TransPort Literacki 28: Niezależny festiwal, który stoi po stronie dobrej literatury

Tra­dy­cyj­nie jak co roku naj­waż­niej­szą i naj­bar­dziej wia­ry­god­ną for­mą pod­su­mo­wa­nia festi­wa­lu Biu­ra Lite­rac­kie­go jest ankie­ta, do któ­rej wypeł­nie­nia zosta­ją zapro­sze­ni publicz­ność oraz uczest­ni­cy towa­rzy­szą­cych impre­zie pro­jek­tów. Oto naj­bar­dziej repre­zen­ta­tyw­ne odpo­wie­dzi na wybra­ne pyta­nia.  

 

 

Jakie ogól­ne wra­że­nia wywiozłaś/wywiozłeś w tym roku z Koło­brze­gu?

Czym są dla Cie­bie te czte­ry festi­wa­lo­we dni?

 

Ten festi­wal to dla mnie ode­rwa­nie od rze­czy­wi­sto­ści, a może tak napraw­dę przy­po­mnie­nie, że pisa­nie i lite­ra­tu­ra to jest moja rze­czy­wi­stość (powro­ty są bole­sne, byłam napraw­dę szcze­rze zasko­czo­na, że muszę iść do pra­cy, bo przez te kil­ka dni o tym zapo­mnia­łam). Trans­Port bar­dzo oddzia­łu­je na moją twór­czość – nie tyl­ko łapię inspi­ra­cje, ale też uczę się bar­dzo dużo od pro­wa­dzą­cych i uczest­ni­ków, wycho­dzę ze swo­jej stre­fy kom­for­tu i porzu­cam pisar­skie blo­ka­dy. Dzię­ki festi­wa­lo­wi się­gam po książ­ki, o któ­rych ist­nie­niu bym nie wie­dzia­ła.

 

Był to mój pierw­szy festi­wal z Biu­rem Lite­rac­kim. Czte­ry dni spę­dzi­łam na róż­nych aktyw­no­ściach – przede wszyst­kim pozna­wa­niu osób z pra­cow­ni i ich tek­stów, udzia­ło­wi w wyda­rze­niach głów­nych, na relak­sie na pla­ży. Dzię­ki pra­cow­ni otrzy­ma­łam infor­ma­cje zwrot­ne na temat moich tek­stów. Ogrom­nie mnie te spo­tka­nia zain­spi­ro­wa­ły, czu­ję, że pod ich wpły­wem napraw­dę chce mi się pisać. Utwier­dzi­łam się w swo­im świa­to­po­glą­dzie opar­tym na otwar­ciu i wol­no­ści. Powie­dzia­ła­bym zna­jo­mym, głów­nie tym piszą­cym lub zain­te­re­so­wa­nym lite­ra­tu­rą współ­cze­sną, że poczu­ją się na festi­wa­lu jak wśród przy­ja­ciół, z któ­ry­mi moż­na poroz­ma­wiać o tym, o czym na co dzień się nie roz­ma­wia.

 

Wra­cam prze­bodź­co­wa­na na sku­tek wie­lu wra­żeń i roz­mów, ale z poczu­ciem odświe­że­nia. Wie­le tema­tów i spraw jesz­cze jest w pro­ce­sie ukła­da­nia się w mojej gło­wie, ale jestem pew­na, że to było zupeł­nie inne doświad­cze­nie niż zwy­czaj­na obec­ność na festi­wa­lu. Oso­bi­ście bio­rę udział w wie­lu z nich, ale bra­ku­je mi w nich pod­mio­to­wo­ści, zaan­ga­żo­wa­nia i szan­sy na pogłę­bio­ną dys­ku­sję o lite­ra­tu­rze poza wła­snym ego i śro­do­wi­sko­wy­mi potycz­ka­mi. Tutaj było miej­sce na roz­mo­wę, któ­ra roz­gry­wa­ła się nie na pozio­mie rywa­li­za­cji czy bie­żą­cych (czy­taj: prze­wi­dy­wal­nych, nud­nych) roz­mów o lite­ra­tu­rze, któ­re czę­sto doty­czą samych auto­rów, a nie sen­sów. Mia­łam poczu­cie, że roz­ma­wia­my głę­biej. Że lite­ra­tu­ra i wyobraź­nia są naj­waż­niej­sze. Pierw­szy raz od daw­na poczu­łam, że lite­ra­tu­ra daje pole do wspól­no­to­wo­ści dla osób, któ­re ją two­rzą lub dopie­ro chcą zacząć two­rzyć. Rów­no­cze­śnie mia­łam poczu­cie (co napraw­dę nie jest oczy­wi­ste, choć pra­cu­ję z róż­ny­mi śro­do­wi­ska­mi, w tym stu­denc­ki­mi i pro­fe­sjo­nal­ny­mi auto­ra­mi), że ludzie czy­ta­ją. Wiem, że brzmi to jak żart, ale uwa­żam, że przy obec­nym przy­śpie­sze­niu nawet oso­by recen­zenc­kie porzu­ci­ły już czy­ta­nie na rzecz wyra­ża­nia opi­nii. Tutaj było ina­czej, głę­biej, praw­dzi­wie. Jestem za to ogrom­nie wdzięcz­na, choć i zmę­czo­na inten­syw­no­ścią pra­cy. Jest to jed­nak ten rodzaj zmę­cze­nia, któ­ry otwie­ra nowe moż­li­wo­ści i daje poczu­cie sen­su. Gdy­bym mia­ła zare­ko­men­do­wać festi­wal, to powie­dzia­ła­bym: „Bądź tam, jeśli chcesz odciąć się od doraź­nych roz­mów o lite­ra­tu­rze, ale zadać sobie pyta­nia, cze­go ty w niej szu­kasz i co może ona ozna­czać nie tyl­ko tu i teraz, ale też w przy­szło­ści”.

 

Cie­szę się, że festi­wal trzy­ma wyso­ki poziom lite­rac­ki i nie odcho­dzi od nie­go na rzecz komer­cyj­ne­go „szaj­su”. Wyobra­żam sobie, że jest to ogrom­ne wyzwa­nie i wręcz kar­ko­łom­na pra­ca, żeby go utrzy­mać na powierzch­ni. Festi­wal Biu­ra Lite­rac­kie­go jest w moim odbio­rze jed­nym z ostat­nich bastio­nów kul­tu­ry. Już trze­ci rok jest dla mnie bez­piecz­nym por­tem, gdzie są ludzie, z któ­ry­mi moż­na dzie­lić myśli i roz­ma­wiać na poważ­nie. Auto­rzy, dzien­ni­ka­rze i ich goście wpły­wa­ją zna­czą­co na moje lite­rac­kie wybo­ry, ale przede wszyst­kim są prze­wod­ni­ka­mi na dro­dze do praw­dzi­wej sztu­ki.

 

Festi­wal odwie­dzi­łem pierw­szy raz i czu­ję, że jest to bar­dzo duży i waż­ny krok na mojej lite­rac­kiej dro­dze, ponie­waż na co dzień mam (nie­ste­ty!) nie­wie­le kon­tak­tu z naj­now­szą lite­ra­tu­rą, więc zabie­ram ze sobą z Koło­brze­gu bar­dzo dużo inspi­ra­cji, wra­żeń, wiel­ką chęć do pisa­nia, ale też do czy­ta­nia świe­żych pro­po­zy­cji książ­ko­wych, któ­re nie będą już tak bar­dzo onie­śmie­lać i znie­chę­cać, bo prze­ko­na­łem się, że abso­lut­nie mogę zna­leźć coś dla sie­bie.

 

Zupeł­nie prze­mo­de­lo­wa­łam swo­je myśle­nie o poezji – ze swo­istej „auto­te­ra­pii” i prze­ko­na­nia, że poezja musi być auten­tycz­na, intym­na, zwią­za­na ści­śle z moim życiem, do świa­do­mo­ści, iż wier­sze te są waż­ne, powin­ny nadal powsta­wać, jeśli ja tak „czu­ję”, ale nie powin­ny zostać opu­bli­ko­wa­ne w czy­stej for­mie. Nie jest mi z tego powo­du przy­kro, nie zablo­ko­wa­ło mnie to. Cie­szę się, że ostrze­żo­no mnie w porę. Ponad­to zro­zu­mia­łam, jak wiel­ką igno­rant­ką byłam – pisa­łam poezję, ale nie czy­ta­łam poezji. Teraz nad­ra­biam książ­ko­we zale­gło­ści – wyje­cha­łam z narę­czem ksią­żek i to na pew­no nie koniec zaku­pów lite­rac­kich – i na przy­szły festi­wal będę już bar­dziej „w tema­cie” (począt­ko­wo czu­łam się tro­chę jak nie w swo­jej baj­ce).

 

Trans­Port jest inte­re­su­ją­cy – szcze­rze nie nudzi­łam się przez więk­szość cza­su, to jest napraw­dę bar­dzo dużo, bio­rąc pod uwa­gę doświad­cze­nia, pro­gra­my róż­nych zjaz­dów, kon­fe­ren­cji. Kupi­łam spo­ro ksią­żek, wię­cej niż myśla­łam. Zare­ko­men­do­wa­ła­bym festi­wal jako miej­sce, któ­re współ­two­rzysz, bo gdy jesteś w pra­cow­ni, to nie jesteś tyl­ko bier­nym odbior­cą wyda­rzeń. Festi­wal to dla mnie świę­to lite­ra­tu­ry, z któ­re­go chce się czer­pać, w któ­rym chce się być. Jesz­cze nie wiem, jak Trans­Port wpły­nie na moją pra­cę twór­czą, ale na pew­no wpły­nie, na razie wszyst­ko jest jesz­cze za świe­że. Na pew­no oddzia­łu­je też na świa­to­po­gląd, choć wia­do­mo, że w pew­nym wie­ku trud­no go zmie­nić, ale przy­kła­dem jest tu książ­ka o Emi­ly, któ­ra naru­szy­ła mój pogląd na Nor­we­gię jako kraj wewnętrz­nie spój­ny i o spo­łe­czeń­stwie prze­ko­na­nym o swo­jej wyż­szo­ści cywi­li­za­cyj­nej.

 

Przy­je­cha­łem na Trans­Port po raz pierw­szy. Nasta­wia­łem się raczej na war­to­ścio­wy feed­back redak­tor­ski i kry­tycz­no­li­te­rac­ki do tek­stów, z któ­ry­mi tro­chę utkną­łem, oraz na cie­ka­we wymia­ny z wie­lo­ma ludź­mi uczest­ni­czą­cy­mi w festi­wa­lu. Otrzy­ma­łem znacz­nie wię­cej! Spo­ro ener­gii do dal­sze­go pisa­nia i mnó­stwo pomy­słów na roz­wi­ja­nie mojej pasji. Uda­ło mi się też poroz­ma­wiać z auto­ra­mi świe­żo wyda­nych ksią­żek. To, co mie­li do powie­dze­nia ze sce­ny i w roz­mo­wie, pozwo­li­ło mi doko­nać traf­ne­go wybo­ru przy zaku­pie ksią­żek (czy­ta­nia na spo­koj­nie do koń­ca roku). Ogól­ne wra­że­nia świet­ne.

 

Widzę olbrzy­mi pro­gres w sto­sun­ku do poprzed­nich lat. Zare­ko­men­do­wał­bym festi­wal każ­de­mu, kto chce roz­wi­nąć swój warsz­tat i dowie­dzieć się, co pisz­czy w poezji w Pol­sce, Euro­pie i na świe­cie. Spo­tka­łem masę cie­ka­wych osób i to wła­śnie te spo­tka­nia są siłą wyda­rze­nia, ponie­waż to ludzie je two­rzą.

 

Dla mnie festi­wal jest czymś podob­nym do samej poezji – moc­nym zagęsz­cze­niem sen­sów, zda­rzeń, czy­ta­nia (a jed­no­cze­śnie do pew­ne­go stop­nia spo­tka­niem towa­rzy­skim). Na pew­no jest dla mnie waż­ny w tym sen­sie, że spo­ty­kam się z róż­ny­mi języ­ka­mi poetyc­ki­mi, któ­re ina­czej mogły­by mi umknąć. A więc posze­rza mi pole tego, co zna­ne.

 

Pro­gram bar­dzo cie­ka­wy, inspi­ru­ją­ce spo­tka­nia z inny­mi piszą­cy­mi ludź­mi. Regu­lar­nie czy­tam publi­ka­cje Biu­ra Lite­rac­kie­go, ale dzię­ki czy­ta­niom zwró­ci­łam uwa­gę na kil­ka nowych ksią­żek. Inspi­ra­cje, któ­re wyno­szę, doty­czą nie tyle pra­cy nad tek­stem, ile podej­ścia do publicz­ne­go czy­ta­nia wier­szy, łącze­nia go z muzy­ką itp.

 

Fan­ta­stycz­ne wyda­rze­nie. Wie­le się nauczy­łam i każ­dy, kto chce na poważ­nie reali­zo­wać swo­je zamie­rze­nia lite­rac­kie, powi­nien zacząć od warsz­ta­tów. To ogrom­na daw­ka wie­dzy. Nie­za­wod­ni pro­wa­dzą­cy, świet­ni uczest­ni­cy. Wie­le z tego wynio­słam.

 

 

Czy to dobrze, że festi­wal idzie kon­se­kwent­nie swo­ją nie­za­leż­ną dro­gą?

Czy taka uni­kal­na for­mu­ła festi­wa­lu war­ta jest pod­trzy­ma­nia i dal­sze­go roz­wo­ju?

A jeśli tak, to w jakim kie­run­ku?

 

 

Wspa­nia­łe jest to, że festi­wal jest nie­za­leż­ny i stoi po stro­nie po pro­stu dobrej lite­ra­tu­ry. Wystę­py na sce­nie do muzy­ki oraz per­for­man­ce to oka­zja do peł­ne­go zanu­rze­nia się w świat poezji i pro­zy. Uwa­żam, że w tym spo­so­bie prze­ka­zu tkwi siła festi­wa­lu, sta­no­wi to o jego ory­gi­nal­no­ści, a tak­że nada­je kie­ru­nek dla współ­cze­snych twór­ców do posze­rza­nia swo­ich hory­zon­tów. Muzy­ka nada­je nowy kształt tre­ściom, a autor ma oka­zję zapre­zen­to­wać się w spo­sób nie­sztam­po­wy. Cie­szę się, że pre­zen­to­wa­ne są gło­sy ze świa­ta, ponie­waż dzię­ki nim mamy szan­sę skon­fron­to­wać naszą rodzi­mą twór­czość z tym, co piszą auto­rzy spo­za Pol­ski.

 

Ilość festi­wa­lo­wych pre­zen­ta­cji daje zna­ko­mi­ty prze­krój róż­nych sty­li­styk i spo­so­bów czy­ta­nia wier­szy. W tra­dy­cyj­nych spo­tka­niach autor­skich czę­sto draż­ni mnie for­mu­ła rozmowa–czytanie–rozmowa–czytanie – powo­du­je, że czy­ta­nia wycho­dzą za krót­kie. W „Muzy­ce sło­wa” jest czas, żeby auto­rzy zbu­do­wa­li swo­je czy­ta­nie na prze­strze­ni całe­go setu.

 

Podo­ba mi się, że festi­wal idzie wła­sną, nie­za­leż­ną dro­gą, zwłasz­cza że debiu­ty czy nowe gło­sy z Euro­py są napraw­dę cie­ka­we. Wciąż mam jed­nak nie­do­syt, jeśli cho­dzi o pro­zę – chcia­ła­bym, by wyda­rzeń sku­pio­nych wokół niej było wię­cej.

 

Wie­le jest festi­wa­li dla osób już ukształ­to­wa­nych w swo­jej dro­dze twór­czej, a mało dla osób, któ­re dopie­ro zaczy­na­ją. Poza tym świet­ną decy­zją są pra­cow­nie dla tłumaczy/czek, bibliotekarzy/rek, księgarzy/rek. To tak­że ludzie książ­ki.

 

Nie wie­dzia­łem, że w Biu­rze moż­na wydać tyl­ko dro­gą Poło­wu. Jest to świet­na ini­cja­ty­wa, któ­ra owo­cu­je w prze­my­śla­ne i ambit­ne książ­ki. Nie ma też pozy­cji wyda­nych „u cioci/wujka”, co tyl­ko pod­no­si war­tość wydaw­ni­czą Biu­ra i festi­wa­lu.

 

To, że pro­wa­dzą­cy poszcze­gól­ne pra­cow­nie wywo­dzą się wprost z auto­rów wyda­ją­cych książ­ki w Biu­rze Lite­rac­kim – to jest cudow­ne! Cały kon­cept jest bar­dzo spój­ny. Idzie w dobrym kie­run­ku. Jest bar­dzo otwar­ty. Dużo się dzie­je.

 

Pod­czas festi­wa­lu wie­lo­krot­nie maru­dzi­łam, że nie ma cza­su na nic. Bar­dzo nie lubię, gdy COKOLWIEK mnie omi­ja. Chcąc uczest­ni­czyć we wszyst­kim, nie zoba­czy­ła­bym morza, nie zro­bi­ła pod­sta­wo­wych zaku­pów, nawet z nikim nie poroz­ma­wia­ła. Jed­nak były na festi­wa­lu oso­by, któ­re były bar­dzo nie­śmia­łe i ta PEŁNA for­mu­ła festi­wa­lu rato­wa­ła je przed „uciecz­ką do domu” (sama wśród nich byłam pierw­sze­go dnia). Nie musia­łam być sama w poko­ju, bo wciąż byłam zaję­ta. W zasa­dzie o to cho­dzi. Pochwa­lam tę prze­ła­do­wa­ną for­mu­łę!

 

Festi­wal nie powi­nien iść w kie­run­ku main­stre­amu – takich wyda­rzeń już wystar­czy. To zupeł­nie inny, zachwy­ca­ją­cy poziom. Może war­to w jakiś spo­sób zachę­cać oso­by, któ­re kocha­ją lite­ra­tu­rę, ale oba­wia­ją się, że nie zro­zu­mie­ją sztu­ki „wyso­kiej”. Może bar­dziej ją „uczło­wie­czyć”? Poka­zać, że każ­dy może się w niej zanu­rzyć i w ten spo­sób posze­rzyć swo­je gusta czy­tel­ni­cze.

 

Każ­dy chce być wyda­nym, a nie­ko­niecz­nie czy­ta. Co moż­na zro­bić? „Zmu­sić” poprzez udział w festi­wa­lu do czy­ta­nia – do bra­nia udzia­łu w pre­mie­rach nowych ksią­żek. Bo sko­ro sami chce­my, by nas czy­ta­no, to my rów­nież czy­taj­my (to jest „fair”). Jeże­li będzie­my czy­tać – będzie­my mimo wszyst­ko lepiej pisać. Zoba­czy­my, jak się teraz pisze, co się pisze, pozna­my nowe sło­wa. Jeże­li dopusz­czą Pań­stwo do tego, że pew­ne utwo­ry będą publi­ko­wa­ne POZA POŁOWEM, festi­wal może stra­cić spo­rą część uczest­ni­ków, któ­rzy tak jak ja – mie­li pro­blem z urlo­pem, co zro­bić z dziec­kiem, jest to koszt, w pra­cy nawał, a czy ja się tam odnaj­dę… A jed­nak „MUSIAŁAM”, jeśli chcę być wyda­na – i tak powin­no to dzia­łać dalej!

 

Według mnie festi­wal, jak i samo Biu­ro Lite­rac­kie powin­ny roz­sze­rzyć swój pro­fil wydaw­ni­czy o mniej „prze­wi­dy­wal­ne” pozy­cje. To bar­dzo dobrze, że mamy w Pol­sce miej­sce na pro­mo­cję nowych gło­sów zarów­no z pro­zy, jak i poezji, jed­nak trze­ba przy­znać, że książ­ki wyse­lek­cjo­no­wa­ne z połowów/pracowni pierw­szych ksią­żek czę­sto są do sie­bie podob­ne. Przy­szło mi do gło­wy, że może oso­by podej­mu­ją­ce te decy­zję są co roku te same? Być może dobrze by było, gdy­by te oso­by co roku były inne? W ten spo­sób była­by duża róż­no­rod­ność.

 

Sama piszę pro­jek­ty kul­tu­ral­ne na orga­ni­za­cję małych wyda­rzeń, even­tów lite­rac­kich – to impre­zy w małej wiej­skiej gmi­nie w Wiel­ko­pol­sce, budżet zazwy­czaj 5–30 tys. zł. Zaj­mu­ję się ich pisa­niem oraz roz­li­cza­niem. Wiem, jakie są kło­po­ty w łącze­niu finan­so­wa­nia z róż­nych źró­deł. To, że Pań­stwu uda­je się pozy­skać środ­ki z wie­lu źró­deł, wie­lu spon­so­rów, dołą­czyć wpła­ty uczest­ni­ków na ponie­sie­nie róż­nych opłat – to świad­czy o Pań­stwa wiel­kich umie­jęt­no­ściach. PODZIWIAM i też tak chcę! 🙂

 

Podzi­wiam, że tak powiem, spo­łecz­ni­kow­ski aspekt festi­wa­lu, że była tam mło­dzież szkol­na, „zwy­kli” ludzie pra­cu­ją­cy wokół tek­stu i z tek­stem, jak nauczy­cie­le pol­skie­go – że przez to festi­wal nie zamy­ka się w eli­tar­nym śro­do­wi­sku awan­gar­do­wych twór­ców, ale ci zapra­sza­ją do sie­bie inne zain­te­re­so­wa­ne oso­by.

 

Uwa­żam, że taka pra­ca u pod­staw jest KONIECZNA i wręcz god­na podzi­wu. Przy tym, co dzie­je się w edu­ka­cji, festi­wal jak ten jest na wagę zło­ta. Trze­ba kształ­cić, kształ­cić, kształ­cić.

 

 

Jak oce­niasz tego­rocz­ne Pra­cow­nie?

Czy podo­ba­ją Ci się zmia­ny w for­mu­łach dzia­łań?

 

Moja pra­cow­nia była bar­dzo mery­to­rycz­na. Dużo kon­struk­tyw­nej kry­ty­ki. Żad­ne­go pochwa­la­nia tam, gdzie się nie nale­ży, żad­nych okrą­głych miłych słów. Same kon­kre­ty. Pierw­sze zaję­cia to zapo­zna­nie się, prze­sła­nie wier­szy – każ­dy czy­tał wier­sze każ­de­go (wiem, że nie wszę­dzie tak było, a jed­nak tak powin­no być – inne gru­py nam potem zazdro­ści­ły, bo uczy­li­śmy się też na błę­dach innych). Póź­niej spo­tka­nie onli­ne, gdzie każ­dy znów komen­to­wał wier­sze każ­de­go – też bar­dzo cen­ne! I osta­tecz­nie pro­wa­dzą­cy oczy­wi­ście odno­sił się do naszych uwag (słuszne/niesłuszne). Pod­czas pra­cy już na festi­wa­lu dawa­li­śmy sobie goto­we pora­dy, jak ma wyglą­dać osta­tecz­nie tomik, nawet co do okład­ki i książ­ki – gru­pa była bar­dzo zróż­ni­co­wa­na i każ­dy każ­de­mu dora­dzał w „swo­jej” bran­ży. To było cudow­ne.

 

Zaję­cia onli­ne mają ogrom­ne zna­cze­nie, bo moż­na się poznać i popra­co­wać nad tek­sta­mi, dzię­ki cze­mu pra­ca w Koło­brze­gu jest bar­dziej efek­tyw­na. Co do koniecz­no­ści wybo­ru jed­nej oso­by spo­śród pra­cu­ją­cych w gru­pie – jest to bar­dzo wyklu­cza­ją­ce zwłasz­cza przy rów­nym pozio­mie tek­stów. Może to powo­do­wać, że takie oso­by mimo pozy­tyw­ne­go feed­bac­ku i infor­ma­cji, że w grun­cie rze­czy są ukształ­to­wa­ne i mają goto­wy tekst do prac redak­cyj­nych, nie zechcą przy­je­chać ponow­nie na festi­wal.

 

Siłą festi­wa­lu jest to, że trze­ba przejść przez kil­ka pra­cow­ni, by zyskać odpo­wied­nią jakość tek­stu. To też wią­że się z zyski­wa­niem coraz więk­szej świa­do­mo­ści lite­rac­kiej. Uwa­żam, że dobrze było­by też zazna­czyć w regu­la­mi­nie festi­wa­lu, że uczest­ni­cy zobo­wią­zu­ją się do zacho­wa­nia pouf­no­ści otrzy­ma­nych tek­stów od innych osób w cza­sie trwa­nia warsz­ta­tów i po ich zakoń­cze­niu.

 

Wyda­je mi się, że pra­cow­nie spraw­dzi­ły się super. Spo­tka­nia onli­ne budzą we mnie mie­sza­ne uczu­cia. Z jed­nej stro­ny mogli­śmy poznać innych uczest­ni­ków i opo­wie­dzieć coś o swo­im pro­jek­cie przed warsz­ta­tem, z dru­giej, nie jestem pewien, czy wnio­sło to dużo do moje­go pisa­nia. Wolał­bym, żeby zamiast zajęć onli­ne uczest­ni­cy pra­cow­ni przy­jeż­dża­li na cały dzień zajęć w czwar­tek, od rana. Prze­su­nię­cie decy­zji o mie­siąc na pew­no jest dobrym ruchem, daje to moż­li­wość wyko­rzy­sta­nia twór­czej ener­gii po festi­wa­lu.

 

Bar­dzo waż­na dla kon­struk­tyw­no­ści prac w pra­cow­niach wyda­je mi się moż­li­wość zło­że­nia ponow­nie popra­wio­nych tek­stów, bar­dzo to popie­ram. Wyda­je mi się, że pró­ba opra­co­wa­nia jakiejś wspól­nej ramo­wej for­mu­ły pra­cow­ni mogła­by pomóc w ogra­ni­cze­niu takie­go rodza­ju swo­bo­dy w gru­pie, któ­ry osta­tecz­nie nie popy­cha jej do przo­du. Jed­nak ogra­ni­cza­ło­by to też kre­atyw­ność pro­wa­dzą­cych, ich oso­bo­wość.

 

Bar­dzo sobie cenię udział w pra­cow­ni. Sądzę, że jed­nak naj­wię­cej zale­ży od pro­wa­dzą­ce­go. W tym roku trze­ba zbu­do­wać pomnik wspa­nia­łej oso­bie, któ­ra kie­ro­wa­ła naszym twór­czym sza­łem, od razu zadzia­ła­ła che­mia i myślę, że wszy­scy zgo­dzi­li­by się ze mną, że zro­bi­li­śmy na warsz­ta­tach ogrom­ne postę­py. O wspa­nia­łej atmos­fe­rze, życz­li­wo­ści, otwar­to­ści i zaan­ga­żo­wa­niu gru­py już nawet nie wspo­mi­nam. Przy­pi­su­ję te zasłu­gi naszej oso­bie pro­wa­dzą­cej. Na pew­no dwa spo­tka­nia w sie­ci poprze­dza­ją­ce festi­wal też mia­ły wpływ na prze­bieg pra­cy w gru­pie. Myślę, że mimo atmos­fe­ry luzu było bar­dzo na serio i wyko­rzy­sta­li­śmy ten czas mak­sy­mal­nie.

 

Jestem zachwy­co­na pra­cą w gru­pie Edwar­da, jego zaan­ga­żo­wa­niem i tym, że spo­ty­ka­li­śmy się kil­ka­krot­nie, dzię­ki cze­mu mogli­śmy poznać się lepiej, poznać nasz styl pisa­nia i dawać sobie kon­kret­ne wska­zów­ki.

 

Być może dobrym roz­wią­za­niem były­by spo­tka­nia onli­ne po warsz­ta­tach, z oso­ba­mi wyróż­nio­ny­mi, lub jed­no spo­tka­nie całej gru­py po mie­sią­cu, z omó­wie­niem pra­cy twór­czej nad tek­stem w tym cza­sie, tego, co zadzia­ła­ło z uzy­ska­ne­go na warsz­ta­tach feed­bac­ku.

 

Jako oso­ba pro­wa­dzą­ca pra­cow­nię – nie wiem, czy nie prze­su­nę­ła­bym czę­ści zajęć onli­ne na czas po festi­wa­lu (gdy się już zna­my, moż­na bar­dziej otwar­cie roz­ma­wiać na łączach, w tej for­mu­le moż­na było­by zro­bić kon­sul­ta­cje indy­wi­du­al­ne po festi­wa­lu).

 

Dodat­ko­wy czas na dopra­co­wa­nie tek­stów wyda­je się być logicz­nym ele­men­tem – wyko­rzy­sta­nie wie­dzy zdo­by­tej na warsz­ta­tach.

 

Brak zobo­wią­za­nia do wyda­nia publi­ka­cji jest dużym plu­sem, ponie­waż moż­na popra­co­wać nad książ­ką, któ­ra nie­ko­niecz­nie pasu­je do pro­fi­lu Biu­ra.

 

 

Czy weź­miesz udział w przy­szło­rocz­nej edy­cji?

 

Oczy­wi­ście, od kil­ku lat to dla mnie waż­ny moment w roku.

 

Pra­wie na pew­no tak, głów­nie przez to, że pro­wa­dzą­ca moją gru­pę pole­ci­ła mi start do Poło­wu w przy­szłym roku, z popra­wio­nym tego­rocz­nym zesta­wem.

 

Wezmę udział i rozu­miem cenę za warsz­ta­ty. To prze­cież tak­że czas i pra­ca każ­de­go pro­wa­dzą­ce­go oraz Was, jako orga­ni­za­to­rów. Cena za tak wie­le godzin warsz­ta­to­wych nie jest zapo­ro­wa.

 

Jeśli komuś zale­ży, to w cza­sach, gdy zara­bia się śred­nio oko­ło 4,5–5,5 tys. zł na rękę, pra­cu­jąc na etat, to wyda­nie kwo­ty oko­ło 2 tys. zł na udział w jed­no­ra­zo­wym kil­ku­dnio­wym wyda­rze­niu, któ­re może sta­no­wić urlop zara­zem, na czym nam zale­ży, któ­re roz­wi­ja nas twór­czo, daje moż­li­wość spo­tka­nia z każ­dym, daje kopa na cały rok – to napraw­dę nie jest żaden wyda­tek. Moi zna­jo­mi co roku wyda­ją oko­ło 20 tys. zł na waka­cje za gra­ni­cą, a leżą przez dwa tygo­dnie na leża­ku oto­cze­ni kor­do­nem woj­ska w oba­wie przed tubyl­ca­mi – ale na FB chwa­lą się, że to Egipt. Więc koszt napraw­dę nie jest duży.

 

Wyobra­żam sobie, jak trud­no prze­żyć festi­wa­lo­wi w dzi­siej­szych cza­sach. Doce­niam, że mimo tych trud­no­ści nadal się odby­wa. Festi­wal mogli­by wspo­móc spon­so­rzy, ale to mogło­by się wią­zać z utra­tą nie­za­leż­no­ści. Kto jed­nak odda­je wol­ność za bez­pie­czeń­stwo? Na pew­no nie arty­sta nie­za­leż­ny. Kwe­stia wyklu­cze­nia z powo­du wyso­kich kosz­tów jest pro­ble­ma­tycz­na, ale jeśli komuś napraw­dę zale­ży na tym, by pra­co­wać na swo­im tek­stem i go wydać, to wie­rzę, że znaj­dzie spo­sób. Moż­na sko­rzy­stać z tań­sze­go noc­le­gu w oko­li­cy hote­lu, moż­na z kimś podzie­lić kosz­ty dojaz­du i zakwa­te­ro­wa­nia, jest też opcja rat w płat­no­ści za warsz­ta­ty. „Chcesz – znaj­dziesz spo­sób. Nie chcesz – znaj­dziesz powód”. Wezmę udział w przy­szło­rocz­nej edy­cji nie­za­leż­nie od kosz­tów.

 

Oso­by, któ­re nie były w tym hote­lu, a w innym, napraw­dę dużo stra­ci­ły. Roz­ma­wia­łam z nimi – z uwa­gi na póź­ną porę nie przy­by­ły na After, cza­sem się spóź­nia­ły, były spię­te, nie inte­gro­wa­ły się. Dla­te­go cała war­tość w byciu razem. Nawet kosz­tem nie­do­god­no­ści. To osta­tecz­nie tyl­ko kil­ka dni i pokój ma słu­żyć głów­nie… spa­niu.

 

Tak, mam wiel­ką ocho­tę na następ­ną edy­cję, o ile moje tek­sty oka­żą się na tyle dobre, żeby uczest­ni­czyć w pra­cow­ni lub w Poło­wie. Trak­tu­ję festi­wal jako cen­ny ele­ment wła­sne­go roz­wo­ju (muszę poko­nać pond 2000 km, żeby zja­wić się w Koło­brze­gu).

 

 

Co jest naj­więk­szą war­to­ścią pro­gra­mu festi­wa­lu poza Pra­cow­nia­mi?

Oso­bi­sta oce­na festi­wa­lo­wych wyda­rzeń

 

Wyda­rze­nia sta­ły na bar­dzo wyso­kim pozio­mie. Sce­no­gra­fia była cudow­na. Resi­na to cichy boha­ter wyda­rzeń. Dłu­go nie zapo­mnę mowy otwie­ra­ją­cej festi­wal w wyko­na­niu pana Jar­nie­wi­cza.

 

Jeśli cho­dzi o zagra­nicz­nych gości – bar­dzo otwie­ra­ją­ce doświad­cze­nie. Ser­bia, Korea… To napraw­dę wiel­kie zde­rze­nie z czymś zupeł­nie nowym, innym, otwie­ra­ją­ce. Nie podró­żu­ję pra­wie wca­le, a to była pra­wie podróż. DZIĘKUJĘ!!!

 

Podo­ba mi się for­mu­ła czy­ta­nia bez roz­mów i bar­dzo doce­niam roz­mo­wy na koniec, ale momen­ta­mi pyta­nia pro­wa­dzą­ce­go były zbyt dłu­gie, zbyt zawi­łe i z więk­szą licz­bą kro­pek niż zna­ków zapy­ta­nia.

 

Opra­wa muzycz­na do czy­tań to abso­lut­ne mistrzo­stwo. Zmie­ni­ła­bym for­mu­łę wywia­dów przed czy­ta­niem na po czy­ta­niu. Nie wszy­scy mamy dostęp do nowo­ści, szcze­gól­nie w obsza­rze poezji, i przy­słu­chi­wa­nie się roz­mo­wie, gdzie tyl­ko pro­wa­dzą­cy i gość wie­dzą, o co cho­dzi, jest czy­stą abs­trak­cją i potra­fi kon­kret­nie zmę­czyć.

 

Opra­wa gra­ficz­na – na szóst­kę. Opra­wa muzycz­na – tak samo (dziś bie­ga­łam po moim mie­ście z Resi­ną na słu­chaw­kach – wra­ca­jąc myśla­mi do festi­wa­lu). Czy­ta­nia – połą­cze­nie z muzy­ką jest wspa­nia­łe, doda­je sen­sów, zna­czeń, war­to­ści, inspi­ru­je. W moim oto­cze­niu (bank/transport) nie spo­ty­kam niko­go, kto pisze. Niko­mu nie mogę dać nic do prze­czy­ta­nia. After był świet­ną oka­zją do roz­mów – nikt nie tań­czył, roz­ma­wia­li­śmy o tym, co pisze­my. Nawza­jem się inspi­ro­wa­li­śmy. Każ­dy czuł wspar­cie, ale nie­na­chal­ne. To był pięk­ny czas.

 

Ogrom­ną war­to­ścią są spo­tka­nia z autor­ka­mi i auto­ra­mi z innych niż Pol­ska miejsc i tłu­ma­cze­nia. Spo­tka­nie z Kim Hyeso­on i Lyn­nem Suh poru­sza mnie do dziś, zachwy­cam się nim. Dużo dobrych czy­tań w tym roku i też zachwyt tym, jak w gło­wie spię­ła mi wszyst­ko muzy­ka Resi­ny (powra­ca­ją­ce moty­wy, dźwię­ki, język muzy­ki). Myślę o tym, że war­to pomy­śleć, jak tro­chę do gęsto­ści festi­wa­lu wpu­ścić powie­trza, może dało­by się zor­ga­ni­zo­wać coś na samej pla­ży – nie wiem jak, ale pomy­śla­ła­bym nad tym.

 

Bar­dzo dzię­ku­ję za spo­tka­nie o Magi­ku – „arty­ście total­nym”. Przy­wró­cił mi wia­rę w to, że auten­tyzm jest nadal w cenie, i choć też pła­ci się za nie­go cenę, to war­to pozo­stać sobą w twór­czo­ści. Bar­dzo cenię Fili­pa Łobo­dziń­skie­go jako oso­bę pro­wa­dzą­cą takie wywia­dy. W Biu­rze Lite­rac­kim podo­ba mi się nie­zmien­nie od lat, że sło­wo łączy się z muzy­ką. Uwa­żam, że for­ma czy­ta­nia do muzy­ki jest tra­fio­na, bo otrzy­mu­je­my nie tyl­ko sam tekst, ale peł­no­krwi­sty występ. Resi­na spraw­dzi­ła się w tej roli dosko­na­le. Z „Muzy­ki sło­wa” wybie­ra­łam głów­nie pro­zę, bar­dzo podo­bał mi się występ Janu­sza Rud­nic­kie­go. Do moich ulu­bio­nych punk­tów pro­gra­mu nale­ży tak­że „Nowy euro­pej­ski kanon lite­rac­ki” pro­wa­dzo­ny przez Ingę Iwa­siów. Uwa­żam, że wywia­dy z pol­ski­mi autor­ka­mi i auto­ra­mi mogły­by być połą­czo­ne z czy­ta­niem, ponie­waż część uczest­ni­ków rezy­gnu­je z bra­nia udzia­łu w „Roz­mo­wach na koniec” z róż­nych powo­dów.

 

Wszy­scy pro­wa­dzą­cy spo­tka­nia powin­ni mieć NAKAZ zmiesz­cze­nia się w 10 sło­wach przy zada­wa­niu pytań. Publicz­ność nie nadą­ża­ła, Autorzy/Autorki nie nadą­ża­li. Trud­no było wła­ści­wie usły­szeć ich głos. Mówi­li ZNACZNIE mniej od pro­wa­dzą­cych.

 

Byłam po raz pierw­szy i wszyst­ko chło­nę­łam z pozy­tyw­nym nasta­wie­niem, nie doświad­czy­łam zawo­du, chy­ba że (po raz kolej­ny) – nie­do­syt z powo­du zbyt szyb­kie­go upły­wu cza­su.

 

Opra­wa gra­ficz­na to był sztos! Wio­lon­cze­la rów­nież. Parę razy zda­rzy­ło mi się sku­pić na muzy­ce i nie słu­chać tek­stu czy­ta­ne­go ze sce­ny. Czy to dobrze? „Roz­mo­wy na koniec” pozwo­li­ły mi wybrać to, co mnie cie­ka­wi, to był dobry punkt, choć wolał­bym usły­szeć tutaj mniej muzycz­ne­go wstę­pu, a wię­cej od auto­rów. Faj­nie, że był Hirek Wro­na.

 

„Roz­mo­wy na koniec” są jed­nym z moich ulu­bio­nych wyda­rzeń na festi­wa­lu, bo pozwa­la­ją autor­kom i auto­rom mówić o rze­czach, na któ­re na sce­nie nie ma już cza­su. Nie było w pro­gra­mie rze­czy, któ­re mnie zawio­dły.

 

Naj­więk­szą war­to­ścią impre­zy są: kon­tak­ty z inny­mi ludź­mi, orien­ta­cja w nowo­ściach lite­rac­kich, a dla osób piszą­cych nowe inspi­ra­cje. Czy­ta­nia bez roz­mów spraw­dza­ły się zna­ko­mi­cie.

 

Nie­czę­sto zda­rza się tak spój­na impre­za jak Trans­Port. Tak trzy­mać.

 

To było pięk­ne! I żału­ję, że odkry­łam festi­wal dopie­ro teraz.

 

 


 

Posłu­chaj tak­że spe­cjal­nej audy­cji z pod­su­mo­wa­niem festi­wa­lu

 

 

Inne wiadomości z kategorii