznej kontestacji – założeniem tegorocznej Stacji Literatura było sprawdzenie, na ile literatura może być odpowiedzią na wyzwania i problemy codzienności (na ile jest „wyciągnięciem dłoni” – jak u Patti Smith). Intencję tę dobrze odczytała wrażliwa na te tematy publiczność: „Jeśli da się jeszcze wierzyć, że ‘poezja ocala’, to właśnie w takiej formie, jak to robicie na festiwalu” – można było przeczytać w pofestiwalowych komentarzach.
Wspólnotowość, jaka wytwarza się przy okazji Stacji Literatura, manifestuje się również przez realny wpływ publiczności i zaproszonych gości na kształt festiwalu. W zeszłym roku ankietę pofestiwalową wypełniło blisko 40% uczestników, a tym razem swoimi wrażeniami podzieliła się ponad połowa osób, do których trafił formularz. Wytworzyła się więź nie tylko między festiwalową publicznością a gośćmi, ale także między organizatorami a ludźmi, dla których powstaje festiwal. „Cieszy, że wszystkie moje krytyczne uwagi z poprzedniego roku organizatorzy wzięli sobie do serca. Dobrze wiedzieć, że uczestnicy Stacji są poważnie traktowani i naprawdę mają wpływ na jej kształt” – napisał jeden z uczestników, a odpowiedzi w podobnym tonie było znacznie więcej, co potwierdza, że nie są przesadą słowa szefa Stacji Artura Burszty: „festiwal nie jest ‘mój’ – jest ‘nasz’”. Warto zaznaczyć, że poza gronem „stałych bywalców”, z których niektórzy pamiętają jeszcze legnickie edycje festiwalu (wtedy Fort i Port Legnica), na Stacji Literatura blisko 30% wszystkich uczestników było w tym roku po raz pierwszy. Cieszyły więc ich entuzjastyczne głosy: „to moja pierwsza Stacja i jestem zachwycona”. „Owszem, inne wydarzenia są może większe, bogatsze, jednak merytorycznie nie dosięgają Stacji”.
Gdyby wyniki ankiety potraktować jako pretekst do charakterystyki uczestników Stacji Literatura 24, to słowem, które mogłoby najlepiej ująć bogactwo tej grupy, jest „różnorodność”. Nigdy jeszcze opinie publiczności nie rozłożyły się niemal po równo między wszystkie festiwalowe wydarzenia, premiery czy czytających autorów. Pojawiały się także głosy: „proszę nie kazać wybierać mi tylko jednego najlepszego czytania”. Chyba rzeczywiście „czasy nadeszły nowe”, a wraz z nimi nowe pokolenie – „antyrankingowe”, ale za to „prodebatowe”. Świadomie wybrana formuła spotkania twórców o odmiennych dykcjach, na różnych etapach kariery literackiej – zarówno mistrzów (w tym przypadku mistrzyń: Joanny Mueller i Marty Podgórnik), jak i debiutantów, gdzie wszyscy czytają na równych zasadach, spotkała się z dobrym przyjęciem ze strony uczestników. „Dzięki temu [festiwal] unika nadęcia i zachowuje świeżość i autentyczność, które czynią go wyjątkowym. To rodzi jakiś ferment”. Ostatecznie najlepszym festiwalowym wydarzeniem wybrano czytanie z cyklu Stacja Nowa Książka z książek Animalia, Kalendarz majów, Chyba na pewno i Ikonoklazm. Zaledwie dwa głosy mniej uzyskała debata o poetyckim kanonie trzydziestolecia. Ogromne zainteresowanie – jak ma to miejsce co roku – wzbudziły prezentacje autorów i autorek z almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2018. Nie brakowało głosów, że było to „bardzo mocne czytanie – jedno z lepszych w historii projektu”.
Do historii festiwalu przejdzie z pewnością doceniony przez publiczność występ Anny Adamowicz, która recytowała z pamięci wiersze z tomu Animalia. Już przy okazji Stacji Literatura 23 za sprawą spotkania z Mazenem Maaroufem wybrzmiała problematyka losu uchodźców i roli, jaką ma w tej sferze do odegrania literatura. Wątek ten kontynuowany był również w tym roku, a czytanie Ramiego Al-Aszeka okazało się jednym z najmocniejszych punktów programu. Festiwal potwierdził też pozycję Konrada Góry, który jawi się jako jeden z najważniejszych i najbardziej oddziałujących głosów poetyckich. Podczas Stacji Literatura 24 swoje benefisy miały autorki od dawna związane z Biurem Literackim: Joanna Mueller – której prezentacja poemiksu Waruj (razem z Joanną Łańcucką) zelektryzowała publiczność, prowokując wiele kuluarowych rozmów o związkach feminizmu i literatury – i Marta Podgórnik. Jej czytanie z Morderczych ballad zamknęło część wydarzeń w CETiK‑u. Stało się już tradycją, że festiwalowa publiczność ceni sobie spotkania z tłumaczami. Nie inaczej było w tym roku: z uznaniem przyjęte zostały nowe przekłady prozy Pere Caldersa, Pétera Nádasa i Raymonda Queneau oraz poezji Elizabeth Bishop, Emily Dickinson i Patti Smith. Jeśli dodamy do tego nie mniej interesujące wydarzenia z udziałem Kacpra Bartczaka, Romana Honeta, Niny Manel oraz Bianki Rolando, to otrzymamy próbkę tego, co na literackich frontach współczesnej literatury najciekawsze. Jak napisała jedna z uczestniczek: „Byłam nieco oszołomiona ilością i różnorodnością propozycji poetyckich […], w końcu przyjęłam do wiadomości, że jest to wielki recital poetycki, i było mi z tym bardzo dobrze”.
„Ogromną zaletą Stacji Literatura jest fakt, że na jednej scenie, w jednym miejscu spotykają się debiutanci i autorzy starsi” – czytamy w jednej z ankiet. „Świeżość miesza się z tym, co już wpisuje się w jakiś kanon” – wskazuje inny uczestnik. Nie dziwi więc fakt, że wśród najciekawszych premier festiwalu znalazły się zarówno książki tegorocznych debiutantów, jak i pozycje uznanych autorów. Największą popularnością (12,2% głosów) cieszył się debiutancki tom Niny Manel – Transparty, na szczycie były też Animalia Anny Adamowicz. Tuż za nimi na „festiwalowej liście lektur obowiązkowych” znalazły się poemiks Waruj Joanny Łańcuckiej i Joanny Mueller oraz Mordercze ballady Marty Podgórnik (po 7,8% głosów), ale wśród wskazań publiczności wysokie miejsce zajmują także Naworadiowa Kacpra Bartczaka, Kalendarz majów Konrada Góry, almanach Połów. Poetyckie debiuty 2018 czy brawurowe przekłady: Hanny Igalson-Tygielskiej, Filipa Łobodzińskiego, Anny Sawickiej, Tadeusza Sławka, Elżbiety Sobolewskiej i Andrzeja Sosnowskiego. Niekwestionowanym liderem wśród prowadzących spotkania i wydarzenia okazał się charyzmatyczny Karol Maliszewski – głosowało na niego aż 40% ankietowanych. Na wyróżnienie zasługują jednak również Jakub Skurtys i Anna Kałuża, którzy przybliżyli festiwalowej publiczności prozy Caldersa, Nádasa i Queneau; Anna Adamowicz i Dawid Mateusz – prowadzący spotkanie z Joanną Mueller – oraz Joanna Orska, która wraz z Karolem Maliszewskim rozmawiała w CETiK‑u z Martą Podgórnik.
Uczestnicy ankiety mają własne literackie gusta, sami szukają swoich ulubionych twórców i książek. Mówią jednak wspólnym głosem „nie godzimy się” na wyprowadzkę Stacji Literatura ze Stronia Śląskiego i Siennej. To już czwarta edycja festiwalu w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie impreza zdaje się zapuszczać korzenie, zacieśniając przy tym więzi lokalne (uczniowie szkoły podstawowej przyznali po raz pierwszy nagrodę literacką Po Stronie Wiersza – laureatką została Antonina M. Tosiek, dyplomy dla zwycięzców projektów przygotował Wapiennik, Anna Podczaszy odwiedziła młodszych uczniów ze swoimi Grymasami, w wydarzeniach uczestniczył burmistrz Stronia – Dariusz Chromiec, a zaangażowanie Czarnej Góry Resort znacznie przekroczyło zwykłą biznesową współpracę). Ponad 93% z uczestników ankiety powiedziało, że kolejna – jubileuszowa – edycja festiwalu powinna odbyć się również tutaj. Stronie stało się więc na dobre bazą polskiej poezji (i nie tylko). „Czy w ogóle do pomyślenia jest festiwal Biura w innym miejscu?” – pytali uczestnicy ankiety. „Nie wyobrażam sobie Stacji w dużym mieście, przy hałaśliwej ulicy, rozgardiaszu pobliskich knajp i przypadkowych ludziach” – to jeden z wielu głosów przyklaskujących nieoczywistej lokalizacji festiwalu.
Bardzo ceniona jest też formuła festiwalu, która stanowi przeciwieństwo większości podobnych imprez w Polsce: „Istotą sztuki jest poszukiwanie tego, co nowe. W literaturze umożliwia mi to w znacznym stopniu Biuro Literackie”. „Promować to, co znane i cenione, to żadna sztuka. Do promowania rzeczy nieznanych, oryginalnych, wymykających się kanonom potrzeba odwagi”. „Ma się poczucie bycia skierowanym w stronę przyszłości, a nie przeszłości”. „Wydaje mi się, że inne festiwale nie są w stanie odważyć się na coś innego, niż a) bardzo znani autorzy b) zdobywcy tegorocznych nagród c) najgłośniejsze debiuty. W efekcie, każdy jest taki sam i na każdym są ci sami ludzie. Ogromną siłą Stacji Literatura jest to, że nie ma tej monotonii”. „Goście z innych krajów są dużym atutem festiwalu, pozwalają skonfrontować swoją twórczość w szerszym kontekście, inspirują, obalają stereotypy” – tak w ankietach oceniano program oficyny, która po przeprowadzce z Wrocławia do Stronia Śląskiego z prezentacji „nowych głosów z Polski i Europy” uczyniła swój główny obszar działań, a lokując wydarzenia festiwalowe w miejscu, gdzie zaczynają się tory kolejowe, chciała, by symbolizowało to początek najpiękniejszych literackich podróży.
Stacja Literatura po raz kolejny skorzystała z gościnnych progów CETiK‑u, którego kameralny nastrój wpisał się już w specyfikę festiwalu. „W CETiK‑u jest klimat, który na sali bardzo pozwala się wyciszyć […] i to bardzo pomaga [w odbiorze wydarzeń]” – podkreślano w ankiecie. Na artystyczny wymiar Stacji Literatura składa się także doceniona przez publiczność „papierowa” scenografia (autorstwa Damiana Banasza) czy oprawa graficzna. W tym roku przygotowała ją Iwona Chmielewska, i chociaż dominowały głosy pełne entuzjazmu („grafiki Chmielewskiej są nieziemsko piękne”, „oprawa graficzna nie mogła być lepsza”), to według niektórych osób przy tak mocnym haśle jak „nie gódź się” warstwa graficzna powinna być bardziej wyrazista. Muzykę do wszystkich wydarzeń przygotował Paweł Szamburski. Multiinstrumentalista wyrósł na prawdziwą gwiazdę festiwalu. Uczestnicy zgodnie pisali: „Na szczególne uznanie zasługuje Paweł Szamburski. Jest wybitnym muzykiem i doskonałym improwizatorem, muzyka była wspaniała”, „Paweł jest geniuszem czucia słowa i przekładania na muzykę”. „Wszystko uzupełniało się wzajemnie. Nie potrafię zdecydować, co lepsze: muzyka Szamburskiego czy rysunki Iwony Chmielewskiej”.
Nie byłoby Stacji Literatura bez Pracowni, które na dobre zrosły się z imprezą Biura Literackiego. To w nich uczestnicy festiwalu mogą skupić się na najważniejszych obszarach swojej twórczej aktywności. W tym roku obok znanych i sprawdzonych już formatów (Pracownie: Twórcza, Pierwszej książki, Opowieści, Krytyczna czy Po debiucie) pojawiły się także zupełnie nowe płaszczyzny spotkań, takie jak Pracownia Księgarska oraz Pracownia Mistrzów. Osoby, które nie zakwalifikowały się do wąskiego grona uczestników Połowu czy Pracowni Opowieści, mogły szlifować swój warsztat podczas zajęć z Romanem Honetem (Pracownia Otwarta prozą) i Karolem Maliszewskim (Pracownia Otwarta wierszem). W nowej formule odbyła się też Pracownia Przekładowa: w tym roku uczestnicy pracowali w małych 2–3‑osobowych grupach w ramach czterech języków: angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego i katalońskiego oraz węgierskiego. Z otrzymanych ankiet wynika, że dla wielu gości doroczne spotkanie w ramach Pracowni Biura Literackiego jest jednym z najważniejszych punktów w festiwalowym kalendarzu. „Moim zdaniem to najważniejsza część [festiwalu] – integruje, pozwala poznać się nawzajem (w tym poznać swoją twórczość), a co najważniejsze, daje wiele przemyśleń […]. Inspiracja dyskusją czy czytaniami to jedno, ale konkretne rady i wskazówki to coś absolutnie cennego” – dzieli się w ankiecie jedna z uczestniczek. „Nie wyobrażam sobie Stacji Literatura bez Pracowni” – deklaruje wiele osób. „Zajęcia były bardzo dobrze przeprowadzone, a czas został wykorzystany maksymalnie. Kapitalne było to, że mogliśmy ‘poćwiczyć’ zarówno redakcję własnych tekstów, jak i cudzych, znalazł się też czas na indywidualne konsultacje”. Chociaż względem ubiegłego roku czas Pracowni został już wydłużony niemal dwukrotnie (doszedł blok niedzielnych zajęć i czwartkowa integracja), to uczestnicy wciąż czują niedosyt i sugerują, że może warto byłoby jeszcze ten blok rozbudować.
Sukces ubiegłorocznej edycji „Wiersza doraźnego” udowodnił, że to inicjatywa, którą warto kontynuować. Tym razem akcja pisania wierszy i opowiadań przypadła na ostatni weekend maja, a efekt w postaci almanachu (o podtytule „Nie godzę się”) znalazł się na liście najważniejszych premier Stacji Literatura. Zysk ze sprzedaży książki przeznaczony zostanie – zgodnie z wyborem laureatki Katarzyny Szaulińskiej, której czytanie nadal udostępniane i komentowane jest w mediach społecznościowych – na Grupę Stonewall i Kampanię Przeciw Homofobii. Z bardzo ciepłym przyjęciem spotkały się nowe punkty w programie festiwalu – rozmowy i koncerty w ramach cyklu Family Meeting, które nadały jeszcze jeden wymiar słowu „wspólnota” i „festiwalowa rodzina”. Była to okazja do poznania zaprzyjaźnionych z Biurem Literackim instytucji: Instytutu Kultury Miejskiej z Gdańska, który przywiózł ze sobą Ola Walickiego z jego nowym zespołem Kotka Elektra, Staromiejskiego Domu Kultury z Warszawy, dzięki któremu w Siennej zagrały Szare Relaksy, i Fundacji Rodziny Kochańskich. Widowisko Ginczanka. Żar-Ptak z udziałem Kamilli Baar-Kochańskiej, Doroty Jaremy oraz Pawła Szamburskiego okazała się mocnym finałem festiwalu – jako najważniejsze z wydarzeń podczas wieczornego bloku wskazało je aż 70% uczestników ankiety. Wieczorne spotkania w Siennej, odbywające się już po zakończeniu oficjalnych wydarzeń w Stroniu Śląskim, były świetną okazją do porozmawiania na mniej formalnym, towarzyskim gruncie. Jak zauważyli uczestnicy, to właśnie w trakcie tych spotkań zawiązywały się bliższe znajomości oraz toczyły spory wokół dopiero co zakończonych wydarzeń w Stroniu. I chociaż trudno jednoznacznie ocenić, czy lepiej sprawdził się kameralny Aparthotel, czy dająca możliwości koncertowe Czarna Perła, to pewne jest, że baza noclegowa, jaką oferuje Czarna Góra Resort, pozwala wszystkim być razem jeszcze długo po zakończeniu oficjalnego programu.
Po raz kolejny Stacji Literatura towarzyszył znakomity fotograf – Maksymilian Rigamonti. Zdjęcia, które powstały podczas czterech festiwalowych dni, podobnie jak portrety wykonane przed rokiem stanowią część większego projektu Ludzie ze Stacji, przygotowywanego na jubileuszową, 25. edycję festiwalu w 2020 roku. Każde z wydarzeń udokumentował fotograficznie Grzegorz Wołoszyn, a materiał filmowy z całego festiwalu przygotowuje Tomasz Piechnik. Doceniony został wysiłek organizatorów, by każdy aspekt wydarzenia dopiąć na ostatni guzik, co najlepiej podsumowują słowa samych uczestników, chociażby takie jak te: „W Stacji najważniejsi są zaangażowani ludzie – szczerze podziwiam organizatorów za tak profesjonalnie zorganizowane przedsięwzięcie na taką skalę!”. Tym samym Stacja Literatura udowodniła, że bunt i niezgoda mogą iść w parze z wzajemnym szacunkiem i twórczym działaniem.
By zrozumieć fenomen Stacji Literatura 24 w Stroniu Śląskim, najlepiej oddać raz jeszcze głos uczestnikom. Co jest dla nich największą wartością festiwalu? Dla jednych to: „Możliwość rozwoju, wspólnota ludzi z różnych środowisk, w różnym wieku oraz na różnym poziomie doświadczenia, zacieranie się podziałów na znanych i nieznanych, poruszanie ważnych tematów”. Dla innych po prostu: „Literatura i ludzie, dla których literatura jest ważna”. „Stacja to miejsce spotkań dla wielu ciekawych i inspirujących ludzi. Dobrze, że tak bardzo podkreśla się ważność nie tylko twórców tekstów, ale też i tłumaczy czy ilustratorów” – zauważa jeden z uczestników, a inny punktuje, że „Największą wartością imprezy jest jej wysoki poziom na wszelkich płaszczyznach, inność i odrębność od innych literackich spotkań”. Pojawiają się głosy, że „Stacja Literatura nie jest pretensjonalna, sztucznie nadęta. Nie ma wzajemnej adoracji, jest za to dynamika dyskusji i sympatyczny, przyjazny klimat (mało lansu i pozerstwa). Największą wartością są otwarci ludzie, otwarte umysły, serca nie tylko na literaturę”. Festiwalowi od lat towarzyszy też Grzegorz Chojnowski z Polskiego Radia. W relacji z tegorocznej edycji podsumowuje: „Dobrze, że są takie enklawy, takie Czarne Góry, Stronia Śląskie, gdzie się może rozgościć poezja i w bezpiecznej bliskości zaprzyjaźnionych od kiedyś lub teraz ludzi istnieć jako coś drogiego i ważnego. […] Stacja Literatura 24 […] dowiodła, że w poezji tkwi moc i myśl, że dotyka kluczowych zjawisk życia, bywa przy tym atrakcyjna (większość czytań wierszy prezentowanych przez samych autorów/autorki wręcz porywała)”. To były intensywne dni pełne literatury, solidarności, przyjaźni. „Nie godzimy się”, by ten – ludzki i artystyczny – potencjał stłamszono.