Mniej, więcej
Książka Anny Podczaszy składa się z dwóch części: „Mniej” i „Więcej”, które są niesymetryczne, odstają i polemizują ze sobą, prowadzą rozmowę na temat życia, uczuć i codzienności, a wszystko to w prosty i nienachalny sposób w czystej odsłonie języka poetyckiego.
WIĘCEJ
Mnóstwo
Ciężar
Jeszcze
Św. Spokój
Dzień dobry
[Jestem chory na ukłuty paluszek, nie czujesz?]
Jutro
Zera
Dosyć
Zakaz
Bezpłatny dodatek
Dużo
Źródło Zdrój
Piąta albo szósta godzina, dzień kolejny
Bardzo przepraszam
[O, brawo!]
Bez powodu
Co jest?
Miliony
Pełen
Już dobrze
MNIEJ
Nieładnie
W tle na szczęście dźwięki palców przeciąganych po strunach
Białe noce
Drobne
Nic
Wyraźniej
Cicho
[Otwiera się jednak]
Mniej, więcej
Mniej
Szerzej
Dalej
Mówi szeptem, cedzi, albo modli się i na głos wypowiada tylko połowę. Ma pęknięty język, ale składa go, zszywa na nowo. Niby znajomy, prosty, najprostszy: dwa, trzy słowa i kropka. A jednak niezwykły w tym swoim drugim życiu, święty. Podczaszy w nowym tomie wyraża się właśnie tak - dotykając wrażliwych miejsc, drażniąc językiem to, co zaciemnione, obolałe, albo przeciwne - najjaśniejsze i wymagające stałej opieki. Macierzyństwo - ten najpiękniejszy i najboleśniejszy stan, kiedy dotyka się tajemnicy, nagle obcuje jednocześnie z Bogiem i ciałem, obserwuje jak to małe/wielkie z nas wyrasta, odrasta. Jak pochłania świat.
Agnieszka Wolny-Hamkało
Po wielokrotnej lekturze tej książki nasila się we mnie odczucie, że cokolwiek o niej powiem, będzie bezczelnością. Nawet wobec mnie samego jako czytelnika. Może powinienem powiedzieć tylko tyle, że jest i że trzeba ją (koniecznie) przeczytać. Bezczelnością wobec książki Anny Podczaszy wydaje mi się jakaś niejawna przemądrzałość, która może przezierać z tekstu omawiającego inne m ó w i e n i e, jakbym widział i wiedział więcej. No i co z tego, że wiem, ile tu (wszystko) o śmierci. Że może to śmierć (jako spiritus movens!) poważnie wywija słowami, które Anna Podczaszy łapie i przystawia zdanie do zdania, żeby utrudnić jej przeciskanie się przez ciasne szczeliny między zdaniami, między rzeczywistościami. Bo choć to spiritus (movens!) - wciela się w byle materię, w byle (nie byle) śmieć: "To śmieć. / Nie dotykać. Kijem. Omijać".
Bogusław Kierc
"Coraz mniej." ("Mniej"), "trwaj mniej" ("Mniej, więcej") - można się domyślać, że mocniejsze, bardziej ekspansywne jest ubywanie, nie przybywanie. Czego zatem ubywa? Łatwiej może wskazać na to, co pozostaje. Nie ubywa przecież pamięci, świadomości, nie zanika odruchowy przymus analizy, zwłaszcza autoanalizy. [...] Zdarzenia i okoliczności zdarzeń pozostają - zapisane, przechowane w pamięci - stale domagając się reinterpretacji.
Paweł Mackiewicz
Inne książki autora
Teksty i materiały o książce w biBLiotece
- RECYTACJE Białe noce Wiersz z tomu Mniej, więcej, zarejestrowany podczas spotkania „Srebro i kwarc” na festiwalu Port Wrocław 2009.
- z fortu do portu Mniej, więcej Wiersze z książki Mniej, więcej. Fragment spotkania autorskiego w ramach 13. festiwalu literackiego Port Wrocław 2008.
- KOMENTARZE Pełen, [O, brawo!] Autorski komentarz Anny Podczaszy do wierszy z książki Mniej, więcej.
- NOTKI I OPINIE O Mniej, więcej Komentarze Agnieszki Wolny-Hamkało, Bogusława Kierca, Pawła Mackiewicza.
- POEZJE Mniej, więcej Fragmenty książki Anny Podczaszy Mniej, więcej, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii „Poezje” 17 grudnia 2007 roku.