Kryptodom

16/10/2023 Poezje

Boha­ter­ka książ­ki, jak mitycz­na Per­se­fo­na, scho­dzi pod powierzch­nię, w kryp­to­dom. W tej wul­ka­nicz­nej kopu­le mag­ma gro­ma­dzi się wewnątrz, szczel­nie, bez otwar­te­go wybu­chu i wypły­wu lawy. Zie­mia uno­szo­na od środ­ka może koja­rzyć się z puch­ną­cą syl­wet­ką kobie­ty cię­żar­nej, z miną prze­ciw­pie­chot­ną, ale też z tru­pa­mi wepchnię­ty­mi pod dywan. Czy cia­ło kobie­ty, poprze­sta­wia­ne przez chcia­nych i nie­chcia­nych gości, jesz­cze jest domem dla niej samej, czy tyl­ko taki nosi kryp­to­nim? Czy jest domem dla innych – a jeśli tak, to czy wyra­zi­ła na to zgo­dę? I jeśli tek­sty z książ­ki są o depre­sji popo­ro­do­wej, to czy boha­ter­ka wyzdro­wie­je? A jeśli spra­wa tyczy się mat­ki zie­mi, coraz goręt­szej, coraz bar­dziej wybu­cho­wej – to czy zmie­cie ona ze swo­jej powierzch­ni potom­stwo, któ­re zmie­ni­ło swój dom w kryp­tę?

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Kołobrzeg
Wydanie
1
Data wydania
16/10/2023
Kategoria
Wiersze
Seria
Poezje
Ilość stron
56
Format
162 x 215 mm
Oprawa
miękka
Projekt okładki
Enikő Katalin Eged
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-67706-17-9
spis treści

NIGREDO / Mount Saint Helens
persefona czyta andré greena
bobas lubi wybór
strop podchodzi krwią pod próg
więźba
sienna
surowa
oglądając z córką na youtube 10 najgroźniejszych wulkanów świata
hej proponuję córce suszoną morelę – rzuca nią o lastryko
biała niedźwiedzica
gazowe
doskonale okrągłe ucho myszki miki i jej/jego biała rękawiczka
mat
świeczka

ALBEDO / Whakaari
cleveland: data rozpoczęcia wojny
U
I. beatrijs smulders
heureux
moro

CITRINITAS / Yellowstone
święto dziewczynienia
area postrema
persefona czuje że przyszła wiosna
palcami jak strugi wody

RUBEDO / Mauna Loa
co pije woda i kto utknął w pajęczynie smrodu pieskowego
sowiookiej
moja córka lubi sprawdzać czy ma różowe w oku tam gdzie się pokazuje jedzie mi tu czołg
udana vayu
sejsza
katia i maurice krafft bezdzietna para wulkanologów deklaruje że woli jebnięcie niż spokojne wypływanie lawy
de-mater

AURUM / Teide
leciałam na chmurce do domku wszystkich kolorów i jadłam tam mięso
demeter przestaje czuć się czyjąś starą albo łyżeczką do wiecznej zmarzliny wydobywa z siebie persefonę

opinie o książce

Tam naprawdę jest się w czym zanurzyć. Choćby w tych lejących się jak magma, sklejonych ze sobą obrazach „wielobarwnego żyćka”.

Karol Maliszewski

Inne książki autora

Teksty i materiały o książce w biBLiotece