Bez stempla

02/07/2007 Szkice

Opo­wie­ści o twór­cach osob­nych, któ­rzy wbrew lite­rac­kim stem­plom nie wpi­su­ją się w kate­go­rie poko­le­nio­we i trzy­ma­ją się „z dale­ka od sta­da”. Wśród bły­sko­tli­wie oma­wia­nych przez Kępiń­skie­go auto­rów zna­leź­li się m.in. Róże­wicz, Siw­czyk, Świe­tlic­ki, Dyc­ki i Zadu­ra. Zachę­ta dla czy­tel­ni­ków do odkry­wa­nia poezji po swo­je­mu.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
02/07/2007
Kategoria
Esej
Seria
Szkice
Ilość stron
132
Format
168 x 210 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 1.5 90g
Projekt okładki
Artur Burszta
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-60602-35-5
spis treści

Wstęp

 

TYLKO DWA WIERSZE

Tadeusz Różewicz kłóci się z Bogiem
Marcin Świetlicki odpycha wątpiących

 

SIĘ ZACZYNA

Poezja jest. Paul Celan i inni dzisiaj – tradycja pierwsza
Antyfabryka. Witold Gombrowicz namawia do autoszyderstwa, autoironii, autopogardy – tradycja druga

 

POSTACI

Krótkie spięcia. Dlaczego Jacek Bierezin?
Na pokuszenie. Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, czyli krytyk zamyka dziób
Zawsze chaos. Taki jest Marcin Sendecki
Konwój zatonął na brzegu. Andrzej Sosnowski na dystans
Pożegnanie z awangardą. Tadeusz Pióro niecały
Piekielnie finezyjny kolaż. Bohdan Zadura myli tropy A
leja Otchłani. Bartosz Muszyński język trzyma na uwięzi
Na huśtawce. Pisze, jak oddycha. Tomasz Różycki
Wiatr bez końca. Mariusz Grzebalski zamyka oczy

 

HOT SHOTS

Kilka zdań o poezji Jacka Podsiadły w ogóle: o poezji zrozumiałej i niezrozumiałej
Biała Afryka Bartłomieja Majzla przeczytana w chwilę po odłożeniu „Gazety Wyborczej” z tekstem Igora Stokfiszewskiego o końcu poezji pokolenia lat 60
Krzysztof Siwczyk. Wyznania sobowtóra
Marcin Świetlicki. Uosobienie sił mrocznych?
Akwarium Edwarda Pasewicza
Mariusz Grzebalski. Anty-Lorca?

 

Wiersze

Charles Reznikoff i Piotr Sommer w jednym
Ktoś, kto zrozumiał. O wierszu Tomasza Stawiszyńskiego
Nic nie trwa wiecznie. Reiner Kunze
Nieczytelność według Paula Celana

 

Nota o tekstach
Indeks osób

opinie o książce

Ponieważ wszystko lub prawie wszystko w podejściu do poezji różni Piotra Kępińskiego i mnie, jego zasadnicze tezy krytycznoliterackie słyszę szczególnie wyraziście. Miałabym ochotę z wieloma polemizować, wejść w otwarty spór, pokłócić się o interpretacje i ważność niektórych autorów w polskiej poezji. Największej jednak pikanterii książce dodaje postawa jej autora, który, pisząc o poezji, czuje się przede wszystkim poetą i próbuje udowodnić, że opisy krytycznoliterackie, komentarze i glossy do wierszy nie są im tak bardzo potrzebne, a czasami wręcz szkodliwe. Rasowy krytyk tak się nie zachowuje! Traktuję więc pisanie Kępińskiego jak dywersyjne działania i wypowiedzenie wojny krytykom. 

Anna Kałuża

Tom powstał z rozmyślnym pominięciem bieżących metod badawczych - niejako obok głównego (jeśli taki rzeczywiście istnieje) nurtu literaturoznawczego. Autor mówi "przyszłym krytykom": "Nie znajdziecie tutaj przypisów ani uniwersyteckich treści. To rzecz o moich autorach i o moich literackich fascynacjach". Tak rozumiana jest lekturą, której towarzyszy duże napięcie emocjonalne. Ten, który poezję lubi i ma ochotę objaśniać, swoją książkę kieruje do tych, którzy mają podobny stosunek do literatury. I chcą słuchać. Nie ma wątpliwości: poezja jest ważną częścią życia duchowego Piotra Kępińskiego.

Adam Wiedemann

Kępiński jest otwarty zarówno na intuicję, impuls, sugestię, jak i wiedzę płynącą z faktu, że przecież jest współtwórcą, beneficjentem, ofiarą humanistyki współczesnej, że ma za sobą studia polonistyczne i długie lata praktykowania w rozmaitych, także książkowych czasopismach. Zatem jego "czytanie bez przypisów" zdaje się bardzo świadomym wyborem, tyle że, powtarzam, wyborem siebie osobnego, nie zaś siebie jako przywódcy wyimaginowanej rebelii przeciwko systemowi krytyki literackiej.

Piotr Śliwiński

Choć autor Bez stempla nie mówi tego wprost, wie doskonale, że tam, gdzie pragnie się rozumieć poezję jako "czystą", prędzej czy później pojawi się pewien charakterystyczny postulat, najdosłowniej wyrażony przez romantyków jenajskich: "Poezję krytykować można tylko przez poezję". Tak więc, gdy próbuje mówić o pięknie, nie robi tego tak, jak moglibyśmy spodziewać się po krytyku literackim. Robi to - zgodnie zresztą z samym sobą, autorem sześciu tomów wierszy - jak poeta: pisząc teksty, których głównym celem nie jest opisywanie piękna (byłoby ono według Kępińskiego jego "zepsuciem" - wobec czego "Nic tu po opowiadaczach poezji?", s. 74), ale jego kreowanie.

Piotr Bogalecki

Bez stempla Piotra Kępińskiego. Przyznam, że dawno nie czytałem książki krytycznoliterackiej, która byłaby napisana z takim nerwem i zaangażowaniem. Kępiński nie tylko czyta wiersze - a czyni to wdzięcznie i inteligentnie. On je przeżywa: wyrusza z nimi w podróż, przymierza do własnych przeżyć i doświadczeń, odnajduje w nich klucze do wielu sytuacji, które wydawałyby się nie mieć z poezją nic wspólnego (mały bazar w Kuźnicy Białostockiej, amsterdamski kataryniarz wyciągający z kieszeni jakieś papiery). Interpretuje wiersze jakby oddychał - sam zresztą zwraca się ku tym poetom, którzy "piszą jakby oddychali", jak brzmi tytuł jednego ze szkiców. W efekcie otrzymujemy krytykę żywą i zawsze w ruchu, bo kolejne lektury nakładają się na kolejne fragmenty egzystencji, ta zaś nie daje się unieruchomić w żadnej formule, w żadnym zaklęciu. Ujmuje sposób, w jaki Piotr Kępiński już w punkcie wyjścia odrzuca wszelakie krytycznoliterackie kategoryzacje ("stemple") i nie ulega pokusom wielkich syntez czy programów. Lektura jego tekstów to doświadczenie wyjątkowości każdego autora i indywidualnego charakteru każdego wiersza. W tych błyskotliwie napisanych szkicach odnajdziemy nie tylko wyjaśnienie wiersza - choć to odnajdziemy również - lecz także zachętę do kolejnych lektur i odkrywania poezji po swojemu. A można wierzyć Kępińskiemu: jest co odkrywać, jest po co wracać do wierszy, które wydają nam się dobrze znane. Miłej lektury.

Jacek Gutorow

To książka, w której, jak sam autor zastrzega we wstępie, nie znajdziemy "przypisów ani uniwersyteckich treści". I bardzo dobrze. Bo atutem są tu nie popularne metody badawcze, ale osobiste, nieraz bardzo intymne wyznania o wierszu, bliskie i silne relacje z wierszem, intuicyjne doświadczanie wiersza. Przede wszystkim jednak to frapujące i fascynujące (tak, wiem, że brzmi to banalnie) spotkania z poetami – od brulionowców/barbarzyńców i rozmaitych akolitów począwszy, po roczniki siedemdziesiąte, na Celanie, ogromnie dla wymienionych wyżej ważnym, skończywszy. Polecam! 

Anita Widman-Drzewiecka

Teksty i materiały o książce w biBLiotece