Po krzyku, wyd. 1
Miłobędzka w swoich wierszach łamie granice wersów, możliwości słów, nagina je według uznania i kształtuje w taki sposób, aby w pełni potrafiły oddać jej widzialną i duchową rzeczywistość skrytą za maską codzienności. Zdaniem „Przekroju” najlepsza książka 2004 roku. Nominacja do Nike 2005. Wydanie pierwsze.
śpiesz się...
coraz dłuższe...
zaciśnięte usta...
może tylko...
umarła z...
należę do dziś...
nie masz imienia...
moje dziecko...
to idę to myślę...
nie jestem dalej......nieba od ziemi...
a ja w tym chodzę...
o mnie ze mną...
obieram kartofle...
jakoś się urządzić...
najprędzej gubię czasowniki...
zdusiła swój krzyk...
dałem ci ręce...
ich świecenie...
ciągle ta sama...
jedno Ty ubrane......i słów, dziewczyno...
największym odkryciem...
park mówił sam...
ubywa mi lęku...
mamy siebie krótko...
tu jej idzie...
są na fotografii...
dokładnie czoło...
kocham cię razem...
trzy sny o ojcu...
tyle waży tyle mierzy...
wypadł ci pierwszy......nieba od ziemi...
jesteś dzieckiem pustki...
wspólna, wkrzyknięta...
znowu o parę pocztówek...
zapisana w świadectwie...
zasłużyłaś na lepsze...
od rana męczę się...
była zdrowa na chorobę...
źle przyjęta...
a usta...
wyrwać z siebie...
bardzo żyję...
przebudzenie...
podziwiaj sztukę bycia cicho...
spotkałam siebie w Bolonii...
rozbierz się z Krystyny...
jestem do znikania...
mieszkanie...
niemoje...
park drzewa liście...
pisz pisz aż...
zakwitło ziemię konwalią...
całkiem szaro...
ciemne świerki...
powiedz coś...
przepraszam za...
zaśpiewam ci...
Stwierdza: "od rana męczę się nad celnością słów", by natychmiast autoironicznie zauważyć: "nie pamiętam kogo miały zabić". Cała Miłobędzka - pracowicie skupiona na wierszu, bezgranicznie ambitna w poszukiwaniu precyzyjnych i uczciwych wyrażeń, a jednocześnie skromna, mająca respekt dla oporu, jaki stawia język. Język nie jest dla niej wszystkim, lecz przecież wszystko (i cokolwiek...) ujawnić się może tylko dzięki niemu... więc Krystyna Miłobędzka języka nie odstępuje. Stara się go nakłonić do posłuszeństwa, ale i czeka - na to, co może "się powiedzieć". Uprawia poważną zabawę, dyskretnie uwodzi, trzyma się z dala od łatwych efektów. Stróżuje przy nowoczesnych ideałach, od literatury żąda bardzo wiele, jest pięknie wybitna.
Piotr Śliwiński
Czytanie Miłobędzkiej przekonuje, że poezja - ta zdolność do cierpliwie uważnego bycia - jest słyszeniem, słyszeniem wszystkimi zmysłami, choćby po to (bardzo po to), żeby zobaczyć "dziecinnie zielone krótkie zdyszane oziminy"; żeby z całej "nieopowiadalności" wydobyć "świecenie świata, szarość papieru". Królowa życia ("królowe życia nie mają czasu na pisanie") mówi: "największym odkryciem wydaje mi się szare, brudne światło / o którym mówimy jasno / i mała przestrzeń, którą potrafimy naraz zobaczyć". Dzięki temu ponawianemu odkryciu, zawsze nowemu, bez przyzwyczajenia, "wspólna, wkrzyknięta w ludzi", daje odczuć niesamowicie proste i przejmujące "jestem że jestem" jako (a nawet bez "jako") "ja w pierwszej i ostatniej osobie". Bardzo tkliwa, rzeczowa radość: kiedy ją czytam, wiem, że jest przez nią cierpliwie słyszane moje najskryciej własne (i po ludzku wspólne) milczenie o życie.
Bogusław Kierc
Zbiór wierszy Po krzyku należy czytać nie tylko od początku do końca, ale także od końca do początku, a także z góry na dół i z dołu do góry. Że jest to niemożliwe? Cóż, rzecz w tym, że autorka tej książki - Krystyna Miłobędzka - właśnie niemożliwe chce wyrazić. I właśnie dlatego ze swobodą łamie wszelkie reguły gramatyczne i czytelnicze stereotypy.
Janusz Drzewucki
Wiersze Krystyny Miłobędzkiej niczemu nie służą. Wiersze Krystyny Miłobędzkiej niczego nie uczą. Wiersze Krystyny Miłobędzkiej zapierają dech w piersiach i odbierają głos. Wystarczy?
Marcin Sendecki
Ta poezja jest trudna, niszowa, wymaga od czytelnika współpracy i nie obiecuje lekkich snów. Ale kto te trudności pokona, tego czeka fascynująca podróż po świecie jednej z największych poetek naszych czasów.
Tadeusz Nyczek
Niewielka książeczka z wierszami. Same wiersze to czasem dwie, trzy linijki, nie więcej. I tyle. I wielkie wydarzenie. Bo to poezja krystaliczna. Bez niepotrzebnych słów. I w dodatku czuła.
Przekrój
Wiersze w Po krzyku to pojedyncze pasma wyjęte z warkocza, które odosobnione promienieją na słońcu pełnym blaskiem. Krótkie, czasami jednozdaniowe, zbudowane wyłącznie z kilku słów otwierają zaskakująco szerokie perspektywy interpretacyjne. Pojedyncze frazy zostają w pamięci na bardzo długo: czy popiół zakwita?; kocham cię razem z twoją śmiercią; jestem wszystkim czego nie mam furtką bez ogrodu; biegnij, biegnij, tyle twojego co zakłuje w piersiach. Miłobędzka wykorzystuje często utarte schematy wyrażeń, aby rozbić ich konwencjonalną tkankę.
Aleksandra Byrska