Stacja Literatura 24: intensywne dni pełne literatury, solidarności, przyjaźni

W tym roku orga­ni­zo­wa­na po raz 24. Sta­cja Lite­ra­tu­ra odby­ła się pod hasłem „Nie gódź się” zaczerp­nię­tym z utwo­ru „Radio Bag­dad” Pat­ti Smith. „Nie gódź się z bliź­nie­go nie­do­lą, nie gódź się z bliź­nie­go nie­do­wła­dem” – śpie­wa­ła Smith, co nada­wa­ło całe­mu festi­wa­lo­wi ton nie­zgo­dy na zasta­ny świat, a zara­zem było zachę­tą do wspól­ne­go „wycią­ga­nia dło­ni”.

 

SL24_2019.09.24_Stacja_Literatura_24_podsumowanie__www_top

 

W tym roku orga­ni­zo­wa­na po raz 24. Sta­cja Lite­ra­tu­ra odby­ła się pod hasłem „Nie gódź się” zaczerp­nię­tym z utwo­ru „Radio Bag­dad” Pat­ti Smith, któ­ry był odpo­wie­dzią na akcję mili­tar­ną wojsk NATO w Ira­ku. „Nie gódź się z bliź­nie­go nie­do­lą, nie gódź się z bliź­nie­go nie­do­wła­dem” – śpie­wa­ła Smith (tłu­ma­cze­nie: Filip Łobo­dziń­ski), co nada­wa­ło całe­mu festi­wa­lo­wi ton nie­zgo­dy na zasta­ny świat, a zara­zem było zachę­tą do wspól­ne­go „wycią­ga­nia dło­ni”. Sta­now­cze „nie” wybrzmia­ło szcze­gól­nie wyraź­nie już pod­czas otwie­ra­ją­ce­go Sta­cję Lite­ra­tu­ra mani­fe­stu odczy­ta­ne­go na szczy­cie Czar­nej Góry przez uczest­ni­ków jede­na­stu Pra­cow­ni (zada­niem każ­dej gru­py było napi­sa­nie dwu­wier­sza jede­na­sto­zgło­skow­cem, któ­ry był­by wyra­zem sprze­ci­wu na zada­ny temat – taki jak dys­kry­mi­na­cja, hejt, homo­fo­bia, kata­stro­fa eko­lo­gicz­na, prze­moc, rasizm, woj­na, wyzysk). To wła­śnie na wyso­ko­ści 1205 m n.p.m. doszło do pierw­sze­go spo­tka­nia wszyst­kich: gości, uczest­ni­ków Pra­cow­ni, publicz­no­ści, twór­ców, orga­ni­za­to­rów – choć szyb­ko oka­za­ło się, że są to tyl­ko roz­róż­nie­nia umow­ne. Tu – ponad dacha­mi kom­plek­su Czar­na Góra Resort i ponad podzia­ła­mi – zawią­za­ła się festi­wa­lo­wa wspól­no­ta ludzi w róż­nym wie­ku, z róż­nych czę­ści kra­ju (i nie tyl­ko), twór­ców z dorob­kiem oraz tych będą­cych jesz­cze na star­cie, księ­ga­rzy, tłu­ma­czy, muzy­ków, fil­mow­ców i czy­tel­ni­ków, któ­rych połą­czy­ła lite­ra­tu­ra.

 

Przez czte­ry festi­wa­lo­we dni „Nie godzę się” było odmie­nia­ne przez roz­ma­ite lite­rac­kie dyk­cje, języ­ki i poety­ki. Motyw prze­wod­ni festi­wa­lu prze­wi­jał się przez nie­mal wszyst­kie wyda­rze­nia. Cza­sem w jed­no­znacz­ny spo­sób, jak pod­czas czy­tań w ramach ini­cja­ty­wy „Wier­sze i opo­wia­da­nia doraź­ne” (wie­czor­ne Live Sety) czy w trak­cie deba­ty „O nie­zgo­dzie w lite­ra­tu­rze”, pro­wa­dzo­nej przez Mag­da­le­nę Riga­mon­ti z udzia­łem Ramie­go Al-Asze­ka, Kon­ra­da Góry, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Jana Rojew­skie­go oraz Beaty Sta­siń­skiej, cza­sem w kon­fron­ta­cji z kano­nem poetyc­kim, jak w przy­pad­ku emo­cjo­nu­ją­cej dys­ku­sji z udzia­łem Anny Kału­ży, Karo­la Mali­szew­skie­go, Joan­ny Muel­ler, Joan­ny Orskiej i Jaku­ba Skur­ty­sa o „Poetyc­kich książ­kach trzy­dzie­sto­le­cia”. Motyw nie­zgo­dy wra­cał wresz­cie w czy­ta­nych wier­szach i roz­mo­wach. Orga­ni­za­to­rom nie zale­ża­ło jed­nak wyłącz­nie na arty­stycz­nej kon­te­sta­cji – zało­że­niem tego­rocz­nej Sta­cji Lite­ra­tu­ra było spraw­dze­nie, na ile lite­ra­tu­ra może być odpo­wie­dzią na wyzwa­nia i pro­ble­my codzien­no­ści (na ile jest „wycią­gnię­ciem dło­ni” – jak u Pat­ti Smith). Inten­cję tę dobrze odczy­ta­ła wraż­li­wa na te tema­ty publicz­ność: „Jeśli da się jesz­cze wie­rzyć, że ‘poezja oca­la’, to wła­śnie w takiej for­mie, jak to robi­cie na festi­wa­lu” – moż­na było prze­czy­tać w pofe­sti­wa­lo­wych komen­ta­rzach.

 

Wspól­no­to­wość, jaka wytwa­rza się przy oka­zji Sta­cji Lite­ra­tu­ra, mani­fe­stu­je się rów­nież przez real­ny wpływ publicz­no­ści i zapro­szo­nych gości na kształt festi­wa­lu. W zeszłym roku ankie­tę pofe­sti­wa­lo­wą wypeł­ni­ło bli­sko 40% uczest­ni­ków, a tym razem swo­imi wra­że­nia­mi podzie­li­ła się ponad poło­wa osób, do któ­rych tra­fił for­mu­larz. Wytwo­rzy­ła się więź nie tyl­ko mię­dzy festi­wa­lo­wą publicz­no­ścią a gość­mi, ale tak­że mię­dzy orga­ni­za­to­ra­mi a ludź­mi, dla któ­rych powsta­je festi­wal. „Cie­szy, że wszyst­kie moje kry­tycz­ne uwa­gi z poprzed­nie­go roku orga­ni­za­to­rzy wzię­li sobie do ser­ca. Dobrze wie­dzieć, że uczest­ni­cy Sta­cji są poważ­nie trak­to­wa­ni i napraw­dę mają wpływ na jej kształt” – napi­sał jeden z uczest­ni­ków, a odpo­wie­dzi w podob­nym tonie było znacz­nie wię­cej, co potwier­dza, że nie są prze­sa­dą sło­wa sze­fa Sta­cji Artu­ra Bursz­ty: „festi­wal nie jest ‘mój’ – jest ‘nasz’”. War­to zazna­czyć, że poza gro­nem „sta­łych bywal­ców”, z któ­rych nie­któ­rzy pamię­ta­ją jesz­cze legnic­kie edy­cje festi­wa­lu (wte­dy Fort i Port Legni­ca), na Sta­cji Lite­ra­tu­ra bli­sko 30% wszyst­kich uczest­ni­ków było w tym roku po raz pierw­szy. Cie­szy­ły więc ich entu­zja­stycz­ne gło­sy: „to moja pierw­sza Sta­cja i jestem zachwy­co­na”. „Owszem, inne wyda­rze­nia są może więk­sze, bogat­sze, jed­nak mery­to­rycz­nie nie dosię­ga­ją Sta­cji”.

 

Gdy­by wyni­ki ankie­ty potrak­to­wać jako pre­tekst do cha­rak­te­ry­sty­ki uczest­ni­ków Sta­cji Lite­ra­tu­ra 24, to sło­wem, któ­re mogło­by naj­le­piej ująć bogac­two tej gru­py, jest „róż­no­rod­ność”. Nigdy jesz­cze opi­nie publicz­no­ści nie roz­ło­ży­ły się nie­mal po rów­no mię­dzy wszyst­kie festi­wa­lo­we wyda­rze­nia, pre­mie­ry czy czy­ta­ją­cych auto­rów. Poja­wia­ły się tak­że gło­sy: „pro­szę nie kazać wybie­rać mi tyl­ko jed­ne­go naj­lep­sze­go czy­ta­nia”. Chy­ba rze­czy­wi­ście „cza­sy nade­szły nowe”, a wraz z nimi nowe poko­le­nie – „anty­ran­kin­go­we”, ale za to „pro­de­ba­to­we”. Świa­do­mie wybra­na for­mu­ła spo­tka­nia twór­ców o odmien­nych dyk­cjach, na róż­nych eta­pach karie­ry lite­rac­kiej – zarów­no mistrzów (w tym przy­pad­ku mistrzyń: Joan­ny Muel­ler i Mar­ty Pod­gór­nik), jak i debiu­tan­tów, gdzie wszy­scy czy­ta­ją na rów­nych zasa­dach, spo­tka­ła się z dobrym przy­ję­ciem ze stro­ny uczest­ni­ków. „Dzię­ki temu [festi­wal] uni­ka nadę­cia i zacho­wu­je świe­żość i auten­tycz­ność, któ­re czy­nią go wyjąt­ko­wym. To rodzi jakiś fer­ment”. Osta­tecz­nie naj­lep­szym festi­wa­lo­wym wyda­rze­niem wybra­no czy­ta­nie z cyklu Sta­cja Nowa Książ­ka z ksią­żek Ani­ma­lia, Kalen­darz majów, Chy­ba na pew­no i Iko­no­klazm. Zale­d­wie dwa gło­sy mniej uzy­ska­ła deba­ta o poetyc­kim kano­nie trzy­dzie­sto­le­cia. Ogrom­ne zain­te­re­so­wa­nie – jak ma to miej­sce co roku – wzbu­dzi­ły pre­zen­ta­cje auto­rów i auto­rek z alma­na­chu Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2018. Nie bra­ko­wa­ło gło­sów, że było to „bar­dzo moc­ne czy­ta­nie – jed­no z lep­szych w histo­rii pro­jek­tu”.

 

Do histo­rii festi­wa­lu przej­dzie z pew­no­ścią doce­nio­ny przez publicz­ność występ Anny Ada­mo­wicz, któ­ra recy­to­wa­ła z pamię­ci wier­sze z tomu Ani­ma­lia. Już przy oka­zji Sta­cji Lite­ra­tu­ra 23 za spra­wą spo­tka­nia z Maze­nem Maaro­ufem wybrzmia­ła pro­ble­ma­ty­ka losu uchodź­ców i roli, jaką ma w tej sfe­rze do ode­gra­nia lite­ra­tu­ra. Wątek ten kon­ty­nu­owa­ny był rów­nież w tym roku, a czy­ta­nie Ramie­go Al-Asze­ka oka­za­ło się jed­nym z naj­moc­niej­szych punk­tów pro­gra­mu. Festi­wal potwier­dził też pozy­cję Kon­ra­da Góry, któ­ry jawi się jako jeden z naj­waż­niej­szych i naj­bar­dziej oddzia­łu­ją­cych gło­sów poetyc­kich. Pod­czas Sta­cji Lite­ra­tu­ra 24 swo­je bene­fi­sy mia­ły autor­ki od daw­na zwią­za­ne z Biu­rem Lite­rac­kim: Joan­na Muel­ler – któ­rej pre­zen­ta­cja poemik­su Waruj (razem z Joan­ną Łań­cuc­ką) zelek­try­zo­wa­ła publicz­ność, pro­wo­ku­jąc wie­le kulu­aro­wych roz­mów o związ­kach femi­ni­zmu i lite­ra­tu­ry – i Mar­ta Pod­gór­nik. Jej czy­ta­nie z Mor­der­czych bal­lad zamknę­ło część wyda­rzeń w CETiK‑u. Sta­ło się już tra­dy­cją, że festi­wa­lo­wa publicz­ność ceni sobie spo­tka­nia z tłu­ma­cza­mi. Nie ina­czej było w tym roku: z uzna­niem przy­ję­te zosta­ły nowe prze­kła­dy pro­zy Pere Cal­der­sa, Péte­ra Náda­sa i Ray­mon­da Quene­au oraz poezji Eli­za­beth Bishop, Emi­ly Dic­kin­son i Pat­ti Smith. Jeśli doda­my do tego nie mniej inte­re­su­ją­ce wyda­rze­nia z udzia­łem Kac­pra Bart­cza­ka, Roma­na Hone­ta, Niny Manel oraz Bian­ki Rolan­do, to otrzy­ma­my prób­kę tego, co na lite­rac­kich fron­tach współ­cze­snej lite­ra­tu­ry naj­cie­kaw­sze. Jak napi­sa­ła jed­na z uczest­ni­czek: „Byłam nie­co oszo­ło­mio­na ilo­ścią i róż­no­rod­no­ścią pro­po­zy­cji poetyc­kich […], w koń­cu przy­ję­łam do wia­do­mo­ści, że jest to wiel­ki reci­tal poetyc­ki, i było mi z tym bar­dzo dobrze”.

 

„Ogrom­ną zale­tą Sta­cji Lite­ra­tu­ra jest fakt, że na jed­nej sce­nie, w jed­nym miej­scu spo­ty­ka­ją się debiu­tan­ci i auto­rzy star­si” – czy­ta­my w jed­nej z ankiet. „Świe­żość mie­sza się z tym, co już wpi­su­je się w jakiś kanon” – wska­zu­je inny uczest­nik. Nie dzi­wi więc fakt, że wśród naj­cie­kaw­szych pre­mier festi­wa­lu zna­la­zły się zarów­no książ­ki tego­rocz­nych debiu­tan­tów, jak i pozy­cje uzna­nych auto­rów. Naj­więk­szą popu­lar­no­ścią (12,2% gło­sów) cie­szył się debiu­tanc­ki tom Niny Manel – Trans­par­ty, na szczy­cie były też Ani­ma­lia Anny Ada­mo­wicz. Tuż za nimi na „festi­wa­lo­wej liście lek­tur obo­wiąz­ko­wych” zna­la­zły się poemiks Waruj Joan­ny Łań­cuc­kiej i Joan­ny Muel­ler oraz Mor­der­cze bal­la­dy Mar­ty Pod­gór­nik (po 7,8% gło­sów), ale wśród wska­zań publicz­no­ści wyso­kie miej­sce zaj­mu­ją tak­że Nawo­ra­dio­wa Kac­pra Bart­cza­ka, Kalen­darz majów Kon­ra­da Góry, alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2018 czy bra­wu­ro­we prze­kła­dy: Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Anny Sawic­kiej, Tade­usza Sław­ka, Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej i Andrze­ja Sosnow­skie­go. Nie­kwe­stio­no­wa­nym lide­rem wśród pro­wa­dzą­cych spo­tka­nia i wyda­rze­nia oka­zał się cha­ry­zma­tycz­ny Karol Mali­szew­ski – gło­so­wa­ło na nie­go aż 40% ankie­to­wa­nych. Na wyróż­nie­nie zasłu­gu­ją jed­nak rów­nież Jakub Skur­tys i Anna Kału­ża, któ­rzy przy­bli­ży­li festi­wa­lo­wej publicz­no­ści pro­zy Cal­der­sa, Náda­sa i Quene­au; Anna Ada­mo­wicz i Dawid Mate­usz – pro­wa­dzą­cy spo­tka­nie z Joan­ną Muel­ler – oraz Joan­na Orska, któ­ra wraz z Karo­lem Mali­szew­skim roz­ma­wia­ła w CETiK‑u z Mar­tą Pod­gór­nik.

 

Uczest­ni­cy ankie­ty mają wła­sne lite­rac­kie gusta, sami szu­ka­ją swo­ich ulu­bio­nych twór­ców i ksią­żek. Mówią jed­nak wspól­nym gło­sem „nie godzi­my się” na wypro­wadz­kę Sta­cji Lite­ra­tu­ra ze Stro­nia Ślą­skie­go i Sien­nej. To już czwar­ta edy­cja festi­wa­lu w Kotli­nie Kłodz­kiej, gdzie impre­za zda­je się zapusz­czać korze­nie, zacie­śnia­jąc przy tym wię­zi lokal­ne (ucznio­wie szko­ły pod­sta­wo­wej przy­zna­li po raz pierw­szy nagro­dę lite­rac­ką Po Stro­nie Wier­sza – lau­re­at­ką zosta­ła Anto­ni­na M. Tosiek, dyplo­my dla zwy­cięz­ców pro­jek­tów przy­go­to­wał Wapien­nik, Anna Pod­cza­szy odwie­dzi­ła młod­szych uczniów ze swo­imi Gry­ma­sa­mi, w wyda­rze­niach uczest­ni­czył bur­mistrz Stro­nia – Dariusz Chro­miec, a zaan­ga­żo­wa­nie Czar­nej Góry Resort znacz­nie prze­kro­czy­ło zwy­kłą biz­ne­so­wą współ­pra­cę). Ponad 93% z uczest­ni­ków ankie­ty powie­dzia­ło, że kolej­na – jubi­le­uszo­wa – edy­cja festi­wa­lu powin­na odbyć się rów­nież tutaj. Stro­nie sta­ło się więc na dobre bazą pol­skiej poezji (i nie tyl­ko). „Czy w ogó­le do pomy­śle­nia jest festi­wal Biu­ra w innym miej­scu?” – pyta­li uczest­ni­cy ankie­ty. „Nie wyobra­żam sobie Sta­cji w dużym mie­ście, przy hała­śli­wej uli­cy, roz­gar­dia­szu pobli­skich knajp i przy­pad­ko­wych ludziach” – to jeden z wie­lu gło­sów przy­kla­sku­ją­cych nie­oczy­wi­stej loka­li­za­cji festi­wa­lu.

 

Bar­dzo cenio­na jest też for­mu­ła festi­wa­lu, któ­ra sta­no­wi prze­ci­wień­stwo więk­szo­ści podob­nych imprez w Pol­sce: „Isto­tą sztu­ki jest poszu­ki­wa­nie tego, co nowe. W lite­ra­tu­rze umoż­li­wia mi to w znacz­nym stop­niu Biu­ro Lite­rac­kie”. „Pro­mo­wać to, co zna­ne i cenio­ne, to żad­na sztu­ka. Do pro­mo­wa­nia rze­czy nie­zna­nych, ory­gi­nal­nych, wymy­ka­ją­cych się kano­nom potrze­ba odwa­gi”. „Ma się poczu­cie bycia skie­ro­wa­nym w stro­nę przy­szło­ści, a nie prze­szło­ści”. „Wyda­je mi się, że inne festi­wa­le nie są w sta­nie odwa­żyć się na coś inne­go, niż a) bar­dzo zna­ni auto­rzy b) zdo­byw­cy tego­rocz­nych nagród c) naj­gło­śniej­sze debiu­ty. W efek­cie, każ­dy jest taki sam i na każ­dym są ci sami ludzie. Ogrom­ną siłą Sta­cji Lite­ra­tu­ra jest to, że nie ma tej mono­to­nii”. „Goście z innych kra­jów są dużym atu­tem festi­wa­lu, pozwa­la­ją skon­fron­to­wać swo­ją twór­czość w szer­szym kon­tek­ście, inspi­ru­ją, oba­la­ją ste­reo­ty­py” – tak w ankie­tach oce­nia­no pro­gram ofi­cy­ny, któ­ra po prze­pro­wadz­ce z Wro­cła­wia do Stro­nia Ślą­skie­go z pre­zen­ta­cji „nowych gło­sów z Pol­ski i Euro­py” uczy­ni­ła swój głów­ny obszar dzia­łań, a loku­jąc wyda­rze­nia festi­wa­lo­we w miej­scu, gdzie zaczy­na­ją się tory kole­jo­we, chcia­ła, by sym­bo­li­zo­wa­ło to począ­tek naj­pięk­niej­szych lite­rac­kich podró­ży.

 

Sta­cja Lite­ra­tu­ra po raz kolej­ny sko­rzy­sta­ła z gościn­nych pro­gów CETiK‑u, któ­re­go kame­ral­ny nastrój wpi­sał się już w spe­cy­fi­kę festi­wa­lu. „W CETiK‑u jest kli­mat, któ­ry na sali bar­dzo pozwa­la się wyci­szyć […] i to bar­dzo poma­ga [w odbio­rze wyda­rzeń]” – pod­kre­śla­no w ankie­cie. Na arty­stycz­ny wymiar Sta­cji Lite­ra­tu­ra skła­da się tak­że doce­nio­na przez publicz­ność „papie­ro­wa” sce­no­gra­fia (autor­stwa Damia­na Bana­sza) czy opra­wa gra­ficz­na. W tym roku przy­go­to­wa­ła ją Iwo­na Chmie­lew­ska, i cho­ciaż domi­no­wa­ły gło­sy peł­ne entu­zja­zmu („gra­fi­ki Chmie­lew­skiej są nie­ziem­sko pięk­ne”, „opra­wa gra­ficz­na nie mogła być lep­sza”), to według nie­któ­rych osób przy tak moc­nym haśle jak „nie gódź się” war­stwa gra­ficz­na powin­na być bar­dziej wyra­zi­sta. Muzy­kę do wszyst­kich wyda­rzeń przy­go­to­wał Paweł Szam­bur­ski. Mul­tiin­stru­men­ta­li­sta wyrósł na praw­dzi­wą gwiaz­dę festi­wa­lu. Uczest­ni­cy zgod­nie pisa­li: „Na szcze­gól­ne uzna­nie zasłu­gu­je Paweł Szam­bur­ski. Jest wybit­nym muzy­kiem i dosko­na­łym impro­wi­za­to­rem, muzy­ka była wspa­nia­ła”, „Paweł jest geniu­szem czu­cia sło­wa i prze­kła­da­nia na muzy­kę”. „Wszyst­ko uzu­peł­nia­ło się wza­jem­nie. Nie potra­fię zde­cy­do­wać, co lep­sze: muzy­ka Szam­bur­skie­go czy rysun­ki Iwo­ny Chmie­lew­skiej”.

 

Nie było­by Sta­cji Lite­ra­tu­ra bez Pra­cow­ni, któ­re na dobre zro­sły się z impre­zą Biu­ra Lite­rac­kie­go. To w nich uczest­ni­cy festi­wa­lu mogą sku­pić się na naj­waż­niej­szych obsza­rach swo­jej twór­czej aktyw­no­ści. W tym roku obok zna­nych i spraw­dzo­nych już for­ma­tów (Pra­cow­nie: Twór­cza, Pierw­szej książ­ki, Opo­wie­ści, Kry­tycz­na czy Po debiu­cie) poja­wi­ły się tak­że zupeł­nie nowe płasz­czy­zny spo­tkań, takie jak Pra­cow­nia Księ­gar­ska oraz Pra­cow­nia Mistrzów. Oso­by, któ­re nie zakwa­li­fi­ko­wa­ły się do wąskie­go gro­na uczest­ni­ków Poło­wu czy Pra­cow­ni Opo­wie­ści, mogły szli­fo­wać swój warsz­tat pod­czas zajęć z Roma­nem Hone­tem (Pra­cow­nia Otwar­ta pro­zą) i Karo­lem Mali­szew­skim (Pra­cow­nia Otwar­ta wier­szem). W nowej for­mu­le odby­ła się też Pra­cow­nia Prze­kła­do­wa: w tym roku uczest­ni­cy pra­co­wa­li w małych 2–3‑osobowych gru­pach w ramach czte­rech języ­ków: angiel­skie­go, fran­cu­skie­go, hisz­pań­skie­go i kata­loń­skie­go oraz węgier­skie­go. Z otrzy­ma­nych ankiet wyni­ka, że dla wie­lu gości dorocz­ne spo­tka­nie w ramach Pra­cow­ni Biu­ra Lite­rac­kie­go jest jed­nym z naj­waż­niej­szych punk­tów w festi­wa­lo­wym kalen­da­rzu. „Moim zda­niem to naj­waż­niej­sza część [festi­wa­lu] – inte­gru­je, pozwa­la poznać się nawza­jem (w tym poznać swo­ją twór­czość), a co naj­waż­niej­sze, daje wie­le prze­my­śleń […]. Inspi­ra­cja dys­ku­sją czy czy­ta­nia­mi to jed­no, ale kon­kret­ne rady i wska­zów­ki to coś abso­lut­nie cen­ne­go” – dzie­li się w ankie­cie jed­na z uczest­ni­czek. „Nie wyobra­żam sobie Sta­cji Lite­ra­tu­ra bez Pra­cow­ni” – dekla­ru­je wie­le osób. „Zaję­cia były bar­dzo dobrze prze­pro­wa­dzo­ne, a czas został wyko­rzy­sta­ny mak­sy­mal­nie. Kapi­tal­ne było to, że mogli­śmy ‘poćwi­czyć’ zarów­no redak­cję wła­snych tek­stów, jak i cudzych, zna­lazł się też czas na indy­wi­du­al­ne kon­sul­ta­cje”. Cho­ciaż wzglę­dem ubie­głe­go roku czas Pra­cow­ni został już wydłu­żo­ny nie­mal dwu­krot­nie (doszedł blok nie­dziel­nych zajęć i czwart­ko­wa inte­gra­cja), to uczest­ni­cy wciąż czu­ją nie­do­syt i suge­ru­ją, że może war­to było­by jesz­cze ten blok roz­bu­do­wać.

 

Suk­ces ubie­gło­rocz­nej edy­cji „Wier­sza doraź­ne­go” udo­wod­nił, że to ini­cja­ty­wa, któ­rą war­to kon­ty­nu­ować. Tym razem akcja pisa­nia wier­szy i opo­wia­dań przy­pa­dła na ostat­ni week­end maja, a efekt w posta­ci alma­na­chu (o pod­ty­tu­le „Nie godzę się”) zna­lazł się na liście naj­waż­niej­szych pre­mier Sta­cji Lite­ra­tu­ra. Zysk ze sprze­da­ży książ­ki prze­zna­czo­ny zosta­nie – zgod­nie z wybo­rem lau­re­at­ki Kata­rzy­ny Szau­liń­skiej, któ­rej czy­ta­nie nadal udo­stęp­nia­ne i komen­to­wa­ne jest w mediach spo­łecz­no­ścio­wych – na Gru­pę Sto­ne­wall i Kam­pa­nię Prze­ciw Homo­fo­bii. Z bar­dzo cie­płym przy­ję­ciem spo­tka­ły się nowe punk­ty w pro­gra­mie festi­wa­lu – roz­mo­wy i kon­cer­ty w ramach cyklu Fami­ly Meeting, któ­re nada­ły jesz­cze jeden wymiar sło­wu „wspól­no­ta” i „festi­wa­lo­wa rodzi­na”. Była to oka­zja do pozna­nia zaprzy­jaź­nio­nych z Biu­rem Lite­rac­kim insty­tu­cji: Insty­tu­tu Kul­tu­ry Miej­skiej z Gdań­ska, któ­ry przy­wiózł ze sobą Ola Walic­kie­go z jego nowym zespo­łem Kot­ka Elek­tra, Sta­ro­miej­skie­go Domu Kul­tu­ry z War­sza­wy, dzię­ki któ­re­mu w Sien­nej zagra­ły Sza­re Relak­sy, i Fun­da­cji Rodzi­ny Kochań­skich. Wido­wi­sko Gin­czan­ka. Żar-Ptak z udzia­łem Kamil­li Baar-Kochań­skiej, Doro­ty Jare­my oraz Paw­ła Szam­bur­skie­go oka­za­ła się moc­nym fina­łem festi­wa­lu – jako naj­waż­niej­sze z wyda­rzeń pod­czas wie­czor­ne­go blo­ku wska­za­ło je aż 70% uczest­ni­ków ankie­ty. Wie­czor­ne spo­tka­nia w Sien­nej, odby­wa­ją­ce się już po zakoń­cze­niu ofi­cjal­nych wyda­rzeń w Stro­niu Ślą­skim, były świet­ną oka­zją do poroz­ma­wia­nia na mniej for­mal­nym, towa­rzy­skim grun­cie. Jak zauwa­ży­li uczest­ni­cy, to wła­śnie w trak­cie tych spo­tkań zawią­zy­wa­ły się bliż­sze zna­jo­mo­ści oraz toczy­ły spo­ry wokół dopie­ro co zakoń­czo­nych wyda­rzeń w Stro­niu. I cho­ciaż trud­no jed­no­znacz­nie oce­nić, czy lepiej spraw­dził się kame­ral­ny Apar­tho­tel, czy dają­ca moż­li­wo­ści kon­cer­to­we Czar­na Per­ła, to pew­ne jest, że baza noc­le­go­wa, jaką ofe­ru­je Czar­na Góra Resort, pozwa­la wszyst­kim być razem jesz­cze dłu­go po zakoń­cze­niu ofi­cjal­ne­go pro­gra­mu.

 

Po raz kolej­ny Sta­cji Lite­ra­tu­ra towa­rzy­szył zna­ko­mi­ty foto­graf – Mak­sy­mi­lian Riga­mon­ti. Zdję­cia, któ­re powsta­ły pod­czas czte­rech festi­wa­lo­wych dni, podob­nie jak por­tre­ty wyko­na­ne przed rokiem sta­no­wią część więk­sze­go pro­jek­tu Ludzie ze Sta­cji, przy­go­to­wy­wa­ne­go na jubi­le­uszo­wą, 25. edy­cję festi­wa­lu w 2020 roku. Każ­de z wyda­rzeń udo­ku­men­to­wał foto­gra­ficz­nie Grze­gorz Woło­szyn, a mate­riał fil­mo­wy z całe­go festi­wa­lu przy­go­to­wu­je Tomasz Piech­nik. Doce­nio­ny został wysi­łek orga­ni­za­to­rów, by każ­dy aspekt wyda­rze­nia dopiąć na ostat­ni guzik, co naj­le­piej pod­su­mo­wu­ją sło­wa samych uczest­ni­ków, cho­ciaż­by takie jak te: „W Sta­cji naj­waż­niej­si są zaan­ga­żo­wa­ni ludzie – szcze­rze podzi­wiam orga­ni­za­to­rów za tak pro­fe­sjo­nal­nie zor­ga­ni­zo­wa­ne przed­się­wzię­cie na taką ska­lę!”. Tym samym Sta­cja Lite­ra­tu­ra udo­wod­ni­ła, że bunt i nie­zgo­da mogą iść w parze z wza­jem­nym sza­cun­kiem i twór­czym dzia­ła­niem.

 

By zro­zu­mieć feno­men Sta­cji Lite­ra­tu­ra 24 w Stro­niu Ślą­skim, naj­le­piej oddać raz jesz­cze głos uczest­ni­kom. Co jest dla nich naj­więk­szą war­to­ścią festi­wa­lu? Dla jed­nych to: „Moż­li­wość roz­wo­ju, wspól­no­ta ludzi z róż­nych śro­do­wisk, w róż­nym wie­ku oraz na róż­nym pozio­mie doświad­cze­nia, zacie­ra­nie się podzia­łów na zna­nych i nie­zna­nych, poru­sza­nie waż­nych tema­tów”. Dla innych po pro­stu: „Lite­ra­tu­ra i ludzie, dla któ­rych lite­ra­tu­ra jest waż­na”. „Sta­cja to miej­sce spo­tkań dla wie­lu cie­ka­wych i inspi­ru­ją­cych ludzi. Dobrze, że tak bar­dzo pod­kre­śla się waż­ność nie tyl­ko twór­ców tek­stów, ale też i tłu­ma­czy czy ilu­stra­to­rów” – zauwa­ża jeden z uczest­ni­ków, a inny punk­tu­je, że „Naj­więk­szą war­to­ścią impre­zy jest jej wyso­ki poziom na wszel­kich płasz­czy­znach, inność i odręb­ność od innych lite­rac­kich spo­tkań”. Poja­wia­ją się gło­sy, że „Sta­cja Lite­ra­tu­ra nie jest pre­ten­sjo­nal­na, sztucz­nie nadę­ta. Nie ma wza­jem­nej ado­ra­cji, jest za to dyna­mi­ka dys­ku­sji i sym­pa­tycz­ny, przy­ja­zny kli­mat (mało lan­su i pozer­stwa). Naj­więk­szą war­to­ścią są otwar­ci ludzie, otwar­te umy­sły, ser­ca nie tyl­ko na lite­ra­tu­rę”. Festi­wa­lo­wi od lat towa­rzy­szy też Grze­gorz Choj­now­ski z Pol­skie­go Radia. W rela­cji z tego­rocz­nej edy­cji pod­su­mo­wu­je: „Dobrze, że są takie enkla­wy, takie Czar­ne Góry, Stro­nia Ślą­skie, gdzie się może roz­go­ścić poezja i w bez­piecz­nej bli­sko­ści zaprzy­jaź­nio­nych od kie­dyś lub teraz ludzi ist­nieć jako coś dro­gie­go i waż­ne­go. […] Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24 […] dowio­dła, że w poezji tkwi moc i myśl, że doty­ka klu­czo­wych zja­wisk życia, bywa przy tym atrak­cyj­na (więk­szość czy­tań wier­szy pre­zen­to­wa­nych przez samych autorów/autorki wręcz pory­wa­ła)”. To były inten­syw­ne dni peł­ne lite­ra­tu­ry, soli­dar­no­ści, przy­jaź­ni. „Nie godzi­my się”, by ten – ludz­ki i arty­stycz­ny – poten­cjał stłam­szo­no.

 

Wybierz się na stro­nę Sta­cji Lite­ra­tu­ra 24

Zobacz zdję­cia i fil­my z tego­rocz­nej edy­cji

Inne wiadomości z kategorii