Choroba Libenkrafta
Choroba Libenkrafta to utrzymana w klimacie „historii alternatywnej” powieść ukraińskiego pisarza Ołeksandra Irwanća, w której czytelnik odnajdzie zaskakujące zdarzenia i zwroty akcji oraz niespodziewane zakończenie fantastycznej powieściowej przenośni. Tytułowa choroba, to szerząca się w nieprzyjaznym świecie tajemnicza epidemia o niewiadomych przyczynach, skutkach oraz nie do końca poznanych objawach. Powieść Irwanća to groteskowa hiperbola przekształcającej się rzeczywistości ukraińskiej.
Część pierwsza
Część druga
EPILOG zamiast PROLOGU
Na kartach Choroby Libenkrafta miesza się groza z groteską, okrucieństwo z subtelnością; język piękny, gładki i delikatny z przerażającym światem, jaki opisuje. Z rzeczywistością, w której żyć się nie da. A jednak! Irwaneć prowokuje, bo tworzy coś na kształt pamfletu na komunistyczną państwowość, a z drugiej strony mroczny traktat o życiu w mroku, bez szans na zmianę; w świecie, gdzie nigdy nie świeci słońce i gdzie umysły są spaczone ideologią szarości i smutku. Ta proza jest odzwierciedleniem tęsknot, jakie się wypiera. Jest traktatem o istocie Zła, które ktoś kiedyś wtłoczył w pewne ramy, dał mu jedyną i słuszną wykładnię; uczynił w końcu czymś normalnym, poza co nie da się wyjść. O okrutnej Ukrainie… Przesycona wciąż narastającą grozą powieść z pogranicza groteski i mrocznego realizmu jest próbą odpowiedzi na pytania, jakie dręczą tych, którzy uciekli być może na Wyspę przed kostycznymi ideologiami, ale nigdy o niej nie opowiadają, bo nie mają punktu odniesienia, by opisać zmiany. Zmian nie będzie. Szczęśliwego zakończenia także. Obcowanie z prozą Irwanecia będzie bolesne i zostawi gorzki ślad. Czy zatem warto? Tak, bo to książka inteligentna, która wprowadzi nas w grę, jakiej reguł być może do końca nie pojmiemy…
Jarosław Czechowicz
Choroba Libenkrafta Ołeksandra Irwancia jest dla mnie dowodem na to, że literatura ukraińska ma się dobrze i warto ją poznawać. Autor w sposób błyskotliwy wykorzystał historię króla Edypa do opowiedzenia własnej, rozgrywającej się w ponurym mieście zaatakowanym przez tajemniczą epidemię. Co szczególnie cenne w Chorobie Libenkrafta to duże możliwości interpretacyjne.
Anna Piwowarczyk
Choroba Libenkrafta to książka nadzwyczaj realistyczna – poza jednym bardzo ważnym elementem, który pozwala ją nazwać antyutopią. Mianowicie jej akcja dzieje się w bliżej nieokreślonym miejscu, bliżej nieokreślonym czasie, ale wiemy, że jest to przyszłość, przyszłość straszna i ponura, z której wyłania się groteskowy obraz przekształconej rzeczywistości.
Iwona Boruszkowska
Irwaneć rozgrywa swój spektakl w prosty i sugestywny sposób, nie szczędząc od czasu do czasu brutalnych opisów. Przy tym wszystkim pozostawia margines na niedopowiedzenia i pytania, dzięki czemu pozornie nieskomplikowana książka okazała się inspirującą lekturą.
Anna Piwowarczyk
Teksty i materiały o książce w biBLiotece
- ESEJE Wrażliwość jako śmiertelna choroba przenoszona nieznaną drogą Recenzja Jagody Wierzejskiej z książki Choroba Libenkrafta Ołeksandra Irwanća, która ukazała się w październiku 2013 roku w „Nowych Książkach”.
- ESEJE Stygmat plamki Recenzja Jarosława Czechowicza z książki Choroba Libenkrafta Ołeksandra Irwaneća.
- KOMENTARZE O Chorobie Libenkrafta Komentarz Ołeksandra Irwanecia do książki Choroba Libenkrafta.
- ESEJE Rzeczywistość jako śmiertelna choroba Recenzja Łukasza Saturczaka z książki Choroba Libenkrafta Ołeksandra Irwanća.
- PROZA Choroba Libenkrafta Fragmenty książki Ołeksandra Irwancia Choroba Libenkrafta w przekładzie Natalii Bryżko i Natalii Zapór, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii „Proza” 30 maja 2013 roku.