Choroba Libenkrafta

30/05/2013 Proza

Cho­ro­ba Liben­kra­fta to utrzy­ma­na w kli­ma­cie „histo­rii alter­na­tyw­nej” powieść ukra­iń­skie­go pisa­rza Ołek­san­dra Irwan­ća, w któ­rej czy­tel­nik odnaj­dzie zaska­ku­ją­ce zda­rze­nia i zwro­ty akcji oraz nie­spo­dzie­wa­ne zakoń­cze­nie fan­ta­stycz­nej powie­ścio­wej prze­no­śni. Tytu­ło­wa cho­ro­ba, to sze­rzą­ca się w nie­przy­ja­znym świe­cie tajem­ni­cza epi­de­mia o nie­wia­do­mych przy­czy­nach, skut­kach oraz nie do koń­ca pozna­nych obja­wach. Powieść Irwan­ća to gro­te­sko­wa hiper­bo­la prze­kształ­ca­ją­cej się rze­czy­wi­sto­ści ukra­iń­skiej.

Tłumaczenie
Natalia Bryżko, Natalia Zapór
Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
30/05/2013
Kategoria
Epika
Seria
Proza
Ilość stron
140
Format
160 x 225 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 90g
Projekt okładki
Karol Banach
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-63129-41-5
spis treści

Część pierwsza

Część druga

EPILOG zamiast PROLOGU

 

opinie o książce

Na kartach Choroby Libenkrafta miesza się groza z groteską, okrucieństwo z subtelnością; język piękny, gładki i delikatny z przerażającym światem, jaki opisuje. Z rzeczywistością, w której żyć się nie da. A jednak! Irwaneć prowokuje, bo tworzy coś na kształt pamfletu na komunistyczną państwowość, a z drugiej strony mroczny traktat o życiu w mroku, bez szans na zmianę; w świecie, gdzie nigdy nie świeci słońce i gdzie umysły są spaczone ideologią szarości i smutku. Ta proza jest odzwierciedleniem tęsknot, jakie się wypiera. Jest traktatem o istocie Zła, które ktoś kiedyś wtłoczył w pewne ramy, dał mu jedyną i słuszną wykładnię; uczynił w końcu czymś normalnym, poza co nie da się wyjść. O okrutnej Ukrainie… Przesycona wciąż narastającą grozą powieść z pogranicza groteski i mrocznego realizmu jest próbą odpowiedzi na pytania, jakie dręczą tych, którzy uciekli być może na Wyspę przed kostycznymi ideologiami, ale nigdy o niej nie opowiadają, bo nie mają punktu odniesienia, by opisać zmiany. Zmian nie będzie. Szczęśliwego zakończenia także. Obcowanie z prozą Irwanecia będzie bolesne i zostawi gorzki ślad. Czy zatem warto? Tak, bo to książka inteligentna, która wprowadzi nas w grę, jakiej reguł być może do końca nie pojmiemy…

Jarosław Czechowicz

Choroba Libenkrafta Ołeksandra Irwancia jest dla mnie dowodem na to, że literatura ukraińska ma się dobrze i warto ją poznawać. Autor w sposób błyskotliwy wykorzystał historię króla Edypa do opowiedzenia własnej, rozgrywającej się w ponurym mieście zaatakowanym przez tajemniczą epidemię. Co szczególnie cenne w Chorobie Libenkrafta to duże możliwości interpretacyjne. 

Anna Piwowarczyk

Choroba Libenkrafta to książka nadzwyczaj realistyczna – poza jednym bardzo ważnym elementem, który pozwala ją nazwać antyutopią. Mianowicie jej akcja dzieje się w bliżej nieokreślonym miejscu, bliżej nieokreślonym czasie, ale wiemy, że jest to przyszłość, przyszłość straszna i ponura, z której wyłania się groteskowy obraz przekształconej rzeczywistości.

Iwona Boruszkowska

Irwaneć rozgrywa swój spektakl w prosty i sugestywny sposób, nie szczędząc od czasu do czasu brutalnych opisów. Przy tym wszystkim pozostawia margines na niedopowiedzenia i pytania, dzięki czemu pozornie nieskomplikowana książka okazała się inspirującą lekturą.

Anna Piwowarczyk

Teksty i materiały o książce w biBLiotece