
Powązki
Powązki, pierwsza od kilku lat książka Tadeusza Pióry, to warszawski danse macabre w cudzysłowie literackiej ironii. Pozornie chaotyczny ciąg skojarzeń, słów i wspomnień wciąga czytelnika w intertekstualne i popkulturowe gry. Potoczny, zdecydowanie niesalonowy język mocno osadzony jest we współczesnej polszczyźnie, a przy tym frazę ma melodyjną, choć niekiedy szorstką. Najnowszym wierszom „patronuje” David Bowie, którego słowa wymownie rozpoczynają tom.
Randka
Chlebek i winko
Samogwałt
Wychowanie muzyczne
U wuja
Debiucik
Dlaczego jestem frajerem
Dynamiczna sztuka rozbijania przedmiotów
Korpulentność
Więcej grzechów
DNA
Jardin des Plantes
Nagroda pocieszenia
Psychokiller
Plastiki
Osiemnastka
Pewien romans
Hazard
Pojęcie ironii
Polaroid
Skotografia
Powązki
Niedziela na Wólce
Nota
Powązki to książka, która bez wątpienia nie składa się z radiowych kawałków, które można nucić przy goleniu. Nie z Piórą te numery, tu trzeba odłożyć golarkę na bok, pospiesznie wytrzeć ręcznikiem resztki piany z zakazanej gęby, odłożyć wodę kolońską na półkę, usiąść i wysłuchać do końca, co autor chciał powiedzieć. Są wiersze, których forma sprawia, że czytelnik płynie wraz z potokiem obrazów lub potokiem języka. U autora Powązek jest inaczej. To jest zamierzenie chropowaty, złożony z wielu warstw słowotok, przy którym mniej wprawieni mogą odczuwać momentami zadyszkę. Jeśli jednak ją przezwyciężą i podążą szlakiem wyznaczonym przez autora, to dotrą do„fajnych miejsc”, których Pióro zna z pewnością wiele.
Marcin Jurzysta
Pióro tworzy poezję, splatając nieustannie nowe metafory, co trafnie ujmuje deklaracja: „za nic miej konkret wszystko kalambur”.
Aldona Kopkiewicz
Utwory Tadeusza Pióro to rozrachunek, ale związany z teraźniejszością, w której żyje podmiot liryczny. W poetyckich refleksjach pojawiają się jednak odniesienia do jakiegoś dawniej, którego doświadczyło „ja” liryczne.
Dominik Borowski
Estetyczne wyrafinowanie błyskotliwego i eleganckiego wiersza ustąpiło w nowym zbiorze większej różnorodności – jeśli wcześniej Pióro dbał przede wszystkim o stylistyczną jednolitość formy, teraz wprowadza więcej kolażowych i narracyjnych niejednorodności.
Anna Kałuża
W Powązkach na każdym kroku czytamy o tym, iż znany nam świat wydaje się uporządkowany tylko przez wzgląd na rządzące nim racjonalne zasady, co jest jawną manipulacją i kpiną z geniuszu ludzkiego umysłu. W rzeczywistości bowiem prawda jest zupełnie inna – wszystko upada, a nic nowego nie pojawia się na miejsce od dawna anachronicznych mechanizmów, które wciąż są przez społeczeństwo uparcie wskrzeszane. Jedyną drogą ucieczki przed zatriumfowaniem w świecie wytworów iluzji, które proponowane są przez ten tom, to jej zaakceptowanie w sposób dość komiczny, czyli udawanie, że o niczym się nie wie, co powinno być połączone z niestrudzonym tkwieniem w swoim przekonaniu o życiu w urzeczywistnionej idylli. Gdzie zaś w tym wszystkim miejsce dla poezji?
Przemysław Koniuszy