Drażniące przyjemności (1988–2008)
Drażniące przyjemności to wiersze przepełnione kreacyjnym autobiografizmem zanurzonym w konkrecie, które pragną dowieść, że o „kwintesencji polskości” nie da się opowiedzieć za pomocą poetyki „Czesława”.
WIERSZE (1988-1992)
Wielka elegia dla Tomka Kunata (1991)
Dla Ezry Pounda (w niebie)
Don Kichot spotyka Mussoliniego i wyjaśnia mu że poprawianie świata nie ma większego sensu
Drażniące przyjemności
Listy do U. M.
Sikające żaby
Ubywanie
Wszystko w porządku
22
Chesty Morgan o piersiach jak obłęd
Nowojorska policja
Pacyfik, etc.
Sytuacja dramatyczna
Unieruchomiony
Wiersz
Kuszenie Św. Ant.
Zmarłem kiedy miałem osiem lat
Noc długich noży
Wiersze przeciwko kojotom
I czy wam także nie wydaje się czasem
Pytają mnie dlaczego
Shelley tonący
Chwila
Entropia
Poczekam jeszcze
KAMERADEN (1994)
Kameraden
Kłopoty, kłopoty
Ten niepokojący wyraz smutku w znużonych oczach naszego bohatera
Zapytajcie swoje Ewy Braun czy podoba im się Austria
Na zachodzie bez zmian
Dzieci Cygana
Wyrwany z korzeniami
Zima
Dobrzy ludzie pobłogosławcie Jacka Stępnia który przemierzając korytarze szpitala pod wezwaniem cichych stóp ujrzał słoneczne oko boga
Madame Blavatsky naszych czasów
Deklaracja lojalności nr 1
Mickiewicz dojada Słowackiemu
Miejsce urodzenia
Krajobraz azjatycki
Mucha
Śmierdząc okrutnie sławną mieszaniną: gówno, brak wody, tanie perfumy
Nagle po siedmiu latach czuje nostalgiczną potrzebę zapisania się do ORMO
O idei równości
Dlaczego Majakowski wierzył w Boga
Niebieskie oczy proletariatu
Ludzie lasu
Oddającym życie dla dobra ludzkości
Odstający
Pałace, kultura
Papierowe gardenie
Policzono, zważono, rozdzielono
Powtórna edukacja
Prawdziwa i wierna relacja o tym co przez kilka sekund działo się pomiędzy rewolucyjnie nastawionym tłumem a sztandarami organizacji robotniczej
Sztuka nowoczesna w opłakanym stanie
Tak jak powinien zrobić to każdy dorastający syn wysłuchawszy jednej z fascynujących historii z obfitującego w przygody życia swego ojca
Zmierzch
Snujący się jak nie dokończona historia
Przepowiadacze śmierci papug
Przeklęty wynalazek druku
Myśl Blake'a
Jak to nigdy nie trafiłem do harcerstwa
Dziękujmy losowi
Autoportret dla celów medytacji
Egocentryzm, sentymentalizm, melancholia
Agonia w uniesieniu
Pamięci Krzysztofa Jaworskiego
JESIEŃ NA MARSIE (1997)
Pocztówka z Bornholmu
Na urodziny przyjaciela
Martwa natura
Guinness wie immer
Wiersz Préverta w linii nr 8 metra na Daumesnil
Dziobami do dołu
Monsieur Pologne
Søren Kierkegaard
Cud w Brugsenie
Chmury
Z Kielc do Kielc
Jesień na Marsie
WSZYSCY RÓWNI, WSZYSTKO WSPÓLNE, ŻADNEJ WŁADZY (1996-2008)
Kiedyś byłem szczupłym facetem
Coś jakby wielka wypożyczalnia
Przyszła po mnie śmierć i mówi
Tymczasem Faust
Szósta rano. Lustro nie żyje
Noc filozofów
Łaska scenarzysty
Porwanie Paryża
Monodram
Ω
Jesus Christ Pentium Inside
W prosty sposób
Hiperrealizm świętokrzyski
Wywiad z kowbojem
Noc. Absolutna ciemność.
O'haryści i pederaści
Homage to Maria Konopnicka
Wszyscy równi, wszystko wspólne, żadnej władzy!
Koniec wieku XX
Kultura Duchowa Narodu
Kazanie na górze
Powrót Wikingów
Cisza
Balet wielkostopych
Rząd podejmuje pewne kroki
Na okoliczność odjazdu
Nieodwracalne skutki rusyfikacji
Taka jaką cię zapamiętałem
Dlaczego robaki się mnie boją?
Jedynie dzieci średnich ośrodków przemysłowych
Jezus na prezydenta
Kobiety żyją dłużej
Przerywając sen kamiennej rzeźby
Idol mojego ojca
Czas triumfu gołębi
Przewidywanie przyszłości
O wyborze i tekstach
Drażniące posłowie
Alfabetyczny spis tytułów i incipitów
Legenda "bruLionu" powraca i daje się zobaczyć w całej okazałości. Te wierszyki są jak "rybie ości w odbytnicy ratlerka", wciąż jątrzą i śmieszą. Wcale się nie zestarzały. Tylko że śmiałem się w innych miejscach niż przed laty. Tak się porobiło. I to się chyba nazywa transformacja. Jaworski jako Charles Bukowski tej naszej transformacji? Kto wie, kto wie.
Karol Maliszewski
Jaworski wyraźnie starał się też osłabić, wyśmiać, czy też może po prostu zniszczyć obowiązujący w tym kraju, za przeproszeniem, paradygmat podmiotu lirycznego (tę tendencję widać już w jego debiutanckiej książce). Bo nasz krajowy bohater wierszy jest zwykle heroiczny, niezależnie od tego czy pije denaturat i onanizuje się do zlewu (przynajmniej tak to nam zmarły samobójczą śmiercią kolega relacjonuje), czy też stąpa niezwykle delikatnie po drugim końcu tęczy (a z ust mu płyną w tym czasie nieprzerwane strumienie ciągów skojarzeniowych). Heroizm słowa lub czynów. Kreacyjny autobiografizm, a przy tym jak najmniejsze - delikatnie mówiąc - zaczepienie w konkrecie.
Wojciech Wilczyk
Zastanawiam się, czy wydanie wierszy zebranych nie zaprzecza w jakiejś mierze ogólnej strategii Krzysztofa Jaworskiego jako autora, który do tej pory dosyć skutecznie neutralizował zadęcie i patos wielkich instytucji kultury. Oczywiście antologie poetyckie już od połowy lat 90. przestaliśmy uważać za synonimy orderów dla uznanych twórców. Niemniej jednak ta sprzeczność, jaka kryje się między założeniem projektu podsumowującego i całościowego, a jego realizacją w kształcie narzuconym przez wiersze autora Kameraden, warta jest, jak sądzę, zastanowienia.
Anna Kałuża
Krzysztof Jaworski: jednoosobowy piracki slup krążący po wodach polskiej poezji. Nie łupi bogatych (choć pewnie by mógł) ani nie obdarowuje biednych (to zbyt patetyczne). Regularnie narusza terytoria morskie Federacji Wzniosłych i Niezłomnych, żeby mącić jej fale za pomocą np. bomby fizjologicznej albo roztworu świętokrzyskiego hiperrealizmu i nihilizmu (to już dwadzieścia lat w służbie utrzymywania środowiskowej homeostazy!). Z zardzewiałą finką w jednej dłoni, z zawsze gotowym do strzału długopisem "Zenith 5" w drugiej. Z wizerunkiem Chesty Morgan na fladze, która - jeśli przyjrzeć się jej pod odpowiednim kątem - ukazuje trupią czaszkę i dwa skrzyżowane piszczela. "Nasze życie nie jest ani lepsze, ani gorsze niż życie insekta". Żadnych złudzeń. Krzysztof Jaworski.
Grzegorz Hetman