Dni i noce, wyd. 2
Czy jest w pierwszej od dekady książce poetyckiej Sommera coś zasadniczo nowego? Wyjąwszy jeszcze większą siłę wiersza, jeszcze trudniejszą do pojęcia umiejętność, z jaką nadaje wagę drobnym zdarzeniom i kadruje wycinki rzeczywistości? Owszem, z upływem lat u Sommera o wiele mocniej dochodzi do głosu czas. Wydanie drugie.
Zaniedbanie
To niech się teraz cierpi
Zacinka
Dni i noce
Wiersz o przecinkach
Nic się nie stało
Taksówka
Ornitologiczny
Jakiś dłuższy czas temu
Deszcz
Chrypka
Chłopiec
Stan sprzed
Też coś
Z rzeczy niektórych
Bo tylko zważmy
Nowa ramówka
Później
Przysłowia
Jak się mówi
Kolekcja jesienna
Latem
Po fajrancie
Coś za coś
Kwiatki na mokradłach
Młodzieniec
Pęd powietrza
Maleją sprzęty
Niebo w Nebrasce
Chez nous, aux États-Unis
Idziemy sobie po ulicy
Pseudonimy
Geografia
Psia kostka
Kolega z boiska
Żegary w sierpniu
Poczułem się jakby ktoś wszedł
Dzieje pewnej sprzeczności
Spacery
Urodzaj
Puste pole
Konfirmacja
Na pasku
Ulubione kawałki
Wiersz bezwiedny
Na lekarstwo
Zasklepianka
Bajka
Przesądy z lat osiemdziesiątych
Są dwie księżycy
Był świadkiem
Doświadczony pedagog zbity z tropu łapie właściwy ton
Druga połowa
Dziewanny
Oczywiście
Na ogół jednak
Parapet
Wiersz czasownikowy
Wiersz przymiotnikowy
Podsłuch
Przegięcie
Podloty
Mobilizacja
Skwery, parki, ulice
Zawijka
Mieszko
Taktownie
Autowykrzyknik
Ani słowa inaczej
Śnieg
"Zawsze miło się rozmawia o tym bezkarnym pomniejszaniu odległości między brzmieniem a znaczeniem" - mówi bohater wiersza "Dni i noce". Z mojego punktu widzenia zawsze miło się pisze o tym bezkarnym pomniejszaniu odległości między wierszem a detalem, który jest budulcem fraz. Myślę tak dlatego, że wiersz, który stara się pielęgnować szczegół i utrwalać go w najczystszej postaci, to wiersz, który nie tylko dostrzega światło w platońskiej jaskini, ale również wchłania je i niebezpiecznie zbliża się do ideału. Tak wyłania się detal, który jest istotną częścią nowej książki Piotra Sommera.
Mateusz Kotwica
Dni i noce, tak jak to zazwyczaj bywa u Sommera, mimo pozornej prostoty formalnej, zatrzymują wiele sensów w odwodzie. W Niepodległości głosu Jacek Gutorow pisał: "Lektura wierszy Piotra Sommera utwierdza mnie w przekonaniu, że ich prostota nie tylko nie jest oczywista, ale - co więcej - świadomie i bezczelnie pozorowana. Stąd jedna z podpowiedzi dla czytelników tego poety brzmiałaby następująco: im prostszy i bardziej, zdawać by się mogło, niedbały wiersz, tym zazdrośniej strzeże on własnych tajemnic; im łatwiej (na pozór) daje się odszyfrować, tym trudniejsza jest jego zagadka". Zgadzając się z taką diagnozą, zachęcam do lektury Dni i nocy tych właśnie, którzy lubią rozwiązywać takie zagadki.
Marcin Jurzysta
Czasami mam wrażenie, że Sommer najbardziej chce zapisywać głosy: skargi (np. staruszki w "Stanie sprzed") i okrzyki zdziwienia, przede wszystkim pośredniości rozgadane ("zawsze miło się rozmawia / o tym bezkarnym pomniejszaniu / odległości między brzmieniem a znaczeniem" - z wiersza tytułowego), swobodne i bardzo serio; drobiazgowe: "Ulubione kawałki" "to te, w których ktoś opowiada / jakieś naprawdę drobne zdarzenie / z przeszłości, ale tak, że ta zupełnie / zwykła rzecz, ognisko nad jeziorem, sen / z kimś bardzo bliskim [...] / ni stąd ni zowąd / rośnie w piersiach do czegoś najważniejszego", trochę tak dzieje się w jego utworach, biorą się z odpowiedzi na pytanie "o czym mówić". Sommer wierszem zastanawia się, od czego zaczyna się wiersz. Pokazuje, że to niewiele, które znajduje, wystarcza. Zwłaszcza, że za chwilę jest go jeszcze mniej. Dni i noce całe są wypisami z (tym)czasowości, całe są o traceniu, innym (nie tylko językowo) niż miłobędzkie "gubienie", równie dotkliwym; traceniu dni, ludzi i zwierząt, traceniu podczas pogrzebów i narodzin albo wakacji w Ustce, w kiedyś.
Anita Jarzyna
Nowe stosunki wyrazów - tytuł, jakim Piotr Sommer opatrzył kiedyś wiersze wybrane, znakomicie przystaje też do nowych. Także w Dniach i nocach rozpoznajemy natychmiast jego głos, zagadnięcia do czytelnika i - jak to nazwał Jacek Gutorow - "głośne myślenie". Słowa tutaj brzmią tak, jakby je dopiero przed chwilą, na gorąco, połączono. Pełna niespodzianek intonacja i kapryśnie swingujące rytmy wersów w Sommerowym free jazzie to dla nas także nie nowina. Nieobcy jest nam w nowym tomie - choć bardziej nieokiełznany niż kiedykolwiek - żywioł językowy, kiedy na przykład poeta puszcza wodze metaforom hippicznym, a one galopują aż po horyzont wyobraźni. Kiedy zaś słowa nie "pasą się samopas", bywają często przedmiotem cierpliwej obserwacji albo praktycznym kryterium poznawczym, skromną ideą regulatywną. Nieraz autor przekornie odświeża semantykę - nawet określeń tak poważnych jak "zająć się ogniem" lub "ramówka". Ciągle też dokonuje poetyckich sprostowań. Bo przecież czytamy w nowym tomie: "jakoś mówi się cały czas / nie to, a jednak / słyszy co trzeba". Owszem, mówi się nie to, ale chociaż język tak często w Dniach i nocach koryguje sam siebie, chociaż poeta czasem rzeczywiście - że przytoczę inny wiersz - "gasi zdania", jednak nie "podmywa gruntu". Nie wątpi radykalnie w zdolność językowej reprezentacji ani komunikacji z rzeczywistością, z innymi, z samym sobą, czyli - z odniesieniami swojego wiersza.
Jakub Ekier
To poezja, która czerpie ze wspomnień, z przeszłości, zamienia ją w czas teraźniejszy: "zdania, wyrazy, co mają / wciąż wyrażać trwanie". Ta poezja w bardzo piękny sposób staje się nicią, która łączy bohatera z bliskimi, rodziną, przyjaciółmi. Również ze zmarłymi, a wśród nich - z ulubionym psem. W wierszu "Skwery, parki, ulice" pojawia się też matka, jej postać, wyjęta z przeszłości, miga bohaterowi gdzieś na Manhattanie. Prowadzi z nią wyimaginowany dialog: "Kiedyś pamiętałem twoje wyrazy twarzy / Dziś jestem bardziej zajęty". W czasie tego spotkania wypowiada to, czego często nie udaje się nam powiedzieć rodzicom, zanim odejdą. W poezji Sommera wszystko jest dobrze wyważone: prostota wyrazu okazuje się skomplikowaną konstrukcją, zamiast prywatnych meandrów mamy opowieść o bliskości, o tym, co najważniejsze. Te wiersze, skupione na drobnych obrazach, czynnościach, rozmowach, unikają jakiegokolwiek fałszywego tonu. Są za to precyzyjne, co do sekundy i co do słowa.
Justyna Sobolewska
Panuje w tym tomie dziwna powietrzność, dokonuje się przeniesienie sfery "ja" i sfery międzyludzkich relacji "w powietrze" ponad ludźmi. Najpiękniejsze i najbardziej sugestywne wiersze tego rodzaju to "Druga połowa", "Podloty", "Niebo w Nebrasce". Tam, gdzie spojrzenie samo wytwarza w sobie przestrzeń patrzenia, tam, gdzie ludzie unoszą się ponad siebie, tam gdzie niebo otwiera się "przezroczystym nic", świat nabiera nieskończonej głębokości, a ta głębia jest lekka jak oddech. Nie ma nic wspólnego z solenną, skamieniałą, litą głębią tzw. "poezji metafizycznej". To otwarta metafizyka poezji.
Piotr Matywiecki
Żywioł mowy jest u Sommera (po prostu?) żywiołem życia. Zresztą poeta znany jest z tego, że rezygnuje z oficjalnego, dorosłego charakteru języka i dekoracyjności poetyckiej, celowo - jak Białoszewski - przeszukuje "niskie" rejestry mowy, jakby chciał oddać niepełny, niecałkowity stan języka jako jeszcze nie-systemu, choć nie interesują go przecież formy kalekie, "przetrącone". Poszukuje raczej czegoś, co określiłabym jako rysę, nacięcie. Każe nam zatrzymywać bowiem uwagę na tych miejscach w wierszu, które nie tylko, że nie pasują do reszty (odstają), ale i tę resztę jakoś kompromitują. To jedno z tych rozwiązań artystycznych, nad którym, czytając Dni i noce, warto się zastanowić.
Anna Kałuża
Doświadczenia z przeszłości kształtują nasz stan wiedzy, naszą świadomość. Podmiot korzysta z możliwości przywołania z pamięci rozmaitych projekcji, z których w teraźniejszości robi użytek. Bez wątpienia zaletą jest fakt, że nie wytwarza przy tym aury tandetnego sentymentalizmu. Tutaj smutek ubiera się w precyzyjne, tylko pozornie nieskomplikowane konstrukcje.
Monika Stopczyk
Zaakceptowanie braku obowiązków i przywilejów oznacza według Sommera odzyskanie przez lirykę kompletu praw, w tym nieskrępowanego prawa do powagi. Dni i noce to książka na wskroś, po staroświecku poważna. Przy tym w powadze nie grzęźnie, nie pozwala jej przekształcić się w patos. Powaga to moment, w którym odczuwa się silna potrzebę zrozumienia siebie i konieczność pozostania sobie wiernym.
Piotr Śliwiński
Dni i noce Piotra Sommera to zaproszenie do podsłuchiwania, do nadstawienia ucha i wyłapania prywatnych rozmów, fraz, zdań, które zostały skrojone na potrzeby konkretnego dnia czy konkretnej nocy, przez co unikają skostnienia i zastygnięcia w sztywnej formie „prawd uniwersalnych”. Dykcja Sommera wciąż pozostaje świeża i zaskakująca – subtelna gra detali nie pozwala przejść obojętnie obok dobiegających z wnętrza tomiku głosów. Skonfundowanie faktem, że podsłuchuje się prywatną rozmowę, szybko ustępuje ciekawości i zachwytowi. Warto zatem przystawić ucho i słuchać – bez obaw i wstydu, za to w skupieniu i uważnie.
Michał Mazur
Na pierwszy rzut oka tytuł książki wydawać się może banalny. Sytuacja zmienia się po wejściu w nakreśloną przez Sommera poetycką przestrzeń, tak charakterystyczną przecież dla tego poety. Z wierszy wyłania się pomost, po którym czytelnik może powoli udać się w przeszłość i od niego zależy, czy i co przyniesie stamtąd do teraźniejszości. W tej poezji tkwi czas oraz powiązane z nim dni i noce, prywatność, wspomnienia, a także miejsca. Zdecydowanie polecam tę pozycję każdemu, kto lubi podróżować wstecz, aby nasłuchiwać tam echa czasów minionych, które być może dawno przebrzmiały.
Paweł Ryszka